Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'samotność'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 6 results

  1. Witam wszystkich Dogomaniakow :) Zwracam się do Was z prośbą o poradę odnośnie zostawania suni samej w domu. Mamy sunię roczną. Świetnie zostaje sama na podwórzu - mamy je ogromne, piesek ma się gdzie schronić podczas niepogody. Próbowaliśmy zostawiać ją samą w domu, jednak, co tutaj dużo mówić, jest wtedy mistrzem demolki. Teraz jej się poszczęściło - do czerwca jestem w domu, więc jesteśmy razem całe dnie. Chcielibyśmy ją uczyć zostawiać samą w domu. Poradźcie proszę, od czego zacząć trening? Mam dużo czasu, by to zrobić. Zapewne pojawia się pytania, dlaczego nie chcę zostawiać jej samej na podwórku. Przyczyna jest prosta. Mieszkamy na wsi. Na granicy działki jest kurnik sąsiadów. Zdarza się, że kury przelatuja do nas, sunia je męczy. Czai się również na nie, zdarzyło się jej podkopac do kurnika i ganiać te kury. Inna sprawa - dzieci sąsiadów, które rzucają psu bułki przez siatkę, straszą ją, rzucają w nią swoimi zabawkami (raz je przyłapałam i ochrzaniłam, ale nie mam pewności, że nie robią tego, kiedy mnie nie ma). Poradźcie, proszę, czy nie jest za późno na naukę?
  2. Witam od kilku dni mam szczeniaka który ma ponad 7tyg, szczeniak nie odstępuje mnie na krok, nawet pozostawienie mu zabawki nic nie daje bo jak tylko znikam z zasięgu jego wzroku to przestaje się bawić i leci za mną, zasypia tylko i wyłącznie przy mnie , często na mojej stopie wystarczy ze drgnę od razu się budzi, nie chce spać na legowisku. od wczoraj wychodzę na kilka minut do innego pokoju, zamykam drzwi on płacze a ja wychodzę dopiero jak się uspokoi i nie zwracam na niego uwagi. Zostawiałam mu konga nic to nie daje. Docelowo chciałabym żeby piesek zostawał w kojcu i powoli go przyzwyczajam bawimy się w nim , szuka tam smaczków itd.(jeszcze go w im nie zamykam po prostu bawimy się w otwartym) Jak uważacie metoda jest okey? jeśli będę konsekwentna pomoże to uniknąć chodzenia krok w krok? i pokładania się na mnie lub na moich stopach? Ile czasu poświęcać na zabawę z nim?
  3. Witam, jestem właścicielką 11-miesięcznej suczki rasy Akita Japońska. Jako szczeniak byłam z nią w psim przedszkolu. Arima (bo tak się wabi) szybko łapała nowe sztuczki i ćwiczenia. Jednak największym problem jaki teraz z nią mam jest sikanie w swoje legowisko. Arima potrafi wytrzymywać i wie że musi do kolejnych spacerów. Jeżeli jest z nią ktoś z ludzi to wszystko ok, wytrzymuje i nie mam z nią problemów. Gorzej gdy pies zostaje sam... Arima ma klatkę, w której jest zamykana na noc. Gdy wychodzę zostawiam ją w zamkniętym pokoju. Zawsze jak wracam jest narobione ;(. Ostatnio postanowiłam ją zamykać w klatce gdy wychodzę, bo nigdy nie zdażyło jej się narobić na swoje posłanie. Niestety jak nie ma ludzi w pobliżu piesek czuje się bezkarnie i załatwia się także w swoje legowisko... Pomocy bo już nie wiem jak przeciwdziałać takiemu zachowaniu ;((
  4. Mam kilku letnią suczkę i jej syna (4mies.) Matka była trzymana na dworze w budzie... później urodziły się małe, opiekowała się nimi i spała w domu, teraz małe się rozeszły został jeden a ona powinna wrócić na dwór (co jej pasuje bo ma tam spokój od małego). Niestety gdy ona śpi w budzie, szczeniak w nocy budzi się i wyje z tęsknoty, nie wiem jak go pohamować gdyż nic na niego nie działa. (Gdy śpi z matką śpi spokojnie) przez kilka dni się polepszyło i wył tylko nad ranem ale ostatnio było zimno wiec musiałam suczkę przyprowadzić do domu, lecz gdy teraz daje ją na dwór problem wraca i to podwojony bo wyje jeszcze ciężej... nic mogę suczkę trzymać cały czas w domu gdyż nie jest nauczona czystości a mały nie może być na dworze ponieważ nie ma jeszcze budy (nie wiadomo jeszcze jakiej wielkości) i poprostu mi go szkoda. .. pomóżcie, jak oduczyć go wycia? I oswoić z samotnością? Jak kiedyś suczka umrze to może nie poradzić sobie bez niej.
