Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'pomoc'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

  1. Charliego zabraliśmy z Radys, aby opłacić mu hotelik, socjalizować i znaleźć najlepszy dom na świecie. Niestety Charlie przyjechał do nas w tragicznym stanie, grozi mu amputacja łapy. Operacji ratowania łapy póki co chce się podjąć tylko jeden weterynarz specjalista Doktor Trębacz cena operacji to 3000 - 4000, + transport, dwa dni w klinice, leki, raz rehabilitacja miesięczna. To są ogromne koszty, ale czy nie jesteśmy Charliemu winni pomocy za to jak mocno został skrzywdzony? Amputować łapy też nie można z uwagi na wagę około 50 kg Charlie nie poradzi sobie, będzie miał utrudnione życie. Chcemy ratować zachęcam więc do śledzenia wątku Charliego, będą prowadzone bazarki, zbiórki, aktualizacje. Zbiórka ze zdjęciami łapy o opisem weterynaryjnym - ze zbiórki 740 zł zostało już wykorzystane na kastrację oraz leczenie entropiun - czyli powieki wbijające się do oka i podrażniające rogówkę, co może prowadzić do trwałego uszkodzenia oka. W planach na najbliższy czas leczenie zębów, które do tej pory leczone są antybiotykami. Później co nam się marzy operacja, bo każdy dzień pogłębia przykurcz :(. https://zrzutka.pl/69wjw2 na zbiórce kwotę zawdzięczamy bazarkowi prowadzonego na FB o tytule Bazarek na Rzecz Zwierząt. Bazarek rozgrywa się równolegle również na Dogo. Jeśli ktoś chciałby wspomóc Charliego karmą, darowizną stałą lub jednorazową bardzo proszę o kontakt
  2. Miesiąc temu przygarnęłam szczeniaka z fundacji. Kundelek ma 4 miesiące i był odrobaczany w Domu Tymczasowym raz i przeze mnie drugi raz. Wczoraj i dzisiaj piesek po zrobieniu kupki saneczkował i strasznie się denerwował. Okazało się ze przy załatwianiu potrzeby wraz z kałem wyszła glista. Wyciągnęłam ją z odbytu pisaka i glista się jeszcze ruszała. Piesek dostał tabletkę na odrobaczanie niedawno, czy to może być skutkiem odrobaczania? Czy powinnam zgłosić się odrazu do weterynarza. Czy po prostu za 2 tygodnie podać kolejną tabletkę i obserwować pieska. Kompletnie nie wiem co robić, denerwuję się i zdaję sobie sprawę że piesek mógł się zarazić wczesniej bo wraz z rodzenstwem znaleziony został na polu, gdzie prawdopodobienstwo zarazenia pasozytami jest dosyc duze. Jakies porady?
  3. Witam mam pytanie, nie znam się kompletnie na psim prawie ale chciałbym zgłosić sąsiadów mianowicie sprawa wygląda tak że ich pies jest cały dzień przywiązany do płotu, przywiązują go gdzieś około 6/7 rano a odwiazuja dopiero koło północy, pies jest przywiązany na lince która nie ma nawet metra, siedzi cały dzień na dworzu nikt mu nawet wody nie przysznosi a karmie to już nie wspomnę.. Dziś jest okropny mróz godzina 22 a on nadal przywiązany.. Chciałabym bardzo mu pomóc i moje pytanie brzmi gdzie mogę to zgłosić, jak to wygląda? Proszę o wszelkie porady w tej sprawie. Uratujmy tego psiaka
  4. Od zawsze marzyłam o psie i kocham te zwierzęta ponad wszystko. Cieszę się, że zmieniłam moje myślenie i podejście co do tych zwierząt, bo jeszcze kilka lat temu chciałam słodkiego, puchatego, małego szpica. Dokształciłam się w temacie psów i na przestrzeni lat zmieniły się moje preferencje co do rasy. Kocham trenować psy, nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak jest, ale po prostu mogłabym to robić cały dzień. Mimo że rodzice nie zgadzają się na psa, mam duży kontakt z tymi zwierzakami i cały czas o nich czytam. Po ostatniej rozmowie z tatą, zauważyłam, że się przekonuje i nawet zaczął gdybać więc uważam, że to duży krok do przodu. Tym bardziej, że wcześniej jeśli tylko wspominałam o psach już kazali mi skończyć temat. Jestem osobą aktywną fizycznie i lubię wysiłek, trenuję piłkę nożną od 7 lat, więc bieganie itd. nie jest mi straszne. Sport drużynowy nauczył mnie dyscypliny, odpowiedzialności i samoświadomości. Więc uważam, że byłabym odpowiednim właścicielem czworonoga. Zapewniłabym swojemu przyjacielowi dużo ruchu(tyle ile pies potrzebuje), wysiłek mentalny, zabawy węchowe, urozmaicone spacery, odpowiednią socjalizację. Mieszkam w bloku. Wiem, że pies w bloku, a tym bardziej BC, to kontrowersyjny temat, jednak pod żadnym pozorem nie chcę krzywdzić psa. Wiem, że jeśli nie dałabym rady nie myślałabym nawet o tej rasie. Uważam, że pies może z powodzeniem żyć w bloku, jeśli zapewni mu się odpowiednie warunki. Więc mój pies miałby około 4 spacery dziennie. W zależności od jego charakteru i potrzeb dopasowałabym je czasowo, ale na razie plan wygląda tak: rano spacer od 1 do 2 godzin-mocno urozmaicony, wysiłek fizyczny(bieganie) jak mentalny; na czas mojego pobytu w szkole miałby kongi, naturalne gryzaki oraz uczyłabym go samokontroli aby umiał się "włączać i wyłączać", czasami mój tata pracuje zdalnie, więc pies zostawałby sam krócej; Po moim powrocie długi spacer ok 2-3 godz. bardzo urozmaicony, trening, aport/frisbee, zabawy węchowe, spotkanie i zabawy z innymi psami itp.; Następnie pewnie nie będę mogła się powstrzymać i zrobię trening w domu i kolejny spacer, ale krótszy 30 min- godzina; i ostatni spacer już późnym wieczorem ok godzina-2 godz. Oczywiście to jest orientacyjnie, bo jeżeli mój pies będzie nie wymagał aż tyle to poskracam te spacery. W weekendy, ale też w ciągu tygodnia wybierałabym się nad wodę i pola na których spuszczałabym psa ze smyczy. Co do zostawania samemu w domu to psy potrzebują ok 14 godz snu dziennie, więc zostałby nauczony, że podczas nieobecności odpoczywa. Jestem zainteresowana trenowaniem obedience i agility w przyszłości. Prawdopodobnie będę chodzić do psiego przedszkola, szkoły i liceum. Pies będzie karmiony BARF'em. Szkolenie i wychowanie tylko i wyłącznie pozytywnymi metodami. Pies będzie prowadzony stanowczo, ale przyjemnie dla niego i dla mnie. W żadnym wypadku nie będęna niego krzyczeć o bicu nawet nie wspominam! Trening przy pomocy klikera, nagradzanie losowe. Mimo moich ambicji chcę aby był to piesek rodzinny z zadatkami na sportowca i tak go wychowam. Boję się, że hodowcy pomyślą, że chcę tego psa i nie wiem z czym to się wiąże i wezmą mnie za jakiegoś dzieciaka, który chce słodkiego pieska. Natomiast wiem, z czym wiąże się posiadanie bordera i zapewnię mu wszystko czego potrzebuje. Więc proszę o radę jak pokazać się hodowcy, aby naprawdę rozważył powierzenie mi szczeniaka? Wiem wiele o psach i o tej rasie, zdobyłam jakieś tam doświadczenie, ale nigdy nie miałam takiego osobnika jak i żadnego innego. Więc boję się, że hodowcy nie będą myśleć o mnie poważnie. Plus mam jeszcze pytanie a propos socjalizacji. Mianowicie znalazłam hodowlę która mnie interesuje, a nawet 3. Tylko, że wszystkie mają mioty na zimę. Zamierzam dopytać o to hodowcę, ale chę jeszcze tutaj. Jak socjalizować psa w zimę? Jest wiele rzeczy z którymi nie mogę go wtedy zapoznać i myślę, że to może być dość problematyczne. Proszę o rady, oraz o subiektywne opinie co do mojej sytuacji. Jeżeli uważacie, że bc nie jest dla mnie, proszę po konstruktywną krytykę, uzasadnienie i propozycję innej rasy.
  5. Witam :) ostatnio znalazłem szczeniaczka, nieważne co i jak, ważne ze zostaje u mnie, ale... po wizycie u weterynarza okazało się, że ma ona około 6 tygodni może tydzień mniej może więcej, jednak nie jestem pewny czy wiem jak postępować z tak małym psem. Pieski zabiera się około 8-10 tygodnia kiedy naucza się "być psem". NIe wiem czy mój pies to umie. Cały czas piszczy, gryzie wszystko i wszystkich, za nic na świecie nie chce iść na smyczy. Bardzo proszę o kilka rad jak sobie z nią radzić. Niestety mieszkam w małej miejscowości i nie mam możliwości spotkać się z behawiorystą czy iść na szkolenie. Bardzo dziękuję za wszystkie porady. Pozdrawiam
  6. Witam mam wielki problem a mianowicie pchły u moich psów ... z pieskami przez długi czas jeździłam do weterynarza gdzie ten dawał różne kropelki,obroże itp przeciw pchłom ale te nie pomagały.Caly dom był sprzątany ale dalej nic. Z tym problemem zmagamy się już od około dobrych 3 msc i wiem ze psy cierpią ale jestem bezradna.nie wiem co już zrobić.ostatnia wizyta u weta odbyła się tydzien temu gdzie kropił je podobno mocnymi kroplami ale pchły dalej są na psach! Proszę pomóżcie !
