Search the Community
Showing results for tags 'schronisko'.
-
Po śmierci Feniksa ta wielka mobilizacja przy ratowaniu jego zdrowia i życia nie mogła się tak po prostu zakończyć. Powstał pomysł, żeby energię i pozostałe fundusze spożytkować na wyciągnięcie kolejnego psiaka, który bardzo potrzebuje pomocy. Wybór był trudny, każda osoba na wątku Feniksa miała swój typ, ale trudno było ustalić jednego konkretnego psiaka. Zrobiło się w pewnym momencie duże zamieszanie. Absolutnie nikt nie zawinił, ale zawiodła komunikacja między nami. Koniec końców wyszło na dobre, bo schronisko opuści kilka psiaków. Wśród nich On - rudo-bury, wyglądający na niewidomego i starego psa. Jeszcze wczoraj szukałyśmy z Alaskan i Ellig miejsca dla jednego z dwóch psiaczków pokazywanych na wątku. Szczęśliwie okazało się, że jednym z nich zaopiekuje się Aska7. Wybrała czarnego staruszka, a my nie musiałyśmy już wybierać, tylko przypadł nam nasz rudasek. Miał być jeden następca Feniksa, zrobiły się dwa, dlatego Alaskan dała mu na imię Bonus:) Poprosiłyśmy darczyńców Feniksa, żeby przenieśli deklaracje na czarnego psiaka Aski7, bo on w sumie pierwszy został następcą Feniksa. Mamy za to podzielić pozostałe po Feniksie fundusze na dwa psiaki. To wielka pomoc. Kasa, która pozwoli gruntownie przebadać Bonusa i pokryć ewentualne koszty transportu. Bardzo jesteśmy wdzięczne za podzielenie się tym funduszem. Jeszcze dzisiaj rano byłyśmy pewne, że to staruszeczek, ale Tola napisała, że w książeczce ma rok urodzenia 2015, a w schronisku jest od 2018 roku. Szczerze? On nie wygląda na 6-letniego psa. Ma więcej, ale to może oszacować weterynarz, jak go będzie badał. Prawie nie widzi, dlatego prawie stale leży bez ruchu w boksie. Chcemy odczarować jego życie. Sprawić, że będzie mógł bezpiecznie poruszać się. W staruszkowie u Kikou nic mu nie będzie groziło, poczuje się bezpiecznie i wierzymy głęboko jeszcze nas zadziwi uśmiechem na pysiu. Kilka osób deklarowało chęć wpłat na rudaska. Będziemy bardzo wdzięczne za wsparcie. Nie mamy pojęcia czy coś mu dolega, czego będzie potrzebował, ale na pewno każda złotówka będzie ważna. Deklaracje stałe: Ewa Marta - 30 zł miesięcznie (od maja) - wpłacone za: 05-12.21, 01 -12.22, 01 - 12.2023, 01-10.2024 Aska7 - 10 zł m-cznie - wpłacone za: 04-12.2021, 01 - 12.2022, 01 - 12.2023, 01 - 11.2024 Agnieszka znajoma elik - od 02'24 40 zł m-cznie - wpłacone za: 04-12.2021, 01 - 12.2022, 01 - 12.2023, 01 - 11.2024 mari23 - 20 zł miesięcznie (od 02'22) - wpłacone za: 02 - 12.2022, 01 - 12.2023, 01 - 11.2024 Alaskan Malamutte - 50 zł m-cznie - wpłacone za: 04-12.21, 01 - 12.22, 01 - 12.2023, 01 - 10.2024 Kate1 - 40 zł miesięcznie (od 02'22) - wpłacone za: 02 - 12.22, 01 - 12.2023, 01 - 11.2024 Malwa - 40 zł miesięcznie (od 10'23) - wpłacone za: 10-12.2023, 01-10.2024 Dulska - 30 zł miesięcznie (od 01'24) - wpłacone za: 01 - 10.2024 Syn b-b- 30 zł miesięcznie (od 02' 24) - wpłacone za: 03 - 11.2024 Dorcia01- 20 zł miesięcznie (od 02' 24) - wpłacone za: 02 - 11.2024 Od września 2023 wpłaty na konto ZEA: Anna G-R - 60 zł m-cznie, od 07.2023 70 zł m-cznie- wpłacone za: 04-12.21, 01 -12.22, 01 - 12.2023, 01 - 10.2024 Nesiowata - 10 zł miesięcznie - wpłacone za: 04-12.21,01- 12.22, 01 - 12.2023, 01 - 10.2024 RAZEM: 390 zł miesięcznych deklaracji Maarit - 12 x 10 zł = 120 zł płatne jednorazowo - wpłacona całość Ogłoszenia Bonusa: Zielona Góra (Alaskan Malamutte😞https://www.olx.pl/d/oferta/niewidomy-bonusik-do-adopcji-CID103-IDJVjhQ.html/?reason=observed_ad Legnica (Alaskan Malamutte😞https://www.olx.pl/d/oferta/lagodny-niewidomy-bonus-do-adopcji-CID103-IDKbjuV.html/?reason=observed_ad Jelenia Góra (Ellig😞https://www.olx.pl/d/oferta/lagodny-niewidomy-bonus-czeka-na-kochajacy-dom-chetnie-u-seniorow-CID103-IDKb7ef.html/?reason=observed_ad Wrocław (Tyśka😞https://www.olx.pl/d/oferta/sila-ducha-godna-tygrysa-bystry-kochany-bonus-jedyny-taki-pies-CID103-IDKLhXT.html
- 1363 replies
-
- 2
-
