Jump to content
Dogomania

Furie

Members
  • Posts

    520
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Posts posted by Furie

  1. Furie, jestem tego samego zdania, ale niestety w regulaminie PKP jest zapis, że aby móc jechać z psem w przedziale, współpasażerowie muszą wyrazić na to zgodę. Krótko mówiąc, możesz mieć najgrzeczniejszego na świecie, wyperfumowanego mikropieseczka w torebce, a ktoś powie, że on sobie nie życzy towarzystwa sierściucha i regulamin stoi po jego stronie, tak więc jego problem jest niestety Twoim problemem.

    Ooo, to tego nie wiedziałam, bo jak wspomniałam nie korzystam. Wydawało mi się, że kaganiec, zaświadczenie o szczepieniu na wściekliznę, pies na ziemi a nie na siedzeniu, zachowujący spokój załatwia sprawę. Kumpel dzwonił niedawno i pytał, bo sam wybierał się z suką na socjal z naszej wsi do miasta. Te nasze pociągi nie mają przedziałów. Możliwe, że to inna spółka. Jakieś inter regio? A regulamin mówi co kiedy ktoś sie nie zgodzi? A pociąg ma np. rezerwację miejsc? Gdzie ma się podziać taki człek z czworonogiem? Hipotetycznie, gdybym musiała jechać takim pociągiem z nieprzychylnym regulaminem, to wiedząc o tym, sorry ale "uśmiech nr 5" i "szanowni państwo, czy będą państwo tak mili i pozwolą mi się dosiąść z psem? obiecuję że będzie grzeczny i nie będzie państwu przeszkadzał, bo ja rozumiem, że nie każdy lubi psy". A przy okazji jakieś siad / waruj - super pies. Kwestia "zmiękczenia" i pozyskania sympatii materiału. Potem powtórka pytania, przy czym skierowanego do każdego z osobna. Ot, takie małe psychologiczne zagrywki ;) W końcu liczy się to, żebym mogła komfortowo jechać z psem w przedziale, a nie żeby rzucać du..ą na boki.

  2. Ehm, ja nie kumam bazy, a pić jeszcze nie zaczęłam. Tyle osób polecało Markuska, myślałyśmy, że może chodzi o odległość, a Ty się umawiasz do szkoleniowca, który z Markuskiem graniczy przez miedzę :D No bez kitu, idąc odsikać psa przed zajęciami u ZIelińskiego, włazisz centralnie na plac Markuska. I odwrotnie.

    • Upvote 1
  3.  Z tym że są ograniczenia i nikekiedy trzebasię pokłonić że nasz pies nie będzie kochał ludzi i psów i nie zmienimy tego. Ale możemy lepiej kontrolować psa i otoczenie w którym pies jest.

    No dokładnie. Są takie psy. Byle tylko właściciele misiów typu Bono z przytaczanego niedawno filmiku WŁ nie wzięli sobie tego zbyt do serca ;)

  4. No i o to chodzi, żeby się umieć / mieć odwagę po ludzku wygęgać i dogadać oraz przestrzegać przepisów. A jeśli już w jakimś względzie nie przestrzegać - wyłącznie warunkowo, po uprzednim upewnieniu się, że NIKOMU nie przeszkadza. Ja na szczęście nie muszę jeździć komunikacją publiczną, ale nie wyobrażam sobie: a) wpuścić Furii na siedzenia b.) żeby ktoś inny wpuścił przy mnie na siedzenia swojego psa. A kocyk to sobie można ... wokół głowy w turban zawiązać :P Natomiast jeśli ja przepisów przestrzegam, a przy tym wykazuję się postawą rozsądną i ugodową a ktoś dalej ma problem - to jest to wyłącznie jego problem i nie będę mu pomagać go rozwiązać.

    • Upvote 3
  5. Ja to biorę intuicyjnie i miksuję metody w zależności od tego co widzę tu i teraz. Natomiast za eskalację w postaci wyskoku - zawsze jest korekta. Co przed i co po - zależy od tu i teraz. Choć przyznaję, że nigdy nie miałam do czynienia z psem, który się boi własnego cienia. Ale wiem z relacji znajomej, która owszem, miała, że dzielenie włosa na czworo zaprowadziło ich donikąd i dopiero odrobina stanowczości w życiu codziennym oraz odpowiednia praca z pozorantem pomogły.

     

    A artykuł do duszy - znowu pozytywistyczne pitolenie bez konkretów.

    • Upvote 1
  6. Ja? Że gdybym brała udział w takim wykładzie to bym wyszła głupsza niż weszłam. Pitolenie w celu wydawania z siebie dźwięków? Z drugiej strony - dobry patent na robienie kasy na laikach. A to poczucie, że są kimś elitarnie wyjątkowym - bezcenne :D W marketingowym slangu - wartość dodana, hehehe. Poszłabym o krok dalej - to jest łańcuszek! Najpierw prowadzący robią kasę na laikach - kursantach, a potem laicy kursanci idą robić kasę na laikach - klientach.

     

    A filmik z Bono po prostu wymiata i to rzewne story na wstępie. To też jest mój faworyt :D

     

    Za to wracając do teorii, dziś na łąkach, na załamaniach miałam okazję obserwować jak w praktyce wygląda, opisana przez Eda Presnalla teoria funkcjonowania narządu węchu, a konkretnie lokalizowania kierunku, w którym biegnie ścieżka śladu. Przepiękny widok, jak mi się suka skupiała i na ułamek sekundy zatrzymywała z nosem w stopie, tej pierwszej, tworzącej załamanie, żeby za chwilę ruszyć dalej, obierając właściwy kierunek, z nosem "przyklejonym" do ziemi. 

    • Upvote 2
  7.  Nie idę dalej BO NIE MAM GDZIE!

     

    Ależ oczywiście, że masz: na porządny plac treningowy :D Polecam - otwiera oczy i uczy pokory.

     

    Co do teorii, o której wspominałaś, nie wiem jak jest wszędzie, ale mnie tych rzeczy uczyli w szkole, najpierw w LO, później na uczelni. W dobie internetu dotarcie do źródeł, dla odświeżenia i pogłębienia wiedzy do wykorzystania na polu kynologicznym, nie nastręcza problemu. Dla chcącego, który wie czego szukać albo kogo zapytać. A i tak największą dawkę teorii przyswaja się w praktyce, ćwicząc z własnym psem pod okiem dobrego trenera. Szczerze, guzik mnie obchodzi jak brzmi fachowa nazwa, definicja, tudzież nazwisko badacza. Bardziej istotne: co mam zrobić, żeby w danej sytuacji ten konkretny pies ... i dlaczego tak, a nie inaczej - nazwane takimi słowami, jakie zrozumie przeciętny człek, którego instruktor ma zamiar nauczać.

     

    Co do praktyki - sport to dążenie do perfekcji i praca z mocno popędliwymi psami. Nie ma miejsca na przypadkowość. Żeby wypracować cokolwiek sensownego, każdy ruch jest przemyślany i nie bierze się z powietrza. Także chyba jednak my praktycy nie jesteśmy aż takimi teoretycznymi analfabetami, jak tu się próbowało sugerować. I dziwne, że jak się potem, z tą marną, bo nie popartą kursikiem Coape wiedzą,  bierze w ręce przeciętnego Kowalskiego, albo jego psa, to nagle pies zaczyna chodzić jak "odmieniony" :D I dziwne, ilu rzeczonych Kowalskich zaczyna być zdania: ja do pozytywnej szkółki nie pójdę, bo już byłem i nic nie dało.

    • Upvote 1
  8. Tak, tak, Spike, reperuj dalej swoje ego czepiając się słówek, skrótów myślowych i formułując tezy, w oparciu o czytanie bez zrozumienia i własne nadinterpretacje :D Jak Ci lepiej, to się cieszę, tymczasem odmeldowuję się, życząc wszystkim dobrej nocy.

  9. Jak widać na załączonym obrazku, rzeczony "pan Heniek z drugiego piętra" często- gęsto może się wykazać większym wyczuciem i zrozumieniem tematu.

