KarolinaGdansk Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Moze macie jakies ciekawe hostoryjki dotyczace bohaterstwa waszych pieskow? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dobermania Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Mój bobas, jeszcze niedługo po adopcji, uratował mojego brata, gdy rzucił się na niego psie, który wybiegł z posejsi zza niedomkniętej bamy:) Baaardzo byłam dumna! I broni mnie czasem przed agresorami sąsiadów:p Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Behemot Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Najbardziej bohaterskim czynem mojej Soni było obronienie mojego buta przed sunią znajomych, których odwiedziłam :evil_lol: Moje buty stały w przedpokoju, tamta sunia wzięła sobie jednego do zabawy, a Sonia go jej zabrała i położyła koło mojej nogi :lol: Mam nadzieję, że nigdy nie będzie musiała wykazać się większym bohaterstwem :cool3: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kala_Gracja_Kiwi Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Oczywiście obrona przed innymi, agresywnymi psami:D A tak poza tym to obrona kota i swojej psiej przyjacióLki;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
pidzej Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 To nie bohaterskie, ale..historyjka, miłosna ;) w wakacje pokłóciłam się z chłopakiem w lesie, wracaliśmy właśnie, ja zapłakana ( ;) ) on z miną jakby szedł na ścięcie, obok dreptał mój pies...doszliśmy pod blok, pod którym stał jego samochód, on bez słowa wsiadł, ja i pies zaczęliśmy iść w stronę klatki. Chłopak ruszył, wykręcił i w tym momencie mój pies zaczął biec za samochodem z prędkością..światła :eviltong: stałam jak wryta, nic nie zrobiłam, najpierw zniknął mi z oczu samochód, potem pies, na zakręcie. Pomyślałam że wszystko do d...., płakałam jeszcze bardziej, szłam powoli chodnikiem obok ulicy, na której obaj zniknęli. Łaziłam po osiedlu ze dwadzieścia minut. W Pewnym momencie zauważyłam biegnącego w moją stronę Karmela, z wywieszonym jęzorem, troszkę na niego nakrzyczałam, ale on tylko się cieszył. Przez dziurki w obroży miał przeplecioną karteczkę, wyjęłam, w środku długopisem narysowane było serduszko;) okazało się, że Karmel biegł za samochodem kilka ulic, aż chłopak się zatrzymał i wcisnąl mu w obrożę tę karteczkę, po czym mój pies, usatysfakcjonowany obrotem sprawy, pobiegł do domu:eviltong: i tak bohatersko uratował nasz związek, ryzykując swoje życie na ulicy;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kala_Gracja_Kiwi Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Wow to nieźle;) Ta historia mnie rozczuliła:loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
pidzej Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 niestety poza tą jedną 'wpadką' Karmel jest głupi jak but:eviltong: :loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
KarolinaGdansk Posted December 18, 2006 Author Share Posted December 18, 2006 Chyba nie jest taki glupi,skoro wpadl na taki pomysl :) Moj Chester jeszcze mnie przd nikim i niczym nie ratowal, cale szczescie :) Za to Aronek (owczarek niemiecki)pies moich rodzicow obronil mojego tate i wujka przed pijanymi drabami. Wyszli z Aronem na spacer i do sklepu,nie pamietam ktora byla godzina ale bylo juz ciemno. Jak wracali, droge zaszlo im kilku pijanych facetow i chcieli zabrac pieniadze.Oczywiscie zaczeli sie bronic i doszlo do bijatyki. Tata bal sie na poczatku puscic Arona bo bal sie zeby za mocno ktoregos nie pogryzl ale jak juz nie bylo innego wyjscia to Aron po dwuch na raz kladl :)dzielny piesek:) naszczescie skutecznie ich przegonil.Teraz gdy minelo od tego zdarzenia kilka lat smiejemy sie z wyczynow Arona.Podobno niezle wymiatal :) Teraz Aron ma 14 lat i calkiem niezle sie trzyma, mam nadzieje ze jeszcze dlugo tak bedzie. Mam Chestera ale nie wyobrazam sobie co bym zrobila jak by mojego Aroncia zabraklo Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
