Jump to content
Dogomania

Proszę o ocenę


panbazyl

Recommended Posts

ja muszę tam raz jeszcze pojść. I teraz na "zimno" popatrzeć podpierając się Waszymi uwagami. Konie nie mieszkają z tymi ludźmi, tylko w innym miejscu.
Przyznam się, ze nie zwrócilam uwagi na to jak one chodzą.... Kasztan jest bardzo otwartym zwierzakiem - przyszedl od razu do glaskania, ale nie patrzyalm jak idzie tylko na to jak wygląda od góry.... Kary bardziej się alienuje.
Dziś nie mam jak tam podejść aby się przypatrzeć, bo jestem dość daleko od tego miejsca.

Link to comment
Share on other sites

Nadalle... ok, ale to nie jest stan konia podpadający pod stwierdzenie "trochę za chude"... trochę za chudy koń ma żebra na wierzchu. ale nie ma zeżartych mięśni i dołów głodowych...
co to znaczy skrajnie wychudzony? czekanie aż koń się będzie przewracał? a nie lepiej uświadomić ludzi,póki czas?
[IMG]http://i202.photobucket.com/albums/aa125/evellyn84/kasia1fe2.jpg[/IMG]
lepiej odbierać takie konie?

to oczywiście przykład ekstremalny. tylko przy marnym żywieniu po zimie taki obrazek możemy zobaczyć...myślmy wg zasady - lepiej zapobiegać niż leczyć, hmm? :razz:

Link to comment
Share on other sites

ciesze się że tu jesteście. dziś umawiam się na rozmowe w sprawie tych koni. nie wiem kiedy rozmowa sie odbedzie, bo dopiero mam się na nia umówić.

Kasztan nie wygląda na żywo jak ten siwy, ale po zimie z pewnością tak będzie a do tego nie chce dopuścić (choć to nie moje zwierzęta! ja swoich do takiego stanu bym nigdy nie doprowadzila!).

Rozmawiałam dziś całkiem przypadkowo z osoba co trochę karmiła te konie, powiedziała mi, że mialy dostawać 2x dziennie po litrze zboża i siana (ale trudno było mi zrozumieć jaką ilość, bo siano luzem) i wodę. Więcej jak się dowiem to napiszę co dokladniej jadły, jakie to zboże, ile dokładnie siana i czy coś więcej dostawały. Na razie mam takie info.

Link to comment
Share on other sites

na poprzedniej stronie wrzuciłam foty jak koleś załatwił jednego konia....dawanie tylko siana i to też w niezbyt dużych ilościach się do tego przyczyniło. plus nadmierna eksploatacja przez jego właścicielkę. koń musi jeść nie tylko po to, żeby wyglądać czy mieć siłę łazić jakkolwiek. tamten koń nie zrzucił sierści przez brak witamin, słabe odżywianie. po sierści to strasznie widać. na zimę jest tak samo - żeby było ciepło, musi obrosnąć dobrym włosiem. ten koc ma dawać ciepełko, izolować od zimna. wiąże się to z większym zapotrzebowaniem energetycznym. mój Siwy chudnie bardzo przy lnieniu, mimo żarcia do oporu. taki typ - ogólnie konie wypada wspomagać witaminkami w tym okresie.
te konie mają sierść matową, nastroszoną. to nie jest wina tylko mamuciego obrośnięcia. owszem, zimowe fiuterko się różni od fiuterka letniego ale nawet to zimowe u zdrowego i w formie konia się błyszczy...

Link to comment
Share on other sites

bardzo Ci dziękuję za te i inne foty. bardzo mi pomagają. I Twoje opinie. Ja się znam na psach, na koniach niezbyt.
Tym z moich zdjęć sierść się nie blyszczy, jest matowa, taka jakby z podszerstkiem, nie wiem jak to określić. W każdym razie u koni na ktorych jeździlam jako dziecko takiego czegoś nie było.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='emhokr']Nadalle... ok, ale to nie jest stan konia podpadający pod stwierdzenie "trochę za chude"... trochę za chudy koń ma żebra na wierzchu. ale nie ma zeżartych mięśni i dołów głodowych...
co to znaczy skrajnie wychudzony? czekanie aż koń się będzie przewracał? a nie lepiej uświadomić ludzi,póki czas?
[IMG]http://i202.photobucket.com/albums/aa125/evellyn84/kasia1fe2.jpg[/IMG]
lepiej odbierać takie konie?

to oczywiście przykład ekstremalny. tylko przy marnym żywieniu po zimie taki obrazek możemy zobaczyć...myślmy wg zasady - lepiej zapobiegać niż leczyć, hmm? :razz:[/QUOTE]
Ale... ja tylko przekazałam informacje. Osobiście uważam, że tak na pewno nie powinny wyglądać i są zdecydowanie za chude. Oczywiście, że nie czekałabym z pomoca aż zostanie z nich sam szkielet.

Link to comment
Share on other sites

Gucio obrośnięty na maxa. jest lekka różnica...
dodam, że nie był niczym psikany i jest suchy, bo to było pierwsze zakłusowanie.
[IMG]http://i202.photobucket.com/albums/aa125/evellyn84/_DSC5985.jpg[/IMG]

ten sweter, który sobie wyhodował, jest w dotyku mięciutki, gęsty, ale delikatny.

Link to comment
Share on other sites

Juz po rozmowie. Nie byla zbyt długa, ale chyba intensywna - zwłaszcza z mojej strony.
Mam nadzieję że własciciel się tu zaloguje i opowie co i jak.
Dlaczego chialam aby tu prowadzic rozmowę? Bo ja się na koniach znam średnio, mnie mozna wcisnąc prawie każdy kit, że tak nalezy postępować. Tu mam nadzieję, że ktoś mi wirtualnie pomoże w problemie w koncu nie moich koni.
W każdym razie sprawę będe nadal monitorować.

