Jump to content
Dogomania

List do premiera RP w sprawie odwoł. Głów. Lek.Wet.oraz wywózek psów do Niemiec


AgaG

Recommended Posts

[quote name='emilia2280']Szacun.

A tu dla radosnych cioteczek co koffajá odratowywac i porzucac sceniacki..:
[URL="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20110610%2FKRAJSWIAT%2F864113729"]http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20110610%2FKRAJSWIAT%2F864113729[/URL][/QUOTE]
O tym bylo juz na czarnych kwiatkach, dobrze ze juz prasa sie tym zajela !

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Arial]Postanowilam zabrac glos i ja. Pilnie obserwuje watek. Jesli krzywda dzieje sie psom, to nalezy zrobic wszystko, by to ukrocic, a i winnych ukarac. Jesli jednak sa to tylko podejrzenia, to krzywde mozna wyrzadzic ludziom i zwierzetom, i w ogolnym rozrachunku zrobic wiecej zlego niz dobrego.

Ja sie nie podpisze pod tym listem, bo wydaje mi sie, ze zabrano sie za akcje jakos tak... nie od tej strony. [/FONT] [FONT=Arial]

Przede wszystkim w reakcji na artykul w Gazecie pisze sie, ze sie nie stawia zadnej tezy (np. o wysylaniu psow do laboratorium czy na cwiczenia do klinik), a jedynie zada sie wyjasnien, jasnosci sytuacji. Jednak mnostwo wypowiedzi na watku wskazuje na to, ze wlasnie ludzie tak to zrozumieli i dlatego tak bardzo protestuja, i podpisuja sie pod listem. To jak to jest?[/FONT] [FONT=Arial]

Mnie osobiscie jest obojetnie, czy polskie psy cierpia w laboratoriach, czy rumunskie czy ukrainskie czy inne, nie chce, zeby jakiekolwiek cierpialy. Rozumiem, ze w kwestii polskich psow my Polacy mozemy cos zrobic. Niemniej rzecz wymagalaby nieco wiecej wysilku, sprawdzenia, czy naprawde dzieje sie to, co tak wyraznie jest sugerowane, sama niechec do wywozenia psow zagranice to wg mnie za malo. Mam tez nadzieje, ze wszyscy sygnatariusze listu kupujac kosmetyki sprawdzaja, czy nie sa one testowane na zwierzetach (to nie sarkazm, naprawde mi na tym zalezy). I ze nie nosza kolnierzy np. z psow przy modnych kurtkach (chinskich).[/FONT] [FONT=Arial]

Poza tym tak tu pozadana “transparentnosc” jest nieco postawiona na glowie. Prosze sobie wyobrazic, ze np. grupa zaniepokojonych obywateli zada ujawnienia wszystkich danych ludzi, ktorzy w ciagu ostatnich kilku lat zaadoptowali dzieci z jakiegos Domu Dziecka. Intencje maja przeciez szlachetne. Przesadzam? Cytuje z jednej wypowiedzi tutaj wyzej: [/FONT] [FONT=Arial]
[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=-0]“Dlatego w dniu 23.09.2011 r. zwróciliśmy się (..) o udostępnienie (..)
- [SIZE=-0]szczegółowego wykazu odnośnie imion, nazwisk i adresów osób, które zaadoptowały w Niemczech psy wywiezione z mieleckiego schroniska w latach 2007-2011.[/SIZE][/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=-0][SIZE=2]Mysle, ze pierwszy lepszy prawnik tylko sie usmiechnie na takie dictum. Owszem, sprawdzenie tego przez osobe zaufania publicznego (?) moze byloby mozliwe. Takim jednak zadaniem jak powyzej sugeuje sie pewna nieporadnosc merytoryczna, emocje nie wystarcza. [/SIZE][/SIZE]

Jeszcze o k[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]westii dowodow. Pojawiaja sie glosy, jak te, cytuje: “[/SIZE][SIZE=-0]a moze to raczej fundacja powinna udowodnic (...)”, [/SIZE][SIZE=-0]“Czy masz 100% gwarancje ze WSZYSTKIE psy wywiezione z Mielca sa w ds/dt ?”[/SIZE]
[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=-0]“(...) moglabys wstawic skany umow adopcyjnych na poparcie tych fotek pieskow? Fotki jakie chce kazdy moze wyprodukowac, to juz bylo czesto tematyzowane.”[/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Jak swiat swiatem, to wlasnie podejrzenia trzeba czyms poprzec, a nie odwrotnie. Nigdzie bowiem nie znalazlam ani jednego dowodu (no dobrze, mocnych przeslanek przynajmniej) – choc to wlasnie wydaje sie logicznym kierunkiem – na poparcie strasznych podejrzen. Juz nie mowiac o 100% gwarancji, ktorej sie zada od drugiej strony. [/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Co do dowodow nadal – zdjecia mozna sfalszowac, jak podnosza tu niektorzy. Na przyjazd do podejrzanych w Niemczech podejrzewajcych nie stac, nie chca, nie moga Jak wiec, na milosc boska, mozna cos udowodnic? (A umowy przeciez tez mozna sfalszowac? czy wcisnac kit? Bo w to, co teraz mowa, tez sie nie wierzy? Nie mowie, ze nieslusznie, ale nie wiem, gdzie lezy prawda, a tworcy akcji tego nie ulatwiaja. Zadaja od innych tego, czego od siebie nie wymagaja).[/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial]Ja osobiscie mam dwa psy “z odzysku” i raczej musialam sie powstrzymywac, zeby moich “wolontariuszy” nie zarzucic zdjeciami i opowiesciami o moich najpiekniejszych, najmadrzejszych sukach pod sloncem:-). Zapraszalam je i do dzisiaj zapraszam. Ale gdyby ktos wymagal ode mnie latami “dowodow” i upublicznienia moich danych, odpowiedzialabym prosto: cmoknij sie w pompe.