Witam, w schronisku przebywa już ponad 2 lata pies w typie Husky Misiek. Jak tylko tu trafił został wykastrowany. W zeszłym roku zauważyłam w trakcie spacerów że dość mocno napręża się by móc wydalić kał. Przez co zaczął mu wypadać odbyt. Lekarze ze schroniska przeprowadzili operacje przyszycia prostnicy. W trakcie okazało się że powstał uchyłek w którym osadzała się du ża ilość kału. W miarę możliwość zostało to zszyte. Przez pewien czas było wszystko w porządku, ale od 2 miesięcy zauważyłam że Misiek dość mocno się męczy znowu by się wypróżnić. Spacer z nim to udręka, co kilka kroków przystaje by wydalić z siebie kilka kropel kału. Od pierwszej operacji jest na diecie która nie utwardza mu stolca. Ze względu na bardzo kiepski komfort życia dzisiaj odbyła się kolejna operacja, w trakcie której okazało się że uchyłek się powiększył i sięga aż do kości miednicy (tak mnie poinformowała pani lekarz). Nie mają możliwości tego zszyć dlatego został wykonany zabieg jedynie przy samym odbycie. W efekcie tego Misiek ma duży uchyłek w dalszej części odbytu a zwężonie na końcu odbytu. Lekarz dała mi jasno do zrozumienia że to nie załatwi problemu, że istnieje duże prawdopodobieństwo że będzie się męczył jeszcze bardziej niż przed operacją. Wiem że jak na warunki schroniskowe lekarze zrobili wszystko. Ale mam pytanie czy można COŚ jeszcze zrobić? Jakaś operacja? Leczenie? Jakaś bardziej specjalna dieta? Zaznaczam że to duży pies w wieku 12 lat. Nie ma opcji ręcznego usuwania kału ponieważ nie daje sobie nic zrobić, a usypianie go codziennie w celu wyczyszczenia nie wchodzi w rachubę. Ciężko dla takiego psa znaleźć nowy dom, ale jednocześnie nie chce by odszedł sam w schroniskowym boksie... Proszę o pomoc i dziękuje z góry za szybką odpowiedź Natalia14 Posty: 1 Rejestracja: dzisiaj, 10:34 Na górę
-
- uchyłek
- schronisko
- (and 5 more)
-
Witam Kochani ! Sprawa dotyczy suczki o imieniu Kaja. Kaja ma około półtora roku. Jest młoda, śliczna, taka czarnulka w typie labka. Kaja została adoptowana przez kobietę trzy miesiące temu - bezpośrednio ze schroniska na Śląsku. Pani była zachwycona psiną. Teraz, po trzech miesiącach chciała odwieźć Kaję do schroniska z powodu.....braku zgody właściciela mieszkania na psa. O sprawie dowiedziała się ewu, od ewu ja, i postanowiłam, że Kaja nie może wrócić do schronu, z którego już raz wyszła. Ewu załatwiła miejsce w hoteliku koło Wieliczki. Potrzeba na to 300 zł miesięcznie (opłata wraz z wyżywieniem) + koszty weterynaryjne. Wiemy, że suczka jest wysterylizowana. Zdjęcie pod tekstem jest z czasów, kiedy była jeszcze w schronie. Suczka prawdopodobnie oszczeniła się, bo ma powyciągane cycuchy. Szczeniaków brak (pewnie uśpiono ślepy miot). Przed adopcją wysterylizowano. Wiemy, ze suczka zachowuje czystość, chodzi na smyczy Pani oddaje Kaje, ponieważ okazało się, że właściciel mieszkania, które Pani zajmuje, nie wyraża zgody na psa. Czy taką zgodę wyrażał wcześniej, przed adopcją? Nie wiemy.... Kobieta chciała przywieźć sunię już w tygodniu, tyle, ze nie było co z nią zrobić. Teraz mamy co zrobić, to znaczy mamy miejsce, wiemy ile kosztuje. Nie mamy pieniędzy........ Oto Kaja:
- 146 replies
-
- 2
-
- powrót z adopcji
- schronisko
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Witam wszystkich! Nim przejdę do pytania, przedstawiam wam Xe'rę, około 4 miesięczną suczkę rasy nieznanej ale pięknej. Sunia jest radosna, pocieszna, bardzo mądra i pełna energii. Cztery dni temu wzięłam ją ze schroniska, pojechałam po nią z Gdańska do Elbląga, mimo iż właściwie wybrałam innego psiaka, ale ona jakoś mnie w sobie rozkochała. Teraz tak: sunia w schronisku była około dwóch miesięcy a mimo tego dopiero ją odrobaczyli lekko ponad dwa tygodnie temu (raz), więc kiedy zjawiła się u mnie w domu, po dniu spokoju i asymilacji, podałam jej odrobaczenie numer dwa. Do schroniska trafiła jako 2-miesięczny szczeniak, ale ktoś ją podrzucił, także nic o niej nie wiedzą. Nie szczepili jej w schronisku jeszcze. Także teraz, gdy pojawiła się u mnie, ten obowiązek jest na mnie. Znaczenie szczepień rozumiem - układ odpornościowy musi nauczyć się walczyć z potencjalnymi wirusami etc. Jest jak najbardziej za szczepieniami. Pytanie: Skoro ktoś miał szczeniaka przez 2 miesiące nim go podrzucił do schroniska, to czy mogę założyć, że była już szczepiona pierwszy raz? Oczywiście i tak zrobię serię 3 szczepień + wścieklizna, aczkolwiek ona w tym momencie ma ponad 4 miesiące i dalej siedzi w domu (dopiero wczoraj ją pierwszy raz wyniosłam na rękach poza bloki i w bardziej ustronnym miejscu z nienaruszonym śniegiem ją puściłam żeby chwilę pobiegała i zabrałam na rękach do domu) więc zastanawiam się czy natychmiast przestać ją w ten sposób wyprowadzać i czekać te DZIESIĘĆ TYGODNI - bo tyle zajmie komplet szczepień u niej (za 10 dni pierwsze szczepienie, potem za 2 tygodnie kolejne, za dwa kolejne ostatnie szczepienie + 10 dni kwarantanny)? Ona będzie w tym momencie niemal 6 miesięcznym psem bez spacerów i z siusianiem i kupkaniem w domu. Potrzebuję porady od doświadczonych w wychowaniu szczeniąt człowieków : )
