Jump to content
Dogomania

Jak wytłumaczyć takie zachowanie psa?


Reniak

Recommended Posts

Witam serdecznie:lol:Proszę o pomoc w wytłumaczeniu psiego języka:lol:Otóż parę miesięcy temu adoptowaliśmy 2 letnią sunię ze schroniska. Psica jest cudowna i kochana. Od początku z nią pracujemy i mamy już na koncie trochę sukcesów. Ale do rzeczy. Sunia jest łagodna i uległa, chętnie się uczy. Mam wrażenie, że to mnie wybrała sobie na przewodnika, choć męża i pełnoletniej już córki też się słucha. Ja ją karmię, czeszę, wpuszczam krople do uszu, to ja chodzę na najdłuższy w ciągu dnia spacer i wtedy jest on bardzo aktywny i wypełniony zabawą i ćwiczeniami z psem.Ze mną jeździ na zajęcia do psiej szkoły,które zresztą uwielbia:lol: To za mną, gdy wychodzę z domu a jeszcze ktoś w nim zostaje, cichutko chwilkę popłakuje.To z mojego powrotu cieszy się najbardziej. W domu to mnie najczęściej chce mieć na widoku, przemieszcza się za mną, ale nie jest to nachalne, ma też często chwile tylko psie, takie dla siebie. Bardzo czuję jej przywiązanie i oddanie, i bardzo mnie to cieszy:loveu:Ale.... To mężowi albo córce najczęściej kładzie głowę na kolanach, to im wskakuje łapkami na kolana.... Wobec mnie nie ma prawie w ogóle takich zachowań, jeśli przychodzi to patrzy mi w oczy, albo siada koło mnie. Jak mam rozumieć ten psi język? Bo z jednej strony najbardziej jest za mną, a z drugiej swoje czułości rozdziela w sposób, którego nie rozumiem:shake:. Bardzo proszę o pomoc doświadczonych psiarzy:lol:

Link to comment
Share on other sites

[B]Reniak[/B] ja absolutnie nie jest doświadczonym psiarzem chociaż nie pamiętam dni w moim domu gdy nie miałam psa, ale powiem Ci, że u mnie w domu zawsze było tak: mama to była ta, która dba i otacza psa taką podstawową opieką (czasze, kąpie, też uczy wielu rzeczy) generalnie to z mamą psy się witają i żegnają i to za nią najbardziej tęsknią, tata to był ten, który wychowuje, uczy i karmi, brat to był ten od najdłuższych i najbardziej aktywnych spacerów, a ja najmłodsza zawsze od miziana i przytulania, a no i wspólnego spania :) i przy każdym naszym psie zawsze funkcjonował taki podział..wychodził on oczywiście całkowicie naturalnie..może pies za bardzo Cię "szanuje", żeby narzucać się ze swoimi potrzebami miziania i czeka aż Ty zaczniesz to robić, a Twoją rodzinę traktuje bardziej na równi :)? nie wiem, bo tak jak napisałam nie jestem specem od psiej psychologii i też chętnie bym się dowiedziała dlaczego tak jest :)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki. Coś w tym chyba jest;) Psica uwielbia moje mizianie, ale najczęściej to ja je inicjuję. I wtedy miziamy albo bawimy się z pełnym zaangażowaniem i obopólną radością:multi:. A potem mówię "koniec" i staram się nie dać namówić na dalsze harce. Czasami serducho mnie ściska, oj ściska.... I jeszcze jedno zauważyłam - psica bardzo rzadko, właściwie dopiero zachęcona przeze mnie, wskakuje na mnie łapkami. Z pozostałą rodzinką czyni tak zdecydowanie częściej:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

To wynika z tego, że suczka Ciebie uznaje za przewodnika. Sytuacja ta jest według mnie powodem do zadowolenia, a zmartwienia :-). Postępujesz bardzo mądrze, gratulacje. A to, że inni domownicy pozwalają sobie troszkę wejść na głowę... Cóż, pokażcie mi rodzinę, w której nie ma podziału na rozpieszczającego i wychowującego ;-). Co nie znaczy, ze tak być powinno.