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]A moze chodzi o to, zeby w ogole polskie psy, nasze polskie! psy nie jechaly do Niemiec? Pojawiaja sie i takie glosy. Jak te fundacje takie dobre, to niech sla kase, tu w Polsce cos organizuja, sterylizuja itd. Czyli narzucmy im nasze wyobrazenie o tym, jak to powinno wygladac, wtedy bedziemy spokojni. Nie bedzie Niemiec plul nam w twarz. Pod Grunwaldem tez im dalismy rade! (niby to zartobliwe, ale tak do konca to nie wiem....)[/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Przykro mi, ale tak to wszystko odbieram. Dlaczego? Bo niedawno sama mialam do czynienia z podejrzeniami wobec fundacji (nie niemieckich) pomagajcymi w Polsce, ktore znam doskonale od lat i smialo moge powiedziec, ze sa krystaliczne. Ale nawet nie zamierzam tego udowadniac kazdemu, komu sie zachce wymagac udowodnienia:-). Od jakiegos czasu obserwuje mianowicie postawe: “pies jedzie zagranice? a nie boisz sie?”. Wystarczy zasiac niepokoj.... Tak, jakby adopcja w Polsce byla jakas gwarancja, a sprawdzanie wyadoptowanych psow na porzadku dziennym. Rozumiem, ze niby w Polsce latwiej sprawdzac, w jakich warunkach zyje pies. Tylko, ze w Polsce pies na lancuchu to nadal (jeszcze) norma. Na tzw. Zachodzie kontrola spoleczna w tym wzgledzie jest znacznie wieksza, a kary surowsze. [/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial]Legendy miejskie. Slyszalam i ja o zwierzetach porywanych do laboratorium. Tylko, ze to zmartwieni Niemcy tak ze zgroza o Holendrach mowili... Tym razem mamy do czynienia z Polakami, ktorzy o Niemcach... Moze za jakis czas uslyszymy, ze Czesi o Polakach tak twierdza?

[/FONT] [FONT=Arial]Przepelnione schroniska na Zachodzie, znow ulubiony motyw niektorych sygnatariuszy listu. Juz na innym watku podawalam przyklady. Wezmy taki Amsterdam, moloch, z gigantycznym (nowym, wycieczki architektow tam jezdza, tak fajnie to rozwiazane, dla ludzi i zwierzat, i otoczenia) schroniskiem. Oto dane (z ich strony): rocznie przewija sie tam ok. 2000 kotow i psow. Miejsc w schronisku: klatek dla psow 180, dla kotow: 480. W tym roku wyadoptowano 267 psow i 744 kotow. Na stronie do adopcji 16 psow. Na etacie jest 40 pracownikow, natomiast wolontariuszy: 100. Tu ich stronka, mozliwa jest wirtualna podroz przez schronisko, ja tam bylam i to widzialam (zreszta w kilku innych tez).
[/FONT] [FONT=Arial][URL]http://www.dierenasielamsterdam.nl/over_ons_het_gebouw.htm[/URL]
[/FONT] [FONT=Arial][URL]http://www.architectenweb.nl/aweb/redactie/redactie_detail.asp?iNID=11007&iNTypeID=59[/URL]
[/FONT] [FONT=Arial]Nie chciano mi uwierzyc, gdy mowilam, ze w Warszawie na Paluchu jest ponad 2000 psow. Musialam liczbe te napisac na kartce. O czym my w ogole mowimy? O jakim przepelnieniu?

[/FONT] [FONT=Arial]Nie chce przez to powiedziec, ze lekcewaze sprawe. Nie znam sytuacji w Niemczech (jedyny przypadek, to: moja dobra znajoma z Niemczech byla w schronisku po zwierzaka, bylo kilkanascie kotow i kilkanascie psow, miasto z ponad 200 tysiacami mieszkancow). Nie brakuje zlych ludzi w kazdym kraju (a bezdusznych urzednikow tym bardziej). Masowa produkcja (“rasowych”)zwierzat i handel nimi to znana koszmarna sprawa, i mam nadzieje, ze kiedys masowo wszyscy razem przeciwko temu wystapimy.

[/FONT] [FONT=Arial]Niemniej wydaje mi sie, ze koniecznosc sprawdzenia sytaucji nie wiedzie do rozwiazania poprzez postawe “no to co, ze pomagaja, to nie znaczy, ze nie sa zli!”. A ze sama sie osobiscie z tym spotkalam na innym watku (zainteresowani wiedza), to wedlug mnie oslabia to wiarygodnosc rowniez tej strony, a nie tylko tej sugerowanej w liscie.

[/FONT] [FONT=Arial]Jestem za: jasnymi procedurami (umowy wazne prawnie), mozliwoscia sprawdzania jak najbardziej (w rozsadny sposob, z zachowaniem szacunku dla prywatnosci).

[/FONT] [FONT=Arial]A na koniec prosba: moze ktos z Was podpisze list protestacyjny wobec praktyk w Rumunii? Cierpienie zwierzat nie zna granic :-(
[/FONT] [FONT=Arial][URL]http://www.thepetitionsite.com/43/international-collection-of-signatures-to-be-submitted-to-the-european-commission-to-stop-the/[/URL]

[/FONT] [FONT=Arial]Pozdrowienia dla wszystkich

[/FONT] [FONT=Arial]eM.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

hehe, Em_, to ja moze za siebie odpowiem, czym dla mnie jest transparentnosc - równa rzetelnosci. Nie chodzi o ujawnianie na stronie internetowej niczyich danych osobowych. Wystarczy od poczátku dzialalnosci prowadzic stroné/blog/inne media reprezentujáce organizacjé w sposób zrozumialy i wyczerpujácy, zawierajácy informacje krok po kroku o podejmowanych dzialaniach, otrzymywanych darach (finansowych i rzeczowych), poszczególnych wydatkach (!!!), czyli dla kazdego potencjalnego wplacajácego, mozliwy do weryfikacji. To wlasciwie jest podstawá - rozliczenie nie budzáce wátpliwosci, w najmniejszych szczególach. Wtedy mozna porównac sobie czy ewentulane rozliczenie roczne publikowanie na stronie urzédu i kwota koncowa z kilkoma byle jakimi wyszczególnieniami odpowiada tej w rozliczeniu szczególowym-dobrowolnym.

