Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 03/23/18 in all areas
-
A zdjątko jest, świeżutkie i na dowód! Tak sobie z Pikusiem komarujemy... Na czarno, bo dzisiaj Czarny Protest. Wprawdzie ten protest to wbrew naszym interesom byłby, ale niech tam! Pies czarny, drugi pies czarny i posłanko czarne... więc my sobie protestujemy na czarno przeciw czarnej, psiej bezdomności! A co! I kto zgaduj-zgadula, który z nas jest który, ha!3 points
-
Kochane Dziewczynki, nie mogłam wcześniej usiąść do kompa z powodu obowiązków domowych, a także ponieważ dojrzewały we mnie odczucia ze spotkania. Ludzie zrobili na mnie dobre wrażenie, a Kikunia niestety nie zaprezentowała się za dobrze, choć i tak lepiej, niż się spodziewałam. Państwo przywieźli psie kabanoski i Kikunia dała się przekupić, brała smaczki z ręki od pani i pana. Początkowo podawali nie patrząc na sunię, a potem już bez specjalnych ceregieli jadła państwu z ręki. Rezydenci bezczelnie korzystali z okazji bez umiaru, zwłaszcza Masia :) Kikunia odważyła się powąchać panią. Pan był poza zasięgiem jej odwagi. Nigdy dotąd nie była tak odważna wobec nieznanym sobie ludzi, ale i tak cały czas trzymała dystans. Państwo mieszkali kiedyś w Krakowie, ale kupili dom i przeprowadzili się do Gnojnika. Mają 3 golden retrivery, które bardzo kochają. Mieli też malutkiego pieska, bardzo podobnego do Kikuni, tylko znacznie drobniejszego. Pokazywali jego zdjęcia. Piesek spał z panią. Trzy tygodnie temu piesek zaginął bez wieści. Chodzili, szukali, pytali, dzwonili do schronisk. Bez skutku :( Posesja jest ogrodzona, ale piesek zrobił podkop pod bramą i od czasu do czasu robił sobie wycieczki. Zawsze wracał. Do tamtego feralnego dnia. Poza tym brakiem reakcji na podkop spodobali mi się i jeśli wizyta PA wypadłaby pomyślnie, zdecydowałabym się adoptować im Kikunię. Ale chociaż Kikunia nie zmieściłaby się do podkopu zrobionego przez tamtego pieska, warunkowałabym adopcję likwidacją podkopu. Nie jestem jednak pewna, czy oziębłość Kikuni nie wpłynęła na decyzję państwa, bo umówiliśmy się tak, że państwo przemyślą i zadzwonią. Zobaczymy.3 points
-
Właśnie wstawiłam tego psiaka na lubelską, zamojską i ogólnopsią grupę pomocową... z takim opisem napisanym bez przemyślenia totalnie, tylko to, co podpowiedziało mi serce... może ktoś się zlituje? Skazany na śmierć - odcinek w realu. Czekam na śmierć. Czekam dosłownie, bo stoję na środku boksu totalnie obolały, wygłodniały i czekam z utęsknieniem na śmierć... Och, godność... porzucony pies nie ma żadnej godności. Po co mam więc walczyć o miskę jedzenia? WSZYSTKO mnie boli. Bolą mnie łapki, stawy, WSZYSTKO. Najmocniej boli serce, bo człowiek - ten sam, którego kochałem najmocniej jak się da i ten sam, który obiecywał mi miłość na zawsze... mnie zdradził... porzucił. Jak mógł? Dlatego, że nie urosłem na owczarka? Ale przecież kocham bardziej niż sto owczarków... jestem wierny, niewielki... dlaczego człowiek przestał czekać? W schronisku w moim boksie zapewne robią zakłady, kiedy umrę... nie jem już. Stoję. Umieram z bólu i cierpienia. I tęsknoty. Ból zewnętrzny i wewnętrzny. Chcę umrzeć... Może... może psy z boksu mi pomogą? a może mrozy? Nikt nie wie, ile mam lat i co mi dolega. To nieważne. Czuję się w tej chwili jak staruszek, bo staruszki odchodzą szybciej... podobno... pozwólcie mi odejść z głodu, bólu, cierpienia i z dala od człowieka... jako bezimienny, niechciany i być może młody.... ale