Jump to content
Dogomania

Jak działają schroniska?


bernardyn

Jak działają schroniska?  

11 members have voted

  1. 1. Jak działają schroniska?

    • Z chęci pomocy zwierzętom
    • Dla zysku


Recommended Posts

Witam wszystkich! Chciałam poruszyć nowy temat, odnośnie funkcjonowania schronisk i ich stosunku - nie do zwierząt - ale do ludzi. Jak się traktuje potencjalnych nowych właścicieli psów! Jestem niedoszłą właścicielką pieska ze schroniska. Właśnie jutro miałam go stamtąd odebrać, ale .... już go nie ma! Został wydany komuś innemu. Te całe bajdurzenie i opisy zwierząt wyciskające łzy z oczu, tkliwe i wzruszające, wydają mi się teraz zwykłym, cynicznym braniem na litość, naiwniaków takich jak ja, którzy chcą pomóc psom i schroniskom. Teraz uważam, że przybytki te nie działają uczciwie, ani nie mają na celu dobra zwierząt, tylko prywatny zysk. Przecież Schroniska i Fundacje z tego właśnie żyją! Przy okazji żerując na litościwych odruchach ludzi. :diabloti:
Byłam zainteresowana adopcją pieska ze schroniska na Śląsku. W tym celu wielokrotnie kontaktowałam się z wolontariuszką opiekującą się psem oraz ze schroniskiem. Przyjechałam też zobaczyć i poznać pieska, którego znałam tylko ze zdjęć; wyjść z nim na spacer. Kiedy zadeklarowałam się z adopcją i umówiłam ze schroniskiem na początek stycznia tego roku, okazało się, że pies został wydany tuż przed Świętami! Odkładnie dzień przed. Pewnie jako "prezent" świąteczny. Najlepsze jest to, że nikt nie wie gdzie i komu. Wcześniej nikt poza mną nie zgłaszał zainteresowania tym pieskiem, więc jest to dla mnie tym bardziej dziwne. Górnolotne hasła pomocy zwierzętom, chęci znalezienia im dobrego domu itd., zasady adopcji mówiące m.in. że nie wydaje się zwierząt na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy", albo kto da więcej, to bajka. A w rzeczywistości jeśli tylko ktoś pojawi się w schronisku i gotowy jest zapłacić parę złotych (w tym schronisku pobiera się dość wysokie opłaty za psy i koty), to schronisko wydaje go pierwszemu lepszemu, który się zgłosi. Ale gdzie tu jakaś uczciwość, po co te wszystkie górnolotne slogany? Gdzie zwykłe, przyzwoite zachowanie się polegające na poinformowaniu o decyzji schroniska, o wydaniu psa komuś innemu. Jestem tym bardziej rozczarowana, a chwilami nawet załamana, iż sama zadeklarowałam się z pomocą temu schronisku w postaci różnych potrzebnych im przedmiotów. Co za naiwność z mojej strony! Dane słowo traktowałam poważnie, przecież nie jesteśmy dziećmi w piaskownicy. Przygotowałam też niezbędne akcesoria dla "mojego" psa, karmę, różne gadżety, itd. Nie wiem co o tym myśleć, i co w ogóle myśleć o fundacjach, które pod pozorem pomocy zwierzętom robią chyba na tym niezły interes. Wolontariusze tam pracujący to zaangażowani, młodzi i oddani zwierzętom ludzie, czego nie można już powiedzieć o osobach kierujących tymi przybytkami, ani fundacjami. Totalnie brak tam komunikacji na linii wolontariusz - schronisko - i tzw. zarząd fundacji. Totalny chaos, bałagan i brak jasnych zasad funkcjonowania. Brak poszanowania wobec nowych właścicieli, wobec ich uczuć. Bo przecież przygarnięcie psa to nie kupienie sobie nowej torebki. Człowiek, aby to zrobić angażuje się nie tylko materialnie, ale i emocjonalnie, co jest chyba oczywiste. Po raz drugi więc przeżyłam przykrość związaną z utratą upatrzonego psa.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 56
