Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'strach'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

  1. Dzień dobry! W naszym domu zawitał 2.5 miesięczny gryfonik. Staramy się go dzielnie wychowywać i choć to zdolna bestia i szybko się uczy, mamy z nim kilka problemów. Największym z nich jest strach przed spacerami. Psiak pochodzi z hodowli, gdzie nie opuszczał terenu posesji. Teraz gdy wychodzi na spacery staje albo kładzie się, zapiera i nie chce ruszyć. Czasem da skusić się przysmaczkiem czy szyszką, ale po chwili znowu to samo. Boi się samochodów, boi się szczekających psów (w okolicy dużo podwórkowych psów szczekających na wszystko), garnie się tylko do każdego przechodnia który go zaczepi. Kiedy wie że wracamy do domu, pędzi jakby coś go goniło, najchętniej załatwiał by się wyłącznie w ogródku. Z załatwianiem potrzeb na spacerze jest różnie - czasem to robi, ale to wyraźnie nie jest priorytet. Martwię się, bo po skończeniu urlopu nie będę mógł zachęcać go 15 minut do wyjścia poza teren osiedla. Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Jak sobie z tym poradzić?
  2. Herę przygarnęliśmy ze schroniska ok. 2 tygodnie temu. Ma mniej więcej 7 miesięcy. Jest bardzo przytulaśna i pocieszna, jeśli już się z kimś oswoi. Z początku nie była jakoś nienaturalnie strachliwa, co prawda do samochodu musiała być wniesiona, ale to raczej nic specjalnego. Drogę zniosła tak sobie - mimo, że wydawała się wesoła - pod koniec trasy zwymiotowała, a w trakcie jazdy dyszała. Jednak większym problemem od początku jest to, że boi się wchodzić do domu. Kiedy po raz 1 znalazła się przed drzwiami zapierała się z całej siły, a kiedy w końcu udało się nam ją wprowadzić powąchała niepewnie parę miejsc i szybko uciekła na kanapę, gdzie znalazła swój azyl. Na pierwsze spacery również bardzo ciężko było ją wyciągnąć, bowiem nie schodziła na ziemię nawet po jedzenie czy picie. Po paru dniach trochę się to poprawiło - zaczęła powoli schodzić (zazwyczaj kiedy nikt nie patrzył) i trochę lepiej radziła sobie z wychodzeniem, dlatego wypuszczaliśmy ją samopas (mieszkamy na wsi), bo była piękna pogoda i aż szkoda nam było ją trzymać w domu. Nie było problemu - Hera przybiegała na każde zachowanie i kiedy zostawiałam jej otwarte drzwi to po jakimś czasie wchodziła sama. Od dwóch-trzech dni Hera w ogóle nie chce wchodzić do domu, weszła raz, kiedy stałam przed drzwiami z jedzeniem i prosiłam ją jakieś pół godziny. Dzisiaj padał ogromny deszcz, a Hera nie była w stanie wejść do domu. Kiedy szczeka na dworze mam wrażenie, że prosi, aby ją wpuścić, ale gdy otwieram drzwi i zapraszam ją, ona podchodzi na odległośc metra od wejścia i szczeka błagalnie - czasem nawet piszczy. Strasznie jest mi jej szkoda i serce mnie boli, że w taką pogodę siedzi na dworze, ale po prostu nie wiem co robić. Czy ktoś wie jak zachować się w tej sytuacji?
  3. Hej! Mam dosyć duży problem ( nowy). Moja sunia od jakiegoś czasu boi się chodzić po schodach. Nie mam pojęcia dlaczego. Cała się trzęsie i ślizga ( schody są pokryte białym dywanem, więc nie opcji, że jest ślisko ale udaje że jest).
  4. Witam. Kilka dni temu do naszej rodziny dołączył pies. Rasy Akita. Pies ma 4 miesiące. Był szczepiony itp. Niestety nie wiemy czy to normalne, że ta rasa jest tak strachliwa? Pies się wszystkiego boi. Problem się rodzi jednak w tym, że pies za każdym razem sika. Czy może to być powodem tego, że jest w nowym miejscu., z nowymi ludźmi dla niego? Czy raczej wina może leżeć w jakiejś chorobie nerek itp? A drugie z pytań. Naszym drugim członkiem rodziny zaś jest pekińczyk. Też pies. Jest jakaś małą szansa, że Akita nie będzie z nim wojowała o miejsce w stadzie? Ale wpierw chcę się dowiedzieć o powyższej sprawie. Ps. Gdy przyprowadziliśmy Brutusa( Pekińczyka ) do Akity, Pies niestety zadziałał znowu tak samo. Zsikał się po czym po chwili zachował się agresywnie. Pozdrawiam i proszę o odpowiedź.
  5. Witam wszystkich. Mam kłopot z psami. Są to dwa pinczery w wieku ok. 7mies. Dokładnie nie wiem. Są u mnie od 3 i 6 tygodnia życia, odebrane właścicielowi. Ich matka mega wygłodzona straciła pokarm. Przyszły do mnie maleńkie, wiecznie głodne i lękliwe. Nauka czystości była żmudna i były chwile załamania. Szczególnie młodszy dawał czadu- co krok to kropka. Gdy jeden siusiał już sporadycznie, drugi lał gdzie popadnie. Ale przyszedł czas suchych i przespanych nocy, jeden z nich nawet przestał jeść tak jakby chciał na raz połknąć wszystko łącznie z miską (drugi - ten mniejszy je tak do dziś). Kiedy jesteśmy w domu pieski pięknie proszą na dworek. Bawią się, śpią, są energiczne i chcą wiecznie przy nas być. Kiedy śpią z nami- ten starszy stara się być jak najbliżej głowy a najlepiej jeszcze wciśnięty jak parówka w bułkę między nas. Zawsze zasypia spokojnie dopiero jak się do kogoś przytuli. Nie do "braciszka" tylko do człowieka. Obydwa są bardzo karne, co w moim języku nie oznacza że je bijemy itp. Sam nasz zły nastrój, spojrzenie po tym jak coś pogryzą sprawia że kładą się brzuszkami do góry i z oczkami na wierzchu. Nigdy nie dostały lania. Siusiu i kupki na dworku były poprostu nagradzane smakołykiem. I dużo tłumaczyliśmy jak dzieciom. Od dwóch tygodni zaczęło się sikanie w domu - pufa, akwarium które stoi na podłodze, biurko, plecak syna, jedną nogą od suszarki i najgorsze- blat stołu. Jeśli podsumujemy krzesła, któryś siknie na ławę- jej blat jest niżej. Od początku maluchy trafiły do domku gdzie jest parka kotów, po sterylizacji i kastracji. Od początku miały zakaz ganiania ich. Od początku kocica czasem któregoś zbiła jak zaglądał do kuwety. Staramy się długo chodzić z maluchami bo mają dużo energii. Sikają tylko gdy zostają same. Nawet jeśli to 15 minut a wcześniej były na spacerze. Co robić? Gdy są same również gryzą wszystko. Nauczyliśmy się zostawiać im kulki z gazet ale to nie zawsze pomaga.
  6. Dzień dobry, Problem wygląda następująco: szczeniak, mieszaniec, w tej chwili czteromiesięczny ma okropne problemy z wychodzeniem. Jest u nas w domu od miesiąca, został zabrany ze wsi, ciągle był na ogrodze, nie miał możliwości do przebywania w domu, nie wychodził na spacery. U nas od początku bał się wychodzić. Po wyjściu z klatki schodowej zaczynał panikować i ciągnąć w stronę domu. Po około tygodniu zaczął wychodzić chętniej, początkowo tylko przed dom, później udało się wychodzić z nim na dłuższy spacer. Cieszył się nim, skakał i biegał. Nagle znowu mu się odwidziało. Bez żadnego powodu postanowił wrócić do poprzedniego systemu czyli pisk i ciągnięcie w stronę domu. Wychodził na szybkie siku przed dom z samego rana bez problemów, spokojnie wracał do domu. Następne wyjście kończyło się piskiem i po chwili stania przed drzwiami biegł na trawę, załatwiał się i znowu pisk i ciągnięcie. Nie działały smaczki, zachęcanie zabawką, nic. Dostaje ataków paniki jak tylko wyjdzie z domu. Jeśli usłyszy/ zobaczy obcą osobę przy wejściu do budynku zachowuje się dokładnie tak samo. Nawet jeżeli jakimś cudem wyjdzie na trawnik to na widok ludzi znowu panikuje. Jak możemy poradzić sobie z jego atakami? Z góry dziękuję za jakiekolwiek rady.
  7. Witam. Pisze do Was, bo właśnie przed 20 minuty mój pies zbudził mnie. Zerwał się nerwowo podczas snu i zaczął biegać po łóżku kręcąc się w około przy czym machał ogonem. Na początku myślałam że chciał się załatwić, ale nie. Zawsze gdy go bolał brzuszek to chciał wejść na moje kolana, a teraz mnie unikał. Później napił się trochę i siedział parę minut daleko ode mnie. Właśnie przed chwilą znów się we mnie wtulił i śpi głośno oddychając. :) zdarzyło mu się to pierwszy raz. Nie wiem czy powinno mnie to niepokoić? Dodam, że w moim pokoju jest remont, ale trwa już bardzo długo i śpimy prawie 2 miesiące w innym pokoju. Dziś były zrywane panele, ale nic poza tym
  8. Cześć. Nasz pies ma problem z emocjami, z poczuciem winy i lęku. Od początku, bo pewnie wiele ma znaczenie. Mamy 2,5 letniego psa. Przygarnelismy go jako 2 miesiecznego psiaka, ze wsi, najprawdopodobniej jego mama była husky. Na początku pies był jak to przygarnięty szczeniak, żyjący tylko w budzie... Łakomy, lękliwy do spacerów. Wszystko to przezwyciężyliśmy i tak było do mniej więcej roku. Jedyne co dość długo mu się zdarzało to siusiać pod siebie - właśnie z poczucia wina. Nigdy go nie biliśmy, nie używaliśmy też raczej krzyku do wychowania. Przychodziliśmy my - czy tgoście- siusiał pod siebie.Tu zauważyłam problem, że może mój chłopak zbyt wylewnie wita się z psem, za co go poprawiałam i to w zasadzie pomogło na sikanie powitalne. . Leżał na łóżku, mimo że mu zakazywaliśmy - siusiał, teraz już tylko od razu kładzie się na plecy (mimo że w zasadzie od dawnaaa ma wstęp na łóżko, zna komende zejdz ale ta sprawia mu wiele smutku , zapiera sie i w zasadzie trzeba sila go prosic, chociaz czesto udaje sie , mimo to robi to w strachu). Nie wiedzieliśmy wtedy już co robić, więc gdy leżał na łóżku staraliśmy się wręcz nie podchodzić. Z tego co wydaje mi się ważne w jakis sposob dla problemu- czas jaki spędzamy z psem. Można powiedzieć, że prawie zawsze ktoś był w domu, dużo też razem jeździliśmy, pół-krwi husky więc dużo ma energii- wyjeżdzamy więc do lasu, na łąki, psie wybiegi. Próbowaliśmy zamykać drzwi od pokoju na noc, ale jego wycie i drapanie w drzwi było okropne, więc zawsze spał z nami w pokoju, czekając aż zaśniemy by wejść do łóżka. Gdy się przytulamy- piszcze i nas rozdziela. Gdy się budzimy- jego radość jest ogromna, niczym jakbyśmy nagle ożyli dla niego. Gdy wychodzimy pędzi do okna w którym stoi i patrzy się, wyczekując nas (nic w domu jednak nie niszczy). Jego emocjonalność stała się już wręcz opresyjna. Bardzo mocno reaguje lękiem tylko na to , że podniesie się ton w rozmowie. Ucieka z podkulonym ogonie. Gdy w trakcie wspólnego spaceru któreś z nas zacznie opowiadać historię ze złością - pies staje w miejscu nie chce iść. Z racji , że jesteśmy ludźmi takich sytuacji jest wiele, czy to rozmowa przez telefon itd pies już chowa się w rogu pokoju , jest podkulony, ma jakby poczucie winy. To samo spacery- hałas, centrum miasta- w tył wzrot, nie ma szans na żadne pertraktacje, żadne smakołyki. To co mu dodawało jakby odwagi i humoru- oprócz zabaw z nami, wybiegów były psy. Uwielbia psy i jakby ten humor , ta wiara w siebie wracała. Postanowiliśmy z racji miłości do psów i warunków przygarnąć drugiego psa. To mała suczka ze schroniska, wprowadziliśmy ją jako szczeniaka. Psy się pokochały, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na psa, lęki jakie były takie są. I teraz pytanie- na co zwrócić uwagę w naszym zachowaniu? (nie jesteśmy w stanie wyeliminować naszych rozmów, historii i emocji do tylko przyjaznych- ale nigdy nie kierujemy ich do psa) Oraz jak z nim pracować w tej sytuacji. Trochę się rozpisałam.. Ale mam nadzieje że to nakreśli jakoś sytuację. Pozdrawiam!
  9. Cześć, szukam porady. Dziś byłam z Melą (3 miesieczna mieszanka husky) u weterynarza (3 raz- dwa poprzednie przebiegły bez stresu) z zamiarem obcięcia pazurków. Podczas zabiegu weterynarz skaleczył ją do krwi, wtedy zaczęła się wyrywać i nie było mowy o kontynuowaniu zabiegu. Jednak pan zawołał koleżankę do pomocy, pani trzymała mojego szczeniora a ten wył, skomlał i piszczał :( nie dałam rady na to patrzeć, a ona była przerażona całą sytuacją... Jak już ją puścili od razu pobiegła do mnie i czym prędzej do wyjścia. Boję się teraz tylko tego, że będzie miała traume. Wcześniej do gabinetu wchodziła bez strachu, wąchała wszystko a teraz wyszła z podkulonym ogonem. Poradzcie, czy powinnam jakoś z nią pracować, tworzyć dobre skojarzenia z gab. weterynaryjnym, żeby kolejna wizyta (która czeka nas w styczniu) nie była powodem do stresu? :(
  10. Dzień dobry! Tydzień temu zaadoptowaliśmy ze schroniska szczeniaka. Jeszcze tego samego dnia okazało się, że Leo ma parwowirozę. Chodzimy z nim do weterynarza, dostawał zastrzyki z surowicy i kroplówki. Na początku był spokojny, ale trzy dni temu do parwo przypałętała się infekcja dróg oddechowych. Piesek dostał dodatkowy zastrzyk, a my zalecenie podawania mu witamy C i syropu na kaszel. I tu pojawiły się schody. O ile witaminę C wystarczy położyć na podłodze i sam ją bierze, tak syrop podajemy ze strzykawki. Panika, jaka temu towarzyszy jest nie do opisania. Pisk, wyrywanie, ucieczka. W domu to ja jestem osobą, za którą piesek wszędzie chodzi. Nauczyłam go załatwiania się na podkłady, bo nie wychodzimy z nim na dwór i reagowania na imię. Dzisiaj próbowałam podać mu syrop. Oprócz okropnej paniki udało mi się osiągnąć tylko tyle, że Leo zaczął się mnie bać. Próbowałam powoli podawać mu smakołyk, ale niestety musimy być ostrożni z jedzeniem ze względu na parvo. Nie mam pomysłu, jak przywrócić zaufanie szczeniaka. Jest tak wrażliwy, że nawet śpi na siedząco z tych nerwów. W domu ufał tylko mi, a tu teraz takie coś.
  11. Witam. Moja suczka ma ponad rok i jest rasy staffordshire bull terrier. Od około tygodnia pokazuje bardzo niepokojące zachowanie i myślę, że mogłam być tego powodem. Jestem bardzo niezdarną osobą i przez to w ostatnim tygodniu niechcący usiadłam mojemu psu na łapkę i wiadomo - był pisk, ale również zaczęła się trząść, niepewnie poszła do drugiego pokoju i skuliła się w kącie, a gdy podchodziłam to jeszcze bardziej pokazywała swój strach poprzez nerwowe, energiczne machanie ogonem. Dodam jeszcze, że przed tym zdarzeniem dokładnie dwa razy tak zareagowała na moje niechcące zrobienie krzywdy, jednak było to w dość dużym odstępie czasu, więc mogła już zdążyć o tym zapomnieć. Dzień później piesek zapomniał o przykrym wydarzeniu i znowu była sobą, ale niestety przy zabawie za bardzo wariowała ze mną i znikąd usłyszałam pisk - do teraz nie wiem czym był spowodowany, ale po raz kolejny poszła do innego pokoju i się bała. I oczywiście jak na złość, na kolejny dzień nie zauważyłam jej leżącą za mną w łóżku, a chciałam przesunąć nogę, co spowodowało przesunięcie się łapki mojej suni między łóżko, a kaloryfer. Na szczęście sama szybko ją wyciągnęła, jednak niepokojące zachowanie psa się powtórzyło. To pierwszy raz, kiedy się takie coś zdarzyło trzy razy pod rząd i jestem bardzo zła na siebie za moje roztrzepanie i gwałtowność. Minęły trzy dni od tego nieszczęścia, a mój pies bardzo się ode mnie zdystansował: W 75% przypadkach kiedy do niej podchodzę/wołam, pies mruży oczka, nerwowo macha ogonem i niepewnie się porusza, po czym zazwyczaj idzie do drugiej sypialni i kładzie się tam na łóżku. Zdarza się również, że po zawołaniu pies mnie "przytula" wskakując na mnie i obejmując moją szyję i energicznie liże, ale podejrzewam, że to bardziej ze stresu, niż z miłości. Jest bardzo osowiała gdy jesteśmy same w domu, nie ma ochoty na zabawy i umie przespać cały dzień, co jej się nigdy nie zdarzało. Z racji tego, że wszystkie przykre zdarzenia wymienione wyżej miały miejsce na łóżku w moim pokoju, wywnioskowałam, że sunia może się bać łóżka i spróbowałam przeniesienie kołdry, poduszek i koca na podłogę (nadal w moim pokoju). Dzięki temu piesek od razu do mnie przychodzi do pokoju, jak tylko usłyszy, że rozkładam koc na podłodze i śpi ze mną za dnia, ale na noc i tak idzie do mojego łóżka i śpi tak jak zawsze, wtulona we mnie. A spacery z nią wyglądają tak samo jak zawsze - jest pełna energii, biega i bawi się ze mną na zewnątrz, ale gdy tylko wejdziemy do domu, jej stres znów się przywraca. I teraz najdziwniejsze zachowanie, przez co wywołuje u mnie zmieszanie - pies zachowuje się tak, gdy tylko jest sama ze mną, ale gdy przychodzi kolejny domownik, piesek odżywa, chce się ze mną bawić i nie widać po niej najmniejszego stresu, co jest dość frustrujące, ponieważ nikt mi nie wierzy, że pies mógł przejść traumę przeze mnie i odmawiają wizyty u specjalisty, mówiąc, że takie zachowanie może wynikać przez to, że za niedługo powinna dostać cieczki. To jest jedyny moment w dniu, kiedy pies jest sobą i bardzo przykro mi, że nie może się tak zachowywać kiedy jesteśmy same - tak jak miała w zwyczaju. I teraz pytanie do Państwa - czy mój pies boi się mnie, czy pomieszczenia, w którym się cały dzień znajduję? Co mogę zrobić, żeby odbudować więź i żeby znowu była energicznym pieskiem, który ciągle się bawi ze mną?
  12. Cześć wszystkim, to mój pierwszy wpis na forum - szukam odpowiedzi na problem z moim psem - adopciakiem. Na początku roku 2017 adoptowaliśmy z facetem starszego psa z dysplazją i niedoczynnością tarczycy. Jego wiek określono na ok. 9 lat, ale historia nieznana. Znaleźli go błąkającego się. Można się tylko domyślać jakie życie prowadził, po kiepskim stanie uzębienia i niektórych zachowaniach. Pies w typie owczarka niemieckiego/belgijskiego, czarny, z nawracającą nadwagą (przykład na istnienie efektu jojo idealny :). Przepracowaliśmy z nim kilka zachowań, między innymi ucieczki, jedzenie wszystkiego co znajdzie, chodzenie na smyczy itp. Pies właściwie szybko załapał o co chodzi: że jesteśmy stado i nie ma sensu uciekać, trzeba się słuchać i że się lubimy. Niestety, nie udało nam się pokonać sprawy strachu - pies jest ogólnie raczej uległy, zero agresji - należy do tych kulących się i uciekających gdzie pieprz rośnie. Z tym jego strachem jest tak, że trochę boi się burzy, trochę boi się fajerwerków - nie o to jednak chodzi, bo największym problemem są nagłe dźwięki w pobliżu. Jakiś nagły stuk np. paczka zapałek spada na podłogę, ktoś mniej delikatnie postawi kubek na stole, stuknie widelcem o łyżkę przy jedzeniu. Najgorzej reaguje na dźwięk otwieranej puszki z napojem - podejrzewamy że może kojarzyć mu się np. z poprzednim właścicielem, bo gdy tylko ktoś otwiera puszkę jakiegoś napoju to ten reaguje panicznie. Ucieka też gdy ktoś krzyczy. Na ulicy nie jest tragicznie, ilość bodźców sprawia, że reaguje tylko na te nagłe trzaski najbliżej. Bardzo problematyczne jest to w mieszkaniu, ponieważ naprawdę nie da się robić wszystkiego cichutko. Nie pomaga muzyka w tle, telewizor nic, bo pies ucieka nawet od dźwięku otwieranej puszki z jedzeniem (co wielu zwierzakom kojarzy się raczej pozytywnie!) Czuję jakby progress, bo doszło do tego że pies zatrzyma się w tej ucieczce jeśli go zawołam, ale widzę po jego wzroku że zdecydowanie wolałby jednak być w drugim pokoju i że robi to z grzeczności. Nie wiem jak nad tym pracować, nie chcę go swoimi błędnymi metodami wpędzić w ten strach jeszcze bardziej. Pozdrawiam i z góry dziękuję za rady!
  13. Witam wszystkich forumowiczów, mam ogromną prośbę i dosyć duży problem. Otóż mam kochaną sunię rasy gończy polski (3,5 roku). Niestety, ale nie była w czasie szczenięcym dobrze zsocjalizowana. Jest to po części moja wina jak i (tak uważam) wina wcześniejszego właściciela, u którego przeżyła swój najmłodszy okres życia. Gdy ją odebrałam miała 3 miesiące. Wszystkiego się bała. Przechodzących ludzi, rowerów, aut, również na sam szczek innego psa potrafiła popuścić ze strachu. Była tak wystraszona otaczającym ją światem, że moja uwaga skupiła się w większości na tym by ją tego strachu pozbawić (co niestety nie do końca się udało- ostatnio na wieczornym spacerze wydawało się jej, że coś ją goni i nie mogła skupić się na drodze). Sunia, gdy tylko zostawała sama w wieku dziecięcym niszczyła wszystko co wpadło jej do pyska. Postanowiliśmy wybudować jej budę do której była uwiązana podczas naszej nieobecności w domu. Po pewnym czasie przestała demolować dom więc do niego wróciła. Jest strasznie za moją osobą co również chciałabym zmienić bo wiem, że to też jest dla niej cierpienie. W czerwcu oszczeniła się po raz pierwszy (mieliśmy nadzieję, że częściowo zmieni swoje zachowanie-stała się bardziej usłuchana). Niestety po dosyć długim okresie demolowanie wróciło. Została sama w domu na godzinę- dom w proch. Dzisiaj została w garażu razem ze szczeniakiem i pogryzła całą uszczelkę od bramy, przy okazji zdzierając sobie pazury praktycznie do nerwów. Największy problem pojawia się teraz. We wrześniu wprowadzamy się do bloku. Boję się, że tam dopiero pokaże na co ją stać a nie mogę pozwolić sobie na niszczycielskie zapędy. Kupiłam jej Kongo classic oraz gryzaki. Gdy się przeprowadzimy będę uczyć ją jak szczeniaka przebywania samej. Jutro dostarczą mi dla niej klatkę kennelową. Co jest niestety jej ostatnią deską ratunku. Jeśli nie uda mi się jej do niej przekonać, będę musiała poszukać jej nowego domu z otwartą przestrzenią. Okropnie tego nie chcę, bo wiem, że obie się załamiemy (na samą myśl mam łzy w oczach). Proszę Was o pomoc. Czy jestem w stanie zrobić dla niej coś jeszcze? Czy komuś z Was bądź waszych znajomych udało się przyswoić dorosłego psa do pokochania klatki?