- 30 replies
-
- pies
- schronisko
-
(and 8 more)
Tagged with:
-
Hej mam problem ponieważ 3 tygodnie temu wzięłam ze schroniska 2 letniego psa. Niestety kiedy pies zostaje sam niszczy i brudzi. Do tej pory została już rozerwana lampka, poduszka, kapeć. Butelka oleju wyładowała na podłodze robiąc wielką tłustą plamę, drzwi są całe porysowane, śmieci rozrywane i rozwalane po całym domu. Pies ostatnio zaczął obsikiwać ściany i dywany w domu. Co zrobić? Już ręce mi opadają. Pies ma całą gromadę rożnej maści gryzaków, zabawek, piłek i szarpaków jednak kiedy nie ma mnie w domu interesuje go wszystko poza zabawkami. Ratunku :(
- 23 replies
-
- schronisko
- pieszeschroniska
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Mam problem. 3 tygodnie temu wzięłam 2 letniego psa ze schroniska. Piesek w dzień „wydania go do domu” przeszedł zabieg kastracji. Do tej pory wszystko było ok i wydawało się, ze jest nauczony, że w domu nie załatwia swoich potrzeb. Niestety ostatnio pies zaczął siusiać w domu. Mam już zasikane dywany z grubym włosiem więc czyszczenie tego graniczy z cudem, ostatnio sika po ścianach i jest duży problem. Co zrobić i z czego może to wynikać? Pomocy
-
Dzień dobry, mam psa ze schroniska, który większość życia spędził w kojcu. Nie był tam wypuszczany z innymi psami i miał niewielki kontakt z ludźmi poza pracownikami schroniska. Zachowuje się lekko agresywnie, bywa, że warczy na inne psy, potrafi też lekko ugryźć człowieka (zasłyszane od ekipy schroniska) - jednak rokuje nadzieje: skorygowany natychmiast ignoruje psy, nie wprowadza się w stan furii, jest bardzo usłuchany, przychodzi na komendę. Dlatego uważam, że pies nie jest z natury agresywny, ma jedynie ukształtowane złe nawyki poprzez negatywne doświadczenia i brać obycia społecznego. Poszukuję zajęć socjalizacyjnych dla psów, na terenie Poznaniu lub okolic.
-
- schronisko
- socjalizacja
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
Elsa przebywa w schronisku od 2ch lat..Została interwencyjnie odebrana poprzedniemu właścicielowi. Elsa cierpi na zwyrodnienie stawów. Zwyrodnienie stawów postępuje, Elsa już ledwo chodzi...ma bardzo dużą nadwagę, zbyt mało ruchu w schronisku. Do tego dochodzą przeciągi. Sunia jest w opłakanym stanie... Chcemy zapewnić Elsie tymczasowo pobyt w hoteliku i opiekę weterynaryjną, gdzie będzie miała odpowiednią dietę i ruch. Miesięczny koszt to około 400,00 zł by ją leczyć...nadchodzi zima, w schronisku zima dla Elsy może być wyrokiem. Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy zechcą pomóc i dołożyć choć małą cegiełkę miesięcznie. Deklaracje można zamieszczać pod postem. Mamy jedną deklarację na razie na 100 zł :(( https://www.facebook.com/events/1889941231321881/
-
Błagamy o pomoc dla Gawronka! To piesek, który przebywał w toruńskim schronisku, gdzie nie miał szans na pełną socjalizację. Był psem bardzo wycofanym, ale łagodnym. Na szczęście trafił do domu tymczasowego, gdzie okazało się w pełni, jaki to wspaniały pies. Nie niszczy, nie brudzi, świetnie dogaduje się z psami i kotami. Z dziećmi w wieku szkolnym też ma dobry kontakt. Bardzo ładnie chodzi na smyczy, jeździ samochodem. Dosłownie po kilku dniach domagał się głaskania, a teraz już nawet rozdaje buziaki. Oczywiście ma jeszcze swoje lęki, boi się gwałtownych ruchów i nadmiernego hałasu. W nowym domu będzie musiał dostać trochę czasu na poznanie domowników i na poczucie się bezpiecznie. Jednak to, w jakim tempie robi postępy, mówi nam jaki potencjał jest w tym psie. Niestety Gawronek nie może dłużej zostać w obecnym domu tymczasowym. Powrót tego psa do schroniska będzie miał dla niego katastrofalne skutki i dlatego apelujemy o pomoc. Jeśli nie dom stały, to chociaż tymczasowy. Nie pozwólmy mu wrócić do miejsca, które go przeraża. Wierzymy, że znajdzie się choć jedna osoba, która pomoże naszemu Gawronkowi. Zuza tel. 696 077 464
- 4 replies
-
- dom tymczasowy
- schronisko
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
W Celestynowie pod Warszawą został odłowiony błąkający się przez kilka tygodni wyjątkowo łagodny owczarek długowłosy z tatuażem, który wygląda jak U95. Pomóżcie zidentyfikować właściciela, bo szkoda psa. W tej chwili pies jest w lecznicy ale na dniach ma jechać do schroniska.