  5. Nie wiem czy to najwłaściwsze subforum, czy nie lepsze byłyby "zabawki" ewentualnie "behawior". Może moderatorzy wskażą lepsze miejsce, ale na razie zacznę tu : Otóż wymyśliłem taką odrobinę bardziej skomplikowaną zabawkę dla psa, ogłosiłem się z nią na serwisie crowdfundingowym : [URL]http://polakpotrafi.pl/projekt/psia-niania[/URL] Jak widać słaby odzew. Ale o to mniejsza, nie spodziewałem się wielkiego sukcesu. Nie mniej zaciekawił mnie komentarz, który tam otrzymałem : [URL]http://polakpotrafi.pl/projekt/psia-niania[/URL] Trzeba czytać od dołu. Wynika z niego, że mój pomysł jest zły. Cóż, stare powiedzenie mówi, że jak jedna osoba woła na ciebie osioł, to machnij ręką. Jak kilka osób tak woła, to kup sobie siodło. Dlatego ośmielam się zapytać tu - co o tym sądzicie ? Rzeczywiście jestem osioł ?
  6. Witam! Od kilku lat jestem posiadaczką 2 dużych psów (suczka z hodowli i piesek mieszaniec ze schroniska). W tej chwili przebywają z moim tatą w naszym dawnym mieszkaniu za miastem, cała trójka przyjedzie tu za kilka dni. Pare dni temu przygarnęłam malutkiego, niewidomego pieska w dośc podeszłym wieku. Psiak przez kilka lat przebywał w schronisku (a raczej pseudoschronisku), gdzie był źle traktowany, zaszczuwany i gryziony przez inne psy. Z racji swego kalectwa i malutkich rozmiarów nie był w stanie się bronić. Potem przebywał przez kilkanaście miesięcy w domu tymczasowym, jednak osoba która zapewniła mu dom tymczasowy bardzo chciała znaleźć da niego lepszy dom, gdyż mieszkała w bloku (na wysokim piętrze, co nie ułatwiało życia niewidomemu maluchowi) i pracowała po wiele godzin dziennie. Piesek mimo to jest samodzielny, załatwia się na dworze i świetnie sobie radzi, bo ma doskonały węch i słuch. Mieszkam w domku jednorodzinnym z dużym ogrodem. Dół domu zajmują moi rodzice, a ja mieszkam na piętrze. W grudniu biorę ślub i narzeczony ma niebawem zamieszkać ze mną. Problem jest taki, że maluch źle znosi samotność. Wszystko wskazuje na to, że z całą pewnością powodem nie jest nuda tylko potrzeba bliskości człowieka. Niestety problem jest uciążliwy nie tylko wtedy, kiedy nikogo z ludzi nie ma w domu (taka sytuacja zdarza się raczej rzadko, bo ja jak na razie nie pracuję zawodowo, tylko zajmuje się domem). Chodzi głownie o sytuację, kiedy przebywam na górze. Piesek nie ma wstępu na schody, podobnie jak moje pozostałe psy. Zasady są takie, że "zwierzyniec" przebywa na dole ;) I nie chcę robić żadnych wyjątków, bo w moim domu wszystkie zwierzęta są traktowane jednakowo i sprawiedliwie, żeby nie doprowadzić do zazdrości itp. Poza tym dla niewidomego pieska schody są dość niebezpieczne. Póki co, żeby oduczyć go wchodzenia na górę, kłade na dole schodów "przeszkodę". Tak się złożyło, że już pierwszego dnia maluch bardzo się prezywiązał szczególnie do mnie. Pierwszą noc spędził spokojnie na dole z moją mamą, ale przez później leżał w nocy już pod schodami i rozpaczliwie szczekał i piszał z tęsknoty za mną. Udało mu się nawet sforsować raz przeszkodę, jaką zablokowałam wejście na schody i wszedł na górę pod drzwi mojej sypialni. W ciągu dnia, kiedy jestem na dole, maluch przez większość czasu chodzi za mną, a kiedy siedzę i czytam, pracuje na komputerze lub oglądam tv, idzie