Jump to content
Dogomania

marlenka

Members
  • Posts

    5270
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by marlenka

  1. Przeczytałam na nowo historię mojego Trolla i łzy mi w oczach stanęły . Kiedy on był taki szczupły :(  teraz zupełnie inny pies .  Pamiętam jaką mi demolkę zrobił na początku i robił kupę w samochodzie z tyłu na desce :) Pamiętam jak wydzwaniałam po niego i nie mogłam się doczekać  aż będzie wizyta przed adopcją , pamiętam jak przyjechałyście z nim - specjalnie dziecko do babci wysłałam żeby nie był zawiedziaony jak mi go nie zostawicie .Ale mnie naszło na wspomnienia :) Jak ten czas leci .... teraz dorosły , śliczny , grzeczny ,mądry pies z niego . prócz tego że złośliwy ale to mu zostało z poprzedniego domu ( hihihi) .

  2. [quote name='Abrakadabra']Psy są w miejscowości Błogosław, w pobliżu Grójca (oddalonego od centrum W-wy jakieś 55km).
    Sterylki mogłabym załatwić na Pradze za ok. 100zł za suczkę/psa, ale uważam, że to Pan właściciel powinien się pofatygować osobiście (takie mam zdanie, przynajmniej do momentu, kiedy dotrę na miejsce osobiście i nie ocenię warunków. Tzw. wizja lokalna może wszystko zmienić.[/QUOTE]



    Już doczytałam . Nie znam niestety nikogo w ogóle nie wiem gdzie jest ta miejscowość . Wiem ze w Jasieńcu koło Grójca jest atki Pan tez który ma tych psów mnóstwo ale on chyba nie dałby sobie pomóc , a na pewno nie poprosiłby nikogo o pomoc

  3. [quote name='Abrakadabra']Obawiam się, że ten Pan sam nie wie o co mu chodzi...
    Byłam z nim umówiona na dzisiaj, ale jakieś 2 godziny przed moim wyjazdem z Warszawy zadzwonił z zapytaniem po co tak w ogóle chcę przyjeżdżać :roll:?
    Psy podobno biegają po podwórku, nie wiadomo jak się zachowają na mój widok, zdjęć na pewno im nie zrobię... itp.

    Stanęło na tym, że sam wyśle mi fotki psiaków - tylko nie wiem po co?
    Zależy mu na sterylkach i karmie, natomiast wyrażał się na tyle mętnie, że do końca nie wiem jakiej pomocy ci ludzie oczekują.
    Bez sprawdzenia warunków i ocenie sytuacji na miejscu nie ma możliwości pociągnięcia sprawy w jakąkolwiek stronę.[/QUOTE]

    Dziewczyny jaka to miejscowośc jest ???
    Może uda mi się zasięgnąc języka .

  4. [quote name='sleepingbyday']nie pleć. nic nie piszesz od wieków![/QUOTE]



    a co mam pisać ??? Kasy za bardzo nie ma żeby pomóc , możliwości też jakos nie . Poczekaj jak zrobie Korolce kojec to moze wtedy cos będe mogła znowu " przygarniać , na razie mam tylko wolna bude a nawet 2 :) a do domu na raize nie moge bo Twój były tymczas mnie się pogniewa :) i znowu zacznie mi obszczywać wszystko