  7. Mój pies prawdopodobnie został zatruty (nagły atak padaczki), postanowiłam przejść się przez ogród i znalazłam takie oto podejrzane rzeczy, czy wiecie co to może być? zdjęcie pod linkiem https://prnt.sc/mlgnws
  8. Mają dom? czy nie mają? są bardzo zaniedbane!...i na pewno potrzebują naszej , pomocy! takich psów jest na ulicach wiele! Ten akurat stanął na mojej drodze, pierwszy raz spotkałam ich około rok temu, może przeniosę wszystko z wątku Maksia, gdzie najpierw szukałam dla Rokiego bo tak ma na imię :) pomocy.. Mając nadzieję , że do Maksia jeszcze ktoś zagląda a może nawet i dla tego, że pierwszy raz wspomniałam o parze, panu który szukał w śmietniku z chorym pieskiem ,który się okropnie drapał :( było to prawie rok temu, nie mogłam przejść obojętnie obok nich, widok biednego, brudnego człowieka ,który szuka w pojemnikach na śmieci a obok siedzi pies ,który z miłością i oddaniem patrzy na swojego pana, wykonując przy tym ,chyba co sekundę dziwne ruchy łapkami ,całym ciałem, pomogłyśmy wtedy z przechodzącą przez podwórko sąsiadką, zaprowadziłyśmy do weta ,piesio dostał zastrzyk chyba to było bravecto i później miał przychodzić co drugi dzień na podanie 5zastrzyków, jak wiem od p doktor był trzy razy, faktycznie jak spotkałam pana po jakimś czasie ,piesek wyglądał lepiej ,nawet wyglądało ,że ta sierść na poopce zarasta, minął rok i znowu spotkałam pana i pieska :( wygląda , że jest gorzej, znacznie gorzej! do tego jeszcze ze smutkiem pan powiedział ,że ... piesek ma chyba gorączkę i strasznie dużo pije... wydawało mi się , że widzę w jego oczach ... prośbę o pomoc... nie! nie powiedział nic! ale tak ja to odebrałam! jak mówił ,że ma tylko jego ,że są razem od 16lat że jest dla niego wszystkim pomimo ,że ma rodzinę... to wszystko, to była odpowiedź na moje ataki... dlaczego go tak zaniedbał! dlaczego pies tak wygląda!... nie miałam siły odejść od nich, nie wiem czy uda mi się im pomóc? nie wiem,czy jestem w stanie udźwignąć tę pomoc? zaczęliśmy od badania krwi, tak zdecydował lekarz, jeśli przegłodzi pan psa w niedzielę to w poniedziałek ok 11 mają się stawić w gabinecie i zobaczymy? zaprowadziłam ich do tego samego gabinetu ,gdzie był operowany Maksiu, jak tylko weszliśmy do gabinetu, piesek tak rzucił się do miski z wodą jakby cały dzień nie pił, pił, pił i pił.... nawet nie myślę co mogło być tego przyczyną , zobaczymy co pokażą wyniki? ale pomoc na pewno będzie dla nich potrzebna, myślę że dla jednego i drugiego...
  9. Witam serdecznie mam pewien problem. Otóż ponad 2 tygodnie temu przybłąkał się do nas piesek. Od razu napiszę, że nie wiem co to za rasa bo na psach się nie znam a do tego w młodości zostałam pogryziona przez jednego i od tamtej pory zachowuje dystans. Jest on średniej wielkości ma długą białą sierść i takie kremowe plamki gdzieniegdzie. Ogólnie nie jest agresywny trochę zachowawczy, ale do dzieci przyjacielski. I tutaj właśnie przechodzimy do meritum otóż moje córki przyznały się, że to one go znalazły w pobliżu lasu do którego mamy blisko. Podobno się błąkał a gdy one się z nim pobawiły poszedł za nimi i schowały go w składziku, którego jeszcze nie używamy bo przeprowadziliśmy się niedawno. Pierwsza dwa dni w tajemnicy dawały mu jeść i pić, a za dnia z nim wychodziły żebyśmy go z mężem nie widzieliśmy. Niestety po tych dwóch dniach mąż przez przypadek go zobaczył w tym składziku i wygonił, następnego dnia znowu aż w końcu córki się do wszystkiego przyznały. Mąż nie przepada za zwierzętami jest zapracowany, a jak wiadomo pies to obowiązek, więc postanowiliśmy zabronić córkom wprowadzania go na podwórko dawania jedzenia i w ogóle przebywania z nim. Myśleliśmy że to załatwi sprawę, ale tak się nie stało. Córki pojechały tydzień temu na wakacje, a pies od tych dwóch tygodni gdy go wykrył mój mąż koczuje obok domu w krzakach. Próbowaliśmy coś zrobić, ale nie wiemy co schroniska tutaj nie ma to malutka miejscowość na Podkarpaciu. Sołtysa nie ma bo też sobie wyjechał, a policja wszystko zlewa. Szukałam po internecie aż znalazłam wasze forum bo nie wiem już gdzie się zwrócić. Pytałam sąsiadów czy nie wiedzą co to za pies, ale nikt nic nie wie. Powiedzieli że pewnie jakiś podrzutek jak nieraz to bywa w wakacje i że mam przeczekać to sobie pójdzie. No ale jak pisałam nie poszedł. Nie wiem w jakim jest wieku, ale pogoda nas ostatnio nie rozpieszczała prawie nie padało, więc nie wiem czym się żywi od tych dwóch tygodni ani co pije, a zbliżają się upalne dni. Zauważyłam, że jest trochę wychudzony i przygnębiony żal mi go ale nic zrobić nie mogę. Córki go nie dokarmiają ani nie dają wody bo gdy jestem z mężem w pracy one są u siostry w miejscowości oddalonej od naszego domu. Gdy wracamy do domu i widzi dzieci zaraz radośnie wychodzi, ale mój mąż za każdym razem go przegania, ale on i tak wraca do tych krzaków. Nie wiem ile jeszcze to potrwa za tydzień wracają nasze córki a ta sytuacja źle na nie wpływa. Wiem, że dosyć długi wywód napisałam, ale jak widzicie sprawa jest trudna. To w ogóle możliwe, że pies przez dwa tygodnie może przeżyć bez wody i jedzenia? Co prawda nie wiem co robi za dnia gdzie idzie, ale wątpię by ktoś go z okolicy dokarmiał. Tutaj jest 10 nowych domów na krzyż, a ludzie raczej empatyczni nie są. Nie wiem co robić wiem, że to źle ale po cichu myślałam, że gdy przestanie mu się dawać wodę i jedzenie to sobie pójdzie ale jest inaczej. Jakie jest racjonalne wytłumaczenie że on tak długo siedzi przy naszym płocie nic nie dostając, a dziewczynki od tygodnia już nie widział. Widuje go codziennie bo jak wracamy z mężem to wychodzi i czasem popiskuje, ale małżonek mówi bym szła dalej i nie zwracała uwagi to w końcu sobie pójdzie. Ja mam co do tego wątpliwości możecie mi coś poradzić co mogę w takiej sytuacji zrobić. Byłabym wdzięczna, pozdrawiam.
