Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 03/11/21 in all areas

  1. Szanowne Dogomanki. W sytuacji Fenixa stabilizacja tarczycy jest priorytetem,zmienią się pozostałe parametry na lepsze.Nie wiem czemu,byc może w zalewie schorzeń Fenixa problem tarczycy gdzieś zszedł na drugi plan... Zobowiązuję się do trzymiesięcznego pokrycia kosztów na Forthyron dla psa,niech tylko - zgodnie z wagą psa i niedoborem - wetki ustalą dawkę.Jak najszybciej. Nie polecałabym staremu psu ludzkiego Euthyroxu,choć niektóre psy dobrze go tolerują,jednak inne uczulają się na jeden ze składników,którego nie ma w Forthyronie.
    5 points
  2. U Grzesia dobrze, stresują go spacerki po ogrodzie, od razu chce wracać do domu, ale panie nadal w Grzesiu zakochane i daja mu tyle czasu ile potrzebuje
    5 points
  3. Kochane, zajrzę (w pracy ;)) na powitanie dnia. W skrócie: pysio nie jest siwy, bo jest czarny, bez sierści, wyżarty przez świerzbowca, pewnie dlatego nie wygląda staro. Czy ta półokrągła blizna na nosie to blizna, czy tylko granica sierści z czarną powierzchnią bez sierści - nie wiem. Oczy ma dość rześkie, ale słabo widzi, nawet byłam przekonana, że jest niewidomy, kiedy przyjechał. Słabo też słyszy, wogóle ze wszystkim u niego słabo ;) za wyjątkiem apetytu na "kuchnię mamusi" czyli ryż z marchewką na wywarze z chudego mięska. Ale z trudem wstaje, jak śpi to na szczęście chrapie, więc jego widok aż tak nie przeraża. Śpi już spokojnie, nie podrywa się na każdy ruch, dotyk....ale marnie wtedy wygląda :( i długo się "rozkręca", po dłuższym staniu łapy tylne mu się uginają, a każda aktywność go osłabia na tyle, że śpi potem długo, ciężko oddychając. Kupiłam Eukanubę Intestinal, jest drobna i bardzo mu smakuje...znaczy smakowała, zanim pojadł ryżu :) do ryżu dodaję mu po trochę Hemoglobinę - proszek, przysłaną przez Alaskan. Mniej pije, ale sika nie mniej ;) kuchnia zalana, koopy nie zrobił - stoi patrząc na drzwi z wielka szybą, jakby chciał wyjść, próbowałam go zachęcić, nie chcę go zmuszać, ewidentnie go coś bardzo boli przy próbie zejścia, nie pomaga podwójnie złożony gruby dywan, zarówno schylanie się do miski, jak i zejście po schodach sprawia mu ból :( chyba, że mój książę czeka na czerwony dywan....a ja biały rozłożyłam :)
    5 points
  4. Wesołe burki w natarciu :) patrzcie na filmik, ta pierwsza co podchodzi po głaski to Muszka a potem prym wiedzie radosna Kropeczka. Żabcia to te rubensowkie kształty widziane w dali, pokazała tylko tył ;) Ale mają frajde, serce rośnie patrząc na ich radość <3 żyć sie chce
    4 points
  5. Każda z nas ma/miała swoje psy/tymczsy, z takimi czy innymi problemami zdrowotnymi, ale Feniks, jest jak biblijny Hiob, który pomimo tak wielu chorób i nieszczęść spowodowanych przecież przez człowieka, nie stracił do ludzi serca i patrzy na nas swoimi cudownymi psimi oczami. I podstawia głowę, żeby Mari go pogłaskała... To cholernie wzrusza i mobilizuje
    3 points
  6. Ja odpisywałam na wcześniejszy post o niewydolności wielonarządowej, nie na Twój szczerze mówiąc- pisałyśmy równocześnie. Niewydolność wielonarządowa to coś innego. U Feniksa jest najwyżej wielochorobowość- jak to na starość, u niego do czwartku była to zła starość, bez opieki. Teraz to się na szczęście zmieniło.
    3 points
  7. Noworoczny przyjedzie 19.03..., do mnie - BDT. Przed nim wizyta w lecznicy ( wyrobimy się czasowo to od razu w dniu przyjazdu)- podstawowe badanie + ( mocz, kał ), sprawdzenie oczu..., skóry (łojotok). Niezbędny odpowiedni szampon, preparat od kleszczy, karma. Już pisałam - kastracja bezpłatna Finansowo nie jestem wstanie ogarnąć tego sama.... Potrzeba około 300zł Może ktoś zrobiłby bazarek dla staruszka ...., może ktoś zostałby skarbnikiem? Założę wątek gdy psuch będzie już u mnie. "Piesek, który najdłużej czeka. Znaleziony w Nowy Rok, niewidomy (wet uważa że tylko na jedno oczko, drugie jest ok). Nie wychodzi z budy, nie pokazuje się ludziom. Poczatkowo wyglądał na zagubionego, teraz na zrezygnowanego. Znajoma dopyta czy był kastrowany. Na pewno odrobaczony, zachipowany i zaszczepiony. Przebywa w przytulisku Roxi, Szagusia, Promyka. On najpilniej szuka pomocy."
