-
Posts
7282 -
Joined
-
Last visited
Everything posted by Greven
-
Patka, ja chcę, żeby moja była już taka duża, jak Twoja Lilith ;) [quote name='Alicjarydzewska']A co do spacerków w Szczecinie to zajżyj do galerii Lazi i galerii Agrafki , to zobaczysz co cię czeka[/quote] Czy moja też będzie mogła pobawić się Rexiem? :evilbat:
-
[quote name='XXL']a tak z ciekawosci to ile te czekoladowe cudenko ma miechow bo napewno nie ma 7-8 tyg ...[/quote] 3,5 mc-a. [quote name='anetta']Domagam sie wiecej zdjec drugiej suczki[/quote] Będą więc 8) [quote name='daga10011']a druga sunia jak na nia reaguje?????[/quote] Bardzo tolerancyjnie, ale wyznaczyła wyraźne granice i egzekwuje ich przestrzeganie warknięciami. Na razie szczeniak natychmiast ustępuje, więc nie doszło do żadnej konfrontacji, ale mam nadzieję, że z czasem sytuacja się nie popsuje nawet, gdy przestanie już być dzieckiem.
-
Ze Szczecina, Morynia i okolic.
-
[quote name='Patka']Lilith - zółta krówka[/quote] Aaah, o to chodziło! :D [quote name='Patka']w jakim wieku dalmatynka (dobrze rozpoznaję)[/quote] Pół dalmatyńczyk - pół chart. Ma około 5 lat.
-
[quote name='Patka']jak mała sie sprawuje w domku nie tęskniła?? i oczywiscie ponawiam pyt na która siez decydowaliscie suczke - bardzo jestem ciekawa[/quote] To jest ta największa. Jest bardzo spokojna, ale czujna. Dzisiaj nauczyła się przychodzić na wołanie i siadać na komendę, obserwując tylko zachowanie starszej suki. Na spacerach puszczam ją ze smyczy - oczywiście w bezpiecznych miejscach - bo trzyma się nogi i odbiega najdalej na dwa metry. Miała już "powitanie" z dwoma z moich kotów: trikolorka potraktowała ją paskudnie, na co pies rozwrzeszczał się, jakby go kto ze skóry obdzierał. Za to drugi kot zrobił "pyszczek-pyszczek" i panuje równowaga. Jeżeli chodzi o adaptację, to zmiana miejsca i właściciela zdaje się na niej w ogóle nie wywierać wrażenia. Nie była smutna, nie piszczała. Od razu zaczęła eksplorować mieszkanie, do którego ją zabraliśmy (z tamtąd pochodzą pierwsze zdjęcia), "upolowała" kapcia... [img]http://img100.imageshack.us/img100/564/img3026pomnkapec7tc.jpg[/img] ... a później wybrała się z nami do pabu, gdzie spała mi przez półtorej godziny na kolanach, wzbudzając ogólny zachwyt. Jeździła windą ;) chodziła po mieście i jechała taxówką. Dzięki tym wszystkim przeżycią (oj sporo, jak na pierwszy raz dla takiego małego psa) spała jak zabita do 9 rano, grzecznie przy moim łóżku (próbowała się na nie wdrapywać, ale starsza suka warknięciem wyjaśniła jej, że to zły pomysł). Jak na razie pies ideał ;) Oby tak dalej. [quote name='Patka']gorąco pozdrawiam i w ramach relaksu zapraszam do krówki[/quote] Krówki...?
-
Bardzo się cieszę, że Tanga Wam się podoba ;) Wobec tego jeszcze kilka zdjęć: [img]http://img100.imageshack.us/img100/2981/img3095apomn8qy.jpg[/img] Pajęczyna na red nosie ;) [img]http://img100.imageshack.us/img100/2109/img3105apomn6pi.jpg[/img] [img]http://img100.imageshack.us/img100/4338/img3107apomn4tz.jpg[/img] Spacer: [img]http://img100.imageshack.us/img100/2148/img3124apomn2kw.jpg[/img] Odpoczynek po spacerku: [img]http://img100.imageshack.us/img100/4981/img3143apomn7ul.jpg[/img] [img]http://img100.imageshack.us/img100/3803/img3145apomn3cu.jpg[/img] [img]http://img100.imageshack.us/img100/368/img3153apomn5hc.jpg[/img] [img]http://img100.imageshack.us/img100/4363/img3156apomn0sy.jpg[/img] [img]http://img100.imageshack.us/img100/4309/img3157apomn7jk.jpg[/img]
-
[quote name='asiunia']Z jakiej jest hodowlii i po jakich rodzicach? :angel:[/quote] Córeczka Mony i Sybila, ze Szczecina. Ma trzy i pół miesiąca. Bardzo się cieszę, że Wam się podoba ;) W całej okazałości: [img]http://img15.imageshack.us/img15/6880/img3063apomn9zs.jpg[/img] Na słońcu: [img]http://img15.imageshack.us/img15/6539/img3084apomn7ld.jpg[/img] [img]http://img15.imageshack.us/img15/7475/img3085apomn6ae.jpg[/img] Ze starszą suką: [img]http://img72.imageshack.us/img72/1834/img3098pomn8jt.jpg[/img] ... oraz niestety słabe jakościowo, ale za to jaka piękna chwila ;) [img]http://img269.imageshack.us/img269/677/img3099pomn6rl.jpg[/img]
-
Będą zdjęcia, będą. Obiecuję ;)
-
02 września, kilka godzin po zakupie: [IMG]http://img19.imageshack.us/img19/8927/img3019pomn8le.jpg[/IMG] [IMG]http://img19.imageshack.us/img19/8995/img3022pomn0yr.jpg[/IMG] [IMG]http://img19.imageshack.us/img19/3124/img3023pomn0di.jpg[/IMG] [IMG]http://img19.imageshack.us/img19/4389/img3033pomn5or.jpg[/IMG] 03 września, pierwszy "duży" spacer: [IMG]http://img43.imageshack.us/img43/9002/img3056pomnpodpiscopy9md.jpg[/IMG]
-
Już jest! :D :D :D Zapraszam tutaj: [url]http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&p=1144368#1144368[/url]
-
Leia ma przepiękną figurę! Widać, że to zdrowy, wysportowany pies. Jestem pod wrażeniem. Jeżeli chodzi o komentarze przypadkowych osób, to ja też się nasłuchałem na temat mojej pół-charcicy, że "zagłodzona", "chyba chora, że taka chuda" i że dręczę psa, bo go nie karmię. No cóż...
-
Jednak największa. Już się skłaniałem ku tej małej, ale znalazł się na nią klient i problem rozwiązał się sam. Odbieram w tym tygodniu :D :D :D Szykujcie się na zdjęcia!
-
Ja od kilku lat jeżdżę ze swoimi zwierzętami wyłącznie do lecznicy przy ul. Szopena (Szczecin). Chyba, że jest szczególny przypadek i muszę dotrzeć do najbliższej... ale wtedy zwykle żałuję decyzji. Szczególnie cenię [b]dr Gugałę[/b] - chirurga ortopedę (i szefa), ale niestety ostatnio ma taki nawał zajęć, że próbuje robić trzy rzeczy na raz... Parokrotnie wyszedłem z pewnym niedosytem poznawczym ;) (po prostu nie miał czasu wyjaśnić mi pewnych rzeczy na tyle łopatologicznie, żebym zrozumiał, bo spieszył się np. do operacji) i od tej pory zapisuję zwierzęta do [b]dr Cichockiego[/b]. To młody, bardzo spokojny człowiek z profesjonalnym podejściem i ogromną wiedzą. Neurolog okulista. Przyznam, że ufam mu niemal bezgranicznie, co nigdy nie zdażyło mi się w przypadku jakiegokolwiek lekarza ludzkiego ;) Od pewnego czasu jeździ również do koni (rutynowe szczepienia oraz oczywiście okulistyka) i jestem tym zachwycony. Przed koniem czuje respekt, ale nie strach i często radzi sobie z moimi bestjami lepiej, niż typowo koński wet. Trzeci z lekarzy do [b]dr Wróbel[/b]. Kompetentny, rzeczowy. Tak, jak dwaj pozostali wyczerpująco odpowiada na pytania, wyjaśnia co robi, jakie leki i dlaczego podaje. Nikogo nie trzeba ciągnąć za język, nie ma wymijających odpowiedzi (po których robię się podejrzliwy, że lekarz coś kręci, albo po prostu nie wie i nie chce się do tego przyznać). Są jeszcze młode panie doktor, których nazwisk nie pamiętam, bo po kilku "wpadkach" (niegroźnych na szczęście) raczej nie korzystam z ich usług, no chyba, że jest nagła sytuacja, a żadnego innego lekarza akurat nie ma. Cenię lekarzy z gabinetu przy ul. Szopena za profesjonalizm, pasję, traktowanie właściciela zwierzęcia poważnie, a zwierzęcia jak czującej istoty - nie kłopotliwego przedmiotu. Sznuję ich za to, że jak nie wiedzą co jest nie tak, to nie strzelają w ciemno, nie testują kolejnych leków, tylko szczerze mówią jak sytuacja się przedstawia, konsultują z innymi lekarzami (z tej samej lecznicy, lub telefonicznie), cały czas się dokształcają, nie wstydzą zajrzeć do literatury fachowej, gdy coś im umknie z pamięci i w razie niepewności - kierują na dodatkowe badania. Porady są darmowe. Można zadzwonić i również w ten sposób uzyskać informacje. Wszystko jest skomputeryzowane. Można płacić kartą. Dodzwonić też się zawsze da, najwyżej za drugim, trzecim razem. Jest nr komórkowy, dla nagłych przypadków w nocy i w święta. Minusy... Hm, pewnie cena - bo na to narzekają niektórzy. Ja, jako stały klient ;) mam liczone wg innej taryfy, a poza tym często przywożę zwierzęta "w czynie społecznym" i płacę tylko za materiały (np. w przypadku operacji), albo symbolicznie. Przede wszystkim są ludźmi i lekarzami, a dopiero później wyciągają rękę po zapłatę. Aha, miało być o minusach :evilbat: Na pewno za mało gabinetów (tylko dwa) i zdecydowanie za ciasna poczekalnia. W godzinach popołudniowego szczytu część zwierząt czeka wraz z właścicielami na zewnątrz. Wystarczą trzy duże psy, żeby zupełnie zabarykadować poczekalnię. Przychodzą pacjenci rejestrowani - do jednego gabinetu i nierejstrowani - do drugiego. Czasem, mimo umówionej godziny wizyty, trzeba czekać dłuuuugo dłużej, więc lepiej uzbroić się w cierpliwość, lub przychodzić - o ile to możliwe - koło południa. Wtedy są pustki. [b]Nr telefonu: (091) 454 18 06[/b] Lecznica jest czynna do godz. 20 w dni powszednie, w weekendy również, ale znacznie krócej.
-
Ja mam 5-cio letnią sukę i czasem pomieszkuje u nas niespełna roczna suczka. Mała jest strasznie żywiołowa... Starsza lubi się bawić i biegać, ale szybko wyznaczyła małej granice. Czasem warczy na nią - i to tak warczy, że w życiu bym się nie spodziewał, że ten łagodny, spokojny pies tak potrafi ;) Pokazuje całe zęby wraz z dziąsłami, mruży oczy i wydaje głuchy dudniący warkot. Czasem mała odstępuje (i tak wróci za 15 sekund), a czasem dalej obskakuje starszą, wylizuje jej pysk, wspina się na grzbiet i głowę. Wtedy zwykle następuje "krótka piłka" - starsza suka z gardłowym warkotem rzuca się na małą, powala ją na łopatki i przygniata łapą do ziemi. Czasem nawet kłapnie jej zębami przy gardle. Wygląda to naprawdę groźnie, a kończy się najwyżej na oślinionej sierści. Młoda zrywa się z ziemi, gdy tylko zostanie puszczona i albo odbiega, bo coś ją gdzie indziej zainteresowało, ale podejmuje "bycie upierdliwą". I tak w kółko. Mała przekracza granice, a starsza wygląda czasem na zmęczoną tymi ciągłymi przepychankami. Tak, jak pisali przedmówcy - trzeba faworyzować psa, który był w domu pierwszy i umacniać tym samym jego wyższą pozycję w stadzie. Oczywiście młodszemu psu nie może zabraknąć pieszczot i bliskości, ale nigdy kosztem starszego. W "kłótnie" warto ingerować tylko w ostateczności, bo często to, co wygląda na groźne spięcie, jest po prostu rytualnym zachowaniem dwóch samic tego samego gatunku. Jeżeli chodzi o cieczkę, to starsza w dniach płodnych zaczęła dominować młodszą i przejawiać wobec niej zachowania seksualne, a później zmuszać ją, by robiła to samo. Tak "bawiły" się przez kilka dni i był spokój. Niestety, gdy starszej skończył się okres "chcicy" a mała chciała zrobić to, za co była przez nią do tej pory nagradzana (czyli wspiąć się i wykonywać ruchy, jakie wykonuje samiec), została owarczana i rzucona na łopatki. I wszystko wróciło do normy ;)
-
O, jak miło :D Dziękuję Wam za pomoc, informacje i cierpliwość. Jeżeli chodzi o testy podane w linkach przez Asher, to robiłem coś podobnego, jak w pierwszym linku, ale nie były zachowane wszystkie wymagane warunki. Tak więc wynik nie będzie miarodajny, ale z wybranymi dwoma szczeniakami wyszło mi pomiędzy 2 a 3, czyli: [i]"W większości ocena 2 Osobnik dominujący i pewny siebie. Może być łatwo sprowokowany do gryzienia ale jest w stanie łatwo zaakceptować przewodnictwo doświadczonego właściciela. Nie nadaje się dla osób niezdecydowanych, obawiających się podejmować decyzje. We właściwych rękach psy takie maja szansę na duże osiągnięcia w treningu i pracy. Mogą spełniać role psa domowego gdy właściciele posiadają wystarczającą wiedze na temat pracy z dominującym psem i dysponują czasem na trening i długie spacery z psem. W większości ocena 3 Osobnik otwarty i przyjacielski, zdolny do przystosowania się do każdej sytuacji pod warunkiem, ze poddany zostanie regularnemu treningowi. Elastyczny temperament pozwoli na adaptacje do rożnych środowisk - pies musi być jednak szkolony przez doświadczonego właściciela lub pod okiem doświadczonego trenera. Może być zbyt trudny dla starszych wiekiem właścicieli lub rodzin z małymi dziećmi. Wymaga dużo czasu na prace i spacery."[/i] Jako, że nadal chyba jestem dla szczeniaków "osobą obcą", mam zamiar przy najbliższym spotkaniu zrobić test Campbella. A najbliższe spotkanie nastpi niedługo, bo już wpłaciłem zaliczkę ;) Tylko nadal nie mogę się zdecydować, którą z dwóch bestii wybrać: mniejszą, bardziej żywiołową i kontaktową (może aż nadto), czy większą, spokojniejszą, lekko zdystansowaną. Żadna nie przejawia agresji, ani nie jest strachliwa. To naprawdę BARDZO TRUDNA decyzja... [quote name='Flaire']Niestety, u ras zagrożonych dysplazją, tłuste szczeniaki zdecydowanie nie są pożądane, bo tusza i szybkie przybieranie na wadze już we wczesnym wieku szczenięcym jest skorelowane z rozwojem dysplazji.[/quote] One są po szczenięcemu tłuściutkie. W sensie, że nie zapasione, tylko takie... no nie wiem, kluskowate ;) Nie mają dorosłych kształtów, brzuszki są okrągłe, łapki grube, głowy trochę nieproporcjonalnie duże. Ale broń boże zapasione! Cały czas w ruchu, zwinne, bez nadmiaru tkanki tłuszczowej. Trochę mnie zmartwiłaś pisząc o tendencji do dysplazji... Więc może lepiej brać mniejszą, lżejszą suczkę...? [quote name='Patka']Ciekawe którą wybrał??[/quote] :D Przy najbliższej wizycie zrobię zdjęcia i wrzucę na forum.
-
Dziękuję Wam bardzo! ;) Tak właśnie właściciel mówił - że jest pierwsza przy jedzeniu i warczeniem ustawia rodzeństwo. Więc nie ma wątpliwości, że dobrze się najadała... Wszystkie są jeszcze tłuściutkie (mają 3 m-ce), ale u niej rzuca się w oczy wyraźnie grubsza kość. Zależy mi, żeby jako dorosły pies była duża i mocna, żeby "wyglądała". Jeżeli chodzi o charakter, to wg słów właściciela, jest najspokojniejsza bo ma pewność swojej pozycji w hierarchii miotu. Obserwowałem pieski przez jakieś 30-40 minut i trzymała się z boku, nie brała udział w przepychankach, ale jak któreś z rodzeństwa próbowało ją zaczepić, to było od razu ustawiane. Gdy nagle ruszyła do furtki, reszta pobiegła za nią. Jako jedyna nie pchała się do ludzi - nie wiem, czy to dobrze? Podeszła, przywitała się, pomerdała i poszła. Gdy zachęcałem szczeniaki do podejścia, podbiegała również, chwytała smycz od kluczy, wspinała się na nogi, lizała, a po chwili traciła zainteresowanie i odchodziła na bok. Zupełnie nie mam doświadczenia, jeżeli chodzi o szczeniaki (oba moje psy pyły starsze, gdy do mnie trafiły) i nie wiem, czy to właściwe zachowanie. Cała reszta traktowała mnie jak ciekawostkę i doskonałą zabawkę, a ta miała taki trochę olewczy stosunek :roll:
-
W miocie było kilkanaście (!) szczeniaków. Największy z miotu był samiec, który znalazł już nowy dom, ale została równie duża suczka, nad którą właśnie się zastanawiam. Podoba mi się, ale mogę wziąć innego szczeniaka z tego miotu... Mówi się, że dobrze brać największego, najsilniejszego szczeniaka z miotu. Ale ja mam pewne wątpliwości - czy piesek cięższy i szybciej rosnący niż "norma przewiduje" nie jest bardziej predystynowany do chorób stawów w przyszłości? Reszta rodzeństwa jest bardzo wyrównana, zarówno pod względem wzrostu, jak i wagi oraz "kościstości" (ta upatrzona przeze mnie suczka jest zdecydowanie bardziej grubokoścista - mocniejsze łapy, większa głowa). Laik prosi o opinie ;)
-
Patka! Bardzo fajna dyskusja w linku i dużo wartościowych informacji. Dziękuję! :thumbs:
-
[quote name='asher']A hodowca co na ten temat mowi? Skoro hoduje, to powinien być znawcą rasy...[/quote] Nie umiem ocenić jego "znawstwa" bo niestety mam małe pojęcie o pit bullach... o psach rasowych w ogóle. Nic nie mówił, bo go nie pytaliśmy. Po prostu nie wiedzieliśmy o co pytać. Jutro jadę obejrzeć szczeniaki w ich "środowisku naturalnym" i dopiero wtedy na spokojnie pogadam z hodowcą, który sprawia wrażenie człowieka w porządku. Myślę, że odpowie na większość moich pytań. A na razie robię wywiad, bo mam doświadczenie w handlu końmi i niestety nauczyłem się, że trzeba być baaardzo ostrożnym, mieć przyłowiowe "oczy dookoła głowy". Może psów to nie dotyczy... Oby.
-
No oczywiście, że mam zamiar zobaczyć ;) Na razie tylko robię wywiad, jakie choroby "nam" grożą, jeżeli się zdecyduję.
-
Nie widzieliśmy rodziców, bo właściciel przywiózł 3 małe na targi hodowlane. Dziękuję za link na tamto forum! Matka nazywa się Mona, to właśnie jej potomstwo: [url]http://amstaff.civ.pl/forum/viewtopic.php?t=3247&postdays=0&postorder=asc&start=0[/url] ... a ojciec Sybil, ale nie mogę nic o nim znaleźć.
-
Dziękuję, Patka. Widziałem szczeniaki raz na żywo i na całym ciele miały porozrzucane takie drobne centki (ubytki sierści). Nie było tego dużo, po kilka na psie i nie były też do krwi. Pieski się nie drapały. Ale te zmiany mnie zaniepokoiły. Poza tym szczeniaki były odważne, bystre i kontaktowe. Wychowane w domu - nie w kojcu gdzieś na podwórzu - a dla mnie to ważne. Trochę mnie martwi, że pity nie są uznane, a więc i hodowla jest prowadzona w zasadzie bez kontroli. Widziałem zdjęcia rodziców - pięknie zbudowane, mocne psy. O psychice ojca nic nie wiem, a matka podobno b. łagodna... Cóż, muszę uwierzyć na słowo. Wiadomo, coś może wyjść z czasem, ryzyko istnieje. Myślę o zabraniu szczeniaka do weterynarza właśnie po to, żeby przyjrzał się zmianom na skórze. Może to jakaś błahostka i niepotrzebnie się martwię...
-
Przeszukałem forum, poczytałem o tej chorobie. Mam mieszane uczucia - jedni piszą, że choroba trudno wyleczalna i kosztowna, inni że nic poważnego, zwłaszcza gdy ujawni się u młodego osobnika... Hm. Czy przy kupowaniu psa praktykuje się coś takiego, jak wpłata zaliczki właścicielowi szczeniaka i zabranie go do swojego zaufanego weterynarza?
-
Dziękuję bardzo, Patka. Czym objawia się nurzyca?
-
Bardzo dziękuję za link. Trochę trudno mi przebrnąć przez natłok tematów, bo niestety nie poruszam się zbyt swobodnie na tym forum, ale myślę, że jakoś sobie poradzę ;)