Jump to content
Dogomania

motyleqq

Members
  • Posts

    5536
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by motyleqq

  1. jak przychodzi ktoś typu listonosz, pan od liczników, to psy zostają za drzwiami. mam taki układ domu, który mi na to pozwala.

     

    natomiast znajomi muszą liczyć się z tym, ile mam psów w domu, że psy mam różne, bywa że nikogo nie zapraszam bo akurat mam dzikusa z ulicy, który w danej chwili nie jest gotowy przyjmować gości. w obecnej, stabilnej sytuacji, informuję, do którego psa się nie należy odzywać, zaglądać mu do klatki, a którego można głaskać do woli ;)

  2. ja tam uważam, że cena jest ważna. oczywiście szukając psa nie było to moje pierwsze pytanie ;) ale padało dość szybko. ostatecznie i tak mam psa, na którego nie było mnie stać :D ale gdyby kosztował jeszcze więcej, nie kupiłabym, a uważam że lepiej to wiedzieć zanim się nastawimy, że weźmiemy konkretnego psa.

  3. moja znajoma ma taki zapis w umowie, że jej psem hodowca może kryć. podpisała nie myśląc co podpisuje, mnie osobiście zapis zdziwił. bo nie wiem dlaczego właściciel ma za darmo dawać swojego psa do krycia ;) ostatecznie pies okazał się wnętrem i tematu nie ma...

  4. znaczy wg Ciebie można bez problemu nadrobić co, czego w socjalu zabrakło w szczenięctwie? dobrze by było... :) jak dla mnie, to potem jest już tylko resocjalizacja, z różnymi rezultatami zależnymi od psychiki danego psa. z psem z natury lękliwym, trudno jest pewne rzeczy nadrobić.

     

    a z tym zahamowanym gryzieniem też dziwne. jedna moja suka, nie wiem w jakim wieku zabrana od matki, do mnie trafiła w wieku 4,5 miesięcy. gryzła bez zahamowania i sami ją nauczyliśmy miękkiego pyska. obecnie nie wyobrażam sobie, by kogoś ugryzła, czy to w zabawie, czy na poważnie. pociągnięta za ogon odwróci się i czasem dotknie ręki pyskiem, ale widząc, że to człowiek, od razu się hamuje. natomiast mój pies był z matką jakoś do 4 miesiąca i w ogóle nie kontroluje się w zabawie i gryzie boleśnie jak się podekscytuje. druga suka trafiła do mnie mając rok, z ulicy, totalnie nie znam jej historii, również ma w pełni zahamowane gryzienie, w zabawie łapie bardzo, bardzo delikatnie nasze ręce

  5. w różnych kocich rasach, różne są zasady ;) może być tak, że kot jest albo na kolanka, albo do dalszej hodowli(i tym samym na wystawy), ale może być też potrójny podział: na kolanka, na wystawy bez rozmnażania i do dalszej hodowli(każdy kolejny droższy). ale w kocich hodowlach wystawy nijak mają się do rozmnażania, o tym, czy dany kot będzie hodowlany, decyduje wyłącznie hodowca i w zasadzie można nigdy kota nie wystawić, a i tak go rozmnożyć. z psami jest inaczej i wydaje mi się, że poza ewidentnymi wadami typu wnętrostwo, dziwne jest sprzedawanie taniej/drożej i decydowanie, który piesek może być hodowlany przez hodowcę.

    dodam jeszcze tylko, że z reguły z kociego miotu do dalszej hodowli wybiera się 1-2 kociaki, reszta na kolanka(choć różnie bywa). często też przy kryciu, właściciel kocura, zastrzega sobie, że kociaki nie mogą być sprzedane do polskich hodowli

  6. Często przechodząc obok dużego psa mam ciarki na całym ciele. Nie mam zaufania do obcych mi psów. Najbardziej denerwują mnie właściciele, którzy podróżują z psami komunikacją miejską. Niedość, że ja się męczę, to pies również się stresuje niepotrzebnie.

     

    psy mają pełne prawo jeździć komunikacją miejską, a odpowiedzialny właściciel uczy psa, że autobus to nic strasznego ;) moje się nie stresują podczas jazdy

  7. moja najnowsza tymczasowiczka, suczka dorosła, też tak popuszczała przy ubieraniu się na dwór. u mnie zrobiła to raz :) nie wiem, jak podchodzisz w tej sytuacji do swojego psa, Lusi bardzo się ekscytuje, że wychodzi, więc ja po prostu kucam i czekam aż przestanie świrować i absolutnie nic do niej nie mówię. wtedy mogę zapiąć smycz bez plamy na dywanie ;) zapewne jej poprzednie DT ją pocieszały lub uspokajały, a ją to nakręcało

  8. można spróbować relanium, ale nie w tak ogromnej dawce, albo hydrozyzynę. tylko szkoda, że to wszystko tak na ostatnią chwilę ;)

     

    ja w tym roku nic nie podałam. oczywiście już strzelają, o dziwo moja bojąca się suka nie reaguje, a nawet normalnie załatwiła się słysząc strzały ;) mam w zanadrzu nowy lek No stress gel, który podaje się 40 minut przed wydarzeniem, ale jeszcze nie wiem,  czy podam.

  9. mój Timi ma wywalone na strzały i nawet nie podnosi głowy. natomiast Etna boi się różnych rzeczy i ten strach, który kiedyś był lekkim niepokojem, został skutecznie wzmocniony przez moich teściów, w sposób jaki opisuje Rinuś. w tamtym roku musieliśmy się wspomagać tabletkami. obecność drugiego psa, który nie reaguje, też jej bardzo pomaga. włączamy głośno tv i siedzimy sobie jakby nigdy nic ;) na dwór nie wyszłaby, ale udaje nam się w miarę opanować sytuację.

    niestety strach przed strzałami rozwinął się do strachu przed burzą i doszło nawet do tego, że widok deszczu kojarzy się z burzą i pies nie chce wyjść...

    no ale my się nigdzie nie wybieramy na sylwestra ;) mamy cztery psy i świnki morskie, nie wiem jak zachowa się Sonia gdy usłyszy strzelanie. nie wyobrażamy sobie zostawić Etny samej ;)

  10. jak wiadomo z tego wątku i z codziennych obserwacji, małe pieski zwykle nieskalane są smyczą. taki też był dzisiejszy york, który... szedł środkiem ulicy :look3: prosto pod nasze jadące w jego kierunku auto... oczywiście zwolniłyśmy, a właściciel łaskawie zabrał pieska z jezdni. ten pies był chyba ślepy, nie mówiąc o właścicielu... dobrze, że nie trafił na jakieś rozpędzone auto z kierowcą mającym gdzieś pieski

  11. jeśli chodzi o ludzi, którzy mają problem z samym istnieniem psów, to mam takiego sąsiada za płotem :loveu: szłam raz z dwoma psami, na smyczy, na jego widok zeszłam ze ścieżki w trawę i wzięłam suki na bardzo krótkie smycze obok siebie. pan jechał rowerem, a jedna z owych suk rzuca się na rowerzystów, poza tym, po co robić konflikty ;) niestety pan był innego zdania... zaczął zwalniać na nasz widok i spytał "i co teraz?", myślę sobie, nic? pan się chyba spodziewał że moje straszne psy się rzucą, a ja wątła kobieta nie dam rady ich utrzymać ;) oczywiście nic takiego się nie stało, ale facet chyba nie mógł znieść mojego totalnego zignorowania go i zaczął swoją gadkę... w stylu "kur... rodzina psiarzy" :loveu:

  12. widć panowie z SM nie mają co robić. W Warszawie poczekasz pół dnia na radiowóz jak masz stłuczkę... psem luzem sobie nikt dupy nie zawraca

     

    Oj Iza, różnie to bbywa. dawno temu kiedy Etna była szczeniaczkiem i mieszkaliśmy w Wawie, na osiedlu była grupka szczeniaczków codziennie razem się bawiąca. była też pani z amstaffem, który jak przypuszczam, był agresywny, bo zawsze na smyczy i w kagańcu. nasze pieski, mimo młodego wieku, ani razu do  tego amstaffa nie podbiegły, miały swoje towarzystwo. mimo to pani ta ustawicznie widząc nas dzwoniła na SM :jumpie: i owszem, przyjeżdżali, całkiem szybko, żeby powiedzieć, że oni muszą przyjąć i tylko dlatego przyjechali...

×
×
  • Create New...