Wiedzác ze mam do czynienia z ludzmi którzy dary doceniajá i wykorzystujá zgodnie z ich przeznaczeniem (nie na pensyjki i "inne koszta"), mam solidná podstawé zeby wierzyc ze w dziale "adopcje" takiej fundacji, poszczególne adopcjie zamieszczone i udokumentowane (bez udostépniania czyichs imion czy adresów) sá równie rzetelne jak ich rozliczenia. I ze jest organ sprawdzajácy (np. komisja, rada), która posiada pelná dokumentacjé i dokumenty adopcyjne i moze prawdziwosc kazdej z tych adopcji poréczyc swoim imieniem i nazwiskiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Em_']Emilio, ale zdaje sie list otwarty nie o tym byl?[/QUOTE]

nie jestem autorká listu, wiéc nie wypowiadam sié o liscie, ale poruszano tu sprawy na okolicznosc organizacji zagranicznych i tego komu wierzyc ze dobrze robi, a komu nie wierzyc. od nitki do klébka - kto ma udowadniac i co, doszlo do transparentnosci, wiéc nie tak ,ze wyrwane to z kontekstu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aisaK']
Chciałabym aby Kraków zdał relacje oraz argumenty na swoje poczynania z ostatnich lat na działanie gmin oraz władz w zapobieganiu bezdomności zwierząt. A moze wy sprawdzacie wszystkie psy, które wychodzą ze schroniska i są adoptowane. Na ten argument można również przypomnieć wam o "waszych" małopolskich schroniskach, a raczej mordowniach. Jakie WY macie prawo oczerniac i pisac takie bzdury. [/QUOTE]

aisaK, ale czemu nas atakujesz???
Wysłałam Ci pw z zapytaniem o wiesci z domu Gonza i Rosy, a Ty od razu atakujesz CAŁY kraków :shake:
Tak jak zostało już napisane, są kontrole poadopcyjne ( nie wiem jak to było kiedyś). Teraz mamy 5 inspektorów na etacie i kilku społecznych, którzy zajmują się głównie poadopcyjnymi wizytami. Większość psów wyadoptowanych w ciągu co najmniej ostatnich 5 lat została sprawdzona ( do tego stopnia, ze nawet u mnie byli w sprawie kilku psów wyadoptowanych na mnie ze schroniska a byłam wtedy wolontariuszem w schronisku, inspektorem społecznym a teraz dodatkowo pracownikiem KTOZ- i mimo to kontrola jest przeprowadzana)

Link to comment
Share on other sites

Przez lata zjeździłam całe Niemcy i Szwajcarię. Już jako dziecko poznawałam ich kulturę, zwyczaje i mentalność. Później studiowałam w Niemczech. Miałam kontakty z przeróżnymi ludźmi. Przez wszystkie te lata zaobserwowałam, że na ulicach niemieckich miast, miasteczek, osiedli nie ma psów. Nie chodzi mi o wałęsające się psy, tam po prostu nie ma w ogóle psów. W 20 piętrowym wieżowcu nie było ani jednego psa. Jedynie w większych miastach można spotkać grupy subkultur z dużymi psami siedzące z nimi na ulicach, mają ich około 10-15 i są nimi otoczeni. Jedyną rasę jaką spotkałam to były goldeny, pojedyncze sztuki, wchodzące ze swoimi właścicielkami do perfumerii. Nie spotkałam ani jednego "burka" "mieszańca" i "kundlopodobnego'. To gdzie w takim razie trafiają te psy? przecież te ze schroniska to głównie mieszańce. Nie wierzę, że Niemcy bezinteresownie biorą sobie na głowę 70 psów z Polski. Jedno szczeknięcie psa w bloku, jeżeli administrator zgodzi się na jego zamieszkanie, kończy się wizytą policji. Przecież te psy trzeba przetransportować, zaszczepić, leczyć, utrzymać. Wszystko w imię miłości do polskich burków. I psy nie wyjeżdżają tylko z Mielca. Wybacz amikat,ale ja nie wierzę w bajki ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sylvia72']Ich komme aus Österreich ,und habe auch zwei Hunde aus Polen mielec adoptiert,(Kolusia, Murphy)Ich weiss nicht warum Frau AgaG soviel haltlose Lügen über dobermann in not verbreitet,an Ihrer stelle wäre ich froh das es eine organistion gibt die sich um die armen mitunter auch alte Hunde kümmert und sie gut vermittelt,
Und nun zu der Frage warum ausgerechnet Polenhunde?ganz einfach ...mein ganzes Leben habe ich so ein tierheim noch nicht gesehen der reinste Horror,mit den Hunde wird dort so umgegangen wie bei uns in österreich die Müllabfuhr......sie sollten sich schämen für Ihre Lügen ........pfui teufel[/QUOTE]
In diesem Fall hätten Sie doch sicher nichts gegen eine unabhängige Nachkontrolle - Unterbringung, Chipkontrolle und die Vertraege. Damit koennten sie der Orga bestimmt helfen.
(Jesli Pani jest tak przekonana o rzetelnym dzialaniu fundacji DNH to w takim przypadku Pani napewno nie mialaby nic przeciwko niezaleznej kontroli poadopcyjnej sprawdzajacej warunki, chipy, umowy adopcyjne. To by bylo korzystne dla wizerunku fundacji).