    3 points
  8. Może, ale mój Dolar był kilka lat na Euthyroxie z bardzo dobrym efektem. U nas na weterynarii wisi na drzwiach kartka, że weci nie mogą wypisywać ludzkich leków. Pewnie zadziałało lobby weterynaryjnych firm farmaceutycznych . Leki dla zwierząt są znacznie droższe.
    2 points
  9. Nie płacz, to jest przecież prawdziwy szczęściarz :)) chociaż stareńki. Trzeba się cieszyć, bo ile Tyś mu już ulgi przyniosła :)) Nie mówiąc o ryżu na marchewce i rosołku :))
    2 points
  10. Ludzie w wieku 70 + często mają dużo energii , ale jak statystyka mówi już osoby 60+ mają co najmniej 3 choroby przewlekłe i mówi też w jakim wieku ludzie najczęściej umierają. i nie są to osoby poniżej 60 lat. Chodzi mi nie tylko o śmierć ,ale chorobę uniemożliwiającą opiekę nad psem. Kiedyś wyadoptowałam sunię chyba 9 -10 letnią zdrowej, samotnej pani w wieku 72 lata. po 1,5 roku okazało się , że pani zachorowała na nowotwór i nie była w stanie się opiekować sunią. Na szczęście znajomy tej pani wziął sunię. Mam nadzieję, że wizyta wypadnie pomyślnie i Jaffa będzie miała super domek .
    2 points
  11. Wczoraj byłam z Andzią u weta na szczepieniu. Ucho pięknie się wyleczyło, zdrowe, suche, tfu, tfu. Zaszczepiliśmy sunię na wściekliznę i wirusówki, koszt 26 zł + 28 zł + 8 zł dojazd do weta (połowa kosztów, bo odbierałam kotki po sterylizacji): https://www.fotosik.pl/zdjecie/pelne/4a25a30734dbb9fe Jakie to jest jest kochane suczydło. Do samochodu wskakuje sama, grzecznie jedzie, u weta też super grzeczna. Pomyślę nad jakimiś domowymi fotkami, bo szkoda, żeby takie cudo było bez domu. Przy okazji zważyłam sunię, waży teraz 37 kg.
    2 points
  12. Ma przykurcze i zaniki mięśniowe,deformacje kręgosłupa,zapewne i "zwykły" reumatyzm etc.Poruszał sie w ograniczonej przestrzeni,nie miał zapewnionego ruchu,stąd w dużym stopniu taka postawa...pałakać się chce,jak sie patrzy.Myślę,że troche potrwa zanim zdecyduje sie zejść na dół,musi nabrać siły,byłoby niedobrze,gdyby np,.spadł...A jego wiek...może mieć 10 lat, może i 17,choć jak wspomniała Poker - dożyc w schronie takiego wieku,to trzeba być herosem...Ale może jest.Oby choć spróbował normalnego psiego życia i mógł się nim nacieszyć...tyle ile sie da. Podanie mu jak najszybciej Forthyronu w ciągu kilku dni poprawiłoby znacznie jego stan,ta niedoczynnośc jest duża,a tarczyca "rządzi" wieloma funkcjami. Trzymaj się,Fenix!
    2 points
  13. 60-65 lat to moim zdaniem bardzo dobra pora na decyzje o zejściu na psy... konieczność ruchu i zajęcia się przedłuża trzecią młodość!
    2 points
  14. To najważniejsze, że Grześ ma mądre kochające Panie. :) Spacerki polubi za jakiś czas.
    2 points
  15. Już wiem że sunie dojechaly. Żabka jest bardzo wesoła i proludzka, Kropeczka to rzadzicielka i jest najmniejsza. A Muszka okazało się że jest średnia i najbardziej przestraszona. Boi się zwłaszcza smyczy. No ale to pierwsze chwilę. Wszystkie co najważniejsze--są zdrowe :)
    2 points
  16. 2 points
  17. 75 lat to wcale nie jest jakiś straszny wiek. A wiek suni tzn te 3 lata chyba też jest orientacyjny. Ja bym nie wymagała od ludzi w takim wieku aż takich deklaracji. W ciągu 10 lat może się absolutnie wszystko zmienić łącznie z tym że osoba deklarują a teraz pomoc za 10.lat może nie dożyć.... Ale działaj :) powodzenia
    2 points
  18. Pryz pomocy wetek, mari23, lekach i życzliwych cioteczek będzie żył ile mu dane, byle bez bólu fizycznego i psychicznego. rozi, nie obrażaj bydła. Nie wierzę , że on ma 17 lat. Pies jego wielkości ma małe szanse w dobrych warunkach tyle lat żyć ,a co dopiero w schronie.
    2 points
  19. 2 points
  20. Byłam trochę zamyślona i nie zauważyłam że 1 cegiełka - serduszko jest za 1zł i poprosiłam 1 cegiełkę i dziwnie wyszło że kupiłam cegiełkę za 1zł :) ale wpłata 40zł jest jak najbardziej za cegiełkę :).
    1 point
  21. 1 point
  22. Na razie dziękujesz na wyrost ;) ale i tak miło :) miejmy nadzieję, że nie zostaniemy tu same :) Zapraszam serdecznie :)
    1 point
  23. Tak, pasują. Są ciut za długie, ale młoda mówi, że zrobi sobie mankiet do glanów ;)
    1 point
  24. Nie mam doświadczenia w leczeniu tarczycy u psiaków, ale u Feniksa to nie tylko przecież tarczyca. A wetki chyba wiedzą co robią. Widziały przecież wyniki badań. To bardzo sensowne kobiety. Może z jakiegoś powodu jeszcze za wcześnie na podawanie kolejnych leków? Może wątrobę trzeba najpierw odbudować trochę? No tak głośno myślę tylko.
    1 point
  25. Bardzo dziękuję za pieniążki jakie Gucio dostał z bazarku Nadziejki :) od Nadziejki (30zł) i od Anuli (20zł) .
    1 point
  26. Tak, mari napisała mi, że mimo, że pielęgnacja nie była dla niego na pewno bezbolesna, to nie chciał żeby mari już sobie poszła. Bardzo jest spragniony obecności człowieka, ale normalnego człowieka, a nie psychopatów, z jakimi miał do czynienia w schronie..
    1 point
  27. Dzisiaj poszły następujące przelewy. 1. do Murki na szczebrzeszyńskie koty - 500 zł 2. do Izbicy na szczebrzeszyńskie koty - 300 zł Będę prosiła o potwierdzenie tego faktu na wątku bazarkowym.
    1 point
  28. Coś wątek Benity ucieka w zapomnienie, coraz rzadziej i coraz mniej osób zagląda. Chyba czas odświeżyć go na wiosnę. Elik - a jak twoje telefoniczne leczenie? Trzymajcie się w dobrym fizycznym i psychicznym zdrowiu.
    1 point
  29. 1 point
  30. Niestety, takich psiaków jest całe mnóstwo. Często są nie dostrzegane, nie mają żadnych szans w schronisku. Dlatego właśnie takie zabieram. Wiem, ze większosc ludzi uważa, że nalezy dac szansę tym, które sa najbardziej adopcyjne. Wtedy mozna mniejszym kosztem pomóc znacznie większej liczbie zwierzaków w krótszym czasie. Po drugiej stronie jestem (miedzy innymi) ja. Wczesniej zabierałam tylko na DS. Stąd mam np dwoje dzikusów z dwóch owianych złą sławą miejsc - Wojtyszek i Mysłowic.Teraz, kiedy odchowałam własne dzieci i mieszkamy na wsi, mam większe pole działania i mozliwości, niz w Katowicach. Szkoda, że tak mało potencjalnych domówstałych chce też pomóc takim psiakom. Większosć chce psy młode, bezproblemowe, miłe. Dlatego nie mogę pomagac na większą skalę, bo i tak zapchałam dom na maxa. Skrzydeł dodaliście mi Wy, tu na dogo. Wiem, że jesli wezmę totalnie nieadopcyjnego psiaka, to i tak mogę liczyć na wsparcie i pomoc tu. Oczywiście nie chodzi mi tylko o pomoc finansową, choć w pomaganiu nie ma co ukrywac, że odgrywa ogromna role. Jednak zawsze mogę liczyć na wsparcie duchowe, na pomoc w rozwiazywaniu problemów, porady w kwestaiach zdrowia, zachowania, wychowania. To bardzo wazne, bo kazdy trudny przypadek był możliwy do ogarnięcia tylko i wyłącznie dzięki wspólnej pomocy i działaniu. Ja mam czas, wiedzę kynologiczną i po latach doświadczeń tez weterynaryjną, możliwości lokalowe, a inni moga pomóc w kwestiach szkoleniowych, finansowych, logistycznych. Czyli wspólnie każdy problem jest do ogarnięcia i rozwiązania. Jesli chodzi o Ukrainę i najbardziej nieadopcyjne psy chyba w całej Europie, to wszystko zaczeło się od Lindy. Jakoś trafiłam na FB na stronę schroniska Mariny. Po kilku filmikach i zdjeciach, łzy lały mi się strumieniami. Marina co jakiś czas wyjasnia, że ze względu na ograniczone mozliwości i prawie zerowe adopcje na miejscu, zabiera do siebie przewaznie psy już po przejściach, okaleczone, niezdolne do samodzielnego bytu na wolności. Postanowiłam pomóc niepełnosprawnemu psu. Dostałam filmiki i miałam dobę na podjęcie decyzji. Oglądałam go wielokrotnie płacząc. Wybrałam najmniej adopcyjnego psiaka: czarnego, trzymającego się w rogu kojca, nie bioracego udziału w zabawach i posiadającego tylne łapy, czyli z niejasną sytuacją medyczną. To była Linda. Od niej zaczęła się moja pomoc psim ukraińcom. Wczesniej po znalezieniu Olliego na fanpagu zamojskiego schroniska i braku kontaktu z tymże schroniskiem, wypatrzyłam zamojski wątek i nawiazałam kontakt z niesamowicie zaangazowaną i życzliwa Tolą. Jako, że Zamość lezy blisko Ukrainy i nie urażajac okolicznych pomagaczy, mentalność okolicznych ludzi jest podobna, to zainteresowałam się tymi psiakami, jako wymagającymi najwiekszej pomocy. Stąd na dzień dzisiejszy, mimo ze mieszkamy na Śląsku, pomagamy glównie psom z Zamościa i Dniepropietrowska. U nas w regionie, co miasto, to schronisko, akcje bezpłatych kastracji, system pomocy, zbiórki w szkołach, organizacje. Całkiem inny poziom, niż w regionach, skąd pochodzą nasi podopieczni. Tam jesli ktoś chce pomóc, to jest zdany sam na siebie. Ma ograniczone mozliwości i morze potrzeb oraz zgłoszeń. Psychicznie i finansowo nie do udźwignięcia. Do tego jeszcze w kwestii wyboru zwierzaków mam jakiś radar czy intuicję. Zazwyczaj okazuje się, ze pomoc nadeszła w ostatnim momencie. Tak było w przypadku cierpiącego z bólu Barytona z dirofilariozą, Amelii z zapaleniem przewodu pokarmowego czy zagłodzonego, pogryzionego Borysa. Dla innych jak dla Lindy, Bostona, Freyi czy aktualnie Armanda, byliśmy jedyną deską ratunku na normalne życie. Czasem wystarczy kolorowa obróżka, kanapa na zdjeciach, zainteresowanie, miska jedzenia, żeby z nieadopcyjnego psiaka w schronisku, powstała psia gwiazda. Mam nadzieję, że Borys także znajdzie swój własny kochający dom. To wspaniały psiak, który jest stworzony dla własnej rodziny, smaczków w misce, spacerków. Oczywiście, i smaczki, miłośc czy spacery ma u nas, jednak licze na to, że będzie mieć własne, a na jego miejsce trafi kolejny, który dostanie szansę na rozpoczęcie nowego, prawdziwego życia.
    1 point
  31. Właśnie zjadł drugą porcję i wzrokiem pytał o dokładkę ;) Nic się nie cofa, zaczął też pić (zaraz po kroplówce tylko jadł). Oby tak dalej! Tola i Alaskan robiąc zdjęcia w schronisku też go z bliska nie widziały, nie mogły wiedzieć, że tak zły jest jego stan. Ale zaraz po przekazaniu psów Asi, Tola dzwoniła do mnie z informacją, że wyjechały i powiedziała, że nie przypuszczała, że aż tak źle, że płacze i ja będę płakać, jak go zobaczę..... może lepiej nie napiszę więcej... :( :( :( Ogarnięte ;) Kroplówka wydalona, kuchnia zalana niczym Atlantyda, ale co tam, znaczy - nereczki pracują :) Totalnie przemoknięte posłania wymienione na czyste i suche dzięki dostawie od Poker - dziękuję ! Duży zjadł kolację i rozglądał się za dokładką. Długo wąchał ( stojąc na 4 łapach!) nowe posłanie, jakoś zapach nie ten ;) ale w końcu się zmęczył i położył. Mały zaspany, jeść nie chciał, na czyste świeżutkie posłanko przełożyłam, jak pluszaka <3 Dzień zaczęty dramatycznie kończy się z ogromną ulgą na sercu. Bardzo Wam dziękuję za troskę i rady. Całe leczenie piesków jest zapisywane w komputerze i wielkiej księdze - wszystkie wydruki będą oczywiście przekazane, na razie chyba nie ma sensu brać kart z pojedynczych wizyt.
    1 point
×
×
  • Create New...