-
Posts
33 -
Joined
-
Last visited
About GosiaSamosia
- Birthday 03/05/1983
Converted
-
Biography
Trzeba patrzeć i iść do przodu a nie oglądać się w przeszłość...w końcu czasu nie da się cofnąć :)
-
Location
Wejherowo, pomorskie
-
Interests
Dużo pisania ale najbardziej kocham zwierzaki zwłaszcza pieski :)
-
Occupation
technik ekonomista....w chwili obecnej mamuska.pl :)
GosiaSamosia's Achievements
Newbie (1/14)
10
Reputation
-
Hejka kochani moi... :D Mam nadzieję że Wasi kumple mają się tak dobrze jak Tocia teraz... pół roku temu przeprowadziliśmy się do Niemiec... Totka i nasz kocur fantastycznie znieśli podróż :) kochane grzeczne zwierzaki :) Totka 3ma się całkiem nieźle...ale spacery są coraz kródsze... a i w parku ryje dzióry...ale albo coraz mniej to trwa albo szaleje a potem w nocy ''ma zakwasy'' i jęczy... oczy chcą a ciałko stare i juz nie może... Ale żyje... i kocura czasem pogoni a czasem on ją.... :D Ps. dziękujemy raz jeszcze Pani Tereso... :*
-
Oj wiem coś na ten temat heh :D Tocia jak bryka na podwórku albo jak chce stłuc kota to nie ma że boli... brak łapy? Jakby nie było tematu ale jak ma chęć żeby ją z fotela na łóżko wnieść oj .... to skamle jakby 4 łap i ogonka nie było :D oj nasze psinki mądre są :) wiedzą kiedy można wykorzystać sytuację... ;) pozdrawiam trzyłapka :)
-
[quote name='teresaa118']Ciesze sie, ze nareszcze jest wszystko w porzadku. Mysle, ze bedziesz mogla cioteczko jeszcze pare ladnych latek glaskac swoje kochanie. Zycze wszystkiego dobrego[/QUOTE] Ja też mam taką nadzieję :) bardzo mi przykro że nie każdemu z nas los jest tak przychylny... :( Dziękuję że jesteście :) Byłąm z Totką dziś wieczorem pierwszy raz na spacerku :) było super!!! Mała odzyskuje siły i wigor ale dość szybko się męczy...trzeba jej zapewne czasu... Jakby mi obcieli nogę to na pewno tak szybko bym się nie kwapiła na spacer ;) jestem szczęśliwa!!! Siedząc nie raz w poczekalni u naszych super wetów słuchałam opowieści właścicieli naszych psich przyjaciół.... dołujących historii które swój happy end miały u nas w lacznicy. Weterynarze z prawdziwego powołania, nawet nie wiem jak to opisać bo brak słów. Każdy beznadziejny przypadek....ratowali jak mogli....całym sercem... chwała im za to. To dobrzy lekarze i oby inni mieli tyle szczęścia co i my :)
-
Oj jeszcze gdy miała wszystki łapki to często śmigała tylko na trzech przez te guzy... idzie jej całkiem dobrze :) czuje się coraz lepiej :) dostaje leki, maści, codzienne ''czyszczenie'' rany....kilka dni temu poślizgnęła się i uderzyła prosto w rane-do dziś ma siniaka ale dzięki Bogu jest dobrze zszyta a u weta jesteśmy prawie codziennie. Dziękuję że jesteście ''duchem'' z nami :) zawsze jest łatwiej wiedząc że ktoś tam daleko myśli o nas :*
-
[quote name='nanetta']nie tylko piesia - ja o kroliczke tez walczylam z rakiem..[/QUOTE] Oj :( walczyłam :( strasznie Ci współczuję...czy to psinka, kotek fredzio czy nawet myszka....boli zawsze tak okropnie... Jutro idziemy do weta...wyznaczą termin cięcia łapki :( bo moja dzielna dziewczynka poza tymi paskudnymi wciąż gnijącymi guzami jest zupełnie zdrowa... normalnie jak klątwa jakaś... 3mamy kciuki za wszystkich naszych czworonogów walczących z chorubskami i za ich ''właścicieli''...przyjaciół :* :olympic:
-
[quote name='stzw']I jak tam?[/QUOTE] Witam A jakoś tak...stresująco :???: idziemy dziś wieczorem do weta-chirurga żeby orzekł wyrok...na łapie pojawił się golejny guz-narośl...źle to wygląda... Serdecznie współczuję wszystkim którzy muszą morderczą walką starać się wygrać z nowotworem swoich czworonogów :(
-
[quote name='Olcia42']Ciężko jest patrzec na cierpienie swojego pupila ja dwa lata temu przegrałam walkę o swoją sunię ale walczyliśmy do konca mimo tego że weci nie dawali szans na wyleczenie ,dopiero gdy moja sunia się poddała daliśmy jej odejść ,rak zwycięzył ,a my ciężko przeżyliśmy stratę naszej córci .Czy wet który leczy twojego psa pobierał wycinki z guzków ,jeśli są nie złośliwe to dobrze rokuje dla psa. .Powodzenia życzę i trzymam kciuki za powrót do zdrowia .[/QUOTE] Witam kochana... nie...nie brali wycinków z 1 guza... było super...do pewnego czasu... Teraz guz jest wielkości ..hmmm.. jajka :( Totka uwielbia kopać...i ostatnio ciągle to świństwo pęka i Totka krwawi :( choć ja bardzo kocham ( jak własne dziecko ) mam wrażenie że się poddaję... nie mam juz siły...juz sobie z tym nie radze...po wczorajszej nocy znalazłam mase plam od krwi na pościeli (Totka wchodzi na łóżko w nocy żeby się wtulić ) ... :.(