co z tego... moje życie już nie ma sensu... Nie ma, bo życie bez kochającego człowieka nie ma sensu. Pozbawiony godności i miłości, oszukany... co się dziwić, że w tej chwili wyglądam jak kupka nieszczęść... PS: Ten pies naprawdę cierpi i już umiera! Wygląda tragicznie, mimo że dopiero teraz pokazał się na boksach ogólnych w schronisku starej daty... on tutaj nie przeżyje... nie ma żadnych szans... nie jest rasowcem, więc czy w ogóle ktoś podejmie się trudu pomocy ? Psiak, samiec, średniej wielkości (???)2 points
-
2 points
-
Och Elisabeta, taka wspólna adopcja Benitki i Tobisia, to byłaby pełnia szczęścia dla nich obojga, że o Onaa i sobie już nie wspomnę :) Podsunęłaś mi pewną myśl, żeby do ogłoszenia Beni dodać ich wspólne zdjęcie i nieco zmodyfikować tekst ogłoszenia, że wspólna adopcja byłaby mile widziana, choć nie jest warunkiem adopcji. Coś takiego. Tysiu kochana, Tysiuuuuuu pomóż tak zmienić ogłoszenie, żeby zmieścił się w nim i Tobiś. Kilka, dosłownie kilka słów o Tobisiu - ile ma lat, że kastrat i że proludzki. Może akurat się uda, kto to wie ?2 points
-
2 points
-
Oto i ona, bardzo sympatyczna niedzwiadka:) W schronisku nie ma już małych adopcyjnych suczek - jeśli są małe to do socjalizacji/dzikuski lub staruszki. Zdecydowaliśmy więc po konsultacji z Jo37, że weźmiemy średniaczkę, a my będziemy ją "liczyć" jako małą sunię (taki nasz malutki wkład w pomoc dla Krzesimowa). Suczka nazywa się Saga, ma 6 lat. Do schroniska trafiła jako szczeniak wraz z pięciorgiem rodzeństwa - znaleziono je w worku nad jeziorem... W schronisku została jeszcze siostra Sagi, bardzo podobna tylko umaszczenie inne (brązowo-szare). Sunia mimo, że nie zna świata poza schroniskiem, to jest świetnie zsocjalizowana z człowiekiem, sama domaga się o głaski, sama podchodzi, nawet łapkę podaje (i to nie w schronisku, tylko już u nas). Jest mega łagodna, można ją wziąść na ręce (jeśli ktoś udźwignie) i wszystko pozwala przy sobie zrobić. Bardzo grzecznie jechała w samochodzie, nie wymiotowała ani nic. Jakoś upatrzyła sobie TZa i za nim głównie łazi i wpycha pod ręce głowę do głaskania. Na smyczy niestety nie chodzi ni w ząb, zapiera się, siada, kładzie i czasem nawet próbuje przegryźć smycz. Ale to jest spokojnie do wypracowania. Sunia musi też sporo schudnąć. Trochę nam zeszło w schronisku i nie wyrobiliśmy się do weta (akurat dzisiaj miał wyjazd po pracy i nie mógł nas przyjąć po godzinach), ale sunia ogólnie jest zdrowa, uszy czyste. Tabletki na robale już jej podałam i Fiprex zakropiłam2 points
-
Wyszłam dzisiaj z panną Miką poza posesję. Pochodziłyśmy trochę po "naszej" spokojnej uliczce, a potem z bliska pokazałam jej bardziej ruchliwą ulicę. Jak na pierwszy raz było bardzo dobrze. Mika się boi, ale jednocześnie jest wszystkim zainteresowana i to bardzo jej pomaga. Chyba największym jej problemem jest człowiek i relacje z nim. Reaguje lękiem na szybkie, gwałtowne, niespodziewane ruchy. Jest pojętna, można nawiązać z nią kontakt i dotrzeć do niej, ale wszystko z umiarem i na spokojnie. Zaraz wstawię kilka zdjęć.2 points
-
2 points
-
Na pewno DT będzie łatwiej, skoro Czesio będzie jedynym psiakiem w domu... nie oszukujmy się, Czester wymaga sporo czasu... a jednak anecik ma trochę tych psiaków pod swoją opieką i choćby się nie wiadomo jak starała... to jednak mało czasu przypada na każdego psiunka. Ja myślę, że to dobra decyzja, zwłaszcza że pani Aldona miała być wiecznym DT (tzn DS przy wsparciu dogomaniaków).1 point
