Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'wychowanie'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

  1. Witam , na wstępie zaznaczę że jestem nowy na forum i nie wiem czy umieściłem pytanie w odpowiedniej kategori. Problem jest następujący , mam 8 miesięczną suczkę - mieszankę kundla i wyżła i niemieckiego szorstkowłosego ( matka ). Pies jest do mnie i do całej rodziny bardzo przywiązany , ma zapewnione dużo zabawy , pieszczot , często jeździmy z nim na wieś i do lasu - gdzie może się solidnie wybiegać. Problem zaczyna się dopiero w kwestii posłuszeństwa. Pies nie reaguje na wołanie , gdy na przykład coś wywęszy w ogóle nie zwraca na nas uwagi. Pewnego razu musieliśmy już jechać z lasu ( pies oczywiście nas zlekceważył ) spróbowałem go podnieść i zanieść do samochodu - pies zaczął uciekać. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji , liczę na waszą pomoc - pozdrawiam ( pies nie jest bity )
  2. Serdecznie zapraszamy na cykl wykładów dla właścicieli psów!Wykłady są skierowane do wszystkich, którzy planują wzięcie psa (szczenięcia lub psa starszego) do domu lub właśnie przeżywają pierwsze wspólne chwile.Początek znajomości z psem jest niezwykle kluczowy dla dalszych relacji, dokładnie tak samo, jak w przypadku początków każdej nowej znajomości. To czas gwałtownych zmian wy życiu i psa i człowieka, nauka kompromisu i współpracy.Dla świeżo upieczonego właściciela psa, każda dobra rada jest na wagę złota. Dlatego, na wykładach podzielimy się z Wami swoją wiedzą i doświadczeniem :)TEMATYKA WYKŁADÓW:11 LUTEGO: “Pierwsze kroki ze szczenięciem – wychodzenie czy szkolenie?”10 MARCA: “Socjalizacja szczenięcia – kiedy i jak zacząć.” 14 KWIETNIA: “Dobre wychowanie od szczenięcia.” To już za nami: 10 GRUDNIA 2015: Mój pierwszy pies – od czego zacząć wspólną przygodę? 12 STYCZNIA 2016: “Kolejny pies w rodzinie – jak go wprowadzić do domu?” MIEJSCE Klub Jaś i Małgosia, al. Jana Pawła II 57, Warszawa KOSZT 30 zł / wykład 20 zł / wykład dla obecnych klientów Akademii Więcej informacji oraz zapisy znajdziecie na: http://www.dobrypies.pl/wyklady-dla-wlascicieli-psow-2015-2016/ Do zobaczenia! :D
  3. Serdecznie zapraszamy na pierwszy z cyklu wykładów dla świeżo upieczonych właścicieli psów! Wykłady są skierowane do wszystkich, którzy planują wzięcie psa (szczenięcia lub psa starszego) do domu lub właśnie przeżywają pierwsze wspólne chwile. Początek znajomości z psem jest niezwykle kluczowy dla dalszych relacji, dokładnie tak samo, jak w przypadku początków każdej nowej znajomości. To czas gwałtownych zmian wy życiu i psa i człowieka, nauka kompromisu i współpracy. Dla świeżo upieczonego właściciela psa, każda dobra rada jest na wagę złota. Dlatego, na wykładach podzielimy się z Wami swoją wiedzą i doświadczeniem :) TEMATYKA WYKŁADÓW: 10 GRUDNIA 2015: Mój pierwszy pies – od czego zacząć wspólną przygodę? 14 STYCZNIA 2016: “Kolejny pies w rodzinie – jak go wprowadzić do domu?” 11 LUTEGO: “Pierwsze kroki ze szczenięciem – wychodzenie czy szkolenie?” 10 MARCA: “Socjalizacja szczenięcia – kiedy i jak zacząć.” 14 KWIETNIA: “Dobre wychowanie od szczenięcia.” MIEJSCE Klub Jaś i Małgosia, al. Jana Pawła II 57, Warszawa KOSZT 30 zł / wykład 20 zł / wykład dla obecnych klientów Akademii Więcej informacji oraz zapisy znajdziecie na: http://www.dobrypies.pl/wyklady-dla-wlascicieli-psow-2015-2016/ Do zobaczenia! :D
  4. Witam, 10-tygodniowy piesek rasy maltańczyk jest w moim domu od 2 dni, pierwszy dzień chyba był zestresowany i z tęsknoty za rodzeństwem nie jadł cały dzień. Nauczony jest załatwiania się na matę z różnym rezultatem, czasem bawi się w innym pokoju i sika w miejscu w którym jest ;) - sprzątam, zabieram go na matę i mówię że ma sikać w tym miejscu. W pierwszym dniu zrobił kupkę dwa razy na matę za co go pochwaliłem i nie tknął jej. W drugim dniu apetyt pieskowi wrócił, opróżnia miskę (karmię go karmą - Tropi-Dog jaką otrzymałem od hodowcy). Na opakowaniu karmy pisze, że dla jego wagi powinien jeść 20g na 24h i dzielę mu tą porcję na 3 posiłki namaczając ją wodą. Na noc oraz jak wychodzimy z domu, ograniczam mu przestrzeń do 1 pokoju z jego legowiskiem i podkładem. Czasem protestuje jak go zamykam w jego przestrzeni ale dzięki temu częściej też sika na matę. Wczoraj wieczorem zaobserwowałem, że po zrobieniu kupki zaczyna ją wąchać albo zjadać sam nie wiem - szybko go odciągnąłem od niej ale był bardzo natarczliwy i wszelkie metody stosowane do tej pory by odwrócić uwagę nie działały. Opinii w necie dot. ww. wyczytałem wiele - od takich, że to "normalne" - poprzez sugerowany brak witamin aż po choroby i lamblie włącznie. W poniedziałek mam wizytę u wete - 2 szczepienie więc podpytam co robić a może ktoś z was może coś polecić? Wyczytałem, że pomaga wzbogacenie flory bakteryjnej jelit np. poprzez nakarmienie pieska kefirem - ale obawiam się, że dostanie biegnki. Wczoraj po powrocie do domu zauważyłem że ma bardzo zaropiałe oko, włosy pozaklejały mu oko ale wacikiem i przegotowaną wodą namoczyłem mu oko i okolice i oczyściłem - dzisiaj jakby lepiej z okiem. Jakie nagrody stosować (smakołyki) bo jego karma jest dosyć drobna i sucha. Czy stosować karmę jako nagrodę za dobrze wykonane polecenie?
  5. Witajcie! Jestem tu nowa. Piszę do Was z pewnym problemem, który od pewnego czasu . Otóż, prawie miesiąc temu przygarnęłam ze schroniska Radzia. To wspaniały pies, od razu oszaleliśmy na swoim punkcie. Jest to starszy psiak (ponad 9 lat), któremu chciałam zapewnić spokojną starość w ciepłym domku i otulić go miłością do końca jego pieskiego bytowania. W schronisku Radek był bardzo medialnym psem. Jeździł z wolontariuszami na eventy typu dzień dziecka, festyny, konkursy. Jego opiekunowie nigdy nie słyszeli, jak warczy albo szczeka, taki potulny przytulak. W schronisku na mój widok i głos zaczął piszczeć z tęsknoty, wtedy mnie urzekł... :) Psiak okropnie ucieszył się adopcją. W nowym domu był taki ciekawski, poznawał nas i swoje nowe terytorium. W tym czasie mój tata był zagranicą. Kiedy wrócił (w niedzielę), Radek zmienił się nie do poznania... Ujada na tatę, warczy, szczeka, a potem leży w kącie osowiały... :( Natomiast kiedy wie, że tata jest np na dworze, to on nie daje się wyciągnąć z domu. Podniesiony głos, smakołyki, wołanie - NIC nie pomaga. Ostatnio wyciągnęłam go dosłownie siłą z domu, bo siedział w nim cały dzień, nie ruszając się z pokoju. Nie wiem co robić :( Jego agresja względem taty nasila się zwłaszcza, gdy ja przy nim jestem (przy Radziu). Czy pies mógł mieć jakieś przykre zdarzenia z przeszłości? O co może chodzić? Nie rozumiem tego... To przecież taki spokojny, łagodny psiak, co zrobiłam nie tak??? Proszę o pomoc...
  6. Witam, mam ogromny problem z agresją u mojego psa. Bari jest olbrzymim mieszańcem (60kg) - owczarek podhalański + niewiadoma rasa (ojciec nieznany), i aktualnie ma 1 rok i 8 miesięcy. Zacznę od tego, że nie jest to pies z traumą. Wychował się w domu u mojej rodziny z resztą szczeniaków w bardzo dobrych warunkach. My od małego staraliśmy się go socjalizować zarówno z ludźmi jak i psami. Żadne z jego rodzeństwa nie przejawia agresji. Jednak wraz z wiekiem narastają problemy z zachowaniem Bariego. Z pewnością jest to pies mocno stróżujący, nie ma mowy o tym, żeby ktoś obcy, a nawet znajomi, których zna ze spacerów weszli do domu. Bywały takie sytuacje, że nawet wpuszczał niektórych, ale potem bez ostrzeżenia rzucał się na nich. Wygląda to makabrycznie. Wpada w pewnego rodzaju amok, nic na niego wtedy nie działa. Poradzono nam, żeby go zamykać, ale przecież to nie rozwiazanie na dłuższą metę. Oprócz tego, od pewnego czasu ogromnym problemem stały się nawet spacery. Mieszkam w centrum Warszawy, wszędzie wokół nas jest pełno ludzi i psów. Nie ma mowy, żeby wyjść i nie natknąc się na kogoś. Niestety, Bari w ostatnim czasie stał się niezwykle agresywny przede wszystkim do ludzi. Potrafi przejść koło setki ludzi i rzucić się na bezbronnego człowieka. Jest to olbrzymi pies, więc mam problem z utrzymaniem go na smyczy. Wcześniej wychodziła z nim też moja mama, ale po paru incydentach, gdy nie utrzymała psa, panicznie się boi z nim wychodzić. Muszę dodać, że podejrzewam, iż Bari atakuje, ponieważ myśli, że musi nas bronić. Dzisiaj miał miejce kolejny atak. Staramy się w miarę możliwości jeździć z Barim na spacery w bardziej przestronne miejsca, żeby mógł się wybiegać. Tak jak zwykle wyszłam z nim na podwórko i chciałam razem z mamą dojść uliczkami do zaparkowanego samochodu. W pewnym momencie z budynku, koło którego przychodziłyśmy, wyszła kobieta i stanęła przy drzwiach rozmawiając przez komórkę. Bari bez wachania rzucił się na nią, utrzymałam go, ale pomimo wielu prób uspokojenia psa on dalej chciał atakować. Wyglądało to tragicznie, pod wpływem jego ogromnej siły wylądowałam swoimi czterema literami na chodniku. Gdyby nie pomoc mamy pies dawno by już siedział tej kobiecie na plecach. Takich przypadków było naprawdę wiele, ponieważ w naszej okolicy jest ciągły ruch. Łagodniejszy jest dla psów, ale odkąd dojrzał w przypadku konfliktów z psami nie odpuszcza. Obecnie nawet jeżeli jest obszczekiwany (co zdarza się często małym pieskom na widok olbrzyma) nie potrafi tego zignorować i chce atakować. Mamy w okolicy paru "wrogów", na których widok od razu szykuje się do boju. Chociaż to wydaje mi się bardziej zrozumiałe niż agresja w stosunku do ludzi. Przypadek Bariego był konsultowany z wieloma behawiorystami, byliśmy już na 2 szkoleniach, wszystkie prowadzone metodami pozytywnego wzmocnienia. Niestety, bez większego powodzenia. W dalszym ciągu mamy problem nawet ze skupianiem uwagi na właścicielu, gdy jesteśmy poza domem. Tracimy powoli wiarę i siłę. Boję się, że w końcu ktoś wezwie na mnie straż miejską i będę zmuszona go uśpić.... Dlatego teraz chcemy spróbować bardziej rygorystycznych metod, polecono nam behawiorystę, który szkoli psy przy pomocy kolczatek, a nawet obróż elektrycznych.. Może tak trzeba. Nie wiem co robić. Mam wrażenie, że nie nadajemy się do tego psa, mamy za słaby charakter, ale oddanie go traktujemy jako ostateczność (w stosunku do swoich jest kochanym, potulnym psem) - chociaż ten scenariusz z każdym atakiem staje się coraz bardziej prawdopodobny. Może ktoś miał już podobne doświadczenia, mógłby coś doradzić? Bardzo proszę o pomoc!!!!
  7. Witam, od czwartku mam szczeniaka rasy Cavalier King Charles Spaniel (urodzony 17.04.2015). Wiem dużo nt. szkolenia psów ale jednak nie w każdym przypadku sobie radzę. Nie mamy dużo problemów z pieskiem. Sporo gryzie (ręce, nogi, skarpetki, buty, kapcie, szyja, ucho..) ale komendę "zostaw" opanował już w miarę dobrze i w większości przypadków się udaje (oprócz sytuacji gdzie jest bardzo roztargniony, w tak zwanym "szale"). Wchodzi też w miejsca, w które nie powinien a są niezabezpieczone ale tutaj zostaje mi tylko zabezpieczyć te miejsca(głównie szpary między meblami). Komendę "siad" również opanował ładnie i jeśli widzi kliker to usiądzie, bez klikera trochę rzadziej się udaje, bo tylko jeśli ja wypowiem komendę (mojej mamy chyba nie respektuje do końca). Zasypia głównie u mnie na kolanach, w swoim legowisku bardzo trudno go zostawić do odpoczynku. Musi być bardzo zmęczony. Noce spędza ze mną w łóżku ale to na moje własne życzenie, ponieważ chcę tego i tylko zasypia w legowisku a w nocy gdy się budzi "za potrzebą" to biorę go do siebie. Staram się z nim nie wychodzić na dwór bo wczoraj miał dopiero drugie szczepienie a nie mam "pewnego" miejsca na dworze, gdzie bez obaw mogłabym go puścić, tym bardziej, że straszny z niego żarłok i każdy kamień/kwiatek/trawka ląduje w pyszczku (nie je, tylko przeżuwa i jak zainteresuję go jakąś zabawką to wypuszcza swoją zdobycz i oczywiście dostaje pochwałę). Załatwia się w domu na matę lub na podłogę (stosunek 1:4 - mata podłoga, ale pracujemy nad tym). Za skorzystanie z maty pochwała (czasami, jeśli kliker pod ręką do z klikiem). Za zrobienie na podłogę, głośne FE!, później odsuwam piesia i sprzątam (bardzo chce mi pomagać w sprzątaniu dlatego muszę go odsunąć na bok i zainteresować zabawką..) Dodam też, że nie mam kojca ani klatki a odkąd przyjechał nie zostawał sam.. Tego obawiam się najbardziej. Ale jestem w trakcie budowania kojca - myślałam, że obejdzie się bez i wydałam na wyprawkę cały "psi budżet" a zanim zarobię to zdążę zrobić coś sama np. z elementów ogrodowych. Niby wszystko da się znaleźć w internetach, dużo tez już się naczytałam.. ale jednak czułabym się pewniej jeśli ktoś po prostu wytknąłby mi błędy, zrównałby z ziemią, bo robię coś nie tak, albo po prostu coś doradził, no nie wiem ;) Bardzo też proszę o podpowiedź - co robić jak piesio wpada w szał gryzienia? Nie ma siły na niego nawet jak pokazuje ze mam jedzonko i za uspokojenie sie bedzie nagroda... zabawki tez wtedy nie istnieja.. :(
  8. Witam, mam ogromny problem i bardzo liczę na pomoc z Waszej strony! Mam dwa psy: jeden to Jack Russell Terrier (w lipcu będzie miał 3 lata) oraz kundelka (we wrześniu 10 lat). Do tej pory nasze życie to była idylla - psy nieodstępowały się na krok. Od zeszłej soboty zaczął się istny koszmar. Do moich rodziców przyszli dobrzy znajomi, którzy również posiadają psa, o którego moje czworonogi swego czasu się pogryzły. Nieoczekiwanie wieczorem psy skoczyły sobie do gardeł, prowokatorem był ten starszy - do tej pory powtarzało się to raz na kilka miesięcy, więc wtedy uznaliśmy to za normę, swego rodzaju "reset" ich psich relacji. Tradycyjnie rozdzieliliśmy je: jeden pies trafił do kojca na podwórku, drugi - do domu. Wypuściliśmy ich po wyjściu znajomych, sytuacja była napięta, ale nie przejęliśmy się tym bardzo. Cały następny dzień psy omijały siebie wzajemnie, patrzyły spode łba. Aż nadszedł poniedziałek - i psy po raz kolejny nieoczekiwanie skoczyły sobie do gardeł, nie widziałam żadnego tego powodu. Znowu zaczął starszy. I ten sam schemat: rozdzielamy i obserwujemy je. Ale wtedy zdecydowaliśmy, że noc spędzą osobno - do tej pory dzieliły miejsce do spania. Jeden spał na jednym piętrze, drugi - na drugim. Aż nadszedł ranek: moja mama zdecydowała się je wypuścic razem - i znowu walka, tyle, że tym razem sprowokował ją terrier. Walka była tak silna, że ledwo można było je rozdzielić... I od tamtej pory: gdy jeden biega po podwórku, drugi jest w kojcu, i na przemian. Śpią także osobno. Ale przed momentem miała miejsce taka sytuacja: młodszy przeszedł w odległości przeszło metra obok kojca, gdzie jest kundel - ten zaczął warczec, nastroszył sierśc - nie zachowuje się normalnie. Ogólnie oba psy są strasznie pobudzone - w czasie wymiany na trasie kojec-podwórko, gdy jeden wychodzi z kojca nerwowo szuka tego drugiego. Dramat. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, do tej pory psy żyły w przyjaznych stosunkach, a teraz gdyby je zostawic - mam pewnośc, że skończyłoby się to tragicznie. Dodatkowo podejrzewam, że jedna z suk u sąsiada ma cieczkę - ale czy to mogłoby byc powodem tak skrajnego zachowania? Wcześniej nie miało to żadnego wpływu na ich życie, nigdy nie były tak przeraźliwie agresywne... Czy na zachowanie starszego psa może miec fakt, że w czasie pierwszej walki to on bardziej ucierpiał - ma zranioną delikatnie łapę? Do tej pory młody mu się nie stawiał, wystarczyło, że kundel warknął a terrier natychmiast uspokajał się. Aż w końcu - czy to próba ustalenia hierarchii? Wiem, że ten starszy nie odpuści, będzie walczył do ostatniego momentu... I czy kastracja może nam pomóc? Proszę bardzo o pomoc. Już nie mam siły chodzic cały czas i się upewniac czy psy są całe, czy kojec domknięty... Wcześniej takie problemy się nie pojawiały, a i żaden z nich nie wykazywał aż takiej agresji w stosunku do drugiego. Dodam, że dzisiaj ten starszy na mnie warczał, gdy chciałam żeby wyszedł z domu - czy to coś znaczy? Dochodzi do strasznej sytuacji, gdy zaczynam bac się własnych psów. Jeszcze raz bardzo proszę o pomoc!
  9. No właśnie, nie wiem jak to wygląda. Zdaję sobie sprawę, że wszystko trzeba pomnożyć przez dwa: dwa razy więcej jedzenia, dwa razy więcej wydatków, dwa razy więcej szkód, dwa razy więcej czasu... ale jest to ale! Ale czemu nie? Jakieś za, a może przeciw? Generalnie decyzja jest już podjęta. Zakochałam się w parce z jednego miotu. Trafiły do mojego serca od razu, panienka to wulkan energii, zaczepiacz i w ogóle strasznie gadatliwa jest, na wszystko reaguje figlarnym szczeknięciem albo warknięciem :P Pan też zabawowy, ale już nie tak gadatliwy i nie taki rozrabiaka. I wiem, będą dwa, koniec i kropka! Przy okazji ożywią moją psicę starszą ;) ALE ale czy jest ktoś, kto miał doświadczenie z takimi dwoma urwisami w tym samym wieku? U mnie w domu zawsze był jeden pies i jeden kot. Teraz jest 8 kotów i będą 3 psy.I jak z kotami to raczej problemów nigdy nie ma, tak z psami mam nad głową znak zapytania. I nie wiem jaki takie dwa szkraby będą miały stosunek do mnie - jako swojej pańci, czy raczej pańci nie będzie - będą zabawy. W ogóle nie wiem jak to jest z dwoma na raz. Może ktoś pomoże? ;) ps: jeśli taki temat był, wybaczcie, ale za Chiny znaleźć nie mogłam.
  10. Witam serdecznie. Licząc na Wasze doświadczenie i wiedzę bardzo proszę o wskazówki, tytuły wartych uwagi" książek w tym temacie i ewentualnie namiar na polecanego behaviorystę (Kraków lub Limanowa). W czym rzecz: mam dwa psiaki w typie sznaucer miniaturowy - pies 5 lat, suczka 4 lata (wysterylizowana, nie widzi na jedno oczko). Są to najlepsze, najbardziej kochane i najmądrzejsze psy na świecie ale tylko i wyłącznie kiedy są w domu. Na zewnątrz zachowują się strasznie. Wcześniej było znacznie lepiej, teraz od kilku miesięcy przechodzą same siebie. Nigdy nie lubiły innych zwierząt, psów, teraz atakują, obszczekują i rzucają się na wszystkie napotkane psy, nawet te, które znają. Ciężko jest je utrzymać na smyczy, starszy nie cierpi również dzieci i rzuca się do nóg każdemu napotkanemu dziecku. Normalnie wychodzimy z nimi nie mniej niż 3 x dziennie po 30-45 minut każdy spacer. W weekendy jesteśmy za miastem i tam spacery mają nieograniczone (ale wolą być w domu). Od kilku dni pies (starszy) zaczął mnie gryźć (łapie mnie zębami za dłonie i nogi), zdarza się to w sytuacji, kiedy np.próbuje przypiąć smycz przy sklepie, nie jest to zbyt częste, tylko i wyłącznie rano (w piekarni, ściana jest szklana i cały czas psy mnie widzą, trwa to naprawdę kilkadziesiąt sekund, bo jak zaklęte cały czas ujadają, warczą i rzucają się na każdą osobę, która przechodzi). Wcześniej też zdarzało się, że starszy z moich psów "karał" mnie, obrażał się, nie jadł lub po prostu atakował, np.jakiś czas temu odwiedzili nas znajomi z kilkumiesięcznym dzieckiem, kiedy wzięłam dziecko na ręce, mój pies wpadł w szał, zaczął ujadać, łapać mnie zębami za spodnie, doskakiwać do dziecka. Kiedy jesteśmy w domu nie odstępuje mnie na krok, wszędzie chodzi za mną, nawet do łazienki, jeśli zamknę drzwi, to urządza histerie, skamle, drapie drzwi. A przy tym jest bardzo inteligentny, w mig uczy się wszystkiego, ładnie się słucha i wykonuje polecenia (ale tylko wtedy kiedy ma na to ochotę), lubi się bawić, piłeczką, zabawkami, nigdy ich nie niszczy. Nie ma problemu z pozostaniem w domu, kiedy wychodzę. Suczka -w domu ona dominuje nad psem, jest spokojniejsza w stosunku do ludzi ale bardziej agresywna i zaczepna dla innych zwierząt. Trafiła do mnie w wieku kilku miesięcy (5-6). Odkupiłam ją od handlarza na targowisku, zamiast oka miała jedną wielką ranę. Nie lubi "ruchowych" zabaw. Uwielbia za to spać w pościeli i jeść. Nie interesują ją zabawki, jeśli już, to tylko te, które może rozłożyć na strzępki i podrzeć, uczy się komend i słucha tylko w zamian za smakołyki. Większość czasu spędza na kanapie, uwielbia się przytulać, warczy jeśli się ją obudzi, jest bardzo wrażliwa na hałas, boi się głośnych dźwięków. Mam świadomość, że w znacznej części to ja odpowiadam za takie zachowanie swoich psów. Chciałabym skorygować ich nawyki. Próbowałam kilku sposobów z poradników dot. wychowania zwierząt ale o ile w domu jest OK' to na zewnątrz jakby głupiały. Myślę, że bardziej kłopot dotyczy psa, gdyby udało się skorygować jego zachowanie na spacerach, to suczka też lepiej by się zachowywała.Myślę, że ona trochę naśladuje jego. Kiedy pies był chory i wychodziliśmy na spacer tylko z suczką, to zachowywała się bardzo porządnie, prawie wzorowo. z góry dziękuję za informację
  11. Witam serdecznie! Niedługo w moim domu zamieszka szczeniaczek rasy CKCS. Powoli już się do tego przygotowuję, ale chciałabym poczytać jakieś książki oprócz internetowych publikacji. I tu rodzi się problem.. ogrom tytułów/autorów. Kompletnie nie wiem co wybrać, poczytałam, że Zofia Mrzewińska (i kilku jeszcze innych autorów) jest polecana ale chyba to jednak za mało, bo od czego zacząć, co jest bardziej przydatne w wychowaniu szczeniaka, przecież nie nauka jakichś sztuczek (bo do tego raczej dochodzimy później huh?). Poszukuję książki poświęconej stricte wychowaniu szczeniaka, zrozumienia jego zachowania. Później poczytam całą resztę (którą również, drodzy forumowicze, możecie polecić). Pozdrawiam!
  12. Hello :) Zapraszam Was na mój blog, na którym piszę o życiu z whippetem. Znajdziecie tam historie z życia wzięte, moje obserwacje, przemyślenia, wskazówki i porady. Będę obalać charcie mity i pokażę Wam, jak od kuchni wygląda życie z tym szybkim niczym wiatr domatorem. Między wierszami przemycę wiedzę o tym, jak psy widzą świat i jak stworzyć ze swoim Chudełem zgrany, szczęśliwy duet. http://blog.talkwithdog.pl/ Możecie znaleźć mnie również na Facebooku: https://www.facebook.com/talkwithdogpsitrener Na fanpage'u znajdziecie informacje o świeżutkich wpisach na blogu, oraz dowiecie się, co słychać u moim klientów. A wszystko to i więcej na mojej stronie: http://talkwithdog.pl/ Enjoy! Mag :)
  13. Serdecznie zapraszamy !!! Wykład (6 grudnia, sobota, 2014) poprowadzi Sylwia Najsztub (http://www.duchleona.pl) Odbędzie się w godz.10.00 - 17.00 (przerwa obiadowa 13.00 -14.00). Pytania będzie można zadawać w trakcie wykładu, na bieżąco, więc wykład może się przedłużyć. CENA: 240 zł W cenę wliczone są napoje, słodki poczęstunek i obiad. Zgłoszenia i wpłaty przyjmujemy do 27 listopada. Nr konta podany jest w formularzu zgłoszenia. Formularz jest dostępny na: www.razemztola.pl - wydarzenia. W trakcie wykładu omówione zostaną: - rozwój psychiczny i fizyczny - jak nie zaszkodzić - najczęstsze problemy zdrowotne - najczęstsze błędy wychowawcze i szkoleniowe (na podstawie konkretnych przypadków) - motywacja do pracy i nauki - jak zbudować prawidłowe relacje Wśród uczestników rozlosujemy niespodzianki. Do wygrania m.in. 50% zniżka na kolejny wykład Sylwii Najsztub "Zagrożenia i błędy w komunikacji na linii człowiek-pies - w jaki sposób wywołujemy i wzmacniamy niepożądane zachowania" i 50% zniżka na styczniowe seminarium z Agnieszką Nojszewską: www.facebook.com/events/703754333006615/ Wkrótce podamy adres miejsca, w którym odbędzie się seminarium. Wydarzenie na Facebook'u https://www.facebook.com/events/624513441003678/625603797561309/?notif_t=plan_mall_activity
  14. Mam problem z moją adoptowaną sunią. Dafne (zmiksowana labradorka) ma niemal dwa lata, a jest z nami od 9 miesięcy. Od momentu jej przygarnięcia mieliśmy z nią dużo kłopotów. Podejrzewamy, że była bita, wcześniej w ogóle nie opuszczała klatki w schronisku i nie znała życia poza nim, bała się nawet jedzenia, ale najbardziej ludzi. Jednak, choć trwało to długo, udało mi się zdobyć jej zaufanie (jak na razie niestety tylko mnie, mojego chłopaka nadal się boi, choć coraz mniej). Niestety mieszkamy w jednym z afrykańskich krajów i ze względów bezpieczeństwa odradzono mi samodzielne poruszanie się po ulicy. Mamy dom z ogrodem, co pozwala Dafne bawić się, biegać i załatwiać się w bezpiecznym, zamkniętym otoczeniu. Ale z drugiej strony utrudnia to jej wychowanie. Nie mogę jej zaznajomić z nowymi bodźcami, takimi jak ruch uliczny, rower, dziecko z piłką itd. Postanowiłam jednak z nią wychodzić od czasu do czasu. Problem polega na tym, że nie mogę nauczyć jej chodzenia na smyczy. [B]Scenariusz przedstawia się następująco:[/B] podchodzę ze smyczą (którą wcześniej zwykłam kłaść koło suni, żeby w końcu przestała się bać samego obiektu; po pewnym czasie zaczęła wreszcie ignorować, że coś koło niej leży) i gdy tylko sunia zobaczy, że mam smycz w ręku już się spina i ucieka do kąta. Mimo tego przypinam smycz do obroży i wtedy zaczyna się rodeo. Dafne rzuca się na oślep, obijając się o wszystko wokół, robi jakieś dziwne fikołki i podskakuje, jak zając. W tym samym czasie robi pod siebie (i siusiu i kupę). Wiele razy musiałam puścić smycz, żeby nie zrobiła sobie krzywdy (nawet w ogrodzie, gdzie jest dużo miejsca ona wpada w taki szał, że obija się o mur, kolumny i inne takie). W końcu, gdy trochę się zmęczy tym rodeo siada w kącie, znowu spięta. Ja podchodzę, łapię za smycz i staram się ją zachęcić, żeby się ruszyła. Na razie nie ciągnę, nie popycham itp. Gdy tylko ona poczuje, że smycz lekko się napina - powtarza to swoje rodeo. Po pewnym czasie ja tracę cierpliwość i ciągnę za smycz, żeby ją z tego kąta w końcu wyciągnąć. Ona sztywnieje i się zapiera w ziemię tak, że przy napiętej smyczy zaczyna się dusić. I ja w tym momencie odpuszczam, bo nie chcę jej zrobić krzywdy. Ostatnio próbowałam tego samego z szelkami. Jak tylko ją zapięłam od razu zrobiła pod siebie. Ale nie miała takiej możliwości ruchu, jak przy smyczy, więc rodeo było nieco słabsze. Niestety szelki, które udało mi się tutaj znaleźć (a łatwo nie było) są nieco za duże. Gdy sunia się zapiera i cofa do tyłu sama wyskakuje z tych szelek. Może z tymi szelkami, jeśli znajdę mniejsze, uda mi się ją nauczyć. Żeby jeszcze tylko przestała się tak wbijać w ziemię. W ogóle nie można jej wtedy ruszyć, nie robiąc jej krzywdy. [B]Ale może też podsuniecie mi jakiś pomysł na ćwiczenia z normalną smyczą? Poradźcie mi coś, proszę! [/B] Za kilka miesięcy, gdy wrócimy do Europy, Dafne będzie musiała przejść przez lotnisko i transport do domu. Będzie w mieszkaniu bez ogrodu i będzie musiała wychodzić na spacer na smyczy. Jeśli się tego nie nauczy nie będę mogła jej nawet zabrać na lotnisko. Nie wyobrażam sobie wyjechać bez niej.
  15. W koncu udalo sie! mamy ta 2 i pol miesieczna sunie :) oczywiscie slodka, kochana i zabawna. Chcielibysmy, zeby wyrosla na madrego, ULEGLEGO psa, wiec odkladamy czulosci na bok, i stawiamy na dyscypline. (oczywiscie przytulanie i masaze sa:lol:) Pytania do was: [B]Ratunku!ona gryzie![/B]Marta (bo tak ma imie piesia) bardzo gryzie po dloniach, lapie za nogawki, buty. Poluje na nasza corke, bo traktuje ja jak szczeniaka, korego mozna tarmoscic, gryzc. Corce to nie przeszkadza, chociaz, uwierzcie mi, jest cala podrapana i pogryziona (nie do krwi, ale jednak). Najczesciej w takich sytuacjach mowie ostro NIE, zabieram dlon (rekaw, stope), jednak Marta potrafi podskoczyc, zeby zlapac inna czesc ciala, pokazuje zeby, czasami warczy. Po takiej akcji najczesciej "gryze" ja dlonia w bok, powtarzam NIE, lub jak pies strasznie sie nakreca, lapie ja za skore na karku. Wtedy sie uspokaja i pada plackiem. Nie wiem czy taka metoda jest dobra. Oczywiscie w momencie gdy pies zaczyna gryzc, podsuwamy jej pod nos zabawke chwalac. Czy atakowanie i gryzienie przejdzie z wiekiem? dodam ze na spacerach, przy obcych ludziach nie przejawia zadnych form agresji, ot skacze, lize, ale nie gryzie. Swawolnie zachowuje sie tylko w domu. [B]Sio z lozka![/B]przed przyjeciem Marty, czyli jej adopcja, ustalilismy kilka zasad, jedna z nich to nie wchodzenie na sofe/lozko gdy widzimy (bo wiadomo, ze jak nas nie ma, nie mozemy tego w pelni kontrolowac. Zawsze jak ja zdybiemy na lozku, mowimy ZEJDZ i kladziemy ja na jej kocyku. Czy to dobra metoda? Marta robi takie oczy:-(, zal mi jej, ale zasady to zasady, nie? czy czuje sie odtracona?w koncu jestesmy jej stadem, a stado odpoczywa razem.... [B]Siii[/B]Wyznaczylismy w domu miejsce do zalatwiania sie, dopoki nie bedzie mogla swobodnie wychodzic na spacery, no i dopoki nie zacznie kontrolowac swoich potrzeb fizjo. Oczywiscie na spacerach zalatwia sie, jedynka i dwojka, jest pochwala, ciasteczko, buzi/buzi. W domu najczesciej trafia w to miejsce, ale mam wrazenie, ze czesto "nie chce jej sie" dojsc i robi tam gdzie stoi. W nocy najczesciej robi na miejscu wyznaczonym qpke, i dookola tez. Jak nauczyc ja ze powinna zalatwiac sie TYLKO w tym miejscu? (najczesciej jak zalawia sie przy nas i to widzimy, przenosimy ja na jej miejsce mowiac TUTAJ), nieczystosci zrobione bez naszej wiedzy sprzatamy bez slowa, bo i po co gderac... [B]Smycz.[/B]Tak na smyczy chodzi, a raczej biegnie, nie lubi powolnego spaceru, wtedy siada/kladzie sie na ulicy, piszczy. Bez smyczy chodzi bardzo ladnie przy nodze, jak odbiega, wystarczy ja zwolac/gwizdnac, od razu wraca. Cwiczymy z nia wlasnie przychodzenie na zawolanie, dobrze dziala, ale smycz...no jest problem. Najciekawsze jest to, ze w drodze powrotnej do domu, Marta ciagnie jak szalona. Staram sie robic wtedy przystanki, mowie SIAD i ruszamy jak jest na mnie skupiona, ale wtedy od razu leeeeci. Jakies pomysly? (post dlugi bo i watpliwosci sporo....)
  16. W naszym domu zagościł mix owczarka niemieckiego. Bardzo przypomina owczarka ale rodowodu nie ma. Suczka ma prawie 4 miesiąca oraz wagę 16 kg. Trafiła do nas jak miała 3 miesiące. Jest radosna w domu , przychodzi liże po rękach, umie podać łapę , oraz przynieść piłkę. Natomiast mam z nią kilka problemów , opiszę w podpunktach. 1. Na spacerach zaczyna skakać i podgryzać kurtkę , smycz , ręce 2. Zdarza mu się warczeć jak zapinam mu smycz na spacerze oraz gdy podchodzę i zabieram mu np korę , którą gryzie 3. Piesek ma kilka miejsc w które chodzi chętnie lecz każde pójście w dalsze miejsce powoduje u niego zapieranie się a czasem gryzienie smyczy. 4. Raz piesek zwinął mi kanapkę z talerza, gdy podszedłem zaczął warczeć ale pewnym ruchem ręki mu ją zabrałem , teraz już tego nie robi, skorygowałem go tak, że za każdym razem gdy jadłem delikatnie odpychałem go od siebie na odległość metra. 5. Pies ma oklapnięte jedno ucho, czytałem ,że później samo stanie ale mam wątpliwości czy udać się do weterynarza z tym? 6. Nauka czystości polegała na tym,że piesek sikał na mały dywanik pokryty folią od spodu , teraz nie ma dywaniku ale bardzo rzadko robi siku czy kupę w domu. Pojął o co chodzi w spacerach , początkowo nagradzaliśmy go za załatwianie się(tylko na dworzu) smakołykiem. Spacery wyglądają różnie, co 2-3 godziny pies chodzi na dwór. Nie krzyczeliśmy na niego w domu jak załatwiał swoje potrzeby ani w żaden sposób nie karciliśmy. Czy powinienem na niego krzyknąć lub klasnąć w ręce gdy się załatwia w domu? Trochę poczytałem forum ale zauważyłem,że każdy przypadek jest nieco odmienny , dlatego założyłem ten temat. Potrzebuję porad jak wychować dobrze tego pieska. Pozdrawiam
  17. Witajcie. W lipcu adoptowałam szczeniaka. Jest to zmixowany Jack Russel. Ma na imię Pirat-z okazji łatki na jednym oczku. Jest on dużym chłopcem i waży tyle ile mój pięcioletni synek... W domu posiadam jeszcze trzy koty-chłopca i dwie dziewczynki- wszystkie są starsze od psiaka. Moje problemy z ułożeniem Pirata są bardzo rozległe. Pierwszym jest nieustanne ganianie kotów, które nie mają się bardzo gdzie schować. Goni, a kiedy dogoni to łapie za gardło i ciągnie po pokoju. Myślę, że nie chce im krzywdy zrobić, bo merda ogonem i szczeka przyjaźnie, ale koty strasznie się go boją. Doszło już do tego, że aby koty zeszły z półek i szafek, to pies musi być na dworze- mam domek z ogrodem więc na szczęście to nie problem. Druga sprawa- Pirat jest bardzo zazdrosny o mnie- tak jeśli chodzi o koty jak i o mojego syna- dodatkowo jest agresywny wobec małego. Syn boi się go i już nawet nie podchodzi do niego. Pies, albo go gryzie (potrafi z nienacka za nos złapać), albo tłucze łapą- kiedyś myslałam, że mu oko wybił. Dodam, że moje dziecko jest nauczone szacunku do zwierząt i nigdy go nie męczy, ani nie bije. Bardzo by chciał się z nim bawić i czasem nawet płacze dlaczego Piracik go nie lubi... Pies nie reaguje na komendy-wiem ,że jest młody, ale on mnie zupełnie ignoruje... nie daje sobie założyć szelek- gryzie mnie do krwi, a obrożę zdejmuje w dwie sekundy i ucieka przed siebie. Czy ktoś może na początek doradzić jak go spróbować wychować. Jest to wg, mnie wspaniały piesek. Bardzo mądry i z potencjałem, ale jakoś nie potrafię odpowiednio wprowadzić w życie tego co wiem o psów wychowaniu i wychodzi chaos. Będę wdzięczna za odpowiedzi.
  18. Witam serdecznie. Jestem tu nowa, więc niezbyt wiem, gdzie i co powinnam założyc, ale sama nie mam już wyjścia - a słyszałam niejednokrotnie, że tylko na Dogomanii idealnie doradzą. Sprawa odbywa się tak - od prawie pół roku jestem posiadaczką mieszańca labradora, Fado. Od małego były z nim niebotyczne problemy - szczekanie przy jedzeniu, ciągnięcie na smyczy, baaardzo długo sikał w mieszkaniu, gryzł, niszczył i tak dalej, i tak dalej. Od samego początku nad tym pracowaliśmy. Proces nauki jest u niego tragicznie wolny - niewiele dobrotliwości i ulegania pozostało mu po matce labradorce. Jest to pies okropnie uparty i inteligentny na tyle, by wykorzystac to dla swojej potrzeby. Długi czas minął, nim skończyły się te problemy. Ustało jednak szczekanie, ciągnięcie i umiarkowanie niszczenie. Mojej rodzicielce jednak nerwy się skończyły i ku mojej rozpaczy, oddała go. To był okropny okres w moim życiu, mam chyba nawet przebłyski amnezji dysocjacyjnej, niewiele z tego czasu więc pamiętam (pamięc wypiera tragiczne przeżycia dla dobra psychiki), choc trwało to tylko tydzień. Pies wrócił. Przez kilka dni było naprawdę ok z jego zachowaniem, głównie dlatego, że kupiłam wcześniej tabletki na zapalenie pęcherza i nowy jego właściciel przeprowadził leczenie - sikanie ustało. Minęły od tego czasu około dwa i pół tygodnia. Rozpętało się piekło. Fado ciągnie na smyczy niemiłosiernie, wyrywa się. Gryzie, drapie we wszystko, jest nieznośny. Szczeka na nowo. Sikanie i kupkanie wzmogło się okropnie - nawet gdy był maleńki tyle tego nie było. Na spacerach bez smyczy ucieka, zaczepia ludzi, goni za samochodami, jest głuchy na wołania, chociaż wcześniej reagował idealnie. Na krzyk czy klaps nawet nie reaguje - jakby nie odbierał wcale bodźców. Stał się tak nieznośny, że nie można z nim życ. Grozi mi ponowne jego oddanie, a to, jak się to skończy.. cóż, nie ręczę, że będzie z moją psychiką bardzo źle. Bądź co bądź, to czterołap najważniejszy w moim życiu. Dodam, że nie zmieniło się zupełnie podejście domowników do psa. Gdy coś zrobi dobrze, jest nagradzany, gdy źle, krzyk lub klaps, które z reguły w ogóle nie działają. Na spacery wychodzi co najmniej godzinę dziennie - jak jestem bardzo zajęta, czy mam dużo nauki. Zazwyczaj ma jakieś dwie godziny do biegania. Ma swoje zabawki, swoje miejsce w domu. Pytanie - jak sobie z tym poradzic? Jak "zadziałac" na niego, by zaczął rozumiec, co robi źle? Co może byc tego powodem? Jak to szybko zlikwidowac? Zegar mi tyka nieubłaganie, ostatnio doszło do tego wszystkiego potworne niszczycielstwo.. Sama przyłapuję się na momentach, kiedy mam go dośc. Sama jestem nieubłaganą psiarą, doskonale wiem, jak się obchodzic z psem, jak czytac z jego psychiki i potrzeb, ale ta sztuka jest orzechem nie do zgryzienia. W ogóle ze mną nie współpracuje, mimo wielu pozytywnych zachęceń i unikania złych sytuacji. Mogę tylko Was błagac o pomoc. Nie wiem, co robic.
  19. Cześć! Jestem Konrad i jestem właścicielem 5 letniej bokserki, Figi. To właśnie ona stała się moją inspiracją do założenia bloga: [url]http://abcpsa.blogspot.com/[/url] Obecnie pracuję nad serią porad jak kupić psa, oraz staram się stworzyć encyklopedię ras psów. Byłbym wdzięczny, gdybyście zechcieli go odwiedzić i zagłębić się w nasze artykuły ;) Zapraszam też do polubienia FP: [url]https://www.facebook.com/KochamSwojePsy[/url] Pozdrawiam!
  20. Witam, mam 8 miesięcznego Doga Niemieckiego i odkąd zjawił się w domu (tj od jakis 6 mies.) nie mogę oduczyć go sikania w domu. Dopóki ktoś jest z nim w pokoju, to niczego nie zrobi, ale jak tylko zostaje sam, choćby na godzine, często zdarza mu się narobić. Doskonale wie, że nie może tego robić, bo od razu jak to zobaczę, chowa się na swoje miejsce. Nie wiem już co mam zrobić, także jeśli ktoś coś wie, to proszę o pomoc.
  21. [COLOR=#000000]Cześć.[/COLOR] [COLOR=#000000] Nasza suka ma już 8 lat. Jest typowym Beauceronem. Posłuszna, łagodna, mądra, [/COLOR][COLOR=#000000]przywiązana do przewodnika[/COLOR][COLOR=#000000] (a raczej była). Zawsze z chęcią przychodziła na każde zawołanie, lubiła się bawić i uczyć. Jest wyszkolona. Nie zaczepiała psów, ale potrafiła się im nieźle odgryźć jako ze jest zdecydowanie dominująca. Ostatnio (od końca cieczki, którą miała pierwszy raz od 2 lat) kompletnie się zmieniła. Jestem jej główną właścicielką (karmię ją, wychodzę na spacery, uczę. Do mnie jest zdecydowanie najbardziej przywiązana), ale w moim domu mieszka jeszcze sześciu ludzi. Niektórych lubiła bardziej, drugich mniej (wedle ich zasług ;p). Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, żeby nie cieszyła się z mojego powrotu do domu. Zawsze radośnie merdała swoim ogonem, podgryzała mi rękawy i zaciągała na swoje posłanie. Teraz nic, powącha i odejdzie w głąb domu. Gdy ją wołam, przychodzi skulona jakby obawiała się kary, mimo że nikt jej nigdy nie karał bezpodstawnie. Gdy ją głaszczę, zaczyna dziwnie oddychać, nie podoba jej się to, ale nie odpowiada agresją. Każdy moment wykorzystuje, żeby odejść od człowieka. No chyba, że czegoś akurat sobie życzy. Nie dotyczy to tylko mnie, ale każdego mieszkańca naszego domu. Na spacerach jest nieposłuszna, rozkojarzona. Zjada dosłownie wszystko co napotka i nie sposób jej powstrzymać. Żadne komendy nie działają. W domu także zachowuje się inaczej. Nie bawi się już w ogóle, cały dzień leży i stroni od ludzi. Rozwesela się tylko kiedy widzi jedzenie [/COLOR]:???:[COLOR=#000000] Nigdy nie była pokryta żadnym psem, ale nie jest wysterylizowana. Nie wiem co mam robić. Minął już miesiąc od końca cieczki i ta sytuacja wyprowadza nas z równowagi. Zwłaszcza mnie, bo do tej pory byłyśmy nierozłączne [/COLOR]:shake:[COLOR=#000000] Miał ktoś podobny problem? Ma to związek z minioną cieczką, jeśli nie, to da się odbudować relacje? Jak? Próbujemy cały czas jej dogadzać, nie robić nic na siłę, ale nie przynosi to efektów. Minie jej to? Może macie dla nas jakieś rady, nawet jeśli nie mieliście tak samo. Może coś usłyszeliście od kogoś, przeczytaliście... Nie jestem doświadczona, to drugi pies, ale z bokserem było zupełnie inaczej. Neska nie ma zewnętrznych objawów ciąży urojonej. Pomożecie? [/COLOR]
  22. Witam, od maja jestem posiadaczką owczarka kaukaskiego. Szczeniak przyszedł na świat w lutym, nie jest rasowym kaukazem, zaś mieszańcem kaukaza z miniaturką bernardyna, aczkolwiek ma wygląd i charakter typowego kaukaza. Od samego początku podgryzał wszystko, taki mały niszczyciel. Oczywiście zawsze staraliśmy się go tego oduczyć. Ale teraz, kiedy jest już dość duży, jego agresja bardzo daje się we znaki. Podczas zabawy ze mną, np. kiedy rzucam mu zabawki, gdy biorę do ręki przykładowo piłeczkę on skacze na mnie, gryzie mocno, drapie, czasami nawet bierze rozpęd i z całego rozpędu na mnie skacze. Myślę że to dlatego, gdyż chce jak najszybciej mieć w zębach zabawkę, bądź przejąc nade mną kontrolę. Weterynarz powiedział, że gdy pies warczy bądź robi tego typu rzeczy należy go przewrócić na ziemię do góry łapami i trzymać go tak dopóki się nie uspokoi. Niestety, gdy już się całkiem rozbryka naprawdę nic na niego nie działa, żadna kara, komenda. Szukałam w internecie sposobu na takie skakanie, lecz znalazłam sposób na skakanie tylko wtedy kiedy się wita i cieszy, lecz mój piesek skacze podczas zabawy i jest przy tym bardzo agresywny. Ponadto nadal gryzie wszystko co ma w swoim otoczeniu. Wszystkie lampy ogrodowe są do wyrzucenia, kable poprzegryzane, dużo rzeczy z podwórka pozabierane, często nie można ich nigdzie znaleźć bo są np. w tujach, których mamy cały rząd i rosną bardzo gęsto. Dodam, że gdy coś spsoci i wyczuje groźny ton właściciela od razu chowa się w tuje gdyż wie, że nikt tam za min nie pójdzie, więc wykorzystuje to jako schronienie przed karą. Słyszałam że rzeczy które on gryzie należy posmarować sosem tabasco ale przecież nie będę wszystkich przedmiotów na swoim podwórku obsmarowywać tym sosem, ani chować przed nim, bo są też rzeczy których nie da rady schować. Zdarza się, że nawet podczas spaceru gryzie smycz. Często 'strzela fochy'. Bardzo proszę o pomoc, bo naprawdę chcę wychować go na łagodnego psa, gdyż to będzie duży pies, a jak wiadomo kaukazy to agresywne psy. Nie chce się go w przyszłości bać. Jeżeli są już wątki w których jest wyjaśnienie mojego problemu bardzo proszę o linki i przepraszam za zaśmiecanie forum. To mój pierwszy temat na tym forum, założyłam go bo nie znalazłam w internecie odpowiedzi na moje pytania.
  23. Pińdziuś dzieli się swoją wiedzą z zakresu wychowania, cz. 1 dostępna tutaj: [URL]http://pindziuszgorzowa.blogspot.com/2012/07/traktat-pindziusia-o-wychowaniu-cz-i.html[/URL]
  24. Witam wszystkich . Wczoraj znalazłem przybłędę . Wyglądem przypomina on labradora ale nie jestem pewien. I teraz pojawia się pytanie : jak zająć się jego wychowaniem, jak go trochę uspokoić. Dodatkowo napiszę że mieszkam na wsi . Pozdrawiam
  25. Witam! Mam poważny problem z moim psiakiem. Otóż jakieś 6 miesięcy temu przygarnęłam pieska ze schroniska, starszy (myślę że 11 lat ma) i od tamtej pory krąży wokół niego jeden poważny problem... Sika mi w mieszkaniu! :roll: Nieważne czy wyjdzie na dwór 3 czy 6 razy on po prostu robi to notorycznie na ściany... Ja już rozkładam ręce... Na ścianach są nieestetyczne plamy, których nawet nie mogę zmyć. :shake: Zaznaczę też, że oprócz tego pieska mam suczkę i pieska po kastracji. W takim razie czy to może być przejaw dominacji nad tamtymi pieskami? Może tak zaznacza swój teren? Jeżeli tak to czy kastracja by temu zaradziła ?? Błagam o pomoc bo ja już nie wiem co mam robić, teraz robię remont i nie chcę żeby ciągle mi sikał na ściany albo gdzie popadnie. Bardzo proszę o jakieś porady!
×
×
  • Create New...