Jump to content
Dogomania

marra

Members
  • Posts

    5037
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by marra

  1. GabiM przykro mi :( znowu kolejny przyjaciel wyruszył w podróż. Ściskam mocno.
  2. Do jej śmierci przygotowywałam się od dłuższego czasu, dzięki temu łatwiej mi to przyszło. Pustka po niej jest nie do opisania, tym bardziej że opieka nad nią zajmowała mi ogromną ilość czasu i nagle to się urwało, skończyło. Niecały miesiąc przed jej śmiercią zaczęła mieć ataki padaczkowe, po każdym ataku jej stan się pogarszał a biorąc pod uwagę, że już wcześniej nie była w dobrym stanie neurologicznym tak na prawdę czekałam na ten ostatni atak. Tak też się stało, została poddana eutanazji w trakcie ataku, który trwał bardzo długo. Lepiej na duszy, że mogłam jej w tamtym momencie ulżyć w cierpieniu.
  3. Hej, moja dziewczynka odeszła 12 sierpnia :(
  4. Bardzo brakuje mi tego nieokrzesanego potwora, z trudem przychodzi mi pogodzić się z tą stratą. Na szczęście z moją babuleńką wszystko ok, trzyma się dzielnie. W domu nowy lokator szukający domu, chyba się kwalifikuje żeby go przedstawić bo ma ponad 10 lat :)
  5. Walczyliśmy długo ale walkę przegraliśmy 20.06.2016 :( Dzień wcześniej jeszcze z nami grillował zadowolony na ogrodzie. Serduszko się poddało. Odszedł w domu, na swoim kocyku z głową w moich dłoniach...
  6. W poprzedni czwartek zaczęły się problemy z moim ONkiem. Nagle zaczął się dusić, trafił do kliniki, został zaintubowany i wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Diagnoza: porażenie krtani. Miałam do wyboru eutanazję albo operację. Po dwóch dniach trafił na stół, miał tracheostomię. Po trzech dniach kolejny raz trafił na stół żeby ściągnąć tracheostomię. Miniony tydzień był absolutnym koszmarem. Dziś, tydzień od pierwszego zabiegu a dwa dni od drugiego psiur ma się dobrze, oddech się ustabilizował choć nigdy nie będzie całkowicie czysty. Jest jeszcze osłabiony ale mamy wielką nadzieję, że dojdzie do siebie i będzie jeszcze mógł się cieszyć spokojną starością...
  7. Siły! dużo siły życzę! Jesteśmy z Tobą myślami. Bardzo mi przykro.
  8. Moja ma problemy wątrobowe, dostaje lek weterynaryjny Zentonil, przez jakiś czas dostawała też Ursopol, to lek ludzki ale na szczęście mogliśmy go odstawić bo właściwie niczego nie wnosił a był cholernie drogi. Innych ludzkich leków na wątrobę nigdy nie podawałam.
  9. Moja z cukrzycą żyje już 4 rok, ani przez sekundę nie pomyślałam żeby z tego powodu usypiać psa.
  10. Amber, bardzo mi przykro :( ściskam mocno. Słów pocieszenia nie mam, bo ich po prostu nie ma w takich sytuacjach. Trzeba czasu, ale nie cofaj się wstecz. Jeśli w tamtym momencie tak postanowiłaś, to znaczy że była to słuszna decyzja.