-
Otrzymałam pieniążki, dziękuję. Mikusiu ślicznie wyglądasz. Przepraszamy, że nie wiedzieliśmy jak Ci pomóc, ale cały czas trzymamy za ciebie kciuki. Do adopcji wybiera się sunia, która jest u nas od sierpnia. Nie było o nią żadnego telefonu, aż tu nagle grom z jasnego nieba :) Bobik też czeka na taki grom, bo dotychczasowe telefony były bezsensowne.1 point
-
Też o tym pomyślałam... elik, bardzo chętnie pomogę, ale obecnie obiecałam jeszcze Pysi ogłoszenie i Melci... w pilnej potrzebie... a dopiero wróciłam do domu... od rana na uczelni... o 15 ratowałam się sterydami, bo miałam ostrą reakcję alergiczną (a zaczynało się niewinnie - prowadząca podesłała nam do powąchania olejki różne jako przykład pracy z dziećmi z głęboką niepełnosprawnością... i się zaczęły ulatniać różne zapachy, nawet te zakazane dla mojego organizmu... ja ich bezpośrednio nie wąchałam, ale moment mnie obsypało, spuchłam i zaczęłam się dusić...) A po zajęciach biegłam na tramwaj (to chyba był mój rekord w życiu - nie osiągnęłam takiego wyniki jak biegałam w zawodach), bo chciałam zdążyć na ten... bo u nas mecz i masa, masa kibiców, coraz więcej im bliżej pory meczu... i się bałam, że nie zdążę... i w tramwaju się dusiłam i miałam mdłości, bo astma.... Na razie musze dojść do siebie (bo mój organizm na razie słabo się ma), zjeść coś, posprzątać w pokoju i dopiero będe mieć czas siąść nad obiecanymi ogłoszeniami Pysi... Dlatego u mnie dla Beni ogłoszenie będzie najszybciej w okolicach poniedziałku/wtorku... Dlatego też i ja chciałabym, aby Państwo chętni na Mimisię najpierw poznali ją w domowych warunkach, potem spacerowych... Bo ludziom się wydaje, że coś wiedzą, a jednak nic nie oddaje obrazu, jakie te nasze dzikuski są... Jak się nie zdecydują to ich strata, ale mogliby dać odpowiedź - bez względu jaka by nie była... Piękna Beniula :) Może jeszcze zadzwoni?1 point
-
Dzisiaj Wafelek miał też odwiedziny w hoteliku, przyjechała do niego pannica rasy golden :). Wizyta fajna, chociaż Wafel pokazał, że psy go absolutnie nie interesują, że wpatrzony jest jedynie w człowieka :) Tutaj widać wielkość Wafla - rasowy golden i on :) Czyli jednak bliżej mu do tollera niż do goldena :)1 point
-
wpłacę 5 dyszek jednoarazowo1 point
-
Chyba naprawdę plaga, Eliku... Jest i druga... Kiedyś Benia się ujawniła, a dzisiaj Tobi. Te oczy... Może dlatego tak się kochają. Dwa kochane psie wampirki. Ale nasza Benitka jest zgrabna.1 point
-
1 point
-
Będę mocno trzymać kciuki za bezproblemową sterylizację. Ciężko o dom dla dużego psa, ale trzeba się rozglądać i mocno agitować - co zamierzam właśnie robić :)1 point
-
Dziękuje stałym deklarowiczkom za pamięć w marcu :) Jakiś czas temu rozmawiałam z opiekunką Viki, tylko nie miałam czasu wcześniej napisać. Mrozy dziewuszka, ku swoim niezadowoleniu, spędziła w domu. Oczywiście jak zwykle, tylko przedpokój i kuchnia ją interesowały, na noc jak była zamykana w pokoju ( nadal startuje do mniejszych psów, a w domu jest kilka jamników) to musiała mieć skręcony kaloryfer, bo jednak Viki z tych zimnolubnych, przyzwyczajonych do budy psiaków należy. Na długie spacery już nie chce chodzić, łapiny mimo podawania suplementów niestety powoli przestają funkcjonować. Przeciwbólowe dostaje doraźnie jak widać, że ma gorsze dni. Zresztą na samych zdjęciach widać, że posunęła się w latach :(1 point
-
Ja również przywitam się na wątku Beni i czekam z niecierpliwością na decyzję państwa w spr. Kiki.1 point
-
1 point
-
Tak i to mnie cieszy. Gdy przychodziła pierwsza pani, która chciała adoptować Kikunię, ta przez cały czas utrzymywała duży dystans. Nie pozwalała się zbliżyć do siebie, bo zaraz darła japkę na najwyższych tonach, jakby ją ze skóry obdzierali. Cały czas chowała się za mną, albo pod stołem. Wczoraj wyskoczyła na fotel, który zazwyczaj zajmuje najstarsza psica i siedziała tam obserwując wszystkich. Zeskoczyła kilka razy, żeby łaskawie wziąć z ręki pani, czy pana kawałeczek kabanoska. To bardzo duża zmiana na plus :)1 point
-
Człowiek częściej lata do lekarza z psem niż ze sobą. U nas psia apteczka to cała półka w szafce, a ludzka to tylko pyralgina i ranigast : )1 point
-
Przychodzę od Beni do Kikuni. Podczytuję wątek suni od jakiegoś czasu. Bardzo cieszą zmiany na lepsze w zachowaniu Kikuni. A czy to będzie jej Domek, czas pokaże... Eliku, trochę dziwny jest rzeczywiście stosunek Państwa do podkopu pod bramą Bardzo dziwny. "Zawsze wracał, a raz nie wrócił"... To właśnie tak się kończy. A trzy tygodnie to niedługo i pies może jeszcze się odnaleźć... Smutne to.1 point
-
Faktycznie, macie zimę. U nas po śniegu praktycznie nie ma śladu. Jeszcze parę takich dni i Neska będzie mogła szukać swojej trawki.1 point
-
1 point
-
:) Cieszę się - taki był zamiar :) I chyba przez łzy nie zauważyłaś literówek - właśnie sama zobaczyłam je i już poprawiam, bo wstyd. Usunęłam zdanie "złamane serce - tego nie robi się psu" - nie pasuje wg mnie (jak tak teraz patrzę), najwyżej jak nie będzie odzewu to zrobię z tego zdania tytuł :) Jak macie jeszcze jakieś uwagi to piszcie śmiało. Ja lubię mieć wszystko perfekcyjnie, ale ciężko mi to wychodzi przy mojej chaotyczności (myślenia, mówienia, pisania... życia) i czasem wiem, że COŚ trzeba poprawić, ale nie wiem JAK. Ogłoszenie jest już aktywne na OLX :) Jeżeli Dosia ma pieniążki to może warto wyróżnić?1 point
-
Chyba już Dogo zaczęło działać normalnie. Fajnie, będzie można bezproblemowo zaglądać do Blekusia.1 point
-
Powodzenia kochana Natusiu!!1 point
-
Ciekawe czy Blekuś już chętniej wychodzi na spacerki.1 point
-
Buda i kojec... jak sobie przypomnę moją Laskę, kiedy wyszła na nas z lasu... a teraz! Przytulanka taka, kochana. I żadnej budy ani kojca sobie dla niej nie wyobrażam! Wiem, taki los wiejskich "burków". Ale ta jasna psina bardzo mi przypomina naszego Astro, też przyszedł sam do nas pod dom i został... 12 lat. Też był taki jasny z ciemnym pyszczydłem, kochany taki... A co do sanatorium... przemyśl, czy aby nie chciałabyś tam zabrać Tomka, psy i koty :). Co Ty tam będziesz bez nich robić, kobieto!1 point
-
Karuś to bardzo mądry piesek, tylko wygląda na to, że nikt go niczego wcześniej nie uczył albo niewiele. W każdym razie kocha dom i bardzo chce w nim pozostać, więc się stara. Uczeń z niego pilny i pojętny. Przetestował już wszystkie chyba dostępne mu wersje "skok do łóżka" i zrozumiał, że ma przecież własne, bo tylko z niego nikt go nie wypędza i nie wyprasza. No, może tylko Pikuś, ale są dwa legowiska na wymianę, więc zawsze jedno jest wolne ;). Wprawdzie bardziej mu pasowała duża miednica ze swetrami młodej pani przeznaczonymi do prania, bo to wymarzone legowisko z zapachami, a że stało na podłodze, to samo zapraszało do zajęcia. No ale niestety, okazało się, że pan sobie nie życzy, żeby Karuś tam się wylegiwał, więc pewnie sam postanowił je zająć. I tak piesek wrócił na swoje. Stara się towarzyszyć mi wszędzie i bacznie obserwuje, co robię. Jeśli mówię: "Wyjdź!", grzecznie wychodzi. Rozumie już wołanie "Chodź" i wie, że Karuś, to on. Jedzenie wciąż jest u niego priorytetem i trzeba go wręcz odpychać od miski, żeby pozwolił nasypać do niej chrupek. Jak tylko może, poluje na jedzenie koleżeństwa, więc najpierw to on dostaje jedzenie, a potem staramy się go wypuścić na dwór albo zamknąć w pokoju, gdy przyśnie (szybko zasypia) i dopiero karmimy pozostałe psy. Na dwór wychodzi, gdy czuje potrzebę, razem z innymi psami, a te są wypuszczane często w ciągu dnia. Nie za każdym razem jednak Karuś chce wyjść, ciągle chyba obawia się, że już go na dworze zostawią, no i wciąż u nas zimno. Szczególnie wieczorem sobie nie życzy żadnego wychodzenia i pan przysłowiowymi wołami, czyli na rękach, wystawia go na ostatnie siusiu, bo pewnie wstawałby z kurami i nie dał spać albo załatwiłby się w domu rano. Zdarzyło mu się to tylko raz, nawet nie wiemy, w którym momencie. Poza pierwszym znaczeniem terenu i tym jednym siusiu nie załatwił się w domu. Na dworze bawi się z koleżeństwem i zaczął już z nimi szczekać. Ładny ma szczek, nie jazgocze. U weta jeszcze nie był, czekamy na całkowite ocieplenie i rozpuszczenie śniegu, bo po ulicy chodzę z chodzikiem i nie chce mi się brnąć przez zlodowaciałą bryłę (u nas śniegu na ogół miasto nie sprząta). Na wycieczkę samochodem za blisko, tylko kilka minut drogi. Niemniej nie chodzi już w kapturku, szew się zrósł i wreszcie piesek może się domyć, co czyni często i chętnie. Wciąż jednak saneczkuje, a jest odrobaczony drugą serią aniprazolu, więc widocznie potrzebuje czyszczenia gruczołów. Tymczasem staramy się nie wpuszczać go na dywany albo wypraszamy, gdy zaczyna się jakaś akcja. Karo jest karny i od razu się słucha. Gdy się go za coś karci, przywiera do podłogi albo pokazuje brzuszek, ale od razu przyswaja, o co chodzi i stara się nie powtarzać błędów. Zwyczajnie, uczy się domu i jego zwyczajów, już kocha ten dom (także jako możliwość przebywania pod dachem) i swoje stado, więc robi, co może, by się dostosować. Nawet swój niemyty zapach prawie od razu stracił i spokojnie można z kąpielą czekać, aż się całkiem ociepli. No to się napisałam :). Czas do roboty, a piesek będzie "robił" ze mną, zwłaszcza w kuchni. Oj, jak on lubi tę kuchenną robotę :)!1 point
-
Bogduniu, z wielką przyjemnością bym to zrobiła, gdybym tylko miała taką moc. to napiszę coś jeszcze, co mnie bardzo ujęło..Pani Agnieszka wie, że Inusia jest ostrożna do mężczyzn. TZ pani pracuje za granicą i niedługo przyjedzie. Aby oswoić Inusię z głosem pana, ten "rozmawia" z sunią przez skypa!!! Woła ją, nazywa pieszczotliwie... Inusia nastawia uszu, przekrzywia głowę i słucha....1 point
-
Byłam dzisiaj w dt , widziałam Pelikanka, słodziak z niego :D. Przepraszam że nie zrobiłam żadnej fotki ale byłam tak oblegana że aż zakręcona z tego wszystkiego ;).1 point
-
1 point
-
Z dzisiaj : https://www.dogomania.com/forum/topic/344929-the-most-effective-method-to-limit-the-indications-of-maturing/ od kilku dni zgłaszamy problem: 1. z przechodzeniem np ze strony nr 2 na nr3 na wątkach. Nie działają wszystkie przyciski pozwalające przejścia pomiędzy stronami. 2. Nieaktywnej zakładki "aktywność".Nie pokazuje się liczba nowych postów oraz nie działa przycisk "pokaż więcej aktywności" https://www.dogomania.com/forum/discover/1 point
-
1 point
-
Miłej soboty życzy Malwa :)1 point