Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'pilnowanie'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 4 results

  1. Na wstępie przepraszam, jeśli taki temat już był, ale nie mogłam go znaleźć. Nela, gdy dostanie nową zabawkę, cieszy się, skacze, biega za nią ale też przynosi. Problem zaczyna się, gdy zostaje z nią sam na sam - wtedy ciągle leży obok niej i pilnuje, nie da jej sobie zabrać. Problem jest też wtedy, kiedy po zabawie chowam zabawkę - przeszukuje wtedy cały dom w poszukiwaniu nowej zabawki. Jest to dla mnie problem ponieważ wtedy ona nawet nie chce wyjść na dwór... Wiecie może, czy da się jej to oduczyć? PS. W lutym była wysterylizowana, a po sterylizacji dostała też nowe zabawki których właśnie nie pilnowała - ale to były albo szarpaki, albo zwykłe gumowe ringo, piłeczki itp. chciałabym jej teraz dać atrakcyjniejsze, piszczące zabawki - spróbować? Co zrobić, jeśli będzie jej pilnować lub szukać?
  2. Witam, nie wiem czy da się psa z natury stróżującego oduczyć pilnowania domu, ale chciałabym móc bez problemu zapraszać gości. Problem jednak jest i zdecydowanie odbija się na moich drzwiach, uszach sąsiadów i moich nerwach. Pies jest w typie owczarka i ogólnie jest fajnym psiakiem, który lubi się bawić, na spacerze lubi ludzi, dzieci, inne psiaki - prędzej ucieknie przed szczekliwym yorkiem niż mu odszczeknie. Sytuacja zmienia się już w połowie drogi do domu po schodach. Bywało tak, że aby zaprosić kogoś do domu umawiałam się z nim na dworze, żeby poznał mojego psa. Nawet uciekałam się do takich sztuczek, żeby nowy gość na pierwszym spotkaniu dał psu jakiś smakołyk, żeby sobie go zjednać. Ale już w połowie drogi do domu pies zaczynal na niego/nią poszczekiwać. To samo w domu. Najlepiej eszcze bylo jak gość usiadł na krześle i się z niego nie ruszał, bo już pójście do łazienki powodowało, że mój pies się podrywał i obszczekiwał. Stawał pod drzwiami łazienki i pilnował. Póki są to osoby mające i lubiące zwierzęta, to pół biedy, ale dużo moich znajomych albo boi się psów w ogóle, albo ma swojego psa ale takie zachowanie nie jest im miłe, zwłaszcza, że mój pies ma spore gabaryty. Niestety najczęściej sytacja jest taka, że zamykam psa w innym pokoju, jak przychodzi listonosz, kurier, pizza, czy jakiś gość na krócej. Wiem, że nie jest to najlepszy sposób, ale nie bardzo widzę inną możliwość. Kiedyś pies tylko szczekał i piszczał na przemian. Teraz najczęściej dobija się łapami i mam wszystkie drzwi poobdzierane. Do tego oczywisćie szczeka. Wystarczy krótka tego typu wizyta w ciągu dnia, a mam cały dzień później takiego nerwowego szczekania przy każdym szmerze na klatce schodowej, pstryknięciu domofonu, który dzowni u sąsiada itp. Kiedyś wyraźniej mogłam rozróżnić po szczekaniu czy to hałasowanie, bo idzie ktoś znajomy czy pilnowanie bo dzwoni ktoś obcy. Ale odkąd raz pise mnie zmylił takim szczeknio- cieszniem się i myśląc, że to sąsiadka, którą lubi otworzyłam drzwie bez sprawdzania, już więcej takiego błędu nie popełnię - pies wyskoczył na kuriera z przesyłką i przyparł go do ściany, zjeżony, kłapiąc zębami na boki. Myślę, że by go nie ugryzł, ale kłapał ostrzegawczo. Choć były to ułamki sekund i trudno jasno okreśłić. Najadłam się wstydu i strachu a facet mnie nawyzywła i wcale mu się nie dziwię. Często przychdzą do nas małe dzieci - takie 7-10 latki. 2 razy zdarzyło mi się, że pies doskoczył do obcego dziecka z kłapnięciem pyskiem. Raz przeraził dziewczynkę, która naprawdę wychowyje się z różnymi zwierzakami i też ma psa i raczej zwierząt się nie boi. Ale podskoczył ze szczeknięciem do niej i uderzył ją zębem w ramię. Drugi raz była to trochę wina zwariowanego dziecka, które też się zwierząt nie bało i często z tym psem biegało na dworze. Bawili się z psem w domu. W którymś momencie pies poszedł z zabawką na swoje legowisko. Po chwili chłopiec przybiegł i położył się na psa, żeby się od niego przytulić. Pies podskoczył do niego ze szczeknięciem. Na szczęście mama tego dziecka byla na tyle normalna, że nie zrobiła paniki, tylko wytłumaczyła, że tak nie wolno. A dziecko na tyle odważne, że nie zareagowało płaczem, tylko przyjęło ten fakt do wiadomości. Dla mnie jednak to niedopuszczalna sytuacja. Pies niestety został ukarany założeniem kagańca, na wszelki wypadek, bo nie wiem czego się jeszcze po nim spodziewać. Bywa, że są osoby przy których mogę zostawić psa biegającego po domu ale w kagańcu. Lepiej jednak wychodzi, gdzy już w drzwiach pies widzi tą osobę (co prawda obszczekuje niemiłosiernie) niż jak mam go później wypuścić z pokoju, bo możecie sobie wyobrazić jak stamtąd wypada. Niestety gdy jest w kagańcu chodzi i ociera się pyskiem o wszysko i złwaszcza o nogi gości, bo go zdjąć. Też odpada takie zachowanie. Wiem, że nie jestem osobą dominującą, która potrafi ustawić psa, ale może są jakieś sposoby by się z tym uporać, bo naprawdę czasem już ręce opadają. Nie stać mnie niestety na żadne szkolenia, choć chętnie bym z nich skorzystała. Czy ktoś podpowie mi jak pracować nad takim psem ? Czy da się to zmienić. Drugą rzeczą, która mnie doprowadza do szału jest to jak pies się zachowuje przy każdym wyjściu na spacer. Dom po prostu fruwa razem z psem. Oczywiście stosujemy metodę, że nie zwracamy na niego uwagi nim się nie uspokoi i nie usiądzie. Czasem tylko do tego momentu. Czasem, jak jest tego czasu więcej, do momentu aż w ogle będzie spokój przy zakładaniu obroży. Bo z reguły rano w pośpiechu to wygląda tak, że pies już wie, że ma usiąść, po czym jak się nad niem schylam, to wręcz sam wskakuje w oborżę. A i jeszcze ma zwyczja wycierania o mnie pyska i oczu przy wychodzeniu. Póki nie wychodzę w porządnych spodniach to pół biedy. Choć nie jest to przyjemne. Ma to pewien związek z alegrią, bo go te oczy często swędzą, no ale nie chcę robić za ścierkę do pyska :D
  3. Cześć, Jestem właścicielką 1,5 rocznego kundelka znalezionego w wieku 7 tygodni (po tygodniowej tułaczce) w okresie Bożego Narodzenia. Mam z nim bardzo dużo problemów, jednak chciałabym zacząć rozwiązywać je po kolei,skupiając się jednocześnie na jednym. Agresja w obronie zasobów. Mój pies nauczył się zabierania rzeczy i pilnowania ich. Niestety sama się do tego przyczyniłam. Zabiera rzeczy, kładzie się na nich i pilnuje warcząc przy każdym naszym ruchu. W moim przypadku gdy podejdę na odległość 3 metrów podbiega do mnie z zębami i podskakuje jak do gryzienia. Jeśli pozostanę bez ruchu nie ugryzie. W przypadku narzeczonego, z którym ma słabszy kontakt nie kończy się na ostrzeżeniach. Jeżeli coś znajdzie gdy jesteśmy poza pomieszczeniem nie pozwala nam wchodzić do pokoju. Przy próbie odebrania przedmiotu potrafi naprawdę mocno zranić. Jedyny sposób, aby nie atakował to podejście z jedzeniem lub zawołanie na spacer. Ta metoda jest skuteczna, bo szybko możemy poruszać się normalnie po domu, jednak każdego dnia przynosząc mu coś dobrego, wychodząc z nim, nagradzam go za jego agresję. Aktualnie potrafi otworzyć szafę i zabierać ubrania tylko po to, żeby dostać coś smacznego. Jeżeli macie potrzebę, możecie mnie ochrzanić, jednak zdaję sobie sprawę z błędów, które popełniam. Bardziej przydatna będzie rada co zrobić. Proszę bez rad związanych ze szkoleniem metodami niepozytywnymi. Odnośnie pytań co do specjalistów. Tak,chodziliśmy na szkolenia i grupowe i indywidualne. Wydałam mnóstwo pieniędzy i nie uzyskałam żadnych rezultatów. Wszystko co osiągnęłam w jego wychowaniu (tak, coś wbrew pozorom udało mi się osiągnąć) zawdzięczam sobie, nie szkoleniowcom.
  4. Miałam dylemat gdzie temat umieścić, bo, jak w temacie, mam problem z rozwiązaniem kilku skumulowanych problemów mojego psa. Ale od początku, Yuna jest 3 letnią pinczerką średnią, kupiłam ją gdy miała pół roku, więc od 2,5 roku jest u mnie. Yuna wychowywała się na przedmieściach Warszawy, praktycznie zero ruchu ulicznego, dookoła mało się dzieje, a w domu poza nią i dwiema właścicielkami dwa inne pinczery średnie (w tym jej ojciec) i dwa koty. Trafiła tam gdy miała dwa miesiące, nie wiem jakie warunki panowały w hodowli, w której się urodziła, ani nie znam jej matki (tak, wiem, tutaj mój pierwszy błąd, że zdecydowałam się na takiego psa, jestem go świadoma, ale teraz tego nie zmienię). Tam, pod Warszawą, przez te 4 miesiące została nauczona załatwiania się na zewnątrz i zostawania w domu (tak przynajmniej zakładam, gdyż z tego co wiem zostawała sama na 8h dziennie, gdy właścicielki szły do pracy, a z załatwianiem się w domu nigdy nie było problemu). Na spacery wychodziła z dwoma pozostałymi psami i wydaje mi się, że zawsze wracała do domu, bo tamte dwa wracały na wołanie, natomiast nie była nauczona wracania gdy jest sama. To chyba tyle o jej przeszłości zanim do mnie trafiła. Kiedy przyjechałyśmy do Krakowa dało się zauważyć, że boi się samochodów (tylko kiedy znajdowała się w bliskiej ich odległości, np stojąc na przejściu dla pieszych). Z tym na szczęście szybko się uporaliśmy, częściowo nagradzaniem, częściowo na pewno przez fakt, że z czynnikiem miała do czynienia bardzo często (mieszkam w środku miasta). Prawdziwy problem pojawił się mniej więcej rok po sprowadzeniu małej do Krakowa, wtedy jeszcze w bardzo małym stopniu (tak, tu też mój błąd, że nie zaczęłam pracy od razu, tylko czekałam aż problem się nasili). Była u mnie dziewczyna z wymiany, która mieszkała, razem ze mną, w moim pokoju. Raz, gdy byłam w innym pokoju ona (dziewczyna z wymiany) wchodziła do mojego pokoju, wtedy pies pobiegł za nią szczekając i strasząc zębami. To był pierwszy raz, kiedy Yuna pokazała jakikolwiek przejaw agresji. Problem powoli, stopniowo nasilał się przez ostatnie półtora roku i obecnie do mojego pokoju nie ma prawa wejść nikt obcy (zaczyna być problem z domownikami - rodzicami i babcią. Kiedy np stoją w drzwiach pokoju mam wrażanie, że pies się boi, tylko nie wiem czego, i może w każdej chwili zaatakować gdy przekroczy się jakąś jej granicę), a żeby wprowadzić kogoś do domu zazwyczaj trzeba psa zamknąć w innym pokoju/trzymać na smyczy (zazwyczaj, bo czasem da się kogoś wprowadzić bez problemu, ale nie potrafię określić od czego to zależy). Tutaj mamy pierwszy problem - agresję i pilnowanie, możliwe że na tle lękowym. Co do pilnowania jeszcze, to kiedy np jadę z psem do kogoś nikt obcy nie ma prawa zbliżyć się do moich rzeczy, pies od razu startuje z zębami. Kolejny problem to strach przed psami. Jeżeli obcy pies nie zwraca na moją uwagi to nie ma problemu, ona go omija i ignoruje, jeżeli pies podbiega do niej (a to zdarza się często biorąc pod uwagę, że ludzie chodzą z nieodwoływalnymi psami bez smyczy) to albo zastyga w bezruchu, albo stara się uciekać (co jest niemożliwe przez smycz). Wyjątkiem są psy mniej więcej jej postury, krótkowłose (na tej podstawie wnioskuję, że lęk przed psami, jest efektem złej socjalizacji. Na początku był prawie niezauważalny, z czasem się nasilił). Kolejnym problemem jest skupienie Yuny na przewodniku... próbowałam chyba wszystkiego (również chodzenie ze śmierdziuchami pokroju suszonej wątróbki) żeby ją skupić na sobie, czasem nawet się udawało, ale z potencjalną zdobyczą (ptaki, wiewiórki, koty, jeże i inne zwierzątka) żadne nagrody nie mają szans. Podobnie w domu, kiedy ktoś przychodzi pies jest w takim stanie, że dotarcie do niego jest bardzo trudne. Ostatni problem, którego istnienie uświadomiłam sobie tak na prawdę niedawno jest rozpieszczenie. Przede wszystkim przez rodzinę, choć ja też święta nie jestem. Pies piszczy - pies jest głaskany, pies stoi przy stole - pies dostaje coś do zjedzenia ze stołu, pies piszczy przy łóżku - pies jest zapraszany pod kołdrę itd... A, właśnie, zapomniałabym... Mniej więcej od dwóch lat Yuna ma klatkę, była do niej przyzwyczajana w 100% pozytywny sposób i przyniosło pożądany efekt - czuje się tam bezpiecznie (i mam wrażenie, że tylko tam, kiedy np ktoś z rodziny wchodzi do pokoju pies albo idzie do klatki, albo ewentualnie na moje łóżko, którego wtedy broni). Eh, rozpisałam się, mam nadzieję, że ujęłam wszystkie istotne aspekty i niewiele nieistotnych... Teraz kolej na mój "plan naprawy Psicy"... Po pierwsze skończyć z rozpieszczaniem psa, "naprostować" ją w tej kwestii. Jak? Przestać dawać jeść przy stole, przestać głaskać gdy się tego domaga, na spacery wychodzi zanim zacznie o nie marudzić itd (mam listę wszystkich zaobserwowanych sytuacji kiedy pies dostaje to, czego się domaga). Do tego niestety potrzebuję współpracy wszystkich domowników, co nie będzie łatwo uzyskać, ale już rozmawiam o tym i mam nadzieję, że uda się wszystkich przekonać. Po drugie wypracować odsyłanie do klatki na komendę. Zauważyłam, że kiedy jest zamknięta w moim pokoju (gdy ktoś obcy przychodzi do domu) czasem sama z siebie kładzie się w klatce i widać, że jest wtedy spokojniejsza, cały czas nagradzam ją za takie zachowanie i postanowiłam wykorzystać to jako zachowanie zastępcze. Chciałabym osiągnąć taki efekt, że jestem w stanie odesłać psa do siebie gdy ktoś np. puka do drzwi. Ale to jest tylko "leczenie objawów" a nie rozwiązanie przyczyny, na które nie mam najmniejszego pomysłu... Jeżeli macie pomysł na rozwiązanie któregokolwiek z tych problemów (które przeplatają się, jeden nasila drugi, trzeci uniemożliwia pracę nad pierwszym etc) to proszę o pomoc, gdyż ja osobiście nie mam pomysłu... Na koniec dodam jeszcze, że pies jest mój, mama pomaga mi ze spacerami, z reguły wychodzi z nią raz (czasami dwa) dziennie, reszta rodziny (brat, tata i babcia) ogranicza się do akceptacji psa w domu i rozpieszczania go pod każdym możliwym względem. Ja mogę z psem zrobić wszystko, drugą osobą, której mam wrażenie, że pies ufa jest mój chłopak, który nie mieszka z nami, ale często bywa u nas (a mi zdarza się jeździć do niego z psem) i zawsze był wobec psa konsekwentny. Ps. Mam nadzieję, że jest to chociaż w miarę czytelne i że znajdzie się ktoś kto temu podoła...
×
×
  • Create New...