- 5 replies
-
- pies
- schronisko
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
7 - letni Kornel przebywa od roku w schronisku w Toruniu. Bardzo zle to znosi. Jest osowialy, smutny, chudnie, gryzie ogon. To łagodny, spokojny pies, kochajacy czlowieka. Dom potrzebny od zaraz. Powinien byc jedynakiem. Jest wykastrowany. Kornel jest średniej wielkości. Mieszkał w domu. Kiedyś..
-
Bambo ma 14 lat, pies przebywa w schronisku w Toruniu. Łagodny wobec ludzi i innych psów. Lubi spokojne spacery, kontakt z czlowiekiem, jest towarzyski. Kontakt: Magda 693525079
-
Witam, adoptowaliśmy z chłopakiem mieszańca amstaffa z rottweilerem. Wcześniej posiadaliśmy amstaffkę i nie było z nią żadnych problemów, jednak teraz historia wygląda inaczej. Nasz pies ma ogromne problemy z agresją do innych psów :( Przede wszystkim nie akceptuje owczarków niemieckich i husky, ale również psów większych od siebie oraz małych i średnich psów które go zaczepiają. Próbowaliśmy ze sposobem zmęczenia psa, jednak nawet padnięty widząc psa atakuje... Niestety nie wiemy jak wyglądało jego życie przed schroniskiem. Wiemy, że nie uda nam się całkowicie zwalczyć agresji, ale chcielibyśmy chociaż w jakimś stopniu ją zmniejszyć. Nie wiemy w jakim pies jest dokładnie wieku, ale weterynarze określają go na 8-10 lat. Czy macie jakieś pomysły jak spróbować obniżyć jego agresję oprócz behawiorysty? I czy polecilacie jakiegoś dobrego behawioryste w Częstochowie i okolicach?
-
- amstaff
- rottweiler
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Co w przypadku gdy: Jednym psem w schronisku jest zainteresowane więcej osób? Pies ma problem z oczami i bedzie mial zabieg jeszcze przer wydaniem do adopcji, to czy jeszcze nie bedac wlascicielka udzielą mi informacji na temat jego stanu zdrowia PO zabiegu? Czy w przypadku jak sie nie zna rodziców malucha da sie jakoś stwierdzic na jakiego urośnie? I czy jeśli przed adopcją jeszcze przychodze go odwiedzic to czy moge mu przynieść np karme, czy w schroniskach oni kupują dla psow jakas konkretną? A jesli moge to jaka karma dla szczeniaka bedzie najlepsza? Chcę zaczac sie nim troszczyć jak najwcześniej bo az mnie serce boli na mysl jak daleko ode mnie on jest i mam taką potrzebe przysluzenia mu sie jak najlepiej
- 1 reply
-
- schronisko
- mieszaniec
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Pękło mi serce i nie mogę sobie wybaczyć, że adoptowaną suczkę za radą szkoleniowca oddaliśmy z powrotem do schroniska, gdyż twierdzi ( a właściwie 2 specjalistów ), że agresja która miała miejsce względem dzieci nie ulegnie zmianie, a mamy 9-letnią córkę, którą ku mojemu przerażeniu i zaskoczeniu! również zaatakowała. Proszę tych z Was, którzy mieliście podobne doświadczenia o pomoc i radę, bo nie mogę się z tym pogodzić i boję się, że popełniłam błąd. Zacznę od początku ( postaram się opisać każdą sytuację i moje zdanie ): TEKST DŁUGI ALE BŁAGAM PRZECZYTAJCIE ! Planowaliśmy kupno psa, ale los chciał, że trafiliśmy do schroniska i już podczas pierwszej wizyty zobaczyliśmy ją : młoda, ok. 2 letnia suczka w typie czarnego owczarka niemieckiego, energiczna, niewychowana ( wiadomo, ale pies uczy się przecież całe życie, więc do wypracowania ). Informacje jakie uzyskaliśmy o niej w schronisku: - poprzednia właścicielka oddała ją z powodów rodzinnych - pies warczy na obcych przy właścicielce, ale szybko się uspokaja i ich toleruje, nie wykazuje agresji - uporczywie skacze na ludzi - w stosunku do psów bywa agresywna - kocha ludzi Przez prawie 2 miesiące 2 razy w tygodniu jeździliśmy do niej z córką ( lat 9 ) i wyprowadzaliśmy ją na spacery. Rzeczywiście skakała na nas, ale poza tym spacery bajka. Cudowny pies, który skradł nam serca. Zabraliśmy ją do domu. Pierwsze 2 tyg. prawie bez problemu. Tzn. przez zmianę karmy miała lekką biegunkę, ale szybko minęła. Mamy dom z ogrodem, więc miała swój teren do biegania i zabaw. 