Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 03/16/15 in Posts

  1. Nie sposób udawać,że się nie widzi postu Moni.Nie bardzo rozumiem formę, no ale wiekowa jestem.... Prezes Marcelek ma już swoje lata i domek funi to jego domek.Ten domek zna i kocha.Argo jeszcze ma szanse na adopcję. 5 lat temu zadeklarowałyśmy się, że będziemy się psiakami opiekować.Nikt nie mówił ile czasu to będzie trwało. Deklaracje się wykruszają, bo dramatu nie ma, psy zadbane i zaopiekowane.Ale są nadal pod naszą opieką. Przynajmniej ja się do tej opieki poczuwam. Aimez rozpoczęła intensywniej Argo ogłaszać, trzeba tego pilnować.
    2 points
  2. Bejotko a tu masz kto poszedł w ciągu ostatniego miesiąca Psy:- Hans, Denis ,Lidka, Kala, Zgredek, Denis, Furia, Buba, Baltazar, Asik ,Klos, Mi, Korek, Ryga,Terni Tina, Bator ,Rysia, Bator i Largo :)
    1 point
  3. Mattilu, jako dziewczyneczka zostałam posadzona na prawie 200letnim żółwiu w chorzowskim ZOO - dorośli mieli radochę, a ja wyłam tygodniami, bo "było mu ciężko" , a za karę małe lwiątko obsikało mnie bardzo dokładnie :D
    1 point
  4. A skąd Ty Murka takiego uśmiechniętego psa ze zjawiskowymi uszami masz :) :) :) :)
    1 point
  5. Siwek w nowym domku jest grzeczny. Na dworze pełen energii a w domu spokojny . :)
    1 point
  6. Powodzenia, Piękny :). Trzymam kciuki za wspaniały domek :) http://olx.pl/oferta/mlody-wesoly-frodo-szuka-domu-CID103-ID9nkFR.html#856b6421ef;promoted
    1 point
  7. Propozycja moja jest cały czas aktualna. E/W/R
    1 point
  8. Racja, zawsze chciałam mieć psa-kalekę, dlatego wybrałam smukłego owczarka, co ta zazdrość robi z ludźmi...? :)
    1 point
  9. moja zosia w schronisku wychodziła na spacery z dziewczynką, której mama nie zgadzała się na psa w domu. dlatego właśnie dziewczynka chodziła do schroniska i wychodziła, akurat z zosią (może i z innymi, nie wiem). no, ale nie każde schronisko pozwala na tego typu wolontariat dzieciom (niezależnie, musiałby byc pod opieką).
    1 point
  10. Wszystko dla Froda,a więc i tekst też możesz pożyczyć.. Teraz to się martwię,że nikt nie dzwoni,a póżniej będę się martwić czy dobrze trafił..I tak żle i tak niedobrze. Ej Froduś żabko niech Ci się wiedzie tak bym chciała dobrego domu dla Ciebie.. E
    1 point
  11. 1 point
  12. Zdjęcia Pikusia są absolutnie powalające!!!! Gdyby szukał domu, od razu rozdzwoniłyby się telefony!
    1 point
  13. Skoro poprzednia sunia odeszła na babeszję, należy wzmóc czujność i myślę, że Polak jednak po szkodzie będzie mądrzejszy... Akcja błyskawiczna - faktycznie więcej by się takich przydało :)
    1 point
  14.   Mi się wydawało, że jak byłyśmy ostatnim razem w hoteliku, dużo rzadziej opierał się na tym swoim kikutku niż zaraz po przyjeździe ze schronu. On ma teraz o wiele więcej ruchu, wyraźnie wzmocnił mięśnie i daje radę hasać na 3 łapkach :)
    1 point
  15. 1 point
  16. Napisałam do Pani Ani list z prośbą o oddzwonienie, nic innego mi do głowy nie przychodziło, nie mogę tam pojechać bo siedzę z grypą w domu. W tym tygodniu powinnam mieć już jakieś info od Aronka...
    1 point
  17. Mnie też chwyta za serce ten cudowny psiak. Tak szybko przestawił się na to lepsze życie... Wiem już po kim Peruszka jest taka mądra, odziedziczyła w genach mądrość i dobroć po Tatusiu. Nie wyobrażacie sobie, z jaką radością patrzyłam dzisiaj na puste budy, przy których od lat widziałam Miśka i Malutkiego... Dorotko, wydobyłaś całe piękno Malutkiego na swoich zdjęciach za co z całego serducha Ci dziękuję!!!
