Jump to content
Dogomania

"Wychowuję, nie tresuję" - co myślicie na temat tej inicjatywy?


evel

Recommended Posts

  • Replies 367
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja nie mogę powiedzieć, żebym Lennego tresowała.. patrząc na to co dzieje się w naszym domu, pies jest wychowywany - są zasady, których trzeba przestrzegać, jest podniesiony ton kiedy zachowuje się źle i masa czułości i nagród kiedy zachowuje się dobrze. Wszystko co potrafi wychodziło dość przypadkowo. Większość rzeczy mu klikałam, ale to raczej w ramach zabawy i chęci zmęczenia psychicznego a nie tylko fizycznego. Nie mam jakiś zakusów żeby zrobić z niego maszynkę bez słowa wykonującą polecenia, szanuję jego indywidualność i rozumiem, że czasem kiedy wołam, po prostu nie chce mu się ruszyć dupy z łóżka, ale wymagam, żeby mimo niechęci i protestów pozwolił zrobić ze sobą to co zrobić muszę (czytaj np czyszczenie uszów, którego nie znosi..)

Dla mnie w ogóle tresowanie jest nacechowane bardzo negatywnie - nie lubię tego słowa.
Psy wychowuje różnie, w zależności od psa, jednego musiałam wychowywać "kijem", bo "marchewka" nic nie dała, inny pięknie idzie na "marchewkę", więc "kija" użyć nie trzeba.
Nie wiem jak osoby chcące szkolić każdego psa metodami wyłącznie pozytywnymi poradzili by sobie z psem, który odgryza rękę, żeby dostać smakołyk, zawiesza się i w ogóle nie zauważa opiekuna stojącego obok - widzi tylko swój cel, który musi natychmiast dopaść i najlepiej zabić, a co najmniej poobijać..

Link to comment
Share on other sites

jak dla mnie to psa się wychowuje i szkoli, a nie tresuje. wychowuję: czyli uczę jak ma się zachowywać w naszej społeczności, a szkolę czyli uczę wykonywania pewnych czynności na moje słowo. pozytywnie to ja mogę psa wyszkolić i owszem. ale wychować? trzeba ustalić granice, a ignorowanie niewłaściwego zachowania nie jest ustaleniem granic.

sachma, nie masz problemu potem na spacerach z przywołaniem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']jak dla mnie to psa się wychowuje i szkoli, a nie tresuje. wychowuję: czyli uczę jak ma się zachowywać w naszej społeczności, a szkolę czyli uczę wykonywania pewnych czynności na moje słowo. pozytywnie to ja mogę psa wyszkolić i owszem. ale wychować? trzeba ustalić granice, a ignorowanie niewłaściwego zachowania nie jest ustaleniem granic. [/QUOTE]

o, i to mi się podoba, dobrze powiedziane :)

Link to comment
Share on other sites

zdarza się, ale rzadko, przeważnie przy cieczkujących sukach.. muszę wrzasnąć, żeby psa ocucić ;) zresztą inaczej jest jak wołam "do mnie" a jak wołam "chodź" ;) bo to dwa różne polecenia - w domu w ogóle nie używam "do mnie" ;) nie chcę spalić komendy, więc wolę w domu wołać "chodź" co znaczy, jak ci się nie chce to niech ci będzie, ale fajnie by było jakbyś jednak tyłek ruszył :P

edit.
rozróżniam momenty kiedy posłuszeństwo jest mi bezwzględnie potrzebne, a takie kiedy nie jest konieczne - używam różnych komend, właśnie po to żeby dobitnie psu pokazać że są sytuacje niecierpiące zwłoki, a są takie kiedy rzeczywiście może sobie pozwolić na wyrażenie swojego zdania ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']zdarza się, ale rzadko, przeważnie przy cieczkujących sukach.. muszę wrzasnąć, żeby psa ocucić ;) zresztą[B] inaczej jest jak wołam "do mnie" a jak wołam "chodź[/B]" ;) bo to dwa różne polecenia - w domu w ogóle nie używam "do mnie" ;) nie chcę spalić komendy, więc wolę w domu wołać "chodź" co znaczy, jak ci się nie chce to niech ci będzie, ale fajnie by było jakbyś jednak tyłek ruszył :P[/QUOTE]
było tak od razu:P

Link to comment
Share on other sites

Mojej Toriki nigdy nikt nie szkolił, nie wychowywał nawet. Nikt, bo moja mama to olała, a ja miałam sześć lat. Torika wszystkiego nauczyła się sama. Tak po prostu. Rozumie 'chodź', 'zostań', 'idź', 'siku', 'do babci (kogokolwiek)', 'do legowiska', 'szukaj', 'gryzak' itd. Może to przez to, że sporo do niej przez całe życie mówię, jest bardzo inteligentna i załapała. Miałam problem z jej agresją. Rzucała się na obce psy, miała mnie kompletnie gdzieś, ale wystarczyło zapytać na forum, dowiedziałam się co i jak a Tori już po dwóch dniach pojęła, że to złe. Wystarczyło wiedzieć, co zrobić.