Link to comment
Share on other sites

To powód do dumy :) Bo Ty sobie nie pozwalasz, lub pies czuje, że nie powinien po Tobie skakać... To oznaka szacunku do Ciebie jako przewodnika, a to , że ekscytuje się na widok innych domowników, nie jest niczym dobrym - wręcz przeciwnie. Ja mam podobną sytuację ze swoją bestią - Juniorem, mnie się słucha bez warunkowo, dostaje korby jak wychodzę, ale gdy wracam to przychodzi się przywitać, liże po dłoniach, bo wie, że nie ma prawa skakać :) Bo właściwie tylko ja go koryguje, opierdzielam, i takie tam :) A reszta... Gdyby tylko mogła nauczyła by go wszystkiego co ja w nim tłumię :)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

[QUOTE]Witam serdecznie:lol:Proszę o pomoc w wytłumaczeniu psiego języka:lol:Otóż parę miesięcy temu adoptowaliśmy 2 letnią sunię ze schroniska. Psica jest cudowna i kochana. Od początku z nią pracujemy i mamy już na koncie trochę sukcesów. Ale do rzeczy. Sunia jest łagodna i uległa, chętnie się uczy. Mam wrażenie, że to mnie wybrała sobie na przewodnika, choć męża i pełnoletniej już córki też się słucha. Ja ją karmię, czeszę, wpuszczam krople do uszu, to ja chodzę na najdłuższy w ciągu dnia spacer i wtedy jest on bardzo aktywny i wypełniony zabawą i ćwiczeniami z psem.Ze mną jeździ na zajęcia do psiej szkoły,które zresztą uwielbia:lol: To za mną, gdy wychodzę z domu a jeszcze ktoś w nim zostaje, cichutko chwilkę popłakuje.To z mojego powrotu cieszy się najbardziej. W domu to mnie najczęściej chce mieć na widoku, przemieszcza się za mną, ale nie jest to nachalne, ma też często chwile tylko psie, takie dla siebie. Bardzo czuję jej przywiązanie i oddanie, i bardzo mnie to cieszy:loveu:Ale.... To mężowi albo córce najczęściej kładzie głowę na kolanach, to im wskakuje łapkami na kolana.... Wobec mnie nie ma prawie w ogóle takich zachowań, jeśli przychodzi to patrzy mi w oczy, albo siada koło mnie. Jak mam rozumieć ten psi język? Bo z jednej strony najbardziej jest za mną, a z drugiej swoje czułości rozdziela w sposób, którego nie rozumiem:shake:. Bardzo proszę o pomoc doświadczonych psiarzy:lol:[/QUOTE]

1) Ty karmisz, czeszesz, ćwiczysz- spacerujesz, pielęgnujesz, bawisz się...
2)uczłowieczasz go jednocześnie "to za mną... chwilkę popłakuje"...
3)witasz się z nim po ludzku...
4)pies bierze resztę rodzinki w posiadanie-> mąż jest mój, córa należy do mnie...
5)pies się tak nie zachowuje wobec przewodnika nie będąc zaproszonym (jeżeli mamy na myśli panujące zasady i ograniczenia)...

1) Pies jednego właściciela, jest to nieodpowiedzialne i niebezpieczne, a nie powód do dumy. W pewnym momencie może mieć inny pomysł wobec córki i nieszczęście gotowe, a co dopiero jak córa przyprowadzi sobie do domu koleżanki... Pies ma być na samym dole dla bezpieczeństwa naszego/komfortu wspólnego życia oraz poczucia szczęścia i braku obowiązków dla psa. Przyjemność życia z takim psem jest nieporównywalnie lepsza od ciągłej schizy właścicieli po możliwym wypadku/ więź jest zdecydowanie pogłębiona oraz zaufanie. Jeżeli nikt nigdy nie miał takiego psa i nazywa psa rozpieszczonego lub częściowo zdominowanego takim psem to niestety nie wie o czym mówi.

2) Nie jesteś dla psa przewodnikiem 24/7... sytuacja o której mówisz-> w taki sposób zachowuje się pies, który martwi się rozdzieleniem stada, nawołuje członków do powrotu, ciesz się, że jeszcze nie zdemolował mieszkania.

Zostawiłem psa swojej ciotce w te wakacje w górach- miała się nim przez kilka dni zająć. Po opuszczeniu domu przez naszą rodzinkę nie było problemów z wyciem i zdołowaniem psa. Po czterech/pięciu dniach, gdy ciotka ---- zaczęła go sobie rozpieszczać-> a bo on taki spokojny i opanowany- przyda mu się trochę luzu...---- postanowiła zostawić psa na kilka godzin jadąc do miasta na zakupy, tak się złożyło, że my wróciliśmy w ten sam dzień, gdy pies siedział sam w domu. Widok po przybyciu "o k***a..." w przedpokoju 3/4 paneli było pozrywanych ze ścian w pobliżu drzwi... drzwi były poobgryzane i podrapane, mieszkanie zlane siurami i kupami po prostu jakaś masakra... Nigdy, ale to nigdy nie miałem takiej sytuacji z tym psem, byłem po prostu zdumiony nie pomijając frustracji na ciotkę, która łagodnie mówiąc "rozpuściła" go przez te kilka dni nazywając jego uległość "smutkiem i przybiciem" miała psa dominującego, ekscytującego się byle czym-> zepsuła mi psa, musiałem go prostować na nowo.