pidzej Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 kurcze przed pijakami to ja bym musiała mojego psa bronić, z obrońcy to on nic nie ma tylko zwiewa:eviltong: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kitka20 Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Wsumie to nie był nasz pies ale szłyśmy z siostrą na autobus od niej (ona mieszka na wsi) jak zwykle odprowadzał nas pies sąsiadki Seter Irlandzki nagle zagrodził nam przejście (ścieżka była wąska nie dało się psa ominąć ani przesunąć nie wiedziałyśmy czym jego zachowanie jest spowodowane nigdy się tak nie zachowywał a tu zauważyłyśmy jak zza zakrętu wyłonił się duży agresywny ONkowaty pies z wystrzeżonymi zębami Seter nie zastanawiając się najeżył się i ruszył z impetem na tamtego. Naszczęście tamten się przestraszył i uciekł bo nie wiem co by było jakby doszło do starcia tamten był większy. I tak zostałyśmy uratowane przez psiaka sąsiadki i mogę z dumą powiedzieć że psiak uratował 3 osoby bo gyby mnie pogryzł to by się obeszło ale moja siorka była wtedy wciąży i jechała do szpitala więc i dziecko szczęśliwie uratowane. Dodam tylko że zawszę jak jeżdrzę do siorki to zjakimś smakołykiem dla tego seterka jest kochany Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
pinczerka_i_Gizmo Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Ja przypominam sobie, gdy w któreś wakacje wzięłam psa nad rzekę, a że Gizmo boi się głębokiej wody to on został z moimi rodzicami na brzegu ja poszłam popływać. Nie wiem, czy on myślał, że mi się coś stanie, ale najpierw zaczął żałośnie ujadać a potem pierwszy raz w życiu wskoczył do wody, podpłynął do mnie i nie było wyjścia jak tylko wyjść z wody :roll: Wiele razy 'używałam' go, gdy szłam na spacer w nocy i zobaczyłam jakiegoś ciemnego typa - psa automatycznie chwytałam na tę chwilę krótko przy sobie, tak że potem ktokolwiek bał się chociaż odezwać :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Behemot Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 [quote name='pinczerka_i_Gizmo']Ja przypominam sobie, gdy w któreś wakacje wzięłam psa nad rzekę, a że Gizmo boi się głębokiej wody to on został z moimi rodzicami na brzegu ja poszłam popływać. Nie wiem, czy on myślał, że mi się coś stanie, ale najpierw zaczął żałośnie ujadać a potem pierwszy raz w życiu wskoczył do wody, podpłynął do mnie i nie było wyjścia jak tylko wyjść z wody :roll: [/quote] Brawo dla Gizmo :lol: Przypomniała mi się historyjka o facecie, który miał nowofundlanda. Facet nigdy nie mógł się wykąpać, bo niufek od razu do niego płynął i za majtki wyciągał go z wody :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kala_Gracja_Kiwi Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 hehehehe;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kitka20 Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 [quote name='Behemot']Brawo dla Gizmo :lol: Przypomniała mi się historyjka o facecie, który miał nowofundlanda. Facet nigdy nie mógł się wykąpać, bo niufek od razu do niego płynął i za majtki wyciągał go z wody :evil_lol:[/QUOTE] hehe dobre śmiesznie to musiało wyglądać:evil_lol: :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kasia_82 Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Historia miala miejsce okolo 3 lat temu.Pewnego pieknego ranka miedzy godzina 9 a 10 rano w piatek ( NIGDY TEGO NIE ZAPOMNE! ) , wdarlo sie do mojego domu 3 zlodzieii ( 4 ty czekal na zewnatrz w samochodzie ).Oczywiscie doszlo do szarpaniny podczas ktorej mialam nawet przystawiony rewolwer do skroni :angryy: Wowczas moja kilkutygodniowa kunelka o przepieknym imieniu Strea ( czyt.Streja - Gwiazda ) stanela w mojej obronie ;) Dzielnie na nich szczekala oraz ciagala za nogawki :evil_lol: Nawet po otrzymaniu solidnego kopa nie poddala sie :multi: Wstawala i ponownie ruszala do ataku ;) Mysle , ze gdyby byla ciut starsza z pewnoscia zdzialala by wiecej , jednak jestem jej wdzieczna za kazde wbicie zabkow ( wowczas jeszcze igielki :diabloti: ) w nogi tych zlodziejow. Do dzisiejszego dnia broni posiadlosci zaciekle i nie popusci zadnemu - nawet ochrona nie moze wejsc gdy sie alarm wlaczy a nikogo nie ma w domu :diabloti: Dzwonia i mowia , ze nalezy przyjechac bo pies nie chce wposcic na posiadlosc ( a ona zaledwie 13 kg wazy i jest do kolan :diabloti: ). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marlena:) Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Mój pies to dopiero bohater:loveu: ..Kiedyś na spacerku po sąsiednich pastwiskach mój pies zniknął mi z oczu na dłuższy czas..przestraszyłam się okropnie:-o ..wołałam i wołałam...gardło już mi wysiadało,kiedy przybiegł do mnie zasapany i zaczął ciągnąć za nogawkę..pomyślałam,że chce się bawić..i zaczęłam za nim biec jak szalona:lol: ....wreszcie Spajkuś się zatrzymał i zaczął coś lizać...Ja jak zwykle zaczęłam na niego wrzeszczeć,bo myślałam,ze wcina psie przysmaki(no wiecie:razz: )....patrzę,a tu ślepe ,najwyżej 2 dniowe szczeniątko..taaakie małe:-(szczeniątko ...piszczało:placz: ,więc wzięłam je ze sobą bez zastanowienia:cool3: ..Dobrze,że były wakacje,bo mogłam go wykarmić-a straszny był z niego żarłok..:evil_lol: ..i tak Spajkuś został moim bohatarem i młodym tatusiem:loveu: ...uczył szczeniaka wszystkiego..i teraz maluszek jest w nowym domku...DZIĘKI SPAJKUSIOWI... Jestem z niego baaardzo dumna:loveu: :loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
pidzej Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 [QUOTE]Historia miala miejsce okolo 3 lat temu.Pewnego pieknego ranka miedzy godzina 9 a 10 rano w piatek ( NIGDY TEGO NIE ZAPOMNE! ) , wdarlo sie do mojego domu 3 zlodzieii ( 4 ty czekal na zewnatrz w samochodzie ).Oczywiscie doszlo do szarpaniny podczas ktorej mialam nawet przystawiony rewolwer do skroni :angryy: [/QUOTE] Boże ja bym zemdlała.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
a_ga.isk Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Moja Lucca jest jescze mala i nie ma nic na koncie a za to jamnik mojej babci to prawdziwy pies obronny... za muru... :lol: jak ktos wchodzi na ogrodek Rock ustawia sie na rogu zeby nie bylo go widac i szczeka jak opetany ^^ Trzeba widziec mine niektorych ktorzy ze strachem szukaja tego duzego groznego psa :p Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
KarolinaGdansk Posted December 18, 2006 Author Share Posted December 18, 2006 A ja pisalam ze Chester nas nie broni, jak ja moglam :( on caly wieczor siedzi pod balkonem i "rafuje" A jak sie powie PILNUJ to nawet szczekanie sie zaczyna:) RAFOWANIE - tak nazywamy Chestera mruczenie pod balkonem :) TERAZ WLASNIE RAFUJE :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kasia_82 Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 pidziej dwoch mezczyzn weszlo do sypialni oczywiscie rowniez z rewolwerem bo mysleli , ze ktos tam jest.Natomiast jeden przygwozdzil mnie do sciany , rewolwer do skroni a druga reka buzie zatykal bo krzyczalm POLICJA :diabloti: Nie mogac dac sobie rady ze mna , gdyz majac dwie wolne rece odpychalam jedna rewolwer a druga jego reke abym miala mozliwosc krzyczenia :evil_lol: Wrzucil wiec mnie do sypialni na lozko.Myslalam , ze mnie jeszcze tegez tamteges ale oni chwycili tylko za torbe z laptopem oraz za komorke i zaczeli kierowac sie do wyjscia.Zaczelam krzyczec ZOSTAW TE TORBE i w nogi za nimi - ale wycelowali rewolwer w moja strone to stanelam jak wryta.Jak wybiegli na zewnatrz to zobaczylam , ze rewolwerki chowaja i dawaj za nimi.Wsiedli do samochodu.Zaczelam sie rozgladac za jakims kamieniem aby rzucic w szybe ale niestety pare dni wczesniej wszystkie wieksze kamienie wynioslam za domek :angryy: Zapamietalam tylko numer rejestracji i pobieglam do domu aby zadzwonic do chlopaka bo z tego wszystkiego to zapomnialam nawet prosty numer na policje :diabloti: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
KarolinaGdansk Posted December 18, 2006 Author Share Posted December 18, 2006 Ja cie...odwazna jestes! ja to bym 3 razy zemdlala a jak bym sie ocknela to...to...znowu bym zemdlala. O mamo nie wyobrazam sobie takiej sytuacji:shake: Naprawde gratuluje odwagi Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
myszsza Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Puma (za TM)uratowała mi zdrowie, a nam wszystkim innym razem - życie. Było to jakieś 10 lat temu, wyszłam na spacerek ostatni około 2 w nocy, więc piesową spuściłam ze smyczy, zawsze przybiegała na najcichsze cmoknięcie. Chodzę sobe po alejkach nagle zaczepia mnie dwóch osiłków, podpitych, brak im towarzystwa, a "ta pani taka sobie sama chodzi, może się zabawimy". Stałam przerażona i myślałam tylko, gdzie pies, żeby jej nożem nie dziabnęli. Nagle osiłkom zmieniły się twarze, Puma przybiegła cichaczem do moich nóg, usiadła spokojnie przy lewej i "uśmiechnęła" się całym garniturem uzębienia młodej ONki. Jeszcze jeden usiłował w moją stronę wyciągnąć rękę, i ta nieszkolona, łagodna i miła sunia rzuciła się mu łapami na klatę. Uciekli obaj, ratując resztki "honoru" - "ta panie nie jest sama". Niedługo potem około 4 nad ranem obudziło mnie lizanie po twarzy i skomlenie. Bardzo chciało mi się spać, byłam wpółprzytomna, odganiałam psa, ale ona była uparta i w końcu wstałam - kuchnia była pełna gazu, zagotowała się woda w czajniku i zalała palnik, gdyby nie Puma, pewnie by nas już nie było, byliśmy prawie zatruci, szczęściem pokój córki był zamknięty i uszczelniony kocem, bo przed snem słuchaliśmy muzyki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
myszsza Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 [quote name='Kasia_82']pidziej dwoch mezczyzn weszlo do sypialni oczywiscie rowniez z rewolwerem bo mysleli , ze ktos tam jest.Natomiast jeden przygwozdzil mnie do sciany , rewolwer do skroni a druga reka buzie zatykal bo krzyczalm POLICJA :diabloti: Nie mogac dac sobie rady ze mna , gdyz majac dwie wolne rece odpychalam jedna rewolwer a druga jego reke abym miala mozliwosc krzyczenia :evil_lol: Wrzucil wiec mnie do sypialni na lozko.Myslalam , ze mnie jeszcze tegez tamteges ale oni chwycili tylko za torbe z laptopem oraz za komorke i zaczeli kierowac sie do wyjscia.Zaczelam krzyczec ZOSTAW TE TORBE i w nogi za nimi - ale wycelowali rewolwer w moja strone to stanelam jak wryta.Jak wybiegli na zewnatrz to zobaczylam , ze rewolwerki chowaja i dawaj za nimi.Wsiedli do samochodu.Zaczelam sie rozgladac za jakims kamieniem aby rzucic w szybe ale niestety pare dni wczesniej wszystkie wieksze kamienie wynioslam za domek :angryy: Zapamietalam tylko numer rejestracji i pobieglam do domu aby zadzwonic do chlopaka bo z tego wszystkiego to zapomnialam nawet prosty numer na policje :diabloti:[/quote] A może wieczorem za dużo filmów oglądałaś po ciężkiej kolacji? Jakoś mi to bardzo mało prawdopodobne się wydaje. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Korenia Posted December 18, 2006 Share Posted December 18, 2006 Tak myślę i myśłę czy Amy mnie kiedyś obroniła.. Może nie w krytycznej sytuacji ;) Siedziałam sobie w domu sama, była tylko Amy w domu no i ja(Kasia jeszcze -świnka morska, ale o niej nie mówie ;)).. I słyszę dzwonek.. Amy zaczęła szczekać basem - bardzo nisko, wydaje się wtedy jakby szczekał naprawde duży pies.. no i podchodzę do drzwi i sie pytam "kto tam?", a z drugiej strony słyszę głos: "Ja zostawię karteczkę w drzwiach i już sobię idę... proszę sobie nie przeszkadzać.." Druga sytuacja: Szłam sobie z Amy na spacer na łąkę przez bardzo wąską wydeptaną ścieżkę i w naszą stronę szedł mężczyzna widać, żę podchmielony.. Amy staneła, zaczęła szczekać - jak zwykle basem - wtedy pan zatrzymał się .. zszedł w krzaki przepuścił nas, powiedział "Przepraszam" i jak przeszłyśmy to dopiero wszedł na ścieżkę i poszedł dalej ;) A Amy to 10-cio kilogramowy piesek o wysokości 30 cm ;) Kiedyś do schroniska przyszła kobieta oddać psa - rottweilera, bardzo płakała.. powiedziała, że oddaje go chociaż on kiedyś jej uratował życie.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Beta&Czata Posted December 19, 2006 Share Posted December 19, 2006 Myszsza - ON-ki tak mają. Moja Czata (po PT-O) jakiś rok po kursie, "uratowała" rower mojej córki. Córka przygotowywała się sie wtedy do egzaminów na studia. Często robiła to w plenerze. Brała rower, koc, książki i jeździła na łąkę na obrzeże Lasu Kabackiego. Tam puszczała Czatę, która bawiła się patykami, a sama "ryła". Pewnego razu podeszło do niej trzech wyrostków, jeden stanął nad nią, a dwaj - za rower (na tamte czasy b. dobry i drogi). Córka, chciała wstać i wrzasnęła "sp...j". I wtedy z krzaczorów wyprysnęła Czata i bez jednego szczeknięcia skoczyła w kierunku tego draba przy córce, przewróciła go swym ciężarem i złapała go za ramię. On narobił wrzasku, córka krzyknęła "zostaw", pies karnie usiadł nad drabem i zaczął warczeć z zębami na wierzchu. Dwaj przy rowerze zgłupieli. Córka przywołała psa i grzecznie zapytała, czy coś jeszcze do niej mają. Nie mieli.... . Te obronne zachowania ma nieźle utrwalone, mimo, że od kursu minęło blisko 9 lat (nie chodziłam na doszkalanie). Często wychodzę z nią b. późno i wówczas zwalniam ją ze smyczy. Pusto, ciemno. Jeśli z przeciwka idzie np. facet (obojętnie jaki - młody, stary, podpity czy nie), psica zawsze ustawia się tak, żeby być pomiędzy mną, a potencjalnym napastnikiem. Kiedyś jeden taki - podpity - zaczął coś dziamgać, że pies bez smyczy (była w kagańcu bo jest "gó..nojad"). Czata natychmiast usiadła przed nim i zaczęła powarkiwać - tak groźnie, gardłowo. To go rozsierdziło i zaczął się odgrażać, że zaraz "załatwi" tego psa. Ja odpowiedziałam, żeby uważał, bo w/g mnie to pies jego załatwi. On - krok w naszą stronę, ja - odpiełam kaganiec. On - drugi krok, ja - komendę "uważaj" i rękę na kark. Czułam, jak się jej napinają wszystkie mięśnie do skoku. On zamachnął się (na psa, na mnie - nie wiem, to się działo b. szybko) i bluznął stekiem przekleństw. W momencie, gdy podniósł rękę - Czata skoczyła i tak mu na tej ręce zawisła (była zima, był w grubym ubraniu). Powisiała ze 2 sekundy, ja wrzasnęłam "zostaw" i pies tak śmiesznie odpadł od tego rękawa do pozycji "siad". Jej "usmiech" był naprawdę imponujący. Typ wycofał się na bezpieczną odległość i dopiero z tej dalszej odległości dał słowny upust swemu niezadowoleniu (a klął naprawdę koncertowo), a ja na miękkich nogach wróciłam do domu. Czata jeszcze przez dobre kilkanaście metrów oglądała się i bulgotała. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.