Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 06/11/21 in all areas
-
Mari Kochana,zdrowia życzę!,wracaj do sił! Lumi jest na prawdę bardzo,bardzo dzielna. Obawiałam się troszkę jak zniesie kąpiel,zwłaszcza po incydencie na chodniku,ale tłumaczyłam sobie,że wtedy woda trysnęła z zaskoczenia i miała prawo mocno wystraszyć. Uprzedziłam Panie i u fryzjera powolutku wszystko,na spokojnie Panie zapoznawały.Lumi mocno bała się szumu wody,ale paniki nie było,poddała się wszystkim czynnościom,łącznie z suszeniem dmuchawą.Na koniec nawet chyba troszkę zaczęło jej się podobać to drapanko na cztery ręce,a w sumie i pięć:) Dla bezpieczeństwa założyłam kaganiec,ale okazał się niepotrzebny zupełnie.Lumi nawet nie burknęła,nawet nie próbowała ludzi postraszyć w najgorszym jej momencie,trochę szarpała,chciała wyjść,ale w końcu "róbcie co chcecie". Cudna sunia! Brudu spłynęło,zostawiliśmy cały gabinet fruwającej sierści,ale jest czyściutka:) Czesząc widziałam ,że na grzbiecie od połowy w stronę ogona ma dosyć rzadką sierść,ale po myciu mocno tam się przerzedziło i takie pojedyncze włoski są teraz,łysawy jest grzbiet:( Warto by było podać jej witaminek na wzmocnienie sierści,a i trochę połysku by nabrał ten matowy włos. Wczoraj już było póxno i śpieszyłam się do psiaków , na podwórku jedno cyknęłam,dziś zrobię więcej.8 points
-
Żeby nie było,że tylko Lumi się zajmuję,a Marcelek w odstawkę poszedł :) Cały czas coś robimy tylko efektów specjalnych nie ma:( Zaczyna jednak trochę rozumieć co się mówi do niego i nawet trochę dociera , w domu stara się być grzeczny ,przestał już nawet brudzić:) Powolutku z nim muszę,bo jak tylko próbuję coś przyśpieszyć,to zaraz wycofuje się do mnie:( Lumi nie za bardzo przypadła mu do gustu,ale też stara się chłopak pogodzić z tym,że muszą żyć pod jednym dachem. Marcelek bardzo lubi być w domku....muszę faceta zwerbować do ćwiczeń w domu.3 points
-
3 points
-
Kochana, ona jest Twoja, bo to Ty zaaranżowałaś wyciągnięcie jej że schronu. Dałaś początek jej nowemu życiu. Ona jest każdego z nas, którzy przejęli się jej nędznym losem i postanowili pomóc. Ja czytam, jak ona pięknie u Wiosny wraca do życia, to płaczę ze smutku nad jej zmarnowanymi latami w schronie. Jednocześnie cieszę się, że odżyła i późno, bo późno ale jeszcze będzie miała swój domek. Wracaj do zdrowia, kochana, wspieram Cię w chorobie i przesyłam Ci dobrą energię.3 points
-
Sunia jest bardzo fajniutka, łagodna i spokojna. Tylko tą smycz opanujemy i będzie git. Dziś już było ciut lepiej. Ona jest ciekawa świata. Dziś sobie długo posiedziałyśmy na trawce obok siebie, ona leżała i obserwowała, noskiem wciągała zapachy:) Niestety sunia ma guzy na brzuchu:( Wymacałam bez problemu (sunia daje się dotykać, głaskać z każdej strony). Jeden guz spory, wielkości małego jajka, kolejne mniejsze. Twarde, ale oderwane od ciała, tzn. ruchome. Nie wiem czy można je zaliczyć do guzów listwy mlecznej, bo są po środku cycuchów, coś jakby wzdłuż blizny po sterylizacji. Jeszcze mam nadzieję, że to może jakaś pozostałość po sterylce. Ja np. tak miałam po cesarce, że nitka mi się otorbiła i zrobił się z tego spory guzek, który trzeba było usunąć.3 points
-
Bo tutaj ma bliżej do ludzi, którzy go wypatrują by pokochać :)))))))) Raczej długo sobie razem nie pomieszkamy2 points
-