3) Wchodząc do domu u mnie panuje zasada "zero patrzenia, zero dotykania, zero mówienia do psa"-> nie daję się wciągnąć do bajki psa i jego zasad i tak postępuje z obcymi psami jak i znajomymi. Pies będzie spokojny, to go przywołam i przywitam się na własnych warunkach, bo to ja jestem stroną dominującą i to ja jestem przewodnikiem-> wciągam go do swojej bajki. Jeżeli taki pies (nie mówię już o swoim) jest nachalny to dostaje korektę-> pokazuję mu że ma mnie szanować i egzekwować moją przestrzeń, bez zaproszenia nie życzę sobie aby mnie napastował. Będąc w domu całkowicie ignoruję psa, bo nie widzę kompletnego sensu gapienia się mu w oczy/na niego co robi co 5 minut. Mam powód to nawiązuję z nim kontakt wzrokowy, mam powód to go wołam, mam powód to każę wykonać komendę/polecenie-> żadnej bezsensownej ideologii/filozofowania i uczłowieczania psa. Gdy przychodzą "goście" lub inni domownicy, powinno to wyglądać w taki sposób jaki opisałem, Ty za to będąc w domu z psem podczas takich sytuacji bierzesz psa i karzesz mu siedzieć spokojnie i czekać, aż osoba która skończy się rozbierać/rozgości się będzie miała ochotę przywitać się z psem.

4) Przez takie zachowania Twój mąż może mieć problem w przyszłości z podejściem do córki mającej psa na kolanach (rozumiem, że chodzi o sytuację kiedy pies bez pozwolenia kładzie się na mężu/córce- brak zaproszenia, a nie o zaproszenie psa na kanapę i pozwolenie, aby ten się obok, na nas położył)- może warczeć-> choć to nie jest regułą przy samej próbie podejścia-> warczenie może wystąpić jak mąż/córka będzie chciała tego psa "zepchnąć"- przesunąć/odsunąć itd, to także nie jest regułą, wszystko zależy jaki ma charakter dany pies, czy jest kompletnym followerem (uległy), czy przejawia zachowania dominacyjno-terytorialne- zaborcze itd,

5)Przewodnik z krwi i kości wyznacza granice, zasady, dyscyplinuje jak trzeba i daje uczucie w odpowiednim momencie. Przewodnik jest spokojny i asertywny. Ćwiczenia->dyscyplina-> okazywanie uczuć. W takiej kolejności, a nie innej.

W innym temacie "cesar millan i chodzenie psa za przewodnikiem" opisałem wiele kwestii bardziej szczegółowo wynikających na potrzeby dyskusji.

Zanim zaczniesz pracować z psem, czy to ćwicząc chodzenie na smyczy "przy nodze", czy kontakty z innymi psami itd, musisz spalić jego/jej nadmiar energii to podstawa. Nie dziw się, że pies mając zapas "mocy" nie chce iść tak jak powinien w momencie próby Twoich- dyscypliny-> najpierw ćwiczenia, a dopiero później dyscyplina. Dochodzi do tego Twoja frustracja, skupianie się na tym, że pies "ciągnie" mimo myślenia o rzeczach pozytywnych. Mając cień zawahania pies będzie to czuł i będzie na taką energię reagował.

[QUOTE]SAIKO, tym razem mam prośbę bezpośrednio do Ciebie :smile:. Śledzę ten mój wątek i zaczynam chwilami już się gubić w tych niektórych słownych przepychankach. Nie takiej pomocy oczekiwałam, niestety:-(. Zgadzam się z Twoimi wieloma wypowiedziami i dlatego proszę o kilka zdań, tak krok po kroku, jak osiągnąć wymarzoną przeze mnie lużną smycz.... Naprawdę dużo z psicą pracujemy, bardzo wiele udało się nam już osiągnąć. Tutaj coś nawala, nie wiem, w którym momencie. Moje relacje z suką są ok, tak sądzę. Żeby się nie powtarzać, przeczytaj proszę inny mój wątek - behawior - jak wytłumaczyć takie zachowanie psa? Opisałam tam zachowanie mojej suki. Dlaczego więc na spacerach nie wychodzi? Suka nie ciągnie mocno, raczej napina smycz, jednak są momenty, gdy smycz jest lużna. Co robię nie tak? Jeżeli oczywiście ktoś jeszcze mógłby mi pomóc konkretnie odpowiadając na nurtujący mnie problem, jak najbardziej też będę wdzięczna:smile: Pozdrawiam. [/QUOTE]