  11. Malagos rozbawiłaś mnie tym opisem Zulki :) musi być komiczna w tym swoim dziwacznym zachowaniu :) U nas też raczej bez zmian, Bobkowa demencja się nasila więc też jest już bardzo obłąkana. Dżokowa głowa na szczęście w pełni sprawna :)
  12. Mój owczarek bardzo sobie chwali taką pogodę, już od jakiegoś czasu ma wyciągnięty ulubiony kocyk przy schodach do domu i wyleguje się tam całymi dniami, to miejsce jest akurat nasłonecznione więc dla starych kości idealnie. Słoneczko o tej porze roku nie jest jeszcze takie mocne więc nawet nie ma ochoty schować się do cienia. Natomiast babuleńka już tylko na siku wychodzi, w tamtym roku miała jeszcze ochotę poleżeć na trawce w tym już nie bardzo. Boi się niestety, nie jest już pewna siebie chyba w żadnym miejscu. Wczoraj chciałam ją wyciągnąć na podwórko na dłużej ale ona jak o 11 przed południem położy się spać to wstaje około 17 dopiero. Wybudzenie ją ze snu sprawia, że kompletnie nie wie co się dzieje, jaka jest pora dnia itd. Ona musi sama wstać. Tak się nauczyła przez moją pracę w tygodniu i taki ma rytm dnia :)
  13. Fakt, roboty dużo. Goście, rodzina + zwierzaki oczywiście. Było gęsto :)
  14. No chyba padnę! Piszesz o mojej sąsiadce czy co?? :D MIałam dokładnie to samo. Pani sąsiadka przechodząc z wnuczkiem na spacerek zapewniała mu super atrakcje w postaci właśnie zatrzymywania się pod moją bramą, oglądania piesków i przy okazji karmienia. Dziecko się oczywiście cieszyło, super 4 psiaki tyle atrakcji i wszystkie tak fajnie sobie jedzą. Raz dwa pani została przezemnie przydybana. Na szczęście poskutkowało za pierwszym razem i pani ograniczyła się tylko do zatrzymywania przed bramą i pokazywania psów. Nie mniej jednak wiecznie mam wiszące reklamówki z żarciem od ludzi dookoła na furtce...to na pewno nie ona. Inni też nam psy chcą dokarmiać na szczęście nikt nie przerzuca bezpośrednio im kości. Biedne burki podwórkowe głodne pewnie cały dzień. Kiedyś też przyszła babka obca całkowicie do naszej stajni po odbiór obornika, no i te wszystkie psy biegające w koło sztuk 5 u pani wzbudziły litość, bo biedne takie w dodatku jeden bez łapy, drugi stary ledwo chodzi to trzeba koniecznie je uszczęśliwić i najlepiej zrobić to żarciem. Poszła do sklepu kupiła koniom marchewki a psom pasztetową. Myślałam, że ją ubiję dosłownie! Zanim zauważyłam co kobita robi zdążyła nakarmić całe stado. Krzyczę jej żeby natychmiast przestała bo dwa psy ze stada mają okropne biegunki po takich śmieciach. Na prawdę krzyczałam po niej a baba sru im następną porcję na ziemię, z uśmiechem na twarzy stwierdziła że biedne są bardzo a ona tak kocha pieski...krew mnie zalała. Później opowiadała że też miała pieska ale "trochę go utuczyłam hihihihihi", doprawdy zabawne.
  15. Na pierwszy rzut oka widać, że psom wylewają się te pączki po boczkach więc zdrowy na umyśle człowiek raczej do takich wniosków nie dojdzie :D
  16. A taki przykład ciemnogrodu jeszcze mi się przypomniał. Moi sąsiedzi mają dwa psiaki podwórkowe, zwykłe burki. Sąsiadka karmi je gotowanym raz dziennie. Do sąsiadów przychodzi facet który na ich terenie zbudował sobie gołębnik-taki pasjonat. Co robi pan gołębiarz? dokarmia elegancko te dwa psiaki praktycznie codziennie. Pal licho niech dokarmia ale czym? Nooo pączki jak zostaną, a to drożdżówki jak się przeleżą, kości, ostatnio rzucił jakąś ?galaretę? czy czort wie co to było, może nóżki gotował i zostało... Oczywiście pan gołębiarz psa też ma. Jednak swojej pseudopudlowatej Żabuni absolutnie takie rzeczy to NIE! Ale że to podwórkowe kundle to i wszystko mogą żreć. Próbowałam mu przemówić do rozsądku ale nie dociera żaden argument. Niestety sąsiadka jest też z pokroju tych co ma to gdzieś i co? i nic.
