Jump to content
Dogomania

Demolka bez powodu :/ Pies w domu w kagańcu?


Rumcajsowa

Recommended Posts

  • Replies 79
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Mrzewinska']
Jeszcze jesli zostawia sie olbrzymia ugotowana kosc wolowa posmarowana w srodku tluszczem - to tak, to moze byc ciekawsze i zajac caly czas. [/quote]
Ja mojej suni, gdy wiem, ze nie bedzie nikogo w domu ok 5 godzin zostawiam prasowana kosc aby piesek mial jakies zajecie.
Nie pamietam przypadku, zeby cokolwiek z niej obgryzla pod moja nieobecnosc :crazyeye:
Gdy wracam, pies zjawia sie pelen radosci, w podskokach z usmiechem na pysiu i nietknieta koscia w zebach :lol:

Po powitaniu, rozklada sie na ulubionych poduchach, bo kosc musi miekko lezec i dopiero wtedy rozpoczyna gryzienie.
Oczywiscie dom zastaje w takim samym stanie jak przed wyjsciem. :loveu:

Moja psica tez bezblednie odroznia skarpete podarowana do zabawy od kazdej innej, nawet walajacej sie po sie podlodze :oops:
To ja, na moj uzytek musze znaczyc te podarowane zawiazujac na nich supel :lol:

Biorac psa tak jakos mialam nadzieje, ze nauczy on rodzine porzadku :mad:
A tu figa, remont, wyjazd na wakacje (sterta gratow na srodku salonu :oops: ), pakowanie walizek, pies majac caly czas dostep do tego wszystkiego dzien i noc, niczego nie ruszy !
To samo na campingu gdzie wszystko przeciez szmaciane jest ;)
Ona ma nawet na wakacje zrobione poslanie z malego nadmuchiwanego dzieciego baseniku, zeby w razie deszczu nie podchodzilo woda.
Juz drugi sezon sluzy bez zarzutu. :multi: --> [URL="http://img486.imageshack.us/img486/8616/tente1bx8.jpg"]zdjecie[/URL]

[B]Baltazar[/B], juz kiedys na forum radzono, zeby tak zalozyc klamke aby otwierala sie nie przez nacisniecie a podniesienie.
Wystarczy odwrocic jej zamocowanie.
Pies przyzwyczajony naciskac klamke raczej jej nie uniesie zeby otworzyc drzwi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelina']Moja psica tez bezblednie odroznia skarpete podarowana do zabawy od kazdej innej, nawet walajacej sie po sie podlodze :oops:
To ja, na moj uzytek musze znaczyc te podarowane zawiazujac na nich supel :lol: [/quote]

U mnie dokładnie tak samo :-)
Kiedyś zrobiłam eksperyment, i położyłam kilka skarpet na podłodze, na jednej zawiązałam supeł. Wika podeszła zainteresowana i... wybrała tę z supłem :-) Kawałek ją przeniosła, a potem zostawiła. To jednak nie było jej :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marta i Wika']U mnie dokładnie tak samo :-)
Kiedyś zrobiłam eksperyment, i położyłam kilka skarpet na podłodze, na jednej zawiązałam supeł. Wika podeszła zainteresowana i... wybrała tę z supłem :-) Kawałek ją przeniosła, a potem zostawiła. To jednak nie było jej :-)[/QUOTE]Zuch dziewczyna :klacz:

Jeszcze mi sie przypomnialo, ze moja Thalka doskonale odroznia pilki jej, od tych ktorych ruszyc nie wolno.
Kiedys sie pomylilam i w ogrodzie rzucilam, mej zakreconej na pilki suni, te "zakazana".
Nawet sie nie ruszyla z miejsca tylko przesledzila jej lot i popatrzyla na mnie z politowaniem :stupid:

[quote name='Gasnik']Zgadzam się. Zabawki nie powinny przypominać tego, czego psu nie wolno gryźć. Pies nie powinien bawić się np. starymi butami, bo równie dobrze może dorwać kiedyś którąś z naszych ulubionych par.[/quote]Jak widac w powyzszych przykladach, ze skarpetami i pilkami, nie jest to takie oczywiste :p
Prawde mowiac, glupio bym sie czula proponujac mojej suni stare buty :oops:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelina']Jak widac w powyzszych przykladach, ze skarpetami i pilkami, nie jest to takie oczywiste :p
Prawde mowiac, glupio bym sie czula proponujac mojej suni stare buty :oops:[/QUOTE]
Wydaje mi się, że w przypadku psów nic nigdy nie jest oczywiste, każdy jest inny. Wasze psy niszczycielami raczej nie są. Wydaje mi się, że to dawanie zabawek, które nie są i nie były naszymi skarpetkami, rękawiczkami itp. może być dużą pomocą w przypadku psa niszczyciela. Jasne rozgraniczenie co wolno, a czego nie wolno. Oczywiście dając jedną legalną rękwiczkę też mówicie "ta tak, inne nie", ale chyba jeszcze jaśniejszym przekazem jest "nic o kształcie rękawiczki nie jest dla ciebie". Nie zapominajmy, że mówimy o psach, które lubia poniszczyć mniej lub więcej. W takim przypadku chyba czym przekaz jasniejszy tym lepiej, żeby nawet przez moment nie pojawiło się zawahanie, czy mu wolno to cos ruszyć. Ozzy ma teraz 15 miesięcy, nie tknie naszych rzeczy typu rękawiczki, ciuchy i innych pachnących nami, nawet zachęcany. I nie wiem czy to dlatego, że taki po prostu jest, czy dlatego, że jak był mały konsekwentnie zabranialiśmy mu bawić się nimi. Nie zmienia to faktu, że jak nas nie ma to pogryzie kable czy ksiażki, ale to już inna sprawa. Niemniej jednak nasze rzeczy są be. Ma to swoje plusy, ale też, jak gdzieś pani Mrzewińska napisała, nie ma zans nauczyć go teraz żeby znalazł moje klucze czy rękawiczki. A nawet jak znajdzie to i tak do pyska ich nie weźmie.
I, jak już napisałam, nie wiem czy to efekt doboru tego, czym sie bawił jako szczeniak, ale wydaje mi się, że takie dobieranie zabawek może byc pomocne.

I nigdzie nie napisałam, że należy proponować psu stare buty do zabawy :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelina']
Prawde mowiac, glupio bym sie czula proponujac mojej suni stare buty :oops:[/quote]

A ja dałam Soni do zabawy swoje stare buty (oczywiście, kiedy była szczeniakiem). I, co dziwne, wcale się przez to nie nauczyła niszczyć tych, które stały w przedpokoju.

Poza tym zawsze ją zaopatrywałam w tony pluszaków (z lumpeksu ;)). Na nich rozładowywała swoją energię. Oczywiście pod nadzorem, bo musiałam pilnować, żeby nie zjadła waty. Do tego mnóstwo naturalnych gryzaków, gumowych zabawek, plecione sznury, itd.

Kiedy wychodzimy, zawsze na wszelki wypadek zostawiamy zapaloną lampkę (wieczorem oczywiście), cicho włączone radio, jakąś nową kostkę do gryzienia. Po powrocie zastajemy idealny porządek - czasami mam wrażenie, że jeszcze większy niż przed wyjściem :evil_lol: Ona zawsze przesypia czas naszej nieobecności.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gasnik'] Jasne rozgraniczenie co wolno, a czego nie wolno. [/quote]To jest jasne jak slonce !
Trzeba to jednak umiec psu przekazac, by interpretowal zgodnie z naszymi intencjami.
Moja sunie od pierwszych dni pobytu w domu uczylam komendy "nie rusz" oraz tego co mnie w jej zachowaniu cieszy a co mi sie nie podoba.

[quote name='Gasnik']Oczywiście dając jedną legalną rękwiczkę też mówicie "ta tak, inne nie", ale chyba jeszcze jaśniejszym przekazem jest [B]"nic o kształcie rękawiczki nie jest dla ciebie"[/B]. [/quote]Nie bede dyskutowala czy pies rozroznia ksztalty na tej zasadzie, bo sie nie znam. :oops:
Dla mnie jest oczywistym, ze TYLKO podarowany przeze mnie przedmiot, niezaleznie od ksztaltu, jest wlasnoscia psa i moze zrobic z nim co zechce.

[quote name='Gasnik']Ozzy ma teraz 15 miesięcy, nie tknie naszych rzeczy typu rękawiczki, ciuchy i innych pachnących nami, nawet zachęcany. [/quote]
W moim odczuciu jesli czegos psu zabronilam to nigdy nawet "dla sprawdzenia" nie zachecam go by to zrobil.
Wydaje mi sie, ze jest to "nieuczciwe" wobec niego i powoduje niepotrzebny balagan w glowie.
Uczciwa ;) wobec suni jestem chyba do przesady :oops: , bo nie potrafie zrobic gestu, ze niby rzucilam pilke i schowac ja za siebie. :oops:
Wielu ludzi tak robi, a jesli w dodatku wobec mojej suni to normalnie purpurowieje ze zlosci :diabloti:

[quote name='Gasnik']I nigdzie nie napisałam, że należy proponować psu stare buty do zabawy :P[/QUOTE]Ja nikogo nie potepiam, ze daje psu stare buty do gryzienia. :lol:
Napisalam jedynie o moich osobistych odczuciach w tym wzgledzie. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Behemot']A ja dałam Soni do zabawy swoje stare buty (oczywiście, kiedy była szczeniakiem). I, co dziwne, wcale się przez to nie nauczyła niszczyć tych, które stały w przedpokoju.[/quote]Jeszcze zanim pies zjawil sie w domu glowkowalam jak zabezpieczyc przed nim buty ? :hmmmm:
Gdy psiak byl juz z nami wszelkie proby podejscia do miejsca ich skladowania konczyly sie choralnym NON calej rodziny :evil_lol:
Ku memu wielkiemu zdziwieniu, wystarczylo zaledwie kilka takich NON i buty przestaly byc nawet obiektem obwachiwania :lol:

[quote name='Behemot']Poza tym zawsze ją zaopatrywałam w tony pluszaków (z lumpeksu ;)). Na nich rozładowywała swoją energię. Oczywiście pod nadzorem, bo musiałam pilnować, żeby nie zjadła waty. Do tego mnóstwo naturalnych gryzaków, gumowych zabawek, plecione sznury, itd. [/quote]Ja jestem skuza i nie dawalam wielu zabawek :shake:
Miala moze ze dwie, reszta (ta najbardziej fascynujaca) schowana i wydzielana po kazdej lekcji siadu, lezenia, nie ruszania itd.
Miala za to szyszki, takie duze jak jej glowa :lol: , czasem jakis patyk i mnostwo spedzanego czasu ze mna i reszta rodziny. :loveu:

[quote name='Behemot'] Ona zawsze przesypia czas naszej nieobecności.[/QUOTE]Madry piesek :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelina']
Moja sunie od pierwszych dni pobytu w domu uczylam komendy "nie rusz" [/quote]

Ja też :lol:
Parę dni temu szykowałam dla Soni ryż z cielęciną. Sonia jak zwykle mi przy tym asystowała :cool3: Położyłam na desce do krojenia kawał ugotowanej, ostudzonej cielęciny i na chwilę się odwróciłam, a Sonia - cap! - złapała mięcho (swoją drogą to dziwne, bo NIGDY nie 'kradnie' jedzenia). Poleciała do pokoju, ja za nią. Powiedziałam stanowczo: "Zostaw!" i pies potulnie wypuścił z pyska kawał soczystego, pachnącego mięcha :lol:
Niby nic takiego, ale bardzo mnie to ucieszyło :lol:

Link to comment
Share on other sites

Pestka pieprzu nie je, myślę, że sam zapach ją odstrasza...
Ma swoje zabawki, patyków wolałabym uniknąć, nawet nie wiem, które jej nie zaszkodzą, a ona jest taka że zżera to, co gryzie.
Niestety nie rozróżnia tego, co do niej nie należy, wie dokładnie gdzie są chowane skarpetki, kradnie. Czasem bezczelnie przyjdzie pokazać swoją zdobycz i tylko czeka, aż się bedzie próbowało jej ją zabrać, a jak nie zareaguję to bestia cierpliwie będzie czekać na rozwój sytuacji, ew. zacznie konsumpcję :-?
Miała kiedyś starego buta i jego tylko gryzła, naszych nie rusza.

Nie wiem, kupię jej chyba wielką kość dzisiaj.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Behemot']Ja też :lol:
Parę dni temu szykowałam dla Soni ryż z cielęciną. Sonia jak zwykle mi przy tym asystowała :cool3: Położyłam na desce do krojenia kawał ugotowanej, ostudzonej cielęciny i na chwilę się odwróciłam, a Sonia - cap! - złapała mięcho (swoją drogą to dziwne, bo NIGDY nie 'kradnie' jedzenia). Poleciała do pokoju, ja za nią. Powiedziałam stanowczo: "Zostaw!" i pies potulnie wypuścił z pyska kawał soczystego, pachnącego mięcha :lol:
Niby nic takiego, ale bardzo mnie to ucieszyło :lol:[/QUOTE]Ja akurat identycznych przypadkow nie mialam, bo ona nie siegnelaby do miesa :evil_lol: ale kazde cieszace mnie jej zachowanie wychwalalam pod niebiosa wrecz skaczac z radosci :evil_lol:

Moje suczydlo ma zakaz wstepu do wszelkich sypialn (liczba mnoga ;)), czyli trzech pomieszczen w domu.
Respektuje ten zakaz bez najmniejszego sprzeciwu.
Nawet jesli jej ukochana pilka wtoczy sie przypadkiem do takiego pokoju bedzie piszczala na progu a nie wejdzie :multi:

Synek zeszlej jesieni, gdy dzien byl tak cieply, ze wyjscia do ogrodu staly otworem, siedzial sobie w kuchni.
Naraz ujrzal, ze za otwartymi drzwiami kuchni smignelo w strone jego pokoju cos czarnego.
W ulamek sekundy potem smignelo cos bialego :evil_lol:
Wyskoczyl z kuchni i ujrzal na progu swojego pokoju Thally przestepujaca nerwowo z nogi na noge, a w pokoju wiszacego na firance czarnego kota :lol:
Moja psina nawet nie szczekala, mimo, ze wielu okazji do kontaktu z kotami nie miala.

[quote name='Pestka111']Nie wiem, kupię jej chyba wielką kość dzisiaj.[/QUOTE]Swietna okazja do przeprowadzenia malej nauki.
Podrzuc skarpetke.
Jesli sie nia zainteresuje sprobuj handlu wymiennego ;)

Moja psica dostaje regularnie prasowane kosci do gryzienia. Zabeczki mamy jak marzenie :loveu: ,ale kazde takie obdarowanie jest uwarunkowane poprawnym wykonaniem jakiejs komendy.

Czasem sie znecam :roll: i pokazuje kosc zadajac wykonania calego ciagu komend.
Czesto sa to takie, ktore wymagaja oddalenia sie.
Widac po niej, ze tylko kosc jej w glowie, ale komendy wykonuje, caly czas zerkajac na nia :lol:

Jest z siebie bardzo dumna gdy wreszcie pochwalona odbiera nagrode :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelina']Nie bede dyskutowala czy pies rozroznia ksztalty na tej zasadzie, bo sie nie znam. :oops:[/QUOTE]
Może źle to ujęłam, chodziło mi bardziej o to, że żadna rękawiczka nie jest do zabawy. Też nie wiem czy pies rozróżnia kształty. Pewnie bardziej po zapachu. Ale nawet wtedy-dwie rękawiczki pachnące pańcią, jedna legalna, to ta druga może też-o coś takiego mi chodzi.
[quote name='Evelina']Dla mnie jest oczywistym, ze TYLKO podarowany przeze mnie przedmiot, niezaleznie od ksztaltu, jest wlasnoscia psa i moze zrobic z nim co zechce.[/QUOTE]
Zgadzam się i nie będę z Tobą polemizować na ten temat bo tak samo traktujemy Ozzika-to co dostanie od nas do zabawy jest jego i może się tym bawić. Ma też kilka zabawek, którymi bawimy się tylko razem, na spacerze i one są w dostępnym dla niego miejscu ale ich nie rusza. Ale powtarzam po raz kolejny, że chodzi mi o ułatwienie "rozróżniania dobra od zła" psiakowi, który niszczy wszystko i uczy sie co wolno a czego nie. Łatwiej nauczyć, że nic co pachnie mną nie jest do zabawy, niż, że to jest a tamto już nie.
[quote name='Evelina']W moim odczuciu jesli czegos psu zabronilam to nigdy nawet "dla sprawdzenia" nie zachecam go by to zrobil.
Wydaje mi sie, ze jest to "nieuczciwe" wobec niego i powoduje niepotrzebny balagan w glowie.[/QUOTE]
Tutaj też chodziło mi o coś innego. Chciałam go nauczyć przynoszenia mi rękawiczek.Nie zachęcałam go do zabawy nimi. Potrafi rozróżniać swoje zabawki i je wyszukiwać, pomyślałam więc, że z rękawiczkami nie będzie problemu. Ale, jak juz napisałam, nie podniesie ich z ziemi, zachowuje sie jakby nie istniały :/

Ufff, mam nadzieję, że już nie ma niejasności. Nie jestem szkoleniowcem, może się mylę. Wydaje mi sie jednak, że przede wszystkim wszystko trzeba "wypróbować" na swoim psiaku. Bo to, że Twoja sunia nie ma problemu z rozróżnieniem czym może się bawić a czym nie, nie oznacza, że tak jest z każdym psiakiem. I pewnie są to po części predyspozycje, po części odpowiednie wyhowanie, ale skoro Tytułowy psiak jest niszczycielem, to zaczęłabym od jak najbardziej jasnego przekazu.

Link to comment
Share on other sites

Moja to jest demolant pierwsza klasa

Ostatnio w sklepie zoo kupiłam wędzone nogi, hmm na kilka h mam spokoj tak jest zajęta, nie interesuje ją czy jestem w domu czy nie :roll: Wracam to dalej pałaszuje swoją nóżkę. Kosci średnio lubiła , ale za to te nogi :roll:

Link to comment
Share on other sites

Hmm... My z Naszym Ferdziem mamy następujący problem:
jeżeli próbujemy wyjśc gdzieś po południu bądź w wolny dzień pies potrafi zrobić kosmiczną demolkę a pokoju w którym zostaje :mad: zeżarł już siedzisko starej sofy oraz skonsumował oparcie fotela...regularnie wywala pranie z kosza na bieliznę (zjadając przy okazji po kawałku kosz wiklinowy), ostatnio nauczył się odsuwać drzwi od szafy i wywala wszystko na podłogę :placz:
Ferdek zostaje sam w domu kiedy my jesteśmy w pracy, jest to czasami nawet około 8-9 godzin i jest zupełnie spokojny i grzeczny. Po powrocie do domu poświęcamy mu duzo czasu, zabieramy na długie spacery do lasu etc... Pies regularnie dostaje do gryzienia prasowane kości bo je uwielbia i bardzo długo potrafi się nimi zajmować.
Demolka jest zawsze kiedy "zaskoczymy" go tym że chcemy wyjść z domu i zawsze kiedy pozwolimy mu na pewne "spoufalenie" czyli siedzenie z nami na zakazanej na codzień sofie lub na wizytę w sypialni...
Jestem bliski podjęcia decyzji o kupnie klatki bo też bardzo boję się że ten mały głupol sobie coś zrobi podczas szalonej demolki...skoro potrafi poprzesuwać meble :crazyeye: to może np wybić szybę w drzwiach albo zwalić na siebie ciężki regał prawda??? Bardzo mnie to martwi i nie potrafię zrozumieć dlaczego on się tak zachowuje...
Uczyliśmy go zostawania w domu, nigdy nie zostaje po południu bez uprzedniego długiego spaceru, zawsze zostawiamy zapalone światło i grające radio... ma do dyspozycji swoje zabawki i często kość (której i tak nie rusza jak nas nie ma )
Wiem że stwierdzicie że mi odbiło ale mam wrażenie że on to robi bo jest wściekły że nie zabraliśmy go ze sobą. Po takiej akcji bardzo się boi i zachowuje jak aniołek...doskonale wie że zrobił źle i CO zrobił źle:diabloti: Może Wy wpadniecie na jakiś pomysł co z tym zrobić... No i jak myślicie ile może kosztować klatka dla średniej wielkości psa????

ps. a klamkę od pokoju wystarczy "przełożyć" z jednej strony drzwi na drugą i efekt będzie taki że naciskając klamkę będziemy bardziej "zamykać" drzwi. Sposób wypróbowany u mnie w domu, gałeczka zamiast klamki niekoniecznie się sprawuje bo niektóre cwane psy potrafią się nauczyć otwierać ją zębami :cool3:

Link to comment
Share on other sites

widze ze masz taki problem jak ja;/

u mnie powtórka znow to samo;/ dzis wyszłam na 1h zjadła posciel kołdre ze srodka i nastepna kanape rozwaliła :angryy: oczywsicie po spacerze, a wczoraj wydałam kase na nowe kosci i zabawki ;////// mam dosc tego psa:angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jerzyk - Ferdkowy Pan :)']
Demolka jest zawsze kiedy "zaskoczymy" go tym że chcemy wyjść z domu i zawsze kiedy pozwolimy mu na pewne "spoufalenie" czyli siedzenie z nami na zakazanej na codzień sofie lub na wizytę w sypialni...[/quote]

To wcale nie jest spoufalenie, tylko robienie psu krzywdy przez mieszanie mu w głowie, po którym nie wie, co właściwie wolno, a co nie. Pies jest szczęśliwy kiedy zna zasady, a nie kiedy siedzi na kanapie.

[quote]
Wiem że stwierdzicie że mi odbiło ale mam wrażenie że on to robi bo jest wściekły że nie zabraliśmy go ze sobą. [/quote]

Nie, robi to, bo jest mocno zestresowany tym, że sobie poszliście, że coś się stało inaczej niż zwykle. Pies lubi rytuały i łatwiej mu przystosować się do życia z człowiekiem, w którym są pewne zasady, pewne regularności. W dni robocze wie o której wyjdziecie, wie o której wrócicie, wszystko jest poukładane. W dni wolne świat staje na głowie, pies nie rozumie co jest grane i niszczy.

[quote]
Po takiej akcji bardzo się boi i zachowuje jak aniołek...doskonale wie że zrobił źle i CO zrobił źle:diabloti: [/quote]

Pies nie rozumuje w ten sposób. Boi się, bo kojarzy, że w podobnych sytuacjach spotyka go reprymenda czy kara. Nie wie tego w momencie niszczenia.

[quote]
Może Wy wpadniecie na jakiś pomysł co z tym zrobić... [/quote]

Może spróbować przyzwyczajać psa całkiem od początku do takiej sytuacji jak wyjście w dzień wolny od pracy. Po trochu, po 5 minut. Bo to wygląda tak, jakby on wasze wyjście weekendowe traktował całkiem inaczej niż w dni robocze - jako całkiem inną sytuację, która go przerasta po prostu.

Link to comment
Share on other sites

Przed wyjściem i po powrocie ignorujcie psa przez jakiś czas, żeby nie robić wielkiego halo z tego powodu, że zostaje sam. Nic sie nie dzieje, sytuacja jest jak każda inna-wychodzicie i wrócicie, musicie mu pokazać, że to jest zupełnie normalne.
Oczywiście do tego to co napisała Marta powyżej-nie mieszajcie mu w głowie. Muszą byc jasne zasady. Ale zgadzam się, że może mieć to wpływ na jego panikowanie, gdy zostaje sam. To znaczy to wasze "spoufalanie się" z nim. Mojemu psy wystarczą dwa dni, czasem nawet jeden dzień bez rozłąki ze mną żeby potem moje wyjście z domu straznie przeżywać. Dlatego nawet gdy jestem chora staram się codziennie chociaż na chwilę zostawić go samego-po prostu tak szybko przyzwyczaja się do mojej obecności. Dodman w "Psie który kochał zbyt mocno" zwraca uwagę na to, żeby psa mającego problemy z zostawaniem traktować trochę chłodno. Może brzmi to niemiło, ale ma to wpływ na usamodzielnienie sie tego psa. No i oczywiście łatwiej psu zaakaceptować wyjście wasze, jeśli jest rutynowe niż jakąś nagłą sytuację. Wychodźcie w weekend i w tygodniu, o różnych porach. radziłabym w weekend zacząć od krótkich wyjść, jak pisała Marta. Niech wie, że nie zostawicie go na zawsze. Krótko ale często na początek. I dużo ruchu przed wyjściem. Ja Ozzika zawsze wymęczę zanim zostanie sam w domu. Ale to też nie jest tak, że wracamy ze spaceru i wychodzę tylko daję mu czas na uspokojenie się po spacerze, położenie się. Jak zacznie drzemać to go prowadzę do klatki (chyba, że już w niej jest) i wychodzę. Jak jest taki zaspany to jest mu często wszystko jedno czy wychodzę :)
I, jak już napisałam, nie witam się z nim od razu po przyjściu. Tak, żeby nie kojarzyło mu sie to z "końcem kary". Wchodzę, rozpakowuję się,po paru minutach wypuszczam psa bez słowa i dopiero po jakimś czasie, ok 10-15 minut, się do niego odzywam. U nas to pomaga. Chodzi o to, żeby moje wyjście z domu zaczął traktować jak moje wejście do łazienki. Nic nadzwyczajnego, więc nie ma po co strasznie się cieszyć, że wróciłam, czy smucić, że wychodzę. Oczywiście wciąż się smuci i cieszy, ale ten typ tak już ma-cieszy się nawet jak z łazienki wyjdę ;) W każdym bądź razie-ruch, jasne zasady i nie robienie wielkiej rzeczy z wyjścia i powrotu.

Link to comment
Share on other sites

Na stronie firmy Interzoo mozes sobie oebjrzeć klatki i ich rozmiary. My kupiliśmy naszą gdzieś w necie, ale nie pamiętam gdzie. Kosztowała na coś 260 chyba+przesyłka. Na Allegro są klatki na pewno-wystarczy wpisać w Google i masz :)
***
Juz wiem, skąd mamy naszą- Kankan.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za podpowiedzi :) Rzeczywiście jest tak że jeżeli traktujemy Ferdzia "oschle" jest trochę lepiej... Czasami jest mi go żal z tego powodu ale trudno wiem że to dla jego dobra.
On jest psem po przejściach (przybłąkał się do nas 4 miesiące temu w strasznym stanie) i do tego jest bardzo młodziutki, dlatego wiemy że praca nad nim będzie trwała jeszcze długo...
Doradźcie mi tylko jakiej wielkości powinna być klatka. Pies ma około 40 cm w kłebie i waży jakieś 10-12 kg (jest trochę masywniejszy niz charcik włoski ale mniej więcej tak wygląda :) )
Dzięki z góry

Link to comment
Share on other sites

  • 4 years later...

A ja postanowiłam się "znęcać" nad swoim Quentinem i zostawiłam go dzisiaj w kagańcu. On przechodzi już samego siebie, jak zostaje sam na kilka godzin, pomimo tego, że zostaje wszystko przed nim chowane. Niedawno nauczył się otwierać drzwi od zakazanych pomieszczeń, ale zmieniliśmy system otwierania drzwi i teraz trzeba klamkę pociagnąć do góry, a nie naciskać. Ma do dyspozycji tylko przedpokój i kuchnię (kuchni nie da się zamknąć, bo nie ma drzwi). Pomimo zostawiania mu zajebistych zabawek, w tym wielkiej wędzonej kości (jak nie jest sam w domu to nie ma zabawek) i tak standardem było wytachanie zgrzewki wody mineralnej zza krzeseł (dużych, barowych, cieżkich), rozpierdzielenie jej na kawałki, rozgryzienie jednej butelki; wyciagnięcie z kuchni krzesła i go obgryzanie (tego samego, dużego, barowego ,cieżkiego), ściąganie z blatu (wysokiego) przeróżnych rzeczy - czajnika, tostera, ścierki; podjąl próbę ściągnięcia za kabel mikrofalówki; wyciagnął nie raz kubek ze zlewozmywaka i urwał mu ucho... plus inne ciekawe rzeczy, jak np. obgryzanie ściany, parkietu, wyrwanie słuchawki domofonu, drzwiczek od przedpokojowej szafki. Robi demolkę nawet jak spryskam mieszkanie płynem odstraszającym. Już mu zostawiam nawet takie rzeczy jak worek po 15-kilogramowej karmie, starą, kanapową poduszkę, rolki po papierze toaletowym i ręcznikach papierowych, a i tak bierze się za nielegalne rzeczy. Dodam, że zamykam sie nie raz w innym pokoju i jego zostawiam w przedpokoju i jest spokój, leży grzecznie pod drzwiami.
Klatki mu nie kupię, bo zasłyszałam od specjalistów od owczarków niemieckich, że dla tej rasy klatki są mocno niewskazane. Może i tak jak kaganiec - ale ja już nie ogarniam rozpierduchy, jakiej mój pies dokonuje. Ma taśmowy kaganiec, którym nie zrobi sobie i otoczeniu krzywdy, jak się postara to się napije wody, ale zauważyłam, że nie jest mu woda potrzebna w trakcie mojej nieobecności, bo ma ciekawsze zajęcia niż picie wody (zawsze jest tyle samo w misce ile było przed moim wyjściem).
Jesli tylko go nie ściągnie to powinna ta metoda odnieść sukces, bo kaganiec działa na niego "powalajaco" (momentalnie się uspokaja i kładzie).
Za kilka miesięcy napiszę, czy się nauczył nic nie niszczyć w domu bez kagańca.

Link to comment
Share on other sites

Martynkowa, a może pies cierpi na lęk separacyjny i broi, żeby rozładować napięcie i zredukować stres? Nie szaleje gdy jesteś w domu, więc raczej nie zachowuje się tak wyłącznie z nudów.. Choć oczywiście nie można tego wykluczyć :)
Próbowałaś z nim pracować od strony tego typu problemów?
I co to za idiotyczny pomysł, że ONów nie można trzymać w klatce? Niby dlaczego?

Kaganiec to rozwiązanie pewne, ale też niczego psa nie uczy. Za chwilę się do kagańca przyzwyczai i przestanie na niego reagować "powalająco", co więcej-zacznie kombinować jak go ściągnąć. Jeżeli to faktycznie lęk separacyjny, to i tak będzie robił szkody, nawet w kagańcu.
Jeszcze jedna kwestia-nie wiem co to znaczy "postara się" jeśli chodzi o picie wody, ale co np. z ziajaniem? Może sobie dyszeć bez problemu jak mu gorąco? To praktycznie jedyna wydolna metoda termoregulacji u psa, teraz latem to podstawa..

No i psy często widzą różnicę w rytuale (na szczęście!), tutaj może być podobnie-nie mam kagańca to szaleję, mam kaganiec-szaleję inaczej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...