    1 point
  18. Dorotko, wielkie dzięki za wspaniałą sesję! Zawsze z podziwem oglądam zdjęcia robione psiakom "z dołu" że chce Ci się taką gimnastykę akrobatyczną wyprawiać :)
    1 point
  19. Dorota, dziekujemy za piekne zdjęcia Malutkiego , napatrzeć sie nie mogę :)
    1 point
  20. Kiedy Przyjaciel odchodzi za TM pozostaje pamięć serdeczna, wspomnienia, którymi żyją pozostali w kolejce z nadzieją, że też odejdą jako Przyjaciele Każde pożegnanie jest traumą, nikt i nic nie nauczy nas pogodzenia z jedyną oczywistością .... 10 lat temu pożegnałam na Powązkach najwspanialszą Przyjaciółkę ... Mamę
    1 point
  21. capnęliśmy ją wczoraj, na sedalin dopiero imię kiepsko wymyśliłam, bo Dinka/NInka - nie wiadomo, o kogo chodzi, więc jak by ktoś coś zaproponował.. jest spora, jakieś 20 kg, masakrycznie zapchlona i zakleszczona, napiszę więcej potem, bo lecę do lekarza i na rehabilitację je, nie jest apatyczna, więc mam nadzieję, że babeszjozy nie ma ale do weta najwcześniej jutro będę mogła..
    1 point
  22. cud malina :) https://scontent-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/11045440_10203765204226788_5529645712701616383_n.jpg?oh=a6fa2d987c975ef56f0c4b4f8eb551a1&oe=55792596
    1 point
  23. 1 point
  24. To jeszcze nie koniec remontu, mam już dość. Zdjęć nie ma, bo nie ma kompa z odpowiednim programem a z Raszplą i tak za dużo nie chodzę, bo złapała ją kulawica przeokropna. Mogę się jedynie tym pochwalić:
    1 point
  25. Będzie dobrze :) Trzeba spróbować w każdym razie :)
    1 point
  26. Ponieważ tam jeśli ktoś ma psa z wybujałym temperamentem, agresywnego (to NIE JEST określenie pejoratywne), czy z wyśrubowanymi popędami (albo kombinacją tych wszystkich składowych) to raczej nie wchodzi z nim pomiędzy - przepraszam za wyrażenie - słodkie ciaptaczki, które się osiąga ciężką pracą hodowlaną w tych krajach. Przy czym doskonale rozumiem, że hodowcy odpowiadają na potrzeby tzw. zwykłych ludzi i, w sumie, nie potępiam - to zresztą temat na inną dyskusję. Wracając do sprawy - po prostu słodkie ciaptaczki kolców nie potrzebują. :-) W tamtych krajach ludzie, dopingowani zresztą stanem prawnym, bardzo szybko nauczyli się że pies powinien być w miarę bezproblemowy dla otoczenia - i takich psów szukają. W Polsce prawo jest specyficzne, a przy tym działa... dziwnie. Na przykład mandat za psią kupę pozostawioną na ulicy może wynieść 500 zł (przy czym, umówmy się, ktoś słyszał o takim przypadku??? Tzw. odpowiednie służby mają to w głębokim poważaniu), zaś jeśli nasz pies, niedopilnowany, zagryzie innego psa to zapłacimy za owo niedopilnowanie złotych polskich 200. ot, paradoks taki. Zdecydowanie wolę więc jeśli ktoś kagańcuje i kolczatkuje, bo przynajmniej zdaje sobie sprawę z ew. zagrożenia jakie może sprawić jego pies - niż beztroskiego misiaczka co to "ojojoj, mój piesek został sprowokowany, proszę wysokiego sądu". :-)
    1 point
  27. Oczywiście, że mogę. Czyli skopiować tekst i zdjęcia, dać Twój telefon(ale @ do mnie?, tak? - bo chyba na OLX identyfikują konto @ ? ) i na Warszawę Śródmieście - z wyróżnieniem. Będzie OK? Kapitalny pies :)
    1 point
  28. nigdy nie "pożyczyłabym" nikomu swojego psa (bo nie może mieć swojego, bo coś tam.... nie mój problem) Nie oddałabym też pod opiekę osobie niedoświadczonej, młodej dziewczynce np która chce sobie dorobić, bo np zachęciłaby mnie niską ceną za opiekę. Nie zwaliłabym też opieki żadnemu znajomemu o ile nie wiedziałabym że ma pojęcie o opiece nad psami. Jakbym musiała wyjechać a najbliższa rodzina nie mogłaby zająć się psem, najpewniej poszukałabym DOBREGO hotelu dla psów i doświadczonego zaufanego opiekuna.
