Jump to content
Dogomania

lemonsky

Members
  • Posts

    477
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by lemonsky

  1. zdecydowanie - pójść do innego weta, który ogarnie sprawę i spróbuje uniknąć zabiegu wycinania... mieliśmy kilkukrotnie problem z gruczołem, w jednym oczku pozwoliliśmy na wycięcie "problemu" bo jeszcze nie wiedziałam, jakie są sposoby leczenia - oprócz kropelek przeciwzapalnych, światły wet, co sam ma bulwy, poradził mi zakraplanie sztucznych łez (chyba w żelu, takie jak dla ludzi) i masowanie, delikatne wciskanie "fasolki" na miejsce. Jeśli jednak jest tam jakieś zranienie to bezwzględnie do weta - może niekoniecznie tego samego... Wycięcie gruczołu traktujcie jako ostateczność, spróbujcie podziałać, żeby obyło się bez tego - u nas ostatnim razem walka z "fasolką" trwała ok. miesiąca, bo sama podwójna kuracja antybiotykiem nie dała efektów, dopiero w połączeniu z nawilżaniem oka i masowaniem zadziałało i od tego czasu - odpukać - dwa lata jest spokój.

  2. Na mnie największe wrażenie robi jednak domowa sfora Cesara - stado głównie dużych psów, w tym amstafów - w tym samce wcale nie odjajczone - żyją razem bezkonfliktowo... Widziałam kilkanaście odcinków, sporo w tym americam dream - jak zaczarowac i mieć efekt jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - ale na pewno musi coś w tym być, facet ma ogromną wiedzę i nie sądzę, żeby krzywdził psy, wręcz przeciwnie - pomaga zestresowanym często agresywnym histerykom odnaleźć swoje miejsce i spokój, a wiadomo, że od jednej wizyty "zaklinacza" niewiele się może zmienić, reszta to współpraca i porozumienie człowieka i psa.

  3. hehehe, to witam w klubie psiowych supersamców :diabloti: mój paskud też gania z taśmą 5m i też generalnie czasami się drę, w końcu ktoś musi go bronić :evil_lol:

  4. Furciaczek - z kagańcami nie przesadzaj... szkoda futer
    Nie na wszystko masz wpływ - nawet jak super przepisowo i bezpiecznie jedziesz autem, to też nie masz gwarancji, że jakiś wariat Ci nie wjedzie w tył, czy bok, tfu, tfuuu... (jestem początkującym kierowcą stąd to skojarzenie :razz:).

    Głowa do góry - wygłaszcz futra, a te nieznajome latające omijaj szerokim łukiem - tyle możesz zrobić.

  5. kurde, no... a czy Fur ok?
    ja wprawdzie nie miałam aż tak drastycznych doświadczen, ale czasami te latające charakterne staffiki mnie przerażają, bo mimo, że kochane i wesołe w połączeniu z moim charakternym paskudem mogą dać mieszankę wybuchową, a w dodatku w takim połączeniu on nie ma szans, choć o tym nie wie...

    Fur - myślę, że jak masz ubezpieczenie, to możesz spać spokojnie, a dodatkowo, być może właściciel staffika, skoro puszcza psa bez kontroli luzem, musi się liczyć z odpowiedzialnością i nie będzie Cię szarpał... pewnie nie za bardzo Cię to uspokoi, bo jak tu przewidzieć takie sytuacje i najlepiej ich nie mieć, skoro Ty jesteś w porządku.
    Widziałam niedaleko nas taką scenkę - fajowy (oczywiście) staffik hasał ze swoim nastoletnim pańciem na boisku, brzegiem boiska szło dwoje ludzi z potężnym akitą, nagle staffik namierzył akitę i jak pocisk popędził do akity, jego opiekun został na środku boiska, zero reakcji, nawet nie krzyknął, staffik dopadł do akity i oczywiści do gardła - na szczęście ten ma masę futra - właściciele akity (szedł spokojnie i dostojnie na smyczy, jak to azjata) w krzyk, rozdzielili psy, odgonili napastnika, w tym czasie jego pańcio spokojnie czekał na środku boiska aż jego pupil do niego wróci, po czym jak ten rzeczywiście wrócił, złapał go za kark, podniósł do góry i kopnął kilka razy solidnie... zgroza. Więc jeśli jest szansa, że na podobnego właściciela psa trafisz - smutne to w sumie - co się średnio się psem przejmuje, to możesz być spokojna... Tak czy siak, nie martw się.

  6. jesooooooo!!!!!
    uciekać!
    powiedz koleżance, że jak chce mieć buldożka francuskiego, a nie psa w typie rasy z podejrzanej rozmnażalni, to niech nie liczy na żadne promocje, tylko zorientuje się w hodowlach w okolicy albo nawet i w całej Polsce i przygotuje na poważną "inwestycję" - z metryką, książeczką zdrowia, umową itp.

    co za paranoja! jak to piesek nie ma dwóch palców??? boziuniu, co za ludzie podli zwierzęta "produkują" i po promocyjnej cenie innym wciskają, może dwa w cenie jednego?? nie no zajrzałam tu i mną wstrząsnęło :(

    zdecydowanie odradzam! wprawdzie przy zakupie psa z nawet renomowanej hodowli zawsze jest ryzyko, bo nie oszukujmy się, różnie to bywa, ODRADZAM kupowanie buldożka za 500 zł! bo po pierwsze - to nie jest buldożek, a po drugie takie okazyjne zakupy napędzają produkcję zwierząt bez kontroli, czego efektem często są maluszki z defektami...


    Bonusowa! czy oferta pracy jest jeszcze aktualna - mieszkam w zasięgu dojazdu samochodem - mogłabyś mi coś bliższego na priva przesłać?

  7. Informacje sprzed półtota roku, więc może coś się zmieniło - przymierzałam się do przerzutu buldoga francuskiego samolotem na trasie Warszawa-Londyn. Jakie weterynaryjno-dokumentacyjne procedury obowiązują dziś, tego nie wiem. Wiem za to, jak mniej więcej wygląda nadawanie psa "na samolot". Pies owszem poleci z Tobą tym samym samolotem, ale musisz go "nadać" zapakowanego w transporter odpowiednio wcześniej - tak, żebyś sama zdążyła sie odprawić jeszcze (BA i LOT - chyba z Heathrow latają, a to jednak spore lotnisko i odległości między terminalem pasażerskim i cargo...). Po wylądowaniu też sama odbierasz psa z terminalu cargo - więc do zwykłej "ludzkiej" podróży dodaj po dwie godziny przed i po odlocie... Ja zrezygnowałam, bo w sumie pies spędziłby zamknięty w transporterze i przerzucany jak paczka 8-10 h. Może przesadzam, ale miałam stracha. No i koszt - pod koniec 2006 r za psa średniej wielkości - buldog fracuski, ok. 14 kg i odpowiedni transporter - zapłaciłabym ok. 4000 zł - lot oczywiście w jedną stronę. Mam nadzieję, że teraz coś się pozmieniało... i jest to sprawniej zorganizowane. Nie czekaj na odpowiedz na maila - dzwon po prostu do Lot Cargo i wypytaj o wszystko. A może warto rozważyć jednak podróx autem? oczywiście klimatyzowanym - wiem jak to jest z tymi płaskimi mordami ;) Powodzenia

  8. hihiiii - Alliyah - Osho to nie dziewczynka! :evil_lol:

    Agusiazet - od razu przebadaj dokładnie psa w Polsce i posprawdzaj co się da, bo piszesz, że ma 9 lat - nie będziesz go chyba mogła tutaj ubezpieczyć...

  9. No to witamy po drugiej stronie kanału! Psisko się zaaklimatyzuje - nie ma wyjscia... na pewno pomoże to, że jest z wami :)

  10. a mi tak morza brakujeeeeeeeeeee.......... narobiłyście mi tymi plażowymi opowieściami smaka na spacer po plaży... jakiejkolwiek, heh, no kurde to moje Northampton to nie Gdynia, tam miałam 5 minut, no może 7 minut spacerkiem do morza, a tu? wszędzie 3h samochodem, w którą stronę by nie jechać! :razz: ale donoszę, że ponieważ odważyłam się siąść za kierownicą naszego czołgu, to może któregoś ranka uprowadzę chłopaków nad morze i spacerować nakażę :evil_lol:

    Aalijah - szczepienie p. wściekliźnie trzeba będzie powtórzyć za rok, bez względu na to, co masz wpisane w paszporcie. Odrobaczanie, odpchlanie/odkleszczanie - to możesz sama robić. Inne szczepienia - powinny być podane daty kolejnych przy wpisach...

    Habibi - to uprowadzenie!!! jestem w szoku!!!!:crazyeye: to niedaleko od nas - jakieś 20 mil, jakaś masakra!

  11. Sprzedający ma 10 dni na dostarczenie zamówienia od daty zaksięgowania wpłaty. Sprawdziliście tego sprzedawcę? feedbacki? jeśli minęło już te 10 dni to powinniście zgłosić sytuację. Po zalogowaniu (my ebay) w panelu po lewej stronie na dole znajdziesz "shortcuts" a tam "Report an item not received" - tam krok po kroku zgłaszasz co trzeba. Powodzenia.

  12. Adres w paszporcie? hmm - u mnie stary... bo przez rok tutaj już dwa razy się przeprowadzaliśmy... ale jesteśmy zarejestrowani w bazie danych, gdzie adres uaktualniamy na bieżąco - wystarczy mail i już (europejska [url]www.europetnet.com[/url] - polski "odprysk" [url]www.identyfikacja.pl[/url] i brytyjska płatna baza [url]www.missingpetsbureau.com[/url]).

    Kleszcze? Podobno są , ale nie przenoszą tewj paskudnej choroby... taaaa, uwierzę, tak samo jak w to, że tu wścieklizny nie ma wcale, khmmm. My się frontinujemy co miesiąc - od marca-kwietnia do listopada, bo paskud jest "nisko zawieszony" :evil_lol: i krzaczorów i łąk u nas pod dostatkiem. A chemię - frontline i drontal przy okazji - netowo niedrogo nabywamy [url]www.nutrecare.com[/url].

  13. Fur - jak leczyłaś psicę u jednego weta, to sprawa powinna być "do wygrania" :), a zresztą - u nas był "łancuszek" i połączyli w jedną całość - więc była tylko jedna wstępna opłata - koniecznie spróbuj!!!

  14. Dziewczyny (i nie tylko - pozdrowienia dla osho :) ). Ja przećwiczyłam działanie ubezpieczalni niedawno - wprawdzie inna firma (Sainsbury), ale podejrzewam, że schemat działania jest podobny.
    Najpierw pokrywasz doraźnie koszty leczenia - płacisz za leki i wizyty, zbierasz rachunki (albo na koniec życzysz sobie zbiorczą fakturę) i odsyłasz do ubezpieczyciela odesłany formularz - o jego wypełnienie możesz poprosić w lecznicy, często oni sami już wysyłają. O ile ubezpieczenie trwa dłużej niż 2 tyg. od momentu podpisania polisy nie powinno być kłopotów z odzyskaniem kasy - nie całej - zwracają koszt bez pierszeych - u was to chyba właśnie £40 - u mnie to było £50 przy koszcie leczenia do £1000 i 75 powyżej. Więc wysyłasz formularz i faktury i czekasz nawet do 6 tyg na czek. U mnie zadziałało.

    Furciaczek - atakuj, nawet jak wet nie wie, co to za choroba, to jakoś ją leczył, no nie? A Ty płaciłaś - więc to już ich problem, co wpiszą w kwity, za coś skasowali kilka ładnych funciaków... nawet jak nie masz rachunków, to oni w lecznicy powinni mieć dokumentację i na Twoją prośbę powinni pomóc Ci wypełnic, albo zrobić to za Ciebie, claim form.

    Aaliyah koszty paszportu i badań - na pocieszenie powiem Ci, że ja 2 lata temu w Polsce zapłaciłam za całą procedurę jakieś 700-800 zł...

    Pozdrowienia!

  15. a dziękuję pięknie - nie jest źle :) czasami nawet bywa dobrze! Psisko łazi, biega, łapę podnosi w odpowiednich momentach, ma zakaz skoków i zeskoków, czasami chce się bawić, czasami nawet tarza się (!) w trawie - pytałam weta o tą skomplikowaną teraz i niebezapieczną czynność, ale powiedział, że skoro psiur sam sobie dawkuje taką przyjemność, to nie ma co go hamować, bo przewracanie na siłę z grzbietu z powrotem "na łapy" mogłoby większą szkodę dla kręgosłupa przynieść... więc tak sobie żyjemy - od słonecznego dnia do następnego słonecznego - czyli tu na wyspie lekko nie jest... ale ogólnie - po takim ciężkim paraliżu - to chyba mały cud, więc się cieszymy bardzo, mimo, że dawna spawność i żywiołowośc to już tylko we wspomnieniach i na filmach...

  16. O rany - dopiero zajrzałam, no piękna zima!!! a u nas 100 km na północ paskud wygrzewa się w pełnym słońcu! taaaak - pozostaje tylko przyznać, że Wielka Brytania to miejsce, gdzie nie ma co mówić o klimacie tylko o... pogodzie :cool1:

    [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img255.imageshack.us/img255/7958/4076625copypg8.jpg[/IMG][/URL]

    My nie mamy rozpiski co i jak psu podawać - przy szczepieniach są w paszporcie następne daty wpisywane. A podejrzewam, że skoro zgłaszacie się do weta z młodziakiem, to taki sprytny sposób, żeby was przy sobie zatrzymać... heh, życie :)

  17. wet. a w polisie mam info o wymaganych szczepieniach - wiec w tym temacie najlepiej zapytać tutejszego światłego (:cool3:!) weta.

  18. hmmm, ja mam jako dodatkowy (obok wściekliany) zestaw, który na naklejce jest opisany jako "vanguard" - był podany jako kontynuacja polskeigo zestawu na: canine distemper, adenovirus type 2, parainfluenza, parvovirus vaccine. I informację, że powtórka za rok. Tu chyba szczepienie p. wściekliźnie nie jest obowiązkowe - to obowiązuje właśnie przy podróżach - więc podejrzewam, że jeśli jest mowa o szczepieniach, to chodzi o ten podstawowy zestaw...

  19. Co do szczepień psów podróżników - potwierdzam powyższe wersje - ponieważ miałam ostatnio sporo do czynienia z wetami info chyba wiarygodne :razz:: wścieklizna - bez względu na to jak długo szczepionka jest ważna, trzeba psa szczepić co roku - info od weta Niemca (tu pracującego), którego wilczarz na świeżo właśnie przechodzi kwarantannę w Niemczech. Inne wirusówki - wg zaleceń producenta - uwaga! jeśli ubezpieczacie psa, a szczepienia nie są aktualne to ubezpieczyciel ma prawo wyślizgać się z odpowiedzialności, tzn nie pokryć kosztów leczenia, nawet, jeśli niedyspozycja i jej leczenie ba nie jest związane z chorobami, na które szczepienia brak - sprawdzcie to w warunkach polisy!:razz:

  20. Witamy :)
    Nic się nie zmieniło - najpierw paszport i chip, potem szczepienie na wścieklizne wpisane do paszportu, potem po miesiącu (albo mniej - zależy od szczepionki) krew do badania - Puławy albo Berlin i jak wynik ponad 0.5 jednostki to go bach do paszportu trza wpisać i od dnia pobrania krwi jeszcze tylko pół roku czekania i możesz ruszać z futrami do UK.
    Płatne - chip, paszport, badanie krwi - właściwie osocza. Czekanie we własnym zakresie :)
    No i zapraszamy do czytania jednak - prawdziwa praktyczna skarbnica... np.okolice str.130.
    Pozwodzenia!

  21. Aaliyah - po prostu nie dawaj wieczorem Frankowi żarełka i tyle. Nie wiem, jak go karmisz, ile razy dziennie - ale z tego, co ja pamiętam powinno być ok po 18.00 mały pościk i już.

×
×
  • Create New...