Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'szczeniak'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

  1. Szczeniak rasy shih tzu, 2 miesiace i 2 tyg, karmiony karma arion, pozniej royal canin junior dla shih tzu , ale cały czas sie drapał przy szyi. Poza tym karmy nie chciał jeść w odpowiednich proporcjach. Zjadał połowe mniej niz powinien, i to jeszczez ręki, bo z miski nawet nie ruszył. Przeszłam na karmienie domowe, gotowana wołowina, ryz i warzywa+ suplementy witminowe i olej z łososia. Wszystko zjada z apetytem, 5 x dziennie. Szczeniak jest energiczny i wyglada na zdrowego. Drapanie przy szyi zniknęło, ale po 4 dniu domowej diety, dostał wysypki na brzuszku, symetryczne małe krostki, które drapie i liże. Czasami nawet łapki. Czy to alergia, co robić?
  2. Cześć Jestem tutaj nowa i jest to moj pierwszy post wiec jeśli zrobiłam coś nie tak to przepraszam zwracam się do was z prośba o radę bo może komuś przytrafiło się coś takiego. Moja sunia rasy beagle oszczeniła się we wtorek, miała cesarskie cięcie i jeden ze szczeniaków miał przepuline która weterynarze od razu usunęli i nie dawali mu dużo szans. Szczeniak ma 6dni i zauważyłam w piątek odkąd lekarze kazali nam przystawiać go tylko na karmienie i wylizanie bo suka wylizała szwy ze ma problem z robieniem kupy. Od piątku wieczorem do teraz nie zauważyłam żeby się załatwił a cały czas mamy go na oku. Nie ma tez wzdetego brzucha, ale jak pasujemy go ciepła woda i gąbeczka to w odbycie pojawia się jakas kulka (nie wiem jak to nazwać) czy ktoś zetknął się z czymś takim ? I ma jakas poradę ? z gory dziękuje za każda pomoc
  3. Witajcie, to mój pierwszy post na forum dlatego chciałam się przywitać ze wszystkim właścicielami szczęśliwych czworonogów ;) Od jakiegoś czasu śledzę forum, ale to pierwszy raz gdy chyba na prawdę potrzebuje Waszej pomocy. Z góry dziękuje za cenne rady, które na pewno wprowadzę w życie ponieważ teraz czuje się bezradna w zaistniałej sytuacji. Aby wszystko dobrze Wam nakreślić będę dokładna bo czasami szkopuł tkwi w szczegółach. Może zacznę od początku i udzielę Wam podstawowych informacji. Jestem od niedawna (początek sierpnia) posiadaczką słodkiej (ale jakże charakternej) suczki rasy Amstaff. Uprzedzając komentarze muszę przyznać, że z niezarejestrowanej hodowli - ujęła wszystkich domowników po pierwszym spotkaniu, nic dla nas wtedy nie miało znaczenia; teraz wiem, że trzeba było zastanowić się 10 razy. Gypsy (bo tak ma na imię) trafiła do nas mając 8 tygodni (tak wiem, stosunkowo zbyt wcześnie). Z początku nowe miejsce było dla niej przytłaczające i wiadomo była lekko przestraszona. Kolejnym błędem było zaproszenie jej do łóżka w pierwszych dniach pobytu u nas w mieszkaniu, ale o tym później. Gypsy jest bardzo mądra i szybko się uczy, w krótkim czasie opanowała podstawowe komendy takie jak siad, podaj łapę, waruj, puść. W zasadzie w pierwszym miesiącu pobytu wszystko chłonęła jak gąbka, była posłuszna. Później zaczęły jej wypadać zęby, i oczywiście rozumiem że to ją bolało swędziało i nie wiadomo co jeszcze, ale dostała wszystkie niezbędne narzędzia w postaci zabawek (różnych przeróżnych, od twardych kulek po długie sznury do przeciągania) oraz moją pełną uwagę (byłam cały czas w domu). Nie mniej jednak jej gryzienie z początku nie aż tak bolesne, z czasem zaczęło się przeradzać w szczekanie, warczenie i ostatecznie mocne gryzienie do krwi. Oczywiście poświęcałam również czas na nauczenie jej, że ręce i stopy nie są atrakcyjnym materiałem do gryzienia, ale nawet gdy zaczynała rozumieć to chwilę później zapominała. Mój dzień wyglądał tak, że sto procent czasu poświęcałam jej. Były to spacery (krótkie, długie, różne trasy, urozmaicone jak tylko się dało; zawsze przy sobie miałam coś do odwrócenia jej uwagi od nieporządanej czynności czy reakcji), zabawa w różnych formach (przeciąganie, aportowanie, przysmaki w różnych kubkach by zgadła gdzie jej smakołyk może być), a w chwilach gdy spała przekopywałam masę stron internetowych w poszukiwaniu porad, filmików o wychowaniu szczeniaka, pożądanych i niepożądanych zachowaniach itp itd. No i o ile sądziłam, że robie wszystko co mogę tak nie starczyło to aby nie zaczęły rozwijać się u niej dziwne zachowania (nie wiem czy dziwne to dobre określenie, jednakże to pierwsze co przyszło mi do głowy). O jakich zachowaniach mówię? Przede wszystkim niedługo po cudownym edukacyjnym miesiącu, wychodzenie na spacer stało się coraz bardziej uciążliwe. Gypsy popadła w natarczywe gryzienie smyczy, chociaż jak spojrzę na to z perspektywy kilku tygodni to pare tygodni temu nie było tak źle jak jest teraz - mam wrażenie że pogłebia się to u niej (wprowadziłam inną smycz chyba 3 krotnie, inna obroża, inne trasy, inne rozpraszacze - wszystko po to aby spacer bez gryzienia smyczy był dla niej atrakcyjny). W każdym razie, każdy spacer teraz to próba okiełznania jej energii oraz obrona przed gryzieniem (gryząc smycz w amoku rzuca się na ręce i gryzie na prawdę mocno). Ale przecież to tylko spacer i możecie powiedzieć, że to do wypracowania - ja w to wierzę, ale jak to zrobić na prawdę nie wiem. Prócz problemu smyczowego, występuje problem łóżkowy. Jak wspomniałam na samym początku błedem było zaproszenie w przeciągu kilku pierwszych dni. Ale uważam, że nie będę tu tego opisywać bo pracujemy nad zmianą tego nawyku i chociaż nadal zdarza się jej wejść na łóżko tak jest o wiele lepiej niż wcześniej i widać postępy. Ale przy okazji łóżka warto wspomnieć o agresywnym zachowaniu a może lepiej nazwe to wymuszaniem. Otóż, gdy nie może wejść na łóżko i słyszy wyraźny zakaz (tyczy się to wymuszeń również o dodatkową porcje karmy, wyjścia na spacer mimo że dopiero była, oraz zakazu wejścia do pokoju dziecka), postanawia szczekać w niebogłosy, jak trąba powietrzna przelecieć przez całe mieszkanie, skakać na mnie i innych domowników (wtedy następuje również podgryzanie a niekiedy gryzienie), lub nawet sikanie we własne posłanie. Wiem, że to wymuszenie bo gdy w takiej sytuacji udało jej się wykorzystać moją nieuwagę i wejść na łóżko to pies leżał spokojnie i była najsłodsza na świecie. No i kolejna sprawa, o ile panuje nad powyższym tak również są zachowania których moim zdaniem nie kontroluje wcale. Podam jeden przykład chociaż mogłabym ze sto ale ten post i tak będzie długi. Ktoś wchodzi do domu (nie ważne czy to domownik, znajomy, ktoś kogo widzi pierwszy raz) a Gypsy rusza do wysokiego skoku (tak wiem, cieszy się), zaczyna lizać ale to lizanie pare sekund później zamienia się w gryzienie. Jest tak rozemocjonowana, jest to takie przezycie dla niej że chyba nie potrafi nad tym zapanować. Czasami widzę jak odchyla głowę i próbuje nie gryźć, ale za chwilę sytuacja się powtarza. Gdy odciągam ją od danej osoby wpada w furie, dosłownie uwierzcie mi to jest furia. Takiego amoku u psa nie widziałam jeszcze nigdy (od dziecka miałam psy i brałam czynny udział w wychowywaniu np. Dobermanów), biega, skacze, gryzie bez opamiętania, jej wzrok robi się dziki a gałki oczne z białych robią się różowawo czerwone. Wtedy nie działa nic. Próba przytrzymania kończy się ugryzieniem nawet w okolice twarzy (o ile ja uważam, tak dziecko mające 6 lat z takimi zębami nie ma szans). Próba uspokojenia, odwrócenia uwagi czy time out do innego pokoju, w zasadzie każda ingerencja wzbudza w niej jeszcze więcej agresji. Nie mogę też tego olać bo podczas takiego zachowania zdewastuje mi mieszkanie (telewizor ostatnio spadłby z komody gdyby nie moja szybka reakcja). Czuje się bezradna, bo wkładam serce w to by była naszym przyjacielem rodziny a nie zwierzęciem którego dziecko będzie się bać (wspomne tu że Gypsy po złości wchodzi do dziecięcego pokoju i sika, nie jest tam wpuszczana tylko wtedy gdy dziecko się bawi i na podłodzę leży zbyt dużo małych przedmiotów). Ostatnie dni są wyjątkowo ciężkie ponieważ wystarczy pare minut mojego braku zainteresowania psem (chociażby napisanie tego postu już zajmuje mi 6 h bo co chwilę muszę odchodzić od komputera) a ona zaczyna szczekać, niszczyć, wchodzić mi na głowę. Nie wiem co robić, ma niespożyte pokłady energii których nie da się wyczerpać (gdy puszczam ją luzem to czasami atrakcją jest dla niej szczekanie z wściekłością i skakanie i drapanie a nie to że ma swobodę). Te zachowania jakie przejawia (oczywiście nie wszystkie, chodzi mi o te agresywne, w amoku) nie wydają mi się całkowicie normalne. Jestem w kropce, myślę o tym że może jakiś behawiorysta zrozumie jej myślenie i mi doradzi, albo jakiś psi psycholog, nie mam pojęcia. Ale najpierw chciałam Wam opisać co dzieje się pod moim dachem z nowym członkiem rodziny, może jesteście w stanie mi jakoś pomóc. Co o tym myślicie? Spotkaliście się kiedyś z takimi zachowaniami? Jaka metoda nauki może zadziałać jeśli kompletnie do kosza jest ta pozytywna? Czy to może mieć podłoże genetyczne lub psychiczne? A może moja lekkomyślność (pseudo hodowla) zbiera teraz żniwa i pies jest nie do ułożenia? Obawiam się, że gdy wszystkie zęby wymieni na stałe będzie prawdziwym zagrożeniem dla każdego z nas. Mam nadzieję na jakiś odzew oraz gratuluje wszystkim tym którzy przeczytali to od deski do deski. Pewnie zaraz odeślecie mnie do jakiegoś tematu bo to już było, że agresywny pies, że było o sikaniu, że było o gryzieniu smyczy itp itd. Ale wiecie.. każda sprawa jest indywidualna dlatego uznałam że musicie znać całą historię i wiedzieć jakie jest połączenie tych zachowań by móc ocenić co faktycznie może być problemem. Poniżej Gypsy :) Pozdrawiam
  4. Cześć, od piątku mamy szczeniaka sunię. Ma 10 tygodni. W nocy śpi w naszej sypialni, ale zamknięta w kojcu. I właśnie to wylizywanie w nocy mnie niepokoi. Zazwyczaj budzi się kolo 4-5 i wylizuję się z kilka minut. Non stop. Trochę to wygląda, brzydko mówiąc, jakby robiła sobie dobrze. Czy to normalnie zachowanie? Z góry dziękuję za pomoc
  5. Witam, trzy dni temu 4 miesięczny maltipoo stał się nowym członkiem rodziny. Niestety mamy z nim mały problem: nie potrafi załatwiać się na polu. Swoje potrzeby załatwia samotnie w jakimś kącie w domu np. łazienka (mimo tego, za ma rozłożona mate przy drzwiach). Po jedzeniu wyprowadzamy go na pole lecz on nie rozumie, że oczekujemy od niego że się tam załatwi. Jednego czego tu nie rozumiem: małe szczeniaki potrzebują często się załatwiać, a on potrafi wytrzymać ze mną cały dzień na polu po czym po przyjściu do domu schowa się gdzieś i tam załatwi. Wiem, że należy stosować zasadę nagród za załatwianie na zewnątrz, ale on ani razu jeszcze się tam nie załatwił więc jak mam go pochwalić? Dowiedziałem się, że długie spacery po jedzeniu pomogą. Niestety Poppy nie umie za bardzo chodzić na spacer. Siada w miejscu, a nie zamierzam go ciągnąć. Na spacerze nawet nie myśli o załatwianiu swoich potrzeb. Pani z hodowli mówił, że załatwiał się na polu, ale zazwyczaj poprawiał po innych psach wychowujących się z nim. Jak mam go nauczyć, że odpowiednim miejscem na załatwianie nie jest dom lecz trawnik przed domem. Wychodząc wieczorem Poppy w ogole nie jest zainteresowany załatwieniem potrzeby lecz natychmiast ucieka do domu (siedzi przed drzwiami i czeka na wpuszczenie).