3 spacery w ciągu dnia ( jeden dłuższy 2 godzinny, czasem miasto na smyczy, a czasem łąki i pola i totalne szaleństwo bez smyczy, bo wraca na zawołanie ). Legowisko w domu ( bo mieszkała z nami w domu, a jedynie część dnia spędzała na zewnątrz) oraz na zewnątrz, stały dostęp do wody, posiłki wydawane 2 razy dziennie + smaczki przy szkoleniu. Bawiła się z córką ( oczywiście pod naszym okiem ) i tutaj wyszło podgryzanie rąk w zabawie i nóg, dość mocne, ale komendy, które ćwiczyliśmy zostaw i puść, wyprostowana postawa i kończenie zabawy lub podtykanie zabawki pomagały i już w 2 tyg. przyniosły rezultaty, bo podgryzała znacznie mniej i krócej. Gdy na posesję weszli obcy, podbiegała, wąchała i tolerowała. Spacery cudowne ( nie licząc skakania od przodu i na plecy ), na smyczy chodzi całkiem nieźle, wraca na przywołanie. Nie podbiegała do obcych ludzi, ani rowerzystów. Przełom nastąpił, gdy przyjechała moja mama na weekend. Byłam w domu z psem. Mąż przywiózł mamę a ona weszła do domu, nie zapalając światła w korytarzu. Usłyszałam ją i poszłam w jej kierunku a za mną pies. Gdy mama otworzyła drzwi do salonu i chciała się przywitać - moje psie cudo warknęło i kłapnęło zębami w powietrzu. Mama nas zaskoczyła i wg mnie zachowanie psa całkiem zrozumiałe. Następnie przywitały się i wszystko było ok. Później w kuchni - kolejny raz warknęła i próbowała dziabnąć, ale nic się nie stało. Mama dała jej smaczki a ona sama później podchodziła do mamy. To był słoneczny weekend, więc prawie całą sobotę spędziliśmy koło domu. Sunia pilnowała mojej mamy, nie spuszczając jej z oczu, co chwile podbiegała do niej jakby miała coś w zamiarze, ale powstrzymywała się. W końcu w momencie, gdy mama się nachyliła sunia z impetem rzuciła się w jej kierunku, ostro ujadając, Odwołałam ją i odpuściła. Poźniej znowu dawanie przez mame kiełbasek i względny spokój, chociaż pies ją kontrolował na maksa. W końcu w domu wieczorem, gdy mama przechodziła kolo niej ta wyskoczyła i uszczypnęła ją w rękę., zostawiając siniaka. Mama się zatrzymała, ja doleciałam, odciągnęlam ją i trzymałam. Mama poszła a pies nie spuszczał jej z oczu, warczała i wyrywała się. Dla bezpieczeństwa mamy , nim wstała następnego dnia, wyszłam z psem na spacer i zostawiłam na podwórku. Po tym weekendzie i obserwacji jej zachowań, wiedziałam już kiedy jest niespokojna i kiedy planuje atak, a przynajmniej tak myślałam. W domu ostoja spokoju, nie szalała, chodzila spokojnie, bawiła się z córką ( podgryzając, ale córka stosowała się do rad) , Noc całą przesypiała, w ogóle nie szczekała w domu, a potrzeby komunikowała lekkim jęczeniem. Na podwórku obszczekiwała ludzi, dzieci i psy za ogrodzeniem. W stosunku do psów na spacerach jedyne co okazywała to chęć zabawy - zero agresji. Skakanie zniwelowaliśmy do minimum, tzn. ignorowaliśmy ją, odwracaliśmy się, komenda NIE. Podczas spacerów, spuszczona ze smyczy, skakała na mnie uporczywie, po zawróceniu przestawała. Któregoś spaceru nie poddałam się i mimo jej skoków szłam dalej. Od tego momentu na spacerze nie skoczyła ani razu. W domu zasady od pierwszego dnia, nie pozwalanie na leżenie na łóżkach, chociaż próby nie ustawały ;). Obcych wchodzących na posesję zaczęła traktować inaczej. Pełna kontrola i obserwacja + warczenie i podbieganie. Na spacerach na mieście nie zwracała większej uwagi na ludzi, a jedynie ciągnęła do psów w chęci zabawy. Kości i smaczki tylko w ramach nagrody za wykonaną komendę, chociażby SIAD. SIAD przed podaniem posiłku, SIAD przy podpinaniu smyczy. W ciągu niecałych 2 miesięcy opanowała SIAD do perfekcji, DAJ ŁAPĘ, DAJ PIĄTKĘ, ZOSTAW, ZOSTAŃ I WARUJ. Zostawanie w pozycji waruj kilka minut, ale nie od razu rzym zbudowano, a pies mega chętny do nauki i wystarczyło 2 razy pokazać o co nam chodzi, żeby zrozumiała. Dodatkowo komenda PATRZ na podwórku i spacerach. Na spacerach na komendę PATRZ ( nie każdą ) odwracała się i patrzyla na mnie, wtedy klik i nagroda. Bardzo inteligentny pies. Kolejna sytuacja. Dałam jej kość na podwórku i poszła ją opędzlować na trawce. Przyjechała do nas znajoma z córką 8 lat. Były już u nas i pies je tolerował a nawet sama podchodziła po głaski. Najpierw je obszczekała, ale wpuściła i poleciała do kości. Dziewczyny poszły w kierunku domu i nim weszłyśmy podziwiałyśmy nowe krzewy, które posadziłam zaraz koło wejścia do domu ( sunia wcześniej wykopała tu solidną dziurę, więc zrobiliśmy z tego użytek i rabatę :) ). Stałam ja, znajoma, moja córka i jej córka. Nagle sunia podbiegła do młodej , skoczyła na nią i kłapnęła zębami koło twarzy i poleciała dalej na trawę. Nie wiedziałam wtedy, że to było ostrzeżenie. Młoda stała odwrócona tyłem i wtedy pies wystartował z zębami, złapała ją za kurtkę i wyszarpała. Odciągnęłam ją a one weszły do domu. Później trzymałam już psa, gdy wychodziły. Skończyło się na dziurawej kurtce, którą odkupiłam. Później już każdy obcy - pełna kontrola, podbieganie, spięte ciało, skupione spojrzenie i kręcenie się koło rąk lub próba ataku. Od temu momentu kotrolowaliśmy ją gdy ktoś wchodził na posesję. Nie mamy kojca. No i tragiczna majówka. Natłok ludzi i rozumiem, że