Jump to content
Dogomania

marra

Members
  • Posts

    5037
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by marra

  1. Rozumiem, w takim razie daruj nam ;) Mój Bobek dziś jedzie na b. krwi. Coś cukier nam szaleje, nie wiemy dlaczego. jest dosyć wysoki. Będziemy się badać.
  2. A co Ci dolega? może mamy takie same objawy :P
  3. Ale spoko tata! :D Osobisćie na codzień również jem pączki bez wyrzutów sumienia, oczywiście nie w takich ilościach ;)
  4. Ooooo widzę, że Żabce odchudzanie idzie wzorcowo! :D prawdziwa kobietka ;) Ja zjadłam wczoraj 4 pączki, dwa w cycki i dwa w dupsko :) żeby było sprawiedliwie i po równo. Jednak stwierdzam, że 3 z nich jakoś też nie przypadły mi do gustu.
  5. Koniecznie daj znać jak się zdecydujesz a już na pewno napisz jak będzie po. W zasadzie jak tak o tym piszemy to stwierdzam, że moja ma to samo! Wczoraj wieczorem okropnie jej się przelewało, i marudzi przy jedzeniu.
  6. Oj nie dobre z Was koleżanki :( przechodziłam obok piekarni a tam kolejka aż za drzwi...więc sobie poszłam bo czasu mało, a teraz mi tu ślinka cieknie.
  7. Ja tu bardziej obstawiałam jelitka, bo to w nich się przeciez przelewa, może tam coś siedzi, może też jakiś guzior, który upośledza prawidłowy przepływ treści pokarmowej. Tak sobie gdybam teraz. Ale w sumie bez sensu bo pisalas przecież, że miała USG. A co mówią lekarze? Spróbuj ten ranigast, na próbę, 2-3 dni. NIe zaszkodzi. Nie wiem ile waży ale moja ma 10 kg i dostaje pół tabletki tego zwykłego Ranigastu (75 mg. nie żadne maxy) 2x dziennie godzinę przed jedzeniem.
  8. Nerki! Mój Bobek (tak, ma na imię Bobek :P) z powodu cukrzycy i nowotworu ma też podwyższone wyniki w zasadzie każdego organu, tak samo nerki, wątroba czy trzustka. Tak już będzie i oprócz leków osłonowych, które dostaje nic już nie zdziałamy, ale po co je dobijać? Poza tym przy cukrzycy narkoza jest podwójnie niebezpieczna, trzeba co chwilę mierzyć poziom glukozy, monitorować czy nie wpada w hipoglikemię, ewentualnie zdąrzyć z pomocą a po narkozie cała cukrzyca jest totalnie rozchwiana! żeby dojść do ładu potrzeba około tygodnia. Oprócz tego jeszcze boję się zmian w mózgu spowodowane narkozą, niestety może już po przebudzeniu nie być tym samym psem :) - to tak pół żartem pół serio. Hmm jesli chodzi o bulgotanie i przelewanie w brzuszku to u nas jest to samo, pojawia się co jakiś czas i wtedy nie bardzo chce jeść. Akurat teraz mamy dokładnie ten okres, cuda na kiju wyczyniam żeby zachęcić do jedzenia czasami. A później przechodzi i jest ok. Też nie bardzo wiem czemu to przypisać, Bobek dostaje ranigast osłonowo też na żołądek, może tego spróbuj? Lepszy jest w sumie bioprazol ale mam złe doświadczenia po nim, bo Bobek wymiotuje po tych lekach. Lekarze spoglądali na mnie trochę z kpiną w oczach, że chyba jest jedynym psem który wymiotuje po bioprazolu. Kiedy podobne objawy miał drugi i trzeci pies to jakby zdanie zmienili :) o dziwo, wszyściutkie wymiotywały po około 10 godzinach od podania, przypadek? nie sądzę. Dlatego obstawiam ranigast. A te szkolenia to super! Korzystajcie jak najbardziej. ZAle racja z zaćmą to już niewiele da się zrobić. może w przypadku Zośki pokazałoby cos RTG?
  9. A gastroskopia w jakim celu? Coś nie tak z układem pokarmowym? Ile ma lat? U nas w Zabrzu jest kochana Pani Olejniczak od serducha dosłowanie i w przenośni. Zrobiła nam też kompleksowe badanie serca z pełnym opisem, na szczęście u nas wszystko wporządku, ale mogłabym polecić ją z czystym sumieniem.
  10. Własnie! W tamtym roku zdecydowałam się na czyszczenie zębów, myślałam że umrę na zawał w oczekiwaniu na wybudzenie. Mimo że nie było absolutnie żadnych problemów to był dla mnie taki stres, że nie chcę już ani sobie ani jej tego robić ;)
  11. Phase ja od 5 lat pracuję w biurze prawnym, siedzimy głównie w prawie cywilnym i do dziś jest to dla mnie masło maślane :) bardzo często nie wiem co się do mnie mówi :P Odnośnie fryzurki to jakoś mi nie pasuje do Ciebie, masz takie cudne włosy że osobiście nie robiłabym z nimi nic :)
  12. Chodzi mi to po głowie bardzo często ale nie możemy sobie na to już pozwolić ze względu na narkozę, zbyt duże ryzyko...gdyby ze 2-3 lata temu ta terapia była bardziej rozwinięta, zdecydowałabym się na 100%. Poza tym moja dziewczyna już potrzebuje spokojnej emeryturki, nie chcę jej fundować dodatkowego stresu.
  13. No to trudny kierunek obrałaś :) tym bardziej gratuluje!
  14. To co napisałam, to i tak w skrócie :) A więc zacznę od tego, że problem ze stawami zaczął się u niej dosyć wcześnie jak na takiego maluszka, waży teraz około 10 kg ale wtedy była otyła, nie jakoś bardzo mocno, raptem 1-2 kg. Całe życie uwielbiała biegać za kamykami i zwykle po tych szaleństwach rano nie potrafiła wstać, musiała się rozejść, chodziła w pozycji tyłek do góry, dostawała suplementy diety odnawiające chrząstkę stawową. Pewnego dnia przestała chodzić, zwyczajnie nie wstała z posłania, koniec, pies traci wszelkie chęci do życia, nie bardzo chciała też jeść. Oczywiście wet, miliard zastrzyków, tabletek itd. Najgorszy w tym okresie był fakt, że przestała się załatwiać, była na tyle świadoma, że nie pozwoliła sobie narobić pod siebie mimo, że uciskałam brzuchol, masowałam itd. Wynosiłam też na podwórko, podtrzymywałam, niestety. Było to dla niej upokarzające i tak się spinała, że nie potrafiła. Trudno, były lewatywy (siku po dwóch dniach, na podwórku się udało). Wszystkie leki okazały się zbyt słabe, pies nadal nie wstaje (już nie pamiętam co wtedy dostawała). W zasadzie już się przygotowywałam do tego, że będę musiała jej pomagać w chodzeniu podtrzymując na linach aż oczekując w poczekalni na wizytę złapałam przypadkiem za ulotkę Trocoxilu, świsnęłam papierkiem Pani Doktor (wspaniałej!) przed oczami tą właśnie ulotką ze słowami „a może to!”. Lek wyszedł dosłownie miesiąc wcześniej, niewiele mogła powiedzieć, nie miała takich pacjentów, w zasadzie nikt w tej klinice leku jeszcze nie przetestował…ale co tracimy? Nic, więc próbujemy. Psiak po dwóch tygodniach leżenia i intensywnego leczenia powstał po dwóch dniach od podania, myślałam, że śnię kiedy przyszła do kuchni upomnieć się o jedzenie z wyrzutami w oczach, że chyba o niej zapomnieliśmy! Leczenie trwało pół roku, jednocześnie trzeba było badać regularnie krew bo Trocoxil daje po wątrobie. Kuracja wystarczyła na okrągły rok bez bólu. To był pierwszy raz kiedy miała nas opuścić. Po dwóch latach dosyć dobrego samopoczucia, podawania Trocoxilu z przerwami w marcu 2012r. zaczęła się dziwnie zachowywać, wszystkie objawy wskazywały na cukrzycę. Tak też było, zaczęły się kolejne badania, miliard wizyt w klinice, ustalania dawek insuliny, posiłków, musiałam ją zostawiać w klinice na całe dnie na krzywą cukrową, mnóstwo mnóstwo badań i wychodzenie na prostą bo organizm miał już objawy ketozy. Po pół roku udało się opanować w miarę cukrzycę, w międzyczasie zmienili się lekarze, na szczęście trafialiśmy na młode super osoby, może jeszcze z niewielkim doświadczeniem ale które miały wielkie serducho i ogromną chęć niesienia pomocy, myślę że wiele się nauczyły przy tym moim jednym kudłaczu. Tak sobie żyliśmy niecały rok w świętym spokoju aż na początku 2013r. kolejny raz przestała chodzić, znowu z dnia na dzień (w tym czasie Trocoxil był odstawiony). Poszłam do kliniki, kolejnym nowym lekarzom opowiadałam historię choroby, znowu szereg badań, zastrzyki aż po kilku dniach zrobiliśmy USG- wielki guz wątroby. Pies dalej nie wstaje a mnie drugi raz sugerowano eutanazję. Stanowczo odpowiedziałam, że nie i do dziś pamiętam słowa jakich użyłam jako argumentu „ok, zgadzam się z tym że jest guz ale guz nie daje póki co żadnych objawów, to stawy! Spróbujmy Trocoxil”. Popatrzono na mnie wiadomo jakim wzrokiem, pies z nowotworem (paskudnym bo naciekającym) dwoma łapami na tamtym świecie a kosmitka chce lek na stawy. W międzyczasie zaczęłam się konsultować z lekarzem z innej lecznicy i powolutku kroczek po kroczku przenosiłam się do niego. W klinice lekarze cudowni! Ale zaczęło mi przeszkadzać, że ciągle mamy innego doktora. Podaliśmy Trocoxil, pies wstał już nie po dwóch dniach niestety, ale po tygodniu, kiedy sama zaczęłam wątpić…udało się. Opłacało się latać na wizyty codziennie, oczywiście cukrzyca wariowała w tym czasie bo nie chciała jeść regularnie, kroplówki oczywiście dzień w dzień. Kłuta była też codziennie po kilka razy (wcale się nie dziwię, że taki ma dystans do mnie ;) ). Miała zrosty tak samo podskórne jak i w żyłach, czasem robiły się ropnie. Było ciężko i to był drugi raz kiedy miała odejść. Nie tym razem! W tym samym roku latem wpadła w hipoglikemię, która posunęła się na tyle daleko że zapadała już powoli w śpiączkę. W drodze do weta za przeproszeniem dostawała po pysku, żeby tylko całkowicie nie odleciała i nie zasnęła. Leżała kroplówkowana kilka dni, trzeci raz się z nią żegnałam i to był ten raz kiedy ja sama straciłam wszelkie nadzieję na poprawę i faktycznie pogodziłam się z jej odejściem. Z Wetem byliśmy na telefon „jak podejmiesz decyzję-dzwoń o każdej porze”. Pies wstaje po kilku dniach i wraca do żywych. Zapowiedziałam jej, że jeśli jeszcze raz mi to zrobi to trafię do szpitala psychiatrycznego na długie lata. Niestety nie przejęła się i po kilku tygodniach znowu kolejny raz wpadła w głęboką hipoglikemię, już nie płakałam. Wiedziałam, że da radę. Dała, po dwóch dniach leżenia plackiem ;) Od tego czasu nie wywinęła żadnego numeru (ODPUKAĆ!), ja nauczyłam się jeszcze bardziej jej zachowań. Wiem kiedy słabnie, nie mam oporów przed mierzeniem poziomu cukru itd. Co przeżyliśmy to nasze. Aktualnie zaczynam widzieć że nasz cudowny lek Trocoxil powoli się „wypala” i traci swoją moc, organizm już nie reaguje na niego tak jak kiedyś. Ale my tak łatwo się przecież nie poddajemy :)
  15. Moja sunia przeszła cały sztab lekarzy, kilka nawet w momentach krytycznych sugerowała eutanazję, do tej pory ja nigdy tak nawet nie pomyślałam, nie wiem dlaczego ale czułam, że da się ją jeszcze wyciagnąć na prostą. Aktualnie jestesmy pod opieką bardzo fajnego Pana Wujka :) ale cudów już nie zdziałamy, dziewczynka dostaje leki p/zapalne i oczywiście p/bólowe a konkretnie Trocoxil. Na tej kuracji "jedziemy" już kilkanaście miesięcy mimo, że Trocoxil podaje się najdalej do 6 mieś. ona zostanie już z nim do końca życia. Jest dobrze, jak na jej stan radzi sobie doskonale, wychodzi na krótkie spacerki, je posiłki, jest kochana i z pewnością nie cierpi, w porównaniu do tego co się z nią działo teraz jest luksus! Wszyscy zgodnie twierdzą, że to terminator :) Bólu do zera nie wyeliminujemy. Jeśli chce Wam się czytać moje wypociny to mogę opisać jej historię szerzej.
  16. Sleepingbhyday, dobrze, że skrobnęłaś. Dla mnie to dużo. Fakt zmęcznie daje mi w kość jak jeszcze nigdy dotąd, mnie dobija zdecydowanie brak snu, ciągłe budzenie, nerwy i stres. Jestem niestety ogólnie gapowata, a teraz ta przypadłość się tylko pogłębia. Dosłownie przestałam myśleć logicznie, nie potrafię się skupić i czasem zastanawiam się ile to jest 2+2 - dosłownie. W pracy łapię się na błędach, chociażby chowanie dokumentów do innej teczki niż być powinny. Mówię bzdury, później zastanawiam się co ja opowiadam...oj długo by wymieniać. Kocham te dziadki, a już moją sunię najbardziej na świecie! Jakbym mogła oddałabym jej moje zdrowie, tyle razem przeszłyśmy, 4 razy się żegnaliśmy a ona ciągle do nas wracała, taki uparciuszek. Niestety przez to zmęczenie tracę cierpliwość do niej i do reszty stada, najgorzej że nie wiem jak jej pomóc. Bo jest niespokojna z powodu bólu stawów, dostaje już najsilniejsze leki jakie są na rynku-odpukać jeszcze działają. Oprócz czterołapnych mam jeszcze czterokopytne, którymi trzeba się zająć. POmijam pracę. No to się troszkę poużalałam nad sobą ;)
  17. Mój Mervil podobnie, jadłby za trzech a skóra i kości z niego. Na starość i człowieki i zwierzaki się "suszą". Nakrkoza może faktycznie być niebezpieczna, tym bardziej jeśli byłby problem z nerkami (o czym świadczą objawy). Z drugiej strony jak tu jej i sobie pomóc byz tych badań. Ewentualnie można jeszcze pobrać mocz do analizy-wiem, pewnie graniczy z cudem...nawet jeśli wyszłaby cukrzyca to ciężko będzie nad nią zapanować przy takim dzikusku, który nie da do siebie podejść. Ah te nasze dziadziulki!
  18. Gratulacje !!!!! Prawo cywilne-niewdzięczny temat! Phase co Ty studiujesz? bo ja chyba nie nadąrzam ;)
  19. Ale piękna, i ten pysio dodaje jej uroku. Może warto badania powtórzyć i sobie pomóc w codziennym funkcjonowaniiu.
  20. Ale piękna, i ten pysio dodaje jej uroku. Może warto badania powtórzyć i sobie pomóc w codziennym funkcjonowaniiu.
×
×
  • Create New...