Jump to content
Dogomania

Cesar Millan "Zaklinacz psów".


GAJOS

Recommended Posts

[quote name='arci']Czytałem.. [B]oglądam czasem.. u mnie sie sprawdzają.[/B]. ale nie wszystko możesz wykorzystać zastosować u siebie..
Książkę polecam...[/QUOTE]

Widzę, że umiejętność czytania ze zrozumieniem - szczególnie napisów w programie tego rodzaju - stoi na niskim poziomie...

Link to comment
Share on other sites

Mi jego film w paru sytuacjach pomógł, szczególnie w agresji do ludzi,psów i czasem nawet do mnie, jest spokojniejszy i bardziej posłuszny.Więc ,o ile ktoś umie to w miar dobrze wykorzystać to jest ok, ale nie można słuchać tylko tej rady jednej ,bo każdy pies jest inny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patik']Tak ja czytałam, ale według mnie po prostu nie powinni stosować tych metod osoby bardzo strachliwe czy tez nerwowe, ani nie powinni pracować ludzie bez doświadczenia z psami agresywnymi czy naprawdę bardzo strachliwymi,[/QUOTE]

Myślę, że wtedy w programie byłby inny napis :roll:

Link to comment
Share on other sites

Każdy ma, albo powinien chociaż mieć swój zdrowy rozsądek i wiedzieć co jest dobre a co nie.
Co do tych metod, owszem zauważyłam napis, albo inaczej-usłyszałam, bo jest to mocno zaznaczone na początku chyba, ale niektórych metod użyłam, wypróbowałam, tych z którymi uważałam że sobie poradzę. Efekt jest, dzięki temu m.in. nie musiałam myśleć o oddaniu jednego z psów.
I dodam że na początku problemów była od razu u mnie behawiorystka, z tego co wynikało najlepiej mogąca mi pomóc z okolicy, niestety wystraszyła się problemu i nie dotrzymywała później słowa.
Każdy przypadek jest inni i każdy z nas sam powinien wiedzieć czy może skorzystać z tego programu czy też nie. Napis jest napisem, wg mnie pewną formalnością, nie mogliby puścić takiego programu bez ostrzeżenia.

Link to comment
Share on other sites

ladySwallow - nie zrozum mnie źle, najpierw trzeba to pooglądać, przeczytać książkę, spróbować od najprostszych metod i wycofać się jeśli to nie skutkuje. W przypadku groźniejszych problemów np. takich jaki ja miałam koniecznie psa powinien zobaczyć behawiorysta. Człowiek czasem powinien sam sobie zdawać sprawę , że jest laikiem i nie da rady - niestety osoby które sobie z tego sprawy nie zdają, potem takie właśnie wątki zakładają.
Nie będę kłamać że nie próbowałam tych metod, czy żeby tego nie robić, piszę jak było w moim wypadku, po prostu. I jeszcze raz podkreślam, że była u mnie behawiorystka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='understandme']Ja uważam że na niektóre rzeczy które on mówi, a których nie koniecznie są świadomi wszyscy, warto zwrócić uwagę.[/QUOTE]
Szczególnie jeśli chodzi o samą szeroko pojętą teorie energii - ja sprawdziłam, to działa.
Ile psów dzięki temu wyszło na spacer w schronisku, przestało się bać, tylko dzięki spacerom i kontaktem z człowiekiem. Kiedyś nie byłabym do tego zdolna w tak szybkim czasie.

Link to comment
Share on other sites

U mnie raczej tez to działa, a jak zauważyłam,ze coś źle idzie to próbowałam inne metody i jak na razie mój pies nie gryzie jako pierwszy. A co do tej energii to racja ,bo jak się przejmowałam nim gdy zobaczyłam innego psa, brałam na ręce czasami to wtedy było warczenie itp. a gdy po prostu nie przejmowałam się,że ugryzie i tak jak mówił Cesar nie żyłam przeszłością ,było wszystko ok. może jedna mała korekta i wszystko od dłuższego czasu jest ok a wręcz powiem ,ze mój pies po prostu nie zwraca już uwagi na psy agresywne je olewa a przedtem to się go utrzymać nie dało,

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']No pewnie - na 10 osób jednej się uda, a 9 zakłada potem wątki na dogo, że używało metod Millana, ale pies dalej na nich warczy... Ba! zaczął nawet gryźć :roll:[/QUOTE]
Dlaczego ja się w pełni zgadzam ...bo wiele osób takich spotkałam :roll:
Myślę,że wiele ludzi często używają ślepo, a dokładnie próbują naśladować go bez kompletnej wiedzy. Na początku słowa "Wow to działa ! ", a później (nawet po latach)rozczarowanie ,że jak to możliwe aby agresja/strach etc. powróciła,że pies mnie unika etc.

Link to comment
Share on other sites

Ja już pisałam wiele razy - ale jestem na nie. Za dużo błędów, za dużo przemocy i przymusu tu gdzie można go uniknąć, za duże nastawienie na efekt show dla publiki niż edukację laika. Reansumując więcej plusów niż minusów dla niedoświadczonego widza. I nie ekscytowałabym się tym, że Cesar niektóre rzeczy robi naprawdę fajnie, bo te można zaobserwować u większości godnych uwagi szkoleniowców, bez tej negatywnej okrasy jaka ma miejsce u Millana. Są dużo lepsi od niego, tyle że nie robią programów dla tv.

Plus za dużo spotkałam osób, które w Millana ślepo się zapatrzyły i testują jego metody próbując np. szturchać butem cudze psy :roll: pozostali, którzy go widzieli, a mają pojęcie w temacie, jakoś się nim tak nie ekscytują jak laicy.

Link to comment
Share on other sites

Ja uważam, że gość zna się na swojej robocie. Co prawda "Zaklinacza psów" oglądam jak tylko mogę lub nie zapomnę. Ale do tych sztuczek, które są pokazywane podchodzę z dystansem, ale książki są ciekawie. Jak już kiedyś pisałem w którymś z postów - w każdej technice jest coś dobrego. Ja przy wychowywaniu swojego Juniora mieszam trochę technik od samego początku, no i oczywiście praca, praca , praca i jeszcze raz praca. Bo bez pracy z psem, to nie pomoże NIC.

Link to comment
Share on other sites

U nas metody Cesara działają bez zarzutu. Ale są trudne, wymagają dużo pracy. I nie mówię tutaj o psie, ale o sobie. Trzeba się nauczyć panować nas swoim głosem, emocjami, obserwować psa. Jak dotąd wykorzystywałam jego metody tylko w drobnych sprawach, tj. szczekanie i ogromna podnieta gdy goście przyjdą i takie tam 'niegroźne' zachowania. Zgadzam się, że 'zwykli' ludzie nie powinni próbować jego metod, dlatego poważniejsze sprawy takie jak agresja, zwalczam mniej ryzykownymi sposobami.

Link to comment
Share on other sites

Ja czytalam ksiazke oraz ogladalam sporo filmow. Uwazam te metody, lub powiedzmy lepiej – nastawienie, za bardzo pomocne.
Czytalam tez inne ksiazki innych autorow, ale Cesar przemawia do mnie najbardziej.

Ostrzezenia sa z jednej strony prawnym zabezpieczeniem dla autora, z drugiej z pewnoscia zamiarem uswiadomienia ewentualnym uzytkownikom, ze nalezy kazda sytuacje indywidualnie rozwazyc i dostosowac do wlasnych mozliwosci.
Ale takze na kazdym opakowaniu aspiryny znajduja sie ostrzezenia o skutkach ubocznych. Takze na kazdym opakowaniu papierosow mozna przeczytac ostrzezenia o niebezpieczenstwie i skutkach zwiazanym z paleniem – tu nawet nie ma zadnych pozytywnych, tylko same negatywne, i co? Takze korzystanie z samochodu moze sie w kazdej chwili zakonczyc smiertelnym wypadkiem, ale takiego ostrzezenia nawet w nim nie ma.
Czy to znaczy, ze zadnej z tych rzeczy nie wolno tykac?
Tu uwazam, ze to jest osobista decyzja.

Cesar zyje w Ameryce, a tam jak wiadomo, potrzebny jest show. Wiec on naturalnie to tez robi, inaczej nie mialby szans wyplynac i zdobyc popularnosci, a dzieki temu uwagi szerokiej publiki, zeby przekazac to, co ma do przekazania. A do przekazania ma wiele. Trzeba wziac poprawke na te okolicznosci i reszta jest ok.
Oczywiscie, ze sa inni dobrzy behawiorysci, ale kto ich zna? A on osiaga masowe dzialanie i to jest dobre.
Nie jestem zwolenniczka hodowania niesamodzielnych wlascicieli psow, ktorzy z kazdym klopotem musza leciec do behawiorysty. Metody, lub lepiej powiedzmy – niejako filozofia zyciowa Cesara daja mozliwosc pomozenia sobie samemu.

Zdecydowanie nalezy uwazac przy naprawde agresywnych psach! I nie malpowac niczego tak po prostu, tylko sprobowac znalezc to, co on przekazuje pod powierzchnia tych wszystkich efektownych filmikow.
Wtedy skorzystanie z tych przekazow jest swietna pomoca w znalezieniu drogi, ktora pozwoli na wyciagniecie jak najwiecej radosci z wzajemnego obcowania psa i czlowieka dzieki zapobieganiu niepotrzebnym problemom.
Cesar zajmuje sie bowiem nie tylko problemem agresywnosci, ale takze mnostwem innych sytuacji, w ktorych jego porady moga byc pomocne.
Kto dokladniej sie temu przyjrzy, stwierdzi, ze nie chodzi tu wcale o jakies mechaniczne metody – takie nie bylyby skuteczne – tylko w pierwszym rzedzie o wewnetrzna postawe i zrozumienie wlasciciela psa.
Po Millana nie trzeba dopiero wtedy siegac, gdy jest problem. Wiekszosci problemow mozna zapobiec, zdajac sobie sprawe z paru prostych rzeczy, na ktore on zwraca uwage. Daje on wskazowki, jak mozna wlasciwie komunikowac sie z innym gatunkiem, jakim jest pies, ktory ma inne wzorce zachowania niz gatunek ludzki. Zdolnosc, ktora widocznie w miare rozwoju cywilizacji zaczynamy zatracac z powodu braku kontaktu z natura. Podkresla waznosc komunikacji w obie strony, co niekoniecznie dla kazdego jest samo przez sie zrozumiale. Wielu ludzi wydaje tylko komendy i oczekuje od psa, ze on ich slucha, co niestety tak nie dziala. Cesarowi chodzi takze o rozumienie sygnalow psa i wlasciwa reakcje na nie oraz zrozumienie, ze pies reaguje po psiemu a nie po czlowieczemu.
To ostatnie wbrew prostej logice jest najwiekszym bledem wlascicieli. Psy sa uczlowieczane! I to jak!
Takze jak czytam tu na Dogomanii wypowiedzi tych niby doswiadczonych w obejsciu z psami uzytkownikow, to lapie sie za glowe, ilez tu jest wlasnych emocjonalnych projekcji na te biedne psy, ilez przypisanych im wewnetrznych reakcji i stanow ducha, ktore jednakowoz sa tylko emocjami ludzi, ktorzy maja z jakims przypadkiem do czynienia.
Jesli lektura Cesara przyczyni sie do zrozumienia tego i rozdzielenia wlasnych reakcji i emocji od zachowan psa, tudziez wplyw wlasnego emocjonalnego stanu wewnetrznego i sygnalow, jakie swiadomie czy nieswiadomie wysylamy, na zachowanie tegoz psa, to jest to juz spory krok. Tak bylo tez i u mnie. Wiele rzeczy wiedzialam instynktownie, ale nie potrafilam tego nazwac i przez to nie tak celowo stosowac.

Nie trzeba wcale robic jakichs ryzykownych ekperymentow, tylko zaczac od malych kroczkow i obserwowac siebie, psa i dzialanie. Czasem potrafi to dostarczyc duzo nowych odkryc o sobie samym i wiele radosci, bo pozwala sie dokopac do wlasnego naturalnego, wrodzonego instynktu, na ktorym mozna polegac bez potrzeby szukania ciagle czyjejs pomocy. I nie jest to wtedy zadna ciezka praca z psem, tylko czysta przyjemnosc.
Mam Onke, ktora wzielam ze schroniska w wieku 7 lat, ganiala koty jak szalona. Wygladalo, jakby byla na nie szczuta.
Jest to suka dominantka, ktora gdy tylko ma wrazenie, ze nikt jej nie prowadzi, jest gotowa do natychmiastowego podporzadkowania sobie bez pardonu kazdego napotkanego psa, w razie czego i zebami. Musze powiedziec, ze jak to wyszlo, a zwlaszcza po pierwszym krwawym starciu z Onka sasiadow, rownie dominujaca, mialam lekkie obawy, jak bedzie, wiec zaczelam szukac porad, zeby nie zrobil sie problem i m.in. natrafilam na Cesara Millana.
Nie mowie, ze jest teraz wielbicielka kotow, ale w ciagu kilku miesiecy, bez specjalnego szkolenia, tylko podczas wykorzystania okazji przy spacerach, oduczyla sie calkowicie ich ganiania (bedac w obecnosci prowadzacego czlowieka, no ale nie lata sama). Teraz jak widzi kota, to patrzy najpierw, czy ja go widze. I to wystarczy calkowicie, ze ona to wie. Nie musze miec jej na smyczy. Nie musze nic mowic ani robic poza lekkim chrzaknieciem na potwierdzenie, ze gonienie niepozadane.
Koty w domach, gdzie jestesmy z wizyta, ignoruje i woli sie usunac, zeby nie miec pokusy, wiedzac, ze nie wolno.
Zreszta podobnie jest tez ze wszystkim innym. Na inne psy, jak jej nie pachna, jezy wlos, ale nic nie robi.
Pies jest bardzo karny, tylko musi wiedziec, ze przewodnik jest w pelni obecny i ma sytuacje pod kontrola, inaczej ona ja przejmuje. Jest bardzo proludzka, tu nie bylo najmniejszego problemu od poczatku, wiec dzieki temu dla mnie swietny objekt nauki, jak prowadzic psa. I jednoczesnie, jak byc w pelni obecna, bo przy tam psie to musze. Mala rzecz a jak wazna, ktora sobie uswiadomilam po lekturze Cesara. Takze reszta mojej rodziny daje sobie z nia swietnie rade przestrzegajac niewielu podstawowych zasad.
Posluszenstwo osiagniete bez jakiejkolwiek kary, bez zadnych nagrod, oprocz poklepania na znak, ze cos dobrze zrobila, lub pochwala glosem, reszta to tylko uwaga i postawa, ktora zaleca Cesar, no i wlasnym odczuciem i reakcja wg. tego. Bez zadnego kopniecia, linki, mozolnego uczenia komend czy czegokolwiek innego, bo przy tym psie nic takiego nie bylo potrzebne. Chciala wspolpracowac, tylko nie byla nauczona, jak to robic. Wystarczylo nawiazac z nia kontakt i wtedy pies pojmuje w mig, jakby telepatycznie. Na takie przypadki Cesar jest idealny -;)

Link to comment
Share on other sites

Aha... Widzicie co piszecie? "Zwykli ludzie nie powinni stosować tych metod... No ale ja stosowałam/stosowałem...". Rozbraja mnie, gdy ktoś sobie poogląda kolesia z wybielonym uśmieszkiem w tv, popróbuje tego czy owego i sika w majtki z radości, że po pierwsze sam stał się takim super szkoleniowcem jak Czarek, a po drugie, że te metody naprawdę działają, łał!

Zgodzę się tylko co do jednego - facet zwykle jest niesamowicie opanowany. I tu się kończą plusy. Jego teorie są dla mnie dość dziwne a metody działania pozostawiają sporo do życzenia. Jeszcze, co do samego programu - mierzi mnie bardzo (naprawdę BARDZO) robienie wielu rzeczy na siłę, gwałtownie, bez sensu, podczas, gdy można by to zrobić przy wiele mniejszym poziomie stresu dla psa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...