pies był zestresowany. Nikt obcy do psa nie podchodził, ale na widok małych dzieci, wlepienie oczyskami, spięte ciało ( ułamki sekund...) i próba ataku na sam ich widok. Wobec nas i teściów ( częstych gości w naszym domu, a i sunia często u nich bywała razem z nami ) pełen spokój i luz. Witanie przy witaniu, merdanie ogonem i ogólna radość. Chociaż nie jest typem psa, który zaciesza i merda w nieskończoność, więc przywitanie krótkie, miejscy i czekanie, aż ją pogłaskam :). Nie izolowaliśmy jej, bo bałam się, że to pogłębi problem. Staraliśmy się, żeby odczuła, że nic złego się nie dzieje i skoro mu kogoś akceptujemy to jest ok i nie ma potrzeby obrony. Zwróciliśmy się do behawiorysty i zaraz do następnego. Pierwszy doradził, żeby przy takim zachowaniu - UWAGA! Zdzielić psa po łbie! Oczywiście koniec rozmowy z mojej strony. Nigdy nie uderzyłabym psa. Agresja rodzi agresję. Drugi szkoli psy metodami pozytywnymi, więc bez żadnej przemocy, a jedynie jasne zasady i dalsze szkolenie posłuszeństwa + smaczki od gości itd. Postanowiliśmy pracować nad nią, bo nie każdy pies musi kochać obcych, byleby nie doszło do krzywdy ludzi, bo to my ponosimy odpowiedzialność, a nie chciałabym, żeby skończyło się tragicznie dla niej, nas i kogoś obcego. I ostatnie wydarzenia. Córka miała I Komunię Św... w sumie wśród gości ludzie, których widziała, ale rozumiem, że to wciąż obcy. Żeby ktoś mógł wejść na podwórko, odwróciłam uwagę psa, zajęłam sobą, w myśl co z oczu to z serca ( tak wyglądało wpuszczanie kogoś na podwórko...) . Gdy wychodzili, mąż wyszedł, założył psu kaganiec i trzymał na smyczy ( krótkiej)( ja odeszłabym z psem dalej, ale on został kawałek od drzwi) bo siostra ma syna 8 lat a jej reakcja na dzieci nie pozostawiała złudzeń, że jest zdolna zrobić krzywdę, zwłaszcza, że doskakiwała dzieciom do twarzy... I tu błąd i nasz i mojej siostry. Prosiłam, żeby młody nie podchodził do psa, żeby nie wychodził sam mimo wszystko, ale nikt mnie nie słucha i młody wyszedł mając gdzieś wszystko... podszedł do niej i pogłaskał ją. Nim mąż zdążył zareagować zaatakowała. Miała kaganiec, ale jednak siła uderzenia zrobiła swoje i młody z rykiem i rozciętym nosem pojechał do domu. Gdy w domu była już cisza, spokój itd. Wyszłam z córką na podwórko i pies zdawał się już uspokoić, niby wszystko było ok, zachowywała się spokojnie. I cóż... Szłam w kierunku drzwi domu, za mną pies a za psem córka ( lat 9 ) i nagle sunia odwróciła się z impetem w szale ataku i rzuciła na córkę! Szczęście w nieszczęściu, że płytki były śliskie, bo spadł deszcz i poślizgnęła się i wtedy zdążyłam ją przejąć. Córka płacz, przerażona, a ja nie mniej. Kazalam jej iść do domu. Pies obserwował ją i warczał. Stres ? Nie poznała jej ? Gdy córka się uspokoiła i pies też, po jakiejś godzinie wyszliśmy na podwórko, mąż bawił się z córką a pies biegał koło nich, podbiegała do córki i sama nie wiem, ale postawa ciała psa wzbudziła mój niepokój, bo miałam wrażenie, że nie ma w tym tego luzu co zawsze a czycha i zbytnio się na niej skupia. Wzięłam psa koło siebie i obserwowałam. Siedziała koło nogi, obserwowała córkę, ciało spięte, szybkie ruchy nozdrzy. Bałam się.Córka chciała jeżdzić na hulajnodze, więc zaprowadziłam psa do garażu, bo w domu była moja mama ( a widok mojej mamy = atak ) położyłam jej kocyk, dałam gryzak naturalny. Ujadała strasznie, więc wyszłam z nią na długi spacer i zabrałam córkę ( musiałam zachowywać się normalnie, nie chciałam wyrobić w córce traumy ) gdy młoda wyszła z domu, pies ją obserwował, ale widok smyczy i spacer okazały się ważniejsze i poszłysmy. Na spacerze wszystko ok. Nie wiedzieliśmy co robić. Zwróciliśmy się do szkoleniowców ( I usłyszałam "oddajcie psa, nim stanie się dziecku krzywda!", rano w niedziele zadzwoniłam do schroniska i usłyszałam, że przyjmą psa. Zabrałam ją na dłuuugi spacer, nie tknęła nic w misce, cały spacer odwracała się i patrzyła na mnie a ja cierpiałam i biłam się z myślami. Jak miałam oddać tak wspaniałego , mądrego psa, który pożarł dosłownie nasze serca? Agresja w kierunku obcych i dzieci ( w rozumieniu psa zapewne uzasadniona, bo broni terytorium, nas... itd. ludzie też nie zawsze zachowują się jak należy) była straszna, ale oni z nami nie mieszkają i chcieliśmy to wypracować na ile byłoby to możliwe, ale atak na naszą córkę ?! Młoda ma 9 lat, gdyby sunia się nie poślizgnęła, wolę nie myśleć! Najgorsze było jednak to, w jaki sposób później na nią patrzyła i jak się szykowała do ataku.. bo tak... spięte