Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 09/16/19 in all areas

  1. Przywitam się z cudnym pluszakiem na otwarcie nowego tygodnia. Niech łapki niosą Cię jak najdalej bez bólu, a każdy spacer będzie przyjemnością.
    2 points
  2. Znowu udało się pomknąć na działkę:) Po przyjeździe w piątek wieczór psiska zrobiły rundkę dookoła domku i poszły spać W sobotę pogoda dopisywała, więc można było pobyć na ogródku Na zdjęciu Gajulka jeszcze trochę mokra, bo niedługo przedtem była okazja do kąpieli w Pilicy. W sobotę nie zrobiłem zdjęcia w wodzie. Za to jest fotka niedługo po wyjściu z rzeki i krótkim dreptaniu po piaszczystej ścieżce. W niedzielę od rana pogoda dopisywała. Na porannym wyjściu kąpieli nie było. Gajulka zamoczyła łapki i doszła do wniosku, że woda za zimna. Wędrowaliśmy po łąkach nad Pilicą. Gajulec był tak aktywny, że nie bardzo dało się zrobić fotkę. Na łąkach kleszczy cała masa:( Już podczas spacerku co i raz zdejmowałem paskudy. Po powrocie zdejmowaliśmy kolejne. Co ciekawe, Iguś zbiera ich mniej. cdn...
    2 points
  3. Przywitam się u Maszki :). Pochwalę się, że miałam swój udział w organizacji dla niej transportu (na trasie W-wa - Białystok) więc jest dla mnie również bliska i ważna, zresztą kiedy toyota pokazała mi jej zdjęcie i że ma szansę na dom, od razu wiedziałam że trzeba poruszyć niebo i ziemię aby mogła do niego dojechać. Cieszę się, że otworzył się dla niej cudowny rozdział życia. Dziękuję z całego serca za jej adopcję.
    2 points
  4. Elu,dziękuję. Pracy oczywiście było całe mnóstwo i specjalnej uwagi Moris dalej wymaga, ale móc widzieć na co dzień jaką przemianę ten pies przeszedł/przechodzi jest warte każdej poświęconej mu sekundy, słowo Ci daję! Moris miał trochę farta,że spotkaliśmy się w czasie gdy, mogłam tylko nim się zajmować i nieustannie wspólnie spędzany czas bardzo nam zaprocentował. Ale powiem Wam szczerze, że widząc jego początki oswajania nie wierzyłam,ba, nawet nie marzyłam osiągnąć etapu na którym z Morisem teraz jesteśmy. Trzeci roczek razem,drobnymi kroczkami i jakoś nam idzie powolutku do przodu. Sowo,dziękuję. Za żadne skarby nie wezmę szczeniaka (nie jestem miłośnikiem maluchów), natomiast lubię psy stare i lubię wyzwania .Kiedyś w przyszłości, jeśli mi tylko zdrowie i przede wszystkim czas pozwoli, chciałabym podjąć się znów opieki nad dzikim psem , spróbować jeszcze raz choć kropelkę jakieś Życie odmienić. Takie sobie założenie postawiłam ,..że kiedyś. My się nie nudzimy nigdy :) A Moris?....najbardziej ze wszystkich psów na świecie jest Super Psem!
    2 points
  5. Z łaciną do cacti, no wiesz....... To się nacierpiałaś,,,, Emigrację ???? No nie, biedne cacti ..... Szyscy czekają bardzo cierpliwie :) Noooo, cacti nie lubią chłodno.......
    1 point
  6. Oneczka potrzebna! Śliwki coraz bliżej, śliwki coraz bliżej, hej :)
    1 point
  7. Jaki stróż. Jakby co to nogawki mógłby poszarpac. ;)
    1 point
  8. Ale Kapsel pięknie wygląda, jakby mieszkał u Państwa od zawsze i jak pasuje do wnętrza :) kolorystycznie i całościowo :) Szczęśliwego życia chłopaku!
    1 point
  9. Anulko dziekuje cudnie dziekuje ksiazki dzis przylecialy paczka dziekuje pozdrawiam
    1 point
  10. Właśnie, ja też od dziecka wychowywałam się wśród różnych mniejszych i większych zwierząt, podobno byłam chorowita ale jakoś nigdy nie chorowałam na żadne choroby odzwierzęce i żyję do dziś a mam już prawie 79 lat. Ale moi rodzice też kochali zwierzęta i nie bali się mnie do nich puszczać. I pewnie dlatego uodporniłam się na wszystko a zwierzaki mnam całe życie, bez nich świat byłby nudny.