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='bernardyn']Witam wszystkich! Chciałam poruszyć nowy temat, odnośnie funkcjonowania schronisk i ich stosunku - nie do zwierząt - ale do ludzi. Jak się traktuje potencjalnych nowych właścicieli psów! Jestem niedoszłą właścicielką pieska ze schroniska. Właśnie jutro miałam go stamtąd odebrać, ale .... już go nie ma! Został wydany komuś innemu. Te całe bajdurzenie i opisy zwierząt wyciskające łzy z oczu, tkliwe i wzruszające, wydają mi się teraz zwykłym, cynicznym braniem na litość, naiwniaków takich jak ja, którzy chcą pomóc psom i schroniskom. Teraz uważam, że przybytki te nie działają uczciwie, ani nie mają na celu dobra zwierząt, tylko prywatny zysk. Przecież Schroniska i Fundacje z tego właśnie żyją! Przy okazji żerując na litościwych odruchach ludzi. :diabloti:
Byłam zainteresowana adopcją pieska ze schroniska na Śląsku. W tym celu wielokrotnie kontaktowałam się z wolontariuszką opiekującą się psem oraz ze schroniskiem. Przyjechałam też zobaczyć i poznać pieska, którego znałam tylko ze zdjęć; wyjść z nim na spacer. Kiedy zadeklarowałam się z adopcją i umówiłam ze schroniskiem na początek stycznia tego roku, okazało się, że pies został wydany tuż przed Świętami! Odkładnie dzień przed. Pewnie jako "prezent" świąteczny. Najlepsze jest to, że nikt nie wie gdzie i komu. Wcześniej nikt poza mną nie zgłaszał zainteresowania tym pieskiem, więc jest to dla mnie tym bardziej dziwne. Górnolotne hasła pomocy zwierzętom, chęci znalezienia im dobrego domu itd., zasady adopcji mówiące m.in. że nie wydaje się zwierząt na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy", albo kto da więcej, to bajka. A w rzeczywistości jeśli tylko ktoś pojawi się w schronisku i gotowy jest zapłacić parę złotych (w tym schronisku pobiera się dość wysokie opłaty za psy i koty), to schronisko wydaje go pierwszemu lepszemu, który się zgłosi. Ale gdzie tu jakaś uczciwość, po co te wszystkie górnolotne slogany? Gdzie zwykłe, przyzwoite zachowanie się polegające na poinformowaniu o decyzji schroniska, o wydaniu psa komuś innemu. Jestem tym bardziej rozczarowana, a chwilami nawet załamana, iż sama zadeklarowałam się z pomocą temu schronisku w postaci różnych potrzebnych im przedmiotów. Co za naiwność z mojej strony! Dane słowo traktowałam poważnie, przecież nie jesteśmy dziećmi w piaskownicy. Przygotowałam też niezbędne akcesoria dla "mojego" psa, karmę, różne gadżety, itd. Nie wiem co o tym myśleć, i co w ogóle myśleć o fundacjach, które pod pozorem pomocy zwierzętom robią chyba na tym niezły interes. Wolontariusze tam pracujący to zaangażowani, młodzi i oddani zwierzętom ludzie, czego nie można już powiedzieć o osobach kierujących tymi przybytkami, ani fundacjami. Totalnie brak tam komunikacji na linii wolontariusz - schronisko - i tzw. zarząd fundacji. Totalny chaos, bałagan i brak jasnych zasad funkcjonowania. Brak poszanowania wobec nowych właścicieli, wobec ich uczuć. Bo przecież przygarnięcie psa to nie kupienie sobie nowej torebki. Człowiek, aby to zrobić angażuje się nie tylko materialnie, ale i emocjonalnie, co jest chyba oczywiste. Po raz drugi więc przeżyłam przykrość związaną z utratą upatrzonego psa.[/QUOTE]