Pytasz dlaczego na spacerach nie wychodzi, a to dlatego, że nie jesteś przewodnikiem 24/7. Spacer jest z reguły odwzorowaniem relacji panujących w domu. Żadne narzędzia Ci w tym nie pomogą, a mogą zadziałać przeciwko nam- efekt odwrotny od zamierzonego. Twoje pytanie w tym temacie co do zachowań i ich interpretacji pokazują, że jednak nie robisz wszystkiego. Twój pies widząc Twoją niekompetencję kieruje się instynktem i przejmuje dowodzenie. Nie chcę się tutaj rozpisywać powtarzając to co mówiłem [URL]http://www.dogomania.pl/threads/221721-cesar-millan-i-chodzenie-psa-ZA-przewodnikiem/page4[/URL] w tym temacie, dlatego jeżeli nie będziesz czegos rozumieć to pytaj ;).

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

SAIKO, wybacz kolokwializm, ale jak dla mnie - gadasz pierdoły, aż litość mię bierze dla psa, który padnie ofiarą tych metod. Czekałam na moment, w którym rzekniesz, żeby jeść z psiej miski, coby pies miał sto procent pewności, że nie będzie jadł pierwszy.
[quote name='SAIKO']
1) Pies jednego właściciela, jest to nieodpowiedzialne i niebezpieczne, a nie powód do dumy. W pewnym momencie może mieć inny pomysł wobec córki i nieszczęście gotowe, a co dopiero jak córa przyprowadzi sobie do domu koleżanki... Pies ma być na samym dole dla bezpieczeństwa naszego/komfortu wspólnego życia oraz poczucia szczęścia i braku obowiązków dla psa. Przyjemność życia z takim psem jest nieporównywalnie lepsza od ciągłej schizy właścicieli po możliwym wypadku/ więź jest zdecydowanie pogłębiona oraz zaufanie. Jeżeli nikt nigdy nie miał takiego psa i nazywa psa rozpieszczonego lub częściowo zdominowanego takim psem to niestety nie wie o czym mówi.[/QUOTE] Zacznie mieć inny pomysł, mówisz? Znaczy rzuci się i zagryzie, a co! A koleżanek córki nie wypuści z pokoju. Pewnie, w ogóle nie miałam wątpliwości co do tego ;). W takim razie tylko dziwię się, że reszta moich domowników jeszcze żyje, bo mój pies prezentuje zachowania bardzo zbliżone - to ja ją uczę, ja egzekwuję w większości zachowania, ja karmię, czeszę, kąpię i biorę na wycieczki. To mnie słucha najlepiej, a mimo to do mamy idzie się tulić, skacze jej po kolanach, opiera się o nią łapami i po niej łazi. Jest z nami już prawie osiem lat i jeszcze wszyscy są zdrowi. Zasada "bycia psa na dole" dała dosłownie odwrotne efekty, niż piszesz - pies chodził "przybity", nie bawiła się, nie miała ochoty na wspólną pracę, a utwierdzanie jej w przekonaniu, że jest nic nie warta i nic jej nie wolno, powodowało pewnie niemałą frustrację. Nie polecam.

[quote name='SAIKO']
2) Nie jesteś dla psa przewodnikiem 24/7... sytuacja o której mówisz-> w taki sposób zachowuje się pies, który martwi się rozdzieleniem stada, nawołuje członków do powrotu, ciesz się, że jeszcze nie zdemolował mieszkania. [/QUOTE] Weź pod uwagę, że to pies ze schroniska, który nie tyle potrzebuje w tej sytuacji przewodnika, ile raczej utwierdzenia go w przekonaniu, że nikt go nie zostawi. Długo nie miał swojego "stada" na własność i ma prawo czuć dyskomfort. Proponuję wprowadzenie jednego hasła używanego zawsze przed wyjściem i standardowe uczenie psa zostawania samemu w domu - tzn. wypowiadamy hasło, wychodzimy i wracamy zanim zacznie piszczeć. Na początku to może być dosłownie kilka sekund, potem czas się stopniowo wydłuża. Przewodnictwo w tym momencie nie sądzę, żeby dużo zmieniło.