Link to comment
Share on other sites

Właśnie przeglądałam w internecie fotografie psów, które trafiły do tej niemieckiej fundacji z ich nowymi właścicielami. Być może to normalne, ale prawie na wszystkich do których zajrzałam, nowi właściciele reprezentowani byli przez: rękę, kolano albo buty. No przepraszam, na dwóch zdjęciach, akurat przy psie sprowadzonym z Polski, leżał na trawie facet w stroju gwiazdy disco polo i o ciemnej karnacji - na oko Turek albo Rumun. Tak nawiasem mówiąc to fajnie, że eM ujmuje się za losem psów w Rumunii. Chyba przez przypadek zapomniała też dodać, że w Ameryce biją murzynów i im także trzeba pomóc, a nie zajmować prawdą o wątku mieleckim :)
Jeszcze bardziej wzruszające są jednak jej wywody na temat prawa. Myślę nawet, że autorska koncepcja dostępu do informacji publicznej wyłącznie przez osoby zaufania publicznego zasługuje co najmniej na order uśmiechu :) Tak się jednak składa, że przynajmniej na razie eM nie musi tworzyć prawa w tym zakresie, ponieważ istnieje ono od lat i gwarantuje każdemu obywatelowi dostęp do informacji publicznej. Potwierdzają to setki wyroków, które zalegają w sądach administracyjnych, chociaż rzeczywiście - nieuczciwi urzędnicy albo nawet pospolici przestępcy dość często usiłują zasłaniać się ochroną danych osobowych. Ten wątek może mieć oczywiście ciąg dalszy, ale w tym miejscu dokonam pewnego skrótu myślowego i zapytam: Czy można sobie np. wyobrazić sytuację, że dyrektor domu dziecka sprzedaje za 300 euro dzieci do Niemiec, a potem wzbrania się przed podaniem adresów ich pobytu, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych? Mam nadzieję, że jest to pytanie retoryczne, nawet dla kogoś takiego jak eM. Chociaż akurat w tym przypadku mogę się mylić :)
Przechodząc jednak do spraw poważnych, to cieszę się, że autorów listu wsparła Pani Wojewoda. Teraz nie mam już żadnych wątpliwości, że wszystkie okoliczności związane z eksportem mieleckich psów do Niemiec zostaną ujawnione, nawet te o których nie pytacie w swoich pismach i cała sprawa na pewno nie zostanie zamieciona pod dywan.
Pozdrawiam serdecznie




.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Lilek']Czytam wywody Aisy i Amikat i naprawdę czuję się zażenowana. Drogie Panie, Wasza obrona DNH przypomina prawie obronę Częstochowy przed plugawą nawałą szwedzką. To zabawne, że ne potraficie zauważyć ani faktu, że nikt nie tu nie postponuje Waszej ukochanej fundacji, że wszyscy jedynie wyrażają niepokój o los [B]70[/B] [B]psów[/B], które mają być wysłane z Mielca, pytają, [B]co stanie się z nimi po przyjeździe do Niemiec, [/B]bo chyba nie chcecie przekonać nas wszystkich, że tam czeka już 70 rodzin niemieckich tupiących z niecierpliwości, żeby już, natentychmiast zabrać na te kanapy i piernaty swojego wymarzonego pieseczka z bratniej Polski. Wiecie, istnieje jednak pewna granica prawdopodobieństwa. Co więcej, nie zauważyłyście chyba tego bardzo ładnego słowa TRANSPARENTNOŚĆ, którego użyła Emilia. Myślę, że najprostszą sprawą byłoby, gdyby owa pani Simone i inni ludzie z DNH napisali jasno i wyraźnie, [B]w jakim celu pożądają aż 70 psów z Polski,[/B] jakie będa ich losy i pokazali ten tłum oczekujących na nasze pieski Niemców, po czym pokazali [B]wszystkie 70 psów w ich nowych domach.[/B] Inaczej, wybaczcie, ale nikt nie uwierzy. I ci wszyscy niedowiarkowie mają rację.[/QUOTE]

To po co jest dyskusja, jak zabrania się odezwać komuś kto ma inne zdanie?
To jest dogomaniacka cenzura, jak zwykle banda cioteczek, kółko wzajemnej adoracji, które nie dopuści nikogo obcego do głosu, bo przecież tylko one mają rację i to samo mogę powiedzieć, że Wasza nagonka na kogoś o kim nie macie zielonego pojęcia wygląda jak naparzanka PiSu i PO.
Ja na miejscu DHN zostawiłabym te kundle polskie, skoro im tak źle na niemieckich kanapach,no bo przecież wdł. niektórych są cennym łupem w labo i zajęła się dobermanami co robili do tej pory i kundlami z innych krajów, a polskimi połamańcami i starymi, zwykłymi kundlami niech zajmują się polaczki.
Niech dalej psy zdychają w Mielcu , a panienki obrończynie kiszą się we własnym sosie.
Ja widziałam zdjęcia ponad 100 psów, ale przecież zdjęcia można podrobić, Niemcy mają tapetę z kanapą i na niej pieski cykają, to można podrobić.
Po co zatem się wysilać i wysyłać, jeżeli to niewiarygodne.
Rządni adresów, a ja się pytam co będziecie robić wizyty tym rodzinom?
Jak ja czytam, że nie wszystkich stać na wyjazd do Niemiec, żeby sprawdzić jak wygląda transport.

Ciekawe jakiej niemieckiej organizacji zechciało by się po tym wszystkim jeszcze pomagać Polakom.
Myślę, że Simona nie ma 2 latek i nie musi spowiadać się każdej dogomaniackiej poszukiwaczki afery.
A zajmijcie Wy się TOZem w Mysłowicach, tym jakie są tam warunki, a zajmijcie Wy się sprawą kotów, które przed zakończeniem sprawy będąc dowodem poszły do domów z krakowskiego schroniska prowadzonego przez TOZ,koty uciekły tak?
Jak jest afera to każdy flaki wypruwa na naparzanki, jakby Polacy mieli inną mentalność i byli skuteczniejsi, to by nam nikt nie musiał pomagać.
PS ja widziałam zdjęcia psów z właścicielami, a nie ręką czy butami, ale to już jest paranoja, nie każdy chciałby, zęby jego osobę, oglądały dogomaniaczki z całej Polski, adoptuje psa, a nie dogomanię.

Link to comment
Share on other sites

A czy Waszym zdaniem jeżeli wystąpię np do fundacji, schroniska , przytuliska o udostępnienie danych rodzin adoptujących to je otrzymam?
Przecież GIODO działa nie dlatego żeby przestępców chronić, tylko po to żeby dane dotyczące prywatnych osób nie znalazły się w drugim obiegu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Em_'][FONT=Arial]Postanowilam zabrac glos i ja. Pilnie obserwuje watek. Jesli krzywda dzieje sie psom, to nalezy zrobic wszystko, by to ukrocic, a i winnych ukarac. Jesli jednak sa to tylko podejrzenia, to krzywde mozna wyrzadzic ludziom i zwierzetom, i w ogolnym rozrachunku zrobic wiecej zlego niz dobrego.

