Jump to content
Dogomania

Fidelma

Members
  • Posts

    6
  • Joined

  • Last visited

About Fidelma

  • Birthday 07/09/1980

Converted

  • Biography
    Kobietą. Córką. Siostrą. Przyjaciółką.
  • Location
    Sandomierz/Kraków
  • Interests
    Gotowanie, trekking, psy, konie, ludzie:)
  • Occupation
    Kobieta Orkiestra:)

Fidelma's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witam, nazywam się Marcin Kułagowski i jestem prezesem Sandomierskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt. Nie jestem użytkownikiem Dogomanii, dlatego pozwalam sobie jednorazowo skorzystać z konta koleżanki. Drodzy Państwo, końcem listopada ubiegłego roku tuż po walnym zebraniu Stowarzyszenia Soema otrzymała informacje od naszego skarbnika, iż w myśl przepisów księgowych faktury z akcji „Sterylka” (wystawiane na stowarzyszenie przez gabinety weterynaryjne, a kwoty z nich przelewane na prywatne konta) muszą być odpowiednio opisane. Opis musi zawierać dane osoby i uzasadnienie przelewu. Po otrzymaniu informacji Soema zobligowała się „załatwic” sprawę do 23.12.11 r. Od tamtej pory kontakt się urwał. W związku z tym zarząd (a nie jak twierdziła Soema księgowa) podjął decyzję o zablokowaniu płatności do czasu uregulowania spraw fakturowych. Mamy dość ciągłych tłumaczeń Soemy o braku czasu. Biorąc na siebie trud prowadzenia kilku akcji musiała wiedzieć o tym, jak ciężko będzie wszystko ze sobą pogodzić. Błyszczenie na Dogomanii i morze pochwał wygrało z obowiązkowością, uczciwością i przestrzeganiem podstawowych zasad. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy na niczyje pstryknięcie palców. Z moich dzisiejszych rozmów z księgową jasno wynika, że Soema sfinalizowała z nią sprawy faktur dopiero 13 stycznia tego roku, ale informacje o tym od samej Soemy uzyskałem dopiero w ubiegły czwartek. To jasno pokazuje jak ważne dla Soemy są Państwa pieniądze i zapytania. Nie jest prawdą, że stowarzyszenie wykorzystuje akcję „Sterylizacji” do własnych celów. Zgodziliśmy się udostępnić subkonto Soemie, na jej własną prośbę nie wnikając w szczegóły poprzedniej współpracy sterylkowej z SOS Bokserom. Zaufaliśmy jej doświadczeniu. Zaufaliśmy, a teraz z zaskoczeniem czytamy kolejne posty na tym wątku. I gwoli wyjaśnienia, to nie my a Soema własnoręcznie wpisała w/w akcję na naszą stronę internetową. Zarząd stowarzyszenia nie wykazuje zlej woli, a jedynie wymaga wywiązania się z podjętych obowiązków. Nie my nałożyliśmy je na Soemę, ale w sytuacji w której chodzi o faktury, przelewy i prawo księgowe pobłażliwi nie będziemy. Dodatkowo chciałem przypomnieć, że przez półtora roku ani razu nie przyszło nikomu z nas do głowy wymagać od Soemy ponoszenia kosztów związanych z subkontem. Wszystkie opłaty księgowe opłacamy z głównego konta stowarzyszenia. Aktywni członkowie stowarzyszenia to osoby pracujące zawodowo, mające rodziny i dodatkowo zajmujące się Przytuliskiem. Mamy dość sytuacji, w których osoba będąca na stałe w Krakowie, nie udzielająca się na Wiśniowej potrafi kontaktować się z nami jedynie w tonie mocno roszczeniowym, zawoalowanym, pełnym niedomówień i półprawd. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i wymagamy by tak nas traktowano. Bardzo proszę wszystkie osoby chcące uzyskać więcej informacji na temat przelewów i zaistniałej sytuacji o kontakt mailowy [email][email protected][/email]. Dostęp do konta mailowego gmail ma tylko Soema i nikt inny ze Stowarzyszenia. Drodzy Państwo, Stowarzyszenie nie ma nic do ukrycia, dysponujemy wyciągami z konta, rozliczeniami i dobrą wolą. Natomiast na arogancję, mijanie się z prawdą, butę i nieumiejętność rozdzielania spraw prywatnych od służbowych będziemy reagowali zdecydowanie. Raz jeszcze proszę o kontakt via mail. Tu na Dogomanii odpowiadać na pytania nie mam możliwości. pozdrawiam Marcin Kułagowski
  2. Zapraszam na bazarek, z którego ewentualne pieniązki pójdą na leczenie i sterylizację dwóch bernenek i podhalanki pod opieką Fundacji Pasterze

    index.php?get=1&f=1

  3. Jako że dużo się dzieje w Przytulisku na Wiśniowej, a dzieję się dzięki Dobrym Ludziom, to postanowiłam popełnić list dziękczynny do tych Dobrych Ludzi właśnie:) Na Dogomanii wątkiem o Wiśniowej rządzi Soema, ale mam nadzieję że mi wybaczy to wtrącenie:) Kiedy z początkiem roku zaczynaliśmy na nowo budować Sandomierskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt i podległe mu Przytulisko, mieliśmy na koncie 180 zł, głowy pełne planów i nadzieję na współpracę z Urzędem Miasta, mieszkańcami Sandomierza i potencjalnymi sponsorami. Jednak z każdym dniem okazywało się, że owszem jest mnóstwo osób, które chcą oddać do nas psiaka, ale niestety niewielu jest takich, którzy chętnie przygarną bezdomnego, ewentualnie wspomogą Przytulisko. Zacisnęliśmy pasa, schowaliśmy dumę do kieszeni i rozpoczęliśmy powolny marsz ku lepszemu:) prosiliśmy o pomoc wszystkich wokół:) zaangażowaliśmy w akcję "Przytulisko na Wiśniowej" nasze rodziny, przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych. Wreszcie zaczęło dziać się coś dobrego, wreszcie pojawił się progres. Odnotowaliśmy pierwsze udane adopcje, pojawili się darczyńcy i wolontariusze:) Ale 19 maja przyszła Wielka Fala i zalała prawobrzeżną część Sandomierza. Domyślaliśmy się, że trafi do nas kilka psów z zatopionych terenów i zaczęliśmy się do tego przygotowywać. Ale ich ilość absolutnie nas zaskoczyła. Nie mieliśmy na tyle karmy, bud, obroży, legowisk ani rąk do pracy, żeby zapewnić psiaczkom przynajmniej podstawową opiekę. Przywożono na Wiśniową podtopione i poobijane, wystraszone i zdezorientowane, stare i młode, szczenne suki i rasowych arystokratów. Małe kundelki i potężne wilczury. Takie, które dały się głaskać, takie które agresją reagowały na każdy gest i w końcu takie, które czołgały się i siusiały pod siebie gdy tylko zwracaliśmy się w ich stronę. Każdemu psiakowi poświęcaliśmy tyle czasu ile byliśmy w stanie. Karmiliśmy (zaciągając długi w kolejnych sklepach), leczyliśmy ("na zeszyt"), budowaliśmy prowizoryczne kojce i "lewe" budy. Z przerażeniem odnotowaliśmy kolejnych nowych Przytulnych. Każde z nas pracuje, mamy rodziny i swoje życia. Przez te 5 tygodni wszystko zeszło na dalszy plan. Liczyło się Przytulisko i tak naprawdę nic poza nim. Żeby była jasność: Wiśniowa to tylko przejściówka. Nie ma tam ani prądu ani wody. To stara centrala nasienna, która w tym momencie jest własnością syndyka. Powinno już nas tam nie być, ale zyskaliśmy kilka miesięcy, bo zrobiło się o nas głośno i nie ma odważnego, który wywiezie powodziowe psiaki do kieleckich Dymin. Wodę przynosimy w 5 litrowych baniakach od zaprzyjaźnionych sąsiadów, brak prądu już nam tak nie przeszkadza, bo latem dni są długie:) Kontynuując więc, poświęciliśmy Przytulisku wszystko, ale i tak okazało się że to za mało. Postanowiliśmy apelować o wsparcie wykorzystując internet. Facebook i Dogomania (którą poznaliśmy dzięki Karinie, którą z kolei zesłały nam Dobre Duchy) zapoczątkowały prawdziwą lawinę pomocy. Przytulni są na setkach forów, piszą o nich w gazetach, mówią w radiu i pokazują w telewizji. Wszystko to dzięki Wam! Na konto Stowarzyszenia każdego dnia wpływają pieniądze, na Wiśniowej mijają się dziesiątki kurierów i listonoszy z paczkami, poznaliśmy mnóstwo ludzi, którzy postanowili zobaczyć jak to u nas jest i przywieźli dary osobiście:) I wreszcie, co dla nas bardzo ważne, pojawili się nowi wolontariusze. Usłyszeli o nas i postanowili pomóc:) Sympatyczni, pełni energii i dobrych chęci. Przytulni zaakceptowali ich właściwie od razu:) Najwięcej radości w tym szalonym okresie miały psiaki, bo wciąż na teren Przytuliska wpadalii goście (kurier, listonosz, kierowca, dostawca, darczyńca, przypadkowy ludź, rodzina ludzia, wolontariusze) a to oznaczało głaskanie, drapanie, rzucanie piłką, tiutianie i podgryzanie:) Kompletna jazda bez trzymanki! Dodatkowo na początku czerwca pojawiła się szansa na pomoc wprost z Holandii (Karina czy ja Ci już dziękowałam?:)). Ktoś komuś przez Dogomanię, potem ktoś komuś jeszcze dalej i zainteresowały się Kudłatymi Powodzianami holenderskie fundacje:) Zorganizowały zbiórki i w efekcie przyjechał pod Kraków tir pełen karmy, obroży, leków, legowisk, bud, kocy i setki innych niespodziewanek:) Lwia część z nich dostała się Przytulisku na Wiśniowej. Odżyliśmy. Mieliśmy czym karmić Przytulnych, spłaciliśmy długi w sklepach i lecznicy, budujemy nowe budy, a ludzie wiedzą o nas, przyjeżdżają, dzwonią i chcą adoptować psiaczki:) Problem, który niestety spędza nam sen z powiek (o ironio, po tej miesięcznej karuzeli) to nowe lokum. Miasto nam nie pomoże, dano nam to jasno do zrozumienia, więc musimy poradzić sobie sami. Nic nowego, ale tym razem to ogromne przedsięwzięcie. Musimy zbudować nowe Przytulisko:) damy radę, bo nie mamy innego wyjścia. Tym razem jednak będzie ciut lepiej, bo wiemy, że na Dobrych Ludzi liczyć wciąż możemy:) Kończąc ten dłuuuugi elaborat, raz jeszcze chciałam podziękować w imieniu Opiekunów Przytuliska, Przytulnych i swoim własnym. Dzięki Wam udało nam się przeżyć ten cholernie ciężki miesiąc. Podziękowałam w ten sam sposób ludziom z Facebooka, dziękuję i Dogomaniakom. Dzięki Karinie poznałam to forum i przyznać muszę, że kompletnie zaskoczyła mnie Wasza siła, energia, zapał i zaangażowanie. Dajecie nadzieję na to, że warto się starać, warto walczyć. dziękuję monia
  4. [quote name='anhata']Soema, daj znać koniecznie na jakiej stronce itd. To był reportaż o zwierzętach z Sandomierza ?[/QUOTE] powtórkę reportażu można oglądnąć tu: [URL]http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/magazyn-ekspresu-reporterow[/URL] :)
  5. Potęga internetu ciągle mnie zadziwia:) na FB jesteśmy tu : [URL="http://www.facebook.com/#%21/group.php?gid=243089909645&ref=ts"]http://www.facebook.com/#!/group.php?gid=243089909645&ref=ts[/URL] i tu: [URL="http://www.facebook.com/#%21/event.php?eid=128167143866000&ref=mf"]http://www.facebook.com/#!/event.php?eid=128167143866000&ref=mf[/URL] Tam też odzew jest niesamowity:) serce rośnie. dziękujemy.
×
×
  • Create New...