[quote name='SAIKO']
3) Wchodząc do domu u mnie panuje zasada "zero patrzenia, zero dotykania, zero mówienia do psa"-> nie daję się wciągnąć do bajki psa i jego zasad i tak postępuje z obcymi psami jak i znajomymi. Pies będzie spokojny, to go przywołam i przywitam się na własnych warunkach, bo to ja jestem stroną dominującą i to ja jestem przewodnikiem-> wciągam go do swojej bajki. Jeżeli taki pies (nie mówię już o swoim) jest nachalny to dostaje korektę-> pokazuję mu że ma mnie szanować i egzekwować moją przestrzeń, bez zaproszenia nie życzę sobie aby mnie napastował. Będąc w domu całkowicie ignoruję psa, bo nie widzę kompletnego sensu gapienia się mu w oczy/na niego co robi co 5 minut. Mam powód to nawiązuję z nim kontakt wzrokowy, mam powód to go wołam, mam powód to każę wykonać komendę/polecenie-> żadnej bezsensownej ideologii/filozofowania i uczłowieczania psa. Gdy przychodzą "goście" lub inni domownicy, powinno to wyglądać w taki sposób jaki opisałem, Ty za to będąc w domu z psem podczas takich sytuacji bierzesz psa i karzesz mu siedzieć spokojnie i czekać, aż osoba która skończy się rozbierać/rozgości się będzie miała ochotę przywitać się z psem. [/QUOTE] Zero jakiekolwiek kontaktu z psem po powrocie jest dla niego bolesne. Psa się ignoruje jak zrobić coś złego i zasługuje na karę. Jeśli wykazuje chęć przywitania się w normalny, cywilizowany sposób, to czemu mu tego odmawiać? Jak jest nachalny i nie umie się opanować, piszczy, skacze i tak dalej, to każemy usiąść, czekamy aż się uspokoi i dopiero wtedy głaszczemy. To, że Ty nie pozwalasz sobie na skakanie, to nie znaczy, że to jedyne słuszne zachowanie. Mój pies jest nauczony, że jak wchodzę do domu, to ona przybiega się przywitać, merda ogonem i kręci się wokół mnie, a ja do niej mówię, ale kontakt fizyczny jest dopiero jak się rozbiorę, natomiast moją mamę obskakuje zanim ona cokolwiek zdąży zrobić. A że mojej mamie to nie przeszkadza - to w porządku. W razie czego zna komendę "nie skacz" i tyle. Jak przychodzą goście, to albo może ich bez przeszkód obwąchać i się wokół nich pokręcić, albo siedzi i czeka przy mnie, zależnie od gości. Nie ma jednego uniwersalnego sposobu. Jeden pies przejdzie nad brakiem powitania do porządku dziennego i jest w stanie to przeżyć, a drugi wpadnie w depresję. Tak to już jest.

[quote name='SAIKO']
4) Przez takie zachowania Twój mąż może mieć problem w przyszłości z podejściem do córki mającej psa na kolanach (rozumiem, że chodzi o sytuację kiedy pies bez pozwolenia kładzie się na mężu/córce- brak zaproszenia, a nie o zaproszenie psa na kanapę i pozwolenie, aby ten się obok, na nas położył)- może warczeć-> choć to nie jest regułą przy samej próbie podejścia-> warczenie może wystąpić jak mąż/córka będzie chciała tego psa "zepchnąć"- przesunąć/odsunąć itd, to także nie jest regułą, wszystko zależy jaki ma charakter dany pies, czy jest kompletnym followerem (uległy), czy przejawia zachowania dominacyjno-terytorialne- zaborcze itd,[/QUOTE] Na wszystko jest sposób. Zamiast pozwalać psu leżeć, na kim mu się podoba i jak długo mu się podoba, nauczmy go od samego początku, że czasem będzie poproszony o opuszczenie kolan - bez zbędnego spychania go, tylko normalnie, kulturalnie, paluszkiem albo ręką ze smaczkiem pokazujemy podłogę i mówimy "zejdź". Mało skomplikowane i mniej rygorystyczne niż zabranianie mu jakiegokolwiek kontaktu : ). Poza tym opisana suczka nie wygląda na to, żeby stała się nagle psem-terrorystą (chociaż jeśli tata podejdzie do córki i bezceremonialnie zepchnie psa, to może jej się to nie spodobać i może a) unikać kontaktu z tatą lub b) zacząć odstraszać tatę w samoobronie warczeniem). No i pies to nie kawał mięsa, tylko coś, czemu można pokazać, żeby się sam przesunął.