Ja sie nie podpisze pod tym listem, bo wydaje mi sie, ze zabrano sie za akcje jakos tak... nie od tej strony. [/FONT] [FONT=Arial]

Przede wszystkim w reakcji na artykul w Gazecie pisze sie, ze sie nie stawia zadnej tezy (np. o wysylaniu psow do laboratorium czy na cwiczenia do klinik), a jedynie zada sie wyjasnien, jasnosci sytuacji. Jednak mnostwo wypowiedzi na watku wskazuje na to, ze wlasnie ludzie tak to zrozumieli i dlatego tak bardzo protestuja, i podpisuja sie pod listem. To jak to jest?[/FONT] [FONT=Arial]

Mnie osobiscie jest obojetnie, czy polskie psy cierpia w laboratoriach, czy rumunskie czy ukrainskie czy inne, nie chce, zeby jakiekolwiek cierpialy. Rozumiem, ze w kwestii polskich psow my Polacy mozemy cos zrobic. Niemniej rzecz wymagalaby nieco wiecej wysilku, sprawdzenia, czy naprawde dzieje sie to, co tak wyraznie jest sugerowane, sama niechec do wywozenia psow zagranice to wg mnie za malo. Mam tez nadzieje, ze wszyscy sygnatariusze listu kupujac kosmetyki sprawdzaja, czy nie sa one testowane na zwierzetach (to nie sarkazm, naprawde mi na tym zalezy). I ze nie nosza kolnierzy np. z psow przy modnych kurtkach (chinskich).[/FONT] [FONT=Arial]

Poza tym tak tu pozadana “transparentnosc” jest nieco postawiona na glowie. Prosze sobie wyobrazic, ze np. grupa zaniepokojonych obywateli zada ujawnienia wszystkich danych ludzi, ktorzy w ciagu ostatnich kilku lat zaadoptowali dzieci z jakiegos Domu Dziecka. Intencje maja przeciez szlachetne. Przesadzam? Cytuje z jednej wypowiedzi tutaj wyzej: [/FONT] [FONT=Arial]
[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=-0]“Dlatego w dniu 23.09.2011 r. zwróciliśmy się (..) o udostępnienie (..)
- [SIZE=-0]szczegółowego wykazu odnośnie imion, nazwisk i adresów osób, które zaadoptowały w Niemczech psy wywiezione z mieleckiego schroniska w latach 2007-2011.[/SIZE][/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=-0][SIZE=2]Mysle, ze pierwszy lepszy prawnik tylko sie usmiechnie na takie dictum. Owszem, sprawdzenie tego przez osobe zaufania publicznego (?) moze byloby mozliwe. Takim jednak zadaniem jak powyzej sugeuje sie pewna nieporadnosc merytoryczna, emocje nie wystarcza. [/SIZE][/SIZE]

Jeszcze o k[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]westii dowodow. Pojawiaja sie glosy, jak te, cytuje: “[/SIZE][SIZE=-0]a moze to raczej fundacja powinna udowodnic (...)”, [/SIZE][SIZE=-0]“Czy masz 100% gwarancje ze WSZYSTKIE psy wywiezione z Mielca sa w ds/dt ?”[/SIZE]
[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=-0]“(...) moglabys wstawic skany umow adopcyjnych na poparcie tych fotek pieskow? Fotki jakie chce kazdy moze wyprodukowac, to juz bylo czesto tematyzowane.”[/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Jak swiat swiatem, to wlasnie podejrzenia trzeba czyms poprzec, a nie odwrotnie. Nigdzie bowiem nie znalazlam ani jednego dowodu (no dobrze, mocnych przeslanek przynajmniej) – choc to wlasnie wydaje sie logicznym kierunkiem – na poparcie strasznych podejrzen. Juz nie mowiac o 100% gwarancji, ktorej sie zada od drugiej strony. [/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Co do dowodow nadal – zdjecia mozna sfalszowac, jak podnosza tu niektorzy. Na przyjazd do podejrzanych w Niemczech podejrzewajcych nie stac, nie chca, nie moga Jak wiec, na milosc boska, mozna cos udowodnic? (A umowy przeciez tez mozna sfalszowac? czy wcisnac kit? Bo w to, co teraz mowa, tez sie nie wierzy? Nie mowie, ze nieslusznie, ale nie wiem, gdzie lezy prawda, a tworcy akcji tego nie ulatwiaja. Zadaja od innych tego, czego od siebie nie wymagaja).[/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial]Ja osobiscie mam dwa psy “z odzysku” i raczej musialam sie powstrzymywac, zeby moich “wolontariuszy” nie zarzucic zdjeciami i opowiesciami o moich najpiekniejszych, najmadrzejszych sukach pod sloncem:-). Zapraszalam je i do dzisiaj zapraszam. Ale gdyby ktos wymagal ode mnie latami “dowodow” i upublicznienia moich danych, odpowiedzialabym prosto: cmoknij sie w pompe.

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]A moze chodzi o to, zeby w ogole polskie psy, nasze polskie! psy nie jechaly do Niemiec? Pojawiaja sie i takie glosy. Jak te fundacje takie dobre, to niech sla kase, tu w Polsce cos organizuja, sterylizuja itd. Czyli narzucmy im nasze wyobrazenie o tym, jak to powinno wygladac, wtedy bedziemy spokojni. Nie bedzie Niemiec plul nam w twarz. Pod Grunwaldem tez im dalismy rade! (niby to zartobliwe, ale tak do konca to nie wiem....)[/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Przykro mi, ale tak to wszystko odbieram. Dlaczego? Bo niedawno sama mialam do czynienia z podejrzeniami wobec fundacji (nie niemieckich) pomagajcymi w Polsce, ktore znam doskonale od lat i smialo moge powiedziec, ze sa krystaliczne. Ale nawet nie zamierzam tego udowadniac kazdemu, komu sie zachce wymagac udowodnienia:-). Od jakiegos czasu obserwuje mianowicie postawe: “pies jedzie zagranice? a nie boisz sie?”. Wystarczy zasiac niepokoj.... Tak, jakby adopcja w Polsce byla jakas gwarancja, a sprawdzanie wyadoptowanych psow na porzadku dziennym. Rozumiem, ze niby w Polsce latwiej sprawdzac, w jakich warunkach zyje pies. Tylko, ze w Polsce pies na lancuchu to nadal (jeszcze) norma. Na tzw. Zachodzie kontrola spoleczna w tym wzgledzie jest znacznie wieksza, a kary surowsze. [/SIZE]

[/FONT] [FONT=Arial]Legendy miejskie. Slyszalam i ja o zwierzetach porywanych do laboratorium. Tylko, ze to zmartwieni Niemcy tak ze zgroza o Holendrach mowili... Tym razem mamy do czynienia z Polakami, ktorzy o Niemcach... Moze za jakis czas uslyszymy, ze Czesi o Polakach tak twierdza?

[/FONT] [FONT=Arial]Przepelnione schroniska na Zachodzie, znow ulubiony motyw niektorych sygnatariuszy listu. Juz na innym watku podawalam przyklady. Wezmy taki Amsterdam, moloch, z gigantycznym (nowym, wycieczki architektow tam jezdza, tak fajnie to rozwiazane, dla ludzi i zwierzat, i otoczenia) schroniskiem. Oto dane (z ich strony): rocznie przewija sie tam ok. 2000 kotow i psow. Miejsc w schronisku: klatek dla psow 180, dla kotow: 480. W tym roku wyadoptowano 267 psow i 744 kotow. Na stronie do adopcji 16 psow. Na etacie jest 40 pracownikow, natomiast wolontariuszy: 100. Tu ich stronka, mozliwa jest wirtualna podroz przez schronisko, ja tam bylam i to widzialam (zreszta w kilku innych tez).
[/FONT] [FONT=Arial][URL]http://www.dierenasielamsterdam.nl/over_ons_het_gebouw.htm[/URL]
[/FONT] [FONT=Arial][URL]http://www.architectenweb.nl/aweb/redactie/redactie_detail.asp?iNID=11007&iNTypeID=59[/URL]
[/FONT] [FONT=Arial]Nie chciano mi uwierzyc, gdy mowilam, ze w Warszawie na Paluchu jest ponad 2000 psow. Musialam liczbe te napisac na kartce. O czym my w ogole mowimy? O jakim przepelnieniu?

[/FONT] [FONT=Arial]Nie chce przez to powiedziec, ze lekcewaze sprawe. Nie znam sytuacji w Niemczech (jedyny przypadek, to: moja dobra znajoma z Niemczech byla w schronisku po zwierzaka, bylo kilkanascie kotow i kilkanascie psow, miasto z ponad 200 tysiacami mieszkancow). Nie brakuje zlych ludzi w kazdym kraju (a bezdusznych urzednikow tym bardziej). Masowa produkcja (“rasowych”)zwierzat i handel nimi to znana koszmarna sprawa, i mam nadzieje, ze kiedys masowo wszyscy razem przeciwko temu wystapimy.

[/FONT] [FONT=Arial]Niemniej wydaje mi sie, ze koniecznosc sprawdzenia sytaucji nie wiedzie do rozwiazania poprzez postawe “no to co, ze pomagaja, to nie znaczy, ze nie sa zli!”. A ze sama sie osobiscie z tym spotkalam na innym watku (zainteresowani wiedza), to wedlug mnie oslabia to wiarygodnosc rowniez tej strony, a nie tylko tej sugerowanej w liscie.

[/FONT] [FONT=Arial]Jestem za: jasnymi procedurami (umowy wazne prawnie), mozliwoscia sprawdzania jak najbardziej (w rozsadny sposob, z zachowaniem szacunku dla prywatnosci).

[/FONT] [FONT=Arial]A na koniec prosba: moze ktos z Was podpisze list protestacyjny wobec praktyk w Rumunii? Cierpienie zwierzat nie zna granic :-(
[/FONT] [FONT=Arial][URL]http://www.thepetitionsite.com/43/international-collection-of-signatures-to-be-submitted-to-the-european-commission-to-stop-the/[/URL]

[/FONT] [FONT=Arial]Pozdrowienia dla wszystkich

[/FONT] [FONT=Arial]eM.[/FONT][/QUOTE]

Dziękuję za te wypowiedź.
Mój "ograniczony rozum" nie potrafił ubrać tego co myślę w tak wyważoną wypowiedź. Dziękuję - bo jest obiektywna,a nie nosi znamion zwykłej naparzanki.

Ze swojej strony poczekam na rozstrzygniecie sprawy przez Wojewodę, lekarza powiatowego , DNH, prokuraturę, wszystkie inne możliwe siły i organizacje. Mam nadzieję że to będzie rozstrzygniecie obiektywne, prawdziwe a nie w myśl zasady "sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie".

Link to comment
Share on other sites

Za zdjęcia dziękujemy. My wolimy wizyty poadopcyjne i jednak kontrole. Widzieliśmy już na dogomanii wiele ustawianych zdjęć i szczęśliwe psy na zielonej trawce. Jeżeli organizacjom pro-zwierzęcym wystarczą zdjęcia to cóż ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, .
A nawiasem mówiąc to jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia to nie boi się kontroli.
Dlaczego w Polsce mamy wizyty i przed i poadopcyjne a podczas wysyłki do Niemiec skracamy wszystko do minimum. Co usypia tak czujność organizacji pro-zwierzęcych???

Link to comment
Share on other sites

A skąd wniosek, że nie ma kontaktu z rodzinami adopcyjnymi z Niemiec?
Kontaktu osobistego? Czy ja kiedykolwiek napisałam że nie mam kontaktu z rodzinami które adoptowały moje psy?

[quote name='Perełka']Za zdjęcia dziękujemy. My wolimy wizyty poadopcyjne i jednak kontrole. Widzieliśmy już na dogomanii wiele ustawianych zdjęć i szczęśliwe psy na zielonej trawce. Jeżeli organizacjom pro-zwierzęcym wystarczą zdjęcia to cóż ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, .
A nawiasem mówiąc to jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia to nie boi się kontroli.
Dlaczego w Polsce mamy wizyty i przed i poadopcyjne a podczas wysyłki do Niemiec skracamy wszystko do minimum. Co usypia tak czujność organizacji pro-zwierzęcych???[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='amikat']A skąd wniosek, że nie ma kontaktu z rodzinami adopcyjnymi z Niemiec?
Kontaktu osobistego? Czy ja kiedykolwiek napisałam że nie mam kontaktu z rodzinami które adoptowały moje psy?[/QUOTE]

Ile Twoich psów wyjechało i w jakim odstępie czasu ?

Trudno uwierzyć, że naraz 70 rodzin czeka z utęskinieniem na 70 psów z Polski...

Link to comment
Share on other sites

[FONT=&quot]Emilio, to o czym piszesz, odnosi sie do każdej fundacji polskiej i zagranicznej, rownież do tych znanych i szanowanych, i np. dzialajacych na dogo. Ja sama nigdy nie ujrzałam w jakimś rozliczeniu wplacanych przeze mnie niektórych kwot, już nie mówiąc o bilansie rocznym danej organizacji, udostepnionym publicznie, szkoda. Ale tez nie chciałabym przesadzać, działalność wolontariuszy pomagającym psom często jednak opiera sie na zaufaniu. Już nie mówiąc o tym, ze jeśli jest to organizacja pożytku publicznego, to te dane musza być do wglądu i skoro mi sie nie chce tego szukac, to inna sprawa. To byłoby najlepsze zastosowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej. (nawiasem mówiąc na miejscu animatorek listu od takiego sprawdzenia bym zaczęła, wierze, ze w Niemczech takie prawo działa identycznie lub podobnie, a językiem niemieckim jak rozumiem wladaja; byłby to w moim odczuciu krok o tyle słuszny, ze jeśli maja racje, to podejrzani nie zdazyliby usunąć śladów swojego działania; teraz po wrzawie wokół listu, bedą mieli na to wystarczajaco dużo czasu). [/FONT]
[FONT=&quot]Tak wiec powtarzam - to, co piszesz, odnosi się do każdej fundacji, a jakoś nie widzę lawiny listów otwartych o jasnosc sytuacji w tych innych fundacjach.[/FONT]
[FONT=&quot]Rozumiem, ze w tym konkretnym przypadku chodzi o brak przejrzystosci sytuacji w połączeniu z obawami - które szanuje - o nieznany los psów. Tylko ze polaczono to tez z potwornymi podejrzeniami. A to już nie przelewki. Dlatego pytam o podstawy podejrzeń (moze nie chca ich ujawniac?). Sam brak wiadomości, przejrzystości, nie jest jeszcze żadnym dowodem na wyrzadzanie psom krzywdy, choc jest przykry.[/FONT]

[FONT=&quot]Uleglabym może i ja tym "przelewkom", gdyby nie to, ze - jak opisałam w poprzednim poście - miałam i ja do czynienia z sytuacja, w której bogu ducha winne fundacje zagraniczne, bardzo zasluzone w pomocy polskim psom, już, już prawie zostaly zaliczone w poczet organizacji równie podejrzanych, kompletnie bez zadnych podstaw. Nawet fakt dużej pomocy w Polsce został tym fundacjom policzony na ich niekorzyść (sic!) - co z tego, ze pomagają, aha juz na pewno bezinteresownie, juz w to wierzymy, nie wiadomo, jakie maja prawdziwe zamiary i kiedy ujawnia swoje wredne cele. Czyli cos w stylu polowania na czarownice. Jesli w przypadku Mielca zadziałał podobny mechanizm, to niedobrze. Dlatego znów pytam o podstawy Waszych, rowniez Twoich, podejrzeń.[/FONT]

[FONT=&quot]Jeśli idzie o order uśmiechu, Ulko33, to chętnie go przyjmując przyznaje, że choć mam zawodowo dużo do czynienia z prawem, to nie jestem prawnikiem, w przeciwienstwie chyba do większości tutaj powolujaych się na ustawe o dostępie do informacji publicznej:-). Nie napisalam, ze wylacznie osoba zaufania publicznego moze miec dostep do prywatnych danych. Nie uwierze jednak, ze w Polsce to tak działa, ze pozwala się na publikowanie prywatnych danych, i to obywateli innego panstwa, bo żąda tego jakas grupa innych obywateli. Nawet w przypadku sprawy karnej (co miałoby miejsce, gdyby ten hipotetyczny dyrektor sierocinca sprzedawal dzieci po 300 euro...:-) o ujawnieniu prywatnych danych decyduje sad? Ale na pewno nie ujawni publicznie danych adoptantow, bo naruszy prawo! W innych sytuacjach – np. sprawy z powodztwa cywilnego, jakiejs drogi urzedowej byc moze wglad w te dane moze miec adwokat, notariusz, mediator, uprawniony urzednik, bo ja wiem? Tak sobie glosno mysle, ze moze to byloby rozwiazanie? Ale na pewno nie da sie Wam tych danych, jestem gotowa sie zalozyc:-).[/FONT]