  10. Witam, od kilku dni mój piesek zaczął sikac na klatce od razu po przekroczeniu progu mieszkania. Wcześniej nie było problemów. Szybko się nauczył żeby sikac tylko na dworze. Ktoś wie co się z nim dzieje?
  11. Cześć, Jestem tu po raz pierwszy,powodem jest choroba mojego ukochanego psa...Liczę ,że może uda się od Was uzyskać pomoc ,że może ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem. Mam pinczera miniaturowego,wiek 4 lata.Piesek jest na ogół bardzo żywy,choć nieco ciapowaty :) Od czterech dni ma bardzo dziwne objawy,a my jeździmy od jednego do drugiego weterynarza i nikt jak do tej pory nie potrafi ocenić co się z nim dzieje,my juz wariujejmy... W sobotę Zazu zaczął być osowiały,i utykać na tylna łapkę.Czasami tak mu się zdarza ,jeśli się potknie,lub nie uda mu się wskoczyć na kanapę. Zaczęliśmy go obserwować. W niedzielę ,zaczął być trochę osowiały,spał cały dzień(śpi duzo,szczególnie po spacerach),wieczorem coraz to bardziej utykał na tylną łapkę. W poniedziałek rano,zaczął nam sie przewracać,tracić kontrolę nad równowagą.Pierwsza wizyta u weterynarza,który go obejrzał,zbadał dość dokładnie,sprawdził temp.,badanie krwi,badanie na babeszje-nic nie wyszło,dał kroplówke,aminokwasy,przeciwbólowe,kontaktował się z lekarzem neurologiem,który stwierdził,ze wszystkie podstawowe badania zostały przeprowadzone,jedynie mały szmer w serduszku,który nie powinien być tego przyczyną. Wyniki krwi wyszły ok wg weterynarza,lekko podwyższona hemoglobina i hematokryt,znacznie podwyższone ALT(GPT),wciąż brak diagnozy,sugestia wykonania USG. Zazu wieczorem nie ma sił,na spacerach robi tylko pare kroków i sie przewraca,załamują mu sie łapki,wszystkie cztery z nasileniem na tylne. Wtorek rano robimy USG-wszystko ok,nastepnie RTG kregosłupa,znów wszystko ok.Oglądają go kolejni weterynarze(chyba z 4) nikt nic nie wie. Ktoś w przychodni podpowiada"zróbcie badanie moczu i kału",wieczorem lądujemu znów u weta z próbką moczu.Zazu kolejny raz dostaje kroplówke i aminokwasy na wzmocnienie. Dzis rano info,ze w badaniu moczy pojawia się leukocytoza i trzeba wprowadzić antybiotykoterapię,co od razu robimy. Stan Zazu się nie poprawia.Dziś juz wogole nie chodzi,tylko leży... Na jutro mamy umówionę wizytę u neurologa. Dodatkowo Zazu je i pije normalnie,od wczoraj nieco w mniejszych ilosciach. Robi siku i kupkę normalnie,nie wymiotuje. Z opisu lekarza błony sluzowe bladoróżowe,ww chł podżuchwowe niepowiększone,brzuch niebolesny. Jeśli ktoś z Was ma pomysł,lub spotkał sie z podobną sytuacja błagam o pomoc...Kontynuujemy badania,ale one zajmuja czas,a my patrzymy jak nasz maleńki czlonek rodziny słabnie... Z góry dzięki z pomoc!
  12. Prosimy o wsparcie zbiórki!!! https://www.ratujemyzwierzaki.pl/potrzebna-rehabilitacja-by-max-mogl-chodzic Maxa można wesprzeć finansowo również bezpośrednio na konto fundacji pod której opieką jest obecnie! Wpłaty można przesyłać na nr konta fundacji ZWIERZOLUBY koniecznie z dopiskiem "rehabilitacja i leczenie Maxa-amstaffa" 34 9269 0004 0071 0273 2000 0010 zbiórki dla Maxia prowadzi p.Monika http://fundacjazwierzoluby.pl/category/kontakt/
  13. Mój piesek piszczy, gdy go podnoszę oraz nie może wskoczyć na łóżko. Wcześniej robiła to bez problemu. Nie wiem co mogło się stać. Wczoraj byłam z nią na długim spacerze, a dzisiaj wystąpiły te objawy. Czy to mogło mieć jakiś wpływ? Co robić ?
  14. Witam wszystkich! Nim przejdę do pytania, przedstawiam wam Xe'rę, około 4 miesięczną suczkę rasy nieznanej ale pięknej. Sunia jest radosna, pocieszna, bardzo mądra i pełna energii. Cztery dni temu wzięłam ją ze schroniska, pojechałam po nią z Gdańska do Elbląga, mimo iż właściwie wybrałam innego psiaka, ale ona jakoś mnie w sobie rozkochała. Teraz tak: sunia w schronisku była około dwóch miesięcy a mimo tego dopiero ją odrobaczyli lekko ponad dwa tygodnie temu (raz), więc kiedy zjawiła się u mnie w domu, po dniu spokoju i asymilacji, podałam jej odrobaczenie numer dwa. Do schroniska trafiła jako 2-miesięczny szczeniak, ale ktoś ją podrzucił, także nic o niej nie wiedzą. Nie szczepili jej w schronisku jeszcze. Także teraz, gdy pojawiła się u mnie, ten obowiązek jest na mnie. Znaczenie szczepień rozumiem - układ odpornościowy musi nauczyć się walczyć z potencjalnymi wirusami etc. Jest jak najbardziej za szczepieniami. Pytanie: Skoro ktoś miał szczeniaka przez 2 miesiące nim go podrzucił do schroniska, to czy mogę założyć, że była już szczepiona pierwszy raz? Oczywiście i tak zrobię serię 3 szczepień + wścieklizna, aczkolwiek ona w tym momencie ma ponad 4 miesiące i dalej siedzi w domu (dopiero wczoraj ją pierwszy raz wyniosłam na rękach poza bloki i w bardziej ustronnym miejscu z nienaruszonym śniegiem ją puściłam żeby chwilę pobiegała i zabrałam na rękach do domu) więc zastanawiam się czy natychmiast przestać ją w ten sposób wyprowadzać i czekać te DZIESIĘĆ TYGODNI - bo tyle zajmie komplet szczepień u niej (za 10 dni pierwsze szczepienie, potem za 2 tygodnie kolejne, za dwa kolejne ostatnie szczepienie + 10 dni kwarantanny)? Ona będzie w tym momencie niemal 6 miesięcznym psem bez spacerów i z siusianiem i kupkaniem w domu. Potrzebuję porady od doświadczonych w wychowaniu szczeniąt człowieków : )
  15. WitamMój piesek ma 8 lat i od jakiegoś czasu ma problemy z chodzeniem. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu gdy chodził osowiały i nie chciał się bawić, ale apetyt mu dopisywał. Jedyne co zauważyłam niepokojącego to ,to że był napięty i miał twardy brzuch. Pojechałam z nim do weterynarza, który dał mu tylko zastrzyk na trawienie i penicylinę. Objawy ustały na jakiś czas później powtórka znowu to weta i znowu tymczasowa poprawa. Gdy nawróciło znowu tylko tym razem o wiele gorzej bo już ledwo chodził postanowiłam pojechać do innego weterynarza. Stwierdził, że ma zły odruch w jednej tylnej łapie. Dał antybiotyk z czego jeden był jak stwierdził bardzo dla pieska bolesny i po którym może kuleć na łapę. Na antybiotyk mieliśmy jeździć kilka dni, ale następnego dnia pies wymiotował i stracił czucie w tylnich nogach. Oczywiście od razu pojechaliśmy znowu i lekarka była bardzo zdziwiona tym co się stało, dała do tego jeszcze witaminę B i resztę antybiotyku w postaci tabletek do podawania w domu. Stwierdziła też, że musi to być jakiś ucisk w kręgosłupie i jeśli mu nie przejdzie trzeba zgłosić się do ortopedy. Po kuracji pies znowu zaczął się bawić, był jak nowy, jedyne co się zmieniło to to że nie wchodził już tak szybko po schodach. Taka sytuacja trwała dobry miesiąc, a teraz znowu. Nie wiedząc już co robić pojechałam do kolejnego weterynarza, który nie wykrył kompletnie nic niepokojącego dał tabletki przeciwzapalne i jakby nie było poprawy to kazał zapisać się do ortopedy. Nie mam pojęcia co mam robić. Wiem, że zostało chyba już tylko zgłosić się do ortopedy, ale czy kiedy stwierdzi zwyrodnienie, to czy będzie można w jakiś sposób je wyleczyć? Może ktoś z Was miał podobną sytuację? Proszę o pomoc.