  14. Witajcie, Wziąłem dwa tygodnie temu 3-letnią suczkę ze schroniska, pierwszy tydzień siedziałem z nią w domu, żeby się przyzwyczaiła, później zaczęła zostawać sama. Nie ma z tym problemu, nie niszczy, nie brudzi, chętnie wychodzi na spacery. Problem jest gdzie indziej, być może z czasem przejdzie, ale może są jakieś sposoby żeby ten czas skrócić. Otóż suczka sika - jak sądzę - ze strachu. W poprzednim życiu miała chyba ciężko, była bita czy też znęcano się nad nią na inne sposoby - nie znam historii. Jak się do niej podchodzi, pies aż się kuli, zaczyna się czołgać po ziemi sikając pod siebie. Podobnie jest, jak się ją złapie za obrożę - widocznie jest to sygnał, że dostanie lanie, od razu przysiad i sikanie. Boi się również podejść do miski jak jej się daje jeść - podchodzi dopiero po odejściu karmiciela. Oprócz tego lubi się przytulać, bawić ze mną i żoną w ogrodzie (mieszkamy w domu, biega luzem) - do obcych nie podchodzi, reaguje na nich szczekaniem i agresją (nie atakuje), jest wesołym i ruchliwym psem. Czasem w trakcie zabawy, jak się ją zawoła itp to jakby sobie coś przypominała - nagle atak strachu, kulenie się itp., nie chce wtedy podejść, ale jest skulona na ziemi i do niej podejść można bez problemu. Mamy w sumie trzy psy, nie ma problemów z kontaktami z nimi, dogadały się po kilku dniach. Macie jakieś pomysły, jak ogarnąć temat? Nie jestem psim nowicjuszem (mam psy od ponad 30 lat, większość to były znajdy, schroniskowce itp.), ale jeszcze takiej sytuacji nie miałem.
  15. Z soboty na niedzielę, 25.06 około 3:30 odeszła od nas Kesi. Zachorowała na ropomacicze zamknięte, które tak na prawdę przebiegło bezobjawowo. Jeszcze w piątek byłam z nią na spacerze i była po prostu smutna(co jej sie nieraz zdarzalo wielokrotnie od szczeniaka) ale chodziła. :( 2 miesiące temu miala robione morfologie i wszystki wyniki byly w normie. W sobotę rano Kesi stan się bardzo pogorszył. Słaniała się na nogach. Pojechaliśmy z nią do weterynarza, dostała kroplówkę i antybiotyki. Miała też pobraną krew żeby zobaczyć w jakim stanie są narządy wewnętrzne i czy kwalifikuje się do operacji usunięcia macicy( wyniki miały być w poniedziałek) Po tym trochę lepiej się czuła ale nadal leżała. W nocy jej stan się pogorszył. Zaczęła piszczeć bo ją bolało :( Lekarz juz w szpitalu zrobił jej na szybko jeszcze jedne badania na cito - okazało się że wyniki są fatalne i Kesi nie przeżyje do podziałku a o operacji usunięcia tego wszystkiego nie ma mowy bo się nie obudzi. Trzeba było skończyć jej cierpienia :((( Starsznie jest mi z tym ciężko. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. Miała tylko 11 lat... Gdyby tylko dała wcześniej znac- A ona normalnie sie zachowywala jeszcze kilka dni wczesniej - była bardzo silna i dzielna. Szkoda tylko że nie byłam w stanie nic zauważyć :( kochany pies Nie potrafie sie z Toba pozegnac, jestes obecna w moim sercu i tak zostanie na zawsze. Moje najkochansze oczko w glowie Kocham Cie tak, ze nie potrafie tego opisac :( Strasznie siebie obwiniam, ze tego nie zauwazylam. Nie potrafie sobie wybaczyc... Zyla za krotko, a jeszcze tyle planów bylo przed nami [*] Moje zycie sie skonczylo w ostatni weekend. Nie potrafie sie cieszyc niczym, a wiem ze powinnam sie wziac w garsc bo mam w brzuchu kolejną istotkę, którą Kesi miała się zająć :(
  16. Witam. Od 2 lat mam kundelka "Mały", zawsze był radosny i chcial sie bawic. Wszystko sie zmieniło gdy kupiliśmy suczke " Kiara" rasy owczarek podhalański. Ale początkowo wszystko bylo ok. Bawili sie itd. Od jakiegos czasu gryzą sie, ale tylko jesli ktos z domowników jest na podwórku. Kiara wtedy nie dopuszcza Małego do nikogo z nas, a Mały wtedy jest przez nią odganiany i chodzi smutny, skulony i od razu chowa sie do budy. Nawet gdy chce sie go pogłaskać i sie go woła to nie podchodzi bo wyglada jakby sie bał. A gdy juz dojdzie do starcia to nie mozna ich rozdzielić. Czasami bywa tak, że Kiara chodzi za Małym, a Mały warczy i tez zaczynają się gryźć. Gdy wszyscy domownicy są w domu, wtedy psy na podwórku jak gdyby nigdy nic sie bawią. Nie wiemy co mamy robić, pomóżcie...
