Jump to content
Dogomania

"Wychowuję, nie tresuję" - co myślicie na temat tej inicjatywy?


evel

Recommended Posts

[quote name='wikikoniki']A co, jeśli mój pies nie lubi się bawić z innymi psami (zależy jakimi, ale tak ogólnie). Nie jest agresywna, ale woli do mnie przyjść i czekać, aż wyciągne zabawkę albo wstanę żeby z nią pobiegać... Znęcam się wtedy nad nią ?[/QUOTE]

no właśnie! w tym rzecz, żeby wszystko dostosowywać do swojego psa, a nie być zapatrzonym na czyjeś poglądy

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 367
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='wikikoniki']A co, jeśli mój pies nie lubi się bawić z innymi psami (zależy jakimi, ale tak ogólnie). Nie jest agresywna, ale woli do mnie przyjść i czekać, aż wyciągne zabawkę albo wstanę żeby z nią pobiegać... Znęcam się wtedy nad nią ?[/QUOTE]
nie dość że sie znęcasz to jeszcze to psiego psychoanalityka zajmuj juz dziś kolejkę ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wikikoniki']A co, jeśli mój pies nie lubi się bawić z innymi psami (zależy jakimi, ale tak ogólnie). Nie jest agresywna, ale woli do mnie przyjść i czekać, aż wyciągne zabawkę albo wstanę żeby z nią pobiegać... Znęcam się wtedy nad nią ?[/QUOTE]
oczywiście. i nie jest szczęśliwym pieskiem:P musisz jej to wynagrodzić w wąchaniu trawki:D

Link to comment
Share on other sites

Happy jak widzi, że na spacer biorę plecak, pierwsze kilka min patrzy się na mnie i po prostu cały świat nie istnieje, bo w plecaku są piłki i inne fajne zabawki, ale reguły są jasne: ma się wysikać, potem się bawimy, bo spacery które zaczynają się od zabawy czy jakiegoś bardziej entuzjastycznie wypowiedzianego słowa nigdy nie mają w sobie elementu załatwienia potrzeb. Happy zapomina o tym, że chce siku, że cieczka, że kupa, dlatego najpierw siku, za to kopnięcie szyszek, idziemy na polanę. Robimy jakieś ćwiczenia z piłkami, potem aporty, itp., wszystko z przerwami.
Fakt faktem, że Happy nie potrafi powiedzieć "nie". Chciałabym jej rzucić po raz n-ty tą piłkę ale nie mogę, bo wiem, że serce mogłoby jej wysiąść a ona by nie przestała i to że ona chce, szczeka, wariuje wcale nie jest już 100% pozytywne. Nakręca się strasznie, ale kontroluję to i nie ma bezmyślnych zabaw. Coraz częściej Happy sama rezygnuje, ale jednak nie zawsze i bardzo łatwo ją przywrócić do stanu szaleńczego podniecenia powodowanego zabawką.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Według Truid najszczęśliwsze muszą być te wszystkie burki biegające samopas, biegają gdzie chcą, wąchają ile wlezie, biegają do wszystkich psów i są wolne. Ale ja jakoś w tych psach nigdy nie dostrzegłam radości, jakieś takie smutne się wydają.
[/QUOTE]

Nie wiem czy mój pies jest burkiem, ja nazywam go brzydalem, ale muszę się do tego odnieść. Nie uogólniajmy. : ) Mój pies jest źle wychowany, nie mogę zaprzeczyć, bo to przekupna, uparta łajza bez żadnych specjalnych umiejętności (mam na myśli dawanie łapy, odwoływanie itp - no niestety, nie nauczyłam go, dopiero teraz się biorę za zabawy ze smakołykami) i jest wychowany... żyć bez smyczy. Wiem, że może to być trochę niebezpieczne, albo nawet i bardzo, jeśli pies biega za innymi i nie zwraca żadnej uwagi na człowieka. Mój brzydal ma pięć lat, od szczeniaka chodzi bez zapięcia - ale! Zawsze przed ulicą dochodzi do mnie, lub czeka na mnie. Nie przechodzi sam. Reaguje na jedną komendę, bez przekupstwa - STÓJ. : ) Nie ciągnie go do psów, nie lubi zabaw z innymi, lubi je podglądać z daleka i mijać łukiem. Ale nie mogę powiedzieć, że wygląda na nieszczęśliwego psa. Niucha sobie w trawie, co jakiś czas podbiega do mnie, żebym rzuciła mu patyk czy piłkę, za którym pobiegniemy razem (bo niestety łajza nie lubi poza domem przynosić aportu, wymaga tego ode mnie : ) ).
Nieszczęśliwy jest na smyczy. Jest do niej przyzwyczajony, jednak zachowuje się na niej jak lękliwy dzikus.


