Jump to content
Dogomania

lukas78

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

lukas78's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

  • Week One Done Rare
  • One Month Later Rare
  • One Year In Rare

Recent Badges

0

Reputation

  1. Cześć Marta Hari Specjalnie się zarejestrowałem na portalu (śledzę go nota bene od lat, podobnie jak i inne poświęcone naszym pupilom), żeby odpowiedzieć na twoje pytanie. Pracuję w Niemczech i przez to większą część roku mieszkam tutaj wraz z moim przyjacielem Tytusem (dog niemiecki 68 kg). Tytus ma 7 lat i ma się świetnie właśnie dzięki strofantynie (i glukozaminie przyjmowanej na stawy, ale to inna historia). Serducho zaczęło mu siadać 2 lata temu, było z nim naprawdę kiepsko, lekarze praktycznie nie dawali mu szans. Tak się przypadkiem (a może i nie, bo wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się przypadkowo) złożyło, że zabrałem się na autostop z BlaBlaCar z gościem do Polski i on naopowiadał mi o strofantynie, o której wcześniej w życiu nie słyszałem. Facet postawił na nogi (tak twierdził) strofantyną mnóstwo osób w swojej rodzinie bliższej i dalszej oraz znajomych i członków ich rodzin, a także, co mnie bardzo zaciekawiło - kucyka! Poradził mi, gdzie mam szukać strofantyny niehomeopatycznej u jednej kobiety w opolskim (nie wiem czy jesteś kobietą, ale twój nick Marta Hari może o tym świadczyć, a ta kobieta ma właśnie Marta na imię, jeśli jesteś facetem, to nie obraź się proszę). Ta Pani posiada z za granicy strofantynę w dawkach dla ludzi, ale okazało się w trakcie rozmowy, że ma również dostęp do strofantyny w dawkach 0,5 mg oraz 1 mg po 100 kapsułek dla zwierząt (małych i dużych), której nie wystawia na sprzedaż (serwis ogłoszeniowy, ale nie napiszę jaki, bo to nie miejsce na reklamę!!!). Ta Pani z mężem leczą (może źle się wyraziłem - pomagają ziołami, a wiedzę mają niesamowitą) ludzi i zwierzęta. Byłem z początku bardzo sceptyczny, ale Tytus nikł mi w oczach więc postanowiłem sam się przekonać, tym bardziej, że podczas kolejnej wizyty u lekarza weterynarii Pani doktor poinformowała mi, że odejście Tytusa to kwestia kilku, kilkunastu dni. Po rozmowie z kobietą (a właściwie z jej mężem, bo przekazała mu telefon) okazało się, że te kapsułki ze strofantyną dla zwierząt są powlekane i rozpuszczają się dopiero 2-3 godz. po połknięciu przez zwierzę, tak że kwas solny w żołądku ich nie rozpuszcza, o co bardzo się wcześniej bałem. Państwo nie zachęcali mnie nachalnie do zakupu, twierdząc, że nikogo na siłę nie uszczęśliwiają. Byli bardzo przekonywujący, a Tytus już się nie podnosił i postanowiłem nie tracić ani chwili. Wykonałem przelew i za 3 dni (chyba najdłuższe w moim życiu - wziąłem urlop i leżałem u boku Tytusa, czuwając by nie odszedł w samotności) przyszła przesyłka. Zacząłem podawać Tytusowi po 1 kapsułce 2x dziennie. Po 3 dniach Tytek wstał w nocy i skamlał, by wydostać się na zewnątrz domu. Ledwo stał na nogach, chwiał się, ale stał!!! Po 4 dniach mało sam zawału nie dostałem, gdy pierwszy raz od czterech m-cy przyszedł do mnie około 6-tej rano i wpakował mi się do łóżka! Po tygodniu w sobotę poszliśmy na 4 godzinny (nie chciałem ryzykować dłuższego) spacer, co wcześniej nie było możliwe, bo Tytus padał ze zmęczenia po 200m. Po 3 tygodniach wrócił mi stary druch, odzyskał wigor i siły. Gdy poszedłem z nim do lekarza na kontrolę , dr Inga dosłownie "wywaliła gały" i szczęka jej opadła! Nie chciała uwierzyć, że to dzięki strofantynie, mój piesio wrócił do świata żywych. Powiedziała mi, że kiedyś słyszała o strofantynie na studiach, ale nie wiedziała, że jest jeszcze gdziekolwiek dostępna. A mój Tytus - dzisiaj zasuwa za rowerem aż dudni! Na nowo odzyskałem kumpla. Pani, od której otrzymałem strofantynę i wiele cennych informacji, wysłałem duży bukiet i nadal mam z nią kontakt. Tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie. Lukas
  2. http://www.medycynawet.edu.pl/images/stories/pdf/digital/1964/196406360363.pdf
×
×
  • Create New...