Jump to content
Dogomania

Małgorzata15

New members
  • Posts

    14
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Małgorzata15's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Jaka jest różnica szkolenie vs praca? 4h dziennie?
  2. Ok, będę pracować. Umawiam się z trenerem psim, bo mnie mój własny kundel zje :) A czy kong w takiej sytacji jest wskazany? Mam dwie metody zapełniania konga - pierwsza tzw łatwa polega na włożeniu kulek karmy w taki sposób, aby pies po kilkunastu minutach rozpracował konga i zjadła. Drugi - trudny - wkładam coś, czego sama wyjąć nie może, ale może lizać. Z godzinę nie ma psa, a i tak nie wyjmie. Ogólnie zabrałam i schowałam matę, szarpaki. Zostały tylko dwie gumowe kości, którymi nigdy bawić się nie chciała, ale może coś się zmieni.
  3. A oto moja mała bestia. Sarenka taka albo lisek. 8,7kg, 1go marca skończy rok.
  4. Problem z pieskiem jest taki, że ona nie zna komend. Dopiero ją uczę jakichś podstawowych rzeczy, ale 'do siebie' nie idzie nam szczególnie. Pewno coś robię źle. Szukam już u siebie w okolicy szkoleniowca, bo z dnia na dziej jest coraz gorzej. Dziś na porannym spacerze nie chciała dać się zapiąć w smycz, za to ciągle skakała na mnie i chciała gryźć ręce. Po powrocie ze spaceru rasowy pitolec w głowie, latała dookoła mojego biurka i szczekała. Wścieklizna. Nie wiem jak ją uspokoić w takim momencie. Rano dla odmiany po jedzeniu zamknęłam jej drzwi aby siedziała na przedpokoju. Ze złości pogryzła moje rękawiczki. Gdy ją wspuściłam to oczywiście najpierw milusi piesek a po kilku minutach szczekanie. Ona wpada w jakiś szał. Sowa mi poradziła aby np mówić nie-siad-dobrze (pochwała). Ona na to albo nie reaguje w ogóle albo może i nawet przysiądzie, ale szczeka dalej. Nie umiem nad nią zapanować. Mam pod ręką miseczkę ze smaczkami, więc jak już się przymknie to podaję i chwalę. Skutkuje na 3 sekundy :) Ogólnie z tym jej szczekaniem problem jest taki, że ona to robi od jakichś 2 tygodni (wcześniej nie, ale może to dlatego, że od 2 tygodni jesteśmy w domu zupełnie same, nikt z rodziny nas nie odwiedzał, narzeczony pojechał w delegację i chyba mam szansę dostrzec wreszcie wszystie zachowania mojego psa). Myślę poważnie nad kennelem. Może sam widok ją trochę uspokoi ;) bo na ten moment jesteśmy na takim etapie, że po pracy nie poleżę na kanapie, nie pooglądam telewizji, bo pies siada i szczeka...chyba że śpi. A jak tylko widzi, że zbliżam się do smaczków to dostaje świra. Mam wrażenie, że ją to nakręca. Nie ma spokoju w domu. Matę węchową mamy, ale moja suczka załatwia ją w kilka minut. Musiałabym jej tam chyba włożyć całą kolację (i to nie byle jak!) żeby zajęło jej to 20 minut. Zaczyna mnie to frustrować, martwić i denerwować. Mam ochotę na nią krzyknąć albo strzelić ją w nos. Albo w ucho. Albo nie wiem co. Na razie jak mnie wkurza to ją wynoszę z pokoju.
  5. Dziękuję za odpowiedź. Probelmy są dwa - pies nie umie komend. Przyszła do mnie z dt, tam zadbano o załatwianie się na zewnatrz oraz komendę do mnie i samokontrolę. Dopiero się uczymy i bez smaczków na ten moment umie siad, leżeć, daj łapę, daj głos i fe. Fe jest szczególnie ważne, bo pies zjadał wszystko z trawnika. Uznałam, że lepiej uczyć komend (w planach mam jeszcze zostaw i wypluj) niż zakładać kaganiec na czas spacerów. Dlatego też ograniczyłam do minimum pracę węchową - ktoś mi powiedział, że węchowe zabawy to doskonała nauka do węszenia (i w konsekwencji) zjadania śmieci z trawnika. Chyba że ja nie rozumiem co to praca węchowa. Samokontrolę też umie doskonale, ale ja chyba nie umiem tego przełożyć na praktykę. To mój pierwszy pies i jeszcze sama się w tym wszystkim gubię. Uczymy się jeszcze komend na miejsce, cisza i zostań, ale te dwie pierwsze nie idą mi (suni?) w ogóle. Na dworze nie szczeka W OGÓLE. Na nic ani na nikogo. Lubi inne psy i ludzi. Rzadko kiedy czegoś się wystraszy. Z michą tez ok, ja nasypuję, ona czeka, ja wyjdę z kuchni i dopiero je. Co do hałasów z klatki to myślę nad zamontowaniem jakiegoś wyciszenia drzwi. Myślę też, czy nie wrócić do spania w salonie. Jest co prawda jest tam balkon, ale w sypialni pies śpi gorzej, bo bardziej słychac odgłosy z klatki schodowej. Ogółem co do hałasów z klatki lub dworu to czytałam aby jakby psa uspokoić, podziękować za ostrzeżenie i dać smaka, jak przestaje szczekać. U nas to działa, ale mi chodzi o to aby w ogóle nie reagowała na te odgłosy. Bo jak ma gorszy wieczór lub poranek to do 23 wstaję do niej ze 4 razy i w godz 6-7.30 też ze 4. Tak jak w ogóle nie zareagowała na strzały w sylwestra choć był jej to pierwszy w życiu :) A może kennel pomoże?
  6. Cześć, 2 mies temu adoptowałam kundelka, w marcu skończy rok. To suczka, waży ok 9kg. Problem w tym, że trochę rozpuściłam psa i teraz sobie nie radzę. Sprawa jest o tyle nieciekawa, że pracuję w domu i w godz 9-17 potrzebuję spokoju... rzecz w tym, że pies 'nauczył się' szczekać w domu. Efekt jest taki, że jeśli nie śpi to szczeka co chwila. Zaczynają się skargi sąsiadów. Wygląda to tak: 6.30 - poszczekuje bo jedzenie. Karmię ją i na jakieś 30-60 minut wraca do spania 7.30 - szczeka bo na dwór. Staram się głaskac, uspokajać, zapraszam do łóżka, ale to pomaga na minuty. Wstaję i idziemy na spacer. 30-45 min pies gania jak błyskawica po parku. Bawi się z psami, wronami, aport itp itd. Wraca zmęczony 9.00 - szczeka bo... bo chyba wraca nieco nakręcony do domu. Ostatnio dostaje świra i przy okazji biega po domu. Daję konga albo wyrzucam za drzwi na przedpokój. Jeśli kong/wyrzucenie za drzwi pomoże to jestem uratowana. Ale nauczyłą się szczekać siedząc pod drzwiami do pokoju. Dość uciążiwe. Sama zabawkami się nie bawi. Jedynie kong albo kość prasowana/naturalny gryzak. Ale przecież chyba nie można dawać tego codziennie...wpuszczam ją po np 30 minutach i idzie spać 14.00 - przebudza się i znów szczeka. Z pół godziny ćwiczymy komendy, ale potem dalej szczeka. No to bawimy się zabawkami, ale to nic nie daje. Więc znów kong i może będę miała szczęście, bo się uspokoi albo znów będę musiała wyrzucać za drzwi. Kiedyś pomagała zmiana miejsca na kuchnię/sypialnię, ale teraz już nauczyła się szczekać i po zmianie miejsca. Siedziałam przy biurku, szczekała, przeosiłam się na kanapę. Teraz jak siedzę na kanapie z laptopem to siada na wprost mnie i szczeka. Wygląda to tak jakby szczekaniem wymuszała zainteresowanie, kontakt, zgłaszała chęć do rozrabiania. Koło 15 uspokaja się i do 17 spokój 17 - idziemy na spacer - 30-45 min szybkiego marszu. Po powrocie do domu albo ucinamy sobie drzemkę (i wtedy jest spokój) albo ja biorę się za sprzątanie, a w tym czasie pies śpi. Taki szybki spacer ją trochę męczy i co by nie było to idzie spać. Jeśli spacer trwał 45 minut to śpi do 21. Jeśli nie to... 20.30 - szczeka, przynosi zabawki. No więc bawimy się do np 21.10 i idziemy na 30 min wyciszający (tak mi się wydaje) spacer 21.30 - wracamy do domu i tu jest różnie. Czasem dostaje zajoba, czasem grzecznie towarzyszy mi w wiecczornym przygotowaniu się do następnego dnia. Poza tym w nocy potrafi szczekać na coś co ją zaniepokoi za oknem lub na odgłosy z klatki schodowej. Czyli np po 6 rano i przed 23. Robiła to przez pierwsze 2-3 tygodnie na każdy odgłos, nawet w nocy po kilka razy. Potem jej przeszło, a teraz jakby wraca. Z mniejszą czestotliwością, ale jednak. Co mam zrobić? Jak ją tego oduczyć? Licze na to, że uspokoi się jak wyrośnie z okresu szczenięctwa. Nie mogę olewać tego jej szczekania, bo musiałabym sobie wsadzić chyba stopery w uszy (max doliczyłam do 30kilku szczeknięć). Sąsiedzi pewno zaraz zaczną się skarżyć. Moja praca zaczyna tracić na jakości bo od 14tej muszę kombinować co tu zrobić aby ją uspokoić.Kiedyć wychodziłam z nią o 14 na spacer, ale to nic nie dało. Szczekanie przed 23 i np o 7 rano (bo ktoś chodzi po klatce) rozumiem, że może być męczące dla innych mieszkańców bloku. Mnie po prostu stresuje, przysypiam a tu szczek, bo coś widzi na balkonie. Pomocy!
  7. Cześć, temat trudny. Suczka (kundel, 9kg, 10/11 mies, u mnie od 2 miesięcy) wsuwa z trawnika ptasie kupy (dwa razy zdarzyła się inna kupa) i... inne rzeczy. Puszczam ją w parku, który mamy obok domu. Nie wyborażam sobie nie puścić jej chociaż raz dziennie - pies gania jakby go z procy wystrzelili więc zakładam, że podoba się jej to i po prostu potrzebuje takiego wybiegania... samo wsuwanie kup mi nie przeszkadza. Wiem, że to kwestia braku dobrych baterii w jelicie/potasu. Kupiłam tabsy Dolvit Cayenne, słyszałam tez o podaniu banana, ale chwilowo jesteśmy na ścisłej diecie (po kolejnych problemach gastrycznych, prawdopodobnie spodowanych moim przekarmianiem pieska plus właśnie wsuwaniem różnych rzeczy z trawnika, ale o tym dalej) i nie podaję nic poza karmą i probiotykiem (w styczniu pies dostawał antybiotyk z 3 różnych powodów). Za kilka dni może spróbuję te tabsy bo wiem, że banana nie lubi. Gorzej, że pies wsuwa z trawnika... kości. Nie mam pojęcia skąd biorą się kości na trawnikach, ale są. Pies nie odpuści. Mogę jej uczyć komend fe/zostaw, ale ona jak biegnie daleko ode mnie i dopadnie kość to musztarda... nic nie działa. Pies wsuwa, jak widzi że się zbliżam to jeszcze zadowolona ucieka ode mnie. Jak idziemy na smyczy to jest łatwiej, zabiorę z dzioba, ale ogólnie nie ma dnia żeby nie wsunęła jakiejś kości z trawnika. I jeszcze się obliże. Parę razy wymiotowała, podejrzenie jest właśnie o te kości. Pies je Acanę jagnięcia plus jabłko. Czy mam zacząć podawać jej kości w domu? Takie surowe? Czytałam, że pies nie trawi kości, czy to prawda? Nawet jak kupowałam jej prasowane albo naturalne gryzaki to i tak co znalazła na ulicy to schrupała. Wiem, że może chodzić w kagańcu, ale nie będzie przecież tego robiła całe życie. Już i tak na spacery chodzimy tak gdzie jest mniej śmieci. Mamy dwa parki pod nosem, śmieci jako takich w nich nie ma, ale kości są.... na naszym osiedlu chyba wszędzie są Co robić? Jakie rozwiązanie? Czy tylko barf nas uratuje? Czy jej czegoś brakuje w organizmie że tak ją kręcą te kości? Czy to instynkt?
  8. Ponieważ dziś dostała jeszcze antybiotyk to za jakiś tydzień mamy przyjść na morfo+biochemia. Wet mówi, że raczej nietolerancja i że można na to zrobić badania, ale... najpierw mam jej wywalić z diety wszystkie smakołyki, bo chyba faktycznie za dużo tego dostawała. Poza normalną karmą dostawała jeszcze suszone mięsko plus szprotki, treseki, kości prasowane, pasztet do konga... i tak w sumie dzień w dzień. Mówi że mam jej zostawić jedynie karmę suchą która jej dobrze wchodziła i wychodziła na jakieś 2 miesiące. I wtedy będzie można powiedzieć coś więcej.
  9. Ok, będę karmić tylko puszkami. Zastanawiam się skąd te kłopoty z trawieniem. Delikatny układ trawienny? Nietolerancje? Dziś znów zwymiotowała, pierwszy raz tym co zjadła na kolację (ryż z indykiem i warzywami). Trochę się martwię. Idziemy dziś na morfo z biochemią.
  10. Cześć. od 1,5 miesiąca jestem szczęśliwą posiadaczką 11to miesięcznej suczki kundelka o wadze 9kg. Co prawda dopiero uczymy się wspólnego życia, ale wiele rzeczy daje nam się we znaki. Sprawa pierwsza: jedzenie. Piesek wcześniej przebywał w dt i podobno chętnie jadł każdą suchą karmę. U mnie pierwszej (Trainer Fitness jagnięcina) i drugiej (coś z wołowiną wołowina) jeść w ogóle nie chciała, kupki robiła po każdym posiłku w dodatku zielonkawe. Trzecia karma (Empire z dziczyzną, ale z dodatkiem kurczaka) jej smakowała, ale nadal kupki były po każdym posiłku. Czy to jest po prostu nietolerancja/kiepskie przyswajanie? Dopiero Acana z jagnięciną podeszła w 100%. Ostatecznie jednak naczytałam się, że chrupki nie są najlepszym sposobem żywienia psa więc od dwóch tygodni jedziemy na puszkach (Wolf of Wilderness/Granatapet). Do tego okazało się, że piesek bradzo lubi ryż z indykiem i warzywami i to jej wchodzi najlepiej. Przy takim żywieniu (ryż/puszki) kupal jeden dziennie. I tak sie zastanawiam - czy taki rodzaj żywienia powinno się suplementować? Czy podawać jej witaminy np VetAminex? Dodam jeszcze, że na początku wsuwała różne rzeczy z trawnika, co kończyło się bulgotaniem w jelitkach plus niechęcią do jedzenia kolejnego dnia. Zdarzyły się również raz wymioty po takim zjedzeniu czegoś z trawnika i raz po zjedzeniu wędzonej kurzej nóżki. I raz przy przeziębieniu, z którego właśnie wychodzi. Czy to jest delikatny układ trawienny, czy ja po prostu wymyślam? Pierwszą zimę też kiepsko przechodzi. W styczniu przeszła zapalenie pęcherza i właśnie kończy się przeziębienie. No więc w tym miesiącu dostawała trzy razy antybiotyk: po zjedzeniu czegoś z trawnika, z powodu pęcherza i teraz z powodu przeziębienia. Może ma ktoś pomysł jak wzmocnić takiego psiakia? Witaminki właśnie?
  11. Tak w ogóle to zastanawiam się czy nie wzmocnić jej nieco, bo w styczniu dostawała 3 razy antybiotyk :( Pierwszy raz z powodu zatrucia pokarmowego, drugi z powodu zapalenia pęcherza no i teraz z powodu przeziębienia. Może VetAminex? Dodatkowo ma delikatny układ trawienny i chyba jakieś nietolerancje, bo kiepsko wchodziły jej suche karmy (a w dt podobno jadła wszystkie). Najlepiej zarówno wchodzą jak i wychodzą jej puszki i ryż z indykiem i warzywami. Jak zje coś z trawnika to często burczy jej w jelitach i następnego dnia do południa nie chce jeść. Raz też wymiotowała po takim zjedzeniu czegoś z trawnika plus raz właśnie po zjedzeniu wędzonej kurzej nóżki. No i raz teraz przy przeziębieniu. Napisałabym szerszy post, ale nie wiem czy zamieścić go w dziale o żywieniu, chorowaniu czy suplementach. Trochę mi żal psiny, bo raptem jesteśmy razem kilka tygodni, a tyle niedobrego się dzieje. Dodatkowo bierze VetoSkin, bo bardzo leciała jej sierść. Chciałabym dobrze, ale żeby też nie przesadzić.
  12. Dziękuję za odpowiedzi. Wczoraj pieskowi się poprawiło i już jest wszystko e porządku :) włącznie z tym, ze z radości dałam jej wczoraj całą puszkę prawie na raz (po 3 dniach prawie niejedzenia) i skończyło się rozwolnieniem :) nie pomyślałam, ze nie wolno tak wpychać w psiaka od razu bo apetyt wrócił. Ważne, ze już jest Ok. Tak czy siak jutro powtórka antybiotyku.
  13. Dzień dobry, mam problem z moją 11sto miesięczną sunią. To mały kundel, waga niecałe 9kg. Piesek jest u mnie od półtora miesiąca, wcześniej w dt. Cały zeszły tydzień była jakby mniej energiczna, do tego miała niestandardowo mokry nos - po dotknięciu pozostawała plama. Myślałam, że przejdzie, że może wyrasta z okresu szczenięcego, stąd ten psi spokój. W niedzielę nie chciała jeść ani pić, skubnęłą jedynie z mojej ręki gotowanego indyka. Wieczorem próba wymiotów, nad ranem pojedyncze wymioty. Wet stwierdził czerwone gardło plus powiększone węzły. Dostała 3 zastrzyki w tym antybotyk. Po powrocie do domu piła, wieczorem zjadła z miski porcję gotowanego indyka. W nocy siusiu, we wtorek rano na dwa razy jadła mokrą karmę z miski i inne smaczki z mojej dłoni. Ponowna wizyta u weta, stwierdził mniejsze zaczerwienienie i mniejsze węzły chłonne, ale znów antybiotyk. Po południu nastąpiło jakby pogorszenie. Znów nie chciała jeść (nic) i nie piła. Dziś rano wepchnęłam w nią porcję karmy, ale też z ręki i to na kilka razy. Do miski nie chciała podchodzić. Ogólnie ciągle leży i śpi i widac, że jest osłabiona. Kupale ok. Czy to faktycznie jest przeziębienie? 2 tyg temu przechodziła zapalenie pęcherza. Wet mówi, że ma prawo chorować, bo młoda i to jej pierwsza zima. Powiedział też, że ponieważ jest zaszczepiona to nie ma opcji aby to była nosówka lub parwo lub coś podobnego, ale w necie czytam inne rzeczy. Więc jeśli to tylko przeziębienie to czy taki zmienny aptetyt jest normalny u chorego pieska? Czytałam w necie, że może to trwać nawet tydzień.
×
×
  • Create New...