     

    Nie sądzę czy znajdzie się jakikolwiek wyrok sądu (miarodajnej instancji), w temacie zaskarżenia mandatu za wyprowadzanie psa bez smyczy, bo sprawa jest tak prozaiczna, że człowiek który by się na to szarpnął, musiałby być idiotą z nadmiarem wolnego czasu i piekielnie nudnym życiem. Zwłaszcza że szanse wygrania, w obliczu istniejących przepisów są marne, a koszty procesu oraz ewentualnego zastępstwa procesowego (jeśli prawnicy np. SM wykażą się refleksem) obciążają stronę przegraną. No ale, ale, masz wolną niszę - możesz się wykazać :D

     

    Tak, nie ma jak z psa w m-cu publicznym oraz czytelnych, choć faktycznie upierdliwych przepisów przejść na fotoradary :D

     

    CV, referencji, w tym powiązań z prawem nie mam zamiaru przytaczać na publicznym forum, poświęconym psom, także MASZ RACJĘ (!), nie uznawaj mnie ani żadnego innego Dogomaniaka, który nie podziela Twoich poglądów za autorytet. Btw, piszę do szerokiego i bliżej nieznanego mi gremium, więc staram się używać sformułowań zrozumiałych przez ogół, z resztą pozycja poparta praktyką, w dzisiejszych czasach znaczy dużo więcej aniżeli milion kursików dla ekonomistów i gęba wypchana fachową nomenklaturą. Zajęcia, masz rację, opuszczałam regularnie, jako szczęśliwy posiadacz indywidualnego toku nauczania (a za darmo tego nie rozdają).

     

    Co do zatrudniania, a wiesz, że regularnie pytają nas o zdanie? W sprawach, potencjalnie dla nas interesujących, przez pryzmat prowadzonej działalności. Co, nie mówili na kursiku z prawa dla ekonomistów jak to działa w realu?

     

    ----

     

    Akirka86, wg mnie, przepisy miejscowe właśnie doprecyzowują, mówiąc że smycz JEST narzędziem / sposobem sprawowania kontroli. A tym samym odwoływalność na komendę nie mieści się w tej definicji (co owszem, może być podyktowane brakami w wiedzy urzędników, ale również innymi czynnikami). Natomiast Ty, jako osoba której to dotyczy, poczytuje to za dodatkowy obowiązek. To normalne, zwłaszcza że jak czytam np. rozporządzenia KE, potem naszą krajową ustawę, a potem wydane w ślad za nią rozporządzenia, to moje subiektywne odczucia są takie same - im niższy akt, tym bardziej upierdliwy ;) Ukłon w stronę tych strażników miejskich, którzy podchodzą do tego na tyle liberalnie i zdroworozsądkowo, jak to opisała Emkacf. Tudzież urzędników, którzy być może w swojej gminie klepnęli mniej upierdliwą uchwałę.

    • Upvote 1
  10. Osobiście nie znam, więc na temat samej szkoły się nie wypowiem, jednak:

    - we Wrocławiu, z regularnych szkółek, dobre opinie ma Agility de Luks

    - na mnie, jako IPO-wcu szkolenie policyjne nie robi wrażenia

    - znajomi z Wrocka, a trochę ich mam, którzy są zainteresowani pracą z pozorantem (pod zawody i rekreacyjną), nie korzystają z żadnego miejscowego pozoranta

    - jak już przy innych szkółkach, to definitywnie nie polecam szkoły Doberman ani szkoły Michała Wierzby ani innych stricte pozytywistycznych szkółek.

  11. Za to Pan, Panie kochany, uzbrój się z łaski swojej w pokorę, a ironię odwieś na haczyk, bo daleko Pan na niej jak widać nie zajedziesz. A pies, jako zwierzę udomowione, niech sobie szczeka, ale wyłącznie wtedy kiedy jest ku temu realny powód, a realny powód ma m-ce wtedy, kiedy przewodnik rzeczone szczekanie uznaje za stosowne.

