Jump to content
Dogomania

Furie

Members
  • Posts

    520
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Posts posted by Furie

  1. Karol Wicher. Stary Tomyśl. Ok 70 km od Poznania, cały czas A2 w kierunku na Berlin. Szkoła i strona www nazywa się grzecznypiesek.pl
    Oceniam bardzo dobrze. Dużo wiedzy, doświadczenia, dobre wyniki zarówno w zakresie "posłuszeństwa w życiu codziennym", w rozwiązywaniu problemów codziennych oraz w "odkręcaniu" psów po przejściach, takich z interwencji, ze schronisk, agresywnych, lękliwych.

    Hoteluję u niego moją sukę, czasem oglądam te fundacyjne "nieszczęśniki" a ostatnio widzialam jak prowadzi zajęcia w szkółce. Moja jest psem sportowym, trenowanym pod zawody, więc mówiąc delikatnie - nie kazdemu bym ją powierzyła, żeby mi nie spieprzyli mojej i mojego trenera pracy. Innymi słowy - rekomenduję z czystym sumieniem.

  2. Dodaję dodatkowy aspekt: jak wygląda karmienie psa? Jak często, w jakich porach, jakie dawki i jaka waga psa?
    Może dostaje za dużo? Może zmiana godzin karmienia byłaby pomocna? "pani dogadza jak tylko może" - co to znaczy? Dokarmia, przekarmia? Czy pies ma wyznaczone stałe pory jedzenia? Czy dostaje przysmaki między posiłkami? Większośc psów kradnie żarcie, mimo że dostają zalecaną dawkę. Pies tak ma. Najprostszy sposób - nie zostawiać resztek.

    Co to znaczy "spacer często w ciągu dnia"? Ile razy, w jakich porach, jak długo? O której ostatni spacer i jaki długi? Ile razy w ciągu dnia pies się załatwia (robi koopę) i w jakich porach? Czy na ostatnim wieczornym spacerze też?

    Oczywiście ja nie sugeruję że ktoś coś robi źle. Gdybam i pytam w dobrej wierze. Czasami na dane zachowanie składa się cały zespół czynników.

    To że robi z reguły w 1 m-cu sugeruje, że ten chodnik w przedpokoju tak sobie skojarzyła. Moja załatwia się na spacerze, w 1 konkretnym m-cu. I to jeszcze na komendę :cool1:

    Profilaktycznie: nie wolno karcić psa za koopę w chacie, zwłaszcza po fakcie. Bo nie skojarzy, a może nabawić się dodatkowych zahamowań.

  3. Super, że chcesz pomóc psu! Rady co do obrozy, linki i żeby zacząć od spaceru po ogrodzonym terenie są OK. Nigdzie się nie spiesz. Nie rób psu ciśnienia. Nie wymagaj, ale kontroluj. Nie oczekuj, że będzie reagował na zawołanie. Pamiętaj, że dla tego psa wszystko będzie nowe, nieznane. Dużo cierpliwości i spokoju. Nie denerwuj się - psy "zbierają" nasze emocje. Licz się z tym, że pies może reagować na to nowe - nieznane lękiem, albo może wyskoczyć "jak z procy" i biegać, jak przysłowiowy "spuszczony z łańcucha". Miej w kieszeniach żarcie, jakiś psi przysmak, np. pokrojona na małe kawałki parówkę. Podawaj mu za każdym razem jak zwróci na Ciebie uwagę. Podanie poprzedź słowem "super". Z jakiego miasta jesteś? Pytaj śmiało o wszystko co Ci przyjdzie do głowy.

  4. A ja kiedyś wychodzę z lasu, a na skraju grzybiarze. Stoją i się gapią. Mijam, a jeden z nich: "bo myśmy myśleli, że pani sarnę na smyczy prowadzi" . :lol: "Ale hiena" już też wołali :lol:

    Albo: "pani, a to jest jakaś rasa?"
    - tak, owczarek.
    "pani, to koło wilczura w życiu nie leżało!!"
    - panie, bo to nie jest owczarek niemiecki, tylko belgijski.
    "berliński? a to Berlin to nie Niemcy??" :lol::lol::lol:

  5. Ja też uważam, że wszystko można pogodzić. To tylko kwestia chęci, dobrej organizacji i odpowiedzialności. A pytania jakie zadajesz pozwalają sądzić, że tej ostatniej Ci nie brakuje. Poza tym kiedy pies jest spełnieniem marzeń, takich prawdziwie prawdziwych, to czas się znajdzie i patrząc po sobie - nie będziesz w stanie iśc na imprezę i się dobrze bawić, wiedząc że pies siedzi w domu i potrzebuje wyjść na spacer, bo dawno nie był.

    Na pewno powinnaś nauczyć psa zostawania samemu oraz zostawania pod opieką zaufanych osób. Żeby nie cierpiał. Szczenię to prawie czysta karta i to Ty ją zapisujesz. Co do trzymania psa w wynajmowanym mieszkaniu: osobiście polecam klatkę. Wbrew pokutującym jeszcze gdzieniegdzie opiniom, [B]poprawnie[/B] używana klatka, to nie jest więzienie, tylko schronienie. M-ce gdzie pies czuje się bezpiecznie, gdzie się "wyłącza" i odpoczywa. Poza tym ma tę zaletę, że zapewnia bezpieczeństwo. W klatce pies sobie nie zrobi krzywdy, nie ściągnie czegoś na siebie, nie naje się niejadalnych rzeczy, itp. Pomysłowość psów potrafi zaskakiwać. A wynajmowane mieszkanie, jeszcze dzielone z innymi ... moim zdaniem zachowanie idealnego porządku i zasad bezpieczeństwa przez wszystkich współlokatorów, może być dość trudne. Może troche przesadzam, wiem ze jest dużo psów, które nie potrzebuja klatki. Ja akurat mam psa demolkę, także dzielę się doświadczeniem z własnego podwórka ;)

    PS A ja też miałam swego czasu dylemat "pies czy studia". Koniec końców zrezygnowałam ... ze studiów :evil_lol: Bo mi kolidowały z psimi treningami. Ale nie bierz ze mnie przykładu, zwłaszcza że to był mój drugi kierunek ;)

  6. [quote name='MrShalon90']Pies na spacerze powinien mieć kaganiec.[/QUOTE]
    Nie generalizowałabym. Ja nie zakładam w pełni świadomie. Ryzyko, że ugryzie jest znikome (celowo nie piszę zerowe, bo "nigdy nie mów nigdy"), ale z racji jej nad-reaktywności, wiem że na człowieka który przekroczy granice - skoczy. Będzie się chciała bawić. A siłę ma. Mała petarda :cool1: Więc kagańcem mogłaby trochę "poobijać" delikwenta.

  7. Ojoj, ależ się tu podziało ;) Nawet nie mam jak odpowiedzieć każdemu po kolei ...
    Nie "linczujcie" Golsona za "plagę", bo to ja pierwsza użyłam tego słowa. Fakt, może nieco przesadziłam, więc aby nie wywoływać "burzy w szklance wody" i "łapania za słówka", w ramach sprostowania: "problem", nie "plaga". Fajnie, że są osoby, które mają miłe doświadczenia, np. N&N. I w ogóle miło mi, że jest tu tyle osób, które przywiązują wagę do wychowania i pracy z psem i nad psem.

    Co do "ryknięcia" na niewychowane dziecko, które ewidentnie przekracza granice - ja też bym krzyknęła. Co prawda nie tyle w celu wychowawczym, ale w celu wywołania [U]natychmiastowego [/U]efektu. Nawet rozentuzjazmowany maluch, stanie jak wryty. A o to przecież chodzi- żeby skutecznie zapobiec. I jak się zatrzyma, zaczynam tłumaczyć, dlaczego nie wolno.

    Ja też jestem z tego pokolenia, które zasięgnęło od rodziców nauki, że przed psem się nie ucieka, przy psie się nie przebiega, a jak pies goni, to należy się zatrzymać i stanąć jak "słup soli". [U]Na równi [/U]z tym, że nie wolno brać cukierków od nieznajomych ani wybiegać na ulicę.

    Co do reszty wątków: jestem zwolenniczką socjalizacji i panowania nad psem. Tylko uważam, że we wszystkim, trzeba zachować zdrowy umiar i o ile pies musi być pod kontrolą właściciela i zachowywać się w sposób cywilizowany, to w taki sam sposób powinni zachowywać się pozostali użytkownicy przestrzeni publicznej, także wobec psa. Więc o ile dziecko biega [U]nieopodal[/U] – to nawet jeśli moja suczka wyskoczy, od tego jestem ja, żeby dać jej korektę i nie dopuścić do bezpośredniego kontaktu. Ale o ile dziecko wybiega zza przysłowiowego rogu, przebiega nam [U]centralnie przed nosem[/U], nieomal się o nas ocierając –technicznie nie ma opcji żeby nie dotknęła dziecka, choćbym trzymała przy samym karabińczyku. O takiej sytuacji pisałam wcześniej. Ja pilnuję psa, więc niech rodzic pilnuje dziecka.

    Socjalizacja jest ważna, ale nie jest magicznym panaceum na wszystko. Trzeba pamiętać, że psy są różne, różne rasy, temperamenty, jak i różne jest przeznaczenie psów, zwłaszcza psów użytkowych. Nie z każdego psa fizycznie da się zrobić „potulnego baranka”, który na nic się nie pobudza i na nic nie reaguje. Moja suka jest psem sportowym, do IPO i potulna nigdy nie będzie. Żeby było jasne, nie szukam usprawiedliwienia niestosownych zachowań psa. To że coś tam sobie trenujemy, to jest nasza broszka i nie twierdzę, że ktokolwiek ma ponosić tego konsekwencje na własnej skórze. Chodzi mi tylko o to, że jeśli obie strony zachowają minimum zasad bezpieczeństwa, to wszystko będzie OK. A akurat dzieci, z którymi ja się stykam, zwłaszcza przy pierwszym kontakcie, często te zasady łamią.

  8. [quote name='filodendron'] Ludzie nie pytają, czy pies może podejść, tylko pytają o płeć - a po udzieleniu odpowiedzi sami decydują, co należy zrobić :)
    [/QUOTE]
    Albo sami decydują, że to oni chcą się z moim psem przywitać i mi na niego cmokają "niuniają" i tym podobne i jeszcze się z łapami pchają. Ostrzegam, że proszę tego nie robić, bo jak zluzuję linkę to będą ją mieć na głowie, albo pazury na twarzy, albo limo pod okiem, ale wtedy jest "nie, nie, mi nie przeszkadza, ja naprawdę lubię pieski". I dalej swoje. A po chwili zdziwienie, że jednak prawdę mówiłam i to bez cienia przesady :evil_lol:

    I jeszcze jedna plaga: luźno biegające dzieciaki. Przebiegnie taki wprost psu przed nosem, rodzic gdzieś het, het na horyzoncie, ale bulwers, że pies wyskoczył na pół metra i dzieciaka wystraszył. Zawsze wina psa.

  9. Wsi spokojna, wsi wesoła :) Jak ja się cieszę, że dałam nogę z miasta i bywamy tylko na "podtrzymanie" socjalu ;)

    No ale i nam się zdarzyło jakiś czas temu ... Park miejski, moja na smyczy, na horyzoncie 2 babki z okrąglutką baryłeczką rasy labrador, bez smyczy rzecz jasna. Labek kroczy ochoczo w naszą stronę, więc my stop. Baba nr 1 z przerażeniem: - pies, czy suka? Ja: - suka. Baba: - to mogą się pobawić. Ja: - no dobra, byle nie za długo, bo moja ma cieczkę :diabloti: (luz, ja z nią sobie poradzę, więc o nas jestem spokojna). A na to baba ... Szok !! Wpadła w histerię, no normalnie takim sopranem zaczęła zawodzić, jakby co najmniej zobaczyła zboczeńca wychodzącego zza krzaka :crazyeye: [I]Jeezzuu, to po coś pani tu przyłaziła !!! I co ja teraz zrobię !!! Ja go do domu nie doprowadzę !!! On mi dzisiaj spać nie pójdzie !!! Dom mi cały zdemoluje !!! Ja go przecież znam !!! I co ja teraz zrobię !!! I po co mi był ten spacer !!! Trzeba było z domu nie wychodzić !!![/I]
    Na to Baba nr 2: - no co Ty, a Ty jak masz "ciotkę" to też nosa z domu nie wychylasz? A swojego psa na spacer też musisz wyprowadzić, uspokój się i przypnij mu smycz.
    No to przypięła. 10 sek nie minęło, jak pies wysunął łepetynę przez coś, co wyglądało jak łańcuszek, ale bardziej z gatunku "damska biżuteria" niż "obroża dla psa" ... Mówię: - proszę mu tę "obrożę" ciaśniej zapiąć, on nie może tak swobodnie wysuwać głowy. Baba: - jak to ciaśniej, jak to ciaśniej, żeby mi się UDUSIŁ ?!
    Stoję i widzę, że baba za świat psa nie ogarnie, więc kulturalnie pytam czy mieszkają daleko od parku. Mogę podprowadzić, żeby się nie musiała szarpać ... Ja się nigdzie nie spieszę. W odpowiedzi kolejna fala lamentu i ten sam słowotok, jakby to z odtwarzacza puszczała ...
    W obliczu braku możliwości nawiązania jakiegokolwiek DIALOGU, nie pozostało nic innego, jak udać się wgłąb parku. O dziwo labek - demolka nawet się za nami nie poczłapał :lol: A ja akurat tego dnia, miałam jakieś dziwne "dni dobroci" :evil_lol:

  10. No to uznajmy, że dyskusja z uciążliwym użytkownikiem została zażegnana, aczkolwiek przyznaję się bez bicia, że nie przebrnęłam ... :)
    A wracając do meritum ... U mnie, tj. na wsi najczęstszym problemem są maluchy wałęsające się luzem, bo to płot nieszczelny. Na szczęście moja sucz, w terenie zabudowanym zawsze na smyczy, coraz ładniej reaguje na komendę "idziemy", a maluchy daje się odstraszyć fuknięciem albo, te co bardziej upierdliwe, fuknięciem połączonym z zamachem końcówką linki ;)

  11. Gosiaczku, patrząc na datę w Twoim nicku, wydajesz się być dużą dziewczynką, a pytania to czasem zadajesz, jakbyś delikatnie mówiąc miała 5 lat ... :-/ Naprawdę trudno Ci to objąć rozumem, czy szukasz powodu do dalszego "ciągnięcia gumy"?

    Skoro sama roniłaś / ronisz łzy za psem, którego najprawdopodobniej znasz tylko z forum, to spróbuj sobie wyobrazić co czuły dziewczyny, które tyle czasu miały go pod swoimi skrzydłami? Poza tym, czy straciłaś kiedyś psa? Tak? - to wiesz co się wtedy czuje. Nie? To Ci powiem: [U]normalny [/U]człowiek w takiej sytuacji chce mieć święty spokój i ograniczyć kontakt z otoczeniem wyłącznie do [U]najbliższych[/U]. I bynajmniej nie ma ochoty szlajać się po forach i napier..lać w klawisze. Nawet jeśli jest to "tylko" 1 z wielu i to stowarzyszeniowych.

    No i na to wszystko jeszcze Bela, która nie tak dawno wyzywała od "pań nieomylnych" , po czym stwierdza to co stwierdza, a w międzyczasie jakieś inne, równie bzdurne komentarze. Za ich sprawą zaczynam się czuć jak w psychiatryku, oddział maniakalno - paranoidalny z omamami w I planie. Czyli czas się pożegnać, bo jak widać mimo usilnych prób wyważonej i spokojnej "resocjalizacji", bezrefleksyjny "beton" pozostanie bezrefleksyjnym "betonem". Dziękuję za uwagę i do widzenia.

  12. Ludzie, zastanówcie się nad sobą !!!! Odszedł Pies. Pies, o którego wiele osób walczyło i na którym nam zależało. Mi też, wbrew pozorom. To może z szacunku do tego Psa, darujcie sobie ten jad !!!

    Osobiście żałuję, że nie zdążyłam na własne oczy zobaczyć jak biega po ogrodzie i było mi dane znać go tylko przez kraty kojca. Pozostaje mieć nadzieję, że za "Tęczowym Mostem" jest mu lekko i beztrosko.

    SabinaL - szacunek dla Ciebie za zaangażowanie i gotowość finansowania Parysa. Życzę Ci, abyś znalazła psiego podopiecznego, który dzięki Tobie wygra na loterii zycia ten szczęśliwy los, a Tobie patrzenie jak nabiera sił sprawi wiele satysfakcji.

    No właśnie, na loterii życia. Ileż to innych psiaków jest w potrzebie. Czy nie lepiej na nich się skupić?

