Jump to content
Dogomania

Furie

Members
  • Posts

    520
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Furie

  1. To po co robisz przytyk, skoro nie masz ochoty więcej o nich czytać? Z resztą, czy ktoś tu wspomniał, że chce wyżła? 715 zakładek mi się nie chce czytać, a na ostatniej jakoś nie znalazłam ;) Z resztą życie nie kręci się tylko wokół forum. Mi się zdarzyło, że ktoś chciał malinę, Tobie się zdarzyło, że chciał wyżła więc nam to opisałaś. I fajnie. Czepia się ktoś Ciebie o to? Więc żyj sobie i daj żyć innym z łaski swojej. Proponuję wrócić do dyskusji o demonizowaniu, odradzaniu albo zachęcaniu, bo do pewnego czasu była fajna i wierzę, że Ty też będziesz miała jeszcze coś ciekawego do dodania, z własnych doświadczeń i obserwacji. Bo jak chcesz, to potrafisz i fajnie się to czyta :)
  2. No dokładnie. To było "modne" ileś lat swietlnych wstecz, co wcale nie znaczy że kiedykolwiek, jakkolwiek skutkowało, bo NIE. Tego nie wolno robić. Ignorowanie też nie jest metoda, bo pies nie uczy się w ten sposób nic. Odpychanie szczeniaka może go tylko zachęcić do kontynuowania . Psu należy w takiej sytuacji wskazać pożądane zachowanie, np. nauczyć siad, na początku naprowadzając ręką ze smaczkiem. Poczytaj polecone wątki, a Twojej szczególnej uwadze polecam bloga Pani Mrzewińskiej. Jest świetny!!
  3. No to spróbuj sprowokować sytuację, aby pies zechciał podejść do neutralnego mężczyzny, przygotowanego do swojej roli. Czyli ma stać i się nie napraszać psu. Niech pies ma możliwość podejść i powąchać, czyli sprawdzić i się przekonać, że to nic groźnego. Może to dziwnie wyglądać, ale podejdź, poklep go po ramieniu, albo zatrzymaj rękę na jego ramieniu i zacznijcie spokojnie rozmawiać. Kiedy pies się zblizy, mężczyzna może upuścić na podłogę smaczek, potem, drugi i kolejny, dalej nie patrząc i nie gadając do psa. Następnie, może spróbować trzymać smaka w ręce, żeby pies go sobie wyjadł. Dalej neutralnie i nic na siłę. Niech nie głaszcze psa, nie ma co się spieszyć. Po udanej sesji - zabierz psa na bezpieczną odległość i "zwolnij" faceta z roli. Chodzi o to, żeby pies sie nie wystraszył mężczyzny, który stoi tuż obok i nagle odchodzi. A poza tym nie wykonuj tych ćwiczeń mechanicznie, tylko obserwuj psa. Domyslam się, że już się coraz lepiej rozumiecie, więc dużo łatwiej Ci będzie "czytać" jego sygnały.
  4. A jak w trosce o Twoje dobre samopoczucie napiszę: normalny pies, tylko że szybszy - lepiej się poczujesz ? ;) Skąd Ty tego "nad-psa tylko do ratownictwa" wzięłaś to ja nie wiem. Co ja za to mogę, że w ratownictwie mali też pracują? Choć wcale nie twierdzę, ze wszystkie się do tego super nadają. Wręcz przeciwnie i zdaje się, że dlatego na wstępie są testy. Ale niewymienienie tej dyscypliny i ograniczenie się tylko do sportu byłoby pewnym nietaktem wobec osób, które się tym zajmują. A przesłanie całości było: mieć wyobrażenie i wstępną wiedzę o predyspozycjach i potrzebach psa, skoro chce się takiego posiadać. Nie rozumiem o co znowu robisz szum? Napisałam coś o wyżłach, co by było niezgodne z ich naturą?
  5. A_niusia, Ty napisałaś o swoim doświadczeniu i odczuciach, a ja o swoim. W przypadku chęci posiadania psa użytkowego, jak np. mali, niewiedza co to jest OBI czy IPO, tudzież brak zamiaru treningów z zakresu np. ratownictwa, moim zdaniem za dobrze nie rokuje. Bo moim zdaniem to nie jest pies do "przecierania szlaków", tylko do doskonalenia i rozwijania tego, na co nie pozwalają fizyczne możliwości / ograniczenia poprzedniego psa. Ja uważam, że pewne podstawowe pojęcia, związane z elementarnymi potrzebami psa danej rasy, powinno się poznać zanim się zdecyduje na wizytę w hodowli, żeby podczas tej wizyty tę wiedzę pogłębić i zweryfikować. Moim zdaniem to właśnie świadczy o otwartym umyśle i szacunku do hodowcy - wcześniejsza praca własna. Z kwarantanną oczywiście że nie ma co przesadzać, ale żeby totalnie nie wiedzieć co to jest, mając już wstępnie klepniętego szczeniaka?
  6. Spróbuj tutaj: http://www.agilitydeluks.republika.pl/behawioryzm.html Szkoła z długoletnimi tradycjami i doświadczeniem, a nie żaden tam domorosły albo po kursach weekendowych. Dodatkowo, szkolenie sportowe i wszechstronność dyscyplin = szerokie horyzonty i rozumienie psychologii psa w praktyce, a nie tylko mówienie o niej. Takie moje zdanie. Druga propozycja, to weekendy szkoleniowe z Jackiem Lewkowiczem, które odbywają się cyklicznie, mniej więcej raz w m-cu w Św. Katarzynie, pod Wrocławiem. Najbliższe 14.05 oraz 23.-24.05. Przy czym Jacek nie jest behawiorystą, tylko trenerem, licencjonowanym pozorantem oraz sędzią prób pracy. A te zajęcia są dedykowane stricte treningowi sportowemu. W zależności od dostępności miejsc, niewykluczone że będzie możliwość indywidualnego wejścia na omówienie i przepracowanie problemu. Ale tego nie gwarantuję, więc musiałabyś to sprawdzić indywidualnie u organizatorki. Ja widzę po ludziach na placu i ich psach, jakie efekty przynosi praca pod jego okiem. Strona jest tutaj: www.tresura.pl a tutaj fan page https://www.facebook.com/hittdog/events a na nim mail do organizatorki weekendów wrocławskich. Nie wiem na czym konkretnie polega Twój problem, ale polecam Ci 2 sprawdzone miejscówki, gdzie trafisz na Fachowców, specjalnie napisanych przez duże "F".
  7. Odwrażliwianie "stracha" powinno prowadzić do tego, że pies docelowo przestaje zwracać na niego uwagę. Więc moim zdaniem wesoły głos i głaskanie niezbyt się do tego nadaje, by nie powiedzieć, że pogarsza sprawę, bo jest sygnałem "oj, dzieje się, ale się dzieje", podczas gdy Ty chcesz psu przekazać "NIC się nie dzieje". Takie moje zdanie. Na znajomych mężczyzn też tak reaguje, typu sąsiad, kolega, którzy Was odwiedzają, albo spotykasz ich na dworze i przystajesz aby zagadać, czy tylko na obcych, przypadkowo mijanych na spacerze? Masz możliwość wykorzystania jakiegoś "słupa", znaczy stacza? Chodzi o faceta - wcześniej przygotowanego do swej roli, który by sobie stał nieruchomo i nie zwracał uwagi ani na Ciebie ani na psa, tak aby pies miał możliwość podejść do niego i go obwąchać na spokojnie, bez pośpiechu, bez presji i bez stresu że "to coś" się zbliża i porusza. Albo to samo ale w wariancie z rozmową. Może właśnie konwersacje z facetami podczas spaceru, w bezpiecznej dla psa odległości, stopniowo zmniejszanej. I bez zwracania uwagi na psa. Moja metoda postępowania kiedy Furię coś zaskoczy, np. widzi coś po raz pierwszy i mi się na to coś jeży. U nas się sprawdza, ALE Furia NIE JEST psem lękowym i nigdy nie była. Ja daję dłuższą smycz (żeby pies miał luz i wybór). Nic do psa nie gadam (nawet "idziemy", po prostu zero słów). Obserwuję psa wyłącznie kątem oka (ze wzgl. bezpieczeństwa), ale zero utrzymywania kontaktu wzrokowego z psem. Zero skupiania uwagi na przewodniku. Pies jest "zluzowany". Podchodzę do obiektu i go dotykam, klepię. Nie mija sekunda jak Furia sama z siebie podchodzi, obwąchuje, wskakuje łapami, "jeż" z grzbietu znika. przy odejściu i ponownych "najściu" ledwie na niego spojrzy, a przy kolejnym - w ogóle ma zlew. To się dzieje samo, ja psa do niczego nie zachęcam, tylko swoją postawą, niewerbalnie daję psu odczuć, że nie dzieje się nic, co by wymagało specjalnej uwagi. Nie mam osobistych doświadczeń z psami lękowymi, ale wydaje mi się, że ludzie zbyt dosłownie biorą do siebie te wszystkie porady z książek "jak pracować z lekliwym psem" i dochodzi do przerostu formy nad treścią i mnożenia bytów, pt. jaka to metoda, w jakiej kolejności. Psu poświęca się nadmierną uwagę, na zasadzie "bo problem trzeba przepracować". Zamiast się zachowywać normalnie i swoją postawą utwierdzać psa, że nic się nie dzieje, ludzie "ciumkają", "ciećkają się", podkładają smaka pod nos, w nieodpowiednim momencie. W książce jest napisane: "nagradzać spokój", nam ludziom się wydaje że właśnie tak robimy, a w istocie utrwalamy "denerwuj się", bo nie wychwytujemy wszystkich sygnałów, które pies wysyła. Druga sprawa: w książce jest napisane o respektowaniu bezpiecznej odległości i o tym, że zbyt szybkie przekroczenie danej granicy i doprowadzenie do reakcji stresowej u psa powoduje zaprzepaszczenie tego co dotychczas wypracowaliśmy. No to ja się pytam, jak to REALNIE zrobić, kiedy nie mamy możliwości aby żyć w sterylnej rzeczywistości, wykreowanej specjalnie na potrzeby odwrażliwiania lękowego psa? Takie moje luźne dywagacje, w oparciu o subiektywne wnioski z lektury oraz własne obserwacje. Bardziej do wywołania dyskusji jak to w istocie jest niż do radzenia, bo jak wspomniałam nie mam i nie miałam lękliwego psa. Chyba nie muszę pisać na czyj udział w dyskusji liczę najbardziej :D
  8. Bo dużo ludzi lubi wyzwania, tzn. udowadnianie sobie i otoczeniu jacy to są cool i wielce ogarnięci, że niby kto jak nie oni. "Ty sobie poradziłaś, to ja sobie nie poradzę?!" A w rozmowie potrafi wyjść, że taki człek nie wie co to jest kwarantanna, do czego służy klatka, do czego jest zdolny niespełniony mali, który się nudzi, nie mówiąc już o tym co to jest Obedience albo IPO. I nie mówię o znajomości regulaminów, tylko o wiedzy że coś takiego istnieje i na czym polega - w największej ogólności. Przypał jest autentyczny i dotyczył osoby, która chciała maliniaka :) Szkoda że już nie ma tego "Zanim kupisz", bo właśnie zaczynam wchodzić w fazę czytania różnych rzeczy, a po tym co pisze Berek, wnoszę że by mi się bardzo podobało :)
  9. Furie

    Pies demolka

    Moim zdaniem - bardzo trafna uwaga :) Kolejny zestaw pytań, niekoniecznie do odpowiadania na forum, bardziej do własnej ale na maksa szczerej i rzetelnej analizy: 1) jak wyglądają relacje człowiek- pies w Waszym domu. Czy są jasno określone zasady i granice, które są konsekwentnie przestrzegane? Czy raczej "wkrada się" coś na kształt: "oj tam, oj tam, raz nie zawsze", pies raczej robi to co chce, np. wchodzi na łóżko mimo że mu nie wolno, zawsze przejmuje inicjatywę, np. w: inicjowaniu zabawy, wyjścia na dwór, głaskania, "wyłudzania" smaczków i dostaje to co chce ? 2) ile czasu poświęcacie psu w ciągu dnia i jak to wygląda? co robicie na spacerach Czy jest to bierne spacerowanie / bieganie, czy jest też czas na regularny trening komend z posłuszeństwa oraz wspólną zabawę psa i przewodnika ? 3) ad 2: jak to wyglądało wcześniej / w czasie tego wspomnianego wolnego / teraz - chodzi o wychwycenie różnic 4) ad 3: wszelkie różnice w Waszym zachowaniu względem tego co było wcześniej / podczas urlopu / jest teraz 5) ewentualne przykre / stresujące zdarzenia, które miały m-ce w ostatnim czasie Behawiorystą nie jestem, ani nie zamierzam, ale z tego co wiem, oni chyba jakoś tak gadają, jak robią wywiad środowiskowy, zanim doradzą co robić :) A "co robić", z reguły sprowadza się do: - zapewnić optymalną dawkę ruchu - wprowadzić jasno określone zasady i konsekwentnie ich przestrzegać - przy czym, moim zdaniem to trzeba zrobić rozsądnie, pamiętając że pies to nie poliglota ;) Tzn. nauczyć psa, pokazać mu czego się oczekuje, naprowadzić, nagrodzić (wzmocnić; pokazać psu że przestrzeganie zasad mu się opłaca), utrwalić. Tzn. nie wolno przewracać wszystkiego do góry nogami z dnia na dzień, w myśl "bo od teraz są zasady" i oczekiwać, że pies sam z siebie załapie o co chodzi. - wprowadzić regularne ćwiczenie posłuszeństwa To takie podstawy, co mają zastosowanie chyba do każdego problemu z psem. A co do zostawania samemu, to warto ćwiczyć metodą małych kroków, o czym już było. Klatka też jest pomocna, pod warunkiem że zostanie dobrze wprowadzona, w przeciwnym razie nie pomoże, a może zaszkodzić. I wychodząc z domu nie żegnamy się z psem, a powitanie - normalnie, bez wpadania w euforię i nadmierną ekscytację. Wszystko z umiarem i wyczuciem ;) Wątek jest trochę starszawy, ale może komuś innemu się przyda :)
  10. O tak, holistyczne podejście to jest to :) Lux, ćwiczenia z odwrażliwiania kur koniecznie na smyczy. Nie spiesz się z odpinaniem.
  11. Harley, Berek ma rację. Poza tym jest ryzyko, że taki trener wytłumaczy, a kursant "pójdzie do siebie" i źle wykona (to nie jest nic personalnego). Duże ryzyko, zwłaszcza jak taki trener Cię nie zna, jak nie pracujesz z nim regularnie. Stąd też może wynikać wzmożona ostrożność. Berek, a co to jest Mordor w tym kontekście, że się tak głupio spytam, bo serio nie wiem? ;)
  12. Wiadome, że na gonienie nie pomoże, ale gonienie nie jest jednym jedynym aspektem obcowania z psem ;) A że Akirka ma alergika, a więc kwestia nieco utrudniona, to jej podsunełyśmy kilka pomysłów, w ramach off-topu.
  13. Pracowała - jak pracuje teraz można sobie wygooglować, co by nie robić off-topu filmikiem ;) Powodzenia na zjeździe i w razie pytań - pytaj. Ja też jutro mam swój :)
  14. Dance_macabre, właśnie biorę i dlatego poleciłam tekst, który jest napisany przystępnym językiem oraz dotyczy bieżącego wątku tej dyskusji, aby nie rozpisywać się ponad miarę, a skorzystać z tego, co już zostało napisane. I wkleiłam go publicznie, nie na PW, żeby każdy uczestnik mógł go przeczytać i się do niego odnieść, np. zadając pytania lub odpowiadając na nie, związane z treścią, a nie osobą piszącego. Innymi słowy aby początkujący czytelnik nie był skazany na samodzielne odsiewanie. Bo masz rację, na początkowym etapie jest to trudne, by nie powiedzieć niemożliwe. Ma złą opinię - racja i tego nie neguję. Naprawdę uważasz, że tylko dlatego tekst należy "wyrzucić do kosza", zwłaszcza w kontekście tego, co napisałam w 2 linijce? Wiesz, często mi się zdarza podesłać komuś "Praca na cały etat, czyli czy można rozwiązać tylko jeden problem z psem", albo ten o lęku separacyjnym, bo uważam, że, abstrahując od opinii autorki, fajnie tłumaczą pewne kwestie. Co do autorki - podoba mi się jej aktualny obraz pracy z maliniakiem - na podstawie obejrzanych filmów i widzę w niej mocną konkurencję ;)
  15. Zdecydowanie tak! Wypróbowana miejscówka. Tylko uważaj, jak pójdziesz z zamiarem "tylko na jeden kurs", a zostaniesz na dłużej i jeszcze się zarazisz pasją :)
  16. Pa-ttti, brawo Sherlocku Holmesie! Zrozumiałabym Twoje wątpliwości, gdym Ci wkleiła rzeczony filmik jako instruktarz pracy z psem. Ale co ma tamta sprawa do tekstu o zasadności i powszechności wykorzystania wiedzy o psychologii psa przez trenerów? No ale lepiej wywlec aferkę, niż się wymienić poglądami na temat tego, CO zostało W TEKŚCIE napisane ... Idąc dalej Twoim tokiem, odpuść sobie filmiki Balabanova oraz link do grupy Seminaria & Zawody, bo masz je od osoby, która poleca teksty na DogUp! Jednocześnie, podpisałaby się pod poleceniem Ci semi u J. Hewelt, czy M. Łęczyckiej, więc lepiej też na nie nie jedź. Ja natomiast nie powinnam czytać „Pies, który kochał zbyt mocno” Dodmana, bo przegina z kantarem, farmakoterapią i niezbyt umie pracować z psami. A sięgnęłam. Po odrzuceniu głupot, znalazłam sporo „wspólnych mianowników” oraz fajną porcję ciekawostek, np. w rozdziale o agresji do dzieci, lęku przed burzą i o wirujących bullach. Co do samej afery, wpadki zdarzają się każdemu, a 3 lata to wystarczająco długo, aby dać ludziom święty spokój. Filmik mnie mierzi, ale tło / kulisty / szerszy kontekst sytuacji pozostają poza naszą wiedzą, więc sensowniej się powstrzymać od ferowania wyroków, a ze względu na upływ lat - od dalszego roztrząsania. Także uważam Pa-ttti, że ten ruch z Twojej strony był co najmniej niestosowny i niesmaczny. Zrobili Ci coś, że im to wywlekasz? Czy to mnie chciałaś dopiec ? - bo jeśli tak, to chybiłaś, bo nie trenujemy razem :P Dalszą część komentarza w przedmiotowej sprawie podeślę Ci pod wieczór na PW, co by sobie skutecznie i do końca wyjaśnić - w sposób, który z racji ograniczonego grona odbiorców, mniemam że nie będzie dla Ciebie zbyt przykry.
  17. Pa-ttti, ja mam 1 trenera, któremu ufam w 100% i jeżdżę wyłącznie do niego. Jeśli ja widzę "białe", a on mówi "czarne", to dla mnie znaczy tylko tyle, że jest CZARNE. Nie dlatego, że ma nazwisko, tylko dlatego, że się przekonałam naocznie, że ma rację. Ilekroć próbowałam zabłysnąć własną inwencją (a bo koleżanka poradziła, a bo mi się wydawało, a bo na filmiku było), to on to później odkręcał :P To co wyniosłam z placu, ze szkolenia sportowego pod jego okiem, pozwala mi fajnie wychowywać i rozumieć Furię i ogarniać inne psy, które się incydentalnie przewijają przez moje ręce. Dzięki tym treningom (moim własnym i obserwowaniu innych), nigdy nie miałam potrzeby uczestniczenia w takich kursach o jakie pytasz, a on też takich nie prowadzi. Więc potraktuj to jako inne myślenie o zdobywaniu wiedzy i inną ścieżkę. Za Brezyl: Wydaje mi się, że Brezyl chodziło o coś podobnego co mnie pisząc o sporcie. Sport weryfikuje, czy naprawdę rozumiesz psa i jeśli się sprawdzisz, to później te podstawy o które pytasz, jakoś tak same Ci przychodzą. Następnie sięgasz po książkę, czytasz i łapiesz się na "o kurcze, przecież ja to wszystko wiem, ja właśnie tak robiłam". Albo "ło matko, co za bzdury" ;) A do poduszki, polecam Ci ten artykuł: http://dogup.pl/treser-czy-psi-psycholog/
  18. Dance_macabre, OK, nieprecyzyjnie się wyraziłam, a nie chciałam znowu wysmarować wypracowania, co i tak średnio wyszło ;) Nikt nie zarzuca Pa-ttti że jest na początku drogi i chce się uczyć sama dla siebie. Bo to się chwali. Chodziło o kontekst. Jak ktoś przeczyta "jestem na kursie instruktorskim", no sorry ale tak wynika z nazwy tegoż, plus to co przytoczyłaś z posta nr 4, to włos się na głowie jeży i Boże uchowaj od takich szkoleniowców. A takich niestety u nas na morgi. W przeciwnym razie duzo mniej ludzi pytałoby na forum o porady, albo o dobre szkółki, jednocześnie opowiadając przypały jakie im się przydarzyły w szkółkach. Dużo mniej byłoby opinii typu "po co mam iść na szkolenie, skoro sam umiem więcej niż szkoleniowiec". Co do udzielanych rad, ja tam od początku wolę się uczyć dobrze i od mistrzów, niż najpierw byle jak, bo dopiero zaczynam. Brezyl, tak, dokładnie, o tę osobę mi chodziło, chociaż nie wiedziałam na jaki temat on tam konkretnie rozprawiał ;)
  19. Wiesz, to, że Pa-ttti dopiero stawia pierwsze kroki w dziedzinie szkolenia psów, zostało otwarcie powiedziane dopiero gdzieś pod koniec tej dyskusji. Wcześniej mogły to być wyłącznie nasze domniemania, wynikające z tego o co i jak są formułowane pytania, co wydało się dość dziwne. Osobiście, nigdy bym nie wpadła, żeby będąc na początku jakiejś drogi, zaczynać od kursu z "trener" w nazwie, tylko raczej z "dla początkujących" ;) Natomiast idąc na kurs "trener", oczekiwałabym, aby otoczenie traktowało mnie jak zaawansowanego i na takim poziomie się do mnie zwracało, tzn. nie tłumaczyło mi prawd objawionych językiem jak z elementarza ;) Wydaje mi się, że tak jest logiczniej. Najbardziej chore w tym wszystkim jest to, że kurs, który wnioskując z nazwy powinien być dla zaawansowanych, w celu poszerzenia wiedzy, konfrontacji z praktyką, wiedzą innych praktyków, w istocie jest skrajnie banalnym wstępem do edukacji kynologicznej, wybieranym przez osoby stawiające pierwsze kroki. Pa-ttti życzę, aby na chłodno wzięła sobie do serca nasze porady, nawet jesli chwilami nie były zbyt miłe oraz nabrała dystansu do tzw. "autorytetów", gdyż jest to dość powszechna technika manipulacji. Oraz żeby udało jej się znaleźć i wybrać na fajne semi praktyczne u zawodowców. Moim zdaniem, na kursikach mówi się o wielu metodach, stosowanych i u nas (wyjątek: kantary!), jednocześnie nie mówi się o wielu istotnych aspektach, choćby przy motywacji, natomiast obraz pracy różni się diametralnie, gdyż kursikowym wykładowcom brakuje praktyki i osiągnięć na poziomie zawodniczym. Tak jakby nie do końca rozumieli te metody oraz "jak działa pies, jakie są jego możliwości i jak to wszystko powinno wyglądać". Łatwo przy nich nabrać złych nawyków, które później trudno wyplenić. Jedyny wyjątek widziałam na kursiku u Silvia Lupus. Tam dobór kadry, poza jednym mężczyzną był bardzo OK i program też był bardziej rozbudowany.
  20. O tak, tok rozumowania przytoczony przez Brezyl, dużo bardziej do mnie przemawia. Ale powoli zaczynam rozumieć motywację ludzi, którzy się zgłaszają na kursiki. Bo co widzi początkujący, czytający program? - patrząc swoimi, początkującymi oczami: sporą dawkę teorii, połączonej z praktyką, podane w krótkim czasie. Czego chcieć więcej? ... Oby jak najwięcej ludzi miało takie podejście jak Pa-ttti: "idę na kurs dla trenerów / behawiorystów, żeby poznać podstawy w pigułce. Mam świadomość, że taki kurs, nie uczyni ze mnie trenera, nawet jak dostanę ładny dyplom". Doświadczony psiarz widzi, że ta teoria to jest wierzchołek góry lodowej, często po łebkach i nie zawsze zgodnie z prawdą. Tak samo jak patrząc na filmiki widzi, że obraz pracy jest na dość miernym poziomie. Dlatego uważam, że tego typu kursy powinny mieć inną nazwę, taką która nie wprowadzałaby ludzi w błąd, a zamiast tego jasno określała grupę docelową i poziom kwalifikacji swoich absolwentów.
  21. Znam jeden miot, w którym 1 suczka jest widocznie niższa niż reszta rodzeństwa i widocznie niższa niż moja Furia. Genetykę miałam bardzo dawno, ale coś mi świta, że może chodzić o określone rozłożenie alleli, np. takie, że u danego osobnika "spotykają się" same recesywne i tylko dlatego dana cecha ma szansę się uwidocznić. Jeśli u innego spotka się po 1 dominującym i 1 recesywnym - uwidoczni się cecha "skojarzona" z dominującym. Nie wiem czy to ma zastosowanie stricte do dziedziczenia wzrostu, bo różne cechy się różnie dziedziczą. Tak mi świta ze szkoły. A badałaś chłopaka? Co na to wet? Zetknęłam się też z opinią, że robaki hamują wzrost, np. giargia lamblia i kokcidia (jakkolwiek to się pisze). Są "wredne", trudno je wybić, na pewno nie jednorazowym, profilaktycznym odrobaczaniem i nie zawsze mogą dawać widoczne objawy. Obiło mi się też o uszy coś o jakichś zastrzykach, które można podawać do określonego wieku (w przeciwnym razie prowadzą do nieproporcjonalnego wzrostu kości, więc więcej szkody niż pożytku). Ale znowu - coś tam świta, więc najbezpieczniej pytać dobrego weta. Suplementów na wzrost, poza tymi co napisałam niestety nie znam.
  22. A u mnie wieś została nawrócona. Choć nie wszyscy wyprowadzają, to przynajmniej nie zadają głupich pytań, mimo że wielce z nimi nie gadałam, bo mi się zwyczajowo nie chce wdawać w small talk. A jak jadę autem w pola, to mi potem donoszą, ze widzieli, że byłam i że oni wiedzą po co, tzn. że byłyśmy tropić :D
  23. Rhodezianów, dogów niemieckich, owczarków, tak samo jak rotków, dobków, astków, bokserów, berneńczyków, wilczaków i innych niewymienionych również nie pakujemy w kantary - a więc nawet tych dużych, nawet jak ciągną i nawet jeśli są agresywne :) Jak tu trafiłam, to z założenia też miałam złe zdanie o poziomie tu piszących. Pomyliłam się. Kilka osób naprawdę wie co pisze, cieszę się, że choćby na forum miałam okazję je poznać, a każdy ich post czytam z dużą uwagą, bo wiele wnosi.
  24. Nabiał, w tym w szczególności gotowane (ale nie przegotowane) kozie mleko - ale bardzo ostrożnie, żeby nie wywołać biegunki. Tak mi radzono. Przy czym mnie radzili podawać od małego, nie wiem czy teraz już nie jest trochę późno. Zwłaszcza jak chodzi o wprowadzanie nabiału. Radę potraktuj ostrożnie - nie chcę Wam zaszkodzić. Generalnie ja raz podawałam, a dwa razy nie i częściej jogurt naturalny, biały ser niż kozie mleko ;) Furiek była najmniejsza z miotu i taka pozostała. Jak ją dość nieudolnie mierzyłam, była dokładnie w dolnej granicy suczego wzorca. Wagowo ma 20,5 - 21 kg. Jej gabaryty mają zaletę - dają mega szybkość. Z drugiej strony, ta sama zaleta staje się wadą, bo przy wypuszczeniu jej szybkość staje się niebezpieczna dla niej samej .... Tobie też o to chodziło pisząc o względach zdrowotnych? Masz mozliwość pogadania z jakimś ogarniętym wetem, który ma praktykę w psach sportowych?
  25. Innymi słowy: "chłyt małketingowy" :D Budowanie przewagi konkurencyjnej własnego hoteliku w oparciu o papierek, w oczach ludzi, których wiedza w przedmiotowej sprawie nie odbiega znacząco od jej własnej. Jeśli tylko na tym poprzestanie (I OBY!) to faktycznie, znikoma szkodliwość społeczna zarzucanego czynu. Jeden kiepski treser/behawiorysta w tę czy w tę świata nie zmieni. Gorzej jeśli faktycznie zacznie się brać za coś więcej. Ale są szanse, że to nie ona pacjenta, a pacjent ją wyleczy ... zębami ... z chorych pomysłów ;)
×
×
  • Create New...