Link to comment
Share on other sites

Jestem osobą którą ta sprawa dotyczy bezpośrednio, po niedawnej rozmowie z autorem tego tematu, w której nie zostałem dopuszczony do wyłożenia jakichkolwiek racji, a zobligowany do wyjaśnień na tymże forum, co (niezależnie od mojej opinii na temat internetowych forów) czynię, dla dobra sprawy i spokoju zatroskanych serc.

Konie ze zdjęć, kasztan/kara mają 8/12 lat, mamy je od roku/półtorej. Przez cały ten okres czasu hodowli nie występowały u nich żadne problemy zdrowotne (lekka kolka niewymagająca interwencji weterynaryjnej pojawiła się zaledwie raz, nie pamiętam już u którego z koni). Były regularnie (co kwartał) odrobaczane. Przeoczyliśmy odrobaczanie późnowiosenne, co nadrobiliśmy w trakcie lata. Ostatnie odrobaczenie ok. miesiąca temu środkiem zakupionym u weterynarza (z powodu przeprowadzki nie potrafię teraz znaleźć książeczek zdrowia koni i podać nazwy środka). Kopyta w stanie dobrym: kasztan bardzo dobre, twarde, suche, kara podatne do moknięcia, do czego na szczęście nie doszło. Nie były, nie są i nigdy nie będą (chyba że zajdzie taka potrzeba!) podkute, co jest związane z ich użytkowaniem tylko w trybie rekreacyjnym (osoby mającą jakąkolwiek wiedzę na temat koni powinni o tym wiedzieć, dlatego nie będę się nad tym rozpisywał). Okresowo przyjeżdżał kowal do rozczyszczania od którego ta a nie inna wiedza na temat stanu kopyt. Niewielka narośl, której [U]nie widać[/U] na żadnym ze zdjęć, a która znajduje się na tylnej części nadpęcia jest cechą tego konia od urodzenia, bądź jakiegoś urazu w okresie adolescencji - tyle wiemy od poprzednich właścicieli. Zdaniem kilku weterynarzy, których rady zasięgaliśmy przed kupnem konia, aczkolwiek bez prześwietleń, tak faktycznie musiało być, choć brak prześwietlenia był naszym ryzykiem na które się zdecydowaliśmy, a które, na szczęście, okazało się nie budzić obaw przy późniejszym użytkowaniu zwierzęcia pod siodłem. Z charakteru kasztan jest otwarty i ukochany w obejściu, pod siodłem wymaga sprawnego jeźdźca, kara pod siodłem wspaniała, a w obejściu (przepraszam za to określenie) humorzasta i jędzowata jak baba.

Konie trzymaliśmy dotychczas w dwóch miejscach, w bliskim sąsiedztwie wynajmowanego przez nas wcześniej domu. W obu miejscach stały one na klepisku, mniej lub bardziej regularnie podsypywanym słomą. Miały stosunkowo stały dostęp do wody, tzn. z racji korzystania z cudzych stajni, w których jedynym źródłem dostępu do wody była studnia, i związane z tym jej noszenie do koni, czasem nawet kilkunastu metrów (co było głównie problemem dla mojej partnerki), i faktu, że nie mamy stałego etatu przy opiece koni, a staramy się godzić ich hodowlę z naszymi innymi zainteresowaniami oraz życiem codziennym, nie byliśmy w stanie utrzymywać na bieżąco stałego poziomu wysokości wody wiader/wanienki. Gdy przychodziła pora karmienia woda była uzupełniana do momentu napojenia się koni, a na noc dodatkowo zostawiane wiadra w stajni.

Podstawowym miejscem bytu koni jest, tzw. czarny wybieg (rzecz -moim zdaniem- oczywista dla znających się na koniach i nie wymagająca tłumaczenia), ze stałym dojściem/dostępem koni do stajni, gdy mają ochotę się schować. Poza tym są wypuszczane na pastwisko w godzinach "światła dziennego" (w stosunku do pór roku) lub gdy potrzebny jest okres jego naturalnego odbudowania mają wykaszaną zielonkę i dostarczaną na ów czarny wybieg. Wypuszczenie na pastwisko jest poprzedzone podaniem paszy treściwej, którą jest owies cały, nie gnieciony podawany w różnych ilościach i częstotliwości. W momencie, gdy konie nie są trenowane/jeżdżone jest to jedna (litrowa) miarka/na podanie x 2 dziennie. Pasza objętościowa, w zależności od pory roku, podawana 2-3 x dziennie, +/- po kostce na oba konie. Otrzymują również witaminy w proszku (co do formy podawania witamin - w proszku, czy w granulacie - to już kwestia sporna koniarzy), marchewki i suchy chleb - w rozsądnych ilościach, bo znam przypadki zbyt hojnych hodowców i związanych z tym późniejszych problemów zdrowotnych. Nie dostają kostek cukru ani tym bardziej buraków, czy kukurydzy i innych wynalazków służących utuczeniu koni idących na rzeź lub odpowiednich dla ras zimnokrwistych! W stajni są stale uzupełniane kostki czerwonej soli.

Link to comment
Share on other sites

Żeby nie wyszło na to, iż wszytko co piszę jest fajne i cukierkowe, nie widząc przyczyn zaistnienia tej "interwencji" podam kilka przyczyn, które na nią mogły wpłynąć.

