Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'kręgosłup'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 8 results

  1. Witam wszystkich Będzie długo, ale mam nadzieję, że jakaś dobra dusza raczy przeczytać i dodać swoje trzy grosze:) Jak w temacie. Mój jamnior niedługo będzie miał operację odcinka szyjnego kręgosłupa. Jest to operacja prewencyjna (nigdy nie miała niedowładu), ponieważ - po różnego rodzaju przebojach - RTG wykazało, że psina ma zwyrodnienia jąder miażdżystych, z czego jak usłyszałam, dwa powinny zostać usunięte, bo właściwie w każdej chwili może 'źle się ruszyć' i może dojść do paraliżu, a nawet śmierci (!), ze względu na liczne zakończenia nerwowe. Zdecydowałam się nie zostawiać niczego przypadkowi i wybrałam operację, chociaż nie ukrywam, że jestem pełna obaw. Sunia ma 7 lat, przeszła kilka lat temu sterylizację, badania krwi i EKG wykazało, że nadaje się do operacji oraz narkozy. O ile - z tego co przeczytałam w Necie - trafiłam ponoć na świetnego chirurga, o tyle lekarz jest, moim zdaniem, wyjątkowo niekomunikatywna. Trzeba o wszystko wypytywać i ciągnąć za język (gdybym nie zapytała, nie wiedziałabym nic o diecie po operacji (pies otwierany będzie od dołu, od strony brzuszka i szyi, powinien więc jeść coś miękkiego) ani tego, że będzie dochodzić do siebie nie dzień, dwa (jak usłyszałam przy pierwszej wizycie), a jednak pewnie minimum 10 dni, a może nawet dłużej. Doszło do tego, że na kolejną wizytę przyszłam z kartką, na której wypisałam chyba z 10 różnych pytań. No i właściwie każde pytanie zbywane jest pobłażliwym uśmiechem, ewentualnie dość cenną informacją, której bym nie usłyszała, gdybym wyraźnie o coś nie zapytała. I tak na przykład początkowo usłyszałam, że pies po 2 dniach będzie już czuł się na tyle dobrze, że będzie ją można samą zostawić w domu (?), na moje pytania jak z nią postępować dalej, czy potrzebna jest klatka (pies skacze po kanapach, które uwielbia), usłyszałam jedynie, że nie potrzebna, nie usłyszałam nawet kategorycznej odpowiedzi, żeby psa oduczyć, ot uśmiech doktor tu i tam. No nie mówię, lekarz jest miła, ale jak dla mnie bagatelizuje sprawę (albo ja się nad psem za bardzo wytrząsam, ale dopiero po szeregu moich pytań i 2 wcześniejszych wizytach usłyszałam, że operacja jest jednak skomplikowana i ryzykowna - coś, co uważam, że powinnam usłyszeć już na samym początku). Straciłam już więc cierpliwośc wypytywania o szczegóły w klinice, ufam, że doktor wie co robi i operację przeprowadzi sprawnie i bez komplikacji. Ewidentnie opieka po operacji nie jest dla doktor czymś, nad czym w ogóle powinnam się zastanawiać :). Ale ja musze, bo się uduszę :) Zatem pytam Was. O Wasze doświadczenia. Wiem, że każdy przypadek jest inny, ale może ktoś z Was przeżył z psiną podobną operację i może coś podpowiedzieć? Ciekawa jestem, jak wygląda okres rekonwalescencji? Co jeszcze mi chodzi po głowie: - czy potrzebna jest klatka, żeby maksymalnie ograniczyc psu ruch - czy powinnam psu zakupić jakieś bardziej stabilne i proste posłanie (w tej chwili używa starego, wygniecionego już legowiska, które w jednym końcu wypchane jest jak miś, w drugim są już wgniecenia, spadki i brak wypełnienia - nie wiem, czy przy szwach pooperacyjnych będzie to zatem odpowiednie miejsce dla psa) - jakie macie doświadczenia w wyprowadzaniu psa na spacer, po takiej inwazyjnej operacji? I w ogóle, cała reszta, kto co ma do napisania, chętnie poczytam. Szczerze mówiąc w chwili obecnej operację traktuję trochę jak odległy sen, ale termin zbliża się wielkimi krokami i zaczynam się trochę denerwować :( Z góry dzięki za wszelkie odpowiedzi, trzymajcie za nas kciuki :)
  2. Witam, zwracam się do wszystkich Dogomaniaków z wielką prośbą o pomoc w zbiórce a przede wszystkim w jej udostępnianiu. Lucek jest 8-mio miesięcznym Buldogiem Francuskim, który 02.08.2017 uległ wypadkowi, w wyniku którego doszło do złamania kręgosłupa (złamany 4-ty krąg na odcinku lędźwiowym) i lewej tylnej nóżki (nastąpiło odklejenie głowy kości udowej od kości). Z racji młodego wieku, a także dzięki temu, że Lucek miał zachowane czucie głębokie, przez pierwsze dni stosowano leczenie zachowawcze z nadzieją, że złamany kręg zaleje się, nie uciskając rdzenia kręgowego. Niestety 08.08.2017 nastąpiło całkowite porażenie tylnych kończyn, w związku z czym konieczna była operacja kręgosłupa i wstawienie stabilizatora. Obecnie Lucek jest już po operacji, ma się coraz lepiej, w przyszłą środę, 16.08.2017, po dwóch tygodniach rozłąki moja mała kulka w końcu będzie z nami! Niestety, poza tą przyjemną częścią, musimy zmierzyć się także z kosztami przebytej operacji i hospitalizacji, które wg wstępnych wyliczeń Pana Doktora będą oscylować w okolicach 4000-4500 zł. A to dopiero początek. W bliskiej przyszłości czeka nas jeszcze operacja uszkodzonej nóżki i rehabilitacja Lucka. Dużą część na operację udało mi się odłożyć, jednak biorąc pod uwagę resztę, wiele nam jeszcze brakuje. Marzę o tym, żeby Lucek był w stanie biegać tak, jak przed wypadkiem, grać w piłkę (a był w tym naprawdę dobry :) ). W głębi serca mamy nadzieję, że jego silny organizm pozwoli mu wrócić do poprawnej formy jak najszybciej i że czeka go jeszcze wiele szczęśliwych lat. W linku do zbiórki jest więcej informacji nt. Lucka, jego urazów (łącznie ze zdjęciami). Z góry dziękuję za udostępnianie linku do zbiórki oraz za każdą, nawet najmniejszą pomoc. https://pomagam.pl/buldoglucek Przesyłamy razem z Luckiem moc buziaków!
  3. [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Witam,[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]mój pies ma ok. 8 lat (dokładnie nie wiem bo został przeze mnie adoptowany), jest mieszańcem cocer spaniela z czymś mniejszym. Pies jest bardzo żywy, skoczny, ciężko mu usiedzieć w miejscu - taki pies z ADHD. Ok. miesiąca temu po spacerze z zabawą (latanie za piłką), podczas powrotu do domu zaczął mi piszczeć i się zwijać i kulić. Straszny z niego panikarz, nie wiedziałam co mu jest ale jakoś doszliśmy do domu i go uspokoiłam. I pojawiło się takie zachowanie z silną reakcją bólową: pies ciągnie głowę do prawego boku, lub ją spuszcza. Ma pełną ruchomość ale widać że ból sprawia mu obracanie w lewą stronę i podnoszenie głowy do góry a czasem nawet patrzenie na wprost w pozycji siedzącej. Śpi skulony w prawą stronę, czasami kładzie się na boku, częściej drzemie na leżąco z pyskiem na łapie skierowanym w prawo. Problem sprawia mu ułożenie głowy na podwyższeniu co wcześniej bardzo lubił (spał z łbem na szczycie poduszek). Wskakuje na łóżko i kanapę, nie sprawia mu to żadnych problemów, nie kuleje. Jak go bardzo boli to po prostu siada i dociąga łeb do prawego boku (nie przekrzywiając go ale lekko opuszczając). Gdy go b. boli a musi iść, jest wykrzywiony jak paragraf - szyję wykręconą ma w prawą stronę, nie przekrzywiając głowy. Nie wiem czy go boli czy się boi przy trzepaniu. Jak jest na tabletkach to nawet się trzepie i trochę czochra. Prześlizguje się pod meblami, i nie widać żeby sprawiało mu to jakiś większy problem. [/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Poza kręgosłupem, próbowałam go diagnozować także w kierunku chorób uszu i zębów. Daje się cały wymacać, nic go nie boli przy dotykaniu, nawet silnym. Uszy swobodnie mogę tarmosić, drapać itp. Z zębami jest trochę gorzej, przy przecieraniu trochę krwawią mu dziąsła mimo że nie je nic co mogłoby je drażnić, dotykać nie pozwala - z resztą jak zawsze, denerwuje się jak mu grzebię w pysku. Ma kamień ale nie za duży. [/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Ataki bólowe były bardzo częste (pies gryzł co popadnie w tym również mnie), trwały ok. minuty, pies minimalizował je skręcając się mocno w prawo - dociągając lekko spuszczoną głowę do prawego boku. Ból nie ustępował co widać było po skrzywionym psie dopóki nie dostał zastrzyków p.bólowych. Podczas diagnozy w gabinetach weterynaryjnych wykazywał silny ból z atakiem pisków przy skręcaniu głowy do góry i w lewo.[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Wykonaliśmy zdjęcie RTG, które wykazało zwapnienia między kręgami w części szyjnej (zdjęcie załączę później). Po przestudiowaniu internetu w temacie spondylozy i osteofitów domniemuję, że coś mu uciska. [/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Pies od 3 tygodni jest na Rimadylu, który wyraźnie mu pomaga ale nie eliminuje całkowicie bólu. Pół tabletki starcza mu tak na ok. 15 godzin. Czasami muszę mu podać wcześniej. Daję tylko wtedy gdy widzę, że boli. Wiem, że to tylko p.bólowy a nie leczący środek. Suplementuję go także tabletkami dla seniorów flawitol dr seidla. Pies ogólnie czuje się dobrze, ma mega apetyt, dobrze się wypróżnia, nie jest apatyczny. Generalnie jest b. żywym psem i muszę go teraz bardzo stopować. [/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]I teraz moje wątpliwości: [/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]1. czy trzymać go dalej na rimadylu?[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]2. czy może na innych p.bólach?[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]3. zaryzykować steryd? (ale boję się że nie zadziała a napadnie go ból i ześwirujemy oboje, poza tym z materiałów przestudiowanych terapie sterydami wydają mi się być ostateczne)[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]4. jaką suplementację zastosować - nie wiem czy mam iść w kierunku stawów i suplementować glukozaminą itp czy czymś bardziej złożonym?[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]5. czy robić rezonans?[/FONT][/COLOR] [FONT=Lucida Grande, Trebuchet MS, Verdana, Helvetica, Arial, sans-serif][COLOR=#333333]6. czy to na pewno tylko te zwapnienia mogą powodować takie objawy? czy traktować to jako zwyrodnienie?[/COLOR][/FONT] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]7. może to tylko uszkodzenie mięśnia albo coś typowo kontuzyjnego?[/FONT][/COLOR] [COLOR=#333333][FONT=Lucida Grande]Będę wdzięczna za wszelkie porady.[/FONT][/COLOR]
  4. Czy ktoś miał buldożka francuskiego, u którego w badaniu usg stwierdzono "brak wytworzenia pełnego zarysu kręgów odcinka piersiowego kręgosłupa"? Jakie metody leczenia Wam proponowano?
  5. Moj piesek, 16,5 letni Maksiu - ma narastajacy problem. Zaczelo sie od problemow z kalem - robilo to wrazenie zaparcia, spacery trwaly coraz dluzej zanim biedak sie zalatwil. obecnie dochodzi do spacerow nocnych (nieraz 3x) a czasem i to bez efektu. -srodek na zaprcia niewiele dal -dziwne nie jest - piesek nie ma zaparcia, kal jest NORMALNY -nie jest to kwestia przyzwyczajenia pieska do zbyt czestych spacerow - dbam o to, wiem kiedy sciemnia, a kiedy naprawde biedak cierpi Do tego doszly drgawki rozpoznane niestety jako objaw bolowy, zwiazany z kregoslupem. niesterydowy przeciwzapalny karprofen nie dzialal zbyt dlugo, piesek cierpial, dlatego przeszlismy na przeciwzapalny steryd. niestety tez nieskuteczny. od dzis zwiekszona dawka sterydu, nie boli - nei wiem czy ma to zw z lekiem, bo Maksus ma czasem lepsze dni. pozostaje problem kupy i obawiam sie neistety ze problem bolu powroci. I tutaj rzecz nietypowa ( jak sadze) - kolejny wet polaczyla fakty i rzekla ze krzywy kregoslup jest przyczyna. nie pamietam dokladnie jej tlumaczenia (jestem przemeczona ciaglymi spacerami, plus we wrzesniu piesek mial problem z brzuszkiem po polknieciu paskudztwa, walczylam o niego dlugo, tak ze we wrzesniu zero nocy normalnie przespanej), jednak bylo logiczne i dotyczylo nacisku kregoslupa i uczucia parcia ( nie pamietam czy parcie za mocne czy za slabe). Czy ktos z Was ma lub mial pieska z podobna przypadloscia? Szukam jakiegokolwiek sposobu zeby pomoc Maksusiowi. Temat nietypowy, wklejam do gastrologii, ortopedii i neurologii. Dodam na marginesie, ze piesek choruje na nerki, jednak wyniki obecnie w normie. wet sprawdzal tez prostate i jest ok. bede wdzieczna za jakikolwiek komentarz. pozdrawiam
  6. Bardzo pilne! Czy ktoś z Was słyszał o piesku z taką diagnozą? Nowotwór zewnątrzoponowy? Bardzo ale to bardzo proszę o kontakt. Czy jest dla tego pieska jakaś szansa? :-(
  7. Chciałam opisac swoją sytuację i poprosić o radę. Mam pieska, który cierpi na porażenie łapek i ma uszkodzony kręgosłup. Ciężko mu chodzić, przewraca się, przednie łapki ma wykrzywione. Objawy jak przy zespole Wobblera. Jest to piesek rasy york, którego kupiłam od Pani, która nie miała żadnej zarejestrowanej hodowli itp. i juz przy [COLOR=#000099][B][U]kupnie[/U][/B][/COLOR] wydawało mi się podejrzane, że pies nie jest zbyt ruchliwy, po kolejnej już wizycie u Weterynarza okazało się po prześwietleniu, że pies ma uszkodzony kręgosłup i porażenie łapek. Konieczna jest operacja, która kosztuje kilka tysięcy, na co mnie nie stac. Oczywiście pewną część pieniędzy postaram się [COLOR=#000099][B][U]zdobyć[/U][/B][/COLOR] we własnym zakresie, ale zastanawiam się, czy jakaś fundacja zajmująca się zwierzętami mogłaby mi pomóc w zgromadzeniu całej sumy środków na operacje. Nie wiem, co zrobić. To mój pierwszy pies, o którym tak bardzo marzyłam. Teraz jest mi strasznie przykro i ciężko. Nie wiem, co robić...
  8. Witam serdecznie. Jestem tu nowa. Mam na imię Kasia i jestem właścicielką prawie 7 letniego jamnika Luckyego (Lakiego). Z góry przepraszam za długość postu, ale postanowiłam całkowicie opisać jak wygląda stan mojego pupila, u którego podejrzewa się dyskopatię. Problem zaczął się dokładnie 29 stycznia tuż po zastrzyku przeciw wściekliźnie. Piesek zaczął w ten dzień popiskiwać (rzadko, lekko), usztywniał szyję. Pomyślałam, że to ból i obrzęk po szczepionce, gdyż to ponoć dość popularne (nawet u ludzi). Zadzwoniłam do Pani doktor potwierdziła moje przypuszczenia, że tak może być, poleciła okłady z altacetu i lodu, które oczywiście pieskowi robiłam. W ten dzień po około 2 tygodniowej przerwie zaczęliśmy ponownie podawać lek na obniżenie ciśnienia Amlozek (piesek był w trakcie leczenia). Niestety piesek w ciągu kolejnych dni nadal popiskiwał (takie pojedyncze piski, jakby się urażał), przestał skakać na łóżka - prosił skomlał, aby go wziąć na ręce i położyć na nie - niestety sam już chętnie zeskakiwał. Skakanie do góry np podczas witania się także kończyło się piskiem i ewidentnym bólem odczuwanym przez psiaka. Lekarz zaczął u niego podejrzewać dyskopatię, a nam nie nadawał spokoju amlozek, który piesek przyjmował i na którego nie reagował zbyt dobrze. Po prostu uważaliśmy, że mu nie służył - a dlaczego? A to dlatego, że występował u niego szereg niepożądanych działań od nieprzechodzącej ospałości, przez lęki. Za ból szyi/pleców(?) także go obwiniliśmy (może powodować zapalenia stawów, bóle mięśni itd). Potwierdzeniem było dla nas przerwanie jego podawania po około półtora do dwóch tygodni od 29 stycznia. W efekcie czego już następnego dnia piesek był już żywszy, popiskiwanie ustępowało, było rzadsze. W ciągu kilku następnych dni piski się już nie zdarzały. Za wszystko więc obwiniliśmy amlozek (łącznie z lekarzem) i zadowoleni myśleliśmy, że wyeliminowaliśmy problem. Jednocześnie leczyliśmy pieska na śródmiąższowe zapalenie nerek. Zapalenie nerek zostało wyleczone (14 marca miał piękne wyniki badań), ale 3-4 dni po nich znów pojawiła się kapiąca krew "z siusiaka". Zrobiliśmy badania moczu i usg - wyniki tym razem wskazywały na zapalanie prostaty (lekarz pokazywał nam na usg małe torbielki). Wracając jednak do głównego tematu w tym samym czasie, w którym pojawiła się krew wróciło popiskiwanie i ból. Piesek znów przestał chcieć skakać. Pojawiliśmy się u lekarza. Leczyliśmy zapalenie prostaty - dostał bactrim, po którym wyniki moczu są coraz lepsze. Z szyją/kręgosłupem w tym czasie nie zostały podjęte jeszcze żadne kroki, by nie mieszać leków. Ponadto lekarz dawał nam nadzieję, że w ciągu jakiś 3 tygodni znów może to przejść. Ostatnia wizyta była w miniony poniedziałek (04.04). Po niej nic się nie zmieniało, a nawet było gorzej. Piesek podczas gwałtownych ruchów/ skoków (nie dopilnowaliśmy go raz i na dźwięk domofonu gwałtownie zeskoczył) zaczął bardzo "płakać", skomleć - nie tak jak wcześniej pojedynczo, tylko dłużej - takie zaciąganie z bólu. Podobnie było po powrocie ze spacerów. W trakcie powrotu piesek nagle urażał się, zapłakiwał = zapiskiwał, przy tym robił charakterystyczny garb, ale trwało to parę sekund. Od razu wracał do domu tyle, że wolniej. Czasem zdarzało się, że pieska lekko uraziliśmy, tzn. bardzo lekko, ale zbyt gwałtownie dotknęliśmy go i wtedy sztywniał i lekko popiskiwał. Ponadto od czasu problemu z szyją/kręgosłupem mój piesek często się przeciąga (częściej i intensywniej niż przed wystąpieniem pierwszych negatywnych objawów, ale nie sprawia mu to żadnego bólu). Przedwczoraj (w środę) zaczął po wieczornym spacerze bardzo zawodzić, wtedy też od razu chce siadać i to robi. Po chwili ból/ skowyt przechodzi. Po tym zdarzeniu od razu zadzwoniliśmy do lekarza i pojechaliśmy po leki - dostał carprodyl 20mg lek przeciwbólowy i przeciwzapalny. Zaprzestaliśmy też jakiegokolwiek wkładania go na łózko - kategorycznie postanowiliśmy go odzwyczaić od skakania na nie (otrzymał swoją grubą dużą kołdrę, zrobiliśmy mu jego małe własne łózko, nie cienkie legowisko). O dziwo czym bardzo zaskoczył mnie mój piesek przez całą noc spał w tym "nowym łóżku", byłam z niego niesamowicie dumna. Dopóki byłam z nim wczoraj w domu do 12 wszystko w było w porządku, nie miałam problemu z dopilnowaniem go by nie skakał na łóżka. Po 12 wrócił do domu mój tata, więc ja poszłam się szykować do łazienki. Niestety on go już nie upilnował. Tylko jak poszedł do kuchni piesek wskoczył na łózko i co gorsza zaraz po tym zadzwonił domofon i piesek z niego również zeskoczył. Płakał z 30sekund. Przebieg dalszej części dnia był całkiem dobry. Zostałam sama z pieskiem i oczywiście nadal nie miałam problemu z upilnowaniem go - ani razu nie wskakiwał na łózka, ze spacerów wracał zadowolony. Podczas wieczornego spaceru nawet nie chciał wcale wracać do domu..no ale spacer kiedyś się skończyć musiał ;) Po powrocie do domu, mój piesek zaaferowany powrotem rodziców niechcący obił się pyszczkiem o nogę mojego taty i zaczęło się straszliwe skowycie. Piesek zesztywniał, zrobił garba, bardzo płakał, cofał się, nie mógł sobie znaleźć miejsca, był przerażony, siadł sobie obok mnie i mojego chłopaka, bardzo się trząsł i bał. Chciałam go pogłaskać po klatce piersiowej zaczął jeszcze głośniej płakać. Przestałam go dotykać. Jego kark był sztywny, a jamnik biedaczek przerażony. Troszkę się uspokoił, ale później wystraszył się otwierania drzwi w łazience (niedaleko nas, ale daleko by go dotknęły) znów zaczął niesamowicie płakać. Jak mój luby zaczął ściągać buty po spacerze, też psiak bał się jego łokcia - byleby go nikt nie dotknął. Jeszcze chwilę po tym nie mógł sobie znaleźć miejsca, był przestraszony, uspokajał się, po czym znów delikatnie sztywniał popiskując. Po 5-8 minutach delikatnego głaskania (kiedy już było możliwe) i uspokajania pieska przeszło. Odżył znów merdał ogonkiem, chciał smakołyków, przynosił zabawki. W tym czasie zadzwoniłam też do weterynarza. Powiedział, że jeśli mimo podawania leku carprodyl ból nie będzie ustępować, to on już nie może zastosować innego zachowawczego leczenia, pozostaje zdjęcie rtg i... prawdopodobnie operacja, którą nas postraszył. Dziś na porannym spacerze był zadowolony, nie chciał wracać do domu (widziałam przez okno jak szalał). Problem pojawił się w klatce, gdy mój tata musiał go wziąć na ręce (schody). Sam przyznał, że musiał to zrobić nieumiejętnie, bo piesek zapłakał, ale pojedynczo i później po powrocie był przestraszony (już nie popłakiwał). Wtulał się we mnie, potrzebował bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Przeszło bardzo szybko. Jestem przerażona. Wydawało mi się, że lek działa. Piesek zachowuje się całkiem normalnie, jest zadowolony dopóki nagle gwałtowanie nie napnie mięśni szyi/kręgosłupa. Chodzi normalnie, nie kuleje, nie zawodzi łapkami, nie ma (i oby nie miał!! odpukać!!) paraliżu. Dostaje jak gdyby skurczów po wykonaniu gwałtownych ruchów. Nie wiem co to może oznaczać, czy jest to postać dyskopatii? Czy ktoś coś wie na ten temat? Miał podobne doświadczenia? Serdecznie proszę o pomoc.
×
×
  • Create New...