ciało, wlepiony wzrok i szybkie ruchy nozdrzami to ułamki sekund przed atakiem. Zazwyczaj nie warczała przed atakiem, ani nie szczekała, tylko krótkie sygnały, które opisuje i atak. Wyobraziłam sobie jak jesteśmy na podwórku, bawimy się a ona odwraca się jak wtedy przy drzwiach i rzuca na młodą. Serce mi zamarło. Psi trener powiedział, że oddanie jej to dobra decyzja, że ten pies mimo usilnych starań nie zostanie już psem towarzyszącym, bo ma silny instynkt łowiecki i sprawdziłby się przy kimś, kto nie ma dzieci i wykorzysta jej potencjał sportowy. Oddaliśmy ją ! Nie mogę tego przeżyć. Jesteśmy zrujnowani psychicznie i boje się, że nikt jej nie adoptuje, co wtedy? Patrze na puste miejsce po jej legowisku, na puste podwórko i serce mi pęka! Mimo tego, że wybrałam dobro dziecka i bezpieczeństwo to czuje się strasznie i BŁAGAM, jeżeli ktoś z Was poradził sobie z takim problemem pomóżcie, bo dociera do mnie co powiedzieli specjaliści, ale jak myślę o tym jakim była przez ten krótki czas wspaniałym towarzyszem i mimo sytuacji jakie miały miejsce nie mogę w to uwierzyć. Dwa dni po oddaniu jej pojechaliśmy ją odwiedzić i wyprowadzić na spacer. Córka musiała się z nią właściwie pożegnać i to jej pomogło, bo pies cieszył się na nasz widok, ale bez nadmiernej ekscytacji. Na spacerze nie zwracała na nas zbytniej uwagi, ale gdy skakała ( znowu ! ) na nas i na córkę- oczekiwałam najgorszego, to straszne, ale zmieniło się postrzeganie jej. To nie był już taki nasz spacer, ciągnęła, czasem zerknęła w moją stronę. Ale u nas miała intensywne spacery a w schronisku nikt nie jest w stanie jej wybiegać. Sunia nie była odpowiednio socjalizowana i wychowywana i wg. trenera gdy poczuła się pewniej na swoim terytorium zaczęła wykazywać takie zachowania. Los tej suni jest dla mnie ważny i nie mogę tak po prostu zapomnieć i nie starać się jej pomóc. Czy decyzja o oddaniu jej nie była pochopna? Nie wiem jak mogłabym zapewnić córce bezpieczeństwa przy psie... córka musi móc swobodnie poruszać się po domu i podwórku, a nie wyobrażam sobie zamykać psa w kojcu( którego zresztą nie mamy ) na cały dzień i nie jestem w stanie obserwować wszystkiego 24h na dobę.. :(
-
-Jaki jesteś Bambo? -Jestem małym, cichutkim psem. Ale za to bardzo wesołym! Uwielbiam się bawić, a kiedy dorwę zabawkę, to tak strasznie się cieszę! Prawie w ogóle nie szczekam. Lubię inne psy, ludzi. Co prawda nie jestem już pierwszej młodości, ale czy to wada? Mam tyle lat, że zdążyłem się już uspokoić i co nieco w życiu widzieć :) I dalej patrzę na świat przez różowe okulary. Tylko tak trochę mi tęskno… Za człowiekiem, który przytuli i pogłaska codziennie… Za swoim ciepłym kątem… Niczego więcej nie potrzebuję. Ile czasu jeszcze pozostało Bambo? Nikt tego nie wie. Jego marzeniem jest spędzić go ze swoim opiekunem, z kimś, kto pokocha go do końca! Jego radość życia jest tak duża, że z pewnością zrekompensuje nie pierwszą już młodość. Może być dobrym kompanem dla dzieci. Swoim opiekunom odwdzięczy się prawdziwą wiernością i miłością. I pokaże, jak potrafi się cieszyć i być szczęśliwym! W sprawie adopcji proszę dzwonić: 512 230 499
- 9 replies
-
- schronisko
- pies
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
Dzidek nie jest młodzikiem. Nie wiadomo w jakich okolicznościach trafił do schroniska. Nie mogliśmy pozwolić aby cierpiał w tak strasznym miejscu. Te psy nie potrafią żyć bez swojego człowieka. To prawdziwi przyjaciele. Zabraliśmy Dzidka do kameralnego hoteliku. Jego życie odmieniło się. Jest już po kąpieli i podstawowych badaniach. Mamy nadzieję, że to pierwszy krok w kierunku do wymarzonego miejsca na ziemi jakim jest prawdziwy dom. Dzidek jest przemiłym misiem do przytulania, akceptuje inne zwierzęta. Będzie wspaniałym przyjacielem dla kogoś, kto podaruje mu nowy dom! Imię: Dzidek Numer: 99/2016 Płeć: pies Wiek: starszy Wielkość: duża Rasa: rottweiler Przeznaczenie: do domu z ogrodem, do mieszkania w bloku, do innych zwierząt Status: do adopcji Kontakt: 503 069 502 lub [email protected] ---- Nie możesz adoptować? Dorzuć grosik do utrzymania Dzidka! Fundacja na Rzecz Zwierząt „Przytul Psa” ul. Parkowa 5K, Ustanów, 05-540 Zalesie Górne 28 2490 0005 0000 4530 6884 7074 Tytułem: "Rottweiler Dzidek" Paypal: [email protected] www.przytulpsa.pl
-
- rottweiler
- pies
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Zapraszamy do naszego wątku o pieskach ze schroniska Azorek w Sochaczewie. Jest już taki wątek tyle ,że martwy.Postanowiłam więc ,że stworze osobny i nowy.