  5. Witam wszystkich!
    Ja adoptowałam około 4 lat temu psa , mimo że miałam 3 duże swoje psy , zobaczyłam na zdjęciu na gumtrie psa i jego oczy mi nie dawały spokoju , zdecydowałam się na adopcję . Barak przyjechał do mnie , ale sie zaczął cyrk , zniszczenia domu sięgały zenitu , nawet karnisze pogryzł bo je zrzucił ciągnąc za zasłonki , drzwi poszły w drobny mak , pasów w samochodzie nie mam bo zjadł , łózko zjedzone , szafki obsikane na maxa , stare łozko tez . Normalnie pies demolka przez duze D . Uwierzcie mi że na poczatku mnóstwo razy miałam zadzwonić do Sbd i krzyknąc jej do telefonu " zabieraj go " , ale nie wiem może jestem głupia może za szybko sie przywiązałam i pokochałam tego sierściucha bo jest ze mną do tej pory . Przez pewnien czas był w klatce kenelowej zamykany , kilka godzinne spacery niezależnie od pogody , cuda robiłam uierzcie miże cuda , i kośtki duże kupowałam zeby się nimi zajał i zabawki psie . W tej chwili wydawało mi sie ze juz jest spokój , przestał niszczyć czasami mu sie zdarzy że zje zeszyt mojego dziecka , ale ostatnio zjadł pasy w samochodzie mojej siostry , i doszłyśmy do wniosku że pies po prostu nie moze zostawac sam w samochodzie , i tyle . Nie myśle o tym żeby go oddać tylko zapobiegać , jest 1000 metod na to . Kolejny mój pies duży skakał przez siatkę i ganiał ludzi , musiał zostać uwiazany do budy i mimo że naprawdę mi cięzko finansowo , sama wychowuję syna i mam 4 psy kupiłam kojec , i o dziwo ten pies nie chce z tego kojca wychodzić tak mu dobrze .
    Nigdy nie szkoliłam swoich psów , zawsze traktowałam ich jak ludzi , jak przychodziły do głaskania , głaskałam jak były natarczywe to ich olewałam i uwierzcie mi wystarczy że coś powiem , one się słuchają , nie bylo nigdy bicia psa , tresury , żadnych metod , po prostu je kocham i to wszystkie tak samo i traktuje je tak jak mi serce dyktuje , i niech mi nikt nie mówi że sie nie da .....

  6. [quote name='sleepingbyday']ło matko, wszelki duch pana boga chwali!
    no tytuł nam się taki zrobił, ale powiem ci, że mnie zdziwiłaś! byłam przekonana, że opowiadałam ci o tym ostatnio :-(.


    wczoraj dzwoniła do mnie pani pimpka, byli u okulisty i tak: pimpek ma zaćmę, niezbyt dużą, będzie brał leki na zahamowanie jej. ma lekko podwyższone ciśnienie w jednym oku. ma zapalenie, mieszane, na tle bakteryjnym i wirusowym najpewniej i teraz dostał na to leki, w pierwszej kolejności. żadna tragedia, operacja nie będzie potrzebna. za dwa tygodnie kolejna wizyta.

    wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
    pimpek bywa coraz bardziej odważny w róznych sytuacjach, np jest bardziej skłonny do obwąchiwania się z psami, to między innymi zasługa jego psiej 12 letniej towarzyszki, ktora niczego się nie boi, a pimpek naśladuje ją we wszystkim, wpatrzony jest.

    sa też sytuacje, w których boi się bardzo, np zakładanie szelek - posikuje sie od tego, dlatego mimo swoich gabarytów chodzi w obroży, a szelki są ćwiczone. ćwiczone jest też pozbycie się strachu przed butami w ruchu - najbardziej przerażają go kalosze.
    generalnie - jest naprawde dobrze, jak na niego, a praca nad róznymi lękami ma miejsce. ostatnio przyjechali rodzice pani ani i pimpek ich rozpoznał, choć do tej pory widzieli sie tylko raz, jakieś 2 miechy temu.


    mi to serce rośnie :-)[/QUOTE]

    Nic z tego nie zrozumiałam , co za pimpek , gdzie na ten Ds o co wogóle chodzi , bo chyba dużo chciałas szybko napisac , a ja za groma nie kumam o co kaman

  7. Jestem tu z bazarku . Ladymonia - ja 3 lata temu adoptowałam psiaka 10 miesiecy , zdemolował mi dom , samochód jednym słowem masakra . Nie raz miałam już dosyć , naprawdę , wracałam z pracy a tu drzwi pogryzione , albo karnisz zerwany. W samochodzie pasy zjedzone , raczka obgryziona do tej pory . I to wszystko się działo kiedy mnie nie było w domu , kiedy był sam . I chyba w tym przypadku lepiej uprzedzic dom niz miałbym kolejny raz wrócić z adopcji . Ja rozwiązałam swój problem klatką , wstawiłam do pokoju klatkę dużą i siedział w tym " więzieniu " teraz ma około 4 lat i tez mu się zdarza coś zrobić , jakiś zeszyt zjeśc albo ksiązke ale uwierzcie mi że to jest pisuś z tym co wyprawiał wczesniej . Więc wydaje mi się że lepiej uprzedzić dom , bo samo to nie przejdzie bardzo długo a hotelik jak za takiego małego psa bardzo dużo kosztuje ... może warto szukac czegoś tańszego .... wracam na bazarek :)

  8. [quote name='Marzenuś']Pani Mario, Pani to niech się kuruje a nie stresuje. Transport będzie potrzebny na jakiś przyszły tydzień dopiero jak Pan wyzdrowieje. Ja odpadam w tym tygodniu bo pracuje do 21, chyba że dopiero przyszły po pracy.
    Samemu absolutnie nie powinno się brać Berty do samochodu. Kaganiec wymagany. To duży pies i nie wiadomo jak się zachowa. Ja mogę maks 20 zł do paliwa dołożyć, na więcej mnie w tym miesiącu nie stać.