[quote name='SAIKO']
5)Przewodnik z krwi i kości wyznacza granice, zasady, dyscyplinuje jak trzeba i daje uczucie w odpowiednim momencie. Przewodnik jest spokojny i asertywny. Ćwiczenia->dyscyplina-> okazywanie uczuć. W takiej kolejności, a nie innej.[/QUOTE] Dla mnie przede wszystkim przewodnik szanuje uczucia reszty stada, czyli psa, i jest na tyle charyzmatyczny, by pies sam chciał słuchać. Ale mimo wszystko Autorce wątku proponuję nie przewodnictwo, a partnerstwo :). Ustalamy takie zasady, żeby wszystkim było dobrze; szanujemy się na wzajem, obserwujemy potrzeby psa i jego samopoczucie. Nie każdy pies potrzebuje dominacji - nawet mam teorię, że mało którego ta cała dominacja obchodzi, a zachowanie jest skutkiem niewychowania.

Link to comment
Share on other sites

Saiko, a moze pralkę zamiast psa? Nie wymaga dotykania, patrzenia, nie zagryzie i wszystkich traktuje tak samo :)

Reniak, masz fajnego, zrównoważonego psa. Jak rozumiem, reszta też z psem pracuje, ale mniej? Można popróbować wspólnych spacerów, np. idziecie we czwórkę, Ty zostajesz z psem, a reszta się chowa i psa woła - to jest super zabawa, która integruje psa ze wszystkimi, a na dodatek sprawia, ze potem potyka sie o język ze zmęczenia ;)
Ty jesteś Szef, a reszta to Miziacze, u nas jest podobnie, my z siostrą w tej chwili to Miziacze właśnie, bo już z mamą i psami nie mieszkamy. I psy nas jakoś nie zagryzają, nie dominują.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Reniak']Witam serdecznie:lol:Proszę o pomoc w wytłumaczeniu psiego języka:lol:Otóż parę miesięcy temu adoptowaliśmy 2 letnią sunię ze schroniska. Psica jest cudowna i kochana. Od początku z nią pracujemy i mamy już na koncie trochę sukcesów. Ale do rzeczy. Sunia jest łagodna i uległa, chętnie się uczy. Mam wrażenie, że to mnie wybrała sobie na przewodnika, choć męża i pełnoletniej już córki też się słucha. Ja ją karmię, czeszę, wpuszczam krople do uszu, to ja chodzę na najdłuższy w ciągu dnia spacer i wtedy jest on bardzo aktywny i wypełniony zabawą i ćwiczeniami z psem.Ze mną jeździ na zajęcia do psiej szkoły,które zresztą uwielbia:lol: To za mną, gdy wychodzę z domu a jeszcze ktoś w nim zostaje, cichutko chwilkę popłakuje.To z mojego powrotu cieszy się najbardziej. W domu to mnie najczęściej chce mieć na widoku, przemieszcza się za mną, ale nie jest to nachalne, ma też często chwile tylko psie, takie dla siebie. Bardzo czuję jej przywiązanie i oddanie, i bardzo mnie to cieszy:loveu:Ale.... To mężowi albo córce najczęściej kładzie głowę na kolanach, to im wskakuje łapkami na kolana.... Wobec mnie nie ma prawie w ogóle takich zachowań, jeśli przychodzi to patrzy mi w oczy, albo siada koło mnie. Jak mam rozumieć ten psi język? Bo z jednej strony najbardziej jest za mną, a z drugiej swoje czułości rozdziela w sposób, którego nie rozumiem:shake:. Bardzo proszę o pomoc doświadczonych psiarzy:lol:[/QUOTE]

Mój pies też rozdziela czułości. Ze mną się bawi, jak ma ochotę, to przychodzi się przytulić, ale bardzo rzadko po mnie skacze i domaga się pieszczot, natomiast do mojej mamy idzie i naprasza się na głaskanie, czasem na nią wchodzi i liże po twarzy z dziką radością i z zupełnie innym entuzjazmem się wita. Z kolei od mojego taty w ogóle nie oczekuje żadnych czułości, a jak tata chce ją pomiziać, to kładzie się na plecach, a do głaskania wystawia brzuch i klatkę piersiową ;). To bardzo zależy od mowy ciała. Może nie opiera na Tobie łap, bo kiedyś spróbowała i nie przyniosło jej to niczego fajnego, a może ma do Ciebie taki szacunek, że uważa to za "nietaktowne"? Trudno powiedzieć. Może nie przychodzi na Tobie leżeć, bo jak chce odpocząć, to za bardzo ją tarmosisz i ją to drażni? A może po prostu poświęcasz jej tak dużo uwagi, że wie, że Twoje głaskanie będzie zawsze, a u reszty domowników musi sama dać znać, że chce być przytulona?
Tylko tak zwrócę uwagę, że zastanowiłabym się, czy ciągłe podążanie za Tobą i pilnowanie Cię nie powoduje u niej dyskomfortu. Być może nie umie się zrelaksować, jeśli nie ma Cię w pobliżu, przez co jest w ciągłym stanie czuwania. Nie jestem ekspertem i nie wiem nawet, jak Wasze relacje wyglądają, ale poobserwowałabym ;).