    1 point
  29. Pewnie mam najmniej do gadania w temacie poniewaz nie ma mnie w Pl..... wiem jedno, ze dla Marcela i Argo Funia jest domem. Funiu....;) znasz te psiaki jak nikt na swiecie....jestes dla Nich calym swiatem......:)
    1 point
  30. Anulko kochana, jestem Ci bardzo wdzięczna i zobowiązana (w nawiązaniu do PW), że tak bardzo interesujesz się Maszeńką. Mówię to z głębi serca. Przepraszam, że nie odpowiedziałam przez tyle dni na Twoje PW, ale doprawdy nie miałam kiedy usiąść i przez kilkanaście minut skupić się na poruszonych przez Ciebie kwestiach. Oprócz niesienia pomocy psiakom, zajmuję się także organizowaniem pomocy dla ludzi, a przedświąteczny okres, to czas wytężonej pracy na tym polu. W dodatku od poniedziałku do dzisiaj byłam sama, bo mąż wyjechał i wszystkie domowe sprawy spadły wyłącznie na mnie. Np dzisiaj usiadłam na chwilkę do kompa przed porannym spacerkiem z psiakami i dopiero teraz znowu znalazłam wolna chwilkę. Obiecuję, że jutro znajdę czas na odpowiedź. Co do postu Dody, to przypuszczam, że gdybyś czytała jej wypowiedzi skierowane pod moim adresem na innych wątkach, bo nie miałabyś wątpliwości, że to nie chęć pomocy suni kierowała Dodą. Ta pseudokontrola AgaG w towarzystwie Dody odbyła się około półtorej miesiąca temu. I przez półtora miesiąca Doda nic nie mówiła o niepokojącym zachowaniu Maszeńki ??? Czy tak postąpiłby ktoś, komu zdrowie, czy nawet jak sugeruje teraz życie, psiaka nie jest obojętne ??? Jeśli taka sytuacja miała miejsce, to powinna natychmiast powiadomić o tym Makilę, żeby wezwała lekarza. Dlaczego tego nie zrobiła, tylko kręciła film ??? Maszeńka żyje więc albo taki fakt nie miał miejsca, albo Doda to pozbawiona uczuć wyższych istota, skoro spokojnie kręciła film, zamiast wezwać pomoc. Byłam w odwiedzinach u Maszki kilka razy i nigdy nie stwierdziłam jakiegoś niepokojącego objawu, poza tym, że Maszeńka zupełnie odcina się od wszystkiego co ją otacza. Hotel Makili był dwukrotnie kontrolowany przez lekarzy weterynarii, za każdym razem sprowadzanych przez powtórną kontrole KTOZu. Raz był to lekarz wychwalany przez AgaG (faktycznie to wspaniały fachowiec) - nie wniósł żadnych zastrzeżeń w tym także co do opieki zdrowotnej psów, a drugi raz było dwóch weterynarzy sprowadzonych przez tą drugą kontrolę z KTOZu (która miała wykazać kumoterstwo tej pierwszej), ale i oni nie mieli zastrzeżeń. Także co do ilości psów. Jedna wizyta AgaG z olbrzymi zarzutami, których jednak nie potwierdziły kontrole 3 lekarzy weterynarii. Że nie wspomnę opinii osób, które były w tym hotelu i znają warunki tam panujące, czy to o czymś nie świadczy ? Biorąc pod uwagę wielkie zaangażowanie Dody i jej chęć zniszczenia hotelu Makili, jestem przekonana, że nie o zdrowie, czy życie Maszeńki, Dodzie chodzi. Dlatego jej post pozostawiam bez komentarza.
    1 point
  31. Jeszcze Polacy mają taką dziwną przypadłość, że MUSZĄ pieska pogłaskać! No MUSZĄ bo jak nie to umrą. Już nie raz zostałam nazwana wariatką, bo nie pozwoliłam głaskać swoich psów. Kiedyś jakiś namolny facet w autobusie wsadził mi rękę do siedzącego między moimi nogami psa, odepchnełam a ten znowu. BO JEGO WSZYSTKIE PIESKI LUBIĄ! Aż miałam ochotę mu pozwolić i udowodnić, że jednak nie wszystkie chyba... Ostatnio babka przywiązała dwie akity pod pocztą, ok te akurat konkretne psy są przyjacielskie itd. ale jak przechodziłam obok i widziałam dziewczynę która biegła w ich stronę 'przyczajona', potem napiszczała na nie i wyczochrała po głowie to tylko się modliłam, żeby odeszła z całą ręką... I tak sobie myślę, że będąc w Niemczech nikt nigdy nie podszedł do moich psów, żeby je pogłaskać. Nawet jak szłam i jakieś małżeństwo mnie zaczepiło, żeby pogadać o PSIE to stali obok mnie i nawet na psa nie patrzyli, nie mówiąć o ciumkaniu i pacaniu po głowie. Skąd to się w nas bierze, że musimy koniecznie każdego po głowie poklepać? ...
    1 point
  32. Na konto Frania wpłynęło 20,00 zł od dorcia02 - cegiełka z bazarku gluchypies. Bardzo dziękujemy :)
    1 point
  33. Jestem zwolenniczką zarówno smyczy, jak i biegania wolno, a więc zwolenniczką umiaru, zdrowej równowagi i dostosowania się do okoliczności. Pies ma swoje psie potrzeby, jedną z nich jest eksplorowanie otoczenia i należy mu na to pozwolić. Przy czym o ile miejsce jest uczęszczane przez innych, dlaczego nie użyć np. 5 m flexi, albo zwykłej długiej linki, zwłaszcza jeśli w pobliżu, w tym momencie faktycznie są inni ludzie, w tym dzieci, starsi, rowerzyści albo inne psy? Korona komuś z głowy spadnie jak będzie musiał pochodzić za psem po trawniku? Nie lepiej na to spożytkować energię, niż na potencjalną awanturę, choćby z "mamuśką" ?! Pobiegać luzem - też pies potrzebuje i to nie ulega kwestii. W kontekście miejsc publicznych, dyskusyjne jest tylko jak, gdzie, kiedy i co to za pies. Żeby psa w spokoju wybiegać, można przecież pojechać na łąki, pola, pod miasto, przy okazji ślady psu ułożyć, zwłaszcza jak "nic go tak nie interesuje jak wąchanie" ;) Można się jeszcze przeprowadzić na odludzie - zwłaszcza jak się jest pechowcem, co to na każdym spacerze spotyka samych kynofobów, a "KOMPROMIS" to dla niego sformułowanie ze słownika wyrazów obcych ;) Mi nie przeszkadza, jeśli ktoś grzecznego i odwoływalnego psa spuszcza ze smyczy w m-cu publicznym, kiedy luźno puszczone psy hasają po trawniku w parku i się ze sobą bawią, albo kiedy właściciel bawi się ze swoim psem, np. w aportowanie. Ale nie przeszkadza mi to wyłącznie do czasu, aż nie zaczynają wchodzić mi w drogę (w znaczeniu dosłownym). Kiedy mija mnie psiarz z flegmatycznym psem bez smyczy, który nawet w naszą stronę nie spojrzy - OK, nie widzę problemu. Ale jeśli jego pies w mojej czysto subiektywnej ocenie zachowuje się tak, że nie mam pewności, czy za chwilę nie podbiegnie - wolałabym aby jednak sam z siebie lub na moją prośbę tego psa zapiął. Bo skąd ja mam do choinki wiedzieć jak się zachowa pies, skoro widzę go pierwszy raz, a już sama dyskusja tutaj pokazała, że "zdrowy rozsądek" ma tyle definicji ilu piszących, więc niekoniecznie należy wierzyć w zapewnienia psiarzy. Natomiast co mnie wk...ia i to do n-tej potęgi, to psiarze, którzy roszczą sobie prawo do decydowania ZA MNIE o MOIM psie. Że np. mój pies potrzebuje się pobawić i socjalizować tu i teraz z jego psem i że jakaś nienormalna jestem bo nie pozwalam. Sorry, ale to taka osoba jest nienormalna i ma problem: a ) bo nie potrafi sama zorganizować swojemu psu czasu na spacerze, aby spacer był dla psa ciekawy, b ) bo nie potrafi sobie znaleźć znajomych z psami, którzy zechcieliby się z nią umawiać, więc jest skazana na okazjonalne zaczepianie obcych, c ) bo musi być strasznie sfrustrowana swoim nudnym życiem, że potrzebuje ingerować w cudze, włażeniem w drogę i mędrkowaniem od czapy.