do swojego legowiska i spokojnie w nim leży. Jednak mimo to jest bardzo czujny i wystarczy, że wstanę, a on już podnosi łebek albo wychodzi z legowiska i idzie za mną. Niestety maluch rozpaczliwie szczeka i piszczy stojąc pod schodami, kiedy ja przebywam na piętrze, także w dzień. Chwilami się uspokaja, potem zaczyna od nowa. Trochę mnie to przeraża, sądziłam, że kiedy na dole będzie przebywała z nim w nocy moja mama czy tato, nie będzie już czuł się taki samotny. Jednak on szczególnie upodobał sobie mnie. Kiedy schodzę na dół zawsze wita mnie niesamowitym piskiem, radosnym głośnym szczekaniem, machaniem ogona itp. Zachowuje się jakby szalał z radości, mimo, że np. nie było mnie tylko przez 5 minut. Z jednej strony bardzo mi go żal, ale z drugiej wiem, że nie mogę siedzieć z nim przez cały czas, zbyt wylewnie się z nim witać i poświęcać mu uwagę przez cały dzień, bo nigdy się tego nie oduczy :( Nie miał okazji jeszcze zapoznać się z moimi dwoma psami, ale nie wydaje mi się, żeby ich towarzystwo sprawiło, że zmieni swoje zachowanie. W domu tymczasowym też były inne pieski, jednak on szczekał z tęsknoty za opiekunką, kiedy ta wychodziła do pracy. Widzę, że przywiązany jest szczególnie do ludzi, a raczej do konkretnych osób. Chciałabym znaleźć jak najlepsze wyjście z tej sytuacji, bo moja mama ma bardzo ciężką pracę, wcześnie wstaje i nie może nawet w nocy się wyspać przez piski psiaka :( Póki co jakoś to znosi, ale widzę, że na dłuższą metę będzie ją to bardzo męczyć. Podobnie narzeczony - lubi zwierzęta, ale nie do tego stopnia co ja. Jest zwolennikiem umiaru i w takich sprawach przemawia przez niego rozsądek, a ja podchodzę bardziej emocjonalnie do krzywdy zwierząt i jakoś tak mi było żal tego maleństwa, że po prostu chciałam po tych wszystkich latach cierpień dać mu kochający dom i zapewnić spokojną starość. Narzeczony był przeciwny przygarnianiu tego malucha, uważał, że to kłopot przygarniać kolejnego psa i "robić z domu zoo", jednak zostawił mi wolną rękę. On rownież ma ciężką i odpowiedzialną pracę (zawodowy kierowca) i potrzebuje w nocy trochę się wyspać, a boję się, że przez pieska to będzie trudne i wkrótce moja rodzina zacznie mieć dosyć tego biedaka. Nie chcę go oddawać, bo pies to nie zabawka i jeśli już się go przygarnęło, to trzeba zachowywać się odpowiedzialnie i ponosić konsekwencje swojej decyzji. Poza tym pokochałam go niemal od pierwszego wejrzenia i jak widzę jak to biedactwo okazuje wdzięczność za każdy est zainteresowania to łzy mi się cisną do oczu i nie potrafię sobie wyobrazić, że mogła by go spotkać jeszcze jakaś krzywda. Bardzo prosiłabym o jakieś porady - czy jest szansa zmienić zachowanie niemłodego już pieska po przejściach? Jeśli ktoś z Was kochani wie jak go trochę odzwyczaić od takich zachowań i sprawić, żeby nie czuł się tak mocno przywiązany, a wręcz uzależniony od mojej obecności i żeby nie szczekał i nie wył kiedy przebywam na górze, to będę bardzo wdzięczna za pomoc. Oczywiście wszelkie drastyczne metody typu obroże przeciwszczekowe na ultradzwięki czy impulsy elektryczne nie wchodzą w gre - piesek już wystarczająco dużo złego przeżył i jest wystarczająco przerażony, żeby mu jeszcze dokłądać bólu i stresu.
×
×
  • Create New...