Po pierwsze chciałem zaznaczyć, nie jest tak, iż nie mamy świadomości faktu, że z końmi jest jakiś problem. Zaczął on się pojawiać na przestrzeni ostatnich 2-3 miesięcy poprzez stopniowe, mniej lub bardziej widoczne chudnięcie kasztana, a później także i karej. Początkowo myśleliśmy że jest to zbyt niska ilość podawania paszy objętościowej. Zwiększenie jej ilości nie dało żadnych efektów więc konie odrobaczyliśmy za pomocą środka w paście po raz wtóry. Do tego wypada mi dodać, że zrównało się to z okresem moich wyjazdów zawodowych, tj. partnerka (z powodu pewnych "przypadłości") nie mogła wyprowadzać koni na pastwisko i dostarczać zielonkę codziennie, co w efekcie oznacza, że przez ok. ponad miesiąc czasu ich główną paszą objętościową było siano. Równolegle pojawiło się u obu koni kilka kolek do czego wymagana była już interwencja weterynarza. Czekaliśmy dotychczas na rozwój wypadków, bo w ostatnich kilku tygodniach kolki ustąpiły, i faktycznie karej zaczęło się poprawiać, dochodzi już do swojej linii, z kasztan nieznacznie, co świadczy o tym, że i tak nie ominą nas badania laboratoryjne. Chciałem dodać, że objawy zmiany wagi następują stopniowo, powoli, także nie da się z dnia na dzień, czy nawet w przeciągu kilku tygodni, więc nie reaguje się natychmiastowo, jak np. przy kolce lub urazach. Podparte jest do wiedzą mojego ojczyma mającego ponad 30-letnie doświadczenie w hodowli, układaniu i jeździe konnej oraz "styczności" z setkami koni, który miał okazję odwiedzić nas przed tygodniem i skontrolować co, jak, kiedy i ile podajemy zwierzętom. Wnioski dotychczasowe są takie, że siano podawane w ostatnim okresie było po prostu jałowe (o kwestii siana później), aczkolwiek niewykluczona jest obecność pasożytów, toteż i wspomniane wcześniej badania.

Po drugie kwestia plotek, w stosunku do których autorzy tego tematu postanowili się ustosunkować, na własną rękę przeprowadzając wizję, przy jednoczesnym braku wiedzy o koniach i osoby doświadczonej, co zostało na tym forum przez nich [U]zaznaczone[/U]. Miejscowość w której mieszkamy z pewnych powodów (których nie będę tutaj wymieniał, bo jest to kompletnie odrębny, socjologiczny temat) jest dość negatywnie nastawiona do osób przyjezdnych/obcych, co objawia się swoistą niechęcią pod różnymi postaciami. Kwestia ta dotyczy nie tylko nas, ale i autorów tego postu mimo dłuższego stażu zamieszkania tego terenu, co niech już zostanie pomiędzy nami. My wiążąc się stale z tym miejscem od ok. 2 lat, zmuszeni byliśmy wywalczać sobie prawo do negowania plotek i z góry narzuconych na nasz temat opinii, co w wielkim skrócie i przełożeniu oznacza setki rozmów, przysług, utrzymywania dobrych relacji z sąsiedztwem i otoczeniem - przekonywania do siebie ludzi. Mimo tych szczerych zabiegów nadal jest kilka osób które „ideologicznie” są nam negatywnie nastawione, ale o tym za chwilę. Od pierwszej chwili gdy konie zaczęły się u nas kolejno pojawiać słyszeliśmy, że konie są zbyt chude, zabiedzone, że dajemy im za mało owsa (sic!), co wiąże się z jedynym obrazem koni w wiejskich oczach, tj. grubych, ciężkich, pociągowych, co jest cechą koni zimnokrwistych, jakie się wyłącznie hodowało na wsi, a aktualnie do dziś z przeznaczeniem na rzeź, gdzie masa jest łatwo przeliczalna na pieniądze i złość, gdy koń nie chce tyć. Tłumaczenia pewnych kwestii wyjaśniały zasadnicze różnice gatunkowe kończące się pozytywnym argumentem „ja tam wolę grube”. Jak jednak wcześniej wspominałem nadal jest kilka osób założeniowo nieprzychylnych. Pomijając szczegóły podam tylko jeden z przykładów, jakim była niedawna sytuacja najścia o poranku mojej partnerki (mnie niestety nie było bo bym od razu p…) przez nieznanego jej osobnika wyrzucającego jej z agresją nasze ogromne zaniedbania w stosunku do prowadzenia koni, wraz ze straszeniem, jakoby osobnik był przedstawicielem organu od ochrony zwierząt. Legitymacji jednak nie potrafił pokazać, a ostatecznie okazało się że była to próba wymuszenia pieniędzy na procentowy haracz. Co do reszty napisze tylko „plotka łatwo niesie się”.

Link to comment
Share on other sites

Po trzecie wspomniany przez „autorów” argument dostępności siana we wsi, jest niestety nie do końca prawdziwy. Fakt jest taki że nikomu nie chce się kosić łąk i zbierać siana (nawet z pomocą, bo zawsze przy takich robotach byłem dostępny i zaangażowany). W pierwszym roku hodowli nie mieliśmy z tym problemu, w tym stało się to jednak problematyczne. Udało nam się zgarnąć pierwszy skos (który jak się właśnie okazuje jest jałowy) przy którym i tak się wyjątkowo wykosztowaliśmy, a kolejnych dwóch nikt nie chciał wykonać. Aktualnie mamy jeszcze zapas na 1-2 miesiące innego, dobrego siana, a później z kwestii finansowych (podsumowując tegoroczny pierwszy zbiór) zdecydowaliśmy się zamówić siano od naszego wcześniej już sprawdzanego dostawcy. Zapas słomy jest również zapewniony do przyszłych skosów.

Po czwarte stajnie w których trzymane były konie nie były przez nas nieustannie kontrolowane, co oznacza, że niestety każdy mógł wejść i podać bez naszej wiedzy cokolwiek. Być może i to ma pośredni wpływ na stan koni w ostatnim okresie. W końcu udało nam się kupić własną posiadłość, i staramy się ze wszystkich sił, aby jeszcze przed zimą stajnia stanęła na naszym terenie, gdzie będziemy mieli wyłączność w żywieniu koni, a także dużo większe możliwości ich wypasu. Niestety jest to ograniczone naszymi możliwościami finansowymi, a zbudowanie najtańszej, a przy tym trwałej, funkcjonalnej i właściwej dla koni stajni przy aktualnych cenach materiałów i robocizny, jest naszą ciągłą obawą i problemem któremu staramy się zaradzić. Doda tylko, że w nowej stajni podłoże w boksach dla koni ma być dębowe, nie z racji tego, że nasze stajenne oczekiwania są wygórowane i przez to wstrzymują prace, ale że dysponujemy akurat odpowiednią ilością starodrzewu, niestety nie nadającego się i niewystarczającego na budowę stajni, a jak wiadomo jest to możliwie najlepsze podłoże.

Po piąte konie są czyszczone kilka razy w tygodniu, nie będę kłamał że codziennie, a że na zdjęciach są brudne, co przeczy temu argumentowi, to już każdy koniarz wie, że po wyczyszczeniu konia i wypuszczeniu go po „pracy” pierwsze co zrobi to wytarza się w ziemi, błocie itp. Jazdy w ostatnim czasie są ograniczone, co spowodowane jest różnymi sytuacjami życiowymi, które akurat przechodzimy, ale staramy się, aby możliwie codziennie, co drugi dzień były lonżowane, choć bez intensywnego treningu nie wyrabia u nich oczywiście pięknych mięśni, a jedynie potęguje zły stan koni na zdjęciach.

Jesteśmy młodymi ludźmi, uczącymi się na własnych błędach, ale ze świadomością ich popełniania. Powtórzę jeszcze raz, że mamy ogromną świadomość problemów które czasem spotykają nasze zwierzęta (bo mam na myśli nie tylko konie), nie są nam obojętne, ale nie zawsze na wszystkie jesteśmy w stanie na bieżąco odpowiadać. Mamy swoje wewnętrzne troski, natłok prac zawodowych i poza, staramy się też korzystać z dorobku usług współcześnie nam dostępnych, chociażby i po to, żeby w wiejskim trybie życia nie schamieć i nie zdziczeć. Nie jest tak że nie jesteśmy w stanie ogarnąć naszego „gospodarstwa”, choć bywają dni, że nie jest to łatwe i czy to źle, że czasem z tego powodu pies dostanie później jeść, albo koń nie zostanie wylonżowany?

Ponieważ „autorzy” nie chcieli ze mną rozmawiać, chcąc abym wypowiedział się na forum (abyście sami mogli ocenić nasze argumenty) nie udało mi się też im powiedzieć o pewnej kwestii, ale skoro na forum to niech już tak zostanie. Przede wszystkim jest nam bardzo przykro, że osoby, które uważaliśmy dotąd za przyjaciół, a przynajmniej dobrych znajomych, nie dopytując się nas dokładnie o sytuację w tej kwestii, a jedynie „czy konie mają się dobrze, bo słyszałem/słyszałam, że…”, bawią się za naszymi plecami w detektywów, włącznie z tym, że jak pokojarzyliśmy teraz fakty, wiemy kiedy robili tą swoją wizję lokalną, a rowerki nagle zniknęły…, a także z dzwonieniem do pracodawcy jednego z nas, który nie ma z tym nic wspólnego; i pozostawia w naszych sercach i umysłach wiele do przemyśleń nad kwestią relacji i zaufania, a swoiście jest to wielkim bólem, gdy po raz drugi w tym roku dobrzy znajomi nas zawodzą. Mogą nie zgadzać się z tym jak hodujemy nasze zwierzęta i o tym rozpowiadać lub nie, podczas gdy my i (jak się w tych dniach okazało) inni znajomi mamy również wiele zastrzeżeń w wielu kwestiach, do czego nie potrzebujemy korzystania z pomocy osób trzecich. Możemy jedynie podziękować za fakt, że nie zawitał do nas bez zapowiedz ktoś „z legitymacją”, ani żaden reporter, jak również, że nie zostały podane nasze dane, co w dzisiejszych czasach jest dosyć ważne. Żywimy tylko gorącą nadzieję, że zbytnia troska i radykalizm ekologiczny kiedyś ich nie zgubi. Zarazem nie chcemy wchodzić, zwłaszcza na łamach forum w żadne kłótnie, spory, waśnie i nieprzyjemności. Niech ta kwestia zostanie pomiędzy nami.

Tyle mam do powiedzenia na ten temat, na forum. W razie dalszych zapytań (sugestii, uwag, skarg etc.) lub jeśli ktoś chciałby przyjechać, żeby osobiście zobaczyć stan koni lub uważa, że sprawa wymaga interwencji proszę o kontakt mejlowy [U][email protected][/U] lub telefoniczny [U]517 459 056[/U] (jeśli wystąpi problem z dodzwonieniem się, to może być to związane z kiepskim zasięgiem w naszym nowym miejscu zamieszkania; z reguły staram się oddzwaniać). Nie mamy nic do ukrycia, aczkolwiek proszę nie oczekiwać też od nas, że będziemy pozytywnie nastawieni, jeśli "ktoś", czy "każdy" (bo tak należy mi określić anonimowe osoby z forum) będzie chciał wiedzieć wszystko, w kontekście inwigilacyjnym, a już zwłaszcza w przypadku osób agresywnych i tak też wykładających swoje racje. Mam nadzieję, że do takich sytuacji nie będzie musiało dojść, i że osoby zainteresowane tą sprawą mają naprawdę w swych intencjach [U]dobro zwierząt[/U], a nie [U]sensację[/U].

Pozdrawiam,

dominik

Link to comment
Share on other sites

do tego co powyżej ustosunkuję sie potem, ale chce powiedzeć, ze ogladałam dziś Wiadomości o 15 a tam news o schronisku dla koni - pokazane były tam tez konie ze schroniska. Żaden z pokazanych koni nie wygladał jak konie [B]domina [/B](nawet ten najchudszy co tam był)[B]. [/B]Zapewne o 19.30 tez bedzie w Wiadomościach news o tym.

Bardzo sie ciesże, ze pojawileś się tu na wątku, mam nadzieję, ze dla dobra koni.

prosze wklej zdjęcia z czasów jak kupiliscie konie.

Link to comment
Share on other sites

[B]domin[/B] - bez przesady z tym bawieniem się w detektywów: jakiś miesiąc temu zostaliśmy zaproszeni, żeby zobaczyć i samemu ocenić stan koni - bo w plotki nie wierzymy. Przyszliśmy, zobaczyliśmy,[U] a że się nie znamy na tym[/U] to stworzyliśmy ten wątek i udostępnili te zdjęcia licząc, że wypowiedzą się ci, którzy znają się wiecej od nas: nic w tym złego jak sądzimy, bo od tego mogą być fora, żeby uzyskać lepszą wiedzę, tym bardziej, że tutaj chodzi o zasadniczą sprawę: tj. o to czy konie są za chude, czy też nie, a nie idzie o interwencję, zadymę, emocje - gdyby tak było podalibyśmy dane gdzie przebywają konie. To co uslyszelismy i przeczytaliśmy daje nam argumenty do rozmowy z Tobą na temat poprawy bytu koni, tak nam się przynajmniej wydaje, gdyż nikt tu (tzn. na forum) nie napisał, że konie są w normalnym stanie. Co do kwestii pobocznych, ktore w tym przypadku najmocniej bolą (tj. angażowanie osób trzecich do sprawy) jest nam przykro, że tak to wyszlo "niefajnie" ale przynajmniej sprawa ruszyła do przodu.

Link to comment
Share on other sites

Odnośnie wątku....Konie są za chude, chyba ,że są już bardzo stare i zanikają im mięśnie....druga sprawa, są chyba źle karmione ! Koń po okresie letnim powinien być pięknie wypasiony , nawet stary !!! Mają dziwne brzuchy ( i to nie grube tylko spuchnięte, koń jak jest gruby to prawie,że cały ) myślę,że to przez suchą karmę sorki sino i słomę , dużo piją i puchną. Chyba nie są pasione na wybiegu, bo by inaczej wyglądały. JEŻDŻONE BYĆ NIE POWINNY ABSOLUTNIE !!!! A kwestia brudu jest taka, ze koń prawie cały czas stoi , nawet śpi na stojąco !!!! Chyba,że jest bardzo chory !!!! I nigdy , przenigdy KOŃ nie tarza się w brudzie !!!! To bardzo czyste zwierzę . Może się ewentualnie w słonku na łące trochę poprzewracać dla przyjemności !!!! Nie podoba mi się ten widok.....

Link to comment
Share on other sites

Może nie tarza się w brudzie, ale co mu to za różnica, spocić się chwilkę pod siodłem, czy nawet bez pocenia się, oddać się "kąpieli" w piachu? ;) wygląda potem jak takie siedem nieszczęść i tej kwestii bym się nie czepiała, wyczesałam konia a po kilku min. wyglądał jakby szczotki nie widział.

Link to comment
Share on other sites

sabulcia, napisz proszę jakie masz doświadczenie z końmi.... jak przeczytałam Twój post nie wiedziałam, śmiać się czy płakać....
Otóż moja droga, konie śpią na leżąco i nie jest to oznaką ich złego stanu zdrowia, po wtóre tarzają się w czym popadnie w sensie w błocie, piachu, czy suchej ziemi.

Link to comment
Share on other sites

Sabulciu-opowiadasz jak ktoś kto o konikach tylko czytał.... wybacz proszę;) To co dla ciebie jest brudem dla konia jest forma pielegnacji własnego futra i ochrony przed owadami... Co więcej wiele koni całkowicie nie zwraca uwagi na to gdzie sie kładą i nawet mając sprzatane codziennie zawsze położą się i wytarzają we własnych odchodach... a gdy czują sie bezpiecznie zapewniam cię że śpią na leżąco choć na stojąco też:)


Panie Dominiku!
nie wiem czy ma pan zamiar tu zaglądac, ale to nie jest jakaś podstępna akcja- tylko normalny sposób reagowania na sygnalizowane zaniedbanie zwierzat. czytając więcej na forach zajmujących się pomoca zwierzetom zauważyłby pan że dyskusja jest [B]publiczna[/B] a nie po cichu na maila i że nigdy niemal się nie zdaża żeby własciciel powiedział-tak-zagłodziłem konia/psa........
Co nie oznacza że akurat pan zrobił to celowo, ale na pewno stan koni wymaga monitorowania co jakiś czas i nie zasłaniajmy się tu prywatną własnością bo gdyby nie akcje miłośników zwierząt gehenna tysięcy przypadków nigdy nie ujżałaby światła dziennego...
Osobiscie jestem hodowcą i osoba związaną z końmi od lat 80tych i zdaję sobie sprawę że czasami nie mamy dużego wpływu na proces chudnięcia a jego "nadrobienie" nie zajmuje tygodni a często i pół roku! Niemniej musimy zdawać sobie sprawę że taki wygląd powinien niepokoic. Sama mam klacz przejętą z zaawansowanym copd i zaniki mięśni są u niej nie do odbudowania cokolwiek napisano by tutaj klacz wyglądac lepiej nie będzie...

Proszę zastanowić się czy weterynarz podszedł do odrobaczania profesjonalnie-czyli dobiera państwu srodki tak by pasożyty się nie uodporniły! Substancja czynna preparatów powinna być zmieniana(nazwa może być różna a preparat ten sam....) poza tym niestety powielanym błedem jest odrobaczanie w systemie 2 x w roku. Pomijam juz pełną profilaktykę, ale takim minimum są 4 odrobaczania- wiosenne i jesienne z tym ze każde podwójne czyli 3 tyg po podaniu preparatu robimy powtórkę aby "dobić" ewentualne pozostałości.
Poza tym kolki musza dawać do myślenia bo powody moga być różne.."jałowe siano" na pewno nim nie jest chyba że jest spleśniałe!
Nie sadzę by była konieczość proszenia się o koszenie cudzych łąk-jeśli nie mają państwo sprzętu to wynajmowanie jest tragicznie drogie i nieopłacalne!! zwł że siano jest bardzo tanie i jest go pod dostatkiem w anonsach-polecam zwł to z okolic Łęcznej z dzikich łąk.
Pisze pan że mieszka w tej wsi już 2 lata, więc to chyba nie te" inne" stajnie spowodowały schudnięcie koni;) zwł że stan swoich wierzchowców monitorujemy na bierząco... Mimo to wierze że do wisony uda sie państwu stan koni doprowadzić do normy a wtedy na pewno żaden inspektor z policją do was nie zawita...