    1 point
  34. Rozmawiałam już z nowymi opiekunami Torro i jak na razie bez problemów :) Raz podobno Torro się wysikał w łazience, ale teraz już ładnie na dworze się załatwia. Ogólnie to jest bardzo grzeczny w domu, nie boi się ani telewizora, ani niczego innego, leży albo na swoim posłaniu, albo koło łóżka. Państwo stwierdzili, że musiał kiedyś mieszkać w mieszkaniu bo na klatce schodowej się odnajdywał. Nie próbowali go jeszcze zostawiać samego, ale za parę dni będą robić próbę. W przyszłym tygodniu zadzwonię wypytać dokładnie co i jak u niego słychać, no i może jakieś zdjęcia zdobędę :)
    1 point
  35. Mnie Wesoła Łapka nie przekonuje. Nie zgodzę się, że nie można oceniać na podstawie filmików. Tym bardziej, że nie mówimy o "lewych", kręconych zza krzaka i wyrwanych z kontekstu, tylko o oficjalnych filmikach pana Gałuszki, kręconych, montowanych i zamieszczanych na jego kanale w celach marketingowych. Naturalnym jest, że na tych filmikach nie znajdują się jakieś przypadkowe sceny, tylko wyłącznie to, co p. Gałuszka uważa za słuszne. Skoro decyduje się na ich zamieszczenie, to sam sobie wystawia świadectwo. Krytyczne uwagi "advanced members" wynikają z faktu, że wiedza owych ludzi wykracza duzo dalej niż kurs podstawowego posłuszeństwa. Więc jest im dużo łatwiej wychwycić nonsensy, niedokładności, chaos, czy jak tu ktoś trafnie napisał: kabaret. Laik patrzy na te filmiki i co widzi: np. że pies usiadł. A że krzywo usiadł, opieszale, za daleko od przewodnika, albo po n-tej komendzie .... Albo widzi laik stan "przed" i stan "po" (nie widząc i nie mając bladego pojęcia o tym, co się musiało wydarzyć pomiędzy). To ja sie pytam: a skąd laik miałby wiedzieć, że można inaczej i że to wcale nie jest wiedza tajemna zarezerwowana wyłącznie dla sportowców, skoro od początku mu się makron na uszy nawija? I dlatego laik parzy na filmik (albo uczestniczy w takim kursie) i mówi że super. Ja kiedy jestem laikiem w jakiejś dziedzinie, to dużo wyżej cenię sobie głosy właśnie "advanced members", aniżeli laików, ze względu na to co napisałam powyżej i w każdej dziedzinie staram się otaczać mądrzejszymi od siebie. Co do nieuczestniczenia i oceniania: czy trzeba skoczyć w ogień żeby wiedzieć że parzy? Toż to małe dziecko o tym wie. Już prościej się tego wyjaśnić nie da. Mnie na filmikach Łapki które widziałam poraża m.in.: chaos na zajęciach, np. z przedszkola w jakiejś szkole (w sensie w budynku szkoły). Każdy sobie rzepkę skrobie, wielokrotne wydawanie komend głosowych, psy je i tak ignorują, sa totalnie rozkojarzone, przewodnicy w ślad za nieskuteczną komendą głosową wydają nieczytelne komendy optyczne. Kolejny filmik: "ciągnik marki Vero" i co, zakładamy psu tzw. "smycz behawioralną", a lektor głosi: "to nie jest korekta, to jest tylko komunikacja" :D Przy czym pies przychodzi na szelkach, i na szelkach (połaczonych z ową smyczą behawioralną) filmik się kończy. A szelki jak wiemy służą do ciągnięcia (np. psy zaprzęgowe, psy na niektórych etapach treningu z obrony sportowej). Na filmiku było dużo informacji od prowadzącego, ale taka akurat nie padła. Filmik o chodzeniu przy nodze: półtorej minuty stania w miejscu i kręcenia się w kółko ;) Nota bene kontaktu się inaczej uczy. Na tym filmiku kontakt jest utrzymywany wyłącznie poprzez zwiększoną częstotliwość podawania żarcia. Zupełnie nie o to chodzi. Przykłady można by mnożyć i de facto o każdym filmiku coś takiego napisać. Kolejna rzecz, która woła o pomstę do nieba to sposób i forma kształcenia trenerów / behawiorystów. Wystarczy ukończyć kilku weekendowy kursik i już dostaje się dyplomik Wesołej Łapki i nowy zawód w ręku! :-o Żaden szanujący się psiarz nie idzie na taki kursik, bo wie, że aby naprawdę zostać trenerem, potrzeba LAT czynnej, aktywnej, praktyki. A ci co na taki kursik idą, najzwyczajniej nie mają zielonego pojęcia i dają sobie wciskać ciemnotę. Często gęsto po takim kursiku otwierają swoje szkółki, często pod szyldem albo "z rekomendacją" Wesołej Łapki. I zaczynają uczyć innych, samemu nie mając pojęcia. I stąd się najczęściej biorą takie sytuacje, że kogoś z agresywnym psem wyprasza się z kursu, albo w ogóle nie przyjmuje. O kompetencjach ludzi, którzy idą na te kursy mówi poziom pytań, choćby zadawanych na dogo, typu: "kurs na trenera wesołej łapki - czy warto?" Ktoś kto tego nie wie i zadaje takie pytanie już z góry pokazuje że się nie zna na szkoleniu psów i taki kursik niewiele mu pomoże. Choćby dlatego że za krótko trwa. Również dlatego że prowadzący nie ma na swoim koncie żadnych obiektywie mierzalnych osiągnięć (czyt. sukcesów na zawodach, bo czy się to komuś podoba czy nie - to jest jedyna obiektywna i mierzalna forma weryfikacji). Uważam, że ktoś kto jest światły, a do tego ciągle poszerza kwalifikacje, a więc sam widzi, jaki to jest ogrom wiedzy, nie powinien organizować takich kursów. W przeciwnym razie przeczy sam sobie. Propagując wyżej opisany sposób zdobywania zawodu i otwierania szkółek, hołduje bylejakości. Dlatego uważam, że Wesoła Łapka nie jest dobra nawet dla początkującego na początek, bo można trafić do takiego instruktora-absolwenta kilku weekendowego kursu. Case study pana Gałuszki, a więc od hurra-pozytywizmu w aurze nieomylności i monopolu na rację do awersji (smycz zaciskowa - pseudobehawioralna, kantarek, kolczatka, obroża elektryczna) - myślącemu człowiekowi wnioski powinny nasunąć się same. Moim zdaniem propagowanie OE wśród pospolitych zjadaczy chleba jest pomyłką, bo najzwyczajniej nie jest im ona potrzebna oraz OE bardzo łatwo wyrządzić psu krzywdę (jak się nieumiejętnie używa i nadużywa; a trudno oczekiwać, że pospolity "Kowalski", który nie umie trzymac smyczy nagle opanuje arkana posługiwania się OE). Stosowanie jej u takich ludzi jest pójściem na skróty i wyrazem własnej bezsilności. Moim zdaniem jest to szkoła nastawiona na przerób, ilość i komercję, o bardzo słabym obrazie pracy, za to bardzo mocnym marketingu, żerującym na ludzkiej niewiedzy.
    1 point
  36. " Pieniążki od Ciebie (10 zł) już od wczoraj są na moim koncie, wczoraj byłam już tak zmęczona, że nie dałam rady tu wpisać ;)" Rozumiem, wiesz ja tylko tak zapytałam, bo na świeżo i czy przypadkiem ja czegoś nie pomyliłam.
    1 point
  37. 1 point
×
×
  • Create New...