Z Iwanem jest trochę inaczej. Też jest bardzo inteligentnym psem, wszystko chwyta w mig, ale z nim trzeba mocniejszej ręki. Niemal wszystko na siłę. Całe życie miał swoje dwie suczki, później jedną i to mu wystarczało. Iwan nie potrzebował ludzi do niczego. A kobiet nienawidził. I nie lubi do tej pory, miziać go mogę tylko ja, na inne kobiety które zna i na wszstkich obcych reaguje warczeniem. Ale to też efekt tego, że był zabrany podobno z bardzo złych warunków. Był bity i całe dnie trzymany w szopie, a na koniec oddany do eutanazji. Nie szukał z nikim kontaktu, ale gdy zmarła Nikita postanowiliśmy z chłopakiem się do niego zbliżyć. Okazało się, że się pilnował i był grzeczny, ale bał się samochodów, autobusów, wody, tłoku, nie przychodził na wołanie, nie chodził przy nodze itd. Dobrze czuł się tylko na polach. Wszystkiego dało się go nauczyć i teraz jedyny problem, jaki mamy to to, że głuchnie, jak zobaczy psa. Smaczki działają tylko czasem, ale pracujemy nad tym.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']zdarza się, ale rzadko, przeważnie przy cieczkujących sukach.. muszę wrzasnąć, żeby psa ocucić ;) zresztą inaczej jest jak wołam "do mnie" a jak wołam "chodź" ;) bo to dwa różne polecenia - w domu w ogóle nie używam "do mnie" ;) nie chcę spalić komendy, więc wolę w domu wołać "chodź" co znaczy, jak ci się nie chce to niech ci będzie, ale fajnie by było jakbyś jednak tyłek ruszył :P

edit.
rozróżniam momenty kiedy posłuszeństwo jest mi bezwzględnie potrzebne, a takie kiedy nie jest konieczne - używam różnych komend, właśnie po to żeby dobitnie psu pokazać że są sytuacje niecierpiące zwłoki, a są takie kiedy rzeczywiście może sobie pozwolić na wyrażenie swojego zdania ;)[/QUOTE]

O rany! A jak mniej więcej to samo napisałam na forum JRT (konkretnie, że mam np. kilka komend na przywołanie, a każda oznacza co innego) to rozmówcy się zapluli, że wodę z mózgu psu robię :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

No tak! Tylko u mojej suki widok smakołyka kiedyś wywoływał agresję, bo wiedziała, że to oznacza że zaraz zostanie zabrana zabawka czy czesanie... A gdy leżała spokojnie z zabawką i usłyszała kliknięcie znowu zaczynała warczeć bo kliknięcie oznaczało zwrócenie na nią uwagi... Ciekawe co pani Anetka by wówczas zrobiła? :)
Zaznaczam, że teraz problemu nie ma :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naklejka']Mój też rwie do psów jak opętany i na nic nie reaguje, raczej się nie nakręca i nie jest przekupny poza swoim "terenem". W domu za żarełko zrobi wszytko, ale na spacerach jedzenie w ogóle nie jest interesujące....
Agresywny do psów to on nie jest.[/QUOTE]

U nas było to samo - przeszło, odkąd odkryliśmy zarąbistą zabaweczkę, piszczącą kurkę, za którą pies da się pokroić :lol: No i "lepsze" smaczki przy większym rozproszeniu - u nas akurat wołowinka, zajączek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']U nas było to samo - przeszło, odkąd odkryliśmy zarąbistą zabaweczkę, piszczącą kurkę, za którą pies da się pokroić :lol: [/QUOTE]Te kuraki chyba sa jakies magiczne, bo u nas tez calkowity szal :) Szkoda tylko ze sa takie mieciutkie, bo to u nas jednorazowka i boje sie ze polknie kawalek...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jefta']Te kuraki chyba sa jakies magiczne, bo u nas tez calkowity szal :) Szkoda tylko ze sa takie mieciutkie, bo to u nas jednorazowka i boje sie ze polknie kawalek...[/QUOTE]