     

    Szczekanie na telewizor, podczas gdy przewodnika to irytuje = zachowanie niepożądane i nie ma w tym żadnej wielkiej filozofii, tzn. metodologia pracy nie odbiega od niwelowania każdego innego zachowania niepożądanego (o tym jest chyba połowa forum i do tego odwołuje się "praca u podstaw"). A że pies nie ma problemów z posłuszeństwem, a przewodnik zdaje się drwić z zamieszczanych sugestii, to ja tym bardziej nie wiem w czym problem. Pozostaje życzyć powodzenia i do dzieła :D

     

    Natomiast "praca u podstaw" , rozwijając ten enigmatyczny skrót myślowy, oznacza "wiedzę tajemną" z zakresu czytelnej komunikacji z psem, w tym choćby wzmacniania zachowań pożądanych i niwelowania przeciwnych. A prościej: jak mówić, aby pies zrozumiał człowieka nie znając polskiego oraz jak zrozumieć psa nie znając psiego. I sorka, ale w 1 poście trochę trudno to streścić. Książkę by można o tym napisać, niejedna z resztą powstała. Dlatego: "Zwykły Niezwykły Przyjaciel" autorstwa Pani Zofii Mrzewińskiej + choćby kilka lekcji indywidualnych w sensownej psiej szkółce (z naciskiem na "sensownej", bo chłamu szkoleniowego na pęczki w naszym pięknym kraju).

  12. Od razu zaznaczam, że nie jestem z Kielc i  nie znam osobiście tamtejszych szkoleniowców. 1 kojarzę, ale o tym zaraz. Wrzuciłam w google, przejrzałam kilka www. To nie będzie porada idź tam a tam i na pewno będzie super, tylko raczej parę wskazówek i moich subiektywnych uwag. Może okażą się pomocne, a może inne osoby podepną się pod temat i Ci lepiej doradzą.

     

    Więc tak:

    1) definitywnie NIE polecam Ci Zaklinaczki Psów (jednocześnie ma hodowlę bulterierów). Totalny brak zrozumienia mowy ciała psa i wysyłanych sygnałów uspokajających, pranie psów z popędów i źle stosowana awersja (piszę to jako osoba używająca awersji, a nie żaden pozytywistyczny oszołom), karygodne błędy typu najście frontalne, z jednoczesnym pochyleniem się nad głową psa, tarmoszenie za fafle, nie używanie smakołyków w myśl jakiejś chorej teoryjki i generalnie ideologia przecząca współczesnym teoriom motywacji i uczenia się psa. Do tego psychologiczne pranie mózgu kursantów. Znam ją z perspektywy facebooka gdzie kiedyś ochoczo (ze znajomymi i nieznajomymi) komentowaliśmy (merytorycznie i na argumenty) zamieszczane przez nią filmiki i zdjęcia z zajęć. Do czasu aż wyłączyła opcję dodawania komentarzy i opinii przez osoby nie będące w gronie znajomych.

     

    2) Idealny Pies - na plus jest to, że oferuje elementy zajęć sportowych (z drugiej strony Rally-O to pic na wodę) i wspomina że sama startuje w zawodach z posłuszeńśtwa, jednak nie ma ani wyników, ani fotek na których można cokolwiek ocenić. Jednocześnie dużym minusem jest to, że jej edukacja wymieniona z nazwy to kursy Alterii i Coape (pozytywistyczne kliku-kliku a efektu ni hu hu). Moim zdaniem - zbyt pozytywistycznie i osoba, która wkręciła się w ten nurt nie ma elementarnego rozumienia jak działa pies. Jak jest dobrze to jest dobrze, a jak się zaczynają schody, to mogą co najwyżej urosnąć. Ale podkreślam, że nie znam osoby, to mogę nie wiedzieć wszystkiego.

     

    3) Mirela Nowak szkoleniepsow.dzs.pl - z 3 wymienionych wygląda najbardziej sensownie. Pracuje wykorzystując żarełko i zabawki, rozwija popęd łupu  - to duży plus. Oferta obejmuje szkolenia pod regulaminy związkowe - to kolejny plus. Jest asystentem prób pracy psów towarzyszących - to może dobrze rokować. Nie wiem natomiast jak rozumieć "terminarz szkoleń - wstrzymane do odwołania". I nie wiem jak z efektami, zdawalnością egzaminów oraz rozwiązywaniem problemów życia codziennego. W końcu nie o to chodzi, żeby pies ładnie chodził wyłącznie podczas sesji szkoleniowej. Wiadome, że dużo zależy od przewodnika. Tak czy inaczej, oferta i kompetencje prowadzącej rokują najlepiej ze wszystkich wymienionych. I choćby po fotkach widać, że pracuje z owczarkami ;)

  13. No cóż ... Sejmowa komisja i sztab ich prawników jako wyznacznik wiedzy i autorytetu - ja wysiadam ... Sorka, ale gdyby faktycznie tak było, nie byłoby tylu bubli prawnych. Takie powiedzonko  mi się w tej kwestii nasuwa: "kto idzie do polityki? Ktoś kto się nie nadaje do biznesu." :D Choć wiadome, chlubne wyjątki się zdarzają. I te chlubne-inaczej, tj.aż za bystre, co to ciągną więcej srok za ogon, też.

     

    Osobiście, darowałabym sobie "wycieczki" typu "dogomaniackie grono ekspertów". Z tej prostej przyczyny, że znamy się wyłącznie przez pryzmat postów o psach, nie wiemy z kim tak naprawdę  "tańczymy" (a czasem można by się nieźle zdziwić), więc moim skromnym zdaniem, takie oceny pod adresem obcych ludzi nie świadczą zbyt dobrze o oceniającym. 

     

    Dla mnie przepisy nt wyprowadzania psów są czytelne, spójne i nigdzie nie widzę kolizji prawnej.  Akt nadrzędny czyli ustawa określa obowiązek zachowania kontroli i oznakowania, nie precyzując definicji kontroli i tym samym pozostawiając to przepisom prawa miejscowego. Więc stworzenie definicji, np. w postaci smyczy można nazwać co najwyżej upierdliwym, ale nie niezgodnym. A psiarzom pozostaje decydować we własnym zakresie, czy prawa będą przestrzegać, czy też nie. Proste jak budowa cepa.

     

    Odwołanie do podstawy prawnej- ma rację bytu, ale wyłącznie w aktach niższego rzędu do aktów wyższego. Na odwrót się nie da, choćby z tej prostej przyczyny że akt wyższego rzędu powstaje wcześniej, PRZED aktem niższego rzędu. Co najwyżej akt wyższego rzędu może zawierać zapis typu "sprawy te i tamte powierza się do rozstrzygnięcia przez ..., w formie ... "

    • Upvote 1
  14. Raczej ludzie zastanawiają się, jak to możliwe, że nie jesteście w stanie psa oduczyć tego zachowania. Jak wygląda karcenie w waszym wykonaniu? Czy oprócz tego chwalicie psa za spokój? Czy pies umie komendę "na miejsce"?

     

    dlatego zawsze mam zdania że York to nie jest pies dla każdego

     

    No dokładnie. Radiesteta, przed Tobą praca u podstaw. A tego się nie da streścić w 1 poście. Moja propozycja to zacząć od lektury, np. "Zwykły niezwykły przyjaciel" Pani Zofii Mrzewińskiej i udać się na kurs podstawowego posłuszeństwa, gdzie pokażą Ci podstawy komunikacji z psem oraz rzeczonego korygowania zachowań niepożądanych i wzmacniania tych prawidłowych. 

  15. Ja bym do pytania o stabilną sytuację finansową dorzuciła jeszcze: ile jesteś w stanie miesiąc w miesiąc wydawać na psa oraz o ile więcej jesteś w stanie wydawać miesiąc w miesiąc, kiedy okaże się, że jest przewlekle chory. Tak, dokładnie: podaj kwotę jaka Ci zostaje po zapł. rachunków. Czy wiesz ile kosztuje karma, szczepienia, odrobaczanie, odkleszczanie, szkolenie (gdyby okazało się potrzebne)  itp., itd. Czy będzie Cię stać? Można nie zarabiać kokosów, ale umieć racjonalnie gospodarować, zrezygnować z czegoś dla siebie żeby kupić psu. Tak samo jak można być bogatym, a skąpym i głupim. Także moim zdaniem pytania o konkrety (analogicznie w kwestii czasu jaki się może poświęcić psu oraz planów na wakacje) są OK, bo samego chętnego skłaniają do głębszej refleksji, czy aby na pewno podoła.

     

    Co do metrażu - ważniejsza jest ilość i jakość czasu poświęcicie psu / psom. A w obrębie mieszkania - czy na tych 34, czy nawet 15 m2 jesteście w stanie wygospodarować m-ce, gdzie pies będzie miał spokój, wygodę (w sensie m-ce na wyciągnięcie się) i będzie się czuł bezpiecznie. Jeśli tak - wara od metrażu. Jeśli nie - sorry, np. legowisko tuż pod telewizorem, grzejnikiem, wiecznie otwartym oknem, w przejściu, itp., itd. to nie jest najlepsza opcja. Idąc dalej tym tropem - czy zważywszy na mały metraż i zapewne mało pomieszczeń, macie możliwość odizolować psa / -y od przedmiotów domowego uzytku / kabli, środków czystości, drobnych przedmiotów, etc., jakby się okazało, że któryś niszczy i zjada? Macie na to jakiś plan, czy dopiero jak się pojawi problem to zaczniecie go szukać? Zaświadczenie właściciela o zgodzie na trzymanie psa / -ów - w przypadku adopcji, moim zdaniem uzasadnione.

     

    Podsumowując - tak, pytania ze strony schroniska są uzasadnione. Natomiast forma, w jakiej nam to przedstawiłaś (co nie uważam za jednoznaczne, że tak właśnie musiało być) - karygodna. Z 2 strony - ta recepcjonistka może to widzieć i oceniać zupełnie inaczej. Może wcale nie była złośliwą "prukwą", tylko raczej doświadczoną kobietą, której się w głowie czerwona lampka zapaliła. A to Ty masz problem, że nie widzisz gdzie i dlaczego i jeszcze wszystko bierzesz zbyt do siebie i emocjonalnie.

     

    Mnie szczerze mówiąc po przeczytaniu całego posta też się zapaliła taka lampka. Miłości i chęci do uratowania pieska Wam nie ujmuję, tylko raczej czy aby na pewno wszystko sobie dobrze przemyśleliście oraz czy jest to dobry czas i miejsce na taką decyzję. Oczywiście nie znam Was i mogę się mylić. Ale prosiłaś o opinię, to Ci szczerze piszę. Być może tej babce z recepcji tak jak mi coś nie przypasowało. A poza tym to może być test - na ile Wam zależy. Jeśli procedura adopcyjna albo nieoczekiwany zwrot akcji to dla Was ból i problem, to co to będzie, jak się zaczną prawdziwe problemy ...

  16. 1) Może być za wcześnie, tzn. pies mógł sobie jeszcze nie wykształcić skojarzenia że palec oznacza usiądź. Że dalej jest na etapie "naprowadzania". I nie rozumie czego Ty od niego chcesz.

    2) Może być tak, jak sugeruje Monieq, że Ty nie wydajesz komendy optycznej, tylko właśnie - machasz rękami, a przy tym wykonujesz inne zbędne ruchy, które zachęcają psa do gryzienia.

    3) Może być tak, że dla małego, ruchliwego szczeniaczka to co robicie jest najzwyczajniej nudne, bo na przykład za długo trwa, jest zbyt monotonnie, etc.

     

    Czy gest wykonywany ręką ze smakołykiem i bez smakołyka jest dokładnie identyczny? Tzn. czy jak trzymasz w ręku smakołyk, to też "pokazujesz komendę palcem"?

     

    Trudno powiedzieć, gdzie konkretnie robisz błąd, kiedy się Ciebie nie widzi. Można strzelać, a nie trafić ;) Spróbuj sobie poszukać jakieś sensowne filmiki z nauki szczeniaków. I dobrze by było, gdyby ktoś mógł Ci to pokazać na żywo. Jakiś sensowny psiarz z okolicy, a może jakaś lekcja w psiej szkółce?

  17. Spoko, każdy pies to nowe wyzwanie ;)

    Polecam Ci jeszcze "Zwykłego niezwykłego przyjaciela" Pani Zofii Mrzewińskiej, jeśli jeszcze nie czytałaś. Świetny niezbędnik, bardzo przystępnie napisany i niedrogi. Dostępny w księgarniach internetowych.

  18. Jeśli masz konto na facebooku, zerknij na grupę Seminaria& Zawody. I jak znajdziesz kogoś w okolicy, możesz wrzucić pytanie na Dogo czy ktoś zna i jakie opinie, bo nie zawsze i nie każdy kto się bierze za szkolenie jest OK.

  19. Ja tak :)

    Hessa - wysłałam Ci PW, bo nie chciałam za mocno off-topować, ale że wątek idzie w stronę użytkowego, to OK.

    Też się podpinam pod pytanie Martuchny, przy czym Furiat zostaje przy sportowym. Użytkowe potrzebuję dla innej psicy, bo u niej to będzie najlepsza opcja.

    Górny - niezależnie czy średni czy OK - i tak chętnie bym przeczytała, jako jedną z kilku pozycji, dla szerszych horyzontów.

  20. No to super!! Gratulacje!! :) Oby więcej takich!! Pilnuj, wyłapuj momenty, bądź sprytniejsza, szybsza, przewiduj, postaraj się za wszelką cenę nie dopuścić do "wpadek" w chacie, pamiętając o tym, co Ci wcześniej napisałam, że każda wpadka to krok w tył, bo psu się utrwala że robienie w chacie to norma.

     

    Acha, na spacerze nie spuszczałabym psów luzem aby się załatwiły, bo z tego co piszesz, wówczas mała ma w głowie zaczepianie Barko a nie skupienie się na tym, na czym powinna. Może byłoby Wam łatwiej, gdyby oba były na smyczy i każde z Was zaprowadziło każdego psa w swój ustronny kącik na trawce. A dopiero po tym zabawa. Ja moja nauczyłam tak, że dopóki się nei załatwi, nie ma zabawy. Zaczęłam od tego, że w czasie jej załatwiania się powtarzałam "kupa! super! kupa! super! kupa! super!". A zaraz jak skończyła wyciągałam zabawkę lub żarcie. Za każdym razem, do znudzenia. Teraz wystarczy że w porach w których się załatwia mówię "kupa!" Pokręci się może z minutę, dwie i robi :) Żarcie i spacery mamy o stałych porach.

     

    Czemu podwarkuje - tego przez neta nie dam rady stwierdzić, bo jej nie widzę. Być może ma taki styl zabawy, jednak mi się nie podobaja zabawy, w których 1 z psów jest stratny albo jakkolwiek poszkodowany.

  21. Shit, nie zauważyłam że pod tym linkiem co wkleiłam "produkt niedostępny" :-/ Dzięki za czujność. Oj, to muszę zacząć szukać, zwłaszcza że "zaraz" będę potrzebować, a ja z tych co to jak potrzebuje to musi mieć ;) Tak więc gdyby ktoś, coś, np. chciał odsprzedać - proszę o info na PW i sorry za off-top.

  22. Jeśli nie była karcona, nie boi się własnego cienia, nie przewieźliście jej z wioski do miasta w "tłum" zapachów, to może kwestia dłuższej fazy luz-po-zabawie (lub trochę krótszej zabawy, jeśli jesteś ograniczona czasem), kiedy to zaprowadzisz ją w takie m-ce gdzie może się załatwić, może Barko ostentacyjnie chwalcie i nagradzajcie za załatwianie się. Piszę "może" bo jakoś nie miałam takich problemów.

     

    Domyślam się, że nie masz możliwości zwiększenia częstotliwości spacerów i wyczajenia o której godzinie mniej więcej ona się załatwia (czy to jest zaraz po Waszym wyjściu, jakoś w połowie, czy blisko powrotu do domu), bo pewnie się wszyscy rozchodzicie do szkoły / pracy, itd.? A może miałabyś możliwość ją nagrać (np. tabletem, czy jakąś kamerką). Albo w weekend udałoby Ci się przyuważyć? Na pewno najlepiej jest zapobiegać / uniemożliwiać, a więc "wyczajać" te momenty kiedy zbliża się ten czas i wyprowadzać na dwór i tkwić tam do skutku, aby w ten sposób się nauczyła, że robi się na dworze a nie w domu. Im więcej razy pies powtarza daną czynność, tym mocniej mu się ona utrwala. W Waszym przypadku - im więcej razy narobi w domu, tym bardziej normalne to się dla niej staje i tym trudniej będzie oduczyć. Dom, tzn. te m-ca gdzie brudzi należy dokładnie sprzatać, najlepiej czymś co wywabia zapachy.

×
×
  • Create New...