Jump to content
Dogomania

lemonsky

Members
  • Posts

    477
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by lemonsky

  1. Ja jestem na etapie praktycznym z ubezpieczeniem. Mam nadzieję, że wszystko zadziała... Więc w każdej opcji jest informacja, że ubezpieczyciel pokrywa koszty leczenia, rehabilitacji, hospitalizacji, kłopotów wakacyjnych, szukania zaginionego stwora, nagrody etc. w zależności od wykupionej opcji do określonej kwoty, np jak u mnie do £6500 za konsekwencje związane z jedną chorobą, przy czym pierwsze 50 lub 75 funtów placi właściciel psa/kota/fretki.

    No i w zależności od kwoty, trzeba najpierw samemu zapłacić,a potem zwracać się

  2. Gratulacje! :) Niech się maluch zdrowo chowa! Weściki są świetne :)

    Ubezpieczenie? 1000% TAK.
    A też miałam małe wątpilowości, ale mimo to od przyjazdu z marszu paskuda ubezpieczyłam. Po ostatnim tygodniu nie mam wątpliwości, że warto. Pies nagle wymagał specjalistycznej operacji na kręgosłup, oczywisty pobyt w szpitalu i zapewne za chwilę rehabilitacja. Koszty operacji i pobytu w szpitalu to ok. 4000 funtów - nie wiem jeszcze dokładnie ile, ale rzędy kwot są jednak ogromne. Moje ubezpieczenie pokrywa do £6500 za leczenie i rehabilitację jednej przypadłości (ale uwierzę jak zobaczę, na razie ciągle mam pietra, ale co tam, najważniejsza wiadomość z wczoraj - TORRO ZACZYNA WSTAWAĆ I "KULEĆ"!!!!!!!!!).

  3. [url]www.rightmove.co.uk[/url]

    my i tak szukaliśmy domu, bo nam na wejściu powiedzieli, że z psem mieszkanie to niekoniecznie, jeśli już to dom/szereg... więc liczyliśmy się z wyższymi kosztami mieszkania od początku

    Warto w ofertach (o ile są interesujące), gdzie jest zastrzeżenie, że futer nie chcą, po prostu zapytać, zaproponować coś - wyższą kaucję np. Jeśli macie jakieś referencje - też warto je przedstawić - z poprzedniego najmu, od menedżera/przełożonego z pracy, znajomego tubylca. U nas to zadziałało - mieliśmy referencje z poprzedniego najmu przez agencję (tam była podwójna kaucja + faktura za profesjonalne czyszczenie wykładzin, zaslon i odsmradzanie niby, że po psie...) na tyle, że teraz właściciel zrezygnował z pośrednictwa agencji i wynajmuje nam dom bezpośrednio.


    Paskud mam nadzieję wróci do rezydencji niedługo i będziemy go rehabilitować intensywnie! a w poniedziałek będę wiedzieć, jakie są realne prognozy weta co do możliwości powrotu do sprawności...

  4. Habibi, też byłam hmmm, no zdziwiona ceną szczepienia - nie chcesz wiedzieć ile kosztuje specjalistyczne leczenie paskuda...

    Zwykła wizyta + boczne prześwietlenie - £90 - nic to nie dało, kolejne dwie wizty po £50, też niewiele wyjaśniły. Solidne badania przed operacją zaczęły się od £500. Całość leczenia (operacja, szpital, zabiegi i opieka w trakcie) może dojść do £4000 - mam nadzieję, że ubezpieczenie to pokryje...

    Z tym zapisywaniem na wizytę to standard - tu na wyspie u nas nie wpada się na wizytę bez umówienia. Taki kraj...

  5. Zgłosiłeś się po radę i ją dostałeś - nie umiesz chyba przyjmować informacji... radzę lepiej zająć się okazjami w handlu autami. To robi wrażenie!