U nas ten kurak z Biedronki ciągle istnieje (tzn. ma już głowę rozwaloną na pół, więc trzeba go dziwnie trzymać, żeby piszczał, ale daje radę), ale szukamy czegoś innego, bo już jego żywot niedługo się zakończy ;) Na szczęście Jax dopada zdobycz i niesie w pysku, albo bawimy się w ganianego - nie gryzie kuraka dla samego gryzienia, od tego mamy węzełki i teraz coś do przeciągania sie kupimy ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a lubi to w ogóle? czy raczej za żarciem jest?
a tak nawiasem, nie pisałaś kiedyś w jakimś wątku, że on jest łagodny? stało się coś czy mi się myli?[/QUOTE]

Lubi się bawić, ale tylko na swoim terenie.
On właśnie z miłości tak do tych psów, na szczęście. :)

Link to comment
Share on other sites

jak uslyszalam o inicjatywie "wychowuje, nie tresuje", to pomyslalam, ze to super, bo to jest wlasnie moja zasada pracy z psem. ale jak zwykle pozytywna sieczka.

generalnie to moim zdaniem prace z psem powinno sie dzielic na wychowywanie i tresure.

"wychowywanie" jest oczywiscie duzo wazniejsze i polega na nauce posluszenstwa. posluszenstwo to sa dwie podstawowe sprawy. pierwsza to bezwzgledna odwolywalnosc, druga to zaprzestanie wykonywania niedozwolonej czynnosci na polecenie przewodnika. w tych dwoch kwestiach zamyka sie wlasciwie cale posluszenstwo.

moja starsza suka (nieco ponad 16miesieczna gordonka) ma to opanowane w 100%.
mlodsza 4miesieczna jest odwolywalna, ale jeszcze nie zawsze rozumie, ze czegos nie wolno. wiadomo jest malutka.

nad posluszenstwem nie pracuje za pomoca smaczkow czy klikania. osobiscie czulabym sie jak idiotka klikajac psu nad glowa. kliker jest metoda absolutnie nie dla mnie . totalnie mnie to nie przekonuje.

"tresura" (wiem, ze to brzydkie slowo, tez go nie lubie) to nauka sztuczek. psy lubia byc tresowane, bo dla nich fajne robic cos z wlascicielem. tutaj jak najbardziej smaczki sa moim zdaniem spoko.

ale wychowywanie jest duzo istotniejsze niz tresura. to, ze moje psy nie umieja podawac lapy, nie ma wplywu na ich bezpieczenstwo czy jakosc zycia. ale gdyby byly nieodwolywalne, nie moglaby zostac zaspokojona ich podstawowa potrzeba zyciowa, bylyby nieszczesliwymi, sfrustrowanym psami prowadzanymi na smyczach czy linkach.

moja 16miesieczna suka nie umie podawac lapy. umie za to klaniac sie, obracac dawac glos itd. to jej sprawia przyjemnosc. ale dla mnie najwieksza duma jest to, ze jest posluszna i ze moge w polu w 100% jej zaufac.

Link to comment
Share on other sites

moj mlodszy pies jest powszechnie uznawany za niewyszkolonego, bo nie potrafi dawac lapy :loveu: zreszta sztuczek nie ucze. 10 komend z posluszenstwa nazwijmy `sportowego` daje dosc zajecia. klikera uzywam, bom malo gramotna, a do precyzyjnego zaznaczania czynnosci jest dla mnie niezastapiony. uzywam go w niekoszernym polaczeniu z kolczatka. Pozytywny kantarek sprawdza sie mi w 100% na agresje do pobiegajacych suk-moja snuje sie z lbem w dole skupiona na swoim cierpieniu i jej wsio kto i po co pobiega :p ale pozytywnie jest, bo bez szarpania.

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie, ja uczę sztuczek bo mnie bawią, Happy też, a przy okazji wzmacnia się też przywołanie i inne podstawowe komendy, bo Happy wie, że wołanie oznacza coś fajnego ;) natomiast uważam że podawanie łapy jest tak samo użyteczną, mającą zastosowanie inne niż w zabawie rzeczą jak uczenie psa wskakiwania sobie na plecy (czyli w ogóle), jednak bardziej znaną i dlatego przecież każdy "szanujący się właściciel" nauczy swojego czworonoga podawać łapę...
U nas sztuczki pomogły w dużym stopniu zmniejszyć lęki, agresję, bo Happy skupiona = Happy spokojna, "podekscytowana" w normie i chyba poleciłabym to każdemu, kogo pies za dużo z tych czy innych powodów "myśli" nad tym strasznym światem w którym żyje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...