Odosnie innych tu wpisów -koń szlachetny nie pracując także MOŻE życ bez owsa-czy naprawdę wyobrażacie sobie że konie w naturze mają ziarno?? pasze treściwe nie sa naturalnym dla konia jedzeniem, są koniecznością przy pracy aby koń pozyskał dużo energii nie obciążając żołądka...
Niemniej jego organizm jest przystosowany do jedzenia CIĄGŁEGO a karmienie 2 razy dziennie bez stałego dostępu konia do pasz objętościowych to dla niego kiepskie życie,koń na zapas się nie najada-to nie drapieżnik! takie konie mają wrzody zołądka choć własciciel najczęściej nic o tym nie wie...:( pomijając nałogi których z nudów nabiera...
Koń nie pracujący mając stały dostęp do siana lub pastwiska,nie będący zarobaczonym może ładnie wyglądać tylko na sianie i to żadna herezja:) Oczywiście będzie pewnie brzuchaty ale proszę sobie popatrzec na dzikie konie lub trzymane w systemie tabunowym-one sa brzuchate i to jest normalne przy obfitości jedzenia...to tylko ludzim się czasem nie podoba taka "niesportowa" linia:)

Jedna z moich klaczy małopolskich- nie dość że właśnie po porodzie to brzuchata;) Sezon pastwiskowy w pełni, klacz pomimo karmienia żrebiecia jest w kondycji idealnej na tylko 1kg owsa dziennie!+ suplementacja.Inna klacz-wielkopolska w tej samej fazie musiała spożywac 4kg owsa dla zachowania optymalnej kodndycji, konie nie żrebne/karmiące w sezonie pastwiskowym nie dostają go u mnie w ogóle bo wykazują objawy przebiałczenia!!!!
[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/4/76485368.jpg/"][IMG]http://img4.imageshack.us/img4/4272/76485368.jpg[/IMG][/URL]
inna młp
[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/718/dscf8312.jpg/"][IMG]http://img718.imageshack.us/img718/950/dscf8312.jpg[/IMG][/URL]

To ta "wrodzona czystość koni" :)
[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/196/dscf2840w.jpg/"][IMG]http://img196.imageshack.us/img196/1702/dscf2840w.jpg[/IMG][/URL]

klacze początek listopada(także futrzate......ale chyba kondycji porównać się nie da?......) z prawej stara, z lewej wlkp dość trudna do utrzymania w kondycji z racji zaawansowania w krew.
[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/252/dscf2808.jpg/][IMG]http://img252.imageshack.us/img252/2934/dscf2808.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Temat monitorujemy, aczkolwiek nie chcemy "czynnie" brać w nim dalszego udziału, zwłaszcza ze względu na mnogość polemik, które mogły by się wywiązać, a które często nie są jakkolwiek "sensowne" i podparte właściwym doświadczeniem, co pokazuje 2/3 wpisów w tym temacie, np. Sabulci

Dziękujemy Ci [B]Norel[/B] za konstruktywną wypowiedź; uwagi zachowamy dla siebie i postaramy się z nich skorzystać. Z pewnością skorzystamy z usług innego weterynarza, ponieważ dotychczasowy od dłuższego czasu budził u nas ambiwalentne uczucia.

Ps. Co do siana, to chodziło nam właśnie o to z Łęcznej, które raz już mieliśmy i nie budziło żadnych zastrzeżeń ; )

Link to comment
Share on other sites

prowadze schronisko dla koni , fundacja Terra Spei. Pod opieka mamy ok 30 koni, w tym stare, chude, wyeksploatowane itd. Z konmi pracuje ogolem prawie 20 lat, wiec nie jestem laikiem. Nie jestem tez strona w sprawie.
Poproszono mnie o opinie o koniach przedstawionych na zdjeciach na poczatku watku.
Przejrzalam, poczytalam opinie, a takze wyjasnienia wlascicieli.

Konie za zachudzone, zabiedzone, wyraznie w slabej kondycji . Niedozywieone!!!
MOje 25 letnie stare konie bez zebow wygladaja lepiej!!!
Nie ma tlumaczen na taki stan konia jak kasztan, chyba ze choroba i wyrazne przyczyny zdrowotne.
Tlumaczenie na watku jakie bylo siano albo go nie bylo, albo ze zielonka sie skonczyla, jest bez sensu.
Nam tez zielonka sie skonczyla, kazdemu sie w pazdzierniku konczy! nasze konie tez przeszly na pelne zywienie z naszej reki, na pastwisku nie ma juz nic.
Zaden jednak tak nie wyglada procz tych, ktore sa chore (wartoba, nerki,copd, zaawansowany wiek) .
Te konie wymagaja prawidlowego kARMIENIA, jak spedza zime na aktualnej diecie, zostanie z nich cien, ktory potem padnie.
To tyle z mojej strony. Jesli wlasciciel ma na tyle czasu i energii by pisac tu dlugie poematy w samoobronie, to niech troche tego czasu spedzi na przestudiowaniu tabel zywieniowych dla koni, oraz przygotowaniu wlasciwych pasz, i zadaniu ich. Od gadania konie nie wracaja do formy, Gdyby moje konie tak wygladaly, spalilabym sie ze wstydu, nie majac odwagi pisac na forum, jak swietnie sie nimi opiekuje.
Z powazaniem
prezes fundacji terra spei
Dorota Ingram