To możesz sobie wyobrazić,droga bernardynko,jeżeli tak zle dzialają dla ludzi,czym one mogą być dla zwierząt w nich przebywających.
ty po prostu tam wiecej nie pójdziesz,a one co?I to powinnismy wiecej poruszać,albo nie bagatelizować tego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='puma10']To możesz sobie wyobrazić,droga bernardynko,jeżeli tak zle dzialają dla ludzi,czym one mogą być dla zwierząt w nich przebywających.
ty po prostu tam wiecej nie pójdziesz,a one co?I to powinnismy wiecej poruszać,albo nie bagatelizować tego.[/QUOTE]

Ja tam chodzę kiedy mogę. I to do różnych schronisk. Byłam też dzisiaj. Przekazuję im co mogę. Nie zamykam oczu na cierpienie tych zwierząt. Jednak powoli dociera do mnie, że w tych przybytkach nie pracują wyłącznie ludzie współczujący zwierzętom, ale często niegodni, nieuczciwi, gburowaci. Ja nie chcę obrazić tych, którzy są naprawdę oddani, wrażliwi i uczciwi. Ale jest i ciemna strona tego medalu, o której sama się właśnie przekonałam. Myślę, że to trudna sprawa i często jest trudno coś udowodnić. Najbardziej mnie wkurza obłudne podejście tych różnych fundacji: z jednej strony - litościwe, łzawe opisy zwierząt na różnych stronach, w ogłoszeniach, z drugiej strony jak człowiek się naprawdę zaczyna starać, interesować, wyraża chęć adopcji to potrafią wyciąć taki wredny numer. Myślę, że duży przepływ zwierząt przez schronisko to tylko jest dla nich zysk. Przychodzą nowe zwierzęta (za nie coś dostają od miasta), odchodzą - płacą za nie nowi właściciele. A zwierzęta nie zawsze tragicznie czują się w tych schronach. W pewnym momencie zaczynają je traktować jak swój dom. Miałam w ten weekend cieszyć się razem z pieskiem, a teraz siedzę zdołowana w necie i wypisuję te różne komentarze. Dziękuję bardzo schronisku i fundacji, za urządzenie mi udanego i miłego weekendu.

Link to comment
Share on other sites

Bernardynka poprostu trafiła do takiego schroniska... Nie wszystkie takie są! Może poprostu trafiłaś na coś takiego! W schronisku w Bydgoszczy w którym jestem wolontariuszką na pewno tak nie jest,znam zarząd,pracowników i wiem że oni działają tylko dla dobra zwierzaków! Wiem też,że nie wszystkie schroniska są takie jak to w Bydgoszczy,i nie wszystkie,droga bernardynko są takie jak to na Śląsku! Zraziłaś się bardzo,rozumiem,ale daj szansę! Tyle biednych zwierzaków cały czas czeka na miłość. Rozumiem Cię,kilka dni temu umarł ze starości piesek którego miałam zaadoptować. Nie mogę się z tego podnieść,znałam go jakiś czas,zdążyłam go pokochać. Ale przedwczoraj zaadoptowałam innego pieska,bo wiem,że inne też tego potrzebują. Nie łam się i po prostu weź innego psiaka. Co do fundacji,nie mogę się zgodzić. Nie spotkałam się jeszcze z nieuczciwością fundacji dla zwierząt. Bo te dla ludzi,wośpy i inne polsaty to zdzierstwo. Np zobacz "Przystań Ocalenie'' jestem tam wolonatriuszem wirtualnym. I jestem w 100% pewna,że WSZYSTKIE pieniądze idą na zwierzęta a nie tych ludzi. Otoz Animals z którymi koresponduję też nie są obojętni na wezwania które im napisałam 3 razy kiedy zauważyłam nieprawidłowości. Wiem,że jesteś smutna,ale nie zrażaj się,nie wszyscy są źli!

