Jump to content
Dogomania

biedotka

Members
  • Posts

    17
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by biedotka

  1. Uwaga na niejakiego pana Grzegorza z Woli Lipienieckiej Dużej koło Szydłowca w gm.Jastrząb.Hodowla ŻWIROWE WZGÓRZE.

    Zostaliśmy wprowadzeni do cuchnącego pomieszczenia.Wniesiono nam psa, a na pytanie o matkę, pan Grzegorz powiedział, że musi pójść po nią do stodoły, ale to bez sensu, bo i tak nic nie zobaczymy, bo jest brudna.Poprosiłam o pokazanie jej.Miała całą sierść oblepioną brudem, kałem z moczem, włosy miała zbite w kołtuny, z daleka śmierdziała jak zwierzęta w zoo.Biegając po pomieszczeniu suka "strzelała" śmierdzącą, rzadką kupą.Pan Grzegorz zaśmiał się, że to z nerw, bo rozstaje się ze szczeniakiem.Tak, tak wiem, że to moja wina, że kupiłam psa z takiego miejsca, ale pan Grzegorz ma dar przekonywania i tłumaczenia - teraz to wiem.

     

    Ma on bardzo dużo ras psów, które trzyma w stodole,w klatkach.Miałam nieszczęście kupić u niego maltańczyka z rodowodem.Na miejscu okazało się, że rodowód, a właściwie metrykę - dośle mi jak wyrobi.Po 2 dniach w trakcie rozmowy telefonicznej dowiedziałam się, że metryka będzie ze stowarzyszenia DOMI.Do dnia dzisiejszego nadal nie mam metryki...Otrzymałam książeczkę zdrowia z odrobaczeniami i szczepieniami podstemplowanymi przez lekarza weterynarii, jednakże wklejkę z buteleczki ze szczepionką, pan Grzegorz wklejał przy mnie.Zapytałam, czy pies jest szczepiony skoro wkleja teraz - odpowiedział, że zawsze tak robi, bo taki ma układ z weterynarzem, a pies jest na pewno zaszczepiony.Pokazał mi wyjęte z lodówki 2 duże opakowania szczepionek dla psów.Pochwalił się, że sam szczepi oraz leczy psy.Spytałam jak, a on pokazał mi stojące w lodówce weterynaryjne butelki z antybiotykami, kroplówki, igły i strzykawki....Pies był brudny, śmierdzący moczem i kałem.... ale dziecko uparło się, że bez niego nie wyjdzie.Po przyjeździe do domu pies był wycofany, dziki, bał się ludzi, głaskania itp.

    Wzięłam go na ręce po wejściu do domu, a na nim pchły, ale jakie i ile -  o Matko nawet nie wiedziałam, że tyle może być na jednym małym ciałku.Włosy stanęły mi dęba i wszystko zaczęło mnie swędzieć.Zgroza ! Zadzwoniłam do weterynarza z pytaniem co mam zrobić.Czy odpchlić preparatem ( i jakim i czy ma ) czy też najpierw umyć, bo odbyt miał zaklejony kałem....

    Około 3 godziny po przyjeździe do domu, pies zrobił kupę, a raczej zrobił robaki... Kupa wyglądała jak żywy makaron ( przepraszam za porównanie ) .

    Ledwie co pies zaczął się klimatyzować ( był już 3 dzień z nami ), aż tu nagle - apatia, niechęć do jedzenia i picia, wymioty i biegunka.

    Reasumując

    1.w badaniach weterynaryjnych stwierdzono, że pies nie był szczepiony

    2.zarażony był w hodowli parwowirusem ( test płytkowy i badanie krwi )

    3.nie był odrobaczony

    4.był zapchlony

    5.straszne psie męczarnie z bólu, płacz psiaka, wymęczające wymioty i biegunki, bolesne leczenie

    6.śmierć - parwowirus

    7.straszna rozpacz w domu

    8.ogromne koszty leczenia

     

    ...To straszne, ....

    Powiadomiłam już weterynarza, którego podpis i pieczątki widniały w książeczce psa.

    Napisałam do stowarzyszenia DOMI.

     

    Pan Grzegorz po otrzymaniu informacji, że pies zdechł na parwowirozę, którą  został zarażony u niego w hodowli. stwierdził, że to nie prawda.

    Zapytałam go czemu wobec tego zakupił lampę bakteriobójczą, która stała w pomieszczeniu, w którym sprzedawał mi psa.

    Stwierdził, że tak zapobiegawczo, aby odświeżyć powietrze.

    Tak na marginesie, zapłacił za nią 1300zł ( ha,ha, ha - aby odświeżyć powietrze można za darmo otworzyć okno )

    Poprosiłam o zwrot kosztów za psa, bez kosztów za leczenie.Zgodził się wpłacić w ciągu 2 dni, więc wysłałam mu numer konta. Po 5 dniach z powodu braku zwrotu, zadzwoniłam do niego i usłyszałam, że nie wpłacił, bo musi na ten temat porozmawiać z rodziną.Umówiliśmy się na telefon następnego dnia, lecz już telefonów ode mnie nie odbiera.

    Masz problem z panem Grzegorzem - pisz do mnie - zbieram chętnych na pozew zbiorowy.

    Mam przed sobą również termin reportażu z TVN o hodowli p.Grzegorza i sprzedaniu mi psa z parwowirozą.

     

    Czekam na wszystkich pokrzywdzonych - piszcie.

  2. Niby nie na temat, ale chcę wszystkich uświadomić i przestrzec.Nie wiadomo, może komuś to ułatwi życie, może otworzy oczy...Pozdrawiam wszystkich i wklejam mój post.

     

    Uwaga na niejakiego pana Grzegorza z Woli Lipienieckiej Dużej koło Szydłowca w gm.Jastrząb.Hodowla ŻWIROWE WZGÓRZE.

    Zostaliśmy wprowadzeni do cuchnącego pomieszczenia.Wniesiono nam psa, a na pytanie o matkę, pan Grzegorz powiedział, że musi pójść po nią do stodoły, ale to bez sensu, bo i tak nic nie zobaczymy, bo jest brudna.Poprosiłam o pokazanie jej.Miała całą sierść oblepioną brudem, kałem z moczem, włosy miała zbite w kołtuny, z daleka śmierdziała jak zwierzęta w zoo.Biegając po pomieszczeniu suka "strzelała" śmierdzącą, rzadką kupą.Pan Grzegorz zaśmiał się, że to z nerw, bo rozstaje się ze szczeniakiem.Tak, tak wiem, że to moja wina, że kupiłam psa z takiego miejsca, ale pan Grzegorz ma dar przekonywania i tłumaczenia - teraz to wiem.

     

    Ma on bardzo dużo ras psów, które trzyma w stodole,w klatkach.Miałam nieszczęście kupić u niego maltańczyka z rodowodem.Na miejscu okazało się, że rodowód, a właściwie metrykę - dośle mi jak wyrobi.Po 2 dniach w trakcie rozmowy telefonicznej dowiedziałam się, że metryka będzie ze stowarzyszenia DOMI.Do dnia dzisiejszego nadal nie mam metryki...Otrzymałam książeczkę zdrowia z odrobaczeniami i szczepieniami podstemplowanymi przez lekarza weterynarii, jednakże wklejkę z buteleczki ze szczepionką, pan Grzegorz wklejał przy mnie.Zapytałam, czy pies jest szczepiony skoro wkleja teraz - odpowiedział, że zawsze tak robi, bo taki ma układ z weterynarzem, a pies jest na pewno zaszczepiony.Pokazał mi wyjęte z lodówki 2 duże opakowania szczepionek dla psów.Pochwalił się, że sam szczepi oraz leczy psy.Spytałam jak, a on pokazał mi stojące w lodówce weterynaryjne butelki z antybiotykami, kroplówki, igły i strzykawki....Pies był brudny, śmierdzący moczem i kałem.... ale dziecko uparło się, że bez niego nie wyjdzie.Po przyjeździe do domu pies był wycofany, dziki, bał się ludzi, głaskania itp.

    Wzięłam go na ręce po wejściu do domu, a na nim pchły, ale jakie i ile -  o Matko nawet nie wiedziałam, że tyle może być na jednym małym ciałku.Włosy stanęły mi dęba i wszystko zaczęło mnie swędzieć.Zgroza ! Zadzwoniłam do weterynarza z pytaniem co mam zrobić.Czy odpchlić preparatem ( i jakim i czy ma ) czy też najpierw umyć, bo odbyt miał zaklejony kałem....

    Około 3 godziny po przyjeździe do domu, pies zrobił kupę, a raczej zrobił robaki... Kupa wyglądała jak żywy makaron ( przepraszam za porównanie ) .

    Ledwie co pies zaczął się klimatyzować ( był już 3 dzień z nami ), aż tu nagle - apatia, niechęć do jedzenia i picia, wymioty i biegunka.

    Reasumując

    1.w badaniach weterynaryjnych stwierdzono, że pies nie był szczepiony

    2.zarażony był w hodowli parwowirusem ( test płytkowy i badanie krwi )

    3.nie był odrobaczony

    4.był zapchlony

    5.straszne psie męczarnie z bólu, płacz psiaka, wymęczające wymioty i biegunki, bolesne leczenie

    6.śmierć - parwowirus

    7.straszna rozpacz w domu

    8.ogromne koszty leczenia

     

    ...To straszne, ....

    Powiadomiłam już weterynarza, którego podpis i pieczątki widniały w książeczce psa.

    Napisałam do stowarzyszenia DOMI.

     

    Pan Grzegorz po otrzymaniu informacji, że pies zdechł na parwowirozę, którą  został zarażony u niego w hodowli. stwierdził, że to nie prawda.

    Zapytałam go czemu wobec tego zakupił lampę bakteriobójczą, która stała w pomieszczeniu, w którym sprzedawał mi psa.

    Stwierdził, że tak zapobiegawczo, aby odświeżyć powietrze.

    Tak na marginesie, zapłacił za nią 1300zł ( ha,ha, ha - aby odświeżyć powietrze można za darmo otworzyć okno )

    Poprosiłam o zwrot kosztów za psa, bez kosztów za leczenie.Zgodził się wpłacić w ciągu 2 dni, więc wysłałam mu numer konta. Po 5 dniach z powodu braku zwrotu, zadzwoniłam do niego i usłyszałam, że nie wpłacił, bo musi na ten temat porozmawiać z rodziną.Umówiliśmy się na telefon następnego dnia, lecz już telefonów ode mnie nie odbiera.

    Masz problem z panem Grzegorzem - pisz do mnie - zbieram chętnych na pozew zbiorowy.

    Mam przed sobą również termin reportażu z TVN o hodowli p.Grzegorza i sprzedaniu mi psa z parwowirozą.

     

    Czekam na wszystkich pokrzywdzonych - piszcie.

  3. Uwaga na niejakiego pana Grzegorza z Woli Lipienieckiej Dużej koło Szydłowca w gm.Jastrząb.Hodowla ŻWIROWE WZGÓRZE.

    Zostaliśmy wprowadzeni do cuchnącego pomieszczenia.Wniesiono nam psa, a na pytanie o matkę, pan Grzegorz powiedział, że musi pójść po nią do stodoły, ale to bez sensu, bo i tak nic nie zobaczymy, bo jest brudna.Poprosiłam o pokazanie jej.Miała całą sierść oblepioną brudem, kałem z moczem, włosy miała zbite w kołtuny, z daleka śmierdziała jak zwierzęta w zoo.Biegając po pomieszczeniu suka "strzelała" śmierdzącą, rzadką kupą.Pan Grzegorz zaśmiał się, że to z nerw, bo rozstaje się ze szczeniakiem.Tak, tak wiem, że to moja wina, że kupiłam psa z takiego miejsca, ale pan Grzegorz ma dar przekonywania i tłumaczenia - teraz to wiem.

     

    Ma on bardzo dużo ras psów, które trzyma w stodole,w klatkach.Miałam nieszczęście kupić u niego maltańczyka z rodowodem.Na miejscu okazało się, że rodowód, a właściwie metrykę - dośle mi jak wyrobi.Po 2 dniach w trakcie rozmowy telefonicznej dowiedziałam się, że metryka będzie ze stowarzyszenia DOMI.Do dnia dzisiejszego nadal nie mam metryki...Otrzymałam książeczkę zdrowia z odrobaczeniami i szczepieniami podstemplowanymi przez lekarza weterynarii, jednakże wklejkę z buteleczki ze szczepionką, pan Grzegorz wklejał przy mnie.Zapytałam, czy pies jest szczepiony skoro wkleja teraz - odpowiedział, że zawsze tak robi, bo taki ma układ z weterynarzem, a pies jest na pewno zaszczepiony.Pokazał mi wyjęte z lodówki 2 duże opakowania szczepionek dla psów.Pochwalił się, że sam szczepi oraz leczy psy.Spytałam jak, a on pokazał mi stojące w lodówce weterynaryjne butelki z antybiotykami, kroplówki, igły i strzykawki....Pies był brudny, śmierdzący moczem i kałem.... ale dziecko uparło się, że bez niego nie wyjdzie.Po przyjeździe do domu pies był wycofany, dziki, bał się ludzi, głaskania itp.

    Wzięłam go na ręce po wejściu do domu, a na nim pchły, ale jakie i ile -  o Matko nawet nie wiedziałam, że tyle może być na jednym małym ciałku.Włosy stanęły mi dęba i wszystko zaczęło mnie swędzieć.Zgroza ! Zadzwoniłam do weterynarza z pytaniem co mam zrobić.Czy odpchlić preparatem ( i jakim i czy ma ) czy też najpierw umyć, bo odbyt miał zaklejony kałem....

    Około 3 godziny po przyjeździe do domu, pies zrobił kupę, a raczej zrobił robaki... Kupa wyglądała jak żywy makaron ( przepraszam za porównanie ) .

    Ledwie co pies zaczął się klimatyzować ( był już 3 dzień z nami ), aż tu nagle - apatia, niechęć do jedzenia i picia, wymioty i biegunka.

    Reasumując

    1.w badaniach weterynaryjnych stwierdzono, że pies nie był szczepiony

    2.zarażony był w hodowli parwowirusem ( test płytkowy i badanie krwi )

    3.nie był odrobaczony

    4.był zapchlony

    5.straszne psie męczarnie z bólu, płacz psiaka, wymęczające wymioty i biegunki, bolesne leczenie

    6.śmierć - parwowirus

    7.straszna rozpacz w domu

    8.ogromne koszty leczenia

     

    ...To straszne, ....

    Powiadomiłam już weterynarza, którego podpis i pieczątki widniały w książeczce psa.

    Napisałam do stowarzyszenia DOMI.

     

    Pan Grzegorz po otrzymaniu informacji, że pies zdechł na parwowirozę, którą  został zarażony u niego w hodowli. stwierdził, że to nie prawda.

    Zapytałam go czemu wobec tego zakupił lampę bakteriobójczą, która stała w pomieszczeniu, w którym sprzedawał mi psa.

    Stwierdził, że tak zapobiegawczo, aby odświeżyć powietrze.

    Tak na marginesie, zapłacił za nią 1300zł ( ha,ha, ha - aby odświeżyć powietrze można za darmo otworzyć okno )

    Poprosiłam o zwrot kosztów za psa, bez kosztów za leczenie.Zgodził się wpłacić w ciągu 2 dni, więc wysłałam mu numer konta. Po 5 dniach z powodu braku zwrotu, zadzwoniłam do niego i usłyszałam, że nie wpłacił, bo musi na ten temat porozmawiać z rodziną.Umówiliśmy się na telefon następnego dnia, lecz już telefonów ode mnie nie odbiera.

    Masz problem z panem Grzegorzem - pisz do mnie - zbieram chętnych na pozew zbiorowy.

    Mam przed sobą również termin reportażu z TVN o hodowli p.Grzegorza i sprzedaniu mi psa z parwowirozą.

     

    Czekam na wszystkich pokrzywdzonych - piszcie.

×
×
  • Create New...