Search the Community
Showing results for tags 'łapalice'.
-
Witam, kupiliśmy psa golden retriver z hodowli w Łapalicach. Pan sprzedający psa nie pozwolił nam wejść na teren posesji, nie widzieliśmy w jakich warunkach przebywają psy. Mimo to zabraliśmy rzekomo 7 tygodniowego psa do domu. Po trzech dniach pojawiły się pierwsze objawy zakażenia, wymioty oraz biegunka. Weterynarz, diagnoza parwowiroza. 2 tygodnie walki o życie małego, udało się!!!! Ten post to ostrzeżenie przed "hodowca". Nasz Brego przeżył ale nie wiemy co z innymi psami. Parwowiroza to choroba, która w hodowli staje się epidemią. Mamy bardzo wiele zastrzeżeń co do działalności właściciela "rozmnażalni" bury ryś. OSTRZEGAMY!!!!!!!!!!!!!!
-
Witam, Kilka dni temu zakupiłam szczeniaczka w wyżej wymienionej "hodowli" znajdującej się w Łapalicach niedaleko Kartuz. W internecie można znaleźć artykuł z 2009 roku na temat pseudo-hodowli w Łapalicach jednak niezrażona zdecydowałam, iż po 7 latach niekoniecznie musi być to ta sama placówka. Okazuje się, że po tym co zobaczyłam jestem w 99% pewna, że właścicielem wspomnianej hodowli jest Pan u którego kupiłam szczeniaczka. Posesja jest ogrodzona wysokim płotem do którego zamocowane są drewniane panele blokujące wzrok ciekawskich... Mimo to da się zauważyć, iż w środku rzędem stoją budy (ok. 12-stu), w których mieszkają psy (prawdopodobnie są na łańcuchu). Psy oprócz bud nie mają możliwości znalezienia cienia gdyż te są ustawione na pustym terenie bez drzew bądź krzaków. Po posesji luzem ganiają psy różnej rasy (Akita, beagle, berneński pies pasterski). Właściciel nie pozwala wejść do domu a tym bardziej na posesję, sprzedaż psa odbywa się przed bramą... Możliwość obejrzenia rodziców pieska, czy też jego rodzeństwa jest niemożliwa. Pan zachęca do kupna podbijając cenę o 300% od tej w ogłoszeniu. Pierwsze wrażenie - niezachęcające.... Osobiście nie wspieram i popieram tego typu placówek, jednak piesek niczemu nie zawinił a jego charakter podbił moje serce dlatego też po długim targowaniu się i zejściu do ceny pierwotnej wzięłam szczeniaczka do domu mając nadzieję, że wyciągam go z tego "obozu". Oczywistym faktem, po tym co zobaczyłam, było dla mnie, że piesek nie może być w pełni zdrowy. Po szybkiej wizycie okazało się, że choruje na świerzb uszny i ma pchły. Weterynarz zawiadomił mnie, iż zapewne wszystkie zwierzęta w hodowli muszą chorować gdyż świerzb jest wysoce zaraźliwy... dlatego też domyślam się, iż pozostałe zwierzęta również go mają, a nieleczony jest dla nich niesamowitą męczarnią i prowadzi do poważniejszych schorzeń. Leczenie pieska zajmie ok 8 tygodni, a mimo to i tak nie ma gwarancji, że nie będzie nawrotów choroby. Poza tym badanie nie wykazało innych nieprawidłowości. Jedynym plusem placówki jest to, że zwierzęta są zaszczepione i zaczipowane. Ogólnie nie polecam placówki - po mojej wizycie doszłam do wniosku, iż zwierzęta mogą być tam traktowane przedmiotowo a właściciel jest nastawiony jedynie na zysk o czym świadczy jego brak wiedzy o szczeniakach, chęć uzyskania jak najwyższej ceny oraz wysoka ilość ogłoszeń sprzedaży piesków różnych ras - ratlerki, pudle, labradory, berneńskie psy pasterskie, beagle, itd. Nie zniechęcam Państwa do zakupu w tejże hodowli jednak proszę przemyśleć wizytę w tej placówce i uważnie przeanalizować wszystkie za i przeciw. Zawsze wydawało mi się, że hodowca to osoba, która przede wszystkim kocha swoich pupili a tu niestety, w moim mniemaniu, zabrakło tego uczucia.