Link to comment
Share on other sites

Witam.
Jestem drugą osobą, której omawiana sprawa bezpośrednio dotyczy, czyli współwłaścicielką koni.
Chciałabym zabrać głos.
Rozpocznę od zwrócenia się do autorki ostatniego postu, który ostatecznie przekonał mnie, że w zaistniałej sytuacji powinnam się tu pojawić.
A więc do pani Doroty Ingram: W ramach wyjaśnienia napiszę, że „pan Dominik” wytoczył na tym forum „elaborat” ponieważ został do tego niejako „przymuszony” przez Inicjatorów tego wątku. Napisał tyle ile uważał za stosowne aby uczciwie wypowiedzieć się o warunkach życia omawianych tu zwierząt, nie ubarwiając i nie upiększając.
Ja mogę panią zapewnić, że zdecydowanie wolimy zająć się naszymi końmi niż produkować takie elaboraty. Oczywiście pójdę za pani radą i natychmiast zacznę płonąć ze wstydu. Żałuję tylko, że skoro ma pani dwudziestoletnie doświadczenie z końmi oraz chęć i gotowość udzielania porad takim niedoświadczonym hodowcom jak my (o czym świadczy fakt śledzenia tego forum i zamieszczanie własnych wpisów) to nie dowiedziałam się z pani wpisu więcej niż z niektórych powyższych postów, które delikatnie mówiąc, niewiele konstruktywnego tutaj wniosły.
Na pewno pani wie, że zła kondycja zwierząt może wynikać z wielu różnych przyczyn. Ja z pełną świadomością mogę zapewnić panią i wszystkich zainteresowanych dobrem omawianych tutaj zwierząt, że jedyną rzeczą w jakiej mogę mieć pewność na temat naszych koni to, iż PRZYCZYNĄ ICH KONDYCJI (a konkretnie kondycji kasztana) NIE JEST NIEDOŻYWIENIE. Zanim jednak wzburzy się w Was krew i chęć linczu uderzy do głowy przeczytajcie proszę tą wypowiedź do końca.
Nigdy w powyższej dyskusji nie wyszło z naszej strony jakobyśmy uważali, że nasze konie są okazem zdrowia albo jak to w pewnym sensie ujęła pani Dorota Ingram że doskonale dbamy o nasze konie. Nie jest zgodne z prawdą to co w jednym z pierwszych postów napisała Inicjatorka tego wątku, jakobyśmy w rozmowach z nią twierdzili, że z naszymi końmi wszystko jest w porządku. Takich rozmów w ogóle nie było. Owszem, ostatnio ta pani zadała mi pytanie czy to prawda co ludzie we wsi gadają, że nasze konie są głodzone. Zgodnie z prawdą zaprzeczyłam. Jednocześnie nigdy nie byliśmy w na tyle bliskich stosunkach abym odczuwała potrzebę spowiadania się jej z naszych problemów.
Otóż chciałabym na początek tego wątku Państwa zapewnić, że doskonale zdajemy sobie sprawę ze stanu rzeczy, że los naszych koni bynajmniej nie jest nam obojętny i, że szukamy przyczyny.
Jesteśmy młodymi ludźmi i nasze osobiste praktyczne doświadczenie w hodowli koni to okres półtora roku. Wiele się uczymy na własnych błędach oraz obserwacjach. Oczywiście bardzo cenne są rady bo trudno, żeby pozwolić sobie na wykończenie zwierząt po to ażeby zauważyć, że coś jest z nimi nie tak.
Jeszcze raz więc o żywieniu.
Jeśli chodzi o paszę objętościową to nasze konie są karmione w dwóch wariantach:
trzy razy dziennie odpowiednia porcja siana
lub:
siano rano i wieczorem a – odpowiednio do pory roku - jasne godziny dzienne wypas na zielonym pastwisku.
W porze kiedy trawa jest dostępna nasze konie mają dostęp do pastwiska najrzadziej co dwa dni. Mamy też kilka miejsc wypasu koni oraz przenośny system grodzenia także dbamy o to, aby „zielona pasza” miała szansę się zregenerować.
Suchej paszy objętościowej nigdy nie oszczędzaliśmy bo nie było takiej potrzeby. Po pierwsze dostaliśmy mnóstwo siana od zaprzyjaźnionych gospodarstw, po drugie zlecamy koszenie okolicznych łąk, po trzecie zamawiamy siano z okolic. Planując hodowlę dwóch koni przemyśleliśmy nasze życiowe wydatki i zaplanowaliśmy wszystko tak, że stać nas na regularny zakup siana.
Ostatnio, jakieś trzy tygodnie temu – a było to zapewne przed rozpoczęciem tutejszych wątków – zaniepokojeni wyglądem naszych koni zaprosiliśmy do nas człowieka, który od trzydziestu lat zajmuje się hodowlą koni, przez wiele wiele lat zarządzał dosyć sporą stadniną a teraz jest na emeryturze i hoduje trzy konie na własny użytek. Poprosiliśmy go o wgląd w nasze zwyczaje żywienia koni. Pokazaliśmy dokładnie jaką ilość owsa dajemy a jaką siana, jakie witaminy. Po przyjrzeniu się naszym zwyczajom człowiek ów powiedział, że w tej kwestii wszystko jest we wzorowym porządku.
Jednocześnie zasugerował dwie rzeczy: że siano którym karmimy konie może być złej jakości (w znaczeniu: jałowe; absolutnie nie jest podgniłe) lub że taki wygląd może świadczyć o obecności jakiegoś pasożyta, który nie uległ zniszczeniu podczas procesu odrobaczania poprzez zastosowanie doustnej maści.
Obie wskazówki badamy. Z naszej obserwacji wynika, że faktycznie proces chudnięcia koni zaczął być widoczny mniej więcej od sierpnia, po ostatnich sianokosach. Zamówiliśmy koszenie łąki sąsiada z naszej wsi. Z tego co już teraz wiemy łąka nie była wcześniej koszona już przez jakiś dłuższy czas, być może ma to znaczenie. Wcześniej zamawialiśmy siano z Łęcznej i ono było chyba lepszej jakości.
Jeśli chodzi o pasożyty to właśnie jesteśmy na etapie zmiany weterynarza i czekamy jutro na jego przyjazd. Zobaczymy co stwierdzi ale będziemy prawdopodobnie oddawać próbki końskiego kału do analizy.
Z moich przemyśleń – co jeszcze mogło przyczynić się do pogorszenia kondycji koni – okres września, kiedy przechodziliśmy swoiście dość ciężki czas. „Pan Dominik” musiał wyjechać na ponad trzy tygodnie a ja miałam bardzo dużo pracy i przez ten czas nie wyprowadzałam koni na wybieg bo nie chciałam, żeby po nocy błąkały się na dworze, czekając aż wrócę z pracy. Były na czarnym wybiegu ze stałym dostępem do swojej (obszernej zresztą) stajni. Oczywiście miały dostęp do wody bo na czarnym wybiegu umieściliśmy banię, w której mieści się około siedmiu dużych wiader. Zawsze w trakcie dnia uzupełniałam zapas wody no i na wieczór też. Przez cały ten czas konie nie były lążowane ani jeżdżone. Karmione były trzy razy dziennie.
Jest jeszcze inna refleksja:
Tymczasowo nie posiadaliśmy własnej stajni. Konie stały „za płotem”, w gospodarstwach u sąsiadów. „Gospodarstwach” ponieważ przez te półtorej roku konie zmieniały miejsce trzy razy (konkretnie kasztan bo kara, którą kupiliśmy pół roku później dwa razy). Było to powodowane różnymi względami mającymi na celu polepszenie warunków życia koni. Każde z miejsc miało swoje wady i zalety. I tak – miejsce ostatnie było bardzo „komfortowe” dla koni pod względem wielkości stajni, bezpośredniego wyjścia na czarny wybieg (nasze konie nigdy nie spędziły jednego dnia „na stojąco”, w zamknięciu, w boksie. Zawsze mają otwarte wrota i mogą spacerować) oraz bardzo bliska odległość pastwiska. Niestety, właściciel owej posesji (skądinąd dusza człowiek) ma spore ciągoty alkoholowe oraz liczne hm… powiązania towarzyskie. I niestety wielokrotnie w pobliżu koni kręciło się bardzo wiele bardzo różnych osób, z których każda ma kompletnie inną teorię na temat hodowli koni (hm… o tym będzie później).
Faktem rzeczy jest to, iż nie wiemy właściwie co kto może koniom podać. A niestety nie jest możliwe dybanie przy koniach non stop.
Na szczęście udało nam się wreszcie zdobyć kredyt i kupiliśmy własne gospodarstwo. Teraz właśnie jesteśmy w trakcie budowy stajni. I zamierzamy wydać wszystkie nasze oszczędności, żeby stworzyć koniom bardzo dobre warunki. Podam do informacji, że konie będą też miały do dyspozycji własną rozległą łąkę na wypas.
Hm… tyle z konkretnych rzeczy przychodzi mi teraz do głowy. Ale chciałabym jeszcze poruszyć jedną kwestię…
Otóż -
zawsze ceniłam i szanowałam ludzi , którzy w sposób odważny i bezkompromisowy potrafią walczyć o słuszne idee, lepszy świat, sprawiedliwość dla tych, którzy nie mają głosu.
I tu zwracam się do Inicjatorów całego wątku bo chciałabym zwrócić uwagę na pewną rzecz i zwrócić się z prośbą o głębsze zastanowienie.
Miałam kiedyś na uczelni zajęcia z mediacji antropologicznej, czyli w skrócie – jak efektywnie pomagać ażeby jednocześnie nie zaszkodzić.
Przytoczę pewne zdarzenie mające bezpośredni związek z omawianą tu sprawą.
Niezależnie od akcji prowadzonej tutaj, około dwóch miesięcy temu, okoliczni pijaczkowie – zaprawieni w hodowli koni starsi panowie – urządzili samozwańczą akcję dokarmiania naszych koni. Dostali się do naszej stodoły gdzie zgromadzony jest zapas owsa na całą zimę i jednorazowo „zadali” koniom pięćdziesięciokilogramowy worek owsa. Dzięki Bogu zaczął padać deszcz i mądre zwierzęta nie tknęły mokrego ziarna. Każdy kto o hodowli koni posiada choćby najmniejszą wiedzę wie, że zjedzenie takiej ilości paszy treściwej mogło by zakończyć się śmiercią koni.
W takim kontekście zgodzicie się chyba Państwo, że kierowanie się poradami niektórych sąsiadów na temat żywienia koni było by wystarczającym powodem Waszej „interwencji”.
Nam pozostaje mieć nadzieję, że „nasza wieś” nie czyta takich internetowych forów.
Ponieważ najpierw niechybnie by nas zlinczowano, potem przejęto konie, utuczono kukurydzą i burakami potrajając ich objętość, a potem ze spokojnym sumieniem sprzedano za pieniądze na mięso.
Jeśli więc chcecie państwo dalej grać w rzucanie gromkich słów oburzenia pod naszym adresem to proszę bardzo , my nie będziemy już w tym brać czynnego udziału, ponieważ nie ma to sensu.
Jeśli natomiast interesuje Was dobro zwierząt, poprawa ich kondycji i czujecie, że jesteście w stanie dopomóc jakąś wiedzą to będziemy więcej niż wdzięczni jeśli się z nami tą wiedzą podzielicie.
Chcę podkreślić, że nie mamy nic do ukrycia. „Pan Dominik” uczciwie podał numer telefonu oraz email pod który można do nas pisać. Napisał też, że jeśli ktoś odczuwa taką potrzebę to może przyjechać i przekonać się jak sprawy wyglądają na żywo, przyjrzeć się żebrom kasztana, zajrzeć do stodoły i czy konie, za przeproszeniem, nie stoją w gównie. Jeśli takie podejrzenie miało by być przyczyną wizyty to zapewniam, że nie stoją. Zapewniam też … że to co kasztan ma na końcu ogona to nie żadna „zgroza” tylko naturalne – i zresztą bardzo piękne – umaszczenie ogona.
Dziękuję wszystkim za poświęcony czas
Jagoda

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...