Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 09/24/19 in all areas

  1. Mam niespodziankę. Możecie puścić kciuki. Pan zadzwonił do mnie po południu .Wrócili znad morza dziś i proszą o wizytę jak najszybciej. Pojechałam na 19. Państwo ciut po 60. Stracili sunię 2 tygodnie temu z powodu nowotworu. Oboje płaczą mówiąc o tym. Pan udaje twardziela , ale ma serce gołębie. Dom bez psa jest dla nich pusty , mimo że jest prześliczna kicia. Sunia będzie miała bardzo dobre warunki w tym finansowe i na pewno miłość. Pan będzie gotował jak poprzednim psom. Posesja jest bardzo dobrze zabezpieczona. Tereny spacerowe obok domu. Na urlop będą sunię zabierać , a w razie W opiekę zapewni córka albo siostra pana. Na co dzień państwo pracują tak , że prawie stale ktoś jest w domu. Omówiłam sprawy bezpieczeństwa, adresatkę, wprowadzenia czipa do bazy safe animal i sterylizację. Poprzednie sunie nie były wysterylizowane , ale nie miały szczeniąt. W umowie koniecznie trzeba zawrzeć punkt o sterylizacji o czym ich uprzedziłam i powiedzieli ,że wysterylizuja. Państwo czekają teraz na kontakt w sprawie przejęcia Megan. Chcą pokryć koszty transportu. Pytajcie jak czegoś nie napisałam.
    5 points
  2. co tam u Was słychać? u nas czuć już zimę :( jako, że ostatnio nie mogłam nosić (problemy z oczami) to Jankowi wyciągnęliśmy szczebelki z łóżeczka....No i wiedziałam, że tak to się skończy :D moje skarby :)
    3 points
  3. Jestem, trwamy, żyjemy. Trudno mi pisać, bo lepiej nie będzie, lecz niech "dziś" trwa jak najdłużej. Bibisia nie cierpi, mam taką nadzieję, od dawna podaję jej leki przeciwbólowe, więc jej stan to dyskomfort. Ostatnie prześwietlenie wykazało, że ma "zjedzoną" prawą , kość nosową, część oczodołu i przechodzi "to" na podniebienie. Węchu nie ma od dawna, je przeważnie z apetytem, tyle, że mięso kroję na malutkie kawałeczki, żeby się nie dławiła. Nie podaję żadnych suplementów, witamin - boję się, że syntetyki mogłyby przyspieszyć rozwój, zamiast pomóc. Za to Bibcia wcina surowe owoce, najbardziej lubi banany <3, a poza nimi: kaki, kiwi, jabłka, gruszki, nawet odpestkowaną śliwkę, latem jadła czereśnie. Ząbki miała "zrobione" jesienią, Ostatni spacer do parku odbył się pod moją pachą, Bibi siadała, więc co jakiś czas ją stawiałam na trawce, znaczyła, niosłam i powtórki. Czasem mam chwile załamanie i myślę, czy to już nadchodzi "ten" czas? W książeczce zdrowia czeka banknot, na wszelki wypadek, oby czekał i czekała... A my świętujemy każdy nowy dzień, tylko czasem budzę się na mokrej od łez poduszce. Pozdrawiamy , nadal w komplecie :-)
    3 points
  4. U Neski wszystko bardzo dobrze. Na dworze szaleje z radości, uwielbia się bawić z innymi pieskami. Uwielbia dzieci. Zaczepia obcych ludzi na dworze by ją głaskać .Była po raz pierwszy nad jeziorem i była zafascynowana łabędziami . Kocha wszystkich w rodzinie ale najbardziej upodobala sobie młodszą Pańcię. Nie chce spać w legowisku tylko pakuje się do łózka :).