[FONT=&quot]No i jeszcze o tym braku psow w Szwajcarii, Niemczech – jak o tym pisze Perelka. Nie znam tych krajow dobrze, moge sie wypowiadac tylko na podstawie tego, co sama widzialam. Bedac w Niemczech (na wsi, w miescie) widzialam w wielu domach psy. Faktycznie tam podobno trudno wynajac mieszkanie, jesli sie ma (duzego) psa. Ale kiedy wyprowadzalismy swoje psy na skwer (skwerzysko raczej, bo byl to spory teren) dla psow, to moze powiedziec, ze byl nas tam psiarzy tlum, to przesada, ale bylo nas duzo:-), az sie zdziwilam roznorodnoscia psiakow.[/FONT]
[FONT=&quot]Moge natomiast z cala pewnoscia wypowiadac sie na temat Holandii, bo prostu mocno w tym siedze. Dane z 2010 roku np. z miasta z ponad 300 tys. mieszkancow, psow: ok. 10 tysiecy (zarejestrowanych), na stronie azylu 16 psow do adopcji. Duzo to czy malo? Do tego 500 miejsc “komunalnych” dla psow (toalety, laczki do biegania, wydzielone miejsca w parkach; nie zawsze bylo tak latwo, Holandia ma za soba dluga walke z kupami psimi na ulicach).[/FONT]
[FONT=&quot]Ale faktem jest, ze tu jednak nie widac psow… :-). Sama sie zastanawialam nad tym fenomenem, jak to jest mozliwe. Az ktos z gosci zwrocil mi uwage na to, ze te psy tu… po prostu nie szczekaja :lol: .. Brzmi to dziwnie i smiesznie, ale to prawda :-). Bo rzeczywiscie prywatnosc i spokoj sasiadow sa bardzo wazne, naruszenie tego powoduje klopoty. Ja sama trenowalam swoje psy (przy pomocy sasiadow), zeby nie robily jazgotu przy kazdym dzwonku do drzwi. Spotykamy sie natomiast na tych laczkach, w parkach. W ogole nastala moda (ktora mi sie podoba!) na adopcje bid psich, a czesto dwoch. Moze wyjasnieniem tego jest sklad schronow. Jesli komus sie chce poklikac w linki, ktore wczesniej podalam, do schroniska w Amsterdamie, to zobaczy, ze sa to glownie duze psy, tzw. grozne. Podobnie w innych schronach. Male psy ida jak swieze buleczki. Dzisiaj na stronie azylu w Rotterdamie jest maly ShihTzu, a obok niego adnotacja, zeby juz nie dzwonic, bo schron zostal zasypany prosbami o niego. Popyt na mniejsze psy powoduje tez niestety sprzedaz internetowa (z importu ze wsch. Europy :angryy: . To ja juz wole, zeby Holendrzy brali bidy z Hiszpanii, Rumunii itd., bo z Polski to az strach teraz:-). [/FONT]
[FONT=&quot]Przepraszam za przydlugie wypowiedzi, juz znikam.[/FONT]
[FONT=&quot]O podpis dla psow rumunskich prosilam naprawde w dobrej wierze.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Prezydentowi Mielca Januszowi Chodorowskiemu przed podjęciem decyzji w sprawie transportu psów polecam dwa cytaty:

- W Niemczech za kundelka trzeba zapłacić od 220 do 280 euro, więc adopcja psa z Polski po prostu opłaca się Niemcom. Zarabiają na tym handlarze, którzy wydają zwierzęta do obojętnie jakich domów. Nie są przeprowadzane ani wizyty przed-, ani tym bardziej poadopcyjne. A skąd się tam biorą chętni na taniego psa z Polski? Najprawdopodobniej nie przeszli oni pozytywnie wizyty przedadopcyjnej, czyli jest to rynek odrzucony przez schroniska (Aniela Roehr ze Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt "Arka", miesięcznik PIES)

- Dzięki tej fundacji kilkadziesiąt psów zostało zaadoptowanych w Niemczech. Później dostaliśmy zdjęcia tych piesków z ich nowymi właścicielami, kiedyś nawet ktoś nas odwiedził (Izabela Janus, kierowniczka schroniska w Mielcu, Gazeta Wyborcza)

Jak wynika z tej i innych wypowiedzi pani kierownik, ani schronisko, ani prowadzące je Mieleckie Towarzystwo Obrony Zwierząt nie przeprowadziło do tej pory żadnej kontroli poadopcyjnej na terenie Niemiec. Według mojej oceny, takiego zachowania nie można traktować tylko w kategoriach zaniechania albo zwyczajnej bezmyślności, ponieważ byłoby to zbytnią pobłażliwością.

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze jedno, droga eM. To jest wątek psów mieleckich, a więc rozmowa dotyczy fundacji, która zażyczyła sobie 70 psów z Mielca. Są także inne wątki, które możesz znaleźć bardzo łatwo. Inne schroniska, inne fundacje, inne psy. Między innymi moje własne, powierzone do adopcji i zaprzepaszczone gdzieś w niebycie. Trudno jednak na tym wątku pisać o wszystkim. One mają swoje wątki, niektóre z nich są podane na tym wątku jako załączniki do listu. Wybacz, ale po czymś takim trudno mieć zaufanie do kogokolwiek, a już z pewnością nie do niemieckich fundacji. Nie wątpię, że są uczciwe fundacje, ale odium zła, które czynią inne, spada także i na te uczciwe. I to nie jest wcale dziwne.Tym bardziej, że tu chodzi o tyle "sztuk".

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry,

Ja również, tak jak Ra-dunia, jestem zaangażowna w pomoc kundelkom "corgopodobnym" ze schroniska w Mielcu już od kilku lat. Niektóre z tych psów, czekające latami na nowy dom w Polsce, znalazły je dopiero w Niemczech dzięki pomocy Dobermann Nothilfe. Mamy informacje o KAŻDYM z nich, zdjęcia z nowych domów.

Proszę o JEDEN przykład psa wyadoptowanego za pośrednictwem Dobermann Nothilfe, który zaginął i którego losu nie można ustalić. Lub o choć JEDEN przykład psa wyadoptowanego za pośrednictwem Dobermann Nothilfe, która trafił do eksperymentów.

Proszę nie podawać przykładów z innych fundacji - bo z całym szacunkiem, nie mogłabym sobie na tej podstwie wyrobić żadnego zdania. To tak, jakbym powiedziała, że na przykład Schronisko w Krakowie masowo morduje psy, tak jak robiły to Krzyczki, bo oba to przecież schroniska w Polsce.

Dziękuję z góry - to dla mnie bardzo ważne informacje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...