  17. Witam, Bardzo proszę o poradę, odnośnie agresywnego i strachliwego pieska- Saby. Niestety behawiorysta nie wchodzi w rachubę(zaporowe ceny), a chemią nie chcę pieska męczyć. Trochę cały wywód zabierze ale mam nadzieję, że dzięki temu zobrazuję całą sytuację. Całe swoje życie miałem psa i nigdy nie było problemów z agresją, zmieniło się to dwa lata temu. Postanowiliśmy zaadoptować pieska. Z całej hodowli adopcyjnej był to najbardziej wycofany i biedny piesek(suczka), bał się wszystkiego i wszystkich, stwierdziliśmy, że będziemy chcieli jej pomóc. Mała miała wówczas 6 miesięcy. Była po dużych przejściach. Przednia łapka widać, że była wcześniej złamana ponieważ jest bardzo krzywa. Matka i siostra psiaka, zabierały jej jedzenie i generalnie odsuwały małą od siebie. Zabraliśmy małą z domu adopcyjnego, w drodze do nowego domu psiaczek był na moich rękach, tym samym chcąc nie chcąc zostałem jej głównym panem:) Dwa dni po adopcji małej, sprowadziła się do mnie moja dziewczyna wraz ze swoim 6 letnim psiakiem Daną(także suczka), również z adopcji i po przejściach, jednak nie boi się ludzi, chce się ze wszystkimi bawić, taki typowy "przytulas". Po kilku dniach pieski się zaakceptowały i oswoiły z nową sytuacją. Saba zawsze była wycofana w stosunku do ludzi i zwierząt i troszeczkę agresywna, tzn. lubiła uciekając przed ludźmi i zwierzętami na nich warczeć. Odwrotnie do Dany, która na spacerach lgnie do innych psiaków i ludzi. Saba ciągle jest wycofana i niepewna, boi się również nas. Trzyma nas na dystans, bawi się, czasem przytula ale bez pełnego zaufania. Ostatnio zerwała sobie więzadła, miała operację ale już doszła do siebie. Jednak stała się bardzo agresywna. Ucieka przed ludźmi, a gdy ktoś odwróci się do niej plecami, próbuje gryźć w kostki, nieraz nawet goniąc ludzi. Także z jednej strony strach, z drugiej naprawdę bardzo duża agresja wywołana tym strachem. Jest to malutki psiak, który powinien biegać by nóżka całkowicie doszła do siebie. Jednak jej naprawdę duża agresja powoduje to, że chodzi w kagańcu(co u tak małego psa wygląda dość komicznie), często również na smyczy. Także na spacerze Dana jest bez kagańca i smyczy, a Saba w kagańcu i często również na smyczy. Bardzo proszę o jakieś porady(poza farmakologią) jak dotrzeć do psiaka, jak "wyleczyć" jej strach i agresję. Zaznaczę od razu iż w momentach jej agresji nigdy nie używamy jako "lekarstwa" bicia, jedynie krzyk. Natomiast w momentach jej strachu, robimy się upierdliwi i staramy się ją głaskać i przytulać, na co mała reaguje wytrzeszczem i chęcią ucieczki, a jej buzia wyraża jedno: "co wy ode mnie chcecie, ja stąd spadam...":) Bardzo proszę o jakąś pomoc.
  18. Witam, pojawił się problem z moją sunią ma ona około 5/6 lat ja ją mam ze schroniska brałam ją kiedy miała około roku, od początku nie było większych problemów, pojawiało sie sporadyczne szczekanie i wycie wieczorami w ciągu dnia bardzo mało kiedy nie było większych problemów. Żyła ona z kotem w domu lecz kot w grudniu 2016 r. zdechł i od stycznia zaczęło sie wszystko szczekanie i wycie przy każdym wyjściu z domu nie ważne czy to dzień czy wieczór, niestety nie zawsze można z nią być w domu, próbowaliśmy wszystkiego, zostawiania zabawek, kości w sumie wszystkiego czym moze sie zająć lecz to nie wychodziło, wiemy bo nagrywaliśmy wszystko, sąsiedzi zaczęli zwracać uwagę wiec kupiliśmy obroże antyszczekową ktora tez reaguje na wycie, uzywamy jej 3 dzien lecz efektów nie widac na nagraniach pies wchodzi na łózko zeby byc wyżej i daje koncert, damy jeszcze troche czasu dla tej obroży ale jeśli to nie zadziała to nie wiemy co zrobić, nie chcemy jej oddawać bo to juz członek rodziny ale powoli wszyscy wysiadamy z sił. Proszę o pomoc !!
  19. Mam kilku letnią suczkę i jej syna (4mies.) Matka była trzymana na dworze w budzie... później urodziły się małe, opiekowała się nimi i spała w domu, teraz małe się rozeszły został jeden a ona powinna wrócić na dwór (co jej pasuje bo ma tam spokój od małego). Niestety gdy ona śpi w budzie, szczeniak w nocy budzi się i wyje z tęsknoty, nie wiem jak go pohamować gdyż nic na niego nie działa. (Gdy śpi z matką śpi spokojnie) przez kilka dni się polepszyło i wył tylko nad ranem ale ostatnio było zimno wiec musiałam suczkę przyprowadzić do domu, lecz gdy teraz daje ją na dwór problem wraca i to podwojony bo wyje jeszcze ciężej... nic mogę suczkę trzymać cały czas w domu gdyż nie jest nauczona czystości a mały nie może być na dworze ponieważ nie ma jeszcze budy (nie wiadomo jeszcze jakiej wielkości) i poprostu mi go szkoda. .. pomóżcie, jak oduczyć go wycia? I oswoić z samotnością? Jak kiedyś suczka umrze to może nie poradzić sobie bez niej.
  20. Mam 2-letnią suczkę Hawańczyka, która odwaliła mi dzisiaj numer, po którym nie mam pojęcia co robić. Zaczęło się od długiego spaceru. Dłuższego niż zwykle i w miejsce, którego dotąd nie znała. Dodam, że pies uwielbia wycieczki i długie spacery, dlatego gdy tylko nadarza się okazja, sprzyja pogoda i możliwość powrotu przed zmrokiem zabieram Nutę na wyprawę. Tego dnia pogoda była wyśmienita, ale że dzień pracujący, pora wczesna – ludzi niewiele. Wracając polną drogą mijaliśmy staruszka prowadzącego rower z zakupami. Było to trochę dziwne, żeby nie powiedzieć surrealistyczne, bo do najbliższej wioski miał jeszcze ok 3 km, a za sobą ( tzn od miasta) ok 4km. Wyglądał osobliwie, obładowany rower, którym nie mógł jechać po ciężkiej drodze i co pewnie ma znaczenie dla dalszych wydarzeń duże okulary przeciwsłoneczne. Po za tym wydawał się niegroźny, a nawet sympatyczny. Nie dla Nuty. Zaczęła na niego warczeć – a to u niej oznaka strachu ponieważ suczka jest całkowicie pozbawiona agresji. Po prostu nie potrafi być groźna. Gdy się mijaliśmy ( z rowerem) odwróciłem się i zobaczyłem Nutę w odległości ok 100 metrów biegnącą w przeciwną stronę. Po prostu uciekała. Dodam, że nigdy, od urodzenia nie oddaliła się ode mnie dalej niż na 15 metrów. Pobiegłem za nią, ale ona wciąż uciekała. Przystawała na chwilę, po czym gdy tylko zobaczyła, że idę w jej stronę znów zaczęła uciekać. Zrobiło się groźnie gdy znikła mi z pola widzenia a przed nią był tylko las, góry i nieznane tereny. Nie reagowała na mój głos. Próbowałem ją nawoływać na wszystkie możliwe sposoby. Stanowczo, łagodnie, zwyczajnie. Próbowałem też innej metody. Gdy była już głęboko w lesie i obserwowała mnie z ok 100 metrów usiadłem i spokojnie czekałem aż do mnie wróci. Nie udało się. Znów uciekła i tym razem nie mogłem jej znaleźć. Na początku wpadłem w panikę, ale pomyślałem, że w końcu minie jej ten stan i zechce wrócić do domu. To niezwykle inteligenty pies i doskonale wie, jak wrócić nawet z nowego terenu. Postanowiłem poczekać na trasie powrotnej i rzeczywiście się pojawiła. Ale na mój widok znów uciekła. Wróciła po 2-3 minutach i na moje bardzo spokojne nawoływanie podeszła i dopiero na moich nogach zaczęła cieszyć się ze spotkania. Gdyby ktoś oglądał to przedstawienie pomyślałby, że maltretuję psa. A ja nawet nigdy na nią nie nakrzyczałem, oczywiście poza stanowczymi komendami. Nie mam teraz pojęcia jak zachowywać się na takich wyprawach. Po kolejnej mogę jej nie odzyskać. A przecież hawańczyk to nie kanapowiec. Musi mieć długie spacery. Czy zostanie mi tylko błąkanie się po mieście?
  21. Cześć :-) 1,5 miesiąca temu razem z Narzeczonym wzięliśmy ze schroniska 3-letnią suczkę (jej przeszłość nie jest do końca znana, ale chyba wesoło nie było). Suczka przyzwyczaiła się do mnie praktycznie od razu, kiedy wchodzę do domu przez kilka minut nie może opanować radości na mój widok, za każdym razem kiedy ją wołam przybiega zadowolona. Problemem jest strach przed moim chłopakiem (mieszkamy wszyscy razem). Mimo tego, że ani razu na nią nie krzyknął, nie zrobił nic złego suka panicznie się go boi. Jeśli mój chłopak cały dzień jest w domu, to pies- cały dzień chowa się w najciaśniejszych częściach domu- pod łóżkiem, stołem- za nic nie chce wyjść. Do mojego chłopaka podejdzie tylko jeśli ja stoję obok. Najdziwniejsze jest jednak to, że suczka go lubi, kiedy idzie do niej w te ciemne kąty i namawia do wyjścia to macha ogonem, łapę też mu bez problemu poda, ale widać że coś w środku nie pozwala jej podejść i być przy nim swobodną. Czas nie działa na korzyść, nic się raczej nie poprawia, w pierwszych tygodniach chciała jeszcze wychodzić z chłopakiem na spacer, teraz kiedy słyszy że bierze smycz do ręki ucieka jak poparzona Czy ktoś może coś doradzić? Więcej czasu/behawiorysta?
  22. Cześć :) Mam do was pytanie o to co mam robić. Mam owczarka niemieckiego ( nie ma rodowodu) który jest bardzo strachliwy (boi się wszystkiego i wszystkich) . Nie jest to pies domowy, ma wybieg 3mX11m plus z wybiegu ma wejście do pomieszczenia gdzie śpi i w zimę chowa się dy jest mu zimno ( ma tam siano itp). Ma około 6 i pół roku. Wzięliśmy go kiedy miał około roku. Wiem że źle zrobiłem że nic z tym nie zrobiłem wcześniej ale przeszłości się już nie zmieni. Najprawdopodobniej poprzedni właściciel się na nim znęcał gdyż odkąd go wzięliśmy aż do teraz: * boi się ludzi, właścicieli (obecnych) też, troszkę mniej niż obcych ludzi ale też. * unika kontaktu wzrokowego jak tylko się da. * Cały czas biega czy to w wybiegu czy gdy go wypuszczam. Rzadko kiedy widzę go leżącego. Nie usiedzi w miejscu, zawołam go, przyjdzie na sekundę i zaraz pobiegnie. (jeden z głównych problemów) * kiedy jestem na jego wybiegu jeśli nic nie mówię itp to mnie ignoruje, przybiega obok mnie jak gdyby mnie nie było. * kiedy go głaszczę czasem kładzie się na plecach, wtedy ja zaczynam go po brzuchu głaskać, gdy skończę on jak z procy, wstaje i zaczyna pędzić * kiedy próbowałem wpuścić do domu to wszedł ale bał się, był niepewny, chciał wychodzić, bał się. ( a próbowałem nie raz) Nie jest kompletnie źle piesek da się pogłaskać ( właścicielom, czyli między innymi mi) ale tak jak napisałem wszystkiego się boi. Ma około 7 lat, nie wiem czy to nie za późno żeby coś z tym zrobić. Jeśli nie to co mam zrobić? (wiem, powinienem już wcześniej się tym zająć, kilka lat temu)
  23. Czołem forumowicze :) W czerwcu tego roku adoptowałem psa z jednego ze schronisk, niestety po jakiś dwóch miesiącach pojawił się z nim problem, że strasznie zaczął obszczekiwać ludzi (dorosłych/dzieci), samochody. Nie kojarzę żadnego momentu, który by mógł u niego wywołać jakiś lęk co by to powodowało. Z psem pracuję codziennie na spacerach skupianie uwagi przez komendy (siad + uwaga) oraz chodzenie na luźnej smyczy prowadząc smakołyk przy nodze, ale do rzeczy zawsze gdy ktoś przechodzi jest wielki problem ponieważ mój pies gdy kogoś zauważy od razu skupia na nim uwagę (tutaj zawsze próbuję mu pod nos podkładać jakiś smakołyk żeby od ciągnąć jego uwagę, a wtedy zrobić skupianie uwagi przez komendy siad+uwaga lecz nie zawsze się to udaje), a gdy ta osoba podejdzie na bliższą odległość zaczyna się szczekanie. Proszę was o radę czy dalej pracować w taki sposób jak teraz czy coś zmieniać ? Oraz chciałbym abyście zaproponowali mi jakieś smakołyki dla psa najlepiej intensywnie pachnące bo na takie mój pies reaguje najlepiej.
  24. Witam, mój brat od dwóch dni ma szczeniaka - maluch ma około 3-4 miesięcy, jest mieszańcem, suczką. Osobiście też posiadam psa, ale braliśmy go dwa lata temu ze schroniska, miał już wtedy 1,5 roku, ze szczeniakiem nigdy nie miałam do czynienia. Nie wiem czy to normalne, że szczenię nadal się tak panicznie boi - nie chce nawet chodzić i poznawać otoczenia, po postawieniu na podłogę chowa się gdzie tylko możliwe - za meble, pod łóżko, pod biurko. Albo po prostu siada i dalej nic... Poza tym popiskuje trochę - nie wiem, to może tęsknota, potrzeba ciągłej obecności? Jak się do niej podchodzi to też czasami jest wystraszona, cofa się. Ciągle tylko leżałaby na swoim miejscu na kanapie. Czy wszystko z nią okej, przejdzie jej to?
  25. Mam 4 letnia suczke, mieszanca, ale wygladajaca i zachowujaca sie zupelnie jak border collie. Od kiedy wprowadzilismy sie do nowego mieszkania (2 lata temu) pies ma probemy ze stresem - sciany sa cienkie, przez co slychac dziwne glosy (sasiadow), mieszkanie jest tuz przy glownej ulicy (ale za to 400m od wieeelkiego parku). Male problemy, ktore z nia mielismy, zaczely urastac do rangi wielkich problemow, ale nauczylismy sie z nimi zyc. Poranny spacer ze mna jest zawsze najfajniejszy. Spacer w ciagu dnia zostal przesuniety na pozniejsza godzine, gdy pada, lub sa dziwne dzwieki na zewnatrz i piesnie chce wyjsc, omijamy wieczorny spacer, a ja nastepnego dnia rano ide z nia na dluzszy spacer, albo biegam, zeby sie wybiegala. Niestety ostatnio jest jeszcze gorzej. Zaczela odmawiac nie tylko nocnych spacerow, ale tez tych w ciagu dnia. Widac, ze pies sie nudzi, wolamy ja na spacer ona szczesliwa biegnie pod drzwi, a gdy widzi smycz i ubierane buty biegnie i chowa sie pod lozko. Zawsze wtedy dajemy jej spokoj i czekamy, az sama bedzie chciala isc (uprzedzajac pytanie na zaciagniecie jej na spacer nie dzialaja zadne smaczki i smakolyki). Ruchu ma i tak dosyc sporo, bo jest raczej aktywnym psem + kilka razy w tygodniu co najmniej robimy jogging albo sprint na rolkach, dlatego krotszy sacer/brak spaceru nie wplywa na nia egatywnie pod tym wzgledem. Ale bardzo boje sie o jej uklad moczo-plciowy. Wydaje mi sie, ze to baaardzo niezdrowe wstrzymywac mocz na tak dlugo (a nie ma mowy, zeby ja wyvciagnac na krotkie siku, gdy nie chce. Jest zestresowana, stoi i si nie rusza, podskakuje przy kazdym gwaltownym ruchu przechodniow). Suczka czesto lize sobie odbyt, czesto zapychaja jej sie gruczoly. Posterylizacji miala problem z nietrzymaniem moczu i od czasu do zcasu widzimy kaluze moczu na kanapie. Nie wiem, czy to stary problem, czy to przez spacery. Pisze po rade dzisiaj, gdyz ostatni raz na spacerze byla wczoraj o 18:00. Jest juz 10:40, pada deszcz a ona za chiny nie chce isc na zewnatrz. Gdy uslyszala slowo "spacer" polozyla sie na plecach i pokazala brzuszek, zebym jej nie meczyla. Bardzo mnie to martwi, bo jeszcze nigdy nie odmowila porannego spaceru. Probowalam zaniesc ja na rekach do miejsca, gdzie zwykle robi siku, zeby sobie szybciutko ulzyla, ale to oczywiscie nie dalo rezultatu. Co robic?
×
×
  • Create New...