  6. Nazywam się Natalia, mam 16 lat. Pare dni temu razem z mamą kupiłyśmy szczeniaczka cockapoo. Jest bardzo ruchliwy, wszędzie go pełno i jego zabawek również. Toby bardzo dużo sika, co prawda jest nauczony załatwiania się na matę ale zdarza mu się wysikać w całkiem innym miejscu. Non stop latam ze szmatką i mopem. W nocy budzi się co 2/3 godziny bo chce się bawić. Chodzę niewyspana, płacze z bezsilności bo za niecałe dwa tygodnie zaczyna się szkoła a ja idę do najbardziej wymagającego liceum w swoim mieście. Nie dam sobie rady z nauką i Tobym. Nie wiem czy powinnam szukać mu nowego domu czy przeboleć ten okres kiedy mały nie jest jeszcze nauczony załatwiania się na dworze. Poproszę o jakieś konkretne rady :( jesli ktoś byłby zainteresowany ewentualnym kupnem Tobiego tu jest mój numer telefonu 502 985 537
  7. witam, wczoraj odebrałam suczkę (york+maltańczyk), która ma 2,5 tygodnia. jej mama zachorowała dlatego szczeniaki były oddawane tak wcześnie. piesek jadł o 20, nakarmiła go jego mama po czym pojechałam z nim do domu. w domu piesek nie chciał w ogóle jeść, nie zrobił tez kupki. dopiero o 7 rano zrobiła kupkę, a o 7:30 nakarmiłam ją wyciskając mleczko na palec, który oblizywała. nie zjadła dużo. teraz, ok. 8:50 próbowałam nakarmić drugi raz, ale nadal mie ssie mleka z butelki. w dodatku przy masowaniu brzuszka Molly się nie załatwia. cały czas jest ospała, a co jakiś czas trzęsie się. nie wiem czy to normalne. co robić? próbować karmić na inne sposoby i czekać aż się załatwi czy jechać do weterynarza? :(
  8. Witam, od kilku dni mój piesek zaczął sikac na klatce od razu po przekroczeniu progu mieszkania. Wcześniej nie było problemów. Szybko się nauczył żeby sikac tylko na dworze. Ktoś wie co się z nim dzieje?
  9. Poszukujemy odpowiedzialnego domu stałego lub tymczasowego dla młodej suni ON. Luna ma 9 miesięcy, kilka miesięcy temu uległa wypadkowi, złamany kręgosłup. Jej ówcześni właściciele nie udzielili jej pomocy, przez kilka tygodni leżała w bólu z odleżynami, z paraliżem tylnych łapek. Dzięki OTOZ Animals Warszawa udzielono jej pomocy weterynaryjnej. Aktualnie trwa intensywna rehabilitacja. Szukamy dla niej dt lub ds. https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1619036501527239&id=166865720077665
  10. Witam, za tydzień wybieram się z moją 8 tygodniową suczką pociągiem z Krakowa do Bydgoszczy. Jeśli chodzi o trzymanie moczu to sprawę załatwiłam pampersami dla psów na wszelki wypadek, a w razie możliwości na postojach będę z nią wychodzić, w Opocznie nie ma z tym problemu gdyż trawa jest praktycznie obok 'dworca' więc w 10 min zdążę, problem zaczyna się robić w większych miastach, nie chce jej przyzwyczajać za bardzo do pampersów ponieważ podróże będę musiała kontynuować co jakiś czas dlatego ważne jest dla mnie aby przyzwyczaiła się do tych 6 godzin podróży i wytrzymywała. Problem pojawia się również ze szczepieniem z tego co czytałam psa najlepiej szczepić jak najpóźniej gdyż źle to wpływa na jego zdrowie ze względu na mocną dawkę szczepionki, czytałam również że według prawa każde 3 miesięczne szczenię powinno być już zaszczepione. Jadąc pociągiem powinnam mieć książeczkę z aktualnym szczepieniem przeciwko wściekliźnie i kaganiec (kagańca mój piesek nigdy nie widział na oczy, a nawet wątpię że tak małe istnieją, sprawdzałam ale nigdzie nie widziałam). Chyba że gdybym pojechała do weterynarza wypisałby mi jakieś zaświadczenie (?) O tym że pies jest za mały na szczepienie, ale nie wiem czy takie coś by przeszło? Jeśli chodzi o samą podróż planuję jechać w wagonie dla rowerów aby psiak miał dużo miejsca, wezmę mu specjalną torbę w której będzie mógł sobie spać. Jednak kompletnie nie wiem co zrobić z tym szczepieniem, bo jeśli konduktor się przyczepi może nie być ciekawie (ani szczepienia, ani kagańca). Czy są jeszcze jakieś ważne informacje o których powinnam wiedzieć jadąc z psem pociągiem? Nie będę jechać sama, lecz z chłopakiem więc wydaje mi się że mam o tyle łatwiej że spokojnie będę mogła iść np do łazienki i nie będę musiała brać psa ze sobą
  11. Witam, przepraszam jeśli nie doczytałam. Możliwe że temat już był, jednak nigdzie nie widziałam wzmianki o szczeniakach. Moja suczka ma 8 tygodni i mam ją od jakichś 6 dni, co noc musiałam wstać o 1 a następnie o 4 aby nie mieć kupki ani wielkiej kałuży na środku pokoju, w dzień nie ma problemu bo jest cały czas na polu, lub gdy pada wychodzę z nią co 2-3 godziny. Dostaje suchą karmę 4 razy dziennie według zaleceń producenta o 9,13,16 i 20. Wczoraj przyznaje się bez bicia nie dostała ostatniej porcji ponieważ spała (tak wiem, głupi powód. Ale ona ma tendencję do tego że gdy ja budzę ona bez wahania wraca na posłanie i zasypia, czasami nawet nie musi wracać na posłanie !! O.o także było to problematyczne). W związku z tym ostatni posiłek dostała o 16, zanim zasnęła byłam z nią na spacerze a później o 22 wyprowadziłam na pole. O dziwo wytrzymała całą noc. I teraz nie wiem czy ostatnie karmienie przenieść na 18 czy jak czytałam karmić ją późnym wieczorem np o 22. Proszę pomozcie
  12. Witam. Posiadam 7-letnią kundelkę, która jest mała, ok 8kg. Od miesiąca mam też 3-miesięcznego ONka. Psiak waży już ponad 13kg. Kiedy psy się bawią, młody często łapie starszą za sierść na karku i nią potrząsa. Sonia też go zaczepia. Żaden podczas zabawy nie piszczy, raczej powarkują. Obu zabawa sprawia radość, do czasu, aż Drago się nie nakręci. Z racji różnicy wagi suczka często tą zabawę przegrywa i jest tarmoszona. Nie ucieka od niego, kontynuuje te przepychanki, ale boję się, że gdy ONek jeszcze trochę podrośnie, to zrobi jej krzywdę. Jest się czym przejmować?
  13. Witam. Posiadam 3-miesięcznego szczeniaka ONka długowłosego. Kilka dni temu na jego brzuchu pojawiły się dziwne krosty, najpierw są czerwone, małe, podobne do pryszczy, po pewnym czasie stają się żółte, jakby ropne. Pękają i znikają, a na brzuszku zostają tylko białe plamki. Psiak od początku jest na karmie Brit Premium. Poza tym nie ma żadnych objawów, nigdzie indziej skóra nie jest czerwona, nigdzie indziej nie ma krost - tylko na nagiej skórze na brzuchu. Nie wiem, czy podejrzewać alergię/nietolerancję pokarmową, czy może coś z środowiska zewnętrznego, np. skoszoną trawę. Do weterynarza udajemy się w poniedziałek. Miał ktoś może podobny problem?
  14. Witam, w tytule zawarłam swój pomysł na to, aby pozbyć się niechcianego nawyku psa, który śpi na kanapie pod nieobecność domowników. Chciałabym poznać Wasze doświadczenia z mieszankami zapachowymi odstraszającymi psy. Czy można taką mieszankę przygotować samemu z naturalnych składników? Lepiej wykorzystać spray, czy saszetkę? Na forum niedozwolone są reklamy, rozumiem, że także w formie porad. W takim razie mogłabym liczyć na wiadomość prywatną, jeśli znacie godny polecenia produkt? Pozdrawiam.
  15. Witam, Mam kundelka, ma około 10 miesięcy. Od paru dni dziwnie się zachowuję. O określonej godzinie, jest nią 12 w nocy podchodzi lub patrzy w stronę drzwi tarasowych i szczeka i warczy, szczek wygląda na nerwowy. Trwa to przez jakiś czas, patrzy co chwilę w tamtym kierunku i ciężko w jakikolwiek sposób odwrócić jego uwagę. Na dworze jest drugi pies sąsiadów, mamy wspólne podwórko. Jest to owczarek niemiecki, typowo obronny, szczeka gdy ktos zbliża się do domu lub gdy słyszy innego psa. Jednak gdy mój kundelek się tak zachowuję, tamten jest spokojny. Dzieję się to jedynie w domu, parę razy sprawdzałam jak będzie się zachowywał gdy o tej godzinie wypuszczę go na dwór. Dodam jeszcze, że mam dwa koty a one zachowują sie normalnie.
  16. Otóż od pewnego czasu mam szczeniaka, ma 5 miesięcy, pies nauczony był czystości (oczywiście czasem popuscil jak to szczeniak), jednak ostatnio tak jakby zapomniał gdzie należy siusiać. Przestał kojarzyć dwór z miejscem załatwiania swoich potrzeb a bardziej z zabawą. Próbowałam już przekupić go nagrodami lub pochwałami, ale nawet po tym jak załatwi się na trawie wraca do domu i robi na dywan, a żeby w ogóle coś zrobił trzeba chodzić z nim z 2h. Jest to strasznie uciążliwe, ale przede wszystkim nie znam powodu dla którego miałaby tak robić. Bardzo proszę o poradę, bo już nie mam pomysłu co robić.
  17. Mam ogromny problem ze swoją 5-miesięczną suczką owczarka niemieckiego. Otóż jest u mnie odkąd skończyła 11 tygodni i załatwiała się w domu na matę do momentu zakończenia wszystkich szczepień. Jeden jedyny raz zrobiła siku na dworze, później już nigdy jej się to nie zdarzyło. Pies już jest duży, a sikami zalewa mi pół przedpokoju. Próbowałam chyba wszystkiego. Brałam coś na co się załatwiła na dwór, powąchała trochę i nic. Za każdym razem po zjedzeniu idziemy od razu na dwór, a ona nic. Na dworze się nie załatwia, tylko od razu po przyjściu do domu. Razem z moją mamą nie mamy już do niej sił. Powiedziała, że jak się nie nauczy w ciągu tygodnia to ją odda, a ja nie mogę na to pozwolić. Ja naprawdę już nie wiem co mam z nią zrobić. Mnóstwo razy byłam z nią na kilkugodzinnym spacerze i co? I nic. Trzyma dopóki nie wróci do domu. Dom traktuje jako miejsce do załatwiania się, a dwór jako zabawę i zwykły spacer. Poradzicie mi coś, bo już nie mam kompletnie siły.
  18. Witam wszystkich! Nim przejdę do pytania, przedstawiam wam Xe'rę, około 4 miesięczną suczkę rasy nieznanej ale pięknej. Sunia jest radosna, pocieszna, bardzo mądra i pełna energii. Cztery dni temu wzięłam ją ze schroniska, pojechałam po nią z Gdańska do Elbląga, mimo iż właściwie wybrałam innego psiaka, ale ona jakoś mnie w sobie rozkochała. Teraz tak: sunia w schronisku była około dwóch miesięcy a mimo tego dopiero ją odrobaczyli lekko ponad dwa tygodnie temu (raz), więc kiedy zjawiła się u mnie w domu, po dniu spokoju i asymilacji, podałam jej odrobaczenie numer dwa. Do schroniska trafiła jako 2-miesięczny szczeniak, ale ktoś ją podrzucił, także nic o niej nie wiedzą. Nie szczepili jej w schronisku jeszcze. Także teraz, gdy pojawiła się u mnie, ten obowiązek jest na mnie. Znaczenie szczepień rozumiem - układ odpornościowy musi nauczyć się walczyć z potencjalnymi wirusami etc. Jest jak najbardziej za szczepieniami. Pytanie: Skoro ktoś miał szczeniaka przez 2 miesiące nim go podrzucił do schroniska, to czy mogę założyć, że była już szczepiona pierwszy raz? Oczywiście i tak zrobię serię 3 szczepień + wścieklizna, aczkolwiek ona w tym momencie ma ponad 4 miesiące i dalej siedzi w domu (dopiero wczoraj ją pierwszy raz wyniosłam na rękach poza bloki i w bardziej ustronnym miejscu z nienaruszonym śniegiem ją puściłam żeby chwilę pobiegała i zabrałam na rękach do domu) więc zastanawiam się czy natychmiast przestać ją w ten sposób wyprowadzać i czekać te DZIESIĘĆ TYGODNI - bo tyle zajmie komplet szczepień u niej (za 10 dni pierwsze szczepienie, potem za 2 tygodnie kolejne, za dwa kolejne ostatnie szczepienie + 10 dni kwarantanny)? Ona będzie w tym momencie niemal 6 miesięcznym psem bez spacerów i z siusianiem i kupkaniem w domu. Potrzebuję porady od doświadczonych w wychowaniu szczeniąt człowieków : )
  19. Witam. Jeżeli post się powtarza - przepraszam. Szukałam, ale niestety nie znalazłam niczego podobnego. Mianowicie: mam szczeniaczka Yorkshire terriera. Maleństwo ma 6 tygodni i zanim zacznie się hejt pod moim adresem, hodowca (pieszczotliwie nazywany przeze mnie handlarzem) podrzucił szczeniaczka do mojej cioci (właścicielki "taty" mojego psiaka) i umył ręce od wszystkiego. Ciocia ma tyle samo doświadczenia ze szczeniaczkami, co i my, więc wzięliśmy Scooby'ego do domu. Wierzcie mi, maleństwo ma lepiej u nas niż u tego pajaca, jest pod stałą kontrolą weterynarza i kochamy go jak szaleńcy. Wracając jednak do tematu - trafiliśmy na niejadka. Czasem wcina, aż się trzęsie, ale zazwyczaj skubnie kilka razy i traci zainteresowanie. Średnio smakuje mu karma dla szczeniaczków Royala, więc po rozmowie z panią weterynarz i analizie składów zamówiłam mu Orijen Puppy. Scooby zjada ją rozmiękczoną wodą, ale nie widać, żeby szalał za smakiem. Kiedy był u mojej cioci dobrał się do miski swojego taty i pod nieuwagę domowników wszamał trochę mokrej karmy Dolina Noteci dla małych psów - nie była to karma typu Junior. I to zdawało się smakować, skoro piszczał jak mały szaleniec, kiedy próbowano go odciągnąć od miski (wcześniej zjadł swoją karmę, więc nie był głodny). Moje pytanie brzmi: czy mogę mojemu maluchowi od czasu do czasu dać trochę mokrej karmy marki Dolina Noteci? Np. jeden posiłek dziennie? I nie chodzi mi o karmę tylu Junior, bo tej maluch nie chce jeść, ale karmę dla małych psów DOLINA NOTECI PREMIUM MIX 20X185G MAŁE RASY. Czy to mu nie zaszkodzi? Bardzo proszę o odpowiedź. (Wybaczcie, jeżeli pytanie brzmi idiotycznie, to moja pierwsza przygoda z psiakami. Staram się czytać co tylko wpadnie w moje ręce, rozmawiać z innymi właścicielami czworonogów, ale wielu rzeczy jeszcze nie wiem. Będę wdzięczna za wyrozumiałość.) PS: Nie wiem czy wybrałam odpowiedni dział do wklejenia tego tematu. Jeżeli nie, przepraszam.
  20. Dzień dobry, na początku grudnia kupiliśmy suczkę jamniczkę (miała niecałe 3 miesiące, ur. 14.09.2017), która niby potrafiła załatwiać się na gazety - było z tym różnie. Po Bożym Narodzeniu (okres kwarantanny) zaczęliśmy wyprowadzać ją na dwór. Od tej pory średnio wychodzimy z nią od 6-8 razy dziennie, zaczynając ok. 6 rano do 22. Sunia faktycznie rzadziej załatwia się w domu, ale mam wrażenie, że i tak nie kuma o co chodzi. Główny problem jest z kupką. 99% jest robiona w domu. Siku wciąż się zdarza.. staramy się wychodzić 30 minut-godzinę po każdym posiłku (3-4 razy dziennie), po zabawie, przed snem i po przebudzeniu. I to, jeżeli chodzi o siusianie, przeważnie działa.. ale na kupkę nie mamy żadnego sposobu. Je głównie gotowane mięsko z ryżem i suchą karmę dla szczeniaków. Jak załatwi się na dworze nagradzamy ją smakołykami i bardzo chwalimy. Karcimy gdy zrobi coś w domu. Nie wiem czy to kwestia zimy i śniegu, czy czegoś innego.. czasami opadają ręce, biegamy na dwór jak szaleni, a ona i tak załatwi się w domu. Zabraliśmy już gazety, żeby jej się nie mieszało, że może i w domu i na dworze. Czytam różne fora.. CO możemy robić więcej? Bardzo proszę o pomoc, to już prawie 2 miesiące, a ona dalej nie wie o co chodzi.
  21. Hej! Proszę, pomóżcie mi w nauce czystości mojej suczki :) Wiem, że nauka wymaga czasu, ale im szybciej wyłapię błędy, tym szybciej pójdzie i mam nadzieję, ze mi w tym pomożecie. Szczeniak: suczka, 3 miesiące, u mnie od 2 dni. Do tej pory byłą na dworze z matką i rodzeństwem, nie była uczona czystości. Jeszcze przez 3 tygodnie nie może wychodzić na spacery (kwarantanna). Mieszkanie: Mieszkamy w bloku na I piętrze. Suczka śpi w posłaniu w naszej sypialni, matę rozłożyłam jej w drugim kącie pokoju. W tym pokoju nie ma dywanu, tylko podłoga. Poza tym chodzi czasami po przedpokoju, kuchni i do pokoju dziadka mojego męża (który niestety często ją woła, pobudza, mówi do niej i dotyka - ale to starszy człowiek i nie chce zrozumieć, że to może psu zaszkodzić) Sytuacja: Suczka dostaje jeść 4x razy dziennie i w międzyczasie nagrody. Zjada wszystko, pije chyba normalnie. Ale potrafi trzymać bardzo długo i chyba nie chce załatwiać się przy mnie. Wczoraj: Wczoraj nie udało mi się jej nagrodzić za narobienie na matę. Na matę zrobiła raz, ale wtedy gdy nie widziałam. Pozostałe razy robiła wszędzie indziej, jak zaczęła wychodzić z pokoju to najchętniej na dywan w przedpokoju. Jak widziałam, to łapałam ją i zanosiłam na matę, ale ona wtedy od razu przestaje robić. I trzyma baaardzo długo, aż będzie "odpowiedni moment" (otworzę drzwi od pokoju, nie będę w pobliżu, nie będę patrzeć). Dzisiaj: dzisiaj cały ranek nie wypuszczałam jej z pokoju (byłam razem z nią). W końcu (koło południa) nasiusiała na matę, a ja ją solidnie pochwaliłam. Siedziałyśmy jeszcze kilka godzin w pokoju i nic. W końcu ją wypuściłam, żeby pochodziła po mieszkaniu i wtedy nasikała na dywan w przedpokoju. Efekt jest taki, że wydaje mi się, że bardzo mało dzisiaj sikała, a już na pewno zrobiła za mało kupy. Co zauważyłam: 1) Suczka chyba boi się, żeby ktoś zobaczył, że narobiła, bo źle jej było z tym przenoszeniem na matę. Wiecie, ona robi, ja ją łapię i przenoszę. Więc nie mogę jej przenosić. Poza tym i tak przestaje wtedy robić. 2) Na macie się kładzie i sobie wypoczywa. Nawet gdy są tam jej siuśki (które zostawiłam żeby był zapach). Poza tym gryzie tę matę (podsuwam jej wtedy zabawki). Więc zupełnie nie to do czego ona służy. Nie wiem czy mam to ignorować czy ją z tamtąd wypędzać (ale to bez sensu, bo źle skojarzy to miejsce, albo będzie myślała, że się z nią bawię) Co zrobiłam/zrobię: 1) Wyłożyłam kilka mat jedna na drugą, żeby było miękko (bo psy wolą załatwiać się na miękkim) 2) Cała podłogę, gdzie nie ma maty i posłania przetarłam wodą z octem 3) Zabiorę dywany z przedpokoju 4) Gdy robi na macie, czekam aż skończy i dopiero wtedy chwalę niesamowicie (żeby się nie "przestraszała") Jeśli ktoś ma jeszcze jakiś pomysł to poproszę :D Najbardziej mnie dziwi czemu ona się tam kładzie skoro ma czyste miękkie posłanie, a na macie są siuśki...
  22. Witajcie Forumowicze ;) Jestem właścicielką 9 tygodniowej suczki, krzyżówka berneńczyka(matka) z bernardynem(ojciec). Mam jednak wątpliwości co do dziennej porcji karmy i mam kilka pytań: - dorosła suka berneńczyka waży 35-48kg, bernardyna 60-85kg przez to nie wiem, ile dawać jej jedzenia, żeby nie zaszkodzić lub nie przedobrzyć (obecnie jest na Joserze).Na dzień dzisiejszy waży 10,5kg, przez tydzień przybrała 1,4kg, w poprzednim tygodniu 1,2kg, czy to nie za dużo? Dziennie dostaje 330g karmy. - przymierzam się do zmiany karmy na Brita, wyciągając średnią obu ras wychodzi +/- 57kg, kupić wersję dla ras dużych czy olbrzymich? - jakie jest Wasze zdanie odnośnie stosowania witamin jako suplementu? Glukozaminę jej podaję, z witaminami mam problem.
  23. Witam Wszystkich. Wczoraj po 4 dobach walki odeszła moja psinka z powodu parwowirozy - była to sunia, 6 tygodniowa labradorka. Przyznam szczerze, że bardzo kiepsko sobie z tym radzę, w zasadzie jestem mocno zalamana bo cały czas zastanawiam się czy mogłam zrobić dla niej coś więcej... W związku z tą sytuacją chcialabym podzielic się swoją historią i zadać kilka pytań odnośnie jej leczenia, bo gdybym w przyszłości była postawiona w podobnej sytuacji to chciałabym wiedzieć więcej na ten temat. Niunie zabraliśmy od Pana w sobotę wieczorem (13.01.2018), który podobno kupił ją z jakiejś hodowli (za 450 zł więc na pewno była to pseudohodowla) bo chciał mieć drugiego psa. Okazało się jednak że drugi pies nie akceptuje szczeniaka, więc postanowił że małą odda. Nie miała ona żadnych szczepień, była jedynie odrobaczona. Mimo to wzięliśmy ją do siebie i stwierdziliśmy, że od razu w poniedziałek po prostu weźmiemy ją do weterynarza. Tego wieczora Niunia była radosna, ciągle chciała wskoczyć na kanapę, zjadła też z apetytem karmę, miałam nawet wrażenie że zaraz polknie miskę. Tak samo w niedzielę rano, zachowywała się w porządku, rano zjadła, chciała ciągle być przy nas. I tak aż do popołudnia... Popołudniu niestety widziałam że gorzej się czuje, zaczęła wymiotować, pojawiła się biegunka, stała się "osowiała". Zaniepokoil nas ten nagły odwrót sytuacji dlatego o godzinie 19 popędzilismy do weterynarza. Tam Pani wykonała test płytkowy na parwowiroze i niestety wynik wyszedł pozytywny. Mała od razu dostała kroplowke dozylnie i pod skórę, dostała leki przeciwwymiotne, aminokwasy (taki żółty płyn, to chyba one), przeciwbólowe i antybiotyk który miał działac coś około 2 tygodnie. Oczywiście Pani weterynarz poinformowala nas że może być różnie bo jest to okropna choroba, ale będziemy walczyć. Jak wróciliśmy mała po jakimś czasie odzyla, znów próbowała wskoczyć na kanapę, cały czas chciała się tulic. Ja oczywiście nie zostawilam jej nawet na chwilę na noc i spałam z nią. Tego wieczora mała juz nie wymiotowala, może raz zrobiła rzadką "dwójkę". W poniedziałek rano (15.01) znów pojechałam z nią do weta, tam od nowa zestaw :kroplówka, przeciwbólowe, przeciwwymiotne, aminokwasy. Ponieważ mała od rana szukała miski z jedzeniem, próbowała się nawet dostać do misek naszych kotów powiedziałam o tym weterynarz i Pani uznała że da nam specjalną karme mięsna w 70%przyswajalna, można jej spróbować dać około 2 godziny po powrocie do domu. Oczywiście nie za dużo i nie na siłę, jak będzie chciała to sama weźmie z miseczki a jak nie to nie dawać. Tak zrobiłam i nałożyłam małej troszkę tej karmy, Niunia faktycznie trochę jej zjadła, nie za dużo, w zasadzie wzięła kilka kesow z tej niewielkiej ilości którą jej nałożyłam, później nawet chlipnela trochę wody. Do wieczora nie wystąpiły ani biegunka, ani wymioty. Wieczorem u weterynarz oczywiście standardowy zestaw płynów + leków, powiedziałam że mała ciut zjadła zjadła, Pani Doktor powiedziała że można próbować dawac, byle nie na siłę i nie dużo i najlepiej już nie dzisiaj tylko jutro. We wtorek rano (16.01) oczywiście znowu byłyśmy w lecznicy, oprócz standardowego zestawu otrzymała jeszcze jakąś tzw "witaminowke" na pobudzenie układu immunologicznego. Po powrocie widziałam że mała szuka jedzenia więc dałam jej ociupinke tego mieska od wet, i faktycznie znów troszeczkę zjadła. Wieczorem u wet dodatkowo dostałam jakas karmę instant, do rozrobienia z wodą. Prosiła abym spróbowała jej dać jedna miarę strzykawki (5 ml) i jak będzie chętna to po jakiś 3 godzinach kolejna. Dodam jeszcze że do tego czasu Niunia nie miała ani biegunek ani wymiotów. Po powrocie od weterynarz mała coś zaczęła się kręcić, i nagle zrobiła kupę ale nie rzadką tylko w miarę zwartą i ze tak to ujmę może zbyt obrazowo "w kształcie ślimaka". Później spróbowałam dać jej tą karmę instant i faktycznie mała nawet wyciągala pyszczek. W środę (17.01) rano znowu byłyśmy u wet na kroplowkach i lekach, ale widać było że małą coraz bardziej boli w okolicy brzucha. Po powrocie do domu popiskiwala więc zadzwonilam do weterynarz, poradzila żebym masowala jej brzuszek bo dostaje dość silne przeciwbólowe które działają 6h więc nie może podać ich wcześniej niż wieczorem. Tak zrobiłam, delikatnie masowalam jej brzuszek, chociaż mała wyglądała mocno niewyraźnie. Około godziny 17:30... Istna masakra. Biegunka z krwią.... Dosłownie jedna wielka kałuża w kolorze krwi. Tak się przestraszyłam że od razu telefon do wet, Pani powiedziała że możemy przyjechać. Oczywiście dostała to co zwykle plus lek przeciwkrwotoczny. Prosila też żebym już nie dawała jej nic do jedzenia. Po powrocie wieczorem mała jeszcze ze dwa razy zrobiła taka biegunkę i raz zwymiotowala. W czwartek (18.01) rano znowu kroplowka i leki, po powrocie nie wyglądała za dobrze, biegunkę dalej miała, ze 3 razy do wizyty wieczorem, może dwa razy wymiotowala, wieczorem zauważyłam u weterynarz że miała dziwnie powiekszony brzuszek, Pani wet mówiła że to kwestia jelit dlatego tak. Oczywiście kroplówka, przeciwbólowe, przeciwwymiotne, aminokwasy... Ale tego wieczora mała już naprawdę widziałam że ja po prostu boli a przeciwbólowe na nic się zdają juz. Niestety o 5 rano w piatek (19.01) czyli wczoraj nasza malutka odeszła... I bardzo mocno to przeżywam,nie mogę się pogodzić, przecież we wtorek już zrobiła w miarę normalna kupę... Oczywiście ogrzewalam ją ciepłym termoforem, kocykiem, w czasie leczenia od niedzieli jej temperatura stopniowo spadała od 37,7 do 37 w czwartek wieczorem. Oprócz tego panie weterynarz były zaniepokojone faktem że jelita nie pracują, ale w czwartek wieczorem zaczęły tam słyszeć pewne szmery tak, jakby zaczynało coś tam się dziać. I tu pojawiają się moje pytania: Czy mogłam cos zrobić dodatkowo a czegos nie? Czy podanie jedzenia było właściwe? Nie opuszcza mnie wrażenie że mogłam jej nic nie dawać... A teraz już jest za późno żeby cofnąć czas :( zasugerowalam się słowami weterynarz, ale sama nie wiem co o tym myśleć teraz... Dwa dni było ok a potem tak nagle ta biegunka i wymioty :( A może samo leczenie przebiegło w jakiś sposób nie tak jak trzeba? We wtorek po wizycie rano przyznaje że zadzwonilam do innej kliniki z dobrymi opiniami i o powiedziałam o naszym przypadku. Pani Doktor stwierdzila że dokładnie w ten sam sposób by postępowala. Ostatecznie w razie dużej utraty krwi próbowała by przetoczyc. Uspokoiła nas że choroba może trwać nawet 3 tygodnie i potrzeba czasu. W lecznicy gdzie chodziliśmy Pani Doktor próbowała raz pobrać małej krew ale niestety nie mogła bo zyly praktycznie nie było widać a w drugiej znów był wenflon. O przetaczaniu krwi nic nie mówiła. Proszę, jeśli ktoś to przeżył, albo ma większą wiedzę już ja na ten temat, może jest tu jakiś weterynarz który zna się na rzeczy zechciałby wypowiedzieć swoje odczucia? Biorę wszystko na klate, chciałabym wiedzieć jeśli został gdzieś popełniony błąd to w którym momencie. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie odpowiedzi. Pozdrawiam
  24. Tydzień temu podrzucone zostały mi na posesję 3 szczeniaki. został jeden. jeden pojechał do DT, drugi znalazł DS, ale został jeszcze jeden. Absolutnie nie mam warunków, żeby mógł u mnie zostać, pisałam juz do wszystkich znanych mi organizacji bliższych i dalszych i nikt nie jest w stanie go zabrać, a on nie moze trafić do schroniska - zniknie tam. To ok. 3miesięczny szczeniak, ale wymaga mądrego DT, który pokaże mu, że człowiek nie jest zły i pozwoli oswajać się w swoim tempie. Jest wycofany, do ludzi przychodzi w zasadzie tylko po jedzenie. jeśli trafi do schroniska, to spędzi całe życie wciśnięty w kąt jakiejś budy... :( a mi się już kończy czas, na razie mieszka na budowie u kolegi, ale musi stamtąd wyjechać w ciągu kilku dni... już i tak jest tam dłużej niż było założone, nie mam z nim co zrobić... DT ma zapewnione pełne pokrycie kosztów utrzymania Jego brat, który jest w domu tymczasowym już po 4 dniach wylegiwał sie na łóżku - tak szybko sie oswoił, a on biedny nie ma żadnych perspektyw, tylko ten wyrok dożywocia w schronisku w zawieszeniu kontakt: 512 615 130
  25. Hej, mam pytanie odnoście karmienia szczeniaka. Mam cocker spanielke która ma niecałe 3 miesiące. Jak zauważy że zaraz dostanie jeść to zaczyna szaleć i dostawać białej gorączki. Jedzenie wciąga jak odkurzacz, jak by miska miała zaraz odlecieć.(nikt jej miski nigdy nie zabierał, ani drugi pies nie je z jej miski) Weterynarz powiedział że ma mieć jedzenie cały czas w misce "bo się naje tyle ile potrzebuje"... niestety miałam taką samą sytuacje z poprzednim psem i od małego nie sposób go odchudzić... i tutaj jest moje pytanie, Jak mam ją karmić i jak oduczyć tego "pochłaniania", dodam jeszcze że często ma przez to gazy i biegunkę (kiedy wcześnie jadła suchą karmę)... Teraz Suczka do jedzenia dostaje ryż z marchewką i kurczakiem, a później tak 3-4 razy kawałek ugotowanego jabłka, marchewki lub kaszkę.
×
×
  • Create New...