Jump to content
Dogomania

naszejeze

Members
  • Posts

    15
  • Joined

  • Last visited

Contact Methods

  • Website URL
    http://www.naszejeze.org

Converted

  • Location
    Polskie Stowarzyszenie Ochrony Jeży NASZE JEŻE

naszejeze's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [FONT=Arial][SIZE=2]Witam[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Od czasu do czasu docierają do nas zapytania od osób pragnących przygarnąć lub wręcz adoptować jeże do domu czy ogródka. Korzystając z tego forum pragnę nieco przybliżyć ten temat.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Jeży nie można przygarnąć lub adoptować, gdyż prawnie objęte są ochroną ścisłą. W grę wchodzić może wyłącznie czasowa i kontrolowana opieka nad jeżem w okresie leczenia i rehabilitacji (latem do kilku tygodni lub przez całą zimę). Po tym okresie jeż będzie odebrany przez uprawnionego opiekuna i przemieszczony do środowiska naturalnego w miejsce uzgodnione z daną Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Do przechowywania jeża każdorazowo potrzebne jest zezwolenie na piśmie oraz wykazanie się odpowiednimi warunkami: kojec zabezpieczony przed ucieczką jeża ale i przed ingerencją osób trzecich i zwierząt, domek, wybieg, roślinność itd. Karmienie jeża oraz obserwacja zachowania odbywa się wyłącznie nocą. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Podczas opieki czasami są konieczne wizyty u wskazanego weterynarza i trzeba to zapewnić (transport, koszty). Opieka w mieszkaniu w bloku nie wchodzi w grę. Na działce zaś, trzeba wydzielić kojec z roślinnością do spokojnego mieszkania jeża o powierzchni 2-3 m2 na czas leczenia oraz przynajmniej 16-25 m2 na czas rehabilitacji.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]W dzień jeże śpią i w związku z tym nie jest możliwe natarczywe hałasowanie na tym terenie i w sąsiedztwie - także przez szczekające psy. Konieczne jest też codzienne sprzątanie w kojcu - wyłącznie przed południem.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Dla zaakceptowania miejsca musimy mieć przesłanych kilka fotografii działki, ogrodzenia, otoczenia i opis co jest w sąsiedztwie. Na działce powinny być trawy i krzaki a nie kostka betonowa.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Jeże wydają różne dziwne dla człowieka dźwięki i podczas leczenia i rehabilitacji opiekun musi pilnie je nasłuchiwać oraz obserwować zachowanie jeża, bo są one ważną wskazówką stanu zdrowia jeża. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Jak widać, opieka nad jeżem nie jest łatwa i wymaga sportego samozaparcia i dyscypliny. Opieka ma charakter codzienny, więc nie wchodzą w grę wyjazdy na dłużej niż doba.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Jeśli ktoś nie dysponuje takimi warunkami, to najlepszym sposobem pomocy jeżom jest pomoc finansowa naszemu stowarzyszeniu a także członkowstwo (zapraszamy), gdyż utrzymujemy się wyłącznie ze składek i darowizn. Wszyscy pracujemy społecznie, a pozsykane środki idą w całości na działalność statutową - czyli na ratowanie jeży.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Pozdrawiam wszystkich sympatyków zwierząt a szczególnie jeży, Jerzy Zembrowski - Prezes Zarządu Polskie Stowarzyszenie Ochrony Jeży NASZE JEŻE [URL="http://www.naszejeze.org/"]www.naszejeze.org[/URL] [/SIZE][/FONT]
  2. Witam Są niestety, i głupie odpowiedzi, i głupie pytania. Ktoś kiedyś napisał, że gdyby na świecie nie było głupców, to i mędrców nikt by nie zauwazył. Ale chyba nie w tych kategoriach mamy dyskutować, prawda? W swoich opisach pragnę podkreślić, iż w przypadku jeży, nie wchodzi w grę jakiekolwiek eksperymentowanie zarówno w zakresie żywienia czy dokarmiania, jak i opieki. Związane jest to ze specyficznym organizmem jeży - co zostało zbadane i opublikowane. Zatem, nie podejmę dyskusji na temat odstępstw i ich skutków od zaleceń specjalistów. Proszę nie spłycać tematu, bowiem w naszym serwisie jest jednoznaczne odniesienie do rodzaju i nazwy karmy taniej, a z tego co Pani Pisze, ktoś może wyciągnąć zbyt pochopne i błędne wnioski. Czy o to Pani chodzi?
  3. [quote name='basia']... Tak samo jak wszędzie piszą, że jeż nie może pić mleka a u moich znajomych jeże w kolejce czekają na dojenie krówki i nawet kota od miski odganiaja żeby tylko się do mleka dorwać. Uprzedzając stwierdzenie, że nie zawsze to zdrowe co nam smakuje, pragnę dodać, że jeże tam żyja całymi familiami od wielu lat.[/QUOTE] Pani Basiu Pisze Pani, iż nie kwestionuje porad w serwisie, a jednak ... Zakazy w karmieniu jeży nie są pobożnym życzeniem, lecz wynikiem badań. Jeże nie przyswajają niektórych składników mleka krowiego, co potem odbija się na ich życiu. Jeże karmione mlekiem krowim za jakiś czas (zwykle od kilku tygodni do kilku miesięcy) ciężko chorują i odchodzą z tego świata w strasznych męczarniach. Wtedy jednak, nie przychodzą po mleko te jeże, lecz nstępne nieświadome pułapki. Ci Pani znajomi trują jeże - zapewne nieświadomie. Nikt nie sprawdza jakim zdrowiem żyje jeż po kilku miesiącach - prawda? A te jeże, co żyją od wielu lat, to nie są jeże karmione mlekiem krowim. Proszę więc o chwilę rozptropności - dla dobra jeży! Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski PSOJ NASZE JEŻE [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL]
  4. Do Greven Odpowiedziałem rzeczowo i bez podtekstów na Pani pytanie o błędy: [I]"czy ja coś źle zrobiłam?" [/I] Co do Pani tonu wypowiedzi - pominę. Jeśli [I]forumowe życie"[/I] upoważnia Panią do formy "ty", to żałuję, iż odpowiadałem. Mam tylko nadzieję, że na tym skorzystają przyszłe jeże, które Pani spotka.