A kończąc offtop... hmmm... podczytując wypowiedzi i facebooka pani od kumatego owczarka dochodzę do wniosku, że jestem jednak gorszym właścicielem niż Ci, którzy chodzą ze swoimi psami na pięciominutowe spacery dookoła bloku. Trochę smutne jest takie uogólnianie. Pies też ma swój charakter.

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że jakimś pośrednim sposobem w zobojętnianiu piłki, może być po prostu dać ją psu w domu. Niech będzie cały czas ta piłka gdzieś do dyspozycji, nie będzie już taka cenna i wyczekana. Tak jak nakręcając na zabawkę powinno się dawać tylko czasem, tak żeby się znudziło można dać do dyspozycji cały czas. Na pewno będzie wariactwo w domu, ale w końcu powinno się trochę znudzić, sama piłka nie będzie już taka fajna, jak zabawa nią z panią. Oczywiście wiadomo jak psy mają wszystko wyuczone i jak ciężko z tym walczyć, tak samo może być np z gestem wkladania ręki do kieszeni - pies skojarzy to powiedzmy z wyjmowaniem piłki i szaloną zabawą, a potem nie będzie się dało normalnie włożyć rąk do kieszeni w towarzystwie psa i tym podobne sytuacje. Tak też dzikie wariactwo podczas obecności piłki może już być wyuczone, ale można próbować zobojętniać (a nawet trzeba - moja suczka w pewnym momencie już robiła mi poważne siniaki na dłoniach, teraz już nie mamy żadnego problemu, pomogło też odcinanie sznurków od piłek)



[quote name='bloondyna']Nie wiem czy mój pies jest burkiem, ja nazywam go brzydalem, ale muszę się do tego odnieść. Nie uogólniajmy. : ) Mój pies jest źle wychowany, nie mogę zaprzeczyć, bo to przekupna, uparta łajza bez żadnych specjalnych umiejętności (mam na myśli dawanie łapy, odwoływanie itp - no niestety, nie nauczyłam go, dopiero teraz się biorę za zabawy ze smakołykami) i jest wychowany... żyć bez smyczy. Wiem, że może to być trochę niebezpieczne, albo nawet i bardzo, jeśli pies biega za innymi i nie zwraca żadnej uwagi na człowieka. [B]Mój brzydal ma pięć lat, od szczeniaka chodzi bez zapięcia - ale! Zawsze przed ulicą dochodzi do mnie, lub czeka na mnie. Nie przechodzi sam. [/B]Reaguje na jedną komendę, bez przekupstwa - STÓJ. : ) Nie ciągnie go do psów, nie lubi zabaw z innymi, lubi je podglądać z daleka i mijać łukiem. Ale nie mogę powiedzieć, że wygląda na nieszczęśliwego psa. Niucha sobie w trawie, co jakiś czas podbiega do mnie, żebym rzuciła mu patyk czy piłkę, za którym pobiegniemy razem (bo niestety łajza nie lubi poza domem przynosić aportu, wymaga tego ode mnie : ) ).
Nieszczęśliwy jest na smyczy. Jest do niej przyzwyczajony, jednak zachowuje się na niej jak lękliwy dzikus.


A kończąc offtop... hmmm... podczytując wypowiedzi i facebooka pani od kumatego owczarka dochodzę do wniosku, że jestem jednak gorszym właścicielem niż Ci, którzy chodzą ze swoimi psami na pięciominutowe spacery dookoła bloku. Trochę smutne jest takie uogólnianie. Pies też ma swój charakter.[/QUOTE]

Tylko pozostaje mieć nadzieję, że nigdy nie huknie petarda, nie przemknie suka z cieczką, albo nie przytrafi się jakikolwiek inny, najdziwniejszy przypadek losowy, który spowoduje, że ten jeden, jedyny raz pies się wystraszy i przeleci przez ulicę...

Link to comment
Share on other sites

Cóż, pies przywykł do tego, że chowa się za człowiekiem w sytuacjach, kiedy zaczyna się bać. Za sukami z cieczką nie lata, tego nie muszę się obawiać. :)
Ja rozumiem, że temat psa chodzącego bez smyczy jest bardzo kontrowersyjny. O niebezpieczeństwach wiem, dlatego nie staję tuż na skraju chodnika gdzie styka się z ulicą. Wy jesteście przyzwyczajeni, że Wasze psy chodzą na smyczy. U mnie każde zwierzę chowało się w taki sposób, aby trzymać się człowieka, nawet szczury, które po plaży czy trawniku nie musiały chodzić na smyczy, aby wspinać mi się po nogawce. Po mieście z psem nie chodzę, a jeśli już, to tak - wtedy zakładam smycz, ale jest to bardziej kwestia tego, że bliżej centrum co krok można spotkać straż miejską. Z psem mam określone ścieżki, przede wszystkim łazimy po parku i naprawdę, nie widzę takiej potrzeby, aby używać smyczy. To kwestia psa. Jeśli wiedziałabym, że mam psa lecącego za sukami, za inną osobą czy bojącego się huku, to na pewno nie łaziłabym z nim samopas...

