Jump to content
Dogomania

jaszczurka

Members
  • Posts

    767
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by jaszczurka

  1. A Kenzo coraz czesciej chodzi na smyczy na spacerach, nawet w lesie :cry: Mimo ze chyba nie ma lagodniejszego psa i w swoim 9cio miesiecznym zyciu nigdy nawet nie zawarczal ... wyroslo z niego wielkie psisko ...aktualnie ma 60cm w klebie i wazy 38kg na wystawie byl jednym z najwiekszych labkow a startowal w klasie szczeniat :lol: .. sek w tym ze z wielkoscia rozumku mu nie przybylo ... nadal kocha caly swiat, wszystkich ludzi, wszystkie psy ...do kazdego leci i serwuje mu super powitanie ... a im bardziej rozbawiony i szczesliwy tym powitania wylewniejsze ...mamy juz za soba mandat i kilka 'opieprzow', niektorzy sie go po prostu boja ... a nam glupio za niego ale co gorsza boimy sie o male dzieci ktore najbardziej kocha i ktorym najbardziej, nieswiadomie, zagraza. I wcale nie chodzi o to, ze nie zna komend ,,bo zna calkiem sporo i ladnie wykonuje ...tyle ze jak zobaczy kogos na horyzoncie to nagle gluchnie ...samo nagradzanie za ignorowanie ludzi nic nie dalo a zkarcic go trudno bo jest bardzo gruboskorny i nic go nie rusza. Pewna poprawa nastapila po zastosowaniu jako kary nakladania kaganca ale wciaz niektorzy ludzie sa dla niego pokusa nie do odparcia ...nie mozemy mu ufac a efekt jest zly dla obu stron ..pies niewybiegany a i dla wlascicela spacer w lesie to juz nie to z psem na smyczy ... jutro idzie na 1 lekscje kursu PT tylko czy kurs cos da ... Przeciez problem nie lezy w tym, ze nie zna koment tylko w tym, ze raz je wykonuje a raz ignoruje ...

    Jak juz postanowi do kogos pobiec jest nieodwolywalny :evil:

    No i nauczylam go nieufnosci w stosunku do ludzi. Teraz ludzi omija, nie podchodzi a poglaskany cofnie sie.

    Jak to zrobilas, Mag? Moze Twoja metoda cos pomoze bo ja juz probowalam prozba i grozba ..rece opadaja ...

  2. Ten temat już był.

    Dla mnie generalnie dziwne jest rozumowanie co niektórych: można jeść konie bo jemy też krowy, kury czy świnie. Wszystkie te zwierzęta cierpią. Ale w ten sposób można by dojść do wniosku że można też jeść psy, koty, świnki morskie itd. Może jak urodzą się nam szczeniaki-kundelki to je zjemy, w końcu mniejsze zło niż schronisko?

    To co się je jest kwestią kultury i pewnych wartości nabytych w okresie socjalizacji. W tym kraju nie je się psów i kotów, świnek i miniaturowych króliczków bo uznawane są za przyjaciół człowieka (szczególnie psy). Bo przecież właśnie dlatego nie zjesz psa, prawda? Nie dlatego, że jego mięso jest trujące. A tysiące osób skupionych wokół jeżdziectwa przyjażnią z końmi. Miałam konia i wiem co mówię. W życiu bym nie kupiła mięsa z konia tylko po to, żeby mój pies to zjadł.

    Moja klacz chodziła za mną jak pies, cieszyła się gdy przychodziłam do klubu. Musiałam ją sprzedać i do dziś nie mogę odżałować, pamiętam jak rżała i przepychała się do drzwi gdy zamykałam ją w szopie nowego właściciela.

    Ktoś wypowiedział się negatywnie o jeżdziectwie - może będziesz zaskoczony ale konie naprawdę potrafią lubić zadania stawiane im przez jeżdzców - moja klacz lubiła skoki i wyjazdy w teren, nie lubiła ujeżdżenia.

    Wszystko zależy jak są traktowane, czy nie mają zbyt dużo pracy, czy mają możliwość swobodnego biegania z innymi końmi, czy są otoczone właściwą opieką.

    A jak ktoś pisze, że lubi konie, jeżdzi a jednocześnie kupuje koninę to już jakaś paranoja.

    Już wolę jak ktoś napisze, że to tylko zwierzę rzeźne takie same jak świnia czy krowa i tyle.

    Jedno mnie zastanawia: kto wymyślił, że jesteśmy narodem kochającym konie?

  3. Temacik będący niejako kontynuacją 'Nie gryź pani bo się spocisz'.

    W niektórych postów można wywnioskować że niektórzy nie popierają spuszczania psów ze smyczy i swoich nie spuszczają, co jest dla mnie o tyle dziwne, że a)w mojej okolicy właściwie wszyscy spuszczają psy b)w innych postach jest często zasugerowane że psy jednak są spuszczane. Więc taka ankietka z ciekawości. I jeszcze: jeśli ktoś ma odmienne zdanie nie jest od razu głupkiem.

  4. Ja i mama przywiozłyśmy Kenzaka pociągami i autobusami z Wadowic do Zielonej, po kupieniu go. Trzymałyśmy go na kolanach, miał 2 m-ce i n-miał żadnego kagańca. W ostatnim pociągu konduktor zwrócił uwagę, że pies nie może być na siedzeniu ale i tak n-postawiłam go na ziemię (pewnie zaraz by nasiusał albo pogryzł komuś buty :wink: )... poza tym ludzie reagowali raczej przyjażnie.

  5. Moja suka nie toleruje warczenia drugiego psa podczas zabawy, po pięciu minutach takiego zachowania (mino, że jest bardzo cierpliwa) prostu zaczyna marszczyć nos i niestety musze kończyć zabawę

    Wiesz, mój ma dopiero 4 miesiące więc starsze psy dużo mu jeszcze wybaczają :wink:

  6. Xtro, zauważyłam że bulka, koleżanka mojego laba, potrafi czasem mocniej ugryść w zabawie (aż mój zapiszczy) - jest też - mimo że mniejsza i delikatniej zbudowana - znacznie silniejsza. Mojego denerwuje, że ona ciągle go przewraca i warczy na nią ...mały złośnik. Zauważyłam też, że ona podchodzi do zabawy jakby bardziej radośnie i mniej serio niż mój.

    Pocieszyłeś mnie, że Twoja tak się bawi z innymi psami!

    Czy myślicie że ktoś kto miał takie psy jak cocer spaniel i lab poradzi sobie z bullem? Z drugiej strony zawsze jest ten pierwszy raz :wink:

    Mag, czytałam, że są bardzo uparte :wink:

  7. Mag, chętnie posłucham :D Choć wiadomo, że szczeniak będzie kochał wszystko i wszystkich, jak to szczeniak :wink: Co innego dorosły psiak...Z jakiej hodowli kupujesz bulka? Bardzo bym chciała żebyśmy mieli dwa psy - Kenzaczka i właśnie bulika, ale to raczej niemożliwe.

    :cry:

  8. Napiszcie mi proszę coś o Waszych bulikach i o bulikach w ogóle.

    Czy możecie pozwalać swoim bullom na zabawę z innymi psami czy nie? Czy Wasze bulki noszą stale kaganiec, czy puszczacie je ze smyczy? Czy są zasadnicze różnice pomiędzy psem i suką jeśli chodzi o charakter? Czy bull mogłby mieszkać z labradorkiem ? -to pytanie czysto teoretyczne - mama napewno nie zgodzi się na drugiego psa, tym bardziej bojowca. Ale wiecznie się z mamą nie mieszka :lol: Przepraszam , jeśli to głupie pytania ale chciałabym kiedyś kupić sobie bulka lub AST'a (skłaniam się ku bulikowi - zaden pies nie ma takiego świetnego pycha) a to co czytam w necie jest bardzo sprzeczne ... najbardziej boje się tego że mógłby(bull) pogryść jakiegoś psa i że np. nie mogłabym go spuszczać i wybiegać (właśnie ze względu na psy). Mój pies bawi się z bulinką, jest kochana ale ma dopiero 5m-cy. Co to znaczy że bull ma poczucie humoru???Spotykam się z tym stwierdzeniem w wielu opisach.

  9. Tak jest. Bo cóz może być bardziej rozweselającego niż to gdy leci na ciebie 35 kilo śliniącej się radości i już, już jest przy tobie i nagle potyka się o własne ucho

    A mimo to wstaje pełne radości by polizać cię w ucho lub oślinić spodnie czy też inną część garderoby. Czy są inne psy co tak mają?

    :o :o Na szczęście - nie ....

  10. Fakt na dłuższą męte moża uratować tylko pojedyńcze konie (tak jak pojedyńcze psy ze schronisk) - kropla w morzu potrzeb ... najlepiej by było gdyby ludzie przestali tworzyć popyt na określone produkty - koninę, futra, wyroby z zagrożonych gatunków itp. To jedyna rada, bo tam gdzie jest zysk, zawsze będzie towar.

  11. Dla mnie to jednak nie jest to samo ... króliki, świnie czy krowy też cierpią ale nie pracują dla człowieka żeby potem skończyć jako potrawka. Konie czasem już nie mają siły na zawodach ale dla jeźdzca dalej się starają, dażą go przyjaźnią ... i co? Wystarczy, że koń z jakiegoś powodu już nie może startować i idzie na rzeź. A ile jest koni, które mają drobne dolegliwości a i tak tam lądują ... czasem takie wykupione konie którym da się odrobinę opieki są na powrót sprawne, i jeżdzą sobie na wspaniałe tereniki do lasu. Znam nawet historię konia sportowego, który źle znosił boks i ciagły transport - marniał w oczach i został oddany na rzeź - wykupiony i puszczony na łąke odżył i jest nie do poznania.

    Każdy postępuje jak chce, mój pies napewno koniny nie dostanie.

    Myślałam tylko, że Polacy ogólnie mają do koni sentyment, ale okazuje się, że chyba się myliłam ....

  12. Co się stało z moją klaczką ..to smutna historia ...

    To była klaczka szlachetnej półkrwi po angloarabie. Niedługo po kupieniu zaczeła kaszleć. Początkowo było to niegroźne pokasływanie i rzadko. Wet uważał, że drażni ją kurz i pył. Tak było przez rok. Później zaczeło być gorzej - ropny wyciek z nosa + mocny kaszel. Szczególnie w wysiłku, na jazdach. Choroba nasilała się i przechodziła , wykluczając klacz z treningu i 1 zawodów ... na dodatek utrzymywałam ją płacąc na pół z moją koleżanką, obie też na niej jeżdziłyśmy. Ale jak zaczeła chorować jazdy nie było prawie wcale ...Szukałam pomocy u kilku weterynarzy, każdy mówił coś innego ...a leki nie pomagały .. szyję miała całą pokutą i spuchniętą od zastrzyków ...końcowy etap to była klinika- Wrocław gdzie zawiozłam umięśnionego konia z błyszczącą sierścią a odebrałam chudą chabetę, która siadała ze strachu na zadzie jak chciałam ją pogłaskać ...odradzam to miejsce każdemu kto ma chorego konia! Oczywiście nic nie pomogli, nie przysłali nawet opisów badań. Pewnie ich nawet nie zrobili - mogę się założyć że studenci uczyli się na niej robić zastrzyki i zakładać sondę ... miała prawo znienawidzić ludzi ale nie ... nadal ich lubiła ...

    Weterynarze nie pomogli, sytuacja finansowa rodziny się pogorszyła ...musiałam ją sprzedać ... ja studiuje, nie pracuję jeszcze a rodzice nie mogli dłużej pozwolić sobie na utrzymywanie konia, który nie pracuje, nie chodzi na jazdy a ciągle się tylko płaci weterynarzom ... i to bez efektu ...

    Kobyła była wspaniała, chodziłą za mną jak pies, a kiedyś jak leżałam na kocu z kuzynką i koleżanką przyszła i położyła się obok.

    Jak mi się następnym razem zachce konia to się zastanowię 150 razy ...

    Moją Florestę ponoć kupił jakiś chłopiec - czy raczej kupili mu rodzice ... mam nadzieję, że znalazli lepszych fachowców i że bestyjka ma się dobrze.

    Przepraszam, że nie na temat ale chciałam odpowiedzieć na pytanie - mam nadzieję, że moderator mi to daruje.

  13. Smutno się czyta taki temat ... każdy rozmawia o tym jak o pieczonych kurczakach ...

    Miałam klacz i jak to czytam to mi się słabo robi ...

    Koń to cudowny przyjaciel, który zrobi wszystko dla właściciela tak jak pies ...

    Naprawdę przykre :(((

×
×
  • Create New...