  5. [quote name='Greven']Ja w zeszłym roku jesienią znalazłam na drodze malutkiego jeża. Mieszkał w dużym transporterze wyścielonym sianem, który stał w zimnym pomieszczeniu, jadł kocie jedzenie... w pewnym momencie ucichł, poszedł spać zwinięty w ciasny kłębek. Niestety nie obudził się wiosną... czy ja coś źle zrobiłam? :shake: Od tej pory boję się wziąć jeża. Na szczęście tej jesieni żadnego "zabłąkanego" nie widziałam.[/QUOTE] Popełniła Pani błąd już na początku. Schwytanego jeża należało najpierw zważyć a potem w zależności od wagi konsultować decyzję z kimś, kto się zna na jeżach. Słowo "malutki" nic nie mówi. Kilka dni temu zgłosił się do mnie pan z "malutkim" jeżem - jak twierdził przez telefon. Okazało się, że ten jeżyk ważył 800 G i był całkiem zdrowy! I powędrował do środowiska do zimowania. Jakie błędy Pani popełniła? Mogło być ich wiele: 1. Zła karma (nie podaje Pani szczegółów). 2. Zbyt niska temperatura w pomieszczeniu. 3. Brak wody do picia. 4. Chemiczne zapachy w pomieszczeniu. 5. Zbyt mało siana w legowisku. 6. Brak domku dla jeża. Możliwe, że wszystkie razem? Na przyszłość, przed zamiarem opiekowania się jeżem, proszę zapoznać się z materiałami ba ten temat w naszym serwisie [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] - po to przecież go prowadzimy. Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL]
  6. [quote name='ata'] Tekst wklejam na prośbę zbanowanej dogomaniaczki ;) [SIZE=2][FONT=arial]Uwaga ,na znalezione male jeze![/FONT][/SIZE] [SIZE=2][FONT=arial]W listopadzie duzo jezy przygotowuje sie do snu zimowego ,dlatego nie nalezy wszystkich jezy znalezionych zabierac do domu. Milosnicy zwierzat radza , zeby ratowac tylko jeze slabe ,chore.Tym wlasnie jezom nalezy pomoc.[/FONT][/SIZE] [SIZE=2][FONT=arial]Wlasnie w listopadzie duzo jezy jest w w drodze ,celem poszukiwania jedzenia.Pomagamy jezom co waza nie wiecej niz 500gr. Takie jeze w porze zimowej czesto umieraja z powodu wychudzenia.[/FONT][/SIZE] [SIZE=2][FONT=arial]Dlatego takie slabe ,chude jeze karmimy pokarmem dla kotow z puszki z dodatkim platkow owsianych,albo usmazonym jajkiem ,lub mielonym miesem.Nie podajemy nigdy mleka czy swiezych owocow,gdyz jeze ich nie trawia .[/FONT][/SIZE] [SIZE=2][FONT=arial]Rowniez pasozyty oslabiaja organizm jezy .[/FONT][/SIZE] [SIZE=2][FONT=arial]Dobrym miejscem do przetrzymania jeza jest duzy karton w ktorym umieszczamy maly kartonik jako miejsce dla spania.Na spod kartona wkladamy gazety ,ktore codziennie zmieniamy.Gda jeze osiagna wymagana wage 600-700 gram karton umieszczamy w chlodnym pomieszczeniu np.szopka w ogrodzie czy na podworku,chlodna piwnica.Na wiosne przed wyprowadzeniem jeza na wolnosc ,na lono natury znowú powtornie go dokarmiamy.Ich waga musi osiagnac ca.700 gram[/FONT][/SIZE] [/QUOTE] Wypadałoby podać nick osoby zbanowanej - prawda? Co do tekstu, dopóki autor jest anonimowy, dopóty jego wartość jest zerowa! Oprócz tego, błędy merytoryczne - już nie mówiąc o lekceważeniu czytających przez nie używanie polskich liter. Błędy i sprostowania: 1. Chwytać można wyłącznie jeże chore lub osłabione - tak stanowi prawo - i to wyłącznie i na czas leczenia, po którym muszą być zwrócone do środowiska ich życia. 2. Graniczną wagą pozwalającą przeżyć zimę na wolności jest 600 G a najlepiej 700 G - tak podają specjaliści. 3. Zabierając tuż przed mrozami jeża o wadze niższej niż podane, należy powiadomić o tym lokalną RDOŚ lub nas (dla uzyskania zezwolenia). Lokum dla jeża na zimę, to nie karton w kartonie, lecz karton z sianem i wyciętym wejściem postawiony w kojcu o powierzchni min. 6 m2 i temperaturze +7 do +13 C. 4. Karma dla jeża jest ściśle określona, a z mięs tylko wołowe mielone. Zamiast pisać szczątki informacji i siać zamęt, lepiej skierować pytających do serwisu [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] gdzie w np. dziale [B]Poradnik[/B] jest wszystko o domkach, legowiskach i karmieniu jeży - także w aspekcie przepisów prawnych. Proszę pamiętać, iż jeże są objęte ochroną ścisłą wymagającej ochrony czynnej, zaś porady nieautoryzowane są karygodne! Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski - Prezes Polskie Stowarzyszenie Ochrony Jeży NASZE JEŻE [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL]
  7. [quote name='Edzina']Zauwazylam ten watek na miau i skierowalo mnie tutaj. :-) Moge pomoc jakby co. Mamy spory ogrod, ktory moze byc terenem przejsciowym do przyzwyczajania jezy do srodowiska naturalnego. Albo - jesli takie sa wymagania - moge przyjac ich kilka do siebie, np. 2-3, ale chyba lepiej same samce lub samiczki, zeby mi sie nie porozmnazaly. :-) W okolicy mam duzo lasow, wiec po adaptacji - moge je tam wyniesc. Kiedys znalazlam na drodze mlodego jezyka obok drugiego - juz rozjechanego. Zabralam malego, nakarmilam i wypuscilam daleko w lesie, bo to byl okres jesienny, wiec musial sie przygotowac do zimy.[/QUOTE] 1. Jeż dla przeżycia zimy, tuż przed nadejściem mrozów powinien ważyć nie mniej niż 500 G (w zachodniej Polsce) oraz 600 G (w pozostałej strefie). Im bardziej sroga zima, tym większa waga jeża musi być zapewniona. 2. Młode jeże nie hibernują. Jeże urodzone wiosną, mają duże szanse do zwiększenia wymaganej wagi przed zimą. Jeże urodzone późnym latem lub jesienią, bez pomocy człowieka raczej nie przeżyją - stąd tak ważna jest pomoc napotkanym młodym jeżom w okresie listopada. 3. Jeśli jeż przebywa w mieszkaniu, gdzie żyją ludzie, tj. w temp. +20 C, jeże nie wejdą w stan hibernacji a najwyżej w stan dłuższego spania (seriami nawet po 3 tygodnie). 4. Jak podają specjaliści, najlepszą temperaturą dla jeża zimą w pomieszczeniu przebywającego pod opieką człowieka, jest przedział +10 do +13 C. Do tego celu najlepsza jest piwnica z oknem lub pomieszczenie gospodarcze z oknem. Jeż musi mieć zapewnioną czystą wodę do picia, karmę wystawianą 2 razy na dobę (po południu i późnym wieczorem) oraz własny domek wypełniony sianem i spokój. Więcej na ten temat w naszym serwisie [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] 5. Jak tylko nadejdzie wiosna, a temperatura na zewnątrz w nocy podniesie się do +10 C i jeż będzie coraz bardziej aktywny, należy go niezwłocznie wypuścić do środowiska naturalnego. Takie miejsce musi być starannie dobrane - najlepiej w okolicy, gdzie spotyka się jeże, ale nie w mieście, lecz poza miejsowościami. W razie jakichkolwiek wątpliwości, lepiej jest skontaktować się z nami - pomożemy. Pora do wypuszczenia, to wieczór. Należy w miejscu wypuszczenia postawić talerzyk z dotychczasową karmą i na wszelki wypadek przez pierwsze kilka dni do talerzyka karmę dokładać - tylko wieczorem. Nie zapomnijmy też o płaskim talerzyku z wodą, ale takim żeby jeż nie przewrócił stając łapką (najlepsza jest czysta popielnica lub duża czysta pokrywka). Potem jeż da sobie radę - jeśli tylko zbytnio nie przymilaliśmy się jeżowi. Widziane w materiałach TV sceny głaskania i pieszczenia jeża są karygodne! Dotykanie jeża należy ograniczyć do niezbędnego minimum: ważenie lub kąpiel. Jeż nie może poszukiwać potem człowieka dla uzyskania pożywienia! 6. [B]Edzina[/B] napisała o podkarmieniu jeża jesienią. Jeśli jeż miał wagę ok. 500 G, taka akcja pomogła mu. Jeśli ważył mniej, zapewne nie przeżył zimy. Jak ocenić wagę jeża bez ważenia? Jeśli ma rozmiary przynajmniej dużej gruszki (długość ponad 16 cm), waży ok. 400 G. Dobrą pomocą jest przyjrzenie się kolcom. Jeż młody ma kolce poukładane równolegle. Jeż dorosły ma kolce biegnące na zasadzie "niemal każdy w inną stronę". 7. W sprawie oślepionego jeża ze Zgierza, sprawa wygląda następująco. Po moim kontakcie z szefową schroniska MEDOR w Zgierzu (Panią Andrzejewską) oraz naszym apelu, znaleźliśmy małżeństwo z przedmieść Łodzi mające chęć opiekować się tym jeżem dożywotnio (z wyśmienitymi warunkami latem i zimą). Powiadomiłem o tym Kuziomskiego z Krakowa. Niestety, ktoś podstawiony powołując się na nas, w dniu kiedy to małżeństwo miało jeża przejąć, wcześniej rano zgłosił się do schroniska i jeża podstępnie odebrał bez naszej wiedzy. Potem okazało się, że jeż w świetle kamer TV wylądował na dworcu w Krakowie, gdzie Kuziomski jeża zabrał do siebie. Owszem, scenka była wzruszająca - a jakże. Byliśmy i jesteśmy temu przeciwni, bowiem Kuziomski nie ma warunków do przetrzymywania aż 64 jeży na 30 m2 powierzchni. Przypominam, że jeż wymaga wybiegu o powierzchni nie mniejszej niż 2 m2. Zatem, 64 x 2 = 128 m2 !!! A gdzie miejsce na łóżko, meble i komunikację? Taka ilość jeży musi "kisić się" w fatalnych warunkach - o czym mieliśmy doniesienia sąsiadów Kuziomskiego. Niestety, widocznie panu Kuziomskiemu chodziło o efekt finansowy, a nie poszkodowanego jeża, bo istotnie, po tym programie w TVN, do niego posypały się ogromne ilości wpłat (o czym wiemy bezpośrednio od tych osób, które mu pieniądze wysłały). Tym stanem jesteśmy oburzeni, bo wygląda na to, że mają rację ci, którzy alarmują nas, że pod pretekstem opieki nad jeżem, wyłudza się pieniądze jako sposób na życie. Czy padliśmy ofiarą oszusta? Zupełnie możliwe - a ja chyba najbardziej, bo od lutego br. temu człowiekowi poświęciłem 7 miesięcy życia i kilka tysięcy zł pomocy. 8. W dniu 04.11.2009 r. dyrektor RDOŚ w Krakowie poinformował nas, że Kuziomski nie wpuścił do swojego mieszkania wysłanej komisji, która planowała sprawdzić warunki, w jakich 64 jeże przebywają u niego. Sprawa została przekazana do GDOŚ! Wobec tej sytuacji oraz napływających do nas coraz liczniejszych negatywnych informacji o tym człowieku, zawiesiliśmy współpracę z Kuziomskim - do czasu wyjaśnienia tego stanu. Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL]
  8. [FONT=Arial][SIZE=2]Witam[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Z nieukrywaną radością informuję, iż wreszcie wszystkie jeże opisane w wątku przez Dreag są już wyzwolone. Matka jeży jest na wolności od września (opis znajduje się w naszym serwisie w dziale [B]Nasze działania[/B]), zaś trzy młode są pod opieką członków naszego stowarzyszenia oraz naszej specjalistki Kasi Pudzyńskiej. Szczegółowy opis i fotografie o trzech jeżach jest zamieszczony w naszym serwisie w dziale: [B]Leczenie[/B]. B[/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2]ędą opisywane dalsze zdarzenia i prowadzone dzienniki przez opiekunów jeży i je także będziemy tu zamieszczać. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Cieszę się, że trafiłem na takie osoby, bo dają wspaniały i szlachetny przykład innym jak wiele można pomóc tym kolczastym istotom. Rola Kasi Pudzyńskiej jest dla nas niezwykle ważna, bo na taką właśnie współpracę czekałem i takiej nam potrzeba. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Dzięki takim opiekunom nasze stowarzyszenie nabiera wartości. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial]Zapraszam do śledzenia tej historii i pozdrawiam wszystkich miłośników zwierząt.[/FONT] [FONT=Arial]Jerzy Zembrowski[/FONT] [FONT=Arial][URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL][/FONT]
  9. Przypadek Milicza opisaliśmy w naszym serwisie [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] Muszę przyznać, że fakt iż tacy zwyrodnialcy są, jest dowodem braku wychowania dzieci przez rodziców oraz porażką szkół. Naszym zdaniem, wyrok jest zbyt łagodny, a dotkliwe kary powinny objąć także rodziców! A co robili nauczyciele na swoich lekcjach? Co ta młodzież wyniosła ze szkół? Gdzie te czasy, gdy nauczyciele ucząc wychowywali, a wychowując uczyli?
  10. [quote name='Nemi']O ile dobrze pamiętam, Pan Zembrowski właśnie tak mi mówił. Wydrukować i wysłać pocztą. Pomyślałam sobie, że chodzi o to, żeby w dokumentacji Stowarzyszenia były dokumenty z oryginalnymi podpisami. Ostatnio nie mogłam się z nim skontaktować - spróbuję dziś i dam znać :lol:[/quote] Witam Istotnie, przez ostatnie 6 dni trudno było się do mnie dodzwonić, gdyż od 25 do 30 września odbyłem podróż B-stok > W-wa > Łódź > Wrocław i z powrotem, bowiem werbowałem sponsorów oraz penetrowałem ministerstwa w poszukiwaniu finansów dla PSOJ NASZE JEŻE. Nie przywiozłem worka pieniędzy, ale też i odmów nie miałem. Może coś z tego wyjdzie, ale dopiero ... na wiosnę. Szukam dalej! Ilość członków powoli, ale za to rośnie, to już nie jest źle. Wprawdzie, miesiąc temu aż 43 osoby zadeklarowały członkowsto, tymczasem z tej listy zaledwie 12 osób dotrzymało słowa. Tu moja prośba: rozejrzyjcie się Państwo w swoim środowisku: może są osoby chętne do nas przystać oraz sponsorzy nie żałujący parę groszy na pomoc? Zdaję sobie sprawę, że nikt nie wyrzuca pieniędzy, ale są przecież tacy, co nie pożałują na szczytny cel. Nie wszyscy wolą szastać pieniędzmi na lewo i prawo byleby tylko zaspokoić swoją próżność i wywyższać się nad znajomymi. :angryy: Warto kogoś przekonać, aby dał datek na cel charytatywny - to doskonale podnosi morale i polepsza samopoczucie - nasze i darczyńcy. Człowiek, to brzmi dumnie. Sprawdźcie więc, ilu obok Was patrzy na świat dalej niż czubek własnego nosa? Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski
  11. [quote name='malagos']Mam pytanie techniczne, tylko proszę się nie śmiać: Wchodzę na stronę Nasze Jeze, wchodzę w zakładkę "Zostań członkiem".. i co? Mam wydrukoać deklarację iwypełnic ją , załączyć dowód wpłaty składki członkowskiej i wysłać? :oops:[/quote] Witam Po ściągnięciu i wydrukowaniu formularza deklaracji członkowskiej, należy ją wypełnić i osobiście podpisać. Potem przesłać ją do nas pocztą listem zwykłym (wszystko dochodzi). Ta procedura wynika z konieczności istnienia własnoręcznego podpisu - wymogi prawne. Jako, że przynależność do stowarzyszeń jest dobrowolna ale świadoma. Dowodu wpłaty nie trzeba wysyłać, gdyż każda wpłata na konto jest odnotowywana. Z chwilą, gdy wpłata członkowska jest na naszym koncie, deklaracja jest rozpatrywana przez zarząd i osoba jest przyjmowana w poczet członków - też taki wymóg prawny. Do tej pory nikogo nie odrzuciliśmy i pewnie nie odrzucimy. ;) Jeśli ktoś chce przy okazji wpłaty członkowskiej wnieść dodatkową pomoc, może być na tej samej wpłacie. Wówczas nadwyżkę wpłaty księgujemy jako dar i osobę odnotowujemy na liście sponsorów (jest w menu). Dziękuję za już i czekamy na dalszych członków i darczyńców. Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski
  12. [FONT=Arial][SIZE=2]Szanowni Państwo - miłośnicy i obrońcy jeży.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Z przykrością muszę zawiadomić, że nasza działalność komuś mocno przeszkadza! Dzisiaj od rana nasz serwis jeżowy został zaatakowany przez hackera. Najpierw próbował wtargnięcia z serwera w Estonii, ale kiedy nasi informatycy zablokowali mu wejście, przeniósł się na serwer w Japonii. Po kolejnej blokadzie, ten ktoś, zmienił metodę i korzystając z niedozwolonej sieci Zombi, zaatakował serwis [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] poprzez przesilenie łączy. Zastosował przygotowany wcześniej program markujący otwarcia serwisu oraz jego zawartości w takiej ilości, że natychmiast zostały przeciążone wejścia do naszego serwisu. Ten atak, nazywany "rozproszonym", generował losowo niepowtarzalne numery IP, co wykluczyło zablokowanie go przez nas, a działa w nieskończonej pętli. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]W związku z tym, że atak jest celowy i wymierzony w nasz serwis, zgłosiliśmy ten fakt do Prokuratury Rejonowej, która już zajęła się sprawą i uruchomiła specjalny oddział specjalisujący się w walce z przestępczością internetową. Wskazaliśmy także osobę, którą podejrzewamy o tak haniebny czyn. Z informacji, jaką nam udzieliła specjalna ekipa w prokuraturze, wynika iż atak ten został przygotowany przez informatyka wysokiej klasy, ale to tylko im ułatwi znalezienie sprawcy. [/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Tak więc, przepraszamy wszystkich za brak możliwości wejścia do serwisu NASZE JEŻE w dniu dzisiejszym. Kiedy sytuacja wróci do normy? Zależy od efektów grupy ścigającej przestępcę. Wkrótce dowiemy się, komu przeszkadzamy?[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]O wynikach śledztwa poinformujemy.[/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2]Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski - Prezes Zarządu Polskie Stowarzyszenie Ochrony Jeży NASZE JEŻE [URL="http://www.naszejeze.org/"]www.naszejeze.org[/URL] [/SIZE][/FONT]
  13. Witam ponownie. Z wielką przyjemnością informuję, że 03.09.2009 r. zostało zarejestrowane [b]Polskie Stowarzyszenie Ochrony Jeży NASZE JEŻE[/b]. Mam też i przykre wiadomości. Otóż, zarówno Urząd Wojewódzki, jaki RDOŚ w Krakowie odmówiły pomocy finansowej Panu Kuziomskiemu na leczenie jeży w Ośrodku Rehabilitacji Jeży. Zostaje nam tylko liczyć na pomoc Was - miłośników zwierząt. Teraz czekamy na przyjęcia chętnych do pomocy. Obniżyliśmy członkowską składkę roczną do 60 zł. Za kilka dni uruchomimy pierwszy w Polsce specjalistyczny serwis internetowy poświęcony jeżom i ich ochronie [URL=http://www.naszejeze.org]NASZE JEŻE[/URL] I najważniejsze - w sprawie tego jeżyka (taks): Podaję tel do Pana Kuziomskiego: 503-309-303 Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski
  14. No więc, nieco "po-gnębiony" ;) wołaniem o wieści, donoszę: Nie po raz pierwszy okazuje się, że "przyjazne państwo" zapowiadane przez kolejną ekipę rządzącą, jest wyłącznie hasłem wyborczym czyli sloganem. Ile trudu i męki trzeba, żeby zarejestrować stowarzyszenie w naszym kraju, to chyba wie tylko ten, który przez to przeszedł. Po prostu - KOSZMAR! W końcu zebrałem wymaganą prawem ilość osób do założenia stowarzyszenia, zebraliśmy się i wybraliśmy władze oraz zatwierdziliśmy statut. Niby dużo, ale teraz pojawiły się dalsze problemy. Złożyliśmy dokumenty w KRS i okazało się, że tam pośpiechu nie ma. Więcej, dzisiaj otrzymałem pismo, iż w dokumentach są błędy do poprawienia. Trzeba znowu ściągać założycieli na zebranie i głosować nad poprawkami. A poprawki - żenująco kretyńskie! Musimy zmienić np. sformułowanie "zgromadzenie członków" na "zebranie członków" i w podobnym stylu mamy kilkanaście poprawek do usunięcia. Dobre, prawda? I znowu będzie kilkanaście dni oczekiwania na decyzję KRS. Pikanterii dodaje fakt, iż nasz statut jest "żywcem wzięty" z innego już istniejącego stowarzyszenia, tyle że z drugiego końca Polski. Tam nie było uwag, a u nas są błędy! Trudno, poprawimy, chociaż nie jestem pewien, czy nie będzie dalszych czepiań. Nie byłoby większego problemu, gdyby nie fakt, iż im szybciej dostaniemy rejestrację, tym szybciej zajmiemy się pomocą jeżom. A już mamy zgłoszoną interwencję w Kielcach, gdzie jeże są zagrożone budową osiedla. Jeże białostockie, o których wcześniej pisała Dreag, także czekają na nasze działanie. Pomożemy, ale musimy działać zgodnie z prawem. Nie czekając na decyzje KRS, pracujemy bardzo aktywnie. Tworzymy pierwszy w Polsce specjalistyczny ogromny serwis internetowy poświęcony jeżom. Jak tylko dostaniemy rejestrację, natychmiast udostępnimy serwis. Już teraz wszystkich gorąco zapraszam do wejścia pod adres: [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] Według przepisów prawa, powinny być poprawki w statucie rozpatrzone w ciągu 7 dni. Zatem, jeszcze "chwila" cierpliwości i serwis pokażemy. Blisko współpracujemy z Panem Andrzejem Kuziomskim i możliwe, że niedługo spelnimy Jego marzenia co do pomocy jeżom i ich ratowaniu. To, co obecnie organizujemy, jest tysiąc razy większe i trudniejsze niż zorganizowanie Ośrodka Rehabilitacji Jeży w Krakowie czy stowarzyszenia. Oby tylko nie zapeszyć! Trzymajcie więc kciuki! Po zarejestrowaniu stowarzyszenia będziemy potrzebować różnych form pomocy: od członkowstwa i składek, przez datki finansowe i rzeczowe, po pracę w okolicach zamieszkania a także pracę przez łącza internetowe. Im będzie nas więcej, tym więcej zdziałamy. A malkontentów informuję, że wszystko, co robimy i będziemy robić jest NIEODPŁATNE czyli bez wynagrodzenia! Taki jest zapis statutowy i będziemy go przestrzegać. Wszystkie wplywy pójdą na ratowanie jeży! Pozdrawiam, Jerzy Zembrowski P.S. Nie będę pisać o warunkach i zasadach opiekowania się jeżami, gdyż jest wiele aspektów do opisania, a to wszystko (i jeszcze więcej) już jest w serwisie [URL="http://www.naszejeze.org"]www.naszejeze.org[/URL] Tam niebawem każdy znajdzie odpowiedź na wszelkie pytania z tej tematyki.
  15. Witam serdecznie wszystkich miłośników zwierząt - jeży szczególnie! Otrzymuję sporo zapytań z różnych stron, skąd taka moja inicjatywa w temacie ochrony jezy? Niektórzy nawet podejrzewają sposób na wzbogacenie - tak, tak. Piszą jednak do mnie ludzie zamiłowani w zwierzętach nie tylko z Polski, ale i z innych zakątków świata. Na tym forum, także są chętni do pomocy, więc wyjaśniam w skrócie. W minionym roku późną jesienią, żona znalazła na drodze obok naszego domu potrąconego młodego jeża (600 g), który był ranny i leżał na boku nie mogąc wstać. Kiedy podeszliśmy do niego, jeżyk patrzył na nas wzrokiem błagającym o pomoc. Tego nie da się zapomnieć! Szybko zabraliśmy go do domu i od razu znaleźliśmy dyżur weterynarza i tam jeżyka pędem w nocy zawieźliśmy. Lekarz zbadał, ale stwierdził że jego aparat RTG nie pokaże drobnych kosteczek tylnej rannej łapki (widocznie te, co mają służą do kości słoni?). W końcu znaleźliśmy przychodnię lekarską dla ludzi, gdzie w tajemnicy wieczorem zrobiono RTG komputerowe i widać było wszystkie kosteczki. Okazało się, że są silnie uszkodzone kostki, ale jeż będzie żył - tyle, że będzie kaleką. Po miesiącu, kiedy zagoiły się rany, jeż zaczął jeść i miał się dobrze. Miał jednak problem z utrzymaniem równowagi. Potrafił chodzić po kilka metrów, po czym padał na bok z kontuzjowaną łapką i już sam nie mógł wstać. Więc, zakupiłem surowe deski i w garażu zrobiłem mu kanały z desek odległych na jego wymiar. W sumie ponad 30 m. Jeż był szczęśliwy! Chodził i się nie przewracał. Żeby nie było nudno, zamocowałem setki gałązek różnych krzewów i liści po obu stronach desek (taki mikrolasek). Jeż chodził i chodził, wąchał i nawet sypiał w gałązkach. Przybywał też na wadze. Przez to, że chodził całymi nocami, daliśmy mu imię Jasiek (Wędrowniczek). Od tej chwili Jasiek stał się naszym domownikiem i cały nasz rytm życia ustawiony był pod Jasieńka. Wieczorem wynosiliśmy Jaśka do ogrodu na spacery kontrolowane, bo przewracał się - niestety. Potem, zaczęły się problemy. Niczego nie podejrzewając, daliśmy się namówić weterynarzowi na serię zastrzyków, mających ponoć przywrócić Jaśkowi równowagę, bo stwierdził, że pada w wyniku urazu psychicznego po potrąceniu przez auto. Woziliśmy więc Jaśka codziennie o 10 rano na serię 7 zastrzyków. Po nich Jasiek przestał jeść i leciało mu z noska. Lekarz stwierdziła, że to wynik zarobaczenia i pasożytów. Zrobili badania i okazało się, że ma we krwi pasożyty. Znowu seria 6 zastrzyków codziennie. Objawy nie ustąpiły. Pani zaczęła patrzeć na Jaśka błędnym wzrokiem, więc udaliśmy się do innego weterynarza. Nowa pani znalazła zapalenie płuc! Teraz Jasiek dostał przez 10 dni antybiotyk w zastrzykach. Potem już z noska nie leciało, ale Jasiek nie jadł dalej. Karmiliśmy strzykawką. Schudł do 450 g. Pani lekarz się skonsultowała przez telefon z jakimś ponoć specjalistą z W-wy i zaordynowała Jaśkowi serię 14 dni po 5 zastrzyków każdego dnia - to miało być na wzmocnienie i apetyt. Pierwszego dnia 5 razy kłuła biednego i przestraszonego Jaśka! Jasiek za każdym razem chciał się zwinąć w kuleczkę, ale patrzył mi w oczy pytająco! To niesamowite! Więc go uspokajałem głaszcząc i pozwalał się kłuć. Tego się nie zapomina! Od razu nie podobało mi się to, że po tych zastrzykach skóra Jaśka puchła! Robił się 2 razy większy! Na drugi dzień, policzyłem objętość tych zastrzyków i z masy Jaśka 450 g przeliczyłem na masę człowieka 80 kg. Wyszło mi, że człowiek otrzymałby 650 ml leków na raz!!! Kiedy pojechaliśmy z Jaśkiem na kolejną serię zastrzyków, powiedziałem lekarz o swoich przeliczeniach, że to jakaś pomyłka z tak drakońską dawką! Pani na to rzekła oburzona: "pan mi działa na nerwy!" I odmówiła dalszej opieki. Pojechaliśmy do innej przychodni z jej receptą i tam młoda lekarz zgodziła się z moimi wyliczeniami, ale zastrzegła, że nie będzie komentować recepty innego lekarza. Dała jednak Jaśkowi 4 razy mniejsze dawki i nie kłuła 5 razy, lecz raz - dając taki wentylek! Krew mnie zalała! Przecież poprzednia też mogła zaoszczędzić tych kłuć - prawda? Ponieważ po kilku dniach Jasiek nie czuł się lepiej i dalej nie miał apetytu, znalazłem w internecie kontakt do Pani Marty Żak (nota bene z B-stoku), ale była akurat w Anglii i podała namiary na Pana Andrzeja Kuziomskiego z Krakowa. Kiedy opisałem mu historię leczenia Jaśka, złapał się za głowę! To zapalenie płuc było wynikiem przechowywania strzykawki z lekiem w lodówce przez weterynarz! Żeby było taniej, a przecież płąciłem za każdym razem za cłą ampułkę a nie krople. Wyjmowała kolejnego dnia strzykawkę z lodówki i z niej dawała zastrzyk. Zimny lek do wnętrza Jaśka wywołał zapalenie płuc. Szok! Te inne leki i końskie dawki były jakimś eksperymentem! Znowu szok! Pan Andrzej powiedział, że w Polsce w akademiach lekarze nie uczą się ani krzty o jeżach! Pojechałem do dwóch wcześniejszych weterynarzy z pytaniem o to. Potwierdzili. Nie mają żadnej edukacji o jeżach! Znowu szok! A przecież udają mądrych i leczą! Zaraz po tym nasz Jasiek zapadł w hibernację. Spał przez 2 tygodnie i kontrolowaliśmy jego stan. Spał i powoli oddychał. Aż w trzecim tygodniu - przestał oddychać! Siedziałem nad nim przez godzinę - czekając z nadzieją na chociaż jeden oddech i nic! Po kilku dniach nosek mu wysechł i zesztywniał - łapki też. Koniec świata! W domu żałoba! Pan Andrzej stwierdził, że Jasiek zapadł na śpiączkę wątrobową na skutek zatrucia mu wątroby końskimi dawkami leków! Tak się skończyło ratowanie Jaśka. Zrobiliśmy, co mogliśmy. Szkoda tylko, ze już pierwszego dnia nie znaleźliśmy kontaktu do Pana Andrzeja. Jasiek na pewno by żył. Może byłby kaleką, ale by żył! Od tego momentu, postanowiliśmy z żoną spłacić Jaśkowi dług za niedouczenie weterynarzy w Polsce - dług w postaci pomocy Panu Andrzejowi, bo On wykonuje kawał dobrej roboty i fachowo ratuje jeże. Ba, nawet lekarze z całej Polski u Niego konsultują leczenie jeży. Kiedy dowiedzieliśmy się, że Pan Andrzej całe życie i wszystkie pieniądze poświęca na ratowanie jeży i zalega z czynszem za wynajmowane mieszkanie, w którym mieszka ponad 20 jeży, zaraz przesłałem mu 1000 zł żeby nie dostał eksmisji. Pomogło, ale po miesiącu sytuacja się powtórzyła, bo jedna operacja jeża to wydatek 300-400 zł! Znowu posłałem pieniądze, ale uznałem, że coś musimy zmienić, bo prywatnie nie znajdzie się łatwo pieniędzy, a sam też nie jestem krezusem. Co innego, gdyby założyć organizację pożytku publicznego. W lutym br. zaproponowałem więc Panu Andrzejowi, żeby założyć legalny ośrodek. Zgodził się, ale nie mógł w niczym pomóc, bo przez jeże nie może opuścić mieszkania na dłużej niż na godzinę. Zająłem się więc sam i po 6 tygodniach starań i w końcu interwencji u samego ministra, uzyskaliśmy pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie dla działań Pana Andrzeja (tego wymaga prawo). Potem, zgodnie z wymaganiem prawa, złożyliśmy wniosek do UM Krakowa o zgodę. Znowu 6 tygodni i "wiszenie" na telefonie, i przekonywanie urzędników do celowości i pilności działań, aż w końcu otrzymaliśmy zgodę radnych UM Krakowa. Szybko z dokumentami do GDOŚ w W-wie i wreszcie (tu przyznam, że nigdzie tak chętnie nie podjęto tematu ratowania jeży jak w GDOŚ) Pan Andrzej pod koniec czerwca otrzymał wymagane zezwolenie na prowadzenie pierwszego w Polsce Ośrodka Rehabilitacji Jeży! Zaczęły się wywiady, telewizja, radio i sensacja poszła w Polskę - i na tym się skończyło. Otóż, banki odmówiły założenia konta dla ORJ, bo to nie jest to organizacja. Zgoda. Wpadłem więc na pomysł, że założymy organizację. Opracowałem statut ORJ i dałem do zatwierdzenia w GDOŚ. Zatwierdzono. W myśl statutu i wymagań prawa, organizacja musi mieć Radę Nadzorczą, do której zaproponowałem siebie i po jednej osobie z UM Krakowa i RDOŚ w Krakowie - to zaakceptowała GDOŚ. Teraz zaczęły się schody, bo UM odmówił (pewnie byłaby inna reakcja, gdybym zapowiedział wynagrodzenie po 10 tys. zł miesięcznie, a nie działanie społeczne?), odmówiła też RDOŚ, ale z przyczyn formalnych, że będą kontrolować sami siebie, bo mają obowiązek raz w roku kontrolować ORJ. I stanęliśmy w miejscu! Sytuacja stała się dramatyczna, bo Pan Andrzej jest nadal bez środków, zalega z czynszem, a noworodki umierają Mu w rękach, bo ich matki zabiły kosiarki czy auta. Nie ma specjalnego mleczka! Co z tego, że skontaktowaliśmy się z jedynym producentem na świecie w USA? Nie mamy środków na zakup. Zamieściłem więc w internecie na wielu portalacj apel o chętnych do założenia stowarzyszenia ochrony jeży, które musi uzyskać rejestr w KRS i będziemy legalnie zbierać środki na ratowanie jeży. Na szczęście jedna osoba (Polak mieszkający we Francji) kupił wskazane mleko i Pan Andrzej wczoraj je otrzymał - przynajmniej oseski mają co jeść. Na mój apel niestety, w ciągu 14 dni zgłosiło się zaledwie 7 osób z całej Polski. Potrzebuję min. 15 osób - tak stanowi prawo. Czekam więc nadal na chętnych do pomocy jeżom, a zakres przygotowałem duży: od ratowania jeży, przez edukację społęczeństwa, edukację weterynarzy, aż po ochronę legowisk jeży. Oczywiście, działalność będzie nieodpłatna. Co do zapytań tu na forum o przechowywanie jeży, to jeży nie wolno przechowywać bez zezwolenia - i tylko wyłącznie na czas leczenia i rehabilitacji. To dotyczy jeży urodzonych w naturalnych środowisku. Opisywany tu przez DREAG przypadek już jest pod naszą opieką. Jeżyca dzisiaj otrzyma rejestrację i akta w ORJ w Krakowie i po pisemnym uzgodnieniu lokalizacji z RDOŚ w B-stoku, będzie niebawem przeniesiona do życia w środowisku naturalnym. (Jeśli Państwo życzycie sobie, opiszę tu dalsze losy). Nieco inaczej jest z jeżami urodzonymi w niewoli. Otóż, tych jeży nie wolno wypuszczać do środowiska naturalnego pod groźbą kary! Po prostu, takie jeże nie przeżyją, bo matka w niewoli nie mogła ich nauczyć żyć w naturze. Takie jeże będą czekać na pokarm od człowieka, a nie go zdobywać. Legowiska też nie przygotują sobie na zimę i padną! Jeże te muszą już ciągle przebywać pod opieką człowieka, ale nie w dowolny sposób. Dla każego jeża będzie sporządzona kartoteka w ORJ i osoba decydująca się na przechowywanie jeża otrzyma stosowny instruktaż, a potem pokwituje akta i otrzyma jeża - jeśli spełnia warunki lokalowe. Te warunki, to: ogrodzony teren z zaniedbanym rejonem (nie mogą być strzyżone trawniki), brak psa luzem biegającego, brak głebokich zbiorników wody czy rowów, a jeśli to musi być łagodne zbocze dla wyjścia jeża z wody, przygotowany domek (wg porad Pana Andrzeja), odpowiedni pokarm, brak małych dzieci (jeż nie jest maskotką), zobowiązanie do leczenia na wypadek choroby jeża - pod kontrolą ORJ i inne. Zaznaczam, że w Polsce wszystkie jeże są pod ochroną - także urodzone w niewoli czy przywiezione z zagranicy. Zabronione jest samowolne przekazywanie, darowanie czy sprzedawanie jeży - wszystkich gatunków! W tym wątku, ktoś wyraził chęć na przejęcie więcej niż jednego jeża, otóz, nie wolno. W grę wchodzi wyłącznie jeden jeż! Po prostu, jeże urodzone w niewoli nie mogą się rozmnażać dalej. Takie jest prawo. Mam nadzieję, że co nieco objaśniłem - choć wiem, że w dużym skrócie. Czekam na zgłoszenia chętnych zarówno do założenia Stowarzyszenia Ochrony Jeży, jak też do przystąpienia do nas po założeniu. Czekam na ludzi, którzy widzą więcej niż czubek własnego nosa, czekam na ludzi wrażliwych na środowisko, na ludzi pamiętających, że żyjemy na tym świecie tylko czasowo i warto być pożytecznym dla środowiska na Ziemi. Czekam na ludzi, którzy chętniej przeznaczą jakieś pieniądze na ratowanie jeży, niż np. na luksusowe prezenty komunijne dzieciom czy luksusowe wczasy za granicą. Liczy się każdy grosz, a potrzeby są ogromne. Pamiętajmy, że jeże żyją na Ziemi kilka milionów lat dłużej niż my ludzie i to one są tu gospodarzami, nie my! Gdyby człowiek nie niszczył środowiska naturalnego, nie byłoby potrzeby ratowania jeży! Mamy tysiące przypadków, gdzie jeże są zabijane przez pędzące auta, gdzie jeże są zabijane przez kosiarki, gdzie jeże wpadają do rowów przy torach i tam w mękach umierają bo brzegi są zbyt strome, żeby wyjść. To człowiek czyni im zło i to człowiek powinien im pomóc. Na takich ludzi czekam. Serdecznie pozdrawiam i przepraszam za przydługi wywód. Jerzy Zembrowski, Białystok [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] P.S. Osobników zepsutych przez PIR i "speców" od reklam, uprzejmie proszę o rezygnację z zamieszczania śmieci reklamowych w tym wątku, bo walczymy o wyższe i pożyteczne społecznie cele. Wstyd zamykać oczy i kierować się działaniem do wzbogacenia się za wszelką cenę! Mam nadzieję, że zamieszczający reklamę czy ta firma, odkupi swoją bezmyślność i wpłaci do nas jakąś kwotę na ratowanie jeży? Będzie to test uczciwości i człowieczeństwa - o czym nie omieszkam dać znać.
×
×
  • Create New...