Link to comment
Share on other sites

Jeden z moich psów też tak latał sobie luzem, raz myślał że przechodzimy przez jezdnie i w ostatniej sekundzie zawrócił się będąc przed samiusieńkim kołem auta, uratowały go sekundy. Od tamtej pory chodzi na smyczy. Też jest mądry i nie ucieka, wystarczyła zwykła pomyłka, nikt nie jest nieomylny, nawet pies.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']
Podpisuję się pod tym, że metodę trzeba dobrać do psa indywidualnie. Choć nie rozumiem tych, którzy sięgają po awersję nie próbując wcześniej obyć się bez niej, dla mnie to lenistwo i droga na skróty.[/QUOTE]

Czasem niestety się inaczej nie da - ale mojej historyjki przytaczać kolejny raz chyba nie muszę, bo zrobi się nudno :P Jednak gdybym swego czasu miała inną możliwość niż rozdarcie się na szanownego psa, tak, żeby zmiotło trawę w okolicy, a psi mózg zakumał, to na pewno bym z niej skorzystała :)


Co do aportu - mój pies ma piłkę zamiast mózgu :evil_lol: Mogłaby aportować aż by padła. Poniekąd na moje życzenie - z niezabawkowym, niezainteresowanym człowiekiem psem starałam się zrobić jakieś podstawy do psich sportów... W każdym razie to do przewodnika należy wysondowanie co i jak u jego własnego psa, żeby znaleźć złoty środek. Na zimę (no, na stan zimopodobny) postanowiłam ograniczyć aportowanie, a mój pies próbuje je wymuszać tak co najmniej dwa razy dziennie, gdy dochodzimy do polanki "do aportowania" :P Jednak, świadomi "problemu", próbujemy pracować nad opanowaniem suczowych emocji.

Link to comment
Share on other sites

Ja się zastanawiam, po co psu zoobojetniać piłke, nie lepiej to wykorzystać?
Mnie wogóle śmiech bierze jak czytam te pseudo pozytywne bzdury, gdzie nawet psa szarpnąć za obroże nie można, bo biedny ucierpi, ja mam psa nie pluszaka, psa co czasami trzeba traktować delikatnie a czasami ostrzej, mój pies ma narzędzie tortur zwane kolczatką, ma łańcuchy, szelki, aportuje jak szalony, biega po łąkach jak wariat kilka razy nawet urwała sobie prawie te wyższe poduszki aż mieśnie można było oglądać, ćwiczy dużo, ciąga opony a nawet sanki z ludźmi (okrucieństwo:evil_lol:) i jest psem, nie jest ozdobą w domu, jest psem z którym śpie w łóżku, którego mam dla towarzystwa i do obrony, jest moim pupilkiem, tragarzem (bo nosi mi w plecaku zakupy), ochroniarzem i kochanym dzieciątkiem, rozumiem, że skoro używam jakże okrutnych metod szkoleniowych to wg. panienek z FB jestem fee właściciel i wogóle... ale... gila mnie to :diabloti: Bo mam psa który z wielką chęcią wykonuje komendy skupiony na mnie patrząc mi w oczy jak naćpany, który woli zabawe ze mną niż bieganie z psami i to mi się podoba:loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kiłi']Ja się zastanawiam, po co psu zoobojetniać piłke, nie lepiej to wykorzystać? [/QUOTE]
otóż to:) pies nakręcony na piłkę zrobi za nią wszystko, więc zamiast go żarciem szkolić to lepiej piłką. nie rzucać mu mechanicznie piłki jak ją przyniesie tylko wypracować pewne elementy i zmieniać je w zależności od nastroju, tak zeby musiał wysilić mózgownicę a nie tylko tępo latał i przynosił ją w zębach:P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']otóż to:) pies nakręcony na piłkę zrobi za nią wszystko, więc zamiast go żarciem szkolić to lepiej piłką. nie rzucać mu mechanicznie piłki jak ją przyniesie tylko wypracować pewne elementy i zmieniać je w zależności od nastroju, tak zeby musiał wysilić mózgownicę a nie tylko tępo latał i przynosił ją w zębach:P[/QUOTE]