  16. Witam serdecznie! Z wielką obawą.. i nadzieją zakładam ten wątek suni która jest schroniskową kupką nieszczęścia i całą sobą błaga o pomoc! o wyciągnięcie jej ze schroniskowego piekła, pewnie historia jakich wiele, ta stanęła na naszej drodze... tak niewiele brakowało ,żeby z powrotem wróciła do kamiennego boksu ,za kraty ,za którymi przecież była całe swoje życie, może mieć 5-7lat? zobaczymy co powie lekarz? ... ciężko ,bardzo trudno i smutno opisać całą historię suni, nie jest to już teraz,takie ważne?! , jak ważne jest spróbować, chociaż spróbować ... zawalczyć z okrutnym losem o jej życie, Nowe lepsze ,życie! ona tak niewiele potrzebuje...kawałek własnego miejsca na ziemi, swój mały kącik z miseczką i ciepłymi rękoma ,dobrego człowieka, który czasem, będzie ją głaskał, nigdy nie zapomnę jak przechodziła ze mną przez schroniskowe drzwi...one się czołgała, pełzała brzuszkiem po ziemi, przyklejona do zimnych kafli ,schroniskowej podłogi :( ale podążała za mną! stanęłam a ona całą sobą ,drżącym ciałkiem z paraliżującego strachu ,tuliła się do moich nóg, w takich chwilach, człowiek rozpada się na kawałki, rozpacz, żal, bezsilność... chciałby umrzeć!... i wtedy?! czasem.. zdarzają się cuda! Pomoc czasem przychodzi z najbardziej niespodziewanej strony! ... weszła Anetka i powiedziała... Zabieram ją! ..nie pozwolę jej tutaj zostać! ..Nie mogę!... czy ktoś pamięta swój jakiś szczęśliwy dzień? ten był wtedy dla mnie jednym z najpiękniejszych dni jakie w życiu przeżyłam?? w tej chwili nie liczyło się nic! tylko to że sunia nie musi tutaj zostać ,że przestanie tak drżeć, że wychodzimy ze schroniska!poczułyśmy chyba ,wszystkie wielką ulgę! szczęście! ... całowałam sunię i szeptałam, miałaś dzisiaj swój szczęśliwy dzień!.. a teraz będziemy musiały zatroszczyć się o Ciebie! ..wiem ,że to bardzo trudne! .. może nawet nieosiągalne! :( ale proszę Nie zostawiajmy jej! tu na dogomanii... już tyle razy się udało! może i jej się uda! sunia nie ma nic! .. na początek dostała imię Dosia :) Co wiemy o Dosi? jest wyjątkowo łagodna i uległa, sunia jest przyjacielska do ludzi, bardzo lgnie do człowieka, jest posłuszna i widać , że lubi głaski, pieszczoty ,natomiast wyraźnie boi się psów, biedactwo nawet nie potrafi jeść z miski, jedzenie które było w misce stało nie ruszone, rzucone na ziemię ,zjadała, staram się nie myśleć jakie było jej życie przed-tem .. jest teraz! błagam, pomóżcie mi!.... Przy odrobinie dobrej woli i wsparciu wyjątkowych Ludzi można zabrać bezdomniaka na BDT/PDT dać szansę na nowe,dobre życie i znaleźć najlepszy DS, spróbujemy? To jest Dosia,proszę o jakąkolwiek pomoc dla niej!, każda deklaracja na wagę złota... Dosia, błaga o pomoc!..
  17. Hej! Jestem tu nowa i liczę na wsparcię :) Mam malutką sunię, w sumie to już ma 10 miesięcy... Niestety martwię się o nią, bo od jakiegoś czasu zaobserwowałam u niej nagłe przyśpieszone oddechy, bicie serca i ruch klatki piersiowej. Ze względu na moje własne przygody od strony kardiologii, jest to mój bardzo czuły punkt. Nie zaobserwowałam żadnych innych objawów. Skacze, szczeka, szaleje i psoci :) więc nie sądzę, żeby ją coś bolało. Jednak kiedyś miałam szczeniaka, który umarł w wieku 2,5 miesięcy na parvovirus, więc jakiekolwiek zdrowotne problemy są dla mnie bardzo trudne. Proszę o odpowiedź! Czy to coś poważnego? Z sercem czy z płucami? Do kardiologa sprawa?
  18. Witam, proszę Was bardzo o pomoc/poradę/wsparcie! Moja Hera ma 13 lat (sterylizowana w wieku 7lat). W lutym 2016 rok miała usuwanego guza na listwie mlecznej, który powiększył się do rozmiarów piłeczki pin-pongowej. Wszystko był ok, do początku tego roku. Na całej listwie zaczęły rosnąć małe guzki, większe i mniejsze. Lekarz ze względu na jej wiek kazał obserwować czy się powiększają. W lato 2017 3-4 guzki się powiększyły, lekarz zalecił usunięcie listwy mlecznej ale oczywiście nie dając gwarancji że nie nastąpiły już przerzuty na inne organy. W tym samym momencie zaczęła mocno chudnąć. Zrobiłam jej badania krwi. 03.11 okazało się że ma poważne problemy wątrobowe: ALT - 567 AP - 169 AST -106,9 NEU% - 80,6 GLDH - 164,6 GGTP - 36,1 Lekarz nakazał natychmiastową dietę. Przeszła na karmę HEPATIC oraz podawałam jej Hepatiale Forte. Po skończonej dawce leków kolejne badania krwi ( w ciągu 3 tyg schudła 3kg) Dzisiaj (30.11) odebrałam wyniki...są coraz gorsze... ALT - 1002,1 AP - 438 AST - 172,8 NEU% - 86,9 GLDH - 271,2 GGTP - 86,9 Wątroba jest w coraz gorszym stanie. Prawdopodobnie są to przerzuty nowotworowe od guzów... Lekarz dał kolejne leki, które mają wzmocnić wątrobę HEPAXAN, tabletki z czarnuszką (niestety zapomniałam nazwy) oraz Neoplasmoxan. Za tydzień konsultacja. Proszę pomóżcie! Co mogę jeszcze zrobić dla Herki :( Czy ktoś z Was był podobnej sytuacji?