  6. Hej - Torrek ma się ciut lepiej. Wygolone plecki, jest opatrunek, nie bandaż. Na pewno go nie boli, jest powolutku rehabilitowany, je, pije sam, na karcie z dzisiejszego dnia jest nawet informacja, że pojawia się delikatne wzmocnienie w lewej tylnej łapie!!!! Jest wyprowadzany w specjalnych szelkach do szpitalenego ogródka. Temperatura ok, badania krwi super, oddech dobry. Dostaje rimadyl i coś jeszcze. Jest trochę smutny, ale kto by nie był... zwarioawał z radości, jak zobaczył Artura, wtrząchnął całą torbę ciasteczek i chyba myślał, że idzie do domu, bo płakał później.

    Wet mówi, że po niedzieli (pon-wt) - czyli tydzień po operacji - będzie można ocenić realnie możliwości powrotu do sprawności, mają jakąś 5-stopniową skalę odruchów i na tej podstawie wyrokują, czy w ogóle jest szansa i co dalej. Oczywiście nic na 100%... Więc kciuki trzymam dalej, bardzo mocno, Torrek dzielny jest - w końcu jeszcze nie jeden deszczowy spacerek przed nami, czy z kółeczkami, czy o własnych siłach!

  7. Wiesz, nie mam siły na rozgrywki, co za ile, a widzę, że Ciebie to nakręca.
    Może moje pojęcie pięknego psa różni się od Twojego i dla mnie allegro nie jest autorytetem w sprawie cen przyszłych psich przyjaciół - wolę bezpośredni kontakt z hodowcami i dla mnie cena nie jest aż tak ważna. Nie ma sensu bić piany. Życzę Ci żebyś znalazł wymarzoną suczkę buldożkę.


    Dziś będę wiedzieć dokładnie jaki jest stan paskuda...
    Fur - a gdzie wygrzebałaś tą informację o licencji? tylko Londyn, czy okolice też? zapytam okolicznych wetów, w końcu oni powinni być w temacie a jestem teraz z nimi na bieżąco.

  8. Kri_Ala - rozumiem determinację w temacie bulw!

    Buldożki kocham - jestem tu z moją bulwą od roku, przeszlismy kwarantannę i całą procedurę, narzeczony czekał i zgrzytał zębami, że wolę być w Polsce z psem niż z nim.
    Ale - Twoje potrzeby niestety się wykluczają - chcesz kupić zdrowego/pewnego szczeniaczka ale nie wydasz 1500 funtów.
    Możesz kupić psa bez papierów na wyspie - wystarczy, że wpiszesz w google co trzeba. Ceny od 500 funtów - Twoje ryzyko, czy pies będzie bardziej czy mniej w typie rasy, buldożkiem wg wzorca nie będzie na pewno, czy będziecie go kochać jak buldożka to inna sprawa.

    Możesz zamówić szczenię w Polsce - ale trafi do Ciebie pies prawie roczny, po kwarantannie - po co robić taką masakrę psu i sobie? Co do cen "po super rodzicach" - chyba nie jesteś w temacie... naprawdę piękne szczenie w Polsce to wydatek w okolicy 5000 zł i wiem, co piszę.

    1500 funtów, przy normalnych zarobkach - umówmy się - to bardzo przystępna cena za "psa marzeń".

    Ale ja też z innej beczki - UBEZPIECZAJCIE PSY!!!!!! w sumie ta sama beczka - w temacie cen za leczenie... co to znaczy 1500 funtów przy kosztach leczenia...

    Mój Torro (zawsze zdrów jak tur!!!) niestety jest od wtorku w szpitalu psiowym, w bardzo złym stanie - potworne cierpienie, paraliż i operacja kręgosłupa... dyskopatia. Poszło wszystko w 24 godziny dosłownie, a te konowały nie umiały zdiagnozować przyczyny, dopiero jak zrobiłam histeryczną scenę a pies już nie miał władzy w tylnych nogach, to się ruszyli. Trzymajcie kciuki coby paskud wrócił do jakiej-takiej sprawności... Bidulek mój. Buldog francuski. Dziś ma 3 urodziny.

  9. Hej! Najlepsze świąteczne życzenia!
    U mnie karp już prawie, barszczyk jest, groch z kapustą, 4 rodzaje śledzi, łosoś będzie i ryba po grecku, kluski z makiem, kompot z suszu, siostra uszka lepi (przyleciała na Święta! :), ja na makowiec ciasto zagniotłam ufffff. Tylko psisko się pochorowało ciut i zmartwienie. Bidulek coś pożarł i teraz głodóweczka kontrolna... jak post, to post!

    Ale za to może co powie ciekawego w wigilijny wieczór?
    Jeszcze raz - spełnienia marzeń i zdrowia! i żeby wszystko już było dobrze...

    Maja i Torro

  10. Hej Majka (czyżby moja imienniczka? - ja tylko z pozoru jestem "lemonsky :evil_lol:)!
    Powolutku wszystka da się przejść... a jak jesteście tu na miejscu, to przygotujecie psiurowi miękkie lądowanie :)
    Pozdrowienia!
    Osho! gratulacje za piękne wyniki, teraz tylko czekać...
    Fur... no zdziwiłabym się, jakbyś nie panikowała - to u Ciebie naturalny stan chyba ;) - a poważnie - wiesz że sucz w dobrych rękach i niech się dzieje, co trzeba, inaczej nie da rady. A potem tylko mały przerzut na wyspę i już. Pociesz się, że lepiej dla psiska, że w Polsce jest operowana - tu na miejscu, khemkheeekhmmmuu, no nie wiem, jakoś myślę, że lepiej, że w Polsce. O.

  11. heh! widzę, że nam się imigracyjna sfora pięknie powiększa! :diabloti:

    U mnie za to na spacerach natykam się na zapsionych Angoli, którzy na hasło, że jestem z Polski zaczynają opowiadać o swoich polskich korzeniach. Jest pan, dość wiekowy, ale pięknie zakonserwowany, którego babka przyjechała spod Szczecina prawdopodobnie pod koniec XIXw (upewniałam się kilka razy, czy była Polką, czy Niemką - w tym czasie przecież Polski raczej nie było...) i sympatyczna kobitka, która miała męża Polaka, ale to z czasów powojennej imigracji. I tak se na psiowych spacerkach o polskich ścieżkach i nie tylko pogadujemy.

  12. hehheee, u nas tez stada potworów walily do drzwi, rozdalam polowe czekoladek z zelaznego zapasu mojego TZta - polskie, z rumem :evil_lol: , ciekawe, czy sie zorientuje - on, ze mu ubylo, a dzieciaki, ze jedza importowana zywnosc :lol:

  13. Hej, spokojnie! Po pierwsze - dobrze, ze zamieszanie w paszporcie odkrylas teraz, a nie np na granicy! po drugie - pewne sprawy da sie odkrecic! Nie panikuj, dzwon jutro na spokojnie do weta. Po trzecie - piesy maja potwierdzona odpornosc badaniami i tego nic nie zmieni.

  14. Cała ta kwarantanna jest po to, żeby na wyspę (Wielka Brytania, Irlandia) wjechał pies sprawdzony. Dlatego jeśli jest info o możliwości podróżowania w trakcie tych 6 mcy, które muszą upłynąć od uzyskania odpowiedniego wyniku na ilość przeciwciał, to dotyczy to tylko państw UE na kontynencie.

  15. Jefta! super pomysł, może wreszcie nie trzeba będzie powtarzać i powtarzać i powtarzać :p

    ale, że lubimy powtarzać:

    No to jeszcze raz:
    Paszport, czip, szczepienie - może być jednego dnia u weta, potem miesiąc czekania, potem pobieranie krwi i wysyłka pobranej krwi do Puław/Berlina, potem po jakichś dwóch tygodniach masz wynik i czekasz te 180 dni - licząc od daty pobrania krwi, jeśli wynik mieści się w normie, po czym możesz wjechać do UK określonymi drogami - samolot - cargo BA, LOT, samochód - chyba są aprobowane dwie firmy promowe albo tunel, ale wjazd musi nastąpić między 24-48 godziną od odrobaczenia/odpchlenia/odkleszczenia psa; wszystko musi być skrupulatnie odnotowane w paszporcie. To w dużym skrócie.

    Zapraszam tak czy inaczej do lektury... topiku i wiadomości z defry:
    [url]http://www.defra.gov.uk/animalh/quarantine/index.htm[/url]


    w sumie - minimum 7 miesięcy od zachipowania/zapaszportowania i zarejestrowanego w paszporcie szczepienia.

×
×
  • Create New...