Jump to content
Dogomania

borysova

Members
  • Posts

    154
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by borysova

  1. Też uważam, że jeśli jest to Twoje marzenie, to warto spróbować. Ale sama musisz ocenić, jak bardzo Ci na tym zależy :) Mogę tylko powiedzieć, że na studiach jest dużo większy materiał do przerobienia w krótszym czasie, więc bez determinacji i prawdziwej motywacji jest trudno wytrwać. Ale jeśli naprawdę tego chcesz, dasz radę :)
    Przez ten czas da się przygotować do matury. Co do tego czy podręczniki czy testy, to oczywiście przerób dokładnie podręczniki, ale testy są baardzo ważne i warto zostawić sobie na nie dość dużo czasu, żeby je spokojnie przerobić. Bo, jak to ludzie mówią, oprócz wiedzy z książek trzeba się nauczyć pisać pod klucz, a to moim zdaniem nie jest takie łatwe ;/
    Powodzenia !

  2. [quote name='Agata_Roki']A ja akurat na wetę się nie wybieram, nie dam rady z chemią więc zrezygnowałam w zeszłym roku ale generalnie Warszawę obrałam jako główny cel :)
    Nie mogę się doczekać,bo strasznie dużą presję wywierają na mnie rodzice i już mnie to przytłacza,chciałabym mieć to z głowy po prostu :P
    Nie jest tak,że pochłonęłam już cały materiał,jest mi mało, chciałabym napisać maturę i pójść na studia,żeby uczyć się dalej - wręcz przeciwnie bym powiedziała :evil_lol:[/QUOTE]

    A na co się wybierasz? :)

  3. Uczelnia w Wawie jest najbardziej oblegana z wszystkich uczelni. Z podstawą nie ma żadnych szans. Jak już to do Lbn czy Olsztyna (chyba) gdzie wymagają też języka, który może podciągnąć wynik miałabyś jakieśtam szanse z podstawą. Masz dużo czasu, więc masz szanse nawet jeśli masz podstawowe te przedmioty. Jeśli chcesz iść na wetę, nie myśl nawet o podstawie...

    Co do książek, to Witowski jest b. dobry do chemii, z biologią to nie wiem. Ćwiczeń z operonu nie ma sensu kupować. Ja bym z bioli poleciła Omegę, są tam zadania maturalne z ubiegłych lat jak i dodatkowe z fajnymi odpowiedziami.

  4. [quote name='zaklinaczkapsów']Mój nauczyciel biologii twierdzi,że lepiej zdać maturę podstawową na więcej punktów niż rozszerzoną na mniej,dlatego już sama nie wiem.W tamtym roku miałam na biologii wszystko o ludziach,trochę o zwierzętach i miałam 5 na koniec roku,a teraz w tym roku mam samą genetykę i nie do końca ją rozumiem i będę mieć na półrocze tylko tróję.Chemię będę zdawać na podstawie raczej,bo wątpię,żebym na rozszerzeniu dała radę,co prawda mam na świadectwie maturalnym czwórkę z chemii,ale nie czuję się w tym najlepiej,tym bardziej,że ten przedmiot już mi odszedł w tamtym roku szkolnym.Więc ciągle nie wiem co z tą biologią... Uczę się w tym momencie z vademecum maturalnego z Operonu i jedne zadania wydają mi się łatwiejsze z podstawy,a inne z rozszerzenia...[/QUOTE]

    To masz egoistycznego nauczyciela, który myśli tylko o sobie i o tym, żeby ogół wyników poszedł dobrze. Dla Ciebie na 100 pro lepiej zdawać rozszerzenie. I jeśli myślisz o wecie, to zdawaj i z bioli, i z chemii. Jeśli choć jeden odpuścisz, Twoje szanse na dostanie się znacznie spadają. Np we Wro i w Wawie wcale na podstawę nie patrzą, nie masz rozszerzenia, nie startujesz. Skoro miałaś w lo rozszerzenie z bioli i z chemii, to raczej jesteś w stanie je zdac. Z chemii radziłabym korki, chyba większość osob z nich korzysta (mówię o ludziach startujących na wetę i podobne). A na oceny tak nie patrz, bo one nie sa wiarygodnym odzwierciedleniem tego, co umiesz. Poza tym do matury jeszcze sporo czasu i zdążysz przerobić to, co Ci nie szło na bieżąco.

  5. Ola, jestem na niestacjo, więc pewnie się nie znamy :) Prosek mam z dr Purzyc, a Ty? Jak właściwie wygląda ten kolos z czachy? Trzeba po prostu napisać co się kryje pod daną szpileczką? I ile tych szpilek jest? Mam czaszkę w środę.A biofizykę mam dopiero od 9 grudnia, ale słyszałam że jakieś sensacje z nią są. A co do histo, to wiele zależy od szczęścia i od jej humoru :P Jednym grupom daje banalne pytania, a innym skomplikowane.

  6. Heeej :D Ale dawno tu nie pisałam. Wrocław - nauki rzeczywiście jest masakrycznie dużo. Trzeba wybierać pomiędzy rzeczami ważnymi a ważniejszymi - np. na wykładach humanistycznych nie byłam jeszcze ani razu, bo ciągle wtedy chodziłam na konsultacje z kości. Histologia to jest straszna rzecz z tymi wejściówkami. Kolosa z kości zdałam za trzecim razem, niektórzy jeszcze do tej pory nie pozdawali. A czaszkę mam za tydzień i jeszcze nawet do niej nie zerknęłam. Duzo duzo duzo duzo!

  7. U nas na przykład jest cała masa psów, które latają luzem i sikają gdzie chcą, także takich zapachowych kuszących śladów jest mnóstwo ;) Ale właścicieli takich psów nikt się nie czepia, bo ich nie widać, a jak ktoś idzie normalnie z psem na smyczy to jest na kim się zemścić :mad:
    Oj niestety do tej pory żadna tabliczka nie ugięła się nawet przez wiatr ;) Swoją drogą te tabliczki powinny być ustawiane tam gdzie jest taka potrzeba, a nie np. ogromny teren zieleni, nic nie posadzone, aż by się chciało żeby pies tam polatał, ale nie, bo zakaz nie wiadomo po co :angryy:

  8. U nas są tabliczki ze spółdzielni. Kiedyś sąsiad narysował sobie własną :mad: potem wybłagał tabliczkę ze spółdzielni.
    A gdzie chodzisz na spacer żeby pies się załatwił? Rozumiem, że krzaczek którego liście zwisają do ziemi usycha, ale czym się różni drzewko na terenie osiedla od drzewka poza? ;)

  9. [quote name='xxxx52']pies na ogrodki przy bloku (o ile sa przekazane mieszkancowi bloku),nie powinien wchodzic,o ile sa ogrodzone plotkiem bo jak ?plotek moze przeciez obsiusiac tego nikt psu nie zabroni,natomaiast kupki po psie nalezy tak czy tak sprzatc.
    Ci co sadza kwiatki powinni zabezpieczyc rosliny przed przed psami ,kotami ,dziecmi , bo w innym przypadku moga byc rosliny zniszczone nie tylko przez psy.
    Ja 17 lat mieszkalam w bloku na 8 pietrze i mialam do dyspozycji ogrodek przed klatka wejsciowa (zarzad bloku mnie oficjalnie przydzielil)Posadzialam roze i inne kwiatki (to bylo 20 lat temu) a zarzad osiedla umocowal plotek.Nawet moj piesek nie mogl tam wejsc gdyz byl plotek zrobiony z metalu byk dla psa za wysoki.Najgorszy byl sasiad z parteru nie psy bo wyrzucal niedopalki papierosow i puste buteli po alkoholach itd ,na te kwiatki.>Tak wiec nie zle sa zwierzeta tylko ludzie bo oni najwiecej niszcza rosliny i smieca.

    Osiedla mieszkaniowe powinny pomyslec o psach i powinny wydzielc teren ogrodzony na wybieg dla psow i tzw toalete.

    Idz do zrzadu spoldzielni i zapytaj sie jakie prawa maja te blokowe ogrodki i ich opiekunowie ,i jakie maja prawa opiekunowie psow ,gdzie psy maja spacerowac ,gdzie sie zaltwiac ,czy bez linki beigac.Przeciez obsusianie krzaka to nie jest nic zlego ,niech tych krzakow duzo posadza to nic sie zlego nie wydarzy.
    zarzad spoldzielni powinien ta sprawe rozwiazac[/QUOTE]

    Tak jak mówiłam miałam już okazję porozmawiać o tym ze spółdzielnią jak i ze strażą miejską, którą sąsiad na mnie nasłał. Skończyło się na tym, że uznali że nie ma żadnego zakazu żeby psy sikały na trawnik, bo o psich kupkach wszędzie jest zaznaczone, że trzeba sprzątać. Nie ma dokładnych przepisów gdzie wolno, a gdzie nie wolno. Nie wolno tylko tam, gdzie są tabliczki. Toaleta dla psów... marzenie. Może za 20 lat... przynajmniej w moim mieście napewno nieprędko...

    [quote name='badmasi']Ja rozumiem porządny ogródek to jest coś...Nasza wspólnota ma wydzierżawiony teren od miasta na ogródki -trzy. Ogródki są ogrodzone płotkiem oraz żywopłotem a rośliny wybrane z sensem - piękne, dekoracyjne i zadbane. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć ogródkowej samowolki gdzie mieszkańcy osiedla nasadzają wstrętne, rachityczne rośliny, które w miarę upływu czasu marnieją i szpecą. Często są to jakieś "kije" mające udawać drzewa popodpierane ochydnymi deseczkami. Na osiedlu mieliśmy sporą polanę, na którą przychodzili ludzie z psami. Teren nieatrakcyjny dla spacerowiczów czy dzieci. Ja chodziłam tam z psami na frisbee. Komuś to jednak przeszkadzało. Pewnego dnia na polance "wyrosły" badyle mające udawać sadzonki klonów. Zostały nasadzone zupełnie bez sensu ale tak aby skutecznie uniemożliwić rzucenie dekla czy piłki. Klony oczywiście popodpierane deskami, plastikowymi rurkami, czym popadnie. W ciągu lata część roślin zmarniało bo zostały nasadzone w zacienieniu a pozostałe złapały szarą pleśń. Teraz cały teren upstrzony jest smętnymi "zwłokami" roślin i ich podpórek. Ja osobiście nie respektuję ogródkowej samowolki, jeśli coś jest nasadzone z sensem to ok. omijam. Jeśli jednak miałabym drżeć o każdego zdechłego badyla wetkniętego w osiedlowy trawnik to nie małabym gdzie spacerować z psem. W Warszawie są służby, które dbają o zieleń miejską, sadzą z sensem i tak aby rośliny zdobiły i nie przeszkadzały w rekreacji i tego należy się trzymać. Przykładem są Pola Mokotowskie.[/QUOTE]

    To prawda, że ludzie często bezmyślnie sadzą co im się podoba. Sąsiad próbował posadzić tuż pod oknem DĄB! Problem w tym że ja mieszkam piętro nad nim. Wcale mi nie leży za parę lat mieć widok z okna na kupę liści... Ale oczywiście po co pytać sąsiadów o zdanie.

    [quote name='Beatrx']no ale przecież Ty im nie bronisz upiększać terenów:evil_lol: jeśli w regulaminie jest tylko taki zapis to nie ma to absolutnie nic do wyprowadzania psów. u mnie np. jest wyraźnie napisane, że psy mają być wyprowadzane na smyczy, nie wolno z nimi podchodzić do drzewek i krzewów, a nieczystości trzeba od razu sprzątać.[/QUOTE]

    Naprawdę jest taki punkt w regulaminie? Nie wyobrażam tego sobie, przecież psy właśnie najbardziej lubią się załatwiać pod drzewkiem czy krzaczkiem i co to temu krzaczkowi przeszkadza...

  10. Wiem, że nie powinnam się tym przejmować, ale czasami po prostu nie wytrzymuję. Aż mnie korci żeby im coś z tymi drzewkami i krzaczkami zrobić :evil_lol: Najgorsze jest to, że jeden z tych czepiających się ludzi kiedyś sam miał psa i chodził z nim gdzie mu się podobało, przywiązywał go pod naszymi oknami a sam szedl do sklepu. A drugi miał kota, którego wyprowadzał pod swoje okno (i myślicie że po nim sprzątał?), potem kiedy kot zdechł zasadził tam jakieś roślinki i teren zakazany się zrobił. Przecież własny kot załatwiający się pod oknem to co innego niż czyiś pies...

    Co do tych własności, to miałam już okazję (byłam zmuszona) przestudiować cały regulamin społdzielni podczas ataku pierwszego szurniętego sąsiada. Co prawda nikt nie wykupuje terenu na ogródki ale jest tam taki zapis, że popierane jest upiększanie terenu przez mieszkańców, czy jakoś tak... No ale to dalej jest teren spółdzielni, po którym mój pies ma takie samo prawo chodzić, jak właściciel ogródeczka.

  11. Mieszkam w bloku, na osiedlu. Jakaś dziwna moda zapanowała ostatnio, że wiele mieszkańców parteru postanowiło zrobić sobie taki mini ogródek pod balkonem. Weźmy takiego faceta. Najpierw posadził jakieś kwiatki pod swoimi oknami i ogrodził je płotkiem. Jednak to mu nie wystarczyło i posunął się o krok dalej. Po drugiej stronie chodnika posadził jakieś drzewka, krzewy. Nie on jeden. Przy każdym bloku teraz są jakieś rośliny posadzone przez mieszkańców. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ludzie chcą wyjść z psami na spacer. Poznałam już kilku takich "maniaków ogródkowych", którzy mają pretensje do mnie, że przechodzę obok ich ogródka z psem. Tam gdzie jest ogrodzone, nie wchodzimy, ale okazało się, że taki pan posadzi sobie gdzieś na odcinku zieleni parę krzaczków, i już uważa to za swoją własność. Zawsze starałam się, żeby mój pies tam nie sikał, o kupie to już nawet nie było mowy. Ale przejść tamtędy chyba może prawda? Powąchać, pochodzić. Dzisiaj zrobiło mi się bardzo przykro, kiedy obstawił mnie facet za to, że chodzę z psem po "jego" ogródku. To nie jedyna taka sytuacja. Wcześniej, jak mój pies jeszcze byl szczeniakiem, uczepił się nas taki sąsiad, który twierdził, że mój pies "sra mu do ogródka" tak dokładkie się wyraził. Dowodem na to miały być zdjęcia zrobione jakieś 20 metrów od ogródka, na trawniku, gdzie bawiłam się z psem. Ogródek był ogrodzony żywopłotem, także nawet jakby mój pies chciał tam wejść i "nasrać" to by mu się nie udało. Facet nasłał na nas nawet straż miejską, pisał różne listy do spółdzielni. W końcu dał spokój, bo oczywiście okazało się, że nic złego nie robimy. Niestety co jakiś czas znowu spotykam się z takimi ludźmi. Kiedy mówię, że mój pies nic mu nie robi, idzie tylko, nawet nie sika (mimo że nie ma jakiegoś zakazu, że psy nie mogą sikać na trawniku...), to oni zachowują się jakby nic nie słyszeli. Do tej pory to olewałam, ale kiedy idę już w nie najlepszym nastroju i ktoś coś takiego mi powie (a nie są to miłe uwagi typu: proszę nie chodzić tędy, bo coś tam), to można się załamać. Paranoja jakaś, czy ja mam chodzić już tylko chodnikami z tym psem?

    Ma ktoś podobne doświadczenia? Jak radzicie sobie z takimi typami?

  12. [quote name='joannagdansk']a orientuje się ktoś może czy do Wrocławia można wysłać dokumenty pocztą, a nie osobiście?[/QUOTE]

    Można. ;) Tylko liczy się data wpływu a nie nadania, więc jedynie kurierem.

    [B]Czy ktoś jest chętny do mieszkania ze mną we Wrocławiu? Może ktoś szuka współlokatorki? Chciałabym mieszkać z kimś z weterynarii... [/B]

  13. [quote name='wiem co zjem']Niestety wyniki są dopiero w piątek :(

    Jej, to żadna z Was nie uderza do Wrocka??[/QUOTE]

    Ja marzę o Wrocku, ale myślę raczej o niestacjonarnych. No ale nie wiem, jutro się okaże. Masz świetne wyniki, a pisałaś jeszcze raz maturę. Będziesz w tym roku też startować na lekarski? :)

    Nie chcę tych wyników!! Nawet fajne było to oczekiwanie i takie uczucie że się nic nie musi (bo bez wyników to nawet planować trudno) a teraz wszystko wyjdzie na jaw :roll:

  14. [quote name='Pinesk@']
    Borysowa wystarczy wydruk, to właśnie jest potwierdzenie przelewu :P Lub też z banku, z agencji pko, z poczty.[/QUOTE]
    To dobrze, bo już mnie zmylił ten napis że przez pocztę lub bank, dzięki :)

    [quote name='Ola164']
    Pracować będę w Royal Canin jako konsultant ;)
    [/QUOTE]
    To świetna praca dla miłośnika zwierząt jak na początek! Gratki! :)

    Marta, można jeszcze nie zaznaczyć nic, ja tak zrobiłam :)

×
×
  • Create New...