Link to comment
Share on other sites

Ja niestety mialem szansę obserwować kilka schronisk z bliska i raczej mam złe lub bardzo złe opinie o nich.Wladze też nie są zainteresowane
,żeby sytuacja ulegla zmianie.Wolontariusze są celowo zastraszani,że nie wejdą do schroniska,jak coś powiedzą itd.Pasza dostarczana do schronisk
często znika.Psy nie są często leczone.Najwyższy czas,żeby się to zmieniło.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za odpowiedź [B]Martuchny[/B] i [B]puma10[/B]! Jednak bardziej podzielam zdanie pumy10, ponieważ sama się przekonałam, że jest źle. Zaczęłam drążyć temat, wypytywać wolontariuszy jak to jest, no i okazuje się, że fatalnie. Pierwszy mit - tzw. wizyty przed-adopcyjne i po-adopcyjne (sprawdzanie gdzie dany zwierzak trafi, w jakie warunki, itd) - to fikcja! Przeważnie do nich nie dochodzi, bo kiedy dany wolontariusz znajdzie dom jakiemuś zwierzakowi, schronisko i tak robi po swojemu, robi co chce i wydaje zwierzaka komu chce i kiedy chce, nie informując o tym nikogo! Lekceważy się nie tylko pracę tych wolontariuszy, ale i okłamuje ludzi. Totalny brak komunikacji i kontaktu między schronem, a wolontariuszami! Drugi mit - tzw. rezerwacje zwierząt. Podobno schronisko raz stosuje takie coś, innym razem nie, i nie wiadomo od czego to zależy? Schronisko nie ma jasnych zasad postępowania. Ja podejrzewam, że rezerwacje prawdopodobnie mogą zależeć od tego, czy się zapłaci, czy nie. Nazwijmy to dowolnie, np. zaliczką. Mój pies był "zarezerwowany", jednak potem okazało się (tak powiedziała kobieta z biura schroniska, już po fakcie) - żadnych rezerwacji nie ma! Powiedziała też - my się nie musimy spowiadać wolontariuszom z tego co robimy! Robimy co chcemy - na moje pytanie odnoście współpracy z wolontariuszami i odnośnie tego, dlaczego nie informują ich o swoich decyzjach co do psów, które pozostają pod opieką tych wolontariuszy właśnie.
Współpraca schroniska i fundacji też nie jest do końca jasna, bo nie wiadomo kto czym kieruje, do kogo się zwracać w sprawie adopcji zwierzęcia (w internecie jest tylko informacja, że należy kontaktować się w tej sprawie z wolontariuszem), nie wiadomo komu zapłacić za zwierzę (schronisko nie ma swojego konta - hahaha...), nie wiadomo do kogo schronisko należy (czy do fundacji, czy do kogoś innego), nie wiadomo kto rządzi tym schroniskiem, kto tam pracuje, nie wiadomo że w ogóle jest tam jakiś kierownik i kto to jest? Hahaha, to jest dobre. Informacji na stronie www - ZERO.
Nie będę oszczędzać kierownictwa schroniska i powiem, że jest to schronisko w Katowicach, na ul. Milowickiej.
Pozostali pracownicy - ci których poznałam - są naprawdę w porządku. Przynajmniej ci, których poznałam.
[B]Martuchny[/B], co do fundacji, nie jestem przekonana, że 100% pieniędzy idzie tam na zwierzęta. Fundacja ma zarząd, biura, sprzęt, itd, jest to pewna - inna - forma działalności gosp. Niektórzy mówią nawet, że lepsza niż firma. Jeśli ktoś z takiej fundacji mówi, że poświęca jej 24 godziny na dobę, zaniedbuje nawet swoją inną pracę, to ja się pytam, z czego on żyje? Znajoma znajomego żyje właśnie z takiej fundacji, którą założyła, a która zajmuje się zbieraniem funduszy na biedne dzieci.
PS. Puma10, a może masz jakieś propozycje, od czego zacząć zmiany?

Link to comment
Share on other sites

Czy możecie mnie oświecić, jeśli orientujecie się w tym temacie, jak to jest? Chciałabym wiedzieć, czy jeśli np. przybywa nowy pies do schronu, schron dostaje za niego jednorazowo jakąś kasę, np. od miasta - jeśli dane schronisko należy do miasta na przykład. Czy i ile - na oko - instytucja finansująca schron (jeśli taka jest) przeznaczać może pieniędzy na danego psa miesięcznie? Czy wystawianie zwierząt na aukcji np. na Allegro, nie narusza jakiś praw?

