Jump to content
Dogomania

"Wychowuję, nie tresuję" - co myślicie na temat tej inicjatywy?


evel

Recommended Posts

[quote name='jefta']toc to istny brylant :)

wroce do motywacji osob organizujacych akcje:
kto slyszal kiedykolwiek wczesniej o P. Anecie i jej szkole?[/QUOTE]

ja, Aneta ma cykl artykułów w MP. poza tym pojawia się też w programach typu Pytanie na śniadanie, ale nie wiem, co było najpierw- tv, czy akcja

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 367
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Wieje grozą choć czasami jest też i zabawnie. Tak sobie myślę, że niektórych z tych pseudo "pozytywistów" nie chciałabym spotkać na spacerze. Szybko dostałabym reprymendę za nękanie psa aportami, zamęczanie frisbee (jeden diabeł to mocno jest wkręcony aż mu oczy wyłażą jak widzi dyski) korekty smyczą (choć psy w szelkach) i burczenie na psy w momencie gdy mają ochotę spuścić jakiemuś pobratymcowi manto. Oberwałoby mi się też za odrzucanie psich zaczepek do zabawy. Taka zła i leniwa jestem, że czasami zamiast wariować z psami na podłodzę wolę bezmyślnie pogapić się w telewizor, poczytać książkę czy podziergać szalik na drutach. Wogóle brak tu konsekwencji no bo mamy nie rzucać piłki jak się pies domaga ale na już podrywać się z fotela i bawić się z psem jak tylko skrobnie łapką.
Sama nie uznaję OE, kolczatek i zacisków ale przecież nie będę tworzyć bojówek tłuczących ludzi za inne poglądy i metody szkoleniowe.
Poczytałam sobie trochę o CS na stronie o szkoleniu i zdziwił mnie opis psiego ziewania-ano pies ponoć zawsze ziewa przed atakiem. Moja suki często do mnie ziewają i robią to natychmiast gdy otwieram oczy jak się budzę. Raczej jest to sygnał -sorry że jesteśmy namolne ale wiesz cieszymy się że wstałaś i teraz czochranko i spacerek.
Fajna też jest rada dla jednej z uczestniczek, która nie umie czteromiesięczniaka nauczyć załatwiania się na dworze, brzmi ona: "zgłoś się do behawiorysty". Myślę, że wogóle behawioryści mieliby mnóstwo roboty przy wszystkich naszych "lejkach" nieogarniętych "aż" do czwartego miesiąca życia :)
Nagradzanie węszeniem też jest dla mnie dyskusyjne-w trakcie pracy (cokolwiek nią jest) schodzenie z psem co i rusz na zasikany trawnik coby go nagrodzić to wyrywanie z trybu pracy. Jakbym za każde złapanie dysku nagradzała psa węszeniem to miałabym psa "w lesie" a nie skupionego na pracy. Powęszyć to moim zdaniem można dać po zakończonej sesji-kiedy jest luz i odpoczywamy no i nie będzie to nagroda a forma relaksu.
Tak wogóle to te fejsbukowe wynurzenia to niezły lans. Jeszcze nie przebrnęłam przez całość ale dam radę!
Bardzo podoba mi się też postać "klakierki" wypisującej te bzdety o wilkach-bardziej jest zabawna niż groźna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hanako']ja jestem tylko ciekawa, czy jak trzylatek wciska paluszki do kontaktu, to pani agnieszka:
a) strofuje dziecko i wyjaśnia, że nie można wkładać palców do kontaktu;
b) odciąga jego uwagę czekoladą.
myślę, że jak już omówimy sytuacje zagrażające życiu i zdrowiu, to wtedy pani agnieszka może tłumaczyć właścicielom psów myśliwskich, jak klikaniem oduczyć psa pogoni, kiedy ten pies znajduje się pół kilometra od nas.
o, i właśnie, ja bym się raz chciała dowiedzieć, jak czegoś psa ODuczyć, a nie NAuczyć. i dlaczego korekta, którą może być chociażby syk, zmiana tonu, cokolwiek - powoduje trwałe uszkodzenie psychiki psa.