  19. https://pomagam.pl/leczeniemozarta Dwuletni Mozart trafił niedawno ze schroniska do kochającego domu. Jest jednak poważnie chory i wymaga natychmiastowego leczenia. Każda złotówka się liczy! Wpłat można dokonywać anonimowo! Bardzo proszę o pomoc!
  20. Witam, posiadamy 3 letniego już owczarka niemieckiego imieniem Szagi. Jest to bardzo mądry, żywy i wesoły psiaczek jak na owczarka przystało. Cieszy się spokojnym życiem wraz z swoimi Paniami, ale niestety, gdy tylko skończył rok zaczęły się problemy..... Mianowicie zaczął sobie wygryzać łapy oraz brzuch do krwi/mięsa :( z ran sączy się ropa, którą trzeba czyścić + wizyty u weterynarza + leki + karma iiiiii historia się komplikuje, ponieważ przewyższa to wszystko możliwości finansowe mojej rodziny :/ Zaczyna się frustracja skąd wziąć na to wszystko pieniądze, żeby miał wszystko to czego potrzebuje...Na rodzinę niestety liczyć nie możemy... Byliśmy już u dwóch weterynarzy, którzy nie bardzo wiedzą co pieskowi jest ( najprawdopodobniej jest to alergia na "COŚ" ), więc leczenie było bardziej pod kątem czyszczenia ran + antybiotyki + sterydy. Poszliśmy już do 3 weterynarza w naszej miejscowości i usłyszeliśmy, że istnieją badania ( gdzieś za granicę wysyłają krew psa) , które wskażą na co pies jest faktycznie uczulony i leczenie już w tym konkretnym kierunku, co będzie już polegało na zasadzie dobrania odpowiednich leków ,zastrzyków i zahamowania wygryzania się, które prowadzi do ropnych zapaleń..... Niestety to badanie przekracza miesięczny dochód mojej mamy, a nawet mój :-( Bardzo kochamy naszego pieska, dostaje wszystko to na co kochany członek rodziny zasługuje, ciężko jest patrzeć na jego smutne oczy, gdy coś go swędzi lub bolą go rany :/, ale dopóki jest nadzieja i jest to możliwe, będziemy z nim walczyć o zdrowie i w miarę normalne życie... Prosimy więc o pomoc wszystkich tych, którzy są nam w stanie wesprzeć w jakikolwiek sposób... Jeśli ktoś miał już wcześniej do czynienia z takim przypadkiem wygryzania i ropowicy u psa to proszę o informacje, może pomogą.... Lub ma ktoś kontakt z weterynarzem, który specjalizuje się w podobnym przypadkach również prosimy o namiar... Jesteśmy w stanie poruszyć niebem, ziemią a nawet całym kosmosem, żeby tylko nasz piesek był zdrowy i pozbył się tego paskudztwa... Za każdy grosz dziękujemy w imieniu Szagusia i naszym oraz za jakiekolwiek informacje... Link do zrzutka.pl ----> https://zrzutka.pl/ct46zy Tutaj jeszcze zdrowy Szaguś w wieku 4miesiące i 12 miesięcy Tutaj już Szaguś w najgorszym statium choroby :( Kochamy go najmocniej na świecie Kochamy go najmocniej na świecie !
  21. Witam wszystkich forumowiczów DOGOMANIA! Mój 3-miesięczny przyjaciel imieniem Zefir potrzebuje jakiś dobrych dusz do pomocy! Mieszkamy w okolicach Gdańska. Kilka tygodni temu zakupiłam pieska rasy maltańczyk. Piesek na wstępie miał lekką wadę zgryzu, ale to nie o tym, piesek nie jest do rozmnażania, lecz do kochania. Wada zgryzu to tylko walor estetyczny, który mi nie przeszkadza. Niedawno byłam z nim na szczepieniu i kiedy tylko wet wziął naszego małego pacjenta na pod rękę, wyczuł, że coś jest nie tak. Najgorsze okazało się już zaraz, piesek miał podejrzenie wady serca. Modliliśmy się z rodziną o cud, zarejestrowaliśmy się do najlepszego kardiologa w Polsce, no i jest, jasno, czarno na białym. PRZETRWAŁY PRZEWÓD BOTALLA. Teraz tylko zbierać pieniądze na operację, która jest bardzo kosztowna. Warszawa czy może Wrocław? Dzwoniliśmy do Wrocławia, Pani Doktor jest na urlopie 3-tygodniowym, zatem Warszawa, termin wstępnie umówiony na 7 września. Do tego czasu, trzeba wyczarować pieniądze, tylko skąd? No tak, prawo czarnej serii, jak coś się wali to po kolei. Dzwoniliśmy już do stowarzyszenia, hodowcy - ten zaś traktuje psa przedmiotowo "Proszę oddać psa, oddam Pani pieniądze", wcale nie ma na względzie życia stworzenia, i jestem przekonana, że wcale w planach nie ma jego operacji, bo przecież to tylko pieniądze się liczą, nie ludzie, nie uczucia, nie stworzenie boże, które już zdążyło nas pokochać całym swoim sercem a my je, bo jest przecież członkiem naszej rodziny. W grę nie wchodzą żadne negocjacje, niewielka