Sunia odżywa:) Dziś już całkiem fajnie pochodziła po ogrodzie. Jeszcze zdarzają się momenty paniki, ale krótkie i już nie tak drastyczne jak pierwszego dnia. Dziś po spacerku w końcu zjadła:) Zostawiłam jej trochę mokrej karmy wczoraj wieczorem, ale dziś patrzę i nie ruszone... Zmartwiłam się się trochę, zwłaszcza, że jak dawałam z ręki to niby podejmowała, ale zmamlała i wypluwała. Ale dziś odetchnęłam z ulgą, bo zaraz po powrocie do boksu zjadła to co było, to co dodałam jeszcze, zjadła mi też pięknie z ręki i pochrupała nawet trochę suchej karmy🙂 Czystość - pomijając, to że posikuje mocno przy samym nawet zapięciu smyczy - stara się utrzymać. Wczoraj koopka była robiona w biegu przy wychodzeniu: trochę zostało w boksie, trochę na zewnątrz... dziś już było ładne siku na trawce (koopka trochę w trakcie chodzenia, ale już wszystko poza boksem). Wczoraj wieczorem przy latarce dokładnie przyjrzałam się guzom i są one niestety na listwie mlecznej, choć od wewnętrznej strony. Rozmawiałam dziś z wetem i musimy zacząć od badania krwi (podjadę z sunią do weta po weekendzie). Od jej wyników zależeć będzie dalsze postępowanie. Myślę, że warto będzie też zrobić RTG, żeby sprawdzić czy nie ma przerzutów... Dodatkowo komplikuje sprawę fakt, że sunia nie jest wysterylizowana. Nie wiem czy można będzie usunąć guzy wraz z zabiegiem sterylizacji, to chyba będzie za duże obciążenie. Wet zdecyduje. Mam ogromną nadzieję, że będzie można usunąć guzy i sunia jeszcze nacieszy się życiem poza schroniskiem. Ona kiedyś musiała mieć normalny kontakt z ludźmi, zaczyna już mnie poznawać, reagować, ogonek, który był na początku bardzo wciśnięty pod brzuch (mam nadzieję, że to nie z bólu:(), zaczyna się trochę rozluźniać. Tutaj te guzy, tylko trochę ostrości nie złapało.2 points
-
Badanie w kierunku toksoplazmozy mówi , że on ją przebył a, nie ma teraz czynnego procesu. Zlecenie antybiotyku i do tego paskudnego, jest chyba po to by coś zlecić. Nie dałabym. Reszta jego przypadłości może być wynikiem przebycia zakażenia toksoplazmozą. Jeżeli są chętni na niego, to oddałabym z informacjami jakie są.2 points
-
2 points
-
Narzuciłam sobie tempo z oswajaniem Lumi,bo czas mnie goni (później go mieć nie będę,budowa mnie czeka) i chcę jak najwięcej w tym miesiącu z nią zrobić,ale przeholowałam się i muszę niestety stop zrobić z chodzeniem:( W mieście zdecydowanie lepiej idą postępy niż na wsi. Może do niedzieli się podkuruję i znów pojedziemy do Białego,ale póki co tylko działka i bez spaceru:( Mężczyzn w dalszym ciągu się boi ,ale pojawiła się nadzieja i w tym:) Będąc w Białym kilka podejść robiliśmy oswajając się z sąsiadem.Wczoraj wieczorem najpierw z oporem,ale później bez większego problemu podeszliśmy na odległość 2m i Lumisia całkiem spokojnie stała!,przyglądała się Panu :),z pieskiem ich obwąchała,później dziecko podskoczyło ją wystraszyło i wycofała się. Ogólnie źle nie jest,bo Lumi nie stoi w miejscu i robi postępy,ale potrzebny jest czas. Filmy wczorajsze,po południu przed fryzjerem....tak Lumi sobie radzi.2 points
-
Biedna Lumi :( :( Po przerwie spowodowanej chorobą odzywam się u Lumi, choć leżąc w łóżku na bieżąco śledziłam w telefonie ten wątek, nie mogłam tylko pisać. Czytałam i płakałam - trochę z bólu, ale bardziej z radości i wzruszenia, że ta cudna sunieczka nareszcie poznaje życie bez krat i nieustającego lęku. "Przymierzałam się" do jej wzięcia prosto ze schroniska, jej widok za kratami spędzał mi sen z powiek i tylko stan zdrowia sprawiał, że nie odważyłam się... ale zawsze w pewnym sensie Lumi będzie "moja" <32 points
-
2 points
-
2 points
-
Sunia ma ogromną traumę po stosowaniu hycla, ale poza tym nie jest źle, potrafi się wyciszyć, spokojnie stać, leżeć, trochę wącha trawkę, rozgląda się. Jak się jej daje wolną rękę to nawet całkiem idzie na smyczy. Gorzej jest jak próbuję ją skłonić, żeby poszła w jakimś konkretnym kierunku. Napięcie smyczy powoduje u niej totalną panikę, podskoki, piruety, tarzanie się, plątanie w smyczy, gryzienie. A jeszcze jak smycz zaplącze się jej w łapki to to już w ogóle masakra. Zrobiłam parę fotek komórką, bo aparat się wziął i zbuntował.2 points
-
Właśnie miałam pisać, 12 lat w schronisku 😞 😞 :(. Ile ma lat ? Około 13 , może więcej, Shilunia to starsza sunieczka już, dzięki Wam dostała szansę na godną spokojną bezpieczną starość. Mam nadzieję, że przyjdzie taki dzień że w jej oczkach zobaczymy radość. Na zdjęciach widać jaka to bidusia, leży w klatce posiusiana ze strachu i stresu :(. Była u weta na ogólnym przeglądzie, obejrzeniu oczek, odpchleniu, odrobaczeniu, została też zaszczepiona na wirusówki. Jeśli chodzi o oczka to jedno , na które nie widzi to uraz mechaniczny :(, może zaatakował ją jakiś inny piesek a może człowiek .. kopnął, uderzył nie wiadomo. Drugie oczko to zaczyna się zaćma, będzie trzeba na spokojnie jak Shilunia dojdzie troszkę do siebie, udać się do okulisty, żeby sprawdził czy można jakoś poprawić widzenie w tym oczku, czy coś zrobić żeby ślepota nie postępowała. Teraz wg weta oczka nie bolą. Poza tym sunia waży 22 kg, uszka brudne ale bez zmian chorobowych, sierść brudna i brzydka, w tylnej łapce zauważona bolesność, do zbadania czy to zwyrodnienie czy od uderzenia jakiegoś (:/), Murka będzie obserwować sunię, więc na bieżąco będziemy patrzeć jakie badanie czy specjalistę jej potrzeba, wg mnie może trzeba będzie skontrolować tylne łapki u ortopedy, zrobić rtg, dobrać jakieś suplementy na stawy, trzeba będzie zrobić pełne badanie krwi dla staruszków, to się chyba nazywa panel geriatryczny, żeby i trzustkę i wątrobę i nerki i tarczycę sprawdzić. Niedługo kończy się też ważność szczepienia przeciwko wściekliźnie. Jeśli chodzi o zachowanie Shili to u weta chciała kłapać ząbkami ale to raczej ze strachu no i wet to facet, a po przywiezieniu jej do hoteliku , to najpierw nie chciała za bardzo wyjść z klatki, ale po postawieniu klatki na trawie po chwili wyszła. Murka mówiła mi, że sunia rozglądała się bardzo zdziwiona po otoczeniu, jakby nie wiedziała co to jest 😞 ona przez tyle długich lat miała tylko beton wokół siebie, a tu przestrzeń, zielona pachnąca trawa, miękka pod łapkami. Aż się płakać chce :(. Narazie Shila jest w stresie, dzisiaj miała tyle wrażeń, stresów, dzisiaj jej pierwsza bezpieczna noc, mam nadzieję że za kilka dni poczuje się spokojniejsza. Na ten moment największy problem to chodzenie na smyczy, gdy smycz się napina to Shila panikuje ale to nic dziwnego, ma złe skojarzenia. Natomiast dała sobie założyć obróżkę, dała się pogłaskać Murce. Także musi być dobrze, z każdym dniem lepiej, a narazie niech sobie biedna odpoczywa.2 points
-
Wczoraj skontaktowała się ze mną dziewczynka z informacją, że pod ich domem leży mały piesek. Poprosiłam, aby wpuściła na posesję, dała pić i jeść. W takich chwilach serce mi rośnie!!! Jestem dumna z mojej podopiecznej!! Ale co dalej??? Przetrząsamy internet w poszukiwaniu ogłoszeń o zaginionym psiaku...Wrzucam na wszystkie możliwe portale..psiak udostępniany...Kolejne osoby piszą, że dwa tygodnie temu był dokarmiany tu...potem widziany tam...wrzucane są zdjęcia...komentarze..prośby o zabezpieczenie.. Narada z Tolą, co robić??? Telefon do Szafirki, czy przyjmie???Ufffff...zgodziła się!!! Tym oto sposobem mały Bemol jedzie jutro do hoteliku!! Nie wiem, za co go utrzymam...po prostu nie wiem... Byłam dzisiaj u weta. Bemol ma 8 może 10 miesięcy, waży nieco ponad 10 kg. Jest uroczy!!!! Oto bohater tego wątku1 point
-
1 point
-
Proszę o wysyłkę zwykłym listem :)1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Dziękuję pięknie Tolu za pomoc! I do kompletu, dzisiejsze wieści od Jurka. Zabiegi fryzjersko-pielęgnacyjne bardzo Lucusiowi pomogły-już się tak nie męczy ,nie dyszy ,spokojnie spacerkuje na średniej pętli osiedlowej,już temperatury nie są dla Niego straszne . Całą noc bardzo ładnie przespał-kupiłem Mu też matę chłodzącą-żelową - jest superowa -całą noc spokojniutko wyciągnięty śpiochał jak prawdziwy Bonzo. Doszliśmy z żoną do wniosku ,że zdjęcia nie są w stanie oddać rzeczywistości- w realu wygląda o wiele wspanialej-widać ubarwienie i kolorystykę naszego cudownego piesiulka-Jego urok jest niezaprzeczalny i niepowtarzalny-zachwycają się Nim praktycznie wszyscy- a "uśmiechnięte pysio " to już jest mistrzostwo świata !Dzieci do Niego lgną i uczą się miłości do zwierząt ! Tak więc Don Lucjusz robi "dobrą robotę" -pozdrawiamy- buziaczki -Lucuś z Jurkiem1 point
-
Przesyłkę odebrałam. Wszystko super, jak zwykle :) Bardzo dziękuje :)1 point
-
Nie zakładałam osobnego wątku dla Tita ze schroniska w Zamościu, bo to pies od razu właścicielski, czyli mój (w azylu był niecałe pół roku), a tu dość wątków dla tych, które jeszcze nie mają domu, ale podaję kilka informacji dla Pań, które interesowały się losem Tita: 1. Absolutnie na pewno pies domowy, wyrzucony z auta przez mężczyznę, nadal ciągnie do każdego ciemnego auta, zwłaszcza gdy obok jest mężczyzna. W każdej chwili pies gotowy uciekać na oślep ze spaceru, by szukać dawnego domu - zawsze w kierunku parkingu lub jezdni, przy której stanie auto. W domu obecnym zachowuje się spokojnie, z sympatią do mnie i wszystkich ludzi. 2. Powody wyrzucenia - prawdopodobnie stan zdrowia. Problemy nie urosły w pół roku w azylu. Tito jest niemal całkowicie głuchy, reaguje wybiórczo na ostre metaliczne dźwięki. W ciągu miesiąca, od kiedy jest u mnie, mamy za sobą 9 wizyt u weta, w tym dwie operacje. Zapach z pyska wskazywał na chore zęby - podczas pierwszej operacji usunięto siedem, pięć ropiejących, dwa z gnijącymi korzeniami. Podczas robienia kupy wysuwał się odbyt, usg wykazało liczne guzy na śledzionie oraz guz - ogromny jak na takiego małego psa, bo 2,5x2,5 centymetra - w górnym sklepieniu odbytu. Podczas drugiej operacji najpierw usunięto śledzionę - groziła pęknięciem - potem guz z odbytu. 3. Tito jest po drugiej operacji - wyjęcie szwów 15 czerwca. Jednego dnia leci z rąk, drugiego jest wręcz dziarski i pełen chęci życia. Usuwanie szwów będzie wymagało kolejnej narkozy. Szanse normalnego funkcjonowania są duże. Napiszę, czy pies przeżyje.1 point