Link to comment
Share on other sites

Mam bardzo podobną sytuację w domu. Wszystko zależy od samego domownika, nikt nie traktuje każdego tak samo (inaczej ty traktujesz szefa a inaczej kolegę z pracy) podobnie u psów, wie u kogo na ile może sobie pozwolić, z czasem uczy się kto co lubi a kto nie i w ten sposób określa swoje zachowania względem człowieka.

Najbardziej w świecie naturalnym zachowaniem jest to, że pies bardziej się słucha i lepiej respektuje osobę która z nim pracuje. Ty się na nim skupiasz, uczysz, wychowujesz i wymagasz, pozostali domownicy mniej więc przy nich można sobie pozwolić na to i owo ;) jeżeli jednak komuś z rodziny pewne zachowania przeszkadzają to nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy z nim troszeczkę pracował. Wprowadź męża czy córkę w temat, pokaż zasady pracy z psem, na co reaguje, jak uczysz i do roboty ;).
Moje psy są też tylko moje, z tym że czasami nawet nie chcą wyjść z domu z nikim innym, słuchają tylko mnie ale moja rodzina nie jest zainteresowana pracą z nimi więc jest w porządku. Nikogo nie zdominowały, nie doszło do nieszczęścia, labrador wskakuje na kolana, kładzie im łeb na kolanach, rozpycha się w łóżku, nikogo nie zabił i nie zabije :)

Co do skakania po wejściu, jak kto woli - uwielbiam gdy psy z radości na mnie skaczą chociaż teraz już tego nie robią, kręcą pupami i się cieszą. Najlepiej wypracować komendę siad i przy wejściu wydawać polecenie psu. Nauczy się grzecznie czekać ;) Dla psa powitanie jest bardzo ważne, popatrzmy na wilki! ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja skakanie do niedawna lubiłam, ale teraz, jak jestem w ciąży, mój ukochany szalony pies jakoś zawsze usiłuje odbić mi się od brzucha, więc na wejściu jest SIAD.
Poza tym Felek pakuje się też do łóżka, ale wie, że tylko po mojej stronie ma to sens, bo TZ go wywali, więc Felicjan pełznie od ściany. Filip natomiast bez żadnych uprzedzeń - pcha się w środek i zadowolony, bo on i tak zaraz złazi.

Link to comment
Share on other sites

Sybel, zazdroszczę ci kulturalnego psa. Mój psi cham gdy śpi tylko ze mną, śpi w poprzek łóżka, kupiłąm specjalnie sobie większe a i tak śpię z nogami poza nim, natomiast gdy śpimy z chłopem w dwójkę to pies po prostu śpi na nas lub kładzie się od ściany i odpycha łapami spychając nas. Ale jak już mamy dosyć i się na łajzę krzyknie by zlazł to schodzi i na jakieś pół godziny jest spokój, idzie do siebie ;) ale tylko zimą, latem śpi sam.

Link to comment
Share on other sites

Swoją drogą mój jest mały, wielkości jamnika. Przedwczoraj spał z mojej strony i chrapał. O 3 w nocy mój TZ mnie obudził i pyta, co mi tak w brzuchu burczy strasznie, bo mu spać nie daję. Myślał chyba, ze to nasz syn się przewala, a to pieseczek spał brzuchem do góry, na popielniczkę i piłował :D

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Reniak']Ja się z tego cieszę:lol:! Tylko jakby ktoś niewtajemniczony popatrzył na to z boku, to ja wychodzę na tą, za którą psiak jest najmniej. No, bo przecież to na mnie najmniej skacze i takie tam w ogóle:lol:[/QUOTE]