    Poza tym ja się Marlenie po części nie dziwie, bo i ja powoli zaczynam mieć dość.... Trzymam się tylko i wyłącznie ze względu na psy.
    Ale i moja cierpliwość wisi na strzępach po piątkowych pogaduszkach z panią Alą.[/QUOTE]


    Choć jedna osoba mnie rozumie .... mi nie chodzi o Alę , mi po prostu brakuje już siły i zdrowia .
    Tak na marginesie jeszcze do MTF się zwrócę , w tym czsaie jak nie pomagam psom miałam 2 operacje guza piersi , rok po roku guzy , co miesiac jazda do onkologa , do sierpnia tego roku . i nie wiem na jak długo mam przerwę , miałam tego nie pisać ale już mam to naprawdę centralnie w dupie ... siedzę w pracy i czytam jak ktoś mnie obraża aż się popłakałam. Jak miałam sprawne auto było i byłam na każde kiwnięcie palca jak słyszłam od mojego syna " mogłem się psem urodzić to byś mnie bardziej kochała" to było ok , marlenka dobra , w porządku , ale mi sę życie osobiste posypało zdrowie też i wszystko inne też to już jestem zła . Takie jeste całe dogo , brawo aż się odechciewa tu wchodzić i cierpią na tym własnie psy .

  9. [quote name='mtf zalesie']transport odplatny jest tylko chetnych do placenia nie ma,pani ala zawsze zwracala za benzyne ,tylko ja nie bralam zwrotow. jest mi szalenie przykro ze marlena mieszkajaca w warce/ niedoplacajaca do transportu do pani ali i przyjmujaca pomoc jedzeniowa/ nie odzywa sie aby pomoc psom bo nikt nie kaze jej pomagac pani ali ktora ma trudny charakter..jest suka ciezarna do przewiezienia na pilna sterylke- nie ma transportu.jestem po swiezym pobytu w szpitalu i musze odreagowac sytuacje na tym watku az ktos sie ruszy.,[/QUOTE]


    czytam cały czas ten wątek i w tej chwili mnie trafiło . MTF jak możesz tak napisać . Za transporty do DS psów od Ali , za to że jeździłam robić zdjecia i każda podróż nikt mi za paliwo nie zwracał już nie wspomnę o tym że wiele razy miałam zasikany samochód i zasrany przez psy . Ok przeżyłam to ale nie znasz w tej chwili mojej sytuacji ani finansowej ani życiowej a wypisujesz bzdury , ja Ci powiem jak jest w takim razie . Przez długi czas byłam na każde zawoałanie Ali i psów nie tylko od niej , miałam na bezpłatnym Dt mnówstwo psów zresztą pewnie sama wiesz . Mam swoich 4 szt , 1 pensję , kredyt mieszkaniowy i od 2 lat sama wychowuję dziecko . W międzyczasie psy które miałam na Dt zjadły łóżko mojego syna , podrapały ściany i zniszczyły mnóstwo rzeczy nikt się nie zapytał mnie czy pomóc , nikt zostałam sama . Była też chwilka gdzie brakowało mi na jedzenie dla samej siebie nie mówiąc o psach więc przyjęłam od Ali jedzenie dla psów ( chyba o tej pomocy żywieniowej mówisz ) choć ja jej o to nie prosiłam sama nalegała , ja tego nie zjadłam ani się na tym nie wzbogaciłam a jeśli masz mi to wypominać to po prostu odkupie to jedzenie i poproszę kogoś żeby to Ali podrzuił , nie ma problemu . Jesli chodzi o transport to mój samochód nie nadaje się do jazdy jest stary i na wykończeniu i nie poświece go żeby jeździc komuś pomóc bo jak mi padnie całkiem mi nikt nie pomoże już sie po tym przekonałąm . W tej chwili nie jestem w stanie pomagać , przykro mi jak cholera , ale nie mam po prostu możliwości ani finansowej ani moblinej nie odejmę dziecku od buzi - przykro mi na takie poświęcenie gotowa nie jestem . Więcej się tłumaczyć nie będę .

×
×
  • Create New...