Link to comment
Share on other sites

Heh nic nowego... obecnie panuje zasada że każdy adoptujący to potencjalny psi zabójca i zwyrodnialec. Niestety problem nie dotyczy tylko jednego schronu ale ma skalę krajową ponadto tak samo jest z adopcjami z DT. Wymagania adopcyjne są wygórowane i odstraszają potencjalnych adoptujących. Wolontariusze przypominają gestapo (oczywiście są wyjątki) w swoich działaniach infiltracji środowiska bytowego adoptującego a nie osoby chcące adoptować komuś zwierzaka. Totalny brak poszanowania 2-giej strony i jej prywatności. [B]CZAS NA ZMIANY!!![/B]

Link to comment
Share on other sites

Bernardyn, co do schronisk - masz rację. Ale dlaczego do jednego worka wrzucasz fundacje ? Schronisko to nie jest to samo co fundacja.

Ja nie mam interesu w tym, by bronić imienia jakiejkolwiek fundacji. Po prostu dziłając na dogo mam kontakt z fundacjami i przygladająć się ich pracy, stwierdzam, że robią ciężką i dobrą robotę. Zwykle te osoby prowadzą jeszcze inną zrobkową działalność nie mająca nic wspólnego z fundacją. Owszem znajdują na to czas, często przy pomocy rodziny.

Jak dla mnie pisanie o intratnych dochodach z działalności fundacyjnych to wyssana z palca bzdura. Nie słyszałam, żeby fundacje pro-zwierzęce miały biura, chyba, że w czyimś prywatnym mieszkaniu.

Co innego znane fundacje zajmujące się pomocą dla ludzi. Zauważyłam pewne nieprawidłowości - np. że pomoc trafia nie tam gdzie jest potrzebna ...

Link to comment
Share on other sites

Chcę się podzielić moimi doświadczeniami a propos schroniska. Posiadam już drugiego psa adoptowanego - pierwsza suczka towarzyszyła mi przez 17 lat, teraz dzielę życie z 1,5 rocznym miksem posokowca. Obie adopcje przebiegły sprawnie i bez zakłóceń. Pierwsze słyszę o wygórowanych wymaganiach i braku poszanowania drugiej strony. Osoby wydające psy były bardzo pomocne i miłe. Nie pamiętam pierwszej adopcji (miałem 13 lat i sfałszowaną zgodę rodziców, wiem, mało odpowiedzialne zachowanie), ale adopcja Faceta przebiegła sprawnie i w miłej atmosferze. Zostałem pouczony o potrzebach psa - to jest miks posokowca, więc potrzebuje dość sporo biegania. Dostałem psa na smyczy i przez ok. godzinę chadzałem z nim po terenie bydgoskiego schronu. Poznaliśmy się trochę (bardzo trochę, bo co to jest godzina:)), dostałem ręczniki do samochodu, bo się nie przygotowałem za bardzo. Moje doświadczenia ze schroniskiem są bardzo, bardzo pozytywne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bernardyn']Czy możecie mnie oświecić, jeśli orientujecie się w tym temacie, jak to jest? Chciałabym wiedzieć, czy jeśli np. przybywa nowy pies do schronu, schron dostaje za niego jednorazowo jakąś kasę, np. od miasta - jeśli dane schronisko należy do miasta na przykład. Czy i ile - na oko - instytucja finansująca schron (jeśli taka jest) przeznaczać może pieniędzy na danego psa miesięcznie? Czy wystawianie zwierząt na aukcji np. na Allegro, nie narusza jakiś praw?[/QUOTE]
To nie jest tajemnica. Kazdy obywatel ma dostep do informacji publicznej, wiec moze o to zapytac w odpowiednim urzedzie.
Nie jest rowniez tajemnica ze katowickie schronisko prowadzone jest przez podmiot gospodarczy, a nie przez Fundacje.
Schronisko ma swoich wolontariuszy. Napewno zawod jakego doznalas nie jest wina wolonariuszki. Z Twojego opisu wnioskuje ze bylas sama w schronisku i ogladalas pieska. Chyba nie przekonalas personel ze bedziesz dobrym opiekunem dla psa, bo drugiego dna nie widze. Wystawianie aukcji na Allegro nie narusza zadnych praw.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']Bernardyn, co do schronisk - masz rację. Ale dlaczego do jednego worka wrzucasz fundacje ? Schronisko to nie jest to samo co fundacja [/QUOTE]


No tak, wiadomo, że to nie to samo. Jednak w przypadku katowickiego schroniska na ul. Milowieckiej, działania fundacji i schroniska z jednej strony się łączą, a z drugiej całkowicie wykluczają, i dla postronnego obserwatora takiego jak ja, następuje całkowita dezorientacja, kto tak naprawdę decyduje o losie tych zwierząt, kto za nie odpowiada, kto decyduje o wydaniu ich - do jakiego domu pójdą, a nawet z kim kontaktować się w sprawie adopcji zwierzęcia. Tak chaotycznie i po bałaganiarsku działających instytucji, dawno nie spotkałam.
Na linii: fundacja - schronisko - kierowniczka schronu - zarząd fundacji - wolontariusze - koordynacja wolontariatu - jest TOTALNY brak komunikacji, jasnych zasad funkcjonowania, podstawowych i jednoznacznych informacji. KAŻDY mówi tam coś innego, na ten sam temat.
W pewnym momencie miałam wrażenie, że rządzi tym schroniskiem Fundacja, a kierownictwo tylko siedzi z założonymi rękami. Wolontariusz szuka domu; pani od wolontariatu gdzieś napisała - to JA decyduję do jakiego domu pójdzie pies;
a kierownictwo schronu, kieruje delikwenta do zarządu fundacji! Czy to normalne?
O co tam chodzi?

:Help_2:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ada-jeje']To nie jest tajemnica. Kazdy obywatel ma dostep do informacji publicznej, wiec moze o to zapytac w odpowiednim urzedzie.
Nie jest rowniez tajemnica ze katowickie schronisko prowadzone jest przez podmiot gospodarczy, a nie przez Fundacje. [/QUOTE]

Zapytałam w końcu w odpowiednim urzędzie, czyli w UM Katowice. Pani mi oświadczyła, że za katowicki schron całkowicie odpowiada miasto.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ada-jeje']To nie jest tajemnica. Kazdy obywatel ma dostep do informacji publicznej, wiec moze o to zapytac w odpowiednim urzedzie.
Nie jest rowniez tajemnica ze katowickie schronisko prowadzone jest przez podmiot gospodarczy, a nie przez Fundacje [/QUOTE]

PS. A jaki to jest podmiot gospodarczy? Kto jest właścicielem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kiwiadams']Heh nic nowego... obecnie panuje zasada że każdy adoptujący to potencjalny psi zabójca i zwyrodnialec. Niestety problem nie dotyczy tylko jednego schronu ale ma skalę krajową ponadto tak samo jest z adopcjami z DT. Wymagania adopcyjne są wygórowane i odstraszają potencjalnych adoptujących. Wolontariusze przypominają gestapo (oczywiście są wyjątki) w swoich działaniach infiltracji środowiska bytowego adoptującego a nie osoby chcące adoptować komuś zwierzaka. Totalny brak poszanowania 2-giej strony i jej prywatności. [B]CZAS NA ZMIANY!!![/B][/QUOTE]

No to faktycznie, piękne kwiatki. Pewnie uznali mnie w tym schronisku za potencjalnego psiego zabójcę, a na pewno zwyrodnialca, bo przyjechałam po psa (i do tego kundla), aż z Gdańska do Katowic. To pewnie wydało się podejrzane, i pies poszedł gdzie indziej.

Link to comment
Share on other sites

JA osobiście też nie jestem przekonana do schroniska ale z Łodzi. Ponad 2 lata temu chcieliśmy pomóc jakiemuś pieskowi, znaleźliśmy psa 5 letniego wielkiego kundelka ala owczarek niemiecki. Gdy pojechaliśmy zobaczyć psa to zanim dotarliśmy do upatrzonego, Wolontariuszka pokazała nam 30 innych psów i opisywała każdego w ten sam sposób "Pies przyjazny, kochany" itd... trochę mnie to irytowało bo chyba nie była świadoma o czym mówi, a my szukaliśmy psa o określonych cechach a okazało się że nagle wszystkie takie mają ?!
Tego dnia nie byliśmy przygotowani wsiąść psa, przyjechaliśmy małym autem gdzie nie było dużo miejsca, ale tak nam chcieli jakiegoś psa wcisnąć, że w końcu się zdecydowaliśmy. Pani nie były zainteresowany czy mam kaganiec i czym będziemy jechać ani nic. powiedziała tylko "będziecie zadowoleni, tydzień macie darmowe wizyty u naszego weta... i do widzenia".

Bardzo było mi przykro w jaki sposób traktują zainteresowanych przyszłych właścicieli. Totalnie nie interesowało ich co i jak.. do tej pory nawet nikt się nie odezwał, żeby zapytać czy pies żyje?

Ale chyba miałam w głowie wygląd adopcji w USA bo się naoglądałam Animal planet.. szkoda gadać jakie Łódzkie schronisko jest zimne dla ludzi a co dopiero dla psów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bernardyn']PS. A jaki to jest podmiot gospodarczy? Kto jest właścicielem?[/QUOTE]
Nie znam dokladnej nazwy podmiotu gospodarczego, ale odp. na to pytanie tez otrzymasz w UM w Katowicach.
UM placi podmiotowi okreslona kwote, miesieczna lub roczna, na tym w zasadzie konczy sie rola UM oprocz tego ze podmiot gospodarczy musi sie rozliczyc z powierzonych im pieniedzy na prowadzenie schroniska. UM ma rowniez prawo do kontroli dobrostanu zwierzat.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bernardyn']Zapytałam w końcu w odpowiednim urzędzie, czyli w UM Katowice. Pani mi oświadczyła, że za katowicki schron całkowicie odpowiada miasto.[/QUOTE]
Byc moze ze w tym roku zmienily sie zasady prowadzenia schroniska w Katowicach w zwiazku z nowelizacja ustawy o ochronie zwierzat i schronisko stalo sie wlasnoscia miasta a w schronisku jest tylko personel zatrudniony na zasadach umowy zawartych pomiedzy UM a personelem. Najprosciej bedzie jak sobie zadzwonisz do UM Katowice i o wszystko zapytasz, gdyz swoimi odp. nie chce wprowadzac Cie w blad.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bejbusia']JA osobiście też nie jestem przekonana do schroniska ale z Łodzi. Ponad 2 lata temu chcieliśmy pomóc jakiemuś pieskowi, znaleźliśmy psa 5 letniego wielkiego kundelka ala owczarek niemiecki. Gdy pojechaliśmy zobaczyć psa to zanim dotarliśmy do upatrzonego, Wolontariuszka pokazała nam 30 innych psów i opisywała każdego w ten sam sposób "Pies przyjazny, kochany" itd... trochę mnie to irytowało bo chyba nie była świadoma o czym mówi, a my szukaliśmy psa o określonych cechach a okazało się że nagle wszystkie takie mają ?!
Tego dnia nie byliśmy przygotowani wsiąść psa, przyjechaliśmy małym autem gdzie nie było dużo miejsca, ale tak nam chcieli jakiegoś psa wcisnąć, że w końcu się zdecydowaliśmy. Pani nie były zainteresowany czy mam kaganiec i czym będziemy jechać ani nic. powiedziała tylko "będziecie zadowoleni, tydzień macie darmowe wizyty u naszego weta... i do widzenia".

Bardzo było mi przykro w jaki sposób traktują zainteresowanych przyszłych właścicieli. Totalnie nie interesowało ich co i jak.. do tej pory nawet nikt się nie odezwał, żeby zapytać czy pies żyje?

Ale chyba miałam w głowie wygląd adopcji w USA bo się naoglądałam Animal planet.. szkoda gadać jakie Łódzkie schronisko jest zimne dla ludzi a co dopiero dla psów.[/QUOTE]

:) Ja chyba też byłam zbyt dużą idealistką. A schrony po prostu podchodzą do adopcji psa, na zasadzie: klient - sklep. Każdy pies jest fajny, każdy jest przyjazny, więc jak się podoba to proszę bardzo, 50 zł się należy i pies jest pani. A człowiek tutaj się zastanawia, przeprowadza wywiady ze znajomymi - jak pielęgnować psa, przeprowadza rozmowy z rodziną, przygotowuje się jak do nie wiem czego, zasięga rad specjalistów od weterynarii. A to taka prosta sprawa. Biorę i mam, a co będzie później, to już nikogo nie obchodzi. Pies został wydany, w schronisku jest o jednego mniej do wykarmienia, a i trochę drobnych wpłynęło do kasy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bejbusia']JA osobiście też nie jestem przekonana do schroniska ale z Łodzi. Ponad 2 lata temu chcieliśmy pomóc jakiemuś pieskowi, znaleźliśmy psa 5 letniego wielkiego kundelka ala owczarek niemiecki. Gdy pojechaliśmy zobaczyć psa to zanim dotarliśmy do upatrzonego, Wolontariuszka pokazała nam 30 innych psów i opisywała każdego w ten sam sposób "Pies przyjazny, kochany" itd... trochę mnie to irytowało bo chyba nie była świadoma o czym mówi, a my szukaliśmy psa o określonych cechach a okazało się że nagle wszystkie takie mają ?! [/QUOTE]

Ps.. Aha... A jak nakręcają te wszystkie opisy psów na stronach Fundacji, w ogłoszeniach w internecie. Że takie biedne, i tak tęsknią, i w ogóle. Nie mówię, że to nie jest prawda, tylko w zestawieniu z zimnym podejściem urzędników i urzędów, człowiek po prostu wychodzi na jakiegoś jelenia, co się dał nabrać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ada-jeje']Byc moze ze w tym roku zmienily sie zasady prowadzenia schroniska w Katowicach w zwiazku z nowelizacja ustawy o ochronie zwierzat i schronisko stalo sie wlasnoscia miasta a w schronisku jest tylko personel zatrudniony na zasadach umowy zawartych pomiedzy UM a personelem. Najprosciej bedzie jak sobie zadzwonisz do UM Katowice i o wszystko zapytasz, gdyz swoimi odp. nie chce wprowadzac Cie w blad.[/QUOTE]

Fajnie by było jakby np. ten personel był wymieniony na stronie schroniska. A oprócz tego informacja typu np. Schronisko jest właściwością UM w Katowicach, albo coś w tym stylu. No i jeszcze jedna ważna informacja, typu: opłaty za zwierzęta lub datki na schronisko prosimy wnosić na konto UM, lub na inne konto pana Zenka, czy Zdzicha.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bernardyn']Ps.. Aha... A jak nakręcają te wszystkie opisy psów na stronach Fundacji, w ogłoszeniach w internecie. Że takie biedne, i tak tęsknią, i w ogóle. Nie mówię, że to nie jest prawda, tylko w zestawieniu z zimnym podejściem urzędników i urzędów, człowiek po prostu wychodzi na jakiegoś jelenia, co się dał nabrać.[/QUOTE]
Nie masz zadnej wiedzy jak widac na temat dzialan Fundacji i dzialania schronisk a to dwie oddzielne instytucje. Proponuje zaczac od zglebienia wiedzy na ten temat a pozniej rzucac oskarzenia.

Link to comment
Share on other sites

[B]bernardyn[/B] - Po pierwsze nie pisz postu pod postem - niezgodne z regulaminem. Używaj edycji.

Przyznam, że trochę mnie niektóre argumenty w tym wątku zniesmaczyły. Z jednej strony narzekanie na na to, że schroniska wydają psy na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy", a z drugiej takie samo narzekanie na wygórowane wymagania adopcyjne. Co uważacie za wygórowane? Bo dogofaszyzm to jedno, ae narzekanie na wizyty przedadopyjne i zgogę na sterylkę to drugie.
Faktem jest, że schron schronowi nie równy, ale znowu - wrzucanie wszystkich do jednego worka?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...