    1 point
  11. Beza dostala dzisiaj kolejną wpłatę 50 zl od Pani Ani H. Bardzo serdecznie dziękujemy Pani Aniu!!
    1 point
  12. Ale piękności Eluś. Ja znam te Anioły i w rzeczywistości wyglądają jeszcze piękniej. To znakomita okazja, żeby kupić coś na wyjątkowy, niepowtarzalny prezent. Może warto już teraz pomyśleć o Świętach?\
    1 point
  13. To pójdziemy pod lincz obie. bo jestem tego samego zdania. Gdyby jeszcze psychicznie jej stan był lepszy ...
    1 point
  14. Pewnie wszyscy mnie tu zlinczują, ale gdyby to był mój pies, to pewnie bym ją uśpiła. Ileż ona się nacierpi fizycznie i psychicznie, a i tak nie ma szans na powrót do sprawności. Biedna sunia :((((
    1 point
  15. Linda nie bała się, odsłuchała całą godzinę w spokoju. Byliśmy z nią na prześwietleniu. P. doktor po dotykaniu myslała, że to pęknięta miednica jej wystaje z tyłu. Na zdjeciu okazało się jednak, że to nie kość, czyli najprawdopodobniej nie zresorbowała się ta gąbka, którą miała wszytą przy drugiej operacji do wchłaniania płynów. W czasie masowania czy poruszania się musiała się przemieścić. Muszę wstawić tu fakturę, jak odbiorę. Biedna Linda, u niej wszystko idzie nie tak. To już któraś z kolei narkoza, stale jest usypiana, stale komplikacje. Wczoraj uciekła z sypialni, jak córka była sama w domu i wyszła do ogrodu. Po paru metrach przemieszczania się zdarła koszmarnie stopy. Zlały się krwią tak, że na powierzni ran utworzyły się skrzepy. Coś koszmarnego. Złapałam ją i zabrałam do domu.
    1 point
  16. Jak to mądrze natura reguluje. Bardzo często jest tak na wątkach suczek, że jak trafią w dobre warunki i poczują się bezpiecznie, to zaczyna się cieczka. Pozdrówki i wygłaski dla Myszeńki.
    1 point
  17. i kolejne fotki... Popołudniowe wyjście w niedzielę upłynęło pod znakiem kąpieli:) Gajka od razu skierowała się nad rzekę. Po przyjściu nad Pilicę natychmiast powędrowała do wody Koło nas są trzy miejsca, gdzie można zejść do wody. Mała mordka popływała trochę i wędrówka do następnego miejsca Po kąpieli Gajulec wygląda prześlicznie:) Zresztą nie tylko po kąpieli. W roli kierowniczki tarasu też prezentuje się fantastycznie:) W przyszły weekend wyjazdu nie będzie, bo Gajulka wreszcie pojedzie na zajęcia. Miała trochę przerwy ze względu na samopoczucie, ale teraz będzie już mogła pojechać (odpukać w niemalowane;)
    1 point
  18. To rzeczywiście dylemat. Trzeba przekalkulować na zimno. Pies ma 8-10-12 lat. Ile może żyć? - 3, 5, 7 lat?, może więcej? W najlepszym wypadku dla psa, pan będzie zbliżał się do osiemdziesiątki. Czy będzie dalej sprawny? Na pewno ma wielkie serce, ale czy sobie poradzi za lat kilka?, czy na wypadek np. pobytu w szpitalu, ktoś może zastąpić go w opiece nad psem? Dobrze byłoby, gdyby kogoś takiego miał pod ręką - zaufaną osobę, rodzinę. I najważniejsze - trzeba zachować stały kontakt z panem, lub osobą wspierającą go, na wypadek różnych wypadków, niestety. Tak, by pies nie rozpłynął się gdzieś, a jego los by nie stał się nieznany.
    1 point
  19. To trzeba też trzymać kciuki za Grzesia - może to będzie sposób na domek.
    1 point
  20. Asia -toyota pokazała mi ją kilka dni temu i jak powiedziałam,że dam suni dom,to szybko poruszyła niebo i ziemię i załatwiła transport łączony z trzema przesiadkami, pod mój dom dobrzy ludzie przywieźli. Doskonale Cię rozumiem Elu z tym wychodzeniem.Trochę później,jak się ogarnę na działce miałam w planie dać dom jakiejś suni,ale plany sobie,a życie sobie i wyszło teraz. Elu,rok temu została zabrana z Węgrowa (część psów Gmina stamtąd zabrała) i trafiła do schronu w Grudziądzu gdzie jest wolontariat,spacery i psy mają dobrą opiekę.Umiała chodzić na smyczy,dziewczyny tam z nią chodziły.Bardzo lubi ludzi więc jakiś kontakt z człowiekiem przed pierwszym schronem też miała,nie zna natomiast domu,bała się schodów,bała się wchodzić i widać,że dom,to jej nowość.
    1 point
  21. Dziękuję bardzo za wypowiedzi, mam bardzo podobne zdanie i podobne wątpliwości. Dzisiaj rozmawiałam z wetką, będę tez rozmawiać jutro, a potem wymienię pana i p. Magdę nr telefonów. Myślę, ze decydujące zdanie będzie miała dr Magda i ze podejdzie do tego b. rozsądnie. Mały pięknie zarasta i przytył już 4 kg:) W środę jestem umówiona na odwiedziny w Izbicy:)
    1 point
  22. Tyle lat w schronie.Biedna Masza.A teraz na salonach w super warunkach.I widzę,że się odnalazła bardzo szybko.Spacer to dla niej to zapewne nagroda za to,że tyle lat nie wychodziła z boksu.Aniu,jesteś niesamowita w swoim działaniu.Wielkie ukłony dla Ciebie.A Maszka cudna jest. Aniu a jak Masza dojechała spod Grudziądza?
    1 point
  23. Tymczasem przedstawię Wam nowego członka naszej rodziny od wczoraj.Nazwałam ją Masza. 9 lat w schronie,z czego 8 lat bez możliwości wyjścia z kojca na spacer:( Schron w Węgrowie,w którym 5 lat kiedyś siedział wyciągnięty Dżamalek (niektórzy pewnie pamiętają) ,a także 1rok mój Tinulek [*]-pogryzionego zabraliśmy. Masza trafiła do schronu jeszcze przed nimi,nie wiedzieliśmy o jej istnieniu ...ciągle czekała:( Już u nas, Pierwszy wspólny spacer z chłopakami.
    1 point
  24. Historia Gucia to czysty przypadek ale od początku . Miałam kilka jamników najczęściej dwa cóż po śmierci Maksia w marcu 2015 roku potrzebowaliśmy czasu na kolejnego .To był błąd Aluś dojrzał i zrobił się poznański kejter z niego . Zadziora ukochany jedynak wokół , którego kręci się świat . Zycie bywa jak wiecie różne miałam kilka komplikacji po drodze min.wypadek w 2017 po którym mam deficyty neurologiczne i na ty po przestańmy . Baliśmy się i nikt nie chciał Alka stresować drugim psem tym bardziej ,ze nie było mowy żeby był to starszy psiak a takiego chciałam adoptować .Jak był pies ,o który myślałam to był na drugim końcu Polski .Ja nie jeżdżę mam problem z byciem pasażerem a pociąg ostatni pasażerski buł u nas 30 lat temu. Tata też już nie bierze długich tras a znajomi ( jakiegoś kundla pojedziesz odwiedzać ) temat umarł .Aż do zeszłego roku jakiś czas musiałam leżeć więc wróciłam na fb a tam pełno filmów ze szczeniakami i się zaczęło .Dodam że Kacper był z pseudo hodowli i cały krótki żywot chorował .Więc temat odpadał a na hodowlę mnie po prostu brak funduszy . Później moja choroba dała się we znaki i walka z zus szkoda słów. W styczniu Tata zachorował bardzo poważnie i cała uwaga poszła na Alka i resztę rzeczy .Przypadkiem dowiedziałam się o szczeniakach w lutym , niestety tatę czekała kolejna operacja i zrezygnowałam jak się okazało słusznie bo z jednej zrobiło się 5 .I nikt nie miał by czasu , który trzeba małemu poświęcić .Jak wiadomo co się odwlecze to... i tak mama jeździłam rowerem dodam składakiem który ma 44 lata na odchudzanie wybierała drogę z górkami i górami do pewnej wsi .A jak to w małych miastach wszyscy się znają .Taty kolega powiedział mamie ,że są szczeniaki .Po kilku dniach zadzwonił do drzwi ,ze można obejrzeć więc pojechali tylko oglądać tylko i tak 5 tygodniowy Gucio tylko odrobaczony ze stodoły karmiony chlebem z mlekiem od krowy mała skromna kulka przyjechał do nas . Pierwszy dzień Alek go lizał i wąchał usiłując pokryć go swoim zapachem i dobrze bo mała kulka była dziwnie osowiała .Wytarłam go wilgotną szmatka i się zaczęło z psa który ważył 800g wyciągnęłam 36 dorodnych pcheł .To był 15 święto brak szamponu na pchły w domu (Alek dostaję krople wiec ich nie ma od lat pcheł u nas w domu nie było) więc do internetu otarłam go wodą z octem jabłkowy jak zaczęły wychodzić to futro mu się ruszało . Po 5 dniach na szczepieniu pani doktor prysła i po pchłach . Dziś mija miesiąc od zamieszkania z nami i mamy w domu cuda .nie da się Gucia z oczu spuścić taki jest cudak skacze warczy kopie nawet Alek ucieka . Praca na pełen etat spokój względny jest tylko kiedy je lub śpi
    1 point
  25. Z racji, że jestem nowa, chciałam się przywitać, więc cześć wszystkim !
    1 point
  26. Współczuję. Wyobrażam sobie, co wtedy czułaś :( Niesamowity ogrom pracy włożyłaś w to, żeby Morisek tak właśnie zareagował. Chylę głowę :)
    1 point
  27. Na szczęście Jogi odżył u Murki , jest śliczny,
    1 point
  28. 1 point
  29. Incydent jaki miał u nas miejsce latem, pozwolił mi bardziej zaufać Moriskowi i przekonać się, że jednak woli mnie i mój dom niż dawną "wolność". Moris wystraszony wystrzałem pewnego dnia wydostał się pod siatką z wybiegu na podwórko,a wzorem za nim i Amik dla rozrywki.(Moris jeśli jest na swoim wybiegu, to zawsze przeskakuje ,albo prześlizguje pod siatką, gdy jest burza albo strzelają (boi się) i leci wtedy do mnie na drugą część podwórka).Tego pechowego dnia na podwórku pracowali obcy zupełnie ludzie, ja byłam przy nich i okazało się,że wchodząc/wychodząc nie zamknęli właściwie bramy.W pewnej chwili ciocia mi krzyczy,że brama uchylona i psy poleciały na ulicę.W szoku wybiegłam , ale śladu po psach już nie było i co gorsza nie wiedziałam w którą stronę poleciały.Pomyślałam, oby tylko nie w kierunku wioski,bo tam mega ruchliwa droga...Zaczęłam się drzeć ile sił w gardle wołając najpierw Amika i po chwili patrzę, z daleka (z 500m) z za zakrętu wyłania się ledwo co widoczny mój mniejszy kundel,.. zaczęłam więc drzeć się ..Moris,Moris.. i po kilku chwilach z za zakrętu wyłania się galopem rudy kundel.Pędził co sił w łapach z jęzorem na brodzie w moim kierunku...ufff, ulżyło od razu jak zobaczyłam tego drugiego.Wiedziałam,że pozwoli mi się złapać jak tylko będzie trochę bliżej.Nauka polecenia "czekaj" i "siad" wałkowana od początku miliony razy pomyślałam,że teraz się przyda jak nigdy wcześniej.Mamy to opanowane dosyć dobrze. Cieszył się jak mnie zobaczył, wykonał polecenia i za fraki grzecznie szedł do domu. Ale na tym nie koniec,bo tego samego dnia, kilka godzin później,historia się powtórzyła z wystrzałem,z bramą panowie nawalili znów ,ale tym razem Moris przeskoczył wybieg i sam wybiegł na ulicę.Nie zdążył jednak odbiec daleko i udało mi się szybko zawrócić. Psy biegły w znajomą im stronę pól i lasów,tam gdzie chodzimy na spacery.Myślę,że bez problemu znalazłyby drogę powrotną do domu,no ale co do Morisa,to miałam obawę.Po tym dniu obawiałam się również,czy on nie zacznie mi robić teraz wędrówek. Ogrodzenie posesji na działce mam z lichej siatki,która Morisowi nie stanowiłaby żadnego problemu ,żeby wyjść w każdej chwili,ale na szczęście nie próbuje,nic nie kombinuje ,żeby wyjść poza posesję.To był jednorazowy wybryk spowodowany strzelaniem ,obecnością obcych panów i brakiem mnie w zasięgu jego wzroku. Z wybiegu co kiedyś samowolnie zaczął wydostawać się na drugą część podwórka ,zaczęłam pilnować i przyłapany kilka razy na gorącym uczynku , słownych upomnieniach,że nie wolno , odpuścił szybko. Bardzo długo i opornie szła nam nauka przywołania.Teraz jest już dosyć dobrze,ale nieustannie ćwiczymy dążąc do (raczej nieosiągalnej nam ) perfekcji :) Nie sądziłam,że kiedykolwiek odważę się puścić Morisa luzem na wolnej przestrzeni,ale po powyżej opisanym zdarzeniu Moris biega teraz na długiej linie swobodnie w rejonach łąk i pól.W lesie nie pozwalam.
    1 point
  30. AnaGD :,,Z kroniki stada - Dragon padł z rozpaczy na plecy widząc, iż matula przyprowadziła kolejnego dziadka do domu :) Mimo to pełen akcept. Starsi panowie się dogadali. Ufff. Teraz czeka nas z Fundacja Amstaff Azyl sporo pracy nad diagnostyką i leczeniem Tigera by ostatnie lata przeżył komfortowo i bez ataków padaczki!,,
    1 point
  31. 2. Filiżanka ze spodkiem do herbaty, ceramika ręcznie malowana, sygnatura Autorki. Cena wywoławcza 40 zł
    1 point
  32. Cebulek bardzo dziękuje i przesyła buziaki. :-)
    1 point
×
×
  • Create New...