pomoc dla psa, tak, aby oczywiście Pan X nie był stratny, bo nie mam na celu nikogo oszukać i obdzierać z pieniędzy, ja tylko proszę o pomoc. Mam nadzieje, że karma wróci do tego człowieka. Nie mam zamiaru go oddawać za ŻADNE pieniądze, przyjaciela się nie zostawia w chwili, gdzie walczy o swoje życie. Operacja waha się w granicach 3-4 tyś złotych. Wada wrodzona polega na tym, że gdy w życiu płodowym funkcjonuje kanał łączący aortę z tętnica płucną umożliwiający przepływ krwi z ominięciem nieczynnych jeszcze płuc. W pierwszych dniach życia kanał ten zarasta i pozostaje po nim więzadło. Zachowanie drożności kanału określane jest jako przetrwały przewód tętniczy. Nasilenie objawów zależy od stopnia drożności przewodu. W pierwszych tygodniach życia szczenięta z przetrwałym przewodem Botalla zazwyczaj nie różnią się od rodzeństwa. Dopiero po kilku tygodniach, a czasem nawet miesiącach pojawiają się pierwsze symptomy: nietolerancja wysiłku, duszność, kaszel, zasinienie błon śluzowych, czasem nawet utrata przytomności. Zwierzęta rozwijają się wolniej od swoich rówieśników. Osłuchiwaniem serca stwierdza się bardzo charakterystyczny dla tej wady szmer. Zefir jak na razie zachowuje się jak każdy szczeniak, jest radosny, biega, szalaje, pies z ADHD bym powiedziała, ale już wiadomo, że jego serce niedługo będzie dawać swoje znaki. Zaawansowana wada szybko prowadzi do poważnej niewydolności krążenia i przedwczesnej śmierci zwierzęcia, często jeszcze przed ukończeniem pierwszego roku życia. Wczesne rozpoznanie i chirurgiczne zamknięcie przewodu daje bardzo dobre rokowanie. Nasz Zefir ma szansę na powrót do 100% zdrowia. Ale zostało nam niewiele czasu. CZY JAKAŚ DOBRA DUSZA, JEST W STANIE I JEST CHĘTNA NAM POMÓC? Każda złotówka się dla nas liczy, jestem wdzięczna za wszelką pomoc. Dziękuję też tym, którzy dotrwali do końca postu. Zefir będzie bardzo wdzięczny. Zamacha szczęśliwie ogonem, kiedy już wróci z zabiegu. Życzcie nam szczęścia! Może teraz los się do nas uśmiechnie, i jakaś osoba nam pomoże? PATRYCJA MEGER Pełny numer rachunku: 10 1160 2202 0000 0003 0595 2301 TRZYMAJCIE KCIUKI!!!
  22. 7 - letni Kornel przebywa od roku w schronisku w Toruniu. Bardzo zle to znosi. Jest osowialy, smutny, chudnie, gryzie ogon. To łagodny, spokojny pies, kochajacy czlowieka. Dom potrzebny od zaraz. Powinien byc jedynakiem. Jest wykastrowany. Kornel jest średniej wielkości. Mieszkał w domu. Kiedyś..
  23. Witajcie, to jest Melania. Mela ma 6 miesięcy, dopiero. Jest cudownym psem , kochającym ludzi , tak mocno jak ja kocham ją . Dlatego proszę was o pomoc , uważam że taki szczeniaczek ma prawo dorosnąć. Melania ma wrodzoną wadę serca , która dała znaki dopiero teraz. Ma obrzęk płuc, powiększoną lewą komorę oraz niezamknięte naczynie krwionośne. Jej stan jest zagrożeniem dla życia, ma naprawdę mało czasu. Jedynym ratunkiem jest operacja kardiologiczna , niestety jej koszty są wysokie. Na jej leczenie przeznaczyłam już 1000 zł w ciągu tych paru dni. Sama operacja kosztuje 2500 zł, a tych pieniędzy już nie posiadam . Więc proszę, rozgłaszajcie to. Wierzę że są tu osoby które jej pomogą. Zbiórki, datki, albo chociaż namiary na chętne do pomocy fundację. Dla takich osób oczywiście jest do okazania dokumentacja , którą jak najbardziej posiadam . Błagam o pomoc , Melania jest za mała żeby umrzeć.
  24. Hej wszystkim słuchajcie mam pytanie, niedawno dostałam od znajomych psa, wygląda mi na owczarka ale nie jestem pewna i stad mo0je pytanie, wiecie jaka to rasa? Mam umówioną wizyte u weta ale ciekawośc mnie zrzera :)
  25. Czy jest tu ktoś z okolic Radomia (choć nie tylko)? Sprawa taka: zagłodzona sunia i trzy szczeniaki wyrzucone do rowu. Strasznie zarobaczone maluchy :( Nie ma ich gdzie umieścić. Siedzą w jakiejś klatce na podwórku i mają czas bodajże do końca dnia. Pomóżcie! Wiecej szczegółów nie znam, bo ja na drugim końcu Polski... Link do wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/1955857514695050/1956052528008882/?acontext={"ref"%3A"29"%2C"ref_notif_type"%3A"admin_plan_mall_activity"%2C"action_history"%3A"null"}&notif_t=admin_plan_mall_activity&notif_id=1500221940411537
×
×
  • Create New...