Jump to content
Dogomania

Zarka

Members
  • Posts

    842
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Zarka

  1. Kula, nie irytuj sie, bo nie masz racji. Pies nie robi sie niegrzeczny, po prostu przechodzi różne etapy życia. Skoro nie przestaje czegoś robić, to po prostu nie rozumie słowa nie (bo jej tego nie nauczyłeś). Rośnie, odkrywa otoczenie, próbuje swoich sil i miejsca w grupie. I jeszcze będzie robiła rzeczy, których nie akceptujesz, a których nie robiła wcześniej (7-10 miesięcy to okres dojrzewania i wtedy też może zachowywać się różnie). Sowa ma rację, jest autorytetem w dziedzinie szkolenia, więc słuchaj i wprowadzaj w życie. Gryzienie dłoni - wszyscy to przechodzili. Ja uczyłam szacunku do moich rąk. Karmiłam z ręki, dawałam np. z zaciśniętej dłoni smakołyki do wylizywania miedzy palcami (pasztet, coś co możesz ścisnąć). Kości do obryzgiwania też z jednej strony trzymałam ręką. W dłoniach chowałam smakołyk i otwierałam lub zamykałam ręce, a pies szukał jedzonka. Jak zaczynał podgryzać mówiłam "nie" i od razu wciskałam w pyszczek gryzak lub zabawkę. W sensie nie rób tego - rób to. Oczywiście wszytko to trwało i wymagało pracy i czasu. Dając jej klapsa za gryzienie dłoni (co dla psa jest naturalne) uczysz ją, że dłoń robi krzywdę. A dłoń Pana ma dawać radość (jedzenie, zabawkę, głaskanie), wtedy jest cenna i nie trzeba jej odgryźć jak się dorośnie ;) Polecam psie przedszkole i np. blog pani Zofii Mrzewińskiej.
  2. Sowa, uwielbiam Twoje teksty :) Takie proste, a takie trudne, prawda? Kula, w prawdzie nie mam amstaffa, ale mój też jest przytulasem. Oduczyłam spać w łóżku w ciągu kilku dni (a raczej nocy). Da sie to zrobić bez większych problemów. Po prostu konsekwentnie nie pozwalałam psu wchodzić do łóżka, odsyłałam na posłanie. Było trochę pisku, trochę nocnych podchodów, ale zrozumiał. Teraz czasami gramoli się do mnie, ale tylko po pozwoleniu. Niszczenie...cóż...mam też trochę zniszczeń wymagających drobnych prac remontowych. Na forum już na ten temat pisaliśmy, poszukaj. Szkoda, że ja wcześniej się do tych rad nie dogrzebałam. W skrócie - wybieganie, ograniczenie powierzchni dostępnej i brak zabaw w domu (dom=odpoczynek i spokój). U mnie pomogło. No i nie bij jej chłopie, bo to dziecko jest i jeszcze długo będzie.
  3. Właśnie. "Trujemy" je podając również inne preparaty, chociażby przy systematycznym odrobaczaniu.
  4. "Oczywiście przyczyną takich tragicznych przypadków może być wiele czynników: być może lek został podany w niewłaściwej dawce, być może pies był osłabiony, być może miał niewydolność jakiegoś narządu, być może nie zrobiono mu odpowiednich badań przed podaniem, być może…" No właśnie...Nie wydaje mi się, że przy braku udokumentowanych przypadków (poprzez sekcję i szczegółowe badania) można tak po prostu rzucać skrajnie negatywne opinie. Nie jestem zwolennikiem jakiejkolwiek farmakologii, bo każda szkodzi, ale czasami wybiera się lepsze zło. I powiem Wam jeszcze jedno. Moja siostra zastanawiała się w zeszłym roku, czy podać tabletkę. trochę to trwało, analizowałyśmy za i przeciw i jak juz zapadła decyzja na tak suczka nagle zachorowała. Powstał problem z jelitami, poważny, zagrażający życiu. Jesteśmy przekonane, że gdyby podała tabletkę "wina" spadłaby na nią. I byłby kolejny przypadek psa cierpiącego przez bravecto.
  5. A_niusia nie denerwuj się :) Taki skrót myślowy zastosowałam, żeby nie pisać elaboratów. Fajnie, że ktoś mimo braku wystarczającej kwoty chce kupić psa z prawdziwej hodowli. Sama wiesz, że ceny można negocjować i może zdarzyć się fajny dom, super ludzie, którzy po prostu mogą zapłacić mniej. Nie wiem, jak jest z autorem wątku, bo sie już nie odezwał (taaa...), ale dobrze wiedzieć, że nie każdy psiak z rodowodem jest wystawowy.
  6. Możesz spróbować uformować z mielonego pomieszanego z dodatkami kulki wielkości kawałków mięsnych. Może da się nabrać ;)
  7. Niby szczeniak, ale już nie taki mały. W tym wieku powinien juz te kilka godzin spokojnie wytrzymać. Tym bardziej, że nie sika jak Poziomka jest w domu...
  8. Warto podzwonić do hodowli i zapytać o tzw. pety. Psy z rodowodem, ale z wadą dyskwalifikująca wystawowo, a dla "zwykłych" właścicieli nieistotną (np. krzywy zgryz) Takie pieski są tańsze...
  9. Żaden pies nie powinien jeść resztek z obiadu, przynajmniej nie na co dzień. No i nie wolno psu dawać gotowanych kości niezależnie od rasy. Jest to po prostu niebezpieczne. Psu wystarczy sucha karma, albo gotowane jedzenie przygotowywane w odpowiednich proporcjach, albo surowe mięso tzw. dieta barf.
  10. Śliczny pyszczek! Kundelek z jamnikami w tle ;)
  11. :))))) No właśnie! Żwacze też niezwykle "pięknie" pachną! Mój pies chętnie zjadał kocie i końskie kupy. Jeszcze od kuwety jestem w stanie go skutecznie odizolować, ale końskie rarytasy niestety czasami spożywa. Dla psa zawierają one dużo substancji mineralnych i wysoką zawartość magnezu oraz pewne rodzaje bakterii. No, ale to nic miłego i bezpiecznego. Znacznie ograniczyłam zainteresowanie odchodami, ale niestety zdarza się...
  12. Zjadanie kup to nic nowego wśród psów, głównie małych. Czasami wynika to z ciekawości, czasami winna jest flora bakteryjna, czasami nuda. Miałam podobny problem u nieco starszego szczeniaka i wet polecił mi żwacze wołowe. Pomogły, pies nadal je systematycznie zjada. Ale Twoja sunia jest jeszcze za mała. Na Twoim miejscu zrobiłabym rzecz najprostszą - budzik na 2 lub 3 i wyjście nocne na kupę. Wyeliminujesz sam na sam ze "smakołykiem". Edit: A czym ją karmisz?
  13. Zarka

    Maty węchowe

    My się bawimy w nose work. Nie mam maty, kiedyś chciałam ją kupić, ale w końcu zrezygnowałam. Teraz nie uważam żeby była przydatna. Pies ma radochę z wąchania, ale ćwiczymy razem. Ja chowam zapach w pomieszczeniu, pies szuka, nagrodę otrzymuje ode mnie i samonagradza się znalezieniem puszki z eukaliptusem. Wcześniej zamiast maty często chowałam smaczki w pokoju i też była fajna zabawa.
  14. Zamiast gadać głupoty pomóż kobiecie skoro jest starsza. Zabierz psa na spacer, wybiegaj, pokaż świat i zobaczysz jak nagle się uzdrowi.
  15. Nie płacz. Nie z takich kłopotów ludzie wyciągają psiaki. Te od przemocowych właścicieli, te z łańcuchów, schronisk...Dasz radę. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby szkolenie (psie przedszkole). Integracja z innymi psami, z ludźmi i dziwnymi przedmiotami i sytuacjami. Jeśli masz możliwości to polecam. Jak postępować teraz na pewno ktoś doświadczony Ci napisze. Trzymam kciuki!
  16. ??? W klatce dochodzi do samouzdrowienia? Słyszałam o różnych formach rehabilitacji, psiej siłowni, masażach, ale klatka to dla mnie nowość.
  17. Zrobił mu krzywdę? Mój pies też dostawał po nosie, aż sie nauczył, że w domu rządzą koty. Problem polega na tym, że psy i koty wysylają sobie zupełnie sprzecznie rozumiane sygnały - http://psy-pies.com/artykul/dlaczego-pies-i-kot-sie-nie-lubia,1429.html Każdy musi znać swoje miejsce w szeregu...u mnie trwało to kilka miesięcy, u innych kilka tygodni.
  18. Tak jak mówi dwbem - nie przeszkadzać :) Nie interweniować (chyba, że sytuacja stanie sie groźna), nie "ratować", nie wtrącać się. U mnie szczeniak musiał sie dogadać z dwoma dorosłymi kotami i udało się beze mnie. Miłości nie ma, czasem pies dostanie po nosie, ale w kuchni zgodnie siedzą w rządku w oczekiwaniu na miski :) No i warto pamiętać o obcinaniu paznokci kotu, żeby w razie awarii krew się nie polała. Ja jeszcze zadbałam o to, żeby koty miały swój azyl niedostępny dla psa.
  19. Doga Niemieckiego to ja tu nie widzę w ogóle :) Ale szczeniak ładny, a uszy rewelacyjne ;)
  20. To prawda. My zaczęliśmy chodzić w ramach ćwiczeń po głównej ulicy w mieście i na okolicznych deptakach, miedzy ludźmi, samochodami, tramwajami. Pół godzinny spacer przy nodze i psa nie ma :) Fajny jest też nose work. Praca nosem męczy bardziej. Peaceofmind, fajny blog:) Trochę podglądam i wprowadzam w życie:)
  21. BlackDream, ja wbrew pozorom mam takie samo zdanie jak Ty. Zgadzam się z Tobą we wszystkim. Miałam na myśli wybór rasy nie wymagającej specjalnej dawki ruchu i specjalnego podejścia, a przy okazji niewielkich gabarytów. Jestem pewna, że Twój pinczer, mimo swoich rozmiarów, jest bardziej charakterny niż moja krowa :) Myślę po prostu, że w sytuacji życiowej Autorki porywanie się na psa wymagającego wzmożonej pracy i dodatkowo dużego i silnego to nieporozumienie.
  22. Mam retrivera, więc z tej samej bajki. Godzina biegania po polach nie jest przez niego odczuwalna. Przed szkoleniem robimy godzinę po polach i lasach, żeby potem na 2 godz. szkoleniu był spokojniejszy. W dzień wolny jedziemy za miasto i spacerujemy z grupa znajomych z psami. My robimy ok. 10-13 km, psy pewnie trzy razy tyle. Po powrocie do domu psa nie ma kilka godzin. Ja tak robię. Pies owszem biega, węszy, szpera w trawie, ale trzyma się człowieka. W grupie psów problemu nie ma wcale. Spróbujecie młodą przegonić trzy godziny po polach i lasach i zobaczcie, jak się zachowuje w domu. mam ten luksus ( Ty też masz), że trzy dni w tygodniu sama sobie organizuję pracę. W te dni rano jadę z psem na godzinne bieganie i pływanie. Potem wieczorem godzina "szkoleniowo-rekreacyjna" ( w międzyczasie ze dwa wyjścia na krótkie siku), w weekend dwa razy po 3 godziny swobodnego biegania w lesie i zabawa z psami plus zwykłe wyjścia na dwór. Tyle ruchu potrzebuje mój "myśliwy", żeby był w miarę spokojny i nie męczący. Może faktycznie Wasza za mało się rusza i energia ją rozsadza?
  23. Wallerot, cieszcie się, ze tak jest. Możecie to wykorzystać i sami organizować takie sesje treningowe. Mój pies (teraz 11 m-cy) na szkoleniu zachowywał sie zupełnie inaczej ze mną i z trenerem. Z nim, z ciągnącego parowozu przemieniał sie w grzecznego, wpatrzonego w oczy pana pieska. Chodził przy nodze bez smyczy jakby tylko to robił przez cale swoje życie. Jak to widziałam, to szlag mnie trafiał, bo to znaczyło, że rozumie, o co chodzi, tylko ma mnie w d. Sytuacja zmieniała się stopniowo i powoli, ale jednak. Niestety łączy się to z systematyczną, codzienną pracą i niestety z ogromną konsekwencją. Niestety, bo czasami mi się po prostu nie chce i chętnie odpuściłabym to chodzenie na luźnej smyczy i pokonywanie 200 metrów przez 20 minut. Ale jak tylko tak robiłam cofaliśmy sie do punktu wyjścia i trzeba było zaczynać od nowa. Długa linka jest rozwiązaniem rewelacyjnym. Żałuję, że od początku jej nie miałam. Mój pies też jest "dziki" i nie może biegać sam w parku. Linka daje możliwość kontrolowanego biegania z piłką. Polecam. Mój juz też nie siedzi :) To znaczy siedzi, kiedy mu pozwolę wejść i schodzi na komendę (często wtedy, kiedy zaczyna się "rozkręcać") Nauka schodzenia poszła sprawnie, ale nie obyło się bez głośnego wyrażania niezadowolenia. Wtedy pies byl wyprowadzany za drzwi. Wchodził po paru minutach i krótkiej serii poleceń. Nie chcę się mądrzyć, bo problemów do przerobienia mamy jeszcze sporo, ale mogę powiedzieć, że efekty pracy widzę po wprowadzeniu trzech żelaznych zasad - konsekwencja (do bólu), systematyczna praca (codziennie, niezależnie od pogody i chęci) oraz zasady, że pies nie dostaje nic za darmo, a "płacę" ja ( na wszystko trzeba zapracować chociażby wykonaniem komendy siad, czy waruj. Żeby wejść na kanapę, żeby otrzymać smaczka, miskę z jedzeniem, żeby móc wyjść z klatki schodowej, żeby dostać piłeczkę itp. Skutkuje to tym, że młody po prostu na mnie patrzy i w końcu mnie zauważa).
  24. Nie wiem, czy mnie nie zakrzyczą właściciele, ale wydaje mi się, że prostsze są rasy mniejsze. I absolutnie nie chodzi mi o pojętność psów, czy predyspozycje do nauki, ale o kwestie bardzo praktyczne. Mały piesek nie wymaga szkoleń, aby w prosty sposób nad nim zapanować (ostatecznie można go po prostu wsiąść pod pachę). Mogą z nim wychodzić dzieci (odpadają problemy z zagrożeniem, że pies pociągnie, przewróci). W większej rodzinie nie ma problemów z transportem, bo zmieści się nawet na kolanach. Spacery z wózkiem i małym psiakiem są na pewno łatwiejsze niż z dużym, nieszkolonym. Poza tym, jak piszesz oczekujesz dziecka, więc czasu na wybieganie, szkolenie, naukę i pracę z psem pewnie będzie mniej. A duży pies pozostawiony sam sobie to z reguły kłopoty.
×
×
  • Create New...