Witam,
raczej psim ekspertem nie jestem, jeno amatorem, który wychował do tej pory w zasadzie jednego tylko psa i to w czasach, gdy w moim mieście o behawiorystach można było tylko pomarzyć, a wiedzę na temat ułożenia psa czerpało się z doświadczeń innych i z poradników. Niemniej od jednego z hodowców otrzymalam cenną jak dla mnie wskazówkę: otóż każdego psa trzeba traktować indywidualnie, gdyż nie zawsze te same metody przynoszą oczekiwane efekty. To jak z wychowaniem dziecka, nie można stosować szablonu (to tak na marginesie do wypowiedzi SAIKO)
Co do Ciebie mogę tylko powiedzieć, że moja wyżlica zastosowała sobie również podział funkcji w stadzie: ja byłam od wizyt u weterynarza, wychowania, karcenia, zabaw "wychowawcych", jak również od wychodzenia w nocy na dwór w nagłych przypadkach (psina wiedziała, że tylko mnie szybko obudzi;)), moja mama była od podawania jedzenia i od "pogaduch", natomiast mój brat - to były strasznie długie spacery.Pies absolutnie nigdy nikogo nie zaatakował, bawił się chętnie ze wszystkimi domownikami, czasami bardziej zachęcany. Oczywiście z perspektywy czasu i wiedzy, którą posiadam obecnie, zmieniłabym niektóre swoje zachowania w stosunku do psa i egzekwowałabym jego zachowania w nieco inny sposób. Dlatego uważam, że nie powinnaś sie strasznie martwić tym, że pies nie bawi sie z Tobą tak ochoczo, jak z innymi. Po prostu może zachęcaj go do tego, żeby wiedział, że z Tobą też może sie pobawić. A już najmniej należy się martwic tym, co powiedza inni:) Co do pozycji człowieka jako przewodnika stada, nie będę się wypowiadać, bo ilu ekspertów, tyle również zdań:)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

[quote name='Reniak']Witam serdecznie:lol:Proszę o pomoc w wytłumaczeniu psiego języka:lol:Otóż parę miesięcy temu adoptowaliśmy 2 letnią sunię ze schroniska. Psica jest cudowna i kochana. Od początku z nią pracujemy i mamy już na koncie trochę sukcesów. Ale do rzeczy. Sunia jest łagodna i uległa, chętnie się uczy. Mam wrażenie, że to mnie wybrała sobie na przewodnika, choć męża i pełnoletniej już córki też się słucha. Ja ją karmię, czeszę, wpuszczam krople do uszu, to ja chodzę na najdłuższy w ciągu dnia spacer i wtedy jest on bardzo aktywny i wypełniony zabawą i ćwiczeniami z psem.Ze mną jeździ na zajęcia do psiej szkoły,które zresztą uwielbia:lol: To za mną, gdy wychodzę z domu a jeszcze ktoś w nim zostaje, cichutko chwilkę popłakuje.To z mojego powrotu cieszy się najbardziej. W domu to mnie najczęściej chce mieć na widoku, przemieszcza się za mną, ale nie jest to nachalne, ma też często chwile tylko psie, takie dla siebie. Bardzo czuję jej przywiązanie i oddanie, i bardzo mnie to cieszy:loveu:Ale.... To mężowi albo córce najczęściej kładzie głowę na kolanach, to im wskakuje łapkami na kolana.... Wobec mnie nie ma prawie w ogóle takich zachowań, jeśli przychodzi to patrzy mi w oczy, albo siada koło mnie. Jak mam rozumieć ten psi język? Bo z jednej strony najbardziej jest za mną, a z drugiej swoje czułości rozdziela w sposób, którego nie rozumiem:shake:. Bardzo proszę o pomoc doświadczonych psiarzy:lol:[/QUOTE]

Pies w ten sposób okazuje Ci szacunek. Szanuje Ciebie, respektuje Twoją przestrzeń. Ty jesteś przewodnikiem stada, osobą dla psa najważniejszą. Mąż i córka są kumplami, Ty jesteś szefem. Patrzy Ci w oczy, siada koło Ciebie i czuje, że jest przy kimś ważniejszym. Na Twoim miejscu cieszyłabym się, że pies darzy mnie szacunkiem.

Link to comment
Share on other sites

[B]Saiko[/B]- Ty tak serio??

Czyli Fisher, Fennell i Milan...
Współczuję Twoim zwierzętom.
Dzieci pewnie też nie mają/będą miały łatwo.
Współczuję.
Naprawdę.
Choć chyba najbardziej Tobie- to ciągłe analizowanie zachowań, dopatrywanie się spisku ( przecież pies ciągle myśli jak zrzucić Cię ze stołka) itp.
Musi to być baardzo frustrujące.

[B]Reniak[/B]- gratuluję podjęcia decyzji o adopcji dorosłej suni.
Takich, jak Wy jest zdecydowanie za mało na tym świecie!
Zachowaniami psicy się nie przejmuj- są całkowicie naturalne u zrównoważonego i dobrze wychowanego psa.
A,że czasem serce boli...
Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...