Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

[quote name='Urwis'](...) też się denerwowałam, dopóki nie spłynął na mnie luz i spokój od naszego trenera, który wiele widział i nadal zachowuje spokój (to była chyba bardziej terapia dla mnie niż Urwisa,cytat z rozmowy "ja: dziabnął spaniela, który obwąchiwał moją reklamówkę na progu naszych drzwi, buuuu . Trener: bo pilnował, a po cholerę spaniel się pchał do waszej reklamówki i drzwi, właściciela i smyczy nie ma? No ok, popracujemy nad tym ale nie przejmuj się tak".[/quote]
Już lubię Twojego trenera :razz:

Tylko nistety żyjąc wśród ludzi (społeczność: osiedle, dzielnica, właściele psów), znajdujemy się pod wpływem ich oglądu rzeczywistości - czy nam się to podoba, czy nie. I gdy mój pitbull, bullterier, hotelowy rottweiler, zgarnięty z ulicy błąkający się ONek (przecież też muszę "na siku" wyprowadzić), albo transportowany do nowego domu amstaff... gdy jeden z takich psów, a z takimi zwykle mam doczynienia - ODPOWIE NA ATAK mniejszego, słabszego, powolniejszego agresora, to w niczym nie pomoże smycz, czy kaganiec. A opinia wśród społeczności niestety się wyrobi, utrwalając mit "psa mordercy".

Ja na szczęście mam gospodarstwo na odludziu i jak wchodzę z psami na spacer, to do naszej dyspozycji jest kilkaset hektarów puszczy :diabloti: ale co jakiś czas pomieszkuję w mieście i na każdym niemal spacerze przeklinam.... nie, nie chamstwo. GŁUPOTĘ właścicieli psów.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

na starym osiedlu mialam przesladowce z dwoma czarnymi jamniczkami, szczuł je na moja niespełna kilkumiesieczna mastinke. Kilka razy miala pogryzione nogi. Moje prosby, zeby je zapial na smycz wysmiewal i mowil "one nic nie zrobia". Ja sie wkurzylam, wykupilam OC od osob fizycznych i przyrzeklam sobie, ze jak ich spotkam i te małe bestie sie rzucą na Sigme to puszcze smycz... dlugo nie trzeba bylo czekać :-)
Spaceruje sobie, facet wychodzi z bloku, widzi mnie i podąża z bestiami w moim kierunku, suki wpadły w szał i z zebami na moja... wtedy ja pusciłam smycz... tak je pogoniła, że skowyczały ze strachu, facet krzyczał, żebym złapała psa. To ja go wyśmiałam i powiedziałam "ostrzegalam".
Przez dlugi czas facet chodzil z sukami na smyczy, potem jedna wpadla pod samochod, bo po drugiej stronie ulicy zobaczyla psa, na ktorego chciala sie rzucic.

Drugi incydent miał miejsce miesiac temu. Mieszkamy teraz w 3 pokojach, dwoje malych dzieci, 2 psy (miesiac temu byly jeszcze 3 - 2 mastify) i 3 koty. Jest taka wredna stara baba, ktora z kazdym ma na pienku i sie przypieprza o wszystko, nawet, ze pies choinke wacha na podworku.
Faldka, mastinka, ktora byla u nas na tymczasie jako jedno ze schorzen miala przewlekle ropne zapalenie skory i troche smierdziala, ale to czuc bylo tylko u nas w wiatrolapie, gdzie spala.
Wredna baba mieszkala kiedys na wiosce i kazde zwierze kojarzy jej sie z potwornym smrodem.
I tak pewnego dnia moj maz szedl na spacer z psami i stala ta baba z jakas psiapsióła i chciała byc do niej dowcipna i jak maz przeszedł to powiedziała, tak, zeby usłyszał, ale niby do niej "ale smród". Mój mąż wrocil do niej i z usmiechem numer 5 powiedział "to niech sie wreszcie pani umyje a nie tylko wietrzy" i poszedl...
Ale i tak chodzi fama po osiedlu, ze moj maz to cham, prostak (konczy doktorat, z rodziny profesorskiej) a ja psia mama...
hehehe... teraz jak ta franca idzie i my, to unika naszego wzroku, zebysmy jej czegos nie powiedzieli ;-)

Jeszcze jedna sytuacja, ktora mi sie przypomniala... mieszkamy w bloku, pod ktory nie ma oficjalnego podjazdu i czasami ktos wjezdza samochodem, zeby zostawic zakupy z marketu, albo sie pakuje na wyjazd.
I wlasnie szlam po samochod, bo wyjezdzalismy na dzialke i slysze rozmowe dwoch starszych babek o chodniku i pytam dalej o cos tam... one mi cos tam mowia i ja im opowiadam, ze dzien wczesniej wieczorem na chodniku, o ktory toczy sie walka - czy ma byc chodnik czy parking, facet tak sie ustawil, ze pol samochodu dalej bylo na trawniku. Jak wyszedl to poprosilam go zeby przestawil, bo zadzwonie po SM. On mnie zwyzywal od najgorszych, ja bylam spokojna ale tez nie dalam mu satysfakcji... przestawil samochod. I mowie jak ten kolezka wyglada i gdzie mieszka. I ta jedna z tych babek mowi "hmmm. nie wiem, ktory to", na co druga odpowiada "no jak to, ten co ma te olbrzymie psy !"
Mnie zatkalo i mowie "nie, ten to jest moim mezem i te psy sa moje" i poszlam...
im sie troche glupio zrobilo, mi troszke tez...ale mam to w doopie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewusek']


I tak pewnego dnia moj maz szedl na spacer z psami i stala ta baba z jakas psiapsióła i chciała byc do niej dowcipna i jak maz przeszedł to powiedziała, tak, zeby usłyszał, ale niby do niej "ale smród". Mój mąż wrocil do niej i z usmiechem numer 5 powiedział [B]"to niech sie wreszcie pani umyje a nie tylko wietrzy"[/B] i poszedl...
Ale i tak chodzi fama po osiedlu, ze moj maz to cham, prostak (konczy doktorat, z rodziny profesorskiej) a ja psia mama...
hehehe... teraz jak ta franca idzie i my, to unika naszego wzroku, zebysmy jej czegos nie powiedzieli ;-)

[/quote]
i to są właśnie moje ulubione odpowiedzi na chamskie zaczepki :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
brawo dla Twojego męża :multi: :multi: :multi:

Link to comment
Share on other sites

dzisiaj moj dog został pokąsany po nogach przez jamnika.
Moj bez smyczy, jamnik bez smyczy... Jamnik jazgot, moj do zabawy...no i sie zaczelo.. Dopiero w domu zauwazylam 3 rozcięcia na skórze. Nawet nie wiem czy ten jamnik był szczepiony:shake:.

Denerwują mnie jazgoty, ktore prowokują, a wlasciciele mają to w dupie, bo wiedza ze moj pies jest na smyczy i nic nie zrobi.

Od jutra zmieniam taktyke, kazde szczekniecie jazgota=spuszczenie figaro ze smyczy. Jak zadepcze to trudno. dosyc mam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Już lubię Twojego trenera :razz:[/quote]


Ja też go lubię :) Jego spokój mi się udziela. Chętnie przyswajam ten styl bo daje mi komfort psychiczny. Ale..



[quote name='Greven']
Tylko nistety żyjąc wśród ludzi (społeczność: osiedle, dzielnica, właściele psów), znajdujemy się pod wpływem ich oglądu rzeczywistości - czy nam się to podoba, czy nie. [/quote]

...otóż właśnie. Dokładnie tak - teoria jest teorią (pies ma się prawo zdenerwować, kiedy obcy pies wybiega z drugiego mieszkania, leci na nasz próg i pod naszymi nogami grzebie nam bezczelnie w naszych własnych siatach), a praktyka jest taka, że suka trenera nie ma [B]żadnego prawa się odgryźć[/B] w takiej sytuacji. Ani w razie napaści, ani w razie wtargnięcia na teren prywatny, na którym jest z właścicielem. Długo zbierałam szczękę z gleby, kiedy widziałam na własne oczy, że została zaatakowana w biegu przez inną sukę, niosąc aport do przewodnika i nawet nie mruknęła, aport doniosła,wykonała piękny siad przed przewodnikiem i ignorowała atakującą, patrząc w oczy przewodnikowi (który wziął załatwienie sprawy w swoje ręce). I zawsze on załatwia sprawę - on jest tym wiedzącym, a suka ma mu zaufać i się tym nie zajmować.

I to jest właśnie styl do którego dążę. Oczywiście nigdy takiego stopnia nie osiągnę, bo inny pies i przewodnik czasem trochę nie teges:cool3: ale widzę, że on ma niesamowity komfort i luz, panując w ten sposób nad psem. On po prostu robi swoje - i w zasadzie nie ma problemów.

Raz wyskoczył do suki sznaucer mini przed jej blokiem, została odwołana spokojnie - mały zwątpił zupełnie w połowie pogoni (pewnie pomyślał,że przegonił i wygrał :lol:), a trener spokojnie pogadał chwilę z sąsiadką - właścicielką sznaucera - nie o psach. O czymś zupełnie ogólnym. On pracuje ze swoim psem, robi swoje, resztą się nie zajmuje - i super na tym wychodzi.

Próbuję to podejście stosować do Urwisa - nawet jakoś mi to coraz częściej wychodzi (choć nie w tak bezbłędnym stylu, rzecz jasna).



[quote name='Greven']
jakiś czas pomieszkuję w mieście i na każdym niemal spacerze przeklinam.... nie, nie chamstwo. GŁUPOTĘ właścicieli psów.[/quote]


Wiem, Greven, naprawdę rozumiem... ale nikt nie wymyślił jeszcze lekarstwa na głupotę, niestety.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']
Chyba bym się nie zdecydowała w tej chwili na psa mieszkając na dawnym osiedlu .. no chyba że jakies mini miniaturowe cuś ;) [/quote]

:lol::lol::lol:
Ale wtedy byś musiała odganiać wesołe byczki, skaczące miniaturce z rozpędu na kręgosłup - bo chciały się tylko przywitać i pobawić
[SIZE=1](no ale w większego psa pewnie łatwiej gazem trafić:evil_lol:)[/SIZE]


[quote name='Vectra']
czasem sie trafi jakaś wesoła istotka która trzymając na smyczy wielkiego rzucajacego się ONka krzyczy bym mocno trzymała moją pitbulle , bo ona się boi że morderca jej Cywila zje - pitbullka w tym momencie była w narkozie jeszcze bo miala operacje i nieśliśmy ją na rękach ... [/quote]

:roflt:
no, to właściciel ONka miał bardzo trzeźwą ocenę sytuacji:evil_lol:
Uff, wykończył mnie opis tego zdarzenia, idę spać:lol: (mam nadzieję,że nie umrę ze śmiechu we śnie:lol:)

Link to comment
Share on other sites

Wrzacalam rano ze spaceru z Sorem i na podworku obok z baramy wyleciala pseudo pitka i heja mi na sorana :angryy: , dre morde by ja ktos zabral - mj pies w kagancu a ta mala bzdziawa za lapy mi psa lapie:angryy: to but jeden drugi - nic nie pomaga suka coraz bardziej zawzieta , ja sie szamocze z tymi psami a na podworku cisza:angryy:.
sciagnelam soranowi kaganiec wreszcie bo nie zaciekawie to po 5 m wygladalo juz :angryy:.
Nagle wylatuje baba i nawet jej nie wola udaje ze to nie jej pies a po chwili mowi do mnie aniolskim glosem:
"uciekla mi" :angryy:

Nosz jak by mnie ktos w morde kopnal , i jeszcze mowi ze to nie moje podworko i sie powinnam sie tu krecic , ale to juz bylo przegiecie - powiedzialam jej ze nie interesuje mnie gdzie to sie dzieje pies ma NIE UCIEKAC!!!!!
Ona do mnie ze moj nie ma kaganca :angryy: pokazuje babcie ze ma tylko sciagnalam bo sytuacja byla nieciekawa nie pozwole by jej suka zrobila mojemu krzywde :angryy:
Na co kobieta mowie Trzeba bylo tedy nie chodzic!!!!!!!:angryy:

To w tedy Sora kolo nogi i do niej ide a ta wieje mi do bloku - stanelam na progu i powiedzialam ze jesli jeszcze raz jej suka z okna bedzie sie rzycala na moje stojace na przestanku psy (ona mieszka na parterze przestanku autobusowego i ta suka notorycznie wyskakuje z okna)
nie bedzie zmiluj sie i dzwonie po SM .

I zapytalam sie jej czy stac ja na to by placic za mojego psa w momencie ugryzienia spotykmy sie w sadzie.
i obiecuje jej ze koszty za mojego kundla beda nie male
I chyba to ja przerazilo najbardziej , zrobila wielkie oczy i szybko zwiala...:roll:


Nie chcialam juz znia dyskutowac bo balam sie ze suka znow"ucieknie" ......

Najgorsze jest to ze niewiele brakowalo do trgedii jej suki :roll: ale ja to nie obchodzilo - Ja mam sobie poradzic- pani wychodzi z takiego zalozenia :mad::roll: .

Rece nogi opadaja - i jak tu w nerwac nie zyc .....

Link to comment
Share on other sites

ja proponuje tym wszystkim ktorzy slysza odpowiedz,ze maja tedy nie chodzic powiedziec takiemu typowi,ze jak mu sie nie podoba to sam niech nei chodzi tedy bo chodnik nalezy do spoleczenstwa a nie do wybranej jednostki spolecznej w tym wypadku kobiety czy mezczyzny z ucieknietym psem :D chodnik jest wszystkich i wszyscy maja prawo po nim chodzic i to z psami pod warunkiem,ze jak pies narobi na chodnik to posprzata po nim :D ja tam zawsze sprzatam jak pies narobi na chodnik,zreszta staram sie rowniez sprzatac z trawnikow :D chociaz po trawniku ludzie nie powinni chodzic i to ich problem,ze wlezli :D

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj w szoku, pozostaję w nim od jakiś trzech godzin - idę po parku Su luzem, trzy psy Eli też, na widok innego wołamy zapinamy, państwo zrobili to samo, mineliśmy się psy znowu luzem...czy naprawdę nie mogło by być tak zawsze? Psy puszczone łukiem nawet nie miaukneły na siebie tylko poszły, a ile mniej nerwów dla wszystkich i sympatycznie.
Umok to że nie powinno się łazić nie znaczy że czasem nie trzeba tam wejść lub jest to park/łączka a ja chce się położyć nie koniecznie w psiej kupie:diabloti: albo z psem pobawić i nie musiec jej kąpać.

Link to comment
Share on other sites

przypomnialam sobie jeszcze jedna sytuacje:
Idziemy z mezem i z synkiem (wtedy mial ok roku) w wozku po parku. Maz pcha wozek, bo cizko po sniegu, ja trzymam Sigme. Ciemno, kilka latarni nie swieci. Nagle zza krzakow wyskakuje amstafka i dawaj Sigmie do gardla. Sigma oaza spokoju, bo to pewnie jakas zabawa (???) ja sie dre w nieboglosy...
Sigma nagle zrozumiala, ze to chyba nie zabawa i zaczela warczec i dawaj z zebami do amstafki.
Nagle zjawila sie wlasciciela, ja ja oper... ze pies bez smyczy i rzucil sie na mojego a ona "wasz tez sie gryzł" no opadly mi rece, szczeka i cycki w tym momencie. Ale i tak zadzwonilam na SM i powiedzialam, co sie stalo i gdzie dziewczyna mieszka (sledzilismy ja). Czy SM dotarla, nie wiem...

Link to comment
Share on other sites

wladczyni no ale przeciez nie kladziesz sie w centrum miasta w trawe :D ? mowie,ze z reguly sprzatam po psie i na trawniku i na chodniku, chociaz na chodniku zawsze a na trawniku to zalezy ile jest tam psiego kupska bo nie zawsze jestem w stanie stwierdzic,gdzie Rudolf narobil na tym trawniku i przeciez nie bede zbierac kazdego kupska pokolei :)

Link to comment
Share on other sites

Chłopak starszy o rok żartuje sobie z mojej koleżanki "Jadźka zabawimy się?"
Ta odpowiada "Nie dzięki".
A ja byłam z Pakiem.
Jak ten się nie rzucił na niego :)
"Wstrętny bydlak"- rzucił chłopak.
A sam ma nie lepszego psa...
A mówi się, że pies potrafi zrobić z każdego stwora prawdziwego człowieka...

Link to comment
Share on other sites

Jako że w centrum mieszkam (końcówka mokotowa warszawskiego) więc trawniczki wygniatam między innymi na Polu Mokotowskim jeśli znajdę czysty skrawek, na którym ktoś posprząta. Ja sprzątam psią kupę nawet jeżeli leży obok innych - moje psa tam nie musi być, zawsze to jedna mniej. Po prostu patrzę gdzie się Su załatwia. Najgorzej jak jest ciemno wtedy czasem na macanego:diabloti:
Na trawnikach niestety czekają też inne mniej przyjemne niespodzianki- między innymi mrówki, czułam się jak Telimena tylko przystojego Tadzia brak:evil_lol:
Najbardziej lubie jak ktoś się już wywewnętrzni że pies się załatwia pod oknem (pomine słownictwo, ale przeważnie wiszą za parapetem) a ja wtedy spokojnie wyjmuje torebkę i "co za różnica gdzie jak i tak posprzątam" albo "su zaczekaj jeszcze pani posprząta" ludzie przeważnie wycofują się do domu z wyrazem szoku na twarzy:lol:
Raz jakiś człowiek miał pretensje że sprzątam bo to nawóz tak potrzebny trawce...co tam że leżało jeszcze tego całkiem sporo:shake:
Dzaga ja w takich momentach nawet nie myślę tylko odpalam coś w stylu "krytykę warto zacząć od siebie" albo "radzę spojrzeć w lustro" :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Jako że w centrum mieszkam (końcówka mokotowa warszawskiego) więc trawniczki wygniatam między innymi na Polu Mokotowskim jeśli znajdę czysty skrawek, na którym ktoś posprząta. Ja sprzątam psią kupę nawet jeżeli leży obok innych - moje psa tam nie musi być, zawsze to jedna mniej. Po prostu patrzę gdzie się Su załatwia. Najgorzej jak jest ciemno wtedy czasem na macanego:diabloti:
Na trawnikach niestety czekają też inne mniej przyjemne niespodzianki- między innymi mrówki, czułam się jak Telimena tylko przystojego Tadzia brak:evil_lol:
Najbardziej lubie jak ktoś się już wywewnętrzni że pies się załatwia pod oknem (pomine słownictwo, ale przeważnie wiszą za parapetem) a ja wtedy spokojnie wyjmuje torebkę i "co za różnica gdzie jak i tak posprzątam" albo "su zaczekaj jeszcze pani posprząta" ludzie przeważnie wycofują się do domu z wyrazem szoku na twarzy:lol:
Raz jakiś człowiek miał pretensje że sprzątam bo to nawóz tak potrzebny trawce...co tam że leżało jeszcze tego całkiem sporo:shake:
Dzaga ja w takich momentach nawet nie myślę tylko odpalam coś w stylu "krytykę warto zacząć od siebie" albo "radzę spojrzeć w lustro" :diabloti:[/quote]



Tak jest :cooldevi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Ja dzisiaj w szoku, pozostaję w nim od jakiś trzech godzin - idę po parku Su luzem, trzy psy Eli też, na widok innego wołamy zapinamy, państwo zrobili to samo, mineliśmy się psy znowu luzem...czy naprawdę nie mogło by być tak zawsze? Psy puszczone łukiem nawet nie miaukneły na siebie tylko poszły, a ile mniej nerwów dla wszystkich i sympatycznie.
Umok to że nie powinno się łazić nie znaczy że czasem nie trzeba tam wejść lub jest to park/łączka a ja chce się położyć nie koniecznie w psiej kupie:diabloti: albo z psem pobawić i nie musiec jej kąpać.[/quote]

a ja zuwazylam pewną prawidłowosc , jak pedzimy przez osiedle to co chwila dobiega do nas cos i szczeka , albo wlasnie ,,on tylko chce sie sie bawic " :evil_lol: taaaa z dwoma wielkimi bydlątkami , a jak pedzimy o świcie w polach to mijamy sie z kilkoma stałymi psami, nie mialy sie nigdy okazji zapoznac z moimi ,ale bez problemu jest odwolanie psa ze sciezki , ktos tam schodzi na bok , dzien dobry sobie juz mówimy i kazdy idzie w swoją strone . ta prawidłowowosc moim zdaniem to wlasnie taka ze jak ktos puszcza psa zeby tylko sie zalatwil kolo bloku ,ma psa bo ma i tyle , to nie zwaza na innych , a ze wiekszosc rozmiarów mniej niz srednich to i szacunek ma sie nalezec ,bo to male to mu wszysto wolno . a jak ktos jak ja np :eviltong: leci z psami o 6ej w pola poza osiedle to tak mysle ze osoba rozumiejąca potrzeby psa, posiadająca go bardziej swiadomie i tym samym umiejąca zachowac pewne normy.
co do chamstwa , no cóz ,mam w sąsiedniej klatce faceta z pekinczykiem biegajacym luzem ,oszczekujacym nas . i notoryczne komentarze-agresory, ja was zalatwie gdzie kagance, ja was ,,skameruję" ,policja itp . na początku próbowalam spokojnie panu tłumaczyc ze nie wiem o co chodzi bo psy me na smyczy , i wlasciwie to idziemy od klatki do samochodu i tyle nas widzial ,ze przepisy i dla onków i dla jego psa takie same . nie szło sie dogadac . kolejne jego wystepy pozostawialam w milczeniu , mimo ze pokazowo odskakiwal 5 m w bok gdy szlismy do domu i mamrotał cos obok nas. i przyszedl dzien gdy na smyczy szły moje psy dwa duze , i kolegi pies tez duzy i pekinczyk słodki wystartowal do nas z zebami . a pan szanowny podziwial jak 3 duze psy z zadzwieniem obserwuja cos malego ,szczekającego i skaczącego metr przed nimi . i to byla jedyna reakcja zadziwnienie duzych psów , facet w koncu bez słowa zabral futrzaka i od tamtej pory a mijalismy sie juz dwa razy . obym nie zapeszyła ,tfu tfu z tym milczeniem.
ja doskonale rozumiem ze nie mozna porównac ewentulanych skutków agresji pekinczyka i onka ,ale facet nie mial zadnych podstaw by podejrzewac moje psy o złe zamiary . kiedy one na male cos to raczej wpatruja sie z niedowierzaniem .

Link to comment
Share on other sites

Mnie często zastanawia co skłania ludzi do tego, że ich psy biegają bez smyczy... Tak się złożyło, że tam gdzie mieszkam dużych psów praktycznie nie ma (jeden labrador, doberman, mix onka - wszystkie na smyczy) i bardzo rzadko spotykam je na spacerach, jest za to dużo yorków, jamników, sznaucerków i standardowych kudłaczy. Oczywiście żaden nie chodzi na smyczy i żaden się nie słucha :p Mnie by to nawet denerwowało z tego względu, że często widzę takiego właściciela, który stoi 10 min. na chodniku, drze się bez przerwy "Aaazor, aaazor, aaazor" gdy pies wącha jakieś drzewko, ma pana głęboko pod ogonem, a przyjdzie gdy mu najdzie ochota. Oczywiście jest tak samo głuchy na wołania, gdy np. podbiega do moich suk z typowym zamiarem czyli ogon i uszy do góry, sztywne łapy i nie wiadomo czy się zaraz rzuci czy tylko obwącha, oczywiście przeszkadzając mi w spacerze. Za psem albo biegnie właściciel wołając 20 razy imię psa (ale nie weźmie na smycz, bo nawet jej nie ma), albo w ogóle go nie ma w zasięgu mojego wzroku, a pies biega samopas...

A nie lepiej by było po prostu mieć psa na smyczy? Oszczędziłoby to takiemu człowiekowi głosu, nerwów, a inny psiarz (np. ja) miałby spokojny spacer. Po prostu przyjęło się chyba, że mały pies nie potrzebuje smyczy i może sobie biegać "przy nodze pana"... Szkoda, tylko, że żaden przy tej nodze faktycznie nie biega...

Link to comment
Share on other sites

mnie to tak denerwuje, że inni "psiarze", a raczej właściciele psów, bo prawdziwymi psiarzami ich nazwać nie można, nie prowadzą swoich psów na smyczach, nie wołają i nie zapinają, kiedy zbliża się inny pies, mają wszystkich w nosie ;/ ja wiem, że mój pies się słucha i wróci na zawołanie, ale "nie wiem", jak inne psy... a ja nie mam ochoty biegać za psami jak się rzucą na siebie i je rozdzielać. mój jest dominantem w stosunku do innych psów, poza tym nie lubi ich, niektórych się boi, ja zawsze chodzę z nim na smyczy i w kagańcu przeważnie, żeby nikt nie mógł się do mnie przyczepić, spuszczam tylko wtedy, kiedy wiem na 100%, że zza żadnego zakrętu nie wyłoni się jakiś pies. i po prostu krew mnie zalewa jak widzę, jak widzę, że inne psy mają właścicieli "głęboko pod ogonem" :lol: oczywiście to wina właścicieli. ale dlaczego ja mam się stresować? dlaczego ja mam im ustępować miejsca w obawie przed konfrontacją z ich psem? teraz się już na to nie godzę i nawet nie ostrzegam, że mój pies może drugiego poturbować. po prostu idę, czasem krzyknę "proszę wziąć psa na smycz", jak nie ma odezwu, to trudno, ja mogę mojego psa spuścić na jakiegoś małego i zobaczymy ]:-> tylko jeszcze muszę się przemóc, żeby np. kiedy przyjdę sobie na polankę z Busterem i nie ma nikogo innego, bawię się z moim psem, rzucam patyki czy cokolwiek, po prostu on biega sobie luzem, żeby jak inny pies przyjdzie, oczywiście bez smyczy i kagańca no bo po co, obojętnie czy mały, czy duży, żebym się nie usuwała im z drogi, bo w końcu ja też mam prawo tam być, w zasadzie byłam tam w tym momencie pierwsza i niech ten drugi właściciel to uszanuje, albo niech bierze tyłek psa w troki i idzie w inne miejsce ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja przez długi czas robiłam tak, że jak widziałam innego psa nie zapiętego na smycz jak rzucałam Aresowi kijek, to zaraz zapinałam Resiaka i się zmywaliśmy. Teraz się przemogłam, bo stwierdziłam że mam dość ustępowania wszystkim. Ares nie zwraca uwagi na skaczące mu przed nosem psy dopuki jego kij lub ja nie jesteśmy zagrożeni :razz: więc przy innych odwoływalnych psach nie ma problemu. Jeżeli właściciel bezmyślny to niestety, ale ja nie będę Aresa łapać bo po pierwsze to wzmaga jego agresję, a po drugie nie chcę mieć rąk pourywanych. Ostatnio przez psa jakiegoś bezmyślnego kolesia Ares miał za uszami strupy :angryy:.
W piątek na łące rzucałam Resiastemu kija i przyszedł koleś z dwoma suczkami. Miał do dyspozycji duużo miejsca, ale wybrał to tuż obok mnie i rzucał piłkę w moją stronę :angryy:, ale we mnie nie trafił, chociaż nie wiem czy nie miał takiego zamiaru. A Ares olał jego, piłkę i suki :lol:. Pan to zobaczył i poszedł sobie dalej. Mi się wydaje, że to niezbyt normalne zachowanie było :shake:, chyba pan zaczepki szukał.

Link to comment
Share on other sites

Uważam że pies spokojnie moze być spuszczony, warunek podstawowy - mamy kontrolę nad psem.

Nie denerwuje mnie widok spuszczonych innych psów o ile widzę że sluchają swoich właścicieli.

Nie można wpadać w paranoję p.t. wszystkie psy na smyczach, w kagańcach a najlepiej w klatkach na kółkach.
:cool1:

Z moich obserwacji wynika że jednak najczęściej histeryzują właściciele zasmyczowanych i zakagańcowanych psów które są totalnie "poza ręką" i jedynym pomysłem na ich prowadzenie jest to właśnie - management do końca życia.
:diabloti: :lol:

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj w metrze jakaś starsza pani na mnie nakrzyczala bo mój pies ma kaganiec:cool3: "bo duże i groźne to chodzą bez a takie słodkie maleństwo w kagańcu!?":roll:
Ja też czasem wychodzę na histeryczkę, ale wole być uznana za czuba niż ma dojść do konfrontacji. A już po dzisiejszym wieczornym spacerze tym bardziej - zcieły się dwie suki moja (na flexi) i suczka w typie sznaucera też na flexi tylko że właściciel 5 metrów od nas i za zakrętem płotka fantastycznie było bo on nie umiał swojej zatrzymać a smycze się zaplątały:mad:
Druga konfrontacja moja suka na flexi i labradorka bez smyczy kiedy już doszło do przerwania przeze mnie sytuacji właścicielka labradorki nawet się nie obejrzała czy jej pies żyje, czy nic nikomu się nie stało etc:shake: dramat

Link to comment
Share on other sites

Szczęśliwie ja mam raczej przyjazne spotkania..ale szczerze mówiąc najbardziej denerwuje mnie obojętność właścicieli. Bo jesli człowiek reaguje..choćby wołą swojego psa to jest w porządku...Fiśka jest ustępliwa i łagodna .. kiedys zdarzyło się ,że była na smyczy i podeszłą od niej starsza onka( chyba zgryźliwa staruszka:cool3::diabloti:) suki się obwąchały..Fiśka w pozie przyjazno-ustępliwej..a onka na nia kłapnęla paszczą i wrr zrobiła:placz:. No nic się nie stało...ale pańcia onki szła z głową w chmurach...nie widziała chyba nawet całej sytuacji...ja nie mam nic przeciwko temu że podbiega do nas jakiś pies..przeważnie zresztą są to znajome psy, a Figa nie jest agresywna ani strachliwa, nie zaczyna sama bójki...ale jednak zawsze w pobliżu jest właściciel i wiem ,ze zareaguje...najgorzej jak za Fiśką idzie jakiś psiak a ja nie widze człowieka..i co ? mam przechodzic przez ruchliwa ulicę czy nie?:shake:

Link to comment
Share on other sites

ostatnio mi pani powiedziała że mój pies jest głupi bo niechce się bawić z jej yorkiem mówi że jak można nie chceć się bawić z taki pięknym psem......
ale bez przesady moja sunia woli zabawe ze mna coś jej nie ciągnie do zabawy z pasmi bo ona lubi jak sie siłujemy.... a tak nawiasem mam prawie 11 miesieczna Goldenke która woli zabawe ze mna niż z yorkiem dlatego jest glupia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maziak']ostatnio mi pani powiedziała że mój pies jest głupi bo niechce się bawić z jej yorkiem mówi że jak można nie chceć się bawić z taki pięknym psem......
ale bez przesady moja sunia woli zabawe ze mna coś jej nie ciągnie do zabawy z pasmi bo ona lubi jak sie siłujemy.... a tak nawiasem mam prawie 11 miesieczna Goldenke która woli zabawe ze mna niż z yorkiem dlatego jest glupia[/QUOTE]
Haha, babka zdecydowanie dotknięta głupotą :lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...