- 7 replies
-
- sochaczew
- schronisko
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
Cześć, witam wszystkich. Około tygodnia temu adoptowałem 7-miesięczną suczkę, mieszańca w typie teriera, ze schroniska; historia wcześniejsza nieznana, pies został znaleziony. Jest nam naprawdę bardzo wdzięczna. Widać już po niej, że się oswoiła i przywiązała zarówno do mnie jak i mojej partnerki. Piesek, jak to szczeniak, ruchliwy, ciekawski. Widać, że socjalizację z innymi psami już przeszła, aczkolwiek na razie jest nieco nieśmiała przy pierwszym kontakcie z innymi pobratyńcami. Zachowanie do ludzi, zarówno dorosłych jak i dzieci, bez zarzutów. Z każdym chce się przywitać, merda ogonem, grzecznie wącha, jeśli dostanie na to zgodę. Jesteśmy w trakcie efektywnej nauki chodzenia na luźnej smyczy, bardzo dobrze sobie z tym radzi, nawet w parku, po południu, kiedy jest bardzo dużo czynników rozpraszających. Pies jest naprawdę bardzo rozumny i kochany. Jak na razie jedynym naszym problemem jest nerwowe szczekanie. Pies wykazuje dwa niepokojące nas zachowania. Pierwsze - szczeka na wszystkie ciemne postacie. Na przykład gdy wchodzę do pokoju przy zgaszonym świetle, pies jest przerażony. OK - nie znamy jej historii - faktycznie może mieć jakiś uraz. Po zapaleniu światła gwałtownie podbiega z merdającym ogonem i zaczyna się przymilać jakby chciała mnie przeprosić, że na mnie naszczekała. Nie wiem do końca czy powinniśmy ignorować takie zachowanie, czy po prostu pogłaskać psa, powiedzieć jej, że wszystko jest dobrze, itd. Drugie - pies noc w noc gwałtownie przebudza się i zaczyna szczekać z przerażeniem. Zachowanie jest bardzo niepokojące. Zapalenie światła za dużo nie daje. Ciężko ją wtedy zainteresować czymś innym. Jak do tej pory, wraz z moją partnerką, stosowaliśmy tak zwany time-out w postaci kary za szczekanie. Zamykaliśmy ją na kilka minut w kuchni. Od razu się uspokajała, z tym, że nie wiem czy to jest najlepszy rodzaj kary. Bardziej mnie zastanawia czy będzie to skuteczne rozwiązanie. Dobrze, pies się wyciszy, wszystko fajnie. Bardziej obawiam się tego, że pies jest w trakcie nauki zostawania samemu w domu, a co za tym idzie, czy przyjdzie jej traktowanie zostawania samej w domu jako karę? Miał lub ma ktoś z was taki problem/-y? Macie jakieś pomysły jak sobie z tym poradzić? Jakiekolwiek sugestie?
-
Hej Dobrzy Ludzie ! Czy ktos wie cos na temat schroniska dla psow w Inowroclawiu. Szukalismy psa do adopcji przez internet . Zastanawiam się dlaczego nie ma zadnych informacji na temat psow , zdjec psow, pustka... Nie ma psow do adopcji w schronisku w Inie ?
-
Max (19/16) to duży (55cm w kłębie) około 4 letni pies w typie owczarka. To potulny jak baranek psiak, który wiele przeszedł w swoim życiu. Potrzebuje szczególnej troski i cierpliwości, aby znów mógł zaufać ludziom i otoczeniu, gdyż ktoś wcześniej bardzo go skrzywdził. Reaguje przerażeniem na otoczenie, bardzo boi się ruchu ulicznego i dosłownie pada na ziemię gdy widzi nadjeżdżające auto. Na smyczy chodzi bardzo ładnie, przy nodze. W tym całym strachu jest całkowicie pozbawiony agresji, można go podnieść, założyć szelki, spojrzeć w zęby - nie ma nic przeciwko, typowy misiek. Jest przyjazny w stosunku do innych psów, ale na zaczepkę odpowiedzieć potrafi. Maxa trzeba na nowo przystosować do życia wśród ludzi, najlepiej zdala od miejskiego zgiełku. Preferowany dom bez małych dzieci. Kontakt: Paulina 792-304-398 A tak wygląda psiak: Maciaszku, proszę o dodanie na stronki chłopaka. Ostatnie zdjęcie.
- 5 replies
-
- owczarek niemiecki
- pies
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
SCHRONISKO W JASTRZĘBIU ZDRÓJ SZUKAMY DOMÓW NA STAŁE DLA NASZYCH PODOPIECZNYCH
- 9 replies
-
- psy
- jastrzębie-zdrój
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
Witam! Od soboty jestem posiadaczką suni ze schroniska. Tunga ma okolo roku, jest mieszańcem owczarka niemieckiego. Wczoraj pierwszy raz musiała zostać sama i niestety zjadła drzei i kanapę :( była sama tylko 3 godziny. Nie wiem co robić -kupić klatkę czy da się ją nauczyć zostawać samą bez klatki? Próbowałam już ją uczyć, zostawiać na minutę, dłużej. Nagrody nie dostała, bo wyła w niebo głosy za każdym razem... sunia jest ogólnie energiczna, ale nie upierdliwa- chyba, że narzeczony wraca do domu to chwilę szaleje, tak samo w nowych dla niej sytuacjach. Potrafi się jednak uspokoić i drzemac ze mną w ciągu dnia. Jednak nawet na zakupy nie mogę iść, bo rozpacza. A w poniedziałek muszę wrócić do pracy. Byliśmy wczraj na szkoleniu w schronisku i behawiorystka stwierdziła, ze tylko klatka jej pomoże... narzeczony nie wierzy jednak ani w jej szkolenie ani w rady jakie daje ta pani...
- 15 replies
-
- schronisko
- mieszaniec
-
(and 1 more)
Tagged with: