Jump to content
Dogomania

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation on 03/16/15 in all areas

  1. Nie sposób udawać,że się nie widzi postu Moni.Nie bardzo rozumiem formę, no ale wiekowa jestem.... Prezes Marcelek ma już swoje lata i domek funi to jego domek.Ten domek zna i kocha.Argo jeszcze ma szanse na adopcję. 5 lat temu zadeklarowałyśmy się, że będziemy się psiakami opiekować.Nikt nie mówił ile czasu to będzie trwało. Deklaracje się wykruszają, bo dramatu nie ma, psy zadbane i zaopiekowane.Ale są nadal pod naszą opieką. Przynajmniej ja się do tej opieki poczuwam. Aimez rozpoczęła intensywniej Argo ogłaszać, trzeba tego pilnować.
    2 points
  2. Bejotko a tu masz kto poszedł w ciągu ostatniego miesiąca Psy:- Hans, Denis ,Lidka, Kala, Zgredek, Denis, Furia, Buba, Baltazar, Asik ,Klos, Mi, Korek, Ryga,Terni Tina, Bator ,Rysia, Bator i Largo :)
    1 point
  3. Mattilu, jako dziewczyneczka zostałam posadzona na prawie 200letnim żółwiu w chorzowskim ZOO - dorośli mieli radochę, a ja wyłam tygodniami, bo "było mu ciężko" , a za karę małe lwiątko obsikało mnie bardzo dokładnie :D
    1 point
  4. A skąd Ty Murka takiego uśmiechniętego psa ze zjawiskowymi uszami masz :) :) :) :)
    1 point
  5. Siwek w nowym domku jest grzeczny. Na dworze pełen energii a w domu spokojny . :)
    1 point
  6. Hmmm.powiem bardzo oględnie: patrząc na te krzywe,krótkie łapki i cofniętą szczękę z wystającym językiem przyznam,że to rasa dla koneserów :D Rozumiem,że teraz muszą Ci się trzy tysiaki zwrócić.
    1 point
  7. moja zosia w schronisku wychodziła na spacery z dziewczynką, której mama nie zgadzała się na psa w domu. dlatego właśnie dziewczynka chodziła do schroniska i wychodziła, akurat z zosią (może i z innymi, nie wiem). no, ale nie każde schronisko pozwala na tego typu wolontariat dzieciom (niezależnie, musiałby byc pod opieką).
    1 point
  8. Wszystko dla Froda,a więc i tekst też możesz pożyczyć.. Teraz to się martwię,że nikt nie dzwoni,a póżniej będę się martwić czy dobrze trafił..I tak żle i tak niedobrze. Ej Froduś żabko niech Ci się wiedzie tak bym chciała dobrego domu dla Ciebie.. E
    1 point
  9. 1 point
  10. Zdjęcia Pikusia są absolutnie powalające!!!! Gdyby szukał domu, od razu rozdzwoniłyby się telefony!
    1 point
  11. Skoro poprzednia sunia odeszła na babeszję, należy wzmóc czujność i myślę, że Polak jednak po szkodzie będzie mądrzejszy... Akcja błyskawiczna - faktycznie więcej by się takich przydało :)
    1 point
  12.   Mi się wydawało, że jak byłyśmy ostatnim razem w hoteliku, dużo rzadziej opierał się na tym swoim kikutku niż zaraz po przyjeździe ze schronu. On ma teraz o wiele więcej ruchu, wyraźnie wzmocnił mięśnie i daje radę hasać na 3 łapkach :)
    1 point
  13. 1 point
  14. Napisałam do Pani Ani list z prośbą o oddzwonienie, nic innego mi do głowy nie przychodziło, nie mogę tam pojechać bo siedzę z grypą w domu. W tym tygodniu powinnam mieć już jakieś info od Aronka...
    1 point
  15. Mnie też chwyta za serce ten cudowny psiak. Tak szybko przestawił się na to lepsze życie... Wiem już po kim Peruszka jest taka mądra, odziedziczyła w genach mądrość i dobroć po Tatusiu. Nie wyobrażacie sobie, z jaką radością patrzyłam dzisiaj na puste budy, przy których od lat widziałam Miśka i Malutkiego... Dorotko, wydobyłaś całe piękno Malutkiego na swoich zdjęciach za co z całego serducha Ci dziękuję!!!
    1 point
  16. Dorotko, wielkie dzięki za wspaniałą sesję! Zawsze z podziwem oglądam zdjęcia robione psiakom "z dołu" że chce Ci się taką gimnastykę akrobatyczną wyprawiać :)
    1 point
  17. Dorota, dziekujemy za piekne zdjęcia Malutkiego , napatrzeć sie nie mogę :)
    1 point
  18. Kiedy Przyjaciel odchodzi za TM pozostaje pamięć serdeczna, wspomnienia, którymi żyją pozostali w kolejce z nadzieją, że też odejdą jako Przyjaciele Każde pożegnanie jest traumą, nikt i nic nie nauczy nas pogodzenia z jedyną oczywistością .... 10 lat temu pożegnałam na Powązkach najwspanialszą Przyjaciółkę ... Mamę
    1 point
  19. capnęliśmy ją wczoraj, na sedalin dopiero imię kiepsko wymyśliłam, bo Dinka/NInka - nie wiadomo, o kogo chodzi, więc jak by ktoś coś zaproponował.. jest spora, jakieś 20 kg, masakrycznie zapchlona i zakleszczona, napiszę więcej potem, bo lecę do lekarza i na rehabilitację je, nie jest apatyczna, więc mam nadzieję, że babeszjozy nie ma ale do weta najwcześniej jutro będę mogła..
    1 point
  20. To jeszcze nie koniec remontu, mam już dość. Zdjęć nie ma, bo nie ma kompa z odpowiednim programem a z Raszplą i tak za dużo nie chodzę, bo złapała ją kulawica przeokropna. Mogę się jedynie tym pochwalić:
    1 point
  21. Sobie zapisuję. Dzisiaj poczułam się jakby w scenerii do reklamy Mleka łaciatego. Mały jest uroczy. Zdjęcia się szykują.
    1 point
  22. Będzie dobrze :) Trzeba spróbować w każdym razie :)
    1 point
  23. Jeśli chcesz możesz z całą pewnością wykorzystać wiersz czemu nie?Może jakoś Frodzia ubrać do zdjęcia,jakaś czapka-tak dla żartu..jakieś okulary przeciwsłoneczne w końcu idzie lato..Widzę,że ma chustę.. Może z piłeczką jakieś zdjęcie..No co jest?Taki ładny i nic? --------------------------------------------------------------------------------- Radość i uśmiech w jednym Frodo to sama radość i uśmiech na czterech łapach,Jest młodym,bo trzyletnim psem o pięknym umaszczeniu i mądrych oczach. W jego spojrzeniu jest to także nadzieja .,że już wkrótce pojedzie do domu Jest wesoły,uwielbia biegać i bawić się na powietrzu.. Jest zaszczepiony i zaczipowany. To pies średniej wielkości - ok.15 kg ..Napewno będzie oddanym towarzyszem dla osób lubiących ruch i uprawiających biegi.. Jego żywiołem jest ruch. Obecnie przebywa w hoteliku i czeka...Może na Ciebie czytelniku?Jeśli tak to skontaktuj się ze mną,ale przedtem zostanie przeprowadzona wizyta przedadopcyjna i zostanie podpisana umowa o adopcji. Pamiętaj!Pies to nie zabawka,adoptując podejmij świadomą decyzję,uzgodnioną z wszystkimi domownikami. Kontakt do tymczasowego opiekuna: ------------------------------------------- Kontakt tzn nr telefonu do uzupełnienia ------------------------------------------------------ Ela
    1 point
  24. Ponieważ tam jeśli ktoś ma psa z wybujałym temperamentem, agresywnego (to NIE JEST określenie pejoratywne), czy z wyśrubowanymi popędami (albo kombinacją tych wszystkich składowych) to raczej nie wchodzi z nim pomiędzy - przepraszam za wyrażenie - słodkie ciaptaczki, które się osiąga ciężką pracą hodowlaną w tych krajach. Przy czym doskonale rozumiem, że hodowcy odpowiadają na potrzeby tzw. zwykłych ludzi i, w sumie, nie potępiam - to zresztą temat na inną dyskusję. Wracając do sprawy - po prostu słodkie ciaptaczki kolców nie potrzebują. :-) W tamtych krajach ludzie, dopingowani zresztą stanem prawnym, bardzo szybko nauczyli się że pies powinien być w miarę bezproblemowy dla otoczenia - i takich psów szukają. W Polsce prawo jest specyficzne, a przy tym działa... dziwnie. Na przykład mandat za psią kupę pozostawioną na ulicy może wynieść 500 zł (przy czym, umówmy się, ktoś słyszał o takim przypadku??? Tzw. odpowiednie służby mają to w głębokim poważaniu), zaś jeśli nasz pies, niedopilnowany, zagryzie innego psa to zapłacimy za owo niedopilnowanie złotych polskich 200. ot, paradoks taki. Zdecydowanie wolę więc jeśli ktoś kagańcuje i kolczatkuje, bo przynajmniej zdaje sobie sprawę z ew. zagrożenia jakie może sprawić jego pies - niż beztroskiego misiaczka co to "ojojoj, mój piesek został sprowokowany, proszę wysokiego sądu". :-)
    1 point
  25. Oczywiście, że mogę. Czyli skopiować tekst i zdjęcia, dać Twój telefon(ale @ do mnie?, tak? - bo chyba na OLX identyfikują konto @ ? ) i na Warszawę Śródmieście - z wyróżnieniem. Będzie OK? Kapitalny pies :)
    1 point
  26. nigdy nie "pożyczyłabym" nikomu swojego psa (bo nie może mieć swojego, bo coś tam.... nie mój problem) Nie oddałabym też pod opiekę osobie niedoświadczonej, młodej dziewczynce np która chce sobie dorobić, bo np zachęciłaby mnie niską ceną za opiekę. Nie zwaliłabym też opieki żadnemu znajomemu o ile nie wiedziałabym że ma pojęcie o opiece nad psami. Jakbym musiała wyjechać a najbliższa rodzina nie mogłaby zająć się psem, najpewniej poszukałabym DOBREGO hotelu dla psów i doświadczonego zaufanego opiekuna.
    1 point
  27. Pewnie mam najmniej do gadania w temacie poniewaz nie ma mnie w Pl..... wiem jedno, ze dla Marcela i Argo Funia jest domem. Funiu....;) znasz te psiaki jak nikt na swiecie....jestes dla Nich calym swiatem......:)
    1 point
  28. Bardzo smutno zwłqszcza ze sie znamy, ze razem zawsze :(
    1 point
  29. Anulko kochana, jestem Ci bardzo wdzięczna i zobowiązana (w nawiązaniu do PW), że tak bardzo interesujesz się Maszeńką. Mówię to z głębi serca. Przepraszam, że nie odpowiedziałam przez tyle dni na Twoje PW, ale doprawdy nie miałam kiedy usiąść i przez kilkanaście minut skupić się na poruszonych przez Ciebie kwestiach. Oprócz niesienia pomocy psiakom, zajmuję się także organizowaniem pomocy dla ludzi, a przedświąteczny okres, to czas wytężonej pracy na tym polu. W dodatku od poniedziałku do dzisiaj byłam sama, bo mąż wyjechał i wszystkie domowe sprawy spadły wyłącznie na mnie. Np dzisiaj usiadłam na chwilkę do kompa przed porannym spacerkiem z psiakami i dopiero teraz znowu znalazłam wolna chwilkę. Obiecuję, że jutro znajdę czas na odpowiedź. Co do postu Dody, to przypuszczam, że gdybyś czytała jej wypowiedzi skierowane pod moim adresem na innych wątkach, bo nie miałabyś wątpliwości, że to nie chęć pomocy suni kierowała Dodą. Ta pseudokontrola AgaG w towarzystwie Dody odbyła się około półtorej miesiąca temu. I przez półtora miesiąca Doda nic nie mówiła o niepokojącym zachowaniu Maszeńki ??? Czy tak postąpiłby ktoś, komu zdrowie, czy nawet jak sugeruje teraz życie, psiaka nie jest obojętne ??? Jeśli taka sytuacja miała miejsce, to powinna natychmiast powiadomić o tym Makilę, żeby wezwała lekarza. Dlaczego tego nie zrobiła, tylko kręciła film ??? Maszeńka żyje więc albo taki fakt nie miał miejsca, albo Doda to pozbawiona uczuć wyższych istota, skoro spokojnie kręciła film, zamiast wezwać pomoc. Byłam w odwiedzinach u Maszki kilka razy i nigdy nie stwierdziłam jakiegoś niepokojącego objawu, poza tym, że Maszeńka zupełnie odcina się od wszystkiego co ją otacza. Hotel Makili był dwukrotnie kontrolowany przez lekarzy weterynarii, za każdym razem sprowadzanych przez powtórną kontrole KTOZu. Raz był to lekarz wychwalany przez AgaG (faktycznie to wspaniały fachowiec) - nie wniósł żadnych zastrzeżeń w tym także co do opieki zdrowotnej psów, a drugi raz było dwóch weterynarzy sprowadzonych przez tą drugą kontrolę z KTOZu (która miała wykazać kumoterstwo tej pierwszej), ale i oni nie mieli zastrzeżeń. Także co do ilości psów. Jedna wizyta AgaG z olbrzymi zarzutami, których jednak nie potwierdziły kontrole 3 lekarzy weterynarii. Że nie wspomnę opinii osób, które były w tym hotelu i znają warunki tam panujące, czy to o czymś nie świadczy ? Biorąc pod uwagę wielkie zaangażowanie Dody i jej chęć zniszