Jump to content
Dogomania

Problem-szczekanie psa a straż miejska


Izabela124.

Recommended Posts

Ja znów mam sąsiadów, którzy kupili sobie samoyeda. Piesek od szczeniaka cały czas siedzi w mieszkaniu, załatwia się na balkonie i ciągle szczeka i  wyje, ale to szczekanie da się przeżyć. Bardziej zastanawia mnie co można zrobić żeby poprawić los tego biednego psa. Samoyedy potrzebują ruchu, a ten na prawdę jak się zdarzy raz w miesiącu , że wyjdzie na spacer to max. W dodatku właściciele ciągle pijani i tyle się już z nimi mój tata wykłócił i właściciel mieszkania i nic... Jak gospodarz mówi żeby psa wyprowadzali , a nie żeby sikał na balkon to mówią "sprzątamy po nim" o i tyla... biedne psisko... a ma dopiero rok.
Po mijam fakt, że dziwi mnie , że właściciele hodowli w której go kupili nie sprawdzili komu go sprzedają... a jest to piesek z papierami z hodowli z Łodzi...

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, spike1975 napisał:

bo łódź to umarłe miasto meneli jak powiedział bogusław linda.

żeby nie było, jestem z łodzi więc sobie mogę pozwolić.

ja akurat mieszkam na Podkarpaciu więc moi sąsiedzi tez ale psa z Łodzi mają .
Na podkarpaciu meneli też nie brakuje ... życie ;)

Link to comment
Share on other sites

 

17 godzin temu, Miawko napisał:

Niby tak, ale "zabrzmiało" jakby to było coś, co powinien zrobić. Widocznie źle Cię zrozumiałam :)

 

oj broń boziu, dlatego napisałam czy o tym pomyślał, a nie żeby tak zrobił:P takie rozwiązanie może być kłopotliwe i nijak nie można go komuś nakazać czy stwierdzić, ze powinien to zrobić;)

Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, ginger14 napisał:


Po mijam fakt, że dziwi mnie , że właściciele hodowli w której go kupili nie sprawdzili komu go sprzedają... a jest to piesek z papierami z hodowli z Łodzi...

hodowca mógł mieć gdzieś to, komu psa sprzedaje. albo jak go brali to przy rozmowie byli całkiem sensownymi ludźmi i hodowca dał się oszukać. kontaktowałaś się z hodowcą?

Link to comment
Share on other sites

Beatrx abstrakcyjny pomysł na rozwiązanie sytuacji, wybacz ale ta propozycja jest wręcz komicznie dziecinna, i proszę nie uraź się moim myśleniem. Chyba jesteśmy dorosłymi ludźmi, prawda? Oprócz tego że w domu odpoczywam, to w domu również pracuję (oprócz etatu, prowadzę dodatkowo firmie) nie do pomyślenia jest żebym wymieniał się z kimś kluczami od własności majątkowej, takiej jak mieszkanie i rzeczy prywatne w nim. W dodatku brać odpowiedzialność za cudzego psa i spędzać z nim swój czas, pilnować go itp. ? Dlaczego ja mam brać odpowiedzialność za sąsiadów, którzy sami nie robią nic w tej sprawie? Osoba która posiada psa, zdaje sobie z tego dobrze sprawę, i to nie jest od tygodnia, tylko ciągnie się długimi miesiącami. Tak, sąsiedzi znają problem, każdy o tym mówi na klatce schodowej, ale nikt się nie odważy pójść osobiście upomnieć, oprócz mnie.Nie sposób tego nie słyszeć, pies się wydziera jakby był obdzierany ze skóry, to nie jest zwyczajne szczekanie psa, lecz codzienne  wydzieranie się psa który wyje i szczeka na przemian jakby ktoś go ze skóry obdzierał, bez dnia przerwy. Rozumiem że wg. tutejszego forumowego myślenia, mam to tolerować i nie zwracać na to uwagi, cieszyć się z tego powodu i chwalić sąsiadkę że dzięki niej mam codziennie kilkugodzinne koncerty ?!

Jeszcze nie mam sumienia na dzwonienie na straż miejską i policje, ale właśnie jestem no nocnej zmianie, pies piszczy/szczeka/wrzeszczy równo od godziny 8:00, jest godzina 9:30 ciężko zmrużyć oko, i w takim momencie mam ochotę sięgnąć po telefon i zadzwonić. Może faktycznie taki mandat zmotywuje taką osobę do działań. Nawet jeśli teraz pies przestanie ujadać, to moje nerwy są tak zniszczone, że nie będzie szans na chwile odpoczynku.

To jest straszne, mieć mieszkanie własnościowe i się tak męczyć. Najgorsze jest to że osoba która ma takiego psa nie widzi problemu i tej osobie to nie  przeszkadza, bo akurat jak pies zaczyna koncert to taka osoba jest poza domem. Jak można w taki sposób myśleć ?
 
 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

@kawka26,tu faktycznie są ludzie, którym dobro psa leży na sercu, ale też często mamy inne podejście do wielu tematów. Wrzucanie nas wszystkich do jednego wora uważam za niesprawiedliwe :) 

Wracając do Twojego problemu.

Wezwanie straży miejskiej wydaje się być kolejnym logicznym krokiem w tej sytuacji - próbowałeś wielokrotnie załatwić sprawę polubownie i nic to nie dało. Straż Miejska psa Twojej sąsiadce nie zabierze ani nie wsadzi jej do aresztu. Co najwyżej nałożą jej mandat. To powinno pokazać, że są konsekwencje jej zachowania. 

Nie jestem w stanie przewidzieć, jak się potem sąsiadka zachowa - zajmie się psem, spróbuje się go pozbyć, czy po prostu nie zrobi nic, ale warto spróbować.

Śmieszy trochę, że to się w sumie sprowadza,do wychowywania dorosłej osoby... :/

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, kawka26 napisał:

Jeszcze nie mam sumienia na dzwonienie na straż miejską i policje, ale właśnie jestem no nocnej zmianie, pies piszczy/szczeka/wrzeszczy równo od godziny 8:00, jest godzina 9:30 ciężko zmrużyć oko, i w takim momencie mam ochotę sięgnąć po telefon i zadzwonić. Może faktycznie taki mandat zmotywuje taką osobę do działań. Nawet jeśli teraz pies przestanie ujadać, to moje nerwy są tak zniszczone, że nie będzie szans na chwile odpoczynku.

To jest straszne, mieć mieszkanie własnościowe i się tak męczyć. Najgorsze jest to że osoba która ma takiego psa nie widzi problemu i tej osobie to nie  przeszkadza, bo akurat jak pies zaczyna koncert to taka osoba jest poza domem. Jak można w taki sposób myśleć ?
 
 

Może to Cię trochę pocieszy, że nie tylko mając własnościowe mieszkanie, są takie problemy ;) Ja kupiłam dom i mam dość podobny problem, który ciągnie się już kilka lat. 2 domy dalej, dzień w dzień, punkt 6 rano, sąsiad wypuszcza swojego psa, który szczeka na wszystko co się rusza :/ A że w takich godzinach, to ludzie wychodzą do pracy, dzieci za chwilę do szkoły, to ktoś przejdzie chodnikiem..., to każdego dnia, od 6 do 8 rano mam psi koncert :/ Czasem przyjeżdża jeszcze jego syn i wtedy ujadają 3 psy! Teraz jest zimno, okna mam zamknięte, więc przeszkadza to trochę mniej. Ale za kilka tygodni, okna będę mieć non stop otwarte, do tego urodzę dziecko...Ja już nie mam siły chodzić i prosić sąsiada, żeby uciszyli psa/psy, bo oni mają to gdzieś. W każdym domu dookoła są psy, jednak żadnego psa nie słychać, tylko od tego jednego sąsiada :( Owszem, zdarzy się, że jakiś pies sąsiadów czy mój, szczeknie na podwórku, bo ktoś obcy się zakręci czy zadzwoni do drzwi. No ale to są sporadyczne przypadki i pies/psy są uspokajane przez właścicieli momentalnie.

Ja już nie mam sumienia i wiem, że jak ten pies obudzi mi raz dziecko, to zgłaszam oficjalną skargę na sąsiada. I wiem, że już jedno zgłoszenie do Ordnungsamt (odpowiednik polskiej Straży Miejskiej) pomoże ;) Skoro sąsiad nie potrafi zapanować sam nad swoim psem, to ja mu w tym "pomogę". I nie będę mieć skrupułów, ani nie interesuje mnie co kto o mnie pomyśli :P Przede wszystkim muszę myśleć o sobie i swojej rodzinie ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

kawka, dziecinny czy nie ale to zawsze jakiś pomysł. nie podoba Ci się, nie chcesz czegoś takiego to okej, nie ma tematu. ale co z tym kojcem? on ma klatkę? może by podrzucić kobiecie informacje o treningu klatkowym? chociaż jeśli ona ma temat gdzieś to pewnie nie będzie chciała z nim pracować.

 

wiecie, sprawa jest ciężka. na forum prawnym był wątek, gdzie kobieta miała takiego psa. próbowała problem rozwiązać, ale on non stop szczekał cały dzień. w końcu ktoś się zdenerwował, sprawę zgłosił, ale kobieta mandatu nie przyjęła i poszła do prawnika. prawnik jej poradził, ze skoro nad psem pracuje, ma na to dowody, pies nie szczeka w nocy to nic jej nie zrobią. jak to się skończyło to nie wiem, bo laptop mi się zepsuł i dalej sprawy nie śledziłam, ale może być ciężko.

 

kawka, nie musisz dzwonić na sm. jak masz czas to udaj się do waszego dzielnicowego, daj adres tej pani, ona dostanie wezwanie na komendę i może to jej otworzy oczy. chociaż licz się z tym, ze ona może się na Tobie mścić. jeśli nikt inny nic jej nie mówił to wiadomo, że wszystko będzie na Ciebie.

 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

@Beatrx niestety nie mam możliwości przygarnąć kolejnego psa. Mój pies jest bardzo "płochliwy" również bardzo przeżywa te szczekanie, czasami odszczeknie na tego psa, ale głównie przez ten cały czas siedzi i nasłuchuje. Widać że jest zestresowany.

Pies jest trzymany w klatce (kojcu) właścicielka psa twierdzi że pies pod jej nieobecność rozrabia. Rozmawiałem właśnie z dzielnicowym, sprawę można załatwić w taki sposób, na początku wezwania sm lub policji, wystawienie pouczenia, lub mandatu, z potwierdzeniem że taka wizyta miała miejsce. Jeśli sprawa nie ulegnie zmianie, można na podstawie interwencji pójść do spółdzielni mieszkaniowej zgłosić skargę, oraz można założyć sprawę w sądzie. Jeżeli właścicielka będzie się tłumaczyć że pracuję nad psem, to sąd wtedy daje jakiś tam czas na poprawę, jeżeli przez ten czas nic się nie zmieni, ponownie się w tym kierunku działa, i wtedy pies niestety jest zabierany. Dzielnicowy mówił że miał bardzo dużo takich spraw i w większości one są podstawę na tyle że nie ma możliwości żeby taki pies nie został zabrany, jak nie dojdzie do poprawy.

Na czym ma się mścić? skoro nie będzie nawet mieć powodów, jeśli zajdzie taka potrzeba będę chodził po sąsiadach i zbierał podpisy że nie tylko mi ten pies przeszkadza, jestem pewien że sąsiedzi będą wspierać tą akcje, po prostu nie mają na tyle odwagi żeby pójść powiedzieć prosto w oczy.


@magdabroy Masz racje, trzeba dbać o siebie i swoją rodzinę, ja jeszcze mam cierpliwość, ale widzę że jak u Ciebie, ona powolutku się kończy i jestem o krok od działania tak jak Ty w tej kwestii. My z Żoną planujemy dziecko i nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji. Żona również jest przez to rozdrażniona, kiedy ma dni wolne do odebrania w pracy w tygodniu, stara się jednak ich nie odbierać i pracować, bo twierdzi że bezsensu jest męczenie się w mieszkaniu w tygodniu, po takim koncercie, nawet jak psy przestaną szczekać to ciężko opanować nerwy.

Nie jestem anty, sam mam psy od dziecka, praktycznie zawsze był pies przy moim boku. Mieszkałem w różnych miejscach, tu, wynajmowanych itp. ale nigdy aż takiego czegoś nie miałem. W bloku w którym obecnie mieszkam, co 2-3 mieszkania jakieś psy ludzie mają, tu ktoś ma owczarka dużego, tu małego kundelka, tu jakiegoś yorka, od wyboru do koloru, mając dobry kontakt z sąsiadami, na żadnej innej klatce schodowej nie ma czegoś takiego,mimo tak wielu psów... 

Miałem kiedyś jamnika, który skomlał pod drzwiami, kiedy się wychodziło, ale dosłownie skomlał 5 minut i zajmował się swoim życiem w mieszkaniu. Ale żeby pies aż tak wydzierał się ?

Link to comment
Share on other sites

tia, pewnie po niszczeniu ona go z marszu zamknęła  w klatce bez ćwiczeń i ma w czterech literach co się dalej dzieje:/ nie wiem jaki to rodzaj człowieka, ale ludzie są różni i różnie potrafią innym życie uprzykrzyć. jak dzielnicowy radzi dzwonić na sm to cóż innego Ci pozostaje? jestem ciekawa czy to faktycznie tak prosto się odbywa jak on o tym mówi. i jak to odebranie psa się odbywa.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

"wybacz ale ta propozycja jest wręcz komicznie dziecinna, i proszę nie uraź się moim myśleniem. Chyba jesteśmy dorosłymi ludźmi, prawda? Oprócz tego że w domu odpoczywam, to w domu również pracuję (oprócz etatu, prowadzę dodatkowo firmie) nie do pomyślenia jest żebym wymieniał się z kimś kluczami od własności majątkowej, takiej jak mieszkanie i rzeczy prywatne w nim."

 

przyjmij do wiadomości że nie ma niczego "komicznego" ani "dziecinnego" w dobrych stosunkach z sąsiadami. mimo tego że mieszkasz w swojej "własności majątkowej". ta nowobogacka mentalność nigdy nie przestanie mnie zdumiewać. do tej pory spotykałem się z nią raczej wśród mieszkańców "nowych blokowisk" budujących sobie ogrodzenia i stawiających budki z ochroniarzami a tu się okazuje że nawet wobec sąsiada z mieszkania obok można "nowobogackie obyczaje" stosować i myśleć w kategoriach "nie bedzie mnie chamstwo w majątku buszować". jak czytam takie rzeczy to mi się przypomina pawlak z kargulem jak jeden drugiego o miedzę zaoraną na trzy palce chciał kosą pociągnąć.

"Dlaczego ja mam brać odpowiedzialność za sąsiadów, którzy sami nie robią nic w tej sprawie?"

a choćby dlatego:

"i to nie jest od tygodnia, tylko ciągnie się długimi miesiącami."

moze jestem jakiś głupi ale wolałbym się tym psem zająć niż "długimi miesiącami" mieć ujadacza za ścianą. ja nie wiem czy donoszenie do straży miejskiej wiele pomoże. nie mam wielkiego zaufania do skuteczności tego rodzaju instytucji, sam raz doniosłem na właścicielkę agresywnej akity która mi ugryzła psa (tylko trochę - miał ślad po wbitym kle) a którą już wcześniej prosiłem żeby trzymała tego psa na smyczy bo jest wielki i agresywny i pogryzł już wcześniej psa znajomej.

niestety zostałem kompletnie olany. ale wtedy sytuacja była trochę inna bo nie potrafiłem podać adresu tylko proponowałem że się z nimi przejdę i tego psa poszukamy bo mniej więcej wiem gdzie mieszka. olali mnie kompletnie, nikt się nie odezwał. ale może jak mają podany adres to się ruszą.

"jestem ciekawa czy to faktycznie tak prosto się odbywa jak on o tym mówi. i jak to odebranie psa się odbywa. "

ja raczej sądzę że kolega trochę fantazjuje. psa nie można nikomu odebrać bo to jest "własnosc majatkowa" taka sama jak jego własnościowe mieszkanie :) odbieranie zwierząt odbywa się na podstawie ustawy o ochronie zwierząt w sytuacjach gdy dobrostan tych zwierząt jest zagrożony. czasami pokazują te interwencje - zabiedzone zwierzaki w urągających człowieczeństwu warunkach. czy pies w normalnym mieszkaniu, w normalnych warunkach ale cierpiący na "lęk separacyjny" się kwalifikuje? nie sądzę bo lepszych warunków w schronisku taki pies miał nie będzie.

a pomysł że odbiorą psa bo jest uciążliwy dla sąsiadów to trochę jest taki jakby gościowi puszczającemu głośno muzykę odbierali sprzęt grający.

Link to comment
Share on other sites

jak ja to dobrze znam
jak mieszkałam z rodzicami na wsi
mieszkaliśmy w nie dużym bloku sąsiedzi nienawidzili naszych zwierząt mieliśmy owczarka - kundelka i 4 koty
Zabili nam te koty - bo podobno załatwiały się w piwnicy - ale to co że inni w bloku mieli koty - nasze zawsze były winne
znikały jeden po drugim znajdowaliśmy je zakatowane lub powieszone :/ nie mieliśmy dowodów na to że to ktoś z sąsiadów
Potem rodzice mieli 3 yorki wiadomo to szczekliwe psy - wiele razy byłą u nas policja - ale policjant jak i komendant byli wyrozumiali i tak jak by widzieli problem sąsiadów i nie mieliśmy problemów
strzelano do naszego owczarka z okna z wiatrówki tu na szczęście z bloku obok ludzie byli milśi dla naszych zwierząt


w zeszłym roku - pojechałam w rodzinne strony  moją kochaną dwójką - na ślub mojej siostry
moi rodzice mają teraz nowego owczarka - wręcz brat mojej Cziki
jak przyjechałam już widziałam wzrok starych sąsiadów "o...ta z wilkami przyjechała"
i byłam z moim narzeczonym i tatą w garażu że tak powiem - piwkowaliśmy
psy biegały se po ogródku i się bawiły była lekko uchylona brama - i była godzina 1:00 w nocy

Jedna z sąsiadek wpadła na pomysł że to świetny pomysł na spacer .....
na początku myślałam że to moja mama idzie ciemno nic nie widzę
Czika podeszła do niej ja poszłam do płota zobaczyć co się dzieje i przywołać psa
a ta przyłożyła mojemu psu w pysk i Czika chyba szczypła ją w rękaw kurtki i uciekła
a sąsiadka KRZYK ! echo na całą okolicę - wyzywa nas , całą rodzinę o 1 w nocy drze się jak opętana
podbiegliśmy co się stało - ona twierdzi że pies jej rękę rozszarpał ! i wyzywa !
chciałam zobaczyć co się stało skoro pies rozszarpał to chciałam zobaczyć czy trzeba wezwać pogotowie
uciekła do domu drąc się jescze na klatce schodowej 
na drugi dzień poszłam do sąsiadki z mamą żeby pokazała ręke miałam książeczkę zdrowia że pies szczepiony itp
znowu zaczęła się na nas drzeć i widziałam że jej rece nie mają żadnego śladu po jakim kolwiek ugryzieniu
i w tedy jej zagroziłam że jak jeszcze raz coś takiego odwali wezwę policję i to ona będzie miała problem ( nie myślałam o tym że to ja mogę mieć problem bo pies biegał luzem bez kagańca)

ale po 2 dniach dowiedziałam się od znajomych że poszła plota że moje psy atakują i pogryzły dzieci .... więc jak ktoś mnie pyta dlaczego wyprowadziłam się z  zachodnio pomorskiego na Śląsk ... nie trzeba mówić dlaczego

moi rodzice też mieszkają przeważnie cały rok w norwegi zabrali ze sobą yorki i teraz jeszcze muszą zabrać Owczarka
Ehhhh czasami mam ochotę mieć karabin ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie no, i znowu popadamy w skrajności.

Sama mieszkałam w bloku, olbrzymim bloku, z moją akitą. Zdarzało się, że pies szczekał - jak to pies. Zostawał sam w domu na te 9 godzin, kiedy byliśmy w pracy i pewnie różnie było. Ale jakoś nie miałam żadnych problemów z sąsiadami. Jakoś dało się dogadać - w sumie to ja za sąsiadami latałam i się pytałam, czy wszystko jest w porządku :)

spike1975:

O co chodzi z "nowobogacką mentalnością", bo nie zrozumiałam? Chodzi Ci o właścicielkę psa,która uważa, że skoro pies szczeka w jej domu,to sąsiadom nic do tego, prawda? W takim razie faktycznie, chyba masz rację. 

Kocurkotka:

Odnośnie uchylonych bram, luzem biegających psów i spacerów o 1 w nocy. To jakiś żart, że masz pretensje prawda? Wina ewidentnie po Twojej stronie. Sąsiadka spanikowała, ale miała prawo spanikować. Nie powinna psa uderzyć, to prawda. Ale to nie zmienia faktu, że spotkała nieznane sobie duże zwierze, bez kagańca, bez właściciela w okolicy (zakładam tu, że was z ojcem nie widziała) - mógł podziałać pierwszy odruch - odsunięcia pyska zwierzęcia, jak najdalej od siebie. Czas jej spaceru nie ma tu żadnego znaczenia, może poza tym,że na pewno było ciemno. 

Spotkałam już kilkukrotnie na mojej wsi (nowobogacko nie mieszkam już w bloku ;)) uchylone bramy i luzem latające "pieski". Byłam już z tego powodu z moim psem u weterynarza i od razu Ci mówię, że gdyby Twój owczarek podleciał do mnie niespodziewanie w ciemności i miałabym ułamek sekundy na reakcję, nie byłaby nią chęć pogłaskania go.  

 

Link to comment
Share on other sites

z nowobogacką mentalnością chodzi o to o czym pisałem. nie wiem jak to mogę lepiej wyjaśnić. o to że pan kawka ma "mieszkanie własnościowe" i nie zamierza się spoufalać z hołotą z mieszkania obok. tak jakby fakt że jego mieszkanie jest "własnościowe" dawał mu jakiekolwiek inne prawa poza prawem własności. tymczasem poszanowanie miru domowego przysługuje każdemu bez względu na formę własności zajmowanej nieruchomości/lokalu.

z czymś takim spotykałem się do tej pory u mieszkańców tych poodgradzanych "nowych blokowisk" wyobrażającym sobie chyba że są kimś w rodzaju afrykanerów w RPA odgradzających się murem od "tubylców". a tu się okazuje że takim "tubylcem" z którym pan kawka nie ma zamiaru się spoufalać jest również sąsiadka z mieszkania obok.

jego wybór. tylko że nie jesteśmy w RPA i zapewniam pana kawkę że na jego żądanie nie wpadnie do sąsiadki uzbrojony oddział policji żeby ją spacyfikować za szczekającego psa.

ja wiem że są sąsiedzi z którymi się dogadać nie da i z którymi nawet najlepsza wola nie pomoże, no ale sorry jeżeli czytam tekst gościa który uważa że dobre stosunki z sąsiadami są "komiczne" i "dziecinne" a on jest przecież "dorosłym człowiekiem" więc od swojej "własności materialnej" będzie wszystkich kijem odpędzał to nie wiem czy mam go załować czy się z niego śmiać. chyba jedno i drugie.

Link to comment
Share on other sites

Spike, trochę poleciałeś w interpretacji odpowiedzi kawki. On tylko napisał, że pomysł rozwiązywania czyichś problemów za niego jest dziecinny (tu możesz dyskutować - wolna droga), nic nie pisał o współżyciu z sąsiadami. 

Z tego, co do tej pory napisał wynika (jak dla mnie):

  • z sąsiadką "od psa" rozmawiał już wielokrotnie - sąsiadka nie wyraziła żadnego zrozumienia dla problemu i nie ma zamiaru nic w tej sprawie zrobić
  • z sąsiadami z klatki też rozmawia i wie, że im bezustanne szczekanie psa też przeszkadza
  • nie chce zgłaszać sprawy na policję, ale wobec postawy sąsiadki i poważnych problemów w domu spowodowanych nieustannym hałasem, nie ma wyboru

Nie widzę tu w ogóle potępianej przez Ciebie nowobogackiej arogancji.

Jest, i owszem, oczekiwanie, że we własnym domu będzie można wypocząć i zająć się swoimi sprawami. Wydaje mi się jednak, że jest to oczekiwanie, które wszyscy dzielimy i nie widzę w tym nic złego.

Link to comment
Share on other sites

no cóż, ja widzę:

"nie do pomyślenia jest żebym wymieniał się z kimś kluczami od własności majątkowej, takiej jak mieszkanie i rzeczy prywatne w nim."

dla mnie coś takiej jest nie tylko "do pomyślenia" ale wręcz od lat praktykowane. teraz tymczasowo mieszkam gdzie indziej ale mój sąsiad ma klucze od mojego mieszkania i nie raz okazało się to bardzo użyteczne, zwłaszcza w sytuacji takiej jak teraz - kiedy mnie tam nie ma.

dla mnie to jego podkreślanie że ma "mieszkanie własnościowe" i to że do tej swojej "własności majątkowej" tak będzie przed obcymi bronił że "nie do pomyślenia" jest dla niego że ktoś mógłby mieć do tego dostęp ewidentnie świadczy o pewnego rodzaju mentalności nad którą już nie chcę się rozwodzić ale jak się domyślasz, choćby z poprzedniego postu, nie budzi ona mojego zachwytu.

no ale droga wolna. równie dobrze można sobie za ścianą wyhodować wroga i ciągać się z nim po policjach, strażach miejskich czy sądach. co kto lubi.

ja tu oczywiście trochę abstrahuję od tej konkretnej sytuacji a bardziej skupiam się na mentalności, sposobie myślenia samego kawki niż jego sąsiadki o której nic nie wiem i na której zachowanie wpływu nie mamy. być może jest tak że to jakaś samolubna megiera z którą nawet święty by się nie dogadał ale sądząc po wypowiedziach kawki on akurat swiety nie jest.

nie wiem za bardzo czego on się boi ale moim zdaniem nie jest to dobra droga do rozwiązania problemu tylko do ciosania sobie nawzajem kołków na głowie.

na koniec dla dodania łyżki miodu do tego wszystkiego powiem że absolutnie zgadzam się natomiast z tym:

"Odnośnie uchylonych bram, luzem biegających psów i spacerów o 1 w nocy. To jakiś żart, że masz pretensje prawda?"

jak czytałem opis tej sytuacji że towarzystwo chlało sobie piweczko a wielki pies, niepilnowany ganiał po nocy ludzi wybiegając przez otwartą bramę to wręcz jakaś patologia jest a nie tylko zwykłe zaniedbanie.

i jeszcze panna ma pretensje że się sąsiadka w nocy na spacer wybrała.

no ludzie, nie jesteście naprawdę sami na świecie, trochę szacunku do innych naprawdę załatwi wszystko a nie tylko JA, JA, JA, JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZY/A NA SWIECIE TYLKO JA SIĘ LICZĘ.

Link to comment
Share on other sites

@spike1975 Nie lubię tego pisać na forach, ale często tak jest, że ludzie nie czytają ze zrozumieniem. Proszę przeczytaj jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem tekst, nim kogoś zaczniesz oceniać swoją miarą. Poza tym, poniosło Cie trochę i za emocjonalnie podchodzisz do mojej osoby. Takie bezpośrednie przepychanki w stronę mojej osoby nie są na miejscu, a teksty w stylu nowobogackiego zostaw sobie może dla bliskich, nim zaczniesz się zwracać tak do obcych ludzi, oceniając ich w taki sposób.

 

  • z sąsiadką "od psa" rozmawiał już wielokrotnie - sąsiadka nie wyraziła żadnego zrozumienia dla problemu i nie ma zamiaru nic w tej sprawie zrobić
  • z sąsiadami z klatki też rozmawia i wie, że im bezustanne szczekanie psa też przeszkadza
  • nie chce zgłaszać sprawy na policję, ale wobec postawy sąsiadki i poważnych problemów w domu spowodowanych nieustannym hałasem, nie ma wyboru nie chce zgłaszać sprawy na policję, ale wobec postawy sąsiadki i poważnych problemów w domu spowodowanych nieustannym hałasem, nie ma wyboru


Podpisuję się pod tym, tak właśnie to wygląda. Nic dodać nic ująć.

Wracając do tematu. Minął tydzień męczarni, już 5 dzień szczekania pod rząd, za tydzień czekają mnie drugie zmiany, więc będzie podobnie. Dzisiaj stwierdziłem że nie ma sensu dalej tego ciągnąć, zadzwoniłem na policje, po 30 minutach przyjechali, na twarzach mieli troszeczkę focha że taka interwencja zaistniała, przyznali że pies szczeka, ale nie bardzo wiedzieli co z tym zrobić, więc zaprosiłem ich do mieszkania, Policjantka po 10 sek. stania w pokoju stwierdziła że mam stalowe nerwy wytrzymując aż tyle czasu. Oczywiście sąsiadka dostała mandat. Została sporządzona notka (z którą mogę się odnieść przy sprawie sądowej) i oczywiście dostałem wskazówki co robić dalej. Nie ma czegoś takiego jak tylko zakłócenia spokoju tylko w ciszy nocnej, ta zasada również może dotyczyć dnia, taki myk  51 § 1 kw. Generalnie, jeśli nie pomoże mandat, to mam przejść się po sąsiadach, zebrać podpisy, zadzwonić jeszcze 2- 3x na policje, zebrać notki z ich wizyt i po czasie sprawa w sądzie.

 

Link to comment
Share on other sites

33 minut temu, spike1975 napisał:

no cóż, ja widzę:

"nie do pomyślenia jest żebym wymieniał się z kimś kluczami od własności majątkowej, takiej jak mieszkanie i rzeczy prywatne w nim."

dla mnie coś takiej jest nie tylko "do pomyślenia" ale wręcz od lat praktykowane. teraz tymczasowo mieszkam gdzie indziej ale mój sąsiad ma klucze od mojego mieszkania i nie raz okazało się to bardzo użyteczne, zwłaszcza w sytuacji takiej jak teraz - kiedy mnie tam nie ma.

dla mnie to jego podkreślanie że ma "mieszkanie własnościowe" i to że do tej swojej "własności majątkowej" tak będzie przed obcymi bronił że "nie do pomyślenia" jest dla niego że ktoś mógłby mieć do tego dostęp ewidentnie świadczy o pewnego rodzaju mentalności nad którą już nie chcę się rozwodzić ale jak się domyślasz, choćby z poprzedniego postu, nie budzi ona mojego zachwytu.

no ale droga wolna. równie dobrze można sobie za ścianą wyhodować wroga i ciągać się z nim po policjach, strażach miejskich czy sądach. co kto lubi.

ja tu oczywiście trochę abstrahuję od tej konkretnej sytuacji a bardziej skupiam się na mentalności, sposobie myślenia samego kawki niż jego sąsiadki o której nic nie wiem i na której zachowanie wpływu nie mamy. być może jest tak że to jakaś samolubna megiera z którą nawet święty by się nie dogadał ale sądząc po wypowiedziach kawki on akurat swiety nie jest.

nie wiem za bardzo czego on się boi ale moim zdaniem nie jest to dobra droga do rozwiązania problemu tylko do ciosania sobie nawzajem kołków na głowie.

Spike, pewnie, że lepiej załatwić sprawę polubownie. Jak masz fajnych sąsiadów, to się nawet i kluczem do domu wymienisz. Ja mając zwierze jakie mam wymieniam się kluczami tylko z rodziną i najbliższymi znajomymi :) Nie dałbyś chyba jednak klucza sąsiadowi tylko dlatego, że pół dnia puszcza muzykę na cały regulator, a Twoje prośby o jej ściszenie nonszalancko ignorował (nie wiem po co miałbyś mu dawać klucz a tym wypadku, tylko porównuję :))?

W tym akurat przypadku ewidentnie nie dało się dogadać z sąsiadką, a kiedyś trzeba powiedzieć dość. Nie widzę, w tej konkretnej sytuacji, co autor wątku mógłby jeszcze zrobić żeb yproblem rozwiązać nie zaogniając sytuacji, oprócz przeprowadzki.

Link to comment
Share on other sites

Będę starał się informować na bieżąco jak sytuacja wygląda. Przed chwilą wykonałem telefon do spółdzielni mieszkaniowej, niestety Pani która odebrała nie miała wiedzy żeby rozmawiać w tym temacie, więc zostałem umówiony na rozmowę z prezesem. W sobotę będę szedł do sąsiadów, zebrać podpisy.

Link to comment
Share on other sites

"Nie dałbyś chyba jednak klucza sąsiadowi tylko dlatego, że pół dnia puszcza muzykę na cały regulator, a Twoje prośby o jej ściszenie nonszalancko ignorował"

ale ty założyłaś że to sąsiadka "nonszalancko zignorowała" kawkę. tymczasem wcale tak być nie musiało. koleś jest arogancki i bezczelny i jak z takim samym tupetem jak odzywa się do nas tutaj (dziecinne i komiczne pomysły, radzenie mi żebym "czytał ze zrozumieniem") zwrocił się do tej sąsiadki to ja się nie dziwię że został zignorowany. no ale taka to już cecha ludzi uważających się za pępek świata.

"Takie bezpośrednie przepychanki w stronę mojej osoby nie są na miejscu,"

nie na miejscu kolego to jest przede wszystkim pisanie do innych że to co piszą jest "komiczne i dziecinne".

Link to comment
Share on other sites

Chyba się nie rozumiemy, albo nie czytasz ze zrozumieniem :) 

Nigdzie nie napisałem, że moja rozmowa z sąsiadka była agresywna. Rozmowa była z naszej strony merytoryczna, trzymająca odpowiedni poziom kultury. Przyszliśmy grzecznie zadzwonilismy do drzwi i przedstawiliśmy problem. Dostaliśmy tylko w odpowiedzi to że psa zamyka w klatce, bo psoci w mieszkaniu. Niestety było grochem o ścianę bo dziewczyna stwierdziła że pies na pewno nie szczeka codziennie, a jeśli szczeka to sporadycznie kilka minut. Więc dalszej rozmowy nie było sensu prowadzić. Sąsiadka nas unika, nie można z nią już porozmawiać...

Link to comment
Share on other sites

spoko, nie musisz się przede mną tłumaczyć. być może sytuacja jest taka że nikt nie znajdzie lepszego rozwiązania niż posłużyć się "odpowiednimi służbami" i na babę po prostu donosić. ale łatwa droga to na pewno nie będzie i również na pewno będzie to droga konfliktu z sąsiadką. i choćby dlatego lepiej by tego psa z klatki wyciągnąć skoro w dzień jesteś w domu. no ale to kwestia zaangażowania się na które nie każdy może sobie pozwolić i nie z każdą sąsiadką takie coś się uda.

ja nie o tym cały czas piszę. być może ja też załatwił bym sprawę tak samo, przez policję, uznając że inaczej się w tej sytuacji nie da bo faktem jest że ujadający cały dzień pies do prosta droga do nerwicy.

natomiast dla mnie zdumiewające było to co pisałeś o "swojej własności" tak świętej i nietykalnej że "nie wyobrażasz sobie" żeby ktoś miał do niej dostęp. naprawdę mieszkałem w wielu miejscach w kilku krajach i klucz u sąsiadów i ich dostęp do naszego mieszkania to nie jest coś niespotykanego, wyjątkowego czy oburzającego. wręcz przeciwnie - bardzo często spotykane rozwiązanie. zresztą dokładnie tak samo jaki fakt że sąsiad pod naszą nieobecność podlewa kwiatki czy karmi kota. to jest normalne zachowanie i pisanie o tego rodzaju rozwiązaniach że są "komiczne i dziecinne" to jest coś dziwnego, co najmniej. już nie mówiąc o tym że jest niegrzeczne nawet jakby normalne nie było.

a dla mnie istnieje jeszcze jeden aspekt dla którego warto by się tym psem zająć. jest nim pies. ja lubie zwierzaki i zależy mi żeby dobrze miał nie tylko mój własny ale inne też. a jeżeli sąsiadka nie będzie sobie potrafiła poradzić z tym psem, będzie dostawała mandaty albo wezwania do sądu z powodu jego szczekania to sprawa może zakończyć się tak jak wiele spraw w których "pies sprawia kłopot" a mianowicie oddaniem go do schroniska.

Link to comment
Share on other sites

36 minut temu, spike1975 napisał:

a dla mnie istnieje jeszcze jeden aspekt dla którego warto by się tym psem zająć. jest nim pies. ja lubie zwierzaki i zależy mi żeby dobrze miał nie tylko mój własny ale inne też. a jeżeli sąsiadka nie będzie sobie potrafiła poradzić z tym psem, będzie dostawała mandaty albo wezwania do sądu z powodu jego szczekania to sprawa może zakończyć się tak jak wiele spraw w których "pies sprawia kłopot" a mianowicie oddaniem go do schroniska.

Z całym szacunkiem Spike, rozumiem Twoje podejście do sprawy, rozumiem rozżalenie Kawka. Jednak musisz też zrozumieć, że nie każdy ma czas i ochotę stawiać psie szczęście (w tym wypadku psa sąsiadki) nad swoje własne. Żyjemy w świecie, gdzie dobro ludzkie jest ważniejsze niż dobro zwierząt. I to Ty musisz też zrozumieć, a nie oczekiwać, że ktoś będzie rezygnował z czegoś, dla dobra obcego zwierzęcia.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...