Jump to content
Dogomania

Cherry_Darling

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

Cherry_Darling's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witam! Od kilku lat jestem posiadaczką 2 dużych psów (suczka z hodowli i piesek mieszaniec ze schroniska). W tej chwili przebywają z moim tatą w naszym dawnym mieszkaniu za miastem, cała trójka przyjedzie tu za kilka dni. Pare dni temu przygarnęłam malutkiego, niewidomego pieska w dośc podeszłym wieku. Psiak przez kilka lat przebywał w schronisku (a raczej pseudoschronisku), gdzie był źle traktowany, zaszczuwany i gryziony przez inne psy. Z racji swego kalectwa i malutkich rozmiarów nie był w stanie się bronić. Potem przebywał przez kilkanaście miesięcy w domu tymczasowym, jednak osoba która zapewniła mu dom tymczasowy bardzo chciała znaleźć da niego lepszy dom, gdyż mieszkała w bloku (na wysokim piętrze, co nie ułatwiało życia niewidomemu maluchowi) i pracowała po wiele godzin dziennie. Piesek mimo to jest samodzielny, załatwia się na dworze i świetnie sobie radzi, bo ma doskonały węch i słuch. Mieszkam w domku jednorodzinnym z dużym ogrodem. Dół domu zajmują moi rodzice, a ja mieszkam na piętrze. W grudniu biorę ślub i narzeczony ma niebawem zamieszkać ze mną. Problem jest taki, że maluch źle znosi samotność. Wszystko wskazuje na to, że z całą pewnością powodem nie jest nuda tylko potrzeba bliskości człowieka. Niestety problem jest uciążliwy nie tylko wtedy, kiedy nikogo z ludzi nie ma w domu (taka sytuacja zdarza się raczej rzadko, bo ja jak na razie nie pracuję zawodowo, tylko zajmuje się domem). Chodzi głownie o sytuację, kiedy przebywam na górze. Piesek nie ma wstępu na schody, podobnie jak moje pozostałe psy. Zasady są takie, że "zwierzyniec" przebywa na dole ;) I nie chcę robić żadnych wyjątków, bo w moim domu wszystkie zwierzęta są traktowane jednakowo i sprawiedliwie, żeby nie doprowadzić do zazdrości itp. Poza tym dla niewidomego pieska schody są dość niebezpieczne. Póki co, żeby oduczyć go wchodzenia na górę, kłade na dole schodów "przeszkodę". Tak się złożyło, że już pierwszego dnia maluch bardzo się prezywiązał szczególnie do mnie. Pierwszą noc spędził spokojnie na dole z moją mamą, ale przez później leżał w nocy już pod schodami i rozpaczliwie szczekał i piszał z tęsknoty za mną. Udało mu się nawet sforsować raz przeszkodę, jaką zablokowałam wejście na schody i wszedł na górę pod drzwi mojej sypialni. W ciągu dnia, kiedy jestem na dole, maluch przez większość czasu chodzi za mną, a kiedy siedzę i czytam, pracuje na komputerze lub oglądam tv, idzie do swojego legowiska i spokojnie w nim leży. Jednak mimo to jest bardzo czujny i wystarczy, że wstanę, a on już podnosi łebek albo wychodzi z legowiska i idzie za mną. Niestety maluch rozpaczliwie szczeka i piszczy stojąc pod schodami, kiedy ja przebywam na piętrze, także w dzień. Chwilami się uspokaja, potem zaczyna od nowa. Trochę mnie to przeraża, sądziłam, że kiedy na dole będzie przebywała z nim w nocy moja mama czy tato, nie będzie już czuł się taki samotny. Jednak on szczególnie upodobał sobie mnie. Kiedy schodzę na dół zawsze wita mnie niesamowitym piskiem, radosnym głośnym szczekaniem, machaniem ogona itp. Zachowuje się jakby szalał z radości, mimo, że np. nie było mnie tylko przez 5 minut. Z jednej strony bardzo mi go żal, ale z drugiej wiem, że nie mogę siedzieć z nim przez cały czas, zbyt wylewnie się z nim witać i poświęcać mu uwagę przez cały dzień, bo nigdy się tego nie oduczy :( Nie miał okazji jeszcze zapoznać się z moimi dwoma psami, ale nie wydaje mi się, żeby ich towarzystwo sprawiło, że zmieni swoje zachowanie. W domu tymczasowym też były inne pieski, jednak on szczekał z tęsknoty za opiekunką, kiedy ta wychodziła do pracy. Widzę, że przywiązany jest szczególnie do ludzi, a raczej do konkretnych osób. Chciałabym znaleźć jak najlepsze wyjście z tej sytuacji, bo moja mama ma bardzo ciężką pracę, wcześnie wstaje i nie może nawet w nocy się wyspać przez piski psiaka :( Póki co jakoś to znosi, ale widzę, że na dłuższą metę będzie ją to bardzo męczyć. Podobnie narzeczony - lubi zwierzęta, ale nie do tego stopnia co ja. Jest zwolennikiem umiaru i w takich sprawach przemawia przez niego rozsądek, a ja podchodzę bardziej emocjonalnie do krzywdy zwierząt i jakoś tak mi było żal tego maleństwa, że po prostu chciałam po tych wszystkich latach cierpień dać mu kochający dom i zapewnić spokojną starość. Narzeczony był przeciwny przygarnianiu tego malucha, uważał, że to kłopot przygarniać kolejnego psa i "robić z domu zoo", jednak zostawił mi wolną rękę. On rownież ma ciężką i odpowiedzialną pracę (zawodowy kierowca) i potrzebuje w nocy trochę się wyspać, a boję się, że przez pieska to będzie trudne i wkrótce moja rodzina zacznie mieć dosyć tego biedaka. Nie chcę go oddawać, bo pies to nie zabawka i jeśli już się go przygarnęło, to trzeba zachowywać się odpowiedzialnie i ponosić konsekwencje swojej decyzji. Poza tym pokochałam go niemal od pierwszego wejrzenia i jak widzę jak to biedactwo okazuje wdzięczność za każdy est zainteresowania to łzy mi się cisną do oczu i nie potrafię sobie wyobrazić, że mogła by go spotkać jeszcze jakaś krzywda. Bardzo prosiłabym o jakieś porady - czy jest szansa zmienić zachowanie niemłodego już pieska po przejściach? Jeśli ktoś z Was kochani wie jak go trochę odzwyczaić od takich zachowań i sprawić, żeby nie czuł się tak mocno przywiązany, a wręcz uzależniony od mojej obecności i żeby nie szczekał i nie wył kiedy przebywam na górze, to będę bardzo wdzięczna za pomoc. Oczywiście wszelkie drastyczne metody typu obroże przeciwszczekowe na ultradzwięki czy impulsy elektryczne nie wchodzą w gre - piesek już wystarczająco dużo złego przeżył i jest wystarczająco przerażony, żeby mu jeszcze dokłądać bólu i stresu.
×
×
  • Create New...