  17. Również nie zabierałabym psiaka w takiej sytuacji, ale bardzo często na ludzi działa tylko interwencja i żeby jakaś organizacja pogoniła do weta. Często później kiedy widzą poprawę stanu zdrowia nagle się budzą. Dziękują weterynarzowi że tak wspaniale zadziałał podając np. przeciwbólowy. No po prostu cud! Mieliśmy takie przypadki w moim gabinecie, przychodzili i dziękowali za pomoc. Jednym z przykładów był kaszel psiaka. Umęczony kaszlem był pies, umęczeni byli ludzie, nie spali w nocy. Pies stary no to pewnie "tak już będzie miał". Po podaniu leków na drugi dzień już była poprawia. No kolejny cud! Ale fakt ludziska różni są, reguły nie ma. Babka jak będzie widziała że rozmawiasz z nią często, monitorujesz sprawę to też sobie nie będzie folgowała. Dobrze, że czuwasz.
  18. Sedno. Nic dodać nic ująć. Co do sąsiadki sleepingbyday, ze starszymi ludźmi jest inaczej i trudniej. Oni żyją starymi czasami, odczuwam to codziennie w domu. Mieszkam w jednym domu w wielopokoleniowej rodzinie, babcia rodzice i my dzieci. Babcię pozostawię bez komentarza ale rodzice choć nie tacy najstarsi czego mieli nauczyć się od swoich rodziców? jak mieli się uczyć wrażliwości, od kogo skoro dziadkowie żyli właśnie w czasach kiedy staremu psu waliło się łopatą przez łeb i zakopywało w ogrodzie. Ileż to razy słyszałam, że tego mojego Bobka już dawno uspać trzeba, męczy się tylko...i te żałosne kręcenie głowami. Temat rzeka! Tej babce pewnie nie łatwo jest wytłumaczyć, ale fakt można wspomóc się jakąś organizacją, pies z tego co opisujesz cierpi. Otwarte lejące się guzy to jest niewyobrażalny ból.
  19. Mój Ciapek popuszcza, zaczął niestety po kastracji, nie wiem może i przed też popuszczał ale nie jestem w stanie tego stwierdzić. Kilka razy otwierała mu się rana pokastracyjna, nawet po 2-3 miesiącach od całkowitego zagojenia. Dlaczego zaczął popuszczać? nie wiemy, pytałam wielu wetów o to i żaden mi nie odpowiedział nic konkretnego. Dostaje też propalin w nieco większej dawce niż powinien (dawka dostosowana do jego wagi nie przynosiła efektu) i jest lepiej ale popuszczanie nie jest całkowicie wyeliminowane. Podawanie sprawiło tylko że posikuje mniej. O ile u suki odstawienie propalinu sprawia że wytrzymuje bez popuszczania miesiąc do dwóch o tyle u Ciapka po dwóch dniach zaczyna się popuszczanie. I nie wiemy dlaczego tak jest. Co do suk niesterylizowanych i popuszczających to chyba rzadko się to zdarza a jeśli już to spowodowane jest bardziej zapaleniem cewki moczowej, zapaleniem pęcherza, problemem z nerkami...więc leczenie jest całkowicie inne, propalin na nic się zda w takich przypadkach.
