Jump to content
Dogomania

[PILNE] Odszedł i co dalej?


BlackHat

Recommended Posts

Hej,

[B]z góry przepraszam jeśli miejsce na temat jest nieodpowiednie, ale powiem szczerze, ciężko jest mi się w tym momencie skupić. Także przepraszam.[/B]

W dniu wczorajszym, straciłem swojego najwierniejszego przyjaciela, Bustera, który w moim dość krótkim życiu towarzyszył mi przez blisko połowę drogi.

[IMG]http://img189.imageshack.us/img189/2647/busteru.jpg[/IMG]

Buster, wyjątkowy Terier walijski, lat blisko 10, zmarł z powodu niewydolności serca. Pochowaliśmy go, lecz po nocy bez jego obecności wszyscy domownicy - nawet milcząco, potwierdzają, że przy tej ciszy spowodowanej jego brakiem - żyć dalej się nie da.

Dlatego chciałbym was zapytać - jak uważacie, co powinniśmy zrobić dalej.

Myślimy, że powinniśmy przygarnąć do domu nową, młodą duszyczkę, lecz nie wiemy np. jaką powinniśmy wybrać rasę.

Nie ma możliwości, żeby po domu kroczył nowy Walijczyk, przez myśl przeszedł foxterier, jednak jest chyba mimo wszystko zbyt podobny.

Mamy dom z ogródkiem, dom ok. 200 metrów, ogródek ok. 50m, 3 kondygnacje, na najwyższą - mieszkalną prowadzą bardzo strome schody - Buster sobie z nimi radził. Obok domu lasy.

Piesek podobnie jak Buster, nie powinien gubić sierści i nie wymagać kilometrowych spacerów, ponieważ niestety domownicy rzadko mają tyle czasu.

Za jakąkolwiek pomoc Bóg zapłać :(

Link to comment
Share on other sites

Hej,
przykro mi z powodu Twojego psiaka
[*]
Jeśli chcecie psa rasowego to pierwsze sprawdźcie hodowcę i warunki w jakich trzyma psy. Hm..a co do tych pewniejszych genów...psy chorują czy to rasowe czy nie. Ja mam kundelka o których krąży opinia, że są mało chorowite i bardziej odporne od rasowych:-o, tyle że mój jest strasznie chorowity chyba bardziej od niektórych rasowych, które znam.... Ale znam też chorowite rasowce, które są ogólnie mówiąc bardzo delikatne. Poza tym rasowe mają podatność na swoje "rasowe" choroby, które nie zawsze można wykluczyć jak są szczeniętami, chociaż to jest przewidywalne i można wiedzieć czego się ewentualnie można spodziewać w przyszłości.
Jeśli chodzi o nieprzewidywalność do końca charakteru u kundelków kiedy są jeszcze małe i tego jaką będą mieć budowę, zawsze można wziąźć dorosłego psa, gdzie już widać jaki ma charakter, np. z domu tymczasowego gdzie ma większy kontakt z człowiekiem niż w schronisku.
Jeśli ma być rasowy (czy też jednak zdecydujecie się na mieszańca) to musicie chyba sami się zastanowić jakiego psa chcecie. Jeśli np. ma zostawać przez większą część dnia w domu sam to trzeba hmm..odrzucić od razu pewne rasy które się zupełnie nie nadają ze względu na ryzyko demolki. Jeśli psiak ma przez większość czasu być na podwórku to też musi być do tego odpowiedni ale z tego co piszesz o gubieniu sierści to przypuszczam że ma mieszkać z Wami w domu? Czy ma być : mini, mały, średni, duży, olbrzym?

Link to comment
Share on other sites

Jak sie kocha jedna rase to tak naprawde pozniej ciezko znalesc te same cechy u innej...Przemyslcie czy czasem najlepszym wyborem nie bedzie drugi walijczyk...
Znam podobny przypadek-ludzie mieli colli-po odejsciu psa kupili owczarka niemieckiego-no i rozczarowanie bo ten pies nie przypomina collaka;/
Co nie znaczy ze nie kochaja Onka,ale po prostu oczekwiali podswiadomie charakteru owczarka ale szkockiego...
Nie robcie nic na sile,przemyslcie na spokojnie czego oczekujecie od psa,jakie cechy wam pasuja i pod wzgledem charakteru jak i wygladu-pielegnacji wlosa...

Link to comment
Share on other sites

dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.

jeżeli chodzi o drugiego walijczyka, to rzecz nie rozchodzi się o nasze oczekiwania, a raczej o to, że nowy walijczyk będzie nam strasznie przypominał Bustera i chyba i dla nas i nowego pieska, nie będzie to sprawiedliwe jeśli będziemy się oszukiwać i go zastępować "klonem".

Jeżeli chodzi o nowego domownika, to zdecydowanie szczenie.
W domu są zawsze 2, 3 osoby dorosłe, dzieci nie ma wcale.

Rozmiarowo chyba bardzo zbliżony do Walijczyka - może bardziej ciut większy niż mniejszy, ale żadnej z ras nie przekreślamy z powodu centymetra czy dwóch.

Link to comment
Share on other sites

DWOREK też ma pekniete serce.Może on będzie przy Waszym boku przez kolejne lata.

[IMG]http://th.interia.pl/50,g2a3413fb4353430/i1182670.jpg[/IMG]
Tu jego watek:
[url]http://www.dogomania.pl/threads/211651-Pies-w-typie-teriera-walijskiego-wyrzucony-z-poci%C4%85gu-!!!!!!-Tomasz%C3%B3w-Maz./page10[/url]

Link to comment
Share on other sites

Hm, ja właściwie odradzałabym branie następnego psa tuż po śmierci poprzedniego... Istnieje takie zjawisko jak żałoba po stracie zwierzęcia, składa sie z kilku etaþów, warto o tym poczytać choć odrobinę. Chęć natychmiastowego wzięcia nastepnego zwierzaka jest podświadomą próbą unikniecia przechodzenia przez trud tej żałoby. Rzecz w tym jednak, że tego uniknąć sie nie da. Nawet jeśli pojawi sie nowy pies, żałoba po tamtym i tak będzie przeżywana, tylko w zamaskowany sposób, a to może bardzo zaszkodzić temu nowemu psu. Nowy pies natychmiast wyczuje, że coś jest nie tak, chocbyście nie wiem jak dobrze udawali, że wszystko w porządku.... To dość okrutne - zafundować biednemu niewinnemu zwierzakowi taki kwas, nie wspominając już o tym, że w takiej sytuacji pies może zacząć sprawiać problemy wychowawcze, bo według jego "oceny" trafi do niezdrowego stada. Lepiej poczekajcie, aż ból minie, pustkę musicie odczuwać, to normalne i nie ma co od tego uciekać, takie jest życie, trzeba się z tym mierzyc i już. Teraz jesteście w panice, ale przejdźcie przez to jak należy.
A jak już dojdziecie do siebie - adoptujcie jakąs psią bedomną biedę, która będzie wam tak wdzięczna za ratunek i miłość, że nawet nie da się tego porównać ze szczeniakiem z hodowli, który jednak nigdy nie zaznał nieszczęścia i nie wie, jak mu dobrze ;-) (Oczywiście, to nie znaczy, że jestem przeciwna psom rasowym, uchowaj boże)

Link to comment
Share on other sites

ja co prawda śmierci psów nie przechodziłam, ale nie raz i nie dwa traciłam szczury, które były moim oczkiem w głowie i z którymi byłam bardzo związana.
żałobę łatwiej przeżyć jeśli ma się pocieszyciela, dla którego trzeba zwlec się z łóżka.. ja najdalej miesiąc po odejściu któregoś z podopiecznych przywoziłam do domu (albo ktoś mi wciskał siłą) kolejnego malucha, którego trzeba było wychować, połączyć ze stadem, nauczyć życia ze mną i na moich zasadach. Najważniejsze to pamiętać, że tamtego już nie ma, jest kolejny, inny, co nie znaczy że gorszy czy lepszy - po prostu inny.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...