hm... to nie jest takie proste. nie wyobrażam sobie uczyć nowych rzeczy zabawką, bo pies wtedy nie myśli zbytnio ;) dlatego na zabawki tylko szlifuję i ćwiczę komendę słowną. przy czym różnie bywa, z piłką ok, jeszcze w miarę mózg myśli, ale komendy są sprawniejsze niż na żarełko. za to przy szarpakach umiejętności kończą się na siad i waruj, każde kolejne słowo kończy się psem na głowie:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']hm... to nie jest takie proste. nie wyobrażam sobie uczyć nowych rzeczy zabawką, bo pies wtedy nie myśli zbytnio ;) dlatego na zabawki tylko szlifuję i ćwiczę komendę słowną. przy czym różnie bywa, z piłką ok, jeszcze w miarę mózg myśli, ale komendy są sprawniejsze niż na żarełko. za to przy szarpakach umiejętności kończą się na siad i waruj, każde kolejne słowo kończy się psem na głowie:evil_lol:[/QUOTE]
no widzisz, a mój ma żarcie głęboko w zadku i co najwyżej mi je wypluje:P co innego piłeczka czy gryzaczek:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kiłi']Ja się zastanawiam, po co psu zoobojetniać piłke, nie lepiej to wykorzystać? [/QUOTE]
Chodziło mi tu o przypadki, gdy nakręcenie na piłkę jest niemal nerwicowe, oczywiście, że fajnie pracować na piłkę, sama tak robię. Ale nie ma mowy, żeby pies mnie chciał za piłkę pozabijać. Musi być też wyciszenie :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']ale na zabawkę nie sposób pracować klikerem, a ja właśnie tak głównie pracuję ;) oczywiście wszystko zależy od psa[/QUOTE]
W sumie to dlaczego nie? Mi się zdarza nagrodzić krótkim rzutem w domu, czy pociąganiem się szarpakiem po kliku

Link to comment
Share on other sites

[quote name='catie']W sumie to dlaczego nie? Mi się zdarza nagrodzić krótkim rzutem w domu, czy pociąganiem się szarpakiem po kliku[/QUOTE]

dlatego, że kliker polega na klik/nagroda, klik/nagroda. dla mnie zabawa byłaby tylko spowolnieniem pracy. nagradzanie smakiem jest znacznie prostsze i szybsze. oczywiście mówię o nauce nowych rzeczy. tyle że jak już suka zna komendę, to nie klikam, ćwiczę bez pudełeczka. wtedy sprawdza się zabawka, bo motywacja większa ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja wczoraj wyklikałam "wstydź sie" :)

Nie mogę psa nagradzać piłką, choć bardzo bym chciała. Jest zbyt nakręcony i nie może się skupić, ostatnio na piłkę wydałam mu komendę "noga" i okrążył mnie 10 razy zanim usiadł i musiałam jeszcze go poprawiać bo usiadł za mną... a komendę wykonuje normalnie świetnie.
Na żarcie świetnie nam sie szkoli, w końcu labrador. Na suchy chleb, jego własną karmę, w sumie nie zwraca uwagi co je, byle zjeść. Zauważyłam że mój pies 100 razy lepiej reaguje na moje słodkie cukierkowe "dobrze" niż na klik, a wypracowałam sobie system klik-dobrze-nagroda i jest super. Ponoć nie można psa nagradzać słownie przy kliknięciu ale u mojego psa wzmacnia to cały efekt. Po prostu na to "dobrze" widzę w nim radość, samo kliknięcie nie powoduje u niego żadnej reakcji. Natomiast kliker pomaga mi w wychwyceniu momentu, czasem tej setnej sekundy, choć zauważyłam ostatnio, że szybciej chwalę niż klikam ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sugarr']Chodziło mi tu o przypadki, gdy nakręcenie na piłkę jest niemal nerwicowe, oczywiście, że fajnie pracować na piłkę, sama tak robię. Ale nie ma mowy, żeby pies mnie chciał za piłkę pozabijać. Musi być też wyciszenie :)[/QUOTE]
A ok, rozumiem :)
Moja jest zapalonym aporterem, raz przyznam się bez bicia rzucałam jej kije do wody (bo przy okazji dwie ulubione rzeczy pływanie i aport) to wyszła i łapy się pod nią załamały, po tym z większą uwagą ją obserwuje na jakim etapie zmęczenia jest. Moja co prawda za piłke to potrafi mi na barana wleźć, ale już po aportowaniu piłke zabieram i pies jest spokojny :)

Jeszcze tylko dodam, że ja myśle źle o pseudopozytywnym szkoleniu, nie pozytywnym, bo troche pozytywnie to i ja przez długi okres musiałam suke szkolić, zero szarpnięć tylko i wyłącznie delikatnie bo inaczej pies wpadał w furie (co było z kolei skutkiem fanatycznego szkolenia dominacyjnego), teraz stosuje swoje właśne metody i jest ok. Co pies to metoda :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...