  20. Propalin stymuluje mięśnie cewki moczowej. U nas było odwrotnie, najpierw lata podawałam Incurin a później inny wet nas oświecił i zaproponował coś "lżejszego" czyli propalin. Wiadomo, na każdego działa co innego :)
  21. Gabryjella z lecznicy wieści mam takie, że Trocoxilu nie ma, nie znamy przyczyny. Ja we wrześniu wykupiłam wszystkie trzydziestki z pobliskiej kliniki, sztuk 3, ale niestety starczyło nam to tylko do grudnia. Aktualnie nie mamy już nic. Przez jakiś czas były dostępne w hurtowniach jeszcze 60 i później 80mg, chcieliśmy dzielić ale wyczytaliśmy, że przy podziale Trocoxilu producent nie gwarantuje,że substancja czynna jest równo rozprowadzona więc się bałam. Niepokolorowanka ja też często zastanawiam się czy to nie już, czy jej nie ulżyć ale tak jak piszesz z ciężką chorobą jest inaczej niż z demencją. Decyzja jest o wiele trudniejsza do podjęcia, tym bardziej że po kilku dniach stan ulega lekkiej poprawie i człowiek zawsze tą nadzieję ma, że będzie lepiej. Ze wzrokiem u mojej suni było odwrotnie niż u Twojej Figi, najpierw powoli traciła wzrok a później demencja się pogłębiała. Na szczęście zdążyła nauczyć się w miarę na pamięć układu mieszkania. Bałam się bardzo bo w tym czasie robiliśmy gruntowny remont mieszkania, włącznie ze zmianą całego układu, bardzo się bałam że nie da sobie z tym rady ale poradziła sobie bardzo dobrze. Niestety ten remont trwa aż do dziś więc co chwile gdzieś jakiś mebel przestawiony, drabina stoi czy jakieś wiadro z farbą, ale Bobek nie ma tendencji do wchodzenia „na siłę” w przedmioty, jeśli w coś stuknie natychmiast się wycofuje i szuka innej drogi. A poza tym przesypia spokojnie większość dnia i oby tak zostało jak najdłużej, uwielbiam na nią patrzeć wtedy. Jest taka spokojna i wydaje się zadowolona, że ma swoje ulubione legowisko i więcej do szczęścia jej nie potrzeba. Chodzeniem po mieszkania jak u Was też sygnalizuje różne potrzeby i też zgadujemy o co chodzi, potrafi nawet dać znać, że cukier za bardzo spadł. Jedno szczęście, że nie kładzie się wtedy i nie zasypia bo mogłaby już się nie obudzić(a ja cieszyłabym się, ze tak słodko śpi…). Wręcz przeciwnie, robi się bardzo nerwowa i szuka kontaktu. Nieprzespane noce, temat rzeka. Szczerze to ja mam niespokojny sen już od prawie dwóch lat! Dlatego, że miałam tymczasy staruszki które dawały mi w kość. Temat jest tak rozległy, że musiałabym elaborat napisać. Piszesz, że Twoja Figa uspokaja się kiedy ją głaszczesz…przytulasz…a moja niestety stała się taka, że rzadko kiedy przychodzi, nie za bardzo chce być głaskana a kiedy ja to robię postoi chwilę i zaraz wstaje i idzie sobie. Chyba to mnie najbardziej boli, że tak mnie traktuje. Chociaż niewykluczone, że kojarzy mnie głównie z zastrzykami, tabletkami itd. Oprócz Bobka to teraz jeszcze z moim owczarkiem też nie jest najlepiej, coraz bardziej dokuczają mu tylnie łapy. Zwyczajnie go nie słuchają. Metodą prób i błędów udało się stwierdzić, że to problem z kręgosłupem, prawdopodobnie złe przewodzenie w rdzeniu kręgowym + neurologiczne objawy. Smutne ale ma już też swoje lata…około miesiąca temu zdecydowałam się na blokadę do kręgosłupa (wstrzyknięcie sterydu w przestrzeń międzykręgową). Po pierwszym podaniu efekt był nawet znaczny. Mniej się przewracał a kiedy już upadł żwawiej i szybciej się zbierał, był stabilniejszy, bardziej energiczny, weselszy, chętny do zabawy, zdecydowanie wyżej nosił ogon i energiczniej nim machał…ucieszyliśmy się z wetem z efektu, którego nawet on się nie spodziewał. Zalecane było powtórzyć zabieg po dwóch tygodniach, powtórzyliśmy ale efektu już nie było praktycznie żadnego. Teraz już wszystko wróciło do normy, smutne, że poprawa była na tak krótko. Zobaczymy po miesiącu czy zdecydujemy się podać kolejną dawkę.
×
×
  • Create New...