    Bello - jak widzisz znałam Parysa. A co do mojej "specjalizacji" : gustuję w trudnych psach. Mam owczarka belgijskiego malinois. Dość rzadka rasa, sprzedawana prawie wyłącznie do sportu albo do służb mundurowych (głównie na zachodzie). Trenujemy IPO, szkolimy się pod kątem zawodów. Choć w kontekście Parysa to i tak już bez znaczenia.

    Spoczywaj w pokoju, trudny Psiaku !!

  13. Oczywiście, że psy agresywne powinny wychodzić na smyczy i w kagańcu. Gorzej jeśli nie dają sobie założyć kagańca. A jeżeli luzem to tylko w pełnej izolacji i na szczelnie ogrodzonym terenie, pod nadzorem doświadczonej osoby. Nie inaczej. Podstawowe zasady bezpieczeństwa.

    Parysa nikt nie skreślił od razu - wystarczy spojrzeć kiedy został założony wątek i wyczytać na ile wcześniej została rozpoczęta praca z tym psem. Osobiście nie chciałabym żyć w kojcu, reagując nieuzasadnionym lękiem czy agresją na sytuacje, które takich reakcji wywoływać nie powinny.

    Wyciąganie wniosków na temat "szczęśliwości" psa na podstawie zdjęć, tj. kilku klatek, które "zamrażają" chwilę, ułamek sekundy który wynosi średnio 1/500 - 1/30 sekundy wydaje mi się mało miarodajne, by nie powiedzieć infantylne. Opinie nt tego psa wydawały osoby doświadczone, zajmujące się tego typu przypadkami zawodowo. I jeszcze jedno: to że pies merda ogonem nie zawsze oznacza, że się cieszy. Suka sąsiada zanim rzuciła się na moją z zębami, też merdała ;)

    Co do samego Parysa i przesądzania tudzież nie przesądzania - z tego co wyczytałam kilka postów wyżej, sprawa jest w toku, więc w gruncie rzeczy wszyscy trzymamy kciuki za pomyślny rozwój zdarzeń.

  14. Isabelle301 - mądry głos, bardzo rozsądny.

    [quote name='isabelle301']
    Bo co będzie jeżeli:
    1. pies pogryzie kolejne osoby?
    2. zagryzie innego psa?
    3. SabinaL zrezygnuje pewnego dnia z łozenia na jego utrzymanie?
    [/QUOTE]
    Wówczas odpowiedzialność za w/w poniesie opiekun prawny Parysa. Czyli z tego co zrozumiałam i o ile dobrze zrozumiałam wcześniejsze posty - o ile się zgodzi, będzie to Pani Magda i jestem więcej niż pewna, że Stow. ŁAPA lojalnie ją o tym poinformuje. Jeśli podejmie decyzję o przejęciu psa - jej wola. Jeśli czysto hipotetycznie kiedykolwiek zaszłaby ew. z pkt 3, wówczas to właśnie P. Magda byłaby odpowiedzialna za ponoszenie kosztów utrzymania Parysa, czy to z własnej kieszeni, czy to za sprawą innych darczyńców, których to ona, jako prawny opiekun będzie zobligowana znaleźć.

    [QUOTE]Czy będzie znów larum bo przeciez eutanazja nieadopcyjnego, agresywnego, dużego psa jest zbrodnią?[/QUOTE]
    Tak, dokładnie, tak będzie, bo tak "działa" forum i zawsze znajdzie się ktoś, do kogo nie przemawiają twarde argumenty, kto zawsze będzie ślepo wierzył, że miłość i pozytywne metody potrafią czynić cuda ;)

    3mam kciuki za rozsądną, odpowiedzialną decyzję w sprawie Parysa. Osobiście zrozumiem jeśli p. Magda by się nie podjęła. Przy mojej znajomości Parysa i tematu "odkręcania" agresji, nie wierzę, że ten pies kiedykolwiek będzie się nadawać do adopcji. Jest zasadnicza różnica między "spacyfikowaniem" psa przez behawiorystę, tak aby mówiąc kolokwialnie, jego jednego nie gryzł,a doprowadzeniem do sytuacji, w której pies nie będzie reagował agresją w ogóle, niezależnie od sytuacji i zważywszy, że ludzie którzy adoptują psy (i inni domownicy) rzadko kiedy mają doświadczenie równe doświadczeniu behawiorysty.

    Więc moim zdaniem jeśli Pani Magda się podejmie - bierze sobie nowego członka rodziny, jak to się mawia, dopóki śmierć ich nie rozłączy.

    Osobiście zastanawiam się też nad jakością życia takiego psa jak Parys. W naszych ludzkich kategoriach: czy taki pies jest szczęśliwy? Pies, który z natury jest zwierzęciem stadnym i w normalnych warunkach czerpie przyjemność z zabawy i kontaktu z innymi psami oraz z człowiekiem oraz zachowuje się w sposób dość przewidywalny. Pies, który w normalnych warunkach zawsze przejawia zainteresowanie otoczeniem, bodźcami dzwiękowymi, wzrokowymi, zapachowymi. Podbiega, sprawdza, węszy, itp. Jak się do tego ma taki pies jak Parys? I czy "brutalna" eutanazja nie jest najlepszym sposobem na oszczędzenie mu takiego a nie innego, wątpliwej jakości życia (i nie mam tu na myśli schronienia, wyżywienia i fachowej opieki, które są niepodważalne, tylko doznań samego psa). Nie jestem zoopsychologiem, więc podkreślam "zastanawiam się".

  15. SabinaL, nie sądzę, albo opacznie odebrałaś intencje. Normalka na forach, gdzie ludzie się nie znają. Jaki mam zamysł(-y) - myślę że będzie jasne pod koniec posta ;)

    Cieszę się że jesteś, trafiłaś tutaj i że pomagasz działając. Czy środki na wykonanie kompleksowych badań - Ty o ile się nie mylę wspominałaś o tarczycy - też są zabezpieczone, tudzież badania u weta Pani Magdy zostałyby wykonane nieodpłatnie, a Pani Magda zaadoptuje Parysa, tj. weźmie na siebie wszelkie koszty związane z jego pobytem u niej ? I nie pytam złośliwie, tylko ... To że jest m-ce i osoba - to jedno (btw, tutaj na miejscu też jest i m-ce i osoba), [B][U]ale czy jest za co - to jest clue tematu.[/U][/B] Istnieje prawdopodobieństwo, że problem Parysa nie jest natury behawioralnej (stąd zalecenie badań i fajnie, że waldi481 zwróciła uwagę na tarczycę) lub jeśli jest - zmiany są nieodwracalne, więc jakakolwiek i czyjakolwiek praca z Parysem ma większe szanse nic nie zmienić niż cokolwiek zmienić.

    Więc w sytuacji braku środków lub braku deklaracji nieodpłatnego "przygarnięcia" , wykarmienia, szczepienia, etc. i "odkręcenia" Parysa na czas bezterminowy- osobiście uważam, że zmiana jego "m-ca zakwaterowania" nie wnosi za wiele do sprawy.
    [B]A jeżeli taka deklaracja jest - SUPER i to zmienia postać rzeczy. [/B]

    Nie chcę i nie mam prawa wypowiadać się w imieniu Dziewczyn ze Stowarzyszenia, w ich rozmowach nt losów tego psa nie uczestniczyłam, stąd zdanie jest tylko moje ... życie jest jak rachunek zysków i strat. Pomagając 1 nierokującemu psu, nie pomagasz potencjalnie 10-ciu innym, rokującym. A brak pieniędzy w stowarzyszeniach był, jest i najprawdopodobniej będzie, nie da się pomóc wszystkim, zawsze będzie ktoś na kogo nie starczyło, coś czego się nie dało zrobić. Zawsze. Takie życie.

    Więc jeśli moje dość dosadne pisanie:
    a) pozamyka usta ludziom, którzy nie robią nic poza lamentowaniem, szukaniem winnych, ferowaniem wyroków, ocenianiem jakości cudzej pracy z perspektywy własnego fotela
    b) wkurzy lub wzruszy kogoś na tyle, że uniesie się: ambicją, wrażliwością, czymkolwiek innym i podejmie się dożywotniego utrzymywania Parysa (albo przynajmniej zrobi skuteczną zrzutkę na najbliższe m-ce)
    c) skłoni do refleksji, że świat to nie jest tylko białe / czarne ... że decyzja o eutanazji została podjęta ponieważ Dziewczyny zrobiły wszystko na miarę [B]swoich[/B] możliwości ... że nie odpisanie na forum nie jest powodem do linczu, bo są inne sprawy ... że Stowarzyszenie powstało aby pomagać psom i kotom (w liczbie mnogiej) a nie zostało założone na wyłączność Parysa

    to osiągnę to o co mi chodziło :) Czy wykluczenie, skłonienie do działania i refleksji, wytłumaczenie pewnych za i przeciw = robienie burzy w szklance wody ?

  16. [quote name='Akrum']
    Jestem tylko jeszcze ciekawa, ile osób z tak ochoczo się tutaj wypowiadających, złoży później deklaracje na dalsze utrzymywanie Parysa w hoteliku.[/QUOTE]

    Pytasz, bo nie wiesz? Serio ?
    Uwaga, zaraz się posypie: "ja bym naprawdę chętnie pomogła, ale ... , ale naprawdę nie mam pieniędzy, ale ... " ;)

    Moje prywatne zdanie: kto chce, a nie może (w domyśle: udzielić konkretnego i stałego wsparcia, a dosadnie: podjąć się dożywotniego utrzymania Parysa), niech siedzi cicho i nie krytykuje tych, którzy próbują, nawet jeśli nie wszystko wychodzi "po myśli". Bo mimo wszystko próbują, a nie tylko kłapią otworem gębowym. Od kłapania otworem gębowym pod wpływem emocji jeszcze się w życiu żadna sprawa nie rozwiązała.

    Skoro ktoś ma czas na robienie burzy w szklance wody, tzn. że ma go nadmiar. I jeśli w zapatrzeniu w 1 psiaka, traci z oczu pozostałych 40, w tym poczucie czasu i rzeczywistości, to śmiem twierdzić, że niezależnie od długości życia, ręce ma dalej ciężką pracą nieskalane.

    Cóż, nadmiar demokracji prowadzi do rozrostu ... FANATYZMU.

    To jak? Kto, co, ile i na kiedy? Tylko konkrety tym razem, konkrety .... I nie musi być na forum, niechby było na maila ŁAPY. W końcu o pomoc psu chodzi, a nie o świecenie w blasku chwały na forum, czyz nie ?

    Jakby nie było, wątek JEST TŁUCZONY CHYBA OD ROKU i dopiero na hasło: "złożyłysmy wniosek o zgodę na uśpienie" zaczyna się cokolwiek dziać ze strony "zaangażowanych". Nadmieniam, że Dziewczyny w tym czasie w sprawie Parysa nie próżnowały. Co prawda póki co, poza deklaracją SabinaL, to jest tylko "huzia na Józia" , ale ... może jednak w końcu coś więcej się ruszy.

    Fajnie, że się znalazły środki na badania. Fajnie, że spośród czytających znalazła się osoba, która poważnie i odpowiedzialnie podeszła do sprawy.

    Artykuł o tarczycy - chętnie przeczytam. Wklejenie linków do innych, przydatnych w temacie: dla mnie byłoby ciekawe, a dla innych, zajmujących się takimi psami na co dzień - pewnie pomocne. I jeśli intencją jest faktycznie BEZINTERESOWNA POMOC, a nie świecenie triumfów i odczytywanie peanów pochwalnych pod swoim własnym adresem, to sądzę że brak natychmiastowego podziękowania tudzież odpowiedzi na pytanie o zdrowie / życie Parysa nie powinien stanowić powodu do wywołania kolejnej burzy w szklance wody.

    A za Paryska kciuki !!!!!

  17. Cześć Dziewczyny!
    Może i prościej byłoby się zdzwonić ... ale ... piszę, żeby Wam dodać otuchy w tym trudnym czasie. Rozumiem i popieram Waszą decyzję. Trudną i kontrowersyjną, ale moim zdaniem, w tym konkretnym przypadku - słuszną. Tak jak było tu już wczesniej pisane - odpowiedzialność, to także umiejętność podejmowania takich decyzji i myślenie o konsekwencjach i zapobieganie temu, co potencjalnie mogłoby się wydarzyć, a mieć tragiczne skutki.

    Dużo osób tu "gdyba": co by było gdyby ... przenieść Parysa do innego hotelu, szkoleniowca, etc. To i ja pogdybam ... a co by było gdyby: Parys pogryzł dziecko? Moje dziecko, Wasze dziecko, siostrzyczkę, braciszka? Szkaradnie go okaleczył, zostawiając widoczne do końca życia blizny i pokutujący do końca życia uraz psychiczny? Jednocześnie wybiegł na ulicę, prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu, który aby go nie potrącić robi unik i uderza prosto w ... nadjeżdżający z naprzeciwka? Albo z innej beczki: gdyby pogryzł Waszego psa, albo MOJEGO psa, który w efekcie traumy zaczyna atakować wszystko co się rusza? (a trenuje obronę sportową, więc mix byłby iście wybuchowy).

    Kilka kompetentnych osób wydało dość jednoznaczną i co znamienne, zbieżną opinię. Osób, które na co dzień pracują z problematycznymi, w tym agresywnymi psami i osiągają na tym polu sukcesy. Każdy, kto choć liznął zagadnienie behawioryzmu wie (a przynajmniej powinien), że każdy pies jest jest inny, a agresja agresji nierówna. Stąd przytaczanie przykładów innych, podobnych przypadków, którym udało się pomóc jest moim skromnym zdaniem mało miarodajne. Dlaczego ? Patrz poprzednie zdanie. Czytając ten wątek, dziwię się jak łatwo jest, z perspektywy własnego fotela poddawać pod wątpliwość kompetencje szkoleniowca, którego: a) nigdy nie widziało się na oczy, więc nie ma się namacalnych dowodów na to jak pracuje, ile zaangażowania w tę pracę wkłada oraz jak szeroką ma w tej dziedzinie wiedzę, b) samemu (jak śmiem twierdzić) nie posiada się choćby połowy tej wiedzy i doświadczenia ...

    Żeby było jasne: ja też śledziłam losy Parysa, kibicowałam mu, widziałam na własne oczy. Zarówno psa, pracę szkoleniowca i zaangażowanie, tak jego jak i dziewczyn. Mi też jest przykro i uważam, że to wielka szkoda, że nie dał sobie pomóc. Niestety, tak to już w życiu jest: nie zawsze jest takie, jak byśmy tego chcieli. Do tego dochodzi aspekt finansowy ... Łatwo jest mówić "przenieście, utrzymujcie do końca życia ...." O niebo trudniej jest fizycznie wygospodarować na to środki. Kto osobiście ich nie zbierał, kto nie stał przed trudnym wyborem, którą fakturę zapłacić, bo na wszystkie, mimo usilnych starań, pomysłów, projektów, imprez, bazarków i tym podobnych, nie starcza, temu może być trudno to zrozumieć. Fundacje, to tylko ludzie, ludzie którzy mimo usilnych starań i tak koniec końców są zależni od innych ludzi - darczyńców.

    Jako sympatyk ŁAPY i innych stowarzyszeń ratujących pokrzywdzone psy, mogę powiedzieć: Dziewczyny, walczyłyście. I Wy i Karol daliście z siebie wszystko. Wspólnie pomogliście wielu, dziś szczęśliwym dzięki Wam psiakom i niejednemu jeszcze pomożecie. Niestety czasami zdarzają się i takie smutne momenty. I życzę Wam, żeby, mimo że bolą, nie podkopywały wiary, tak w słuszność całokształtu działań, jak i w słuszność pojedynczych decyzji.

    Kierując się w stronę osób, które mogą (i mają swoje święte prawo) się ze mną nie zgodzić: nie chcę dolewać oliwy do ognia, a jedynie wyrazić swoje bardzo subiektywne zdanie (poparte osobistą znajomością sytuacji Parysa) oraz jeszcze raz nakreślić i tak wielokrotnie przytaczane argumenty, wierząc, że spotkają się ze zrozumieniem trudnej decyzji Dziewczyn. Przysłowiowe "rzucanie kamieniami" i dalsze "gdybanie" raczej im nie pomogą, a sądzę że i tak jest im wystarczająco trudno, zwłaszcza że znam ich zaangażowanie w los każdego psiaka.

    ...

    Się rozpisałam ...

    Pozdrawiam wszystkich,
    Paulina & Furie de Alphaville Bohemia

    PS Zaglądam na forum incydentalnie, stąd proszę nie odczytywać braku odpowiedzi na ew. posty pod moim adresem za dezercję ani brak kultury ;) Jestem dość zapracowaną osobą i rzadko mam czas ...

×
×
  • Create New...