w sumie z moim doświadczeniem nie mam prawa się wypowiadać szeroko na temat metod szkoleniowych, ale i tak - krew się w człowieku burzy, kiedy pomyśli, że może kiedyś na takiego pacana w jakiejś szkole trafić. przecież nie każdy musi być specjalistą w szkoleniu i behawiorystyce, a więc nabiją przeciętnemu kowalskiemu głowę sianem, a kowalski pójdzie w to jak w dym... strach się bać.

p.s. jak wiemy - klaps dla dziecka to poważna trauma powodująca uraz psychiki. przed oczyma staje mi wizja tysięcy mam, wołających do swych pociech: "nie gryź pana, to dostaniesz ciastko!". pozytywnie, proszę państwa.[/QUOTE]

Ten post świadczy o tym jak nikłą wiedzę i zrozumienie tematu, na który się wypowiada ma autor.
A na poważnie:
1. Kliker służy wyłącznie do uczenia i nikt, kto cokolwiek wie na temat tej techniki szkolenia zwierząt nie będzie twierdził inaczej. Pytanie jak przy pomocy klikera oduczyć psa od gonienia zwierzyny świadczy wyłącznie o braku wiedzy pytającego.
2. Ciekawe jak autor przekona połroczne raczkujące niemowlę aby nie wkładało paluszka do kontaktu:
- da mu klapsa,
- zabezpieczy kontakt tak, aby dziecko nie mogło tego zrobić.
3. Jak psa oduczyć od robienia czegoś? Jest kilka sposobów, wymienię niektóre zaczynając od najskuteczniejszych:
a) zastrzelić - jedyny dający 100% pewności, że więcej tego nie zrobi,
b) karać za każdym razem - skuteczność zależy od poczucia dotkliwości i nieuchronności kary,
c) nauczyć wykonywania tego tylko na komendę i... nigdy nie wydać tej komendy,
d) nuczyć innego zachowania, które pies wykonuje w określonej sytuacji
4. Psycholody od dość dawna wiedzą, że karanie jest skuteczne w większości przypadków, natomiast o skuteczności metod d) decyduje fakt na ile zachowanie, które chcemy wprowadzić zamiast niepożądanego jest z nim zgodne (pod kątem funkcji jaką pełni dla psa).

I podsumowując - odnoszę wrażenie, że "praktycy" krytykujący tutaj metody pozytywne, nie tylko ich nie znają ale również stosują metody, których także... nie rozumieją i nie mają pojęcia skąd ich skuteczność. Są jak małpki, które ktoś kiedyś nauczył, że jak nacisną guzik, to pojawi się banan. I naciskają dopóty, dopóki banan się pojawia. A jak przestanie, to poczekają, aż ktoś pokaże im inny guzik do naciśnięcia. Niech żyje praktyka! Zwalnia od myślenia, wystarczy świadomość, ze inni tak robią i mają efekty.
W każdym razie takie odnoszę wrażenie czytając posty ludzi, którzy nie odróżniają kary (mającej powstrzymać człowieka czy zwierzę od jakiegoś zachowania) od korekty (której celem jest wymuszenie zrobienia czegoś).
I na koniec - ktoś kto twierdzi, że kolczatka czy o.e. nie służy do uczenia też jest w błędzie. Można psa uczyć przy użyciu o.e. czy kolczatki pozkazując mu jak ma unikać nieprzyjemnych doznań. To są dwie strony tego samego medalu: aby ktoś coś zrobił możesz go do tego "pozytywnie" nakłonić lub "negatywnie" zmusić. Czyli znana wszystkim metoda kija i marchewki.

Link to comment
Share on other sites

Ja się z nimi zgadzam. Nie popieram kar ani zadających ból ani mających na celu zastraszenie czy pokazanie wyższości.Co innego korekta.Często jak Franek za bardzo ciągnie wydam jakiś rozpraszający dźwięk,czekam aż smycz się poluzuje, nagradzam i idziemy. Wszelki ból jest moim zdaniem niedopuszczalny w szkoleniu.I nie chodzi o wychowanie bezstresowe.Bo pomiędzy klapsem a ciumcianiem jest jeszcze duuużo miejsca. Nie krzyczę na Franka, nie biję go- i większych problemów nie mam. Wolę takiego"nie idealnego" szczęśliwego psa niż takiego który ma musztrę cały spacer,kolczatkę na sobie, smycz krótko i polecenie za poleceniem...Coś strasznego.I nie gadajcie na tą panią ,że tworzy sektę bo jakby się przypatrzeć to dogomania to jest jeszcze większa sekta-wraz ze wszystkimi osobami które się utwierdzają(poczucie winy?Wyrzuty sumienia?),że zakładając kolczatkę są świetni a ich pies jest przeszczęśliwym zwierzakiem idąc cały spacer przy nodze bez kontaktu z jakimikolwiek zwierzętami. I potem takie odizolowanie prowadzi do tego ,że psy się nawzajem na siebie rzucają.Ale i tak macie swoje argumenty nie do obalenia.;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Ja się z nimi zgadzam. Nie popieram kar ani zadających ból ani mających na celu zastraszenie czy pokazanie wyższości.Co innego korekta.Często jak Franek za bardzo ciągnie wydam jakiś rozpraszający dźwięk,czekam aż smycz się poluzuje, nagradzam i idziemy. Wszelki ból jest moim zdaniem niedopuszczalny w szkoleniu.I nie chodzi o wychowanie bezstresowe.Bo pomiędzy klapsem a ciumcianiem jest jeszcze duuużo miejsca. Nie krzyczę na Franka, nie biję go- i większych problemów nie mam. Wolę takiego"nie idealnego" szczęśliwego psa niż takiego który ma musztrę cały spacer,kolczatkę na sobie, smycz krótko i polecenie za poleceniem...Coś strasznego.I nie gadajcie na tą panią ,że tworzy sektę bo jakby się przypatrzeć to dogomania to jest jeszcze większa sekta-wraz ze wszystkimi osobami które się utwierdzają(poczucie winy?Wyrzuty sumienia?),że zakładając kolczatkę są świetni a ich pies jest przeszczęśliwym zwierzakiem idąc cały spacer przy nodze bez kontaktu z jakimikolwiek zwierzętami. I potem takie odizolowanie prowadzi do tego ,że psy się nawzajem na siebie rzucają.Ale i tak macie swoje argumenty nie do obalenia.;)[/QUOTE]

no cóż, widać, że bardzo pasujesz do wszystkich tych osób. straszne to jest to, że neguje się pewne metody, nawet ich nie znając. ale cóż, mimo że kilkakrotnie w dyskusji była mowa o tym, że kolczatka nie służy do nauki chodzenia na smyczy, to druga strona ciągle uparcie twierdziła, że do tego jej używam... kolczatka jest narzędziem szkoleniowym, Ty go nie potrzebujesz, więc nie używasz i ok, ale jeśli ktoś potrzebuje, to używa i to też jest ok. Balbina, nie obraź się, ale masz małego psa i zapanowanie nad nim to żaden problem, spróbuj jednak choć raz zapanować nad dużym, pobudliwym psem. żadna skrajność nie jest dobra, a Ty piszesz właśnie o skrajnościach. ja i inne osoby, które mają świadomość że narzędzie to tylko narzędzie, nie mówią o skrajności. metodę dobiera się do psa, a nie psa do metody! pozytywne szkolenie jest super, czasem jednak trzeba zrobić coś innego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marmasza']Ten post świadczy o tym jak nikłą wiedzę i zrozumienie tematu, na który się wypowiada ma autor.
A na poważnie:
1. Kliker służy wyłącznie do uczenia i nikt, kto cokolwiek wie na temat tej techniki szkolenia zwierząt nie będzie twierdził inaczej. Pytanie jak przy pomocy klikera oduczyć psa od gonienia zwierzyny świadczy wyłącznie o braku wiedzy pytającego.
2. Ciekawe jak autor przekona połroczne raczkujące niemowlę aby nie wkładało paluszka do kontaktu:
- da mu klapsa,
- zabezpieczy kontakt tak, aby dziecko nie mogło tego zrobić.
3. Jak psa oduczyć od robienia czegoś? Jest kilka sposobów, wymienię niektóre zaczynając od najskuteczniejszych:
a) zastrzelić - jedyny dający 100% pewności, że więcej tego nie zrobi,
b) karać za każdym razem - skuteczność zależy od poczucia dotkliwości i nieuchronności kary,
c) nauczyć wykonywania tego tylko na komendę i... nigdy nie wydać tej komendy,
d) nuczyć innego zachowania, które pies wykonuje w określonej sytuacji
4. Psycholody od dość dawna wiedzą, że karanie jest skuteczne w większości przypadków, natomiast o skuteczności metod d) decyduje fakt na ile zachowanie, które chcemy wprowadzić zamiast niepożądanego jest z nim zgodne (pod kątem funkcji jaką pełni dla psa).

I podsumowując - odnoszę wrażenie, że "praktycy" krytykujący tutaj metody pozytywne, nie tylko ich nie znają ale również stosują metody, których także... nie rozumieją i nie mają pojęcia skąd ich skuteczność. Są jak małpki, które ktoś kiedyś nauczył, że jak nacisną guzik, to pojawi się banan. I naciskają dopóty, dopóki banan się pojawia. A jak przestanie, to poczekają, aż ktoś pokaże im inny guzik do naciśnięcia. Niech żyje praktyka! Zwalnia od myślenia, wystarczy świadomość, ze inni tak robią i mają efekty.
W każdym razie takie odnoszę wrażenie czytając posty ludzi, którzy nie odróżniają kary (mającej powstrzymać człowieka czy zwierzę od jakiegoś zachowania) od korekty (której celem jest wymuszenie zrobienia czegoś).
I na koniec - ktoś kto twierdzi, że kolczatka czy o.e. nie służy do uczenia też jest w błędzie. Można psa uczyć przy użyciu o.e. czy kolczatki pozkazując mu jak ma unikać nieprzyjemnych doznań. To są dwie strony tego samego medalu: aby ktoś coś zrobił możesz go do tego "pozytywnie" nakłonić lub "negatywnie" zmusić. Czyli znana wszystkim metoda kija i marchewki.[/QUOTE]

jestem pewna, że to pytanie o którym piszesz w pkt 1 nie było na serio. zwróć uwagę, że p. Aneta Awtoniuk napisała wyraźnie, że WSZYSTKIEGO można nauczyć na klikerze.
uważam, że są sytuacje, kiedy trzeba użyć tej 'okropnej' kolczatki. uważam też, że popadnie w fanatyzm, że wszystko co nie pozytywne, jest głupie i złe to jakaś paranoja, a to właśnie pojawia się w tej akcji. powtórzę raz jeszcze-metodę dobiera się do psa, a nie psa do metody.
tu nikt nie krytykuje metod pozytywnych. krytykujemy fanatyzm i brak elastyczności.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']jestem pewna, że to pytanie o którym piszesz w pkt 1 nie było na serio. zwróć uwagę, że p. Aneta Awtoniuk napisała wyraźnie, że WSZYSTKIEGO można nauczyć na klikerze.
[/QUOTE]

A dlaczego nie? Pytanie brzmiało: "jak oduczyć psa" - oduczyć oznacza dla mnie spowodowanie, ze więcej tego nie robi. Zastrzelenie jest jedynym w 100% skutecznym sposobem aby pies więcej czegoś nie zrobił. Każda inna metoda obarczona jest pewnym prawdopodobieństwem, że jednak pies kiedyś to zrobi.
I ponadto: ja też twierdzę, że klikerem można psa wszystkiego nauczyć. Zaznaczam "nauczyć", to znaczy doprowadzić do sytuacji, że na nasze polecenie zrobi to czy owo. To jest kwestia motywacji i niczego ponadto. Kliker w zastosowaniu profesjonalnym wcale nie taki całkowicie pozytywnym - Skinner twierdził, że metoda ta (ze względów moralnych) nie powinna być stosowana na małych dzieciach. Na przykład - jak klikasz i dajesz w nagrodę smaczki, to tylko głodny pies ma odpowiednią motywację do pracy. Czyli najpierw głodówka a pózniej kliker i smakołyki - tylko takie połączenie daje właściwą skuteczność. To cała prawda o klikerze - nie ma metod w 100% pozytywnych, aby pies chciał pracować za nagrodę to musi tę nagrodę pożądać. A to oznacza, ze musi najpierw odczuwać wyraźny jej brak - czyli dyskomfort! Między pozytywem a negatywem jest taka różnica, że w pozytywie najpierw mamy dyskomfort, który po odpowiednim zachowaniu znika, a w negatywie dyskomfort może się pojawić jak nie zachowamy się właściwie. Natura jest brutalna a instynkty służą do ocalenia życia a nie zabawy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marmasza']A dlaczego nie? Pytanie brzmiało: "jak oduczyć psa" - oduczyć oznacza dla mnie spowodowanie, ze więcej tego nie robi. Zastrzelenie jest jedynym w 100% skutecznym sposobem aby pies więcej czegoś nie zrobił. Każda inna metoda obarczona jest pewnym prawdopodobieństwem, że jednak pies kiedyś to zrobi.
I ponadto: ja też twierdzę, że klikerem można psa wszystkiego nauczyć. Zaznaczam "nauczyć", to znaczy doprowadzić do sytuacji, że na nasze polecenie zrobi to czy owo. [/QUOTE]

a jak już się tym klikerem wszystkiego nauczy, a zdarzy mu się, że jednak "tego i owego" nie zrobi, a pobiegnie za gołębiem, to co? też zastrzelić?:razz:

Link to comment
Share on other sites

Aaaaa! Kocham Was!
Wreszcie ktoś, kto myśli tak jak ja! :D

Na profilu facebookowym 'Wychowuję, nie tresuję" prześledziłam wszystkie dyskusje i nieźle się uśmiałam. Niestety ja również nie raz przekonałam się, że metody pozytywne działają chyba na ludzi jak narkotyk i doprowadzają do skrajnego fanatyzmu. Przerabiałam to już na forum mampsa.pl, rozmowy z fanatykami MP wyglądały bardzo podobnie.
"Masz przestarzałe dane", "Karcisz swoje psy?! Zeszmacasz je!" "Kolczatka jest fuj w każdym wypadku" itd., itp.

Najśmieszniejsze dla mnie w dyskusji o dławikach, kolczatkach i OE jest to, że wielcy fanatycy MP, którzy za żadne skarby nie zastosują ŻADNEJ awersji, ani nie sprawią psu ŻADNEGO dyskomfortu, używają i zachwalają kantarki i haltery...
Psikus.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Ja się z nimi zgadzam. Nie popieram kar ani zadających ból ani mających na celu zastraszenie czy pokazanie wyższości.Co innego korekta.Często jak Franek za bardzo ciągnie wydam jakiś rozpraszający dźwięk,czekam aż smycz się poluzuje, nagradzam i idziemy. Wszelki ból jest moim zdaniem niedopuszczalny w szkoleniu.[/QUOTE]

Było do przewidzenia, że coś takiego może napisać właścicielka yorka ;) Gdybyś miała pracować z rozwydrzonym, agresywnym wobec innych psów samcem doga niemieckiego, to nigdy byś tej wypowiedzi nie stworzyła, bo ból w szkoleniu i tak by był, tylko że Twój, podczas zdzierania skóry z twarzy o chodnik, bo pies zapragnął wkropić innemu na spacerze...

[quote name='Balbina12']I nie gadajcie na tą panią ,że tworzy sektę bo jakby się przypatrzeć to dogomania to jest jeszcze większa sekta-wraz ze wszystkimi osobami które się utwierdzają(poczucie winy?Wyrzuty sumienia?),że zakładając kolczatkę są świetni a ich pies jest przeszczęśliwym zwierzakiem idąc cały spacer przy nodze bez kontaktu z jakimikolwiek zwierzętami. I potem takie odizolowanie prowadzi do tego ,że psy się nawzajem na siebie rzucają.Ale i tak macie swoje argumenty nie do obalenia.;)[/QUOTE]

Zabawne, nie używałam kolczatki od x lat, moje psy rzadko chodzą typowo przy nodze, codziennie mają możliwość spaceru czy zabawy bez smyczy - a jakoś tej pani i tak nie trawię i jej ortodoksyjny "pozytywizm" do mnie nie przemawia...

Link to comment
Share on other sites

Ja mam 7 kilo szczęścia i 40 kilo szczęścia i o ile z 7 kilogramowym psiakiem mogę się pieścić, o tyle np. zimą na śliskiej nawierzchni nie będę klikać kiedy mój pies zachce np. wyrwać się do psa tylko na niego ryknę. I wcale nie wygląda na skrzywdzonego, po prostu zaprzestaje tego co miał w zamiarach a ja być może ratuję sobie życie ;)
Mój pies ma fory na smyczy, hodzi na szerokiej taksowej obroży, chodzi na flexi i ma 7 metrów swoobody a jak trzeba to idzie pięknie przy mnie bez żadnej musztry, wystarczy słowo "wróć" i "powoli". Jest szczęśliwy, chyba to kiedyś nagram i udowodnię, że stosowanie awersji nie tłamsi psa ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Ja się z nimi zgadzam. Nie popieram kar ani zadających ból ani mających na celu zastraszenie czy pokazanie wyższości.Co innego korekta.Często jak Franek za bardzo ciągnie wydam jakiś rozpraszający dźwięk,czekam aż smycz się poluzuje, nagradzam i idziemy. Wszelki ból jest moim zdaniem niedopuszczalny w szkoleniu.I nie chodzi o wychowanie bezstresowe.Bo pomiędzy klapsem a ciumcianiem jest jeszcze duuużo miejsca. Nie krzyczę na Franka, nie biję go- i większych problemów nie mam. Wolę takiego"nie idealnego" szczęśliwego psa niż takiego który ma musztrę cały spacer,kolczatkę na sobie, smycz krótko i polecenie za poleceniem...Coś strasznego.I nie gadajcie na tą panią ,że tworzy sektę bo jakby się przypatrzeć to dogomania to jest jeszcze większa sekta-wraz ze wszystkimi osobami które się utwierdzają(poczucie winy?Wyrzuty sumienia?),że zakładając kolczatkę są świetni a ich pies jest przeszczęśliwym zwierzakiem idąc cały spacer przy nodze bez kontaktu z jakimikolwiek zwierzętami. I potem takie odizolowanie prowadzi do tego ,że psy się nawzajem na siebie rzucają.Ale i tak macie swoje argumenty nie do obalenia.;)[/QUOTE]
Ja nie używam kolczatki, ale dławika... Może chodzić i bez tego, po co mam się "znęcać" nad psem. Gorzej jak stratuje Twojego jorczka, bo będzie chciał się pobawić... :roll: Od dawna ograniczam mu kontakty z psami, jeszcze żadnego nie zjadł.... :lol:
Dodatkowo musisz zobaczyć, jak mój pies się cieszy gdy idzie na spacer, pies który z reguły się nie nakręca i jest opanowany :D Tak, on się nie nakręca, jedzenie, zabawki ma gdzieś... Chyba, że ma chwile przebłysku to pogania z jakąś zabawką w gębie, albo za mięsko szybciutko wykona komendy.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marmasza']
1. Kliker służy wyłącznie do uczenia i nikt, kto cokolwiek wie na temat tej techniki szkolenia zwierząt nie będzie twierdził inaczej. Pytanie jak przy pomocy klikera oduczyć psa od gonienia zwierzyny świadczy wyłącznie o braku wiedzy pytającego.
[/QUOTE]

[quote name='Marmasza']A dlaczego nie? Pytanie brzmiało: "jak oduczyć psa" - oduczyć oznacza dla mnie spowodowanie, ze więcej tego nie robi. Zastrzelenie jest jedynym w 100% skutecznym sposobem aby pies więcej czegoś nie zrobił. Każda inna metoda obarczona jest pewnym prawdopodobieństwem, że jednak pies kiedyś to zrobi.
I ponadto: ja też twierdzę, że klikerem można psa wszystkiego nauczyć. [/QUOTE]

no to już nie wiem, czy można oduczyć gonienia zwierzyny, czy nie... ;) za pomocą klikera, oczywiście.

szkolenie nie dzieli się na pozytywne i negatywne. nie widzę powodu, by nie używać obu rodzaju wzmocnień. polecam ten tekst:
[URL]http://www.dogomania.pl/threads/200872-Negatywy-pozytywu-pozytywy-tradycji-czyli-%E2%80%9EMam-psa-chcia%C5%82bym-go-szkoli%C4%87-co-wybra%C4%87[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fauka']Ja mam 7 kilo szczęścia i 40 kilo szczęścia i o ile z 7 kilogramowym psiakiem mogę się pieścić, o tyle np. zimą na śliskiej nawierzchni nie będę klikać kiedy mój pies zachce np. wyrwać się do psa tylko na niego ryknę. I wcale nie wygląda na skrzywdzonego, po prostu zaprzestaje tego co miał w zamiarach a ja być może ratuję sobie życie ;)
Mój pies ma fory na smyczy, hodzi na szerokiej taksowej obroży, chodzi na flexi i ma 7 metrów swoobody a jak trzeba to idzie pięknie przy mnie bez żadnej musztry, wystarczy słowo "wróć" i "powoli". Jest szczęśliwy, chyba to kiedyś nagram i udowodnię, że stosowanie awersji nie tłamsi psa ;)[/QUOTE]
to ja mam 3 x 40 kg (tak +/-). Tez nie wyobrażam sobie aby mnie to 3x40 ciagnęło tam gdzie chce a nie tam gdzie ja zechcę. co prawda flexi nie uzywam, bo jakos nie lubię, ale chodzą w kompletach taksowych (też 4 cm obroże), ale przy nauce chodzena na smyczy dławik byl używany. Kolców nigdy nie mialy na szyjach,a le w zimie gdyby zaszla taka potrzeba - owszem, zalożyla bym, bo ważniejsze jest dla mnie moje zdrowie i to żebym byla w stanie wychodzić z psami w jednolitej całości niz jakieś "górnolotne" opnie osób których w życiu nie spotkalam.
A Balbina zawsze wnosi kilkogramy zadymy na fora, ale dzieki temu w swoisty sposób ożywa dyskusja.
a tak na marginesie - Balbina - czy dałabys sobie rade z 40 jorkami jednoczesnie na smyczach? czemu z tyloma? Bardzo proste - jesli negujesz nasze podejście do spraw tresury/wychowania to spraw sobie dokladnie tyle jorków na kilkogramy ile waża moje psy, albo ogoś innego i wtedy podysutujemy a Toba bardziej poważnie.

Link to comment
Share on other sites

Balbina, Balbina, Balbina:-)
pozwól, że poruszę Twój ulubiony temat...to tak a propo tego, ze wolisz miec "nie idealnego" lecz szczęśliwego yorka...co powiesz o wlascicielu ttb - pies po przejsciach, agresywnie nastawiony do yorkow (kto wie moze kiedys jakis szczesliwy york go obszczekiwal/podgryzal i pies ma zle skojarzenia z ta rasą) - jego właściciel powinien mu klikac, czekac az pies sie opanuje, dążyć nieustannie do kontaktu z twoim yorkiem, by ćwiczyć na nim opanowanie psa na danej rasie? Rozumiałabyś to, że pan chce miec po prostu szczęśliwego ttb? Wolałabys by w takiej sytuacji miała go na obrozy, na kolczatce, na szelkach?


Ja jestem przeciwna skrajnosciom...jestem za tym by ludzi uswiadamiać, że pies to ma byc towarzysz przede wszystkim, że mamy z nim wypracowac sobie więź, że posiadania psa to nie tylko mam, dam żryć i ewentualnie 3 razy w kolo bloku na siku, ale zawsze najleoszy jest zloty srodek. Każdy pies jest inny, każdy ma rózną przeszłość, każdy wymaga indywidualnego podejscia. Niech mi ktos wytłumaczy z łaski swojej dlaczego obroza zaciskowa jest be a kantarek jest ok?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marmasza']Jeśli kliker jest odpowiednio ciężki i właściciel celnie rzuca to może się da.[/QUOTE]

:lol:

Wg pani Anety kolczatką też się nie da, bo atakujący piesek jest tak podniecony, że nie czuje bólu ;)
Wygląda więc na to, że pozostaje pozwolić naszym pieskom polować na sarenki tudzież na yorki na spacerach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Mam nadzieję nigdy nie spotkać takiej balbiny czy popieranych przez nią pań na swojej drodze, jak będę szła z moim "zeszmaconym" psem :lol:[/QUOTE]

zdecydowana większosc właścicieli yoreczkow ma takie podejscie, z tego powodu właśnie moj york nie bawi się z innymi szczęsliwymi yorkami (z żadnym yorkiem na osiedlu - a jest ich tu mnostwo - sie nie bawi) i żeby nie było, że go izoluje to ma kontakt z wieloma osiedlowymi psami - tylko tak sie sklada ze z samymi duzymi, bo te wszystkie małe popierdki są źle wychowane...tzn szczesliwe są;-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sacred PIRANHA']zdecydowana większosc właścicieli yoreczkow ma takie podejscie, z tego powodu właśnie moj york nie bawi się z innymi szczęsliwymi yorkami (z żadnym yorkiem na osiedlu - a jest ich tu mnostwo - sie nie bawi) i żeby nie było, że go izoluje to ma kontakt z wieloma osiedlowymi psami - tylko tak sie sklada ze z samymi duzymi, bo te wszystkie małe popierdki są źle wychowane...tzn szczesliwe są;-)[/QUOTE]

No dobra, z Twoim yorkiem Jax będzie mógł się bawić :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Na temat kolczatek i innych może się nie będę wypowiadać, bo szkoda słów na zaślepienie niektórych w szczególności tych, którzy nigdy nie mieli do czynienia z ciężkim przypadkiem :p Ale niesamowicie rozbawiło mnie zdanie, że ta pani szkolenia IPO nie poleca nikomu oprócz psów służbowych. Ktoś wie dlaczego? Czyżby nie wpisywało się w pozytywne realia? A może ot, tak dlatego, że nie da się go przeprowadzić tylko i wyłącznie za pomocą klikera i dlatego jest złe i niedobre? Jak czegoś się nie da zrobić to tu usuńmy! Jakie to proste :lol: Ale chyba jednak niezbyt dobrze świadczy o metodzie... Tym bardziej, że IPO to po prostu wyższa szkoła jazdy, a nie tylko podaj łapę i siad :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']to ja mam 3 x 40 kg (tak +/-). Tez nie wyobrażam sobie aby mnie to 3x40 ciagnęło tam gdzie chce a nie tam gdzie ja zechcę. [/QUOTE]
Kiedyś prowadziłam dwa laby i szczerze to miałam duszę na ramieniu, były cięższe i silniejsze ode mnie i wszystko zależało od mojej charyzmy tak naprawdę a nie siłowania się. Dlatego jestem w stanie Cię zrozumieć ;) poza tym nie wiem jak klikać 3 psy jednocześnie kiedy chcą już wyrwać bark ze stawu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...