    2 points
  5. I to jest sedno sprawy adopcji Bartusia!, jak również Promyka! Podstaw by odebrać Bartusia było mnóstwo! Powodów by wtrącać się do domku Promyczka nie miałam żadnych! I nie ważne,że niektórym ciociom nie podoba się łysy Promyk,mnie również nie podoba.Właścicielce podobał się właśnie taki! Staram się pisać na wątkach jak najwięcej info o psie i jego sytuacji (dobrej czy złej),ale widzę,że lepiej robić jak inni, wrzucić jedno zdanie,że "domek nie wypalił ,Bartuś wrócił" i mieć spokojną głową. Bartuś już miał w swoim życiu "dom", z którego z połamaną szczęką został zabrany do schronu. Obecnie w tym ,żaden pies nie powinien zamieszkać ,bo z takich miejsc właśnie psy ratujecie! Na tym bardzo proszę zakończyć dyskusję,czy Bartuś powinien tam zostać.
    2 points
  6. jankamałpa, używanie tak mocnych oskarżeń, wręcz obrażanie, nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza, gdy nie zna się kulisów sprawy, a głównie powodów dla których pies został odebrany. Przytaczasz historię z własnego życia, która ma się nijak do sytuacji w jakiej znalazł się Bartuś. Bardzo łatwo, zadziwiająco łatwo przyszło Ci ocenić WiosnaA. Odnoszę wrażenie, że powodem tych krzywdzących słów nie jest odebranie Bartusia lecz jakieś zadawnione animozje. Niestety zdarza się to na dogo, a nie powinno.
    2 points
  7. Można przewidzieć...swoim powyższym wpisem potwierdzasz,że "NIC zrobić nie mogłaś" mając 10 lat...,nie mogłaś mieć wpływu na ratowanie swego przyjaciela...choć miałaś pewnie bardziej odpowiedzialnych dorosłych przy sobie niż ta dziewczynka... jankamałpa,..Nie obrażaj mnie proszę,bo głupia nie jestem. Nie obrażaj też Prezes TOZ,bo to osoba z wieloletnim doświadczeniem w kwestii niesienia pomocy zwierzętom jak również ludziom. Stwierdzenie,że "więcej krzywdy niż dobrego tu się stało", ...nie rozumiem jak możesz tak lekko rzucać słowami nie znając całej sytuacji... jankamałpa, wybierz z dogo pieska i zawieź dziewczynce.Z pełną swoją świadomością, że będzie tylko pod opieką 9 latki podpisz z nią umowę,spróbuj później mieć kontakt?..(telefon nosi w ręku). Na pewno psa weci będą leczyć w razie choroby (jak zauważy chorobę,jak zaprowadzi) ,dadzą lekarstwa od kleszczy i robali- za darmo wszystko zrobią, bo dziecko pieniędzy na te rzeczy mieć nie będzie! Na spacerze Bartuś umie wyskoczyć do innego psa (na oczach Prezes TOZ wczoraj było) i dobrze jeśli nie trafią na "zadziorę",inaczej i dziecko poszkodowane może być, broniąc przyjaciela.Może sumienie cię wtedy nie ruszy i nie będziesz się czuć winna,że w pełni świadomie przekazałaś psa do wyłącznej opieki tak małemu dziecku.. No i w razie choroby dziewczynki pojedziesz psa wyprowadzić ,bo wyjść z nim nie będzie miał kto,nikt psem się nie przejmie w domu... Dziewczyny,myślicie,że jestem bez serca i mnie nie szkoda jest dziecka? Lekką ręką, bezpodstawnie psa odebrałabym dziecku? Ja go jej zostawiłam,ale zmieniło się wszystko!Patrzyłam na całokształt tej ogromnie trudnej sytuacji (w jakiej nigdy nie byłam) ,i mając wiedzę jaką mam dziś,nie można było żyć nadzieją,że może nic złego się nie wydarzy w przyszłości,...bo dziś Bartuś dobrze wygląda. W żadnym razie to nie był dom dla Bartusia,za dużo złego wokół...Nie umiałabym żyć w świadomości,że jakoś tam będzie,że może Bartuś nigdy nie zachoruje,czy nie będzie głodował za tydzień/miesiąc. Inaczej pomoc psu rozumiem,jeśli pomagam. Zostawiłam w tym domu pieska,bo w żadnym razie nie jestem przeciwna adopcjom do domów z dziećmi, wręcz cenię świadomych ludzi,którzy decydują się żyć blisko ze zwierzętami. Tu perfidnie ludzie nas okłamywali we wszystkim (nawet w temacie dziecka).... Jestem osobą odpowiedzialną i choć przykro mi było zabierać psa dziecku ,to bezpieczeństwo też dziecka również zostało wzięte pod uwagę.Prezes TOZ baczniejszą uwagę właśnie na to zwróciła. Krzywda dziecku nie stała się tylko wczoraj,a dzieje się od dawna i nie z powodu piesków. Pomóc "tam" nie umiem, a Bartuś nie może być "chwilowym" pocieszeniem..
    2 points
  8. W niedzielę miałam okazję wyściskać Promyczka.Jejku,jaki on jest cudny! Promyczek kiedyś był rozczulający,ale teraz, to ujął mnie totalnie.Tulił by się i tulił do człowieka bez końca,taki maminsynek delikatniutki. Drepcze po ogródku powoli,ostrożnie badając teren,a zawołany szybciej przebiera łapkami w kierunku człowieka. Promyk przy człowieku czuje się bezpieczniej,trzyma się blisko,bo wie pewnie, że będzie jego oczami, jego przewodnikiem. Troszeczkę schudł,włoski odrastają,a na łapkach faktycznie szybciej rosną tak jak p.Irenka mówiła. U Moli wszystkie psy garną się do człowieka,upominają o głaski,wszystkie totalne przylepy,..a Ona ma tylko dwie ręce (w porywach 4) . Promyś śleputek też drepce, chce być jak najbliżej jednak ostrożnie, żeby inne pieski go nie podeptały. Do końca nie wiemy ile lat może mieć Promyk,wg.wcześniejszej oceny teraz 11-12.Jest małym pieskiem i jeśli zdrówko dopisze sporo może jeszcze pożyć. Skonsultowałam swoje przemyślenia z Moli i uważamy,że trzeba spróbować poszukać mu domku i własnego człowieka,który będzie jego przewodnikiem i da mu wiele miłości. Pomimo tych złych ostatnio doświadczeń, musimy ruszyć z ogłoszeniami Barusiowi i wierzę,że znajdziemy mu super domek. I choć pewnie będzie trudno,ale spróbujmy też Promyczkowi. Bardo proszę o pomoc w ogłaszaniu. Tulaj i tulaj "mówił" Promyś...
    1 point
  9. Jakie piękne zdjęcia szczęśliwej sunieczki!!! A ja dzisiaj w drodze na tramwaj spotkałam Kiarę. Wygłaskałam ją, Pani akurat rozmawiała przez telefon więc nie rozmawiałyśmy, poza Dzień Dobry
    1 point
  10. AnaGD :,,No i stało się :) Smok przeszedł drugi raz całą trasę jaką codziennie chodzi Lucjan i Bazyl :)Zmeczony ale chyba zadowolony :) W końcu wrócił do normalności Są efekty rehabilitacji u ciotek w Zdrowa Łapa - Centrum Aktywności i Rehabilitacji Małych Zwierząt Zdrowa Łapa - 49 1140 2004 0000 3702 7609 3827 tytułem - Rehabilitacja Dragona i Lucjana,,
    1 point
  11. AnaGD :,, Jak wyglądałby raj w wydaniu Lucjana? Basen z piłkami :)Duuuuzzooooooo piłek do zniszczenia,, Zdrowa Łapa - 49 1140 2004 0000 3702 7609 3827 tytułem - Rehabilitacja Dragona i Lucjana ,,Prywatny trener i motywator Dragona,,
    1 point
  12. Ptaszki, to jeden z moich ulubionych akcentów w twórczości Ani.
    1 point
  13. Zapraszamy na bazar na FB dla Tadzia :) https://www.facebook.com/events/1405410446264411/?active_tab=discussion
    1 point
  14. Mam zapytanie o Kremika z. Pani chce zadzwonić po 22 jak skończy pracę. Prosiłam aby Tolu do Ciebie wysłała SMS sa i umówiła się na rozmowę.
    1 point
  15. A może i zmęczenie mózgu. Pomyśleć trzeba było w niedzielę:)
    1 point
  16. Uxmalku, na pewno nie w ciemniejsze miejsce. Światło jest potrzebne. Niestety kaktusom potrzebne też zimą miejsce chłodne i ograniczenie podlewania, co w mieszkaniu w bloku raczej trudno wykonalne. Moje kaktusy zawsze zimą brzydko się wyciągały i słabły, bo ciepło w domu pobudzało je do wzrostu, a dzień był krótki i światła za mało... I jak taki kaktus zimą nie odpoczął, to potem nie chciał kwitnąć :( To tak z mojego doświadczenia. Ale poczekajmy, co napisze Oneczka :)
    1 point
  17. O to chodzi wlasnie. Moze psy by sie dotarly po jakims czasie ale, z tego co Monika mowi, Kori to tez nie jest pies ulegly. On jest psem ktory inteligentnie ustawia sobie inne psy. Tu moglyby sie spotkac dwa silne charaktery... Zal wielki:( ale poprosilam Pania Anie by kibicowala tutaj z nami Korciowi, sledzila jego losy, moze pokazywala go znajomym chetnym na psa ;) moze jeszcze bedzie gdzies blisko nich- kto znac moze zrzadzenia losu :)
    1 point
  18. Zamówiłam mokrą karmę dla psiaków i kotów:)
    1 point
  19. Dziekuje kochani za kciuki i dobre mysli Wczoraj nic nie pisalam bo po nocnych rozmowach z Pania Basia i Ania musialam tez chwile sie wyciszyc Jeszcze raz dziekuje Pani Basi za tak wielkie zaangazowanie przy wizycue a Pani Ani za jej serduszko. Wizyta byla dluga, Pani Basia zabrala swoje dwa adopciaki i kolezanke-behawiorystke, ktora miala "czytac" Demona. No i behawiorystka juz na etapie wejscia do klatki schodowej zakonczyla "eksperyment". Pomyslicie pewnie po co takie testy jak Kori to inny pies i inaczej mogloby ich zapoznanie przebiec. Pewnie tak, ale Demonek to piesek 50 kg, silny, energiczny. Pani behawiorystka uznala ze niestety nie jest on gotowy na przyjecie kolegi do stada, trudno uznac to za jego czy kogos wine, po prostu jest to pies mlody, nie w pelni zdajacy sobie sprawe ze swojej sily i jednak dosc terytorialny. Dobrze ze Pani Ania tez miala okazje przedyskutowac wszystko z behawiorystka. Jednak mysle ze nasza wspolna decyzja o tym, ze Kori jednak nie zamieszka z Demonem- jest sluszna. Przykro mi bardzo. Dziekuje wszystkim zaangazowanym. I szczegolnie Pani Ani i jej rodzinie za dobrocb serce ale tez madrosc.
    1 point
  20. Aniu, Bartuś ma szczęście, że byłaś na miejscu i czuwałaś nad nim. Przywracam deklarację.
    1 point
  21. Tak czekał wilczuś z kotem Ferdkiem na jedzenie.Wilczuś w dt a Ferdek tak się nauczył że drapie w drzwi jak jest głodny.Szkoda że jest dziki i nie daje się dotykać.Ale z drugiej strony dziki kot nie jest aż tak bardzo narażony na krzywde człowieka.
    1 point
  22. Nie mam żadnych zadawnionych ani obecnych animozji z nikim na Dogo, przynajmniej tak było do tej pory. Nie było moim zamiarem kogokolwiek obrażać i nadal uważam, że z niesieniem pomocy zwierzętom, czy ludziom trzeba bardzo uważać żeby nie narobić więcej szkody niż pożytku.
    1 point
  23. 1 point
  24. Halo, Halo. U nas wszystko w porządku, w sobotę mieliśmy pierwszą podróż tramwajem. Niestety do autobusu nie wszedł, do tramwaju ze schodami też nie, ale do niskopodłogowego już tak. Sama podróż przebiegała bez problemów, powrót tak samo. Co prawda to były 3 przystanki, ale mamy mały sukces. Jeszcze nie do końca jest posłuszny na spacerach, nie wraca za bardzo jak się go woła, ale to kwestia pracy nad nim. Jak zostaje sam w domu to nie ma problemu. Dostał dużo zabawek od znajomych i trochę ześwirował, bo chyba myśli, że wszystko co na ziemi jest jego. Dlatego...miałam japonki, ale bardzo szybko się uczy. Jak jesteśmy w domu to nie wchodzi na łóżka, chyba że akurat bardzo się z czegoś cieszy. Niestety pod naszą nieobecność jest królem łóżek, ale cierpliwie nad nim pracujemy. Jest takim misiem-przytulaskiem. Jak np. Tomka nie było w sobote i niedziele, to w nocy zadbał żebym nie była sama w łóżku. Oczywiście skończyło się to lądowaniem Kapsla na podłodze.
    1 point
  25. No właśnie trudno powiedzieć co by się wydarzyło - nigdy się nie przewidzi, ale Teraz piesek miał wszystko to czego bylo mu do szczęscia potrzeba - przede wszytkim miłość swojej Pani, nie był głodny, zaniedbany. Czy sam fakt, że pies przebywał w innym miiejscu jest powodem do zabrania? Ja już pisałam, że trzeba bardzo uważać z tym niesieniem pomocy bo można zrobić więcej krzywdy niż dobrego i w tym przypadku tak się stało. Za głupotę dorosłych w tym osób, które zdecydowały że psa trzeba zabrać dla jego dobra najwyższą cenę zapłaciło to dziecko i nie zapomni już tego. Wyszło tak,że z chęci pomocy psu zrobiono jeszcze większą krzywdę dziecku.
    1 point
  26. Jak miałam właśnie tak ok. 10 lat mieszkałam na wsi, nie małam przyjaciół. Moim jedynym przyjacielem był mój pies, Mucha i pewnego rana wyszła z dziadkiem jak to się mówiło do szosy i wpadła po autobus. Jak się o tym dowiedziałam to dostałam jakiegoś ataku, tak płakałam, że nic i nikt nie mógł mnie uspokoić. Minęlo tyle lat, a ja o niej cały czas pamiętam i myślę, że moze można było ją uratować. Tylko, że ja wtedy nic nie mogłam zrobić, a jak mi powiedzieli, że nie żyje tojuż ją zakopali. Ja nie chcę oceniać całej sytuacji, ja tylko wiem co czuje dziecko po stracie przyjaciela. Może lepiej było monitorować sytuację i zabrać psiaka jak by mu się działa krzywda. Teraz to krzywda stała się dziecku.
    1 point
  27. Ja sie Pani Basi nie obawiam bo to przekochana kobieta, jedynie tego czy u mojego oszoloma cos sie nie odmienilo, bo w domciu juz przygotowania na nowego czlonka rodziny pelna para:-)Tak w duchu wierze ze to tylko formalnosc bo socjalizowalam miska po to by sie ladnie z wszystkimi dogadywal, mam takie czucie ze bedzie dobrze i nam sie rodzinka powiekszy o tego kochanego cudaka. Przeczytalam wszystko kilka razy zeby wiedziec na co sie szykowac i zabezpieczyc odpowiednio mieszkanie zeby sobie nic nie zrobil jak bedzie zwiedzal wyzsze partie:-)Tez trzymam kciuki mocno kciuki i dziekuje za wsparcie
    1 point
  28. No i się zaniosło. Walizka jest Anici , bardzo dziękuję. Dostawa będzie jutro albo w czwartek razem z obrazkiem dla Figuni i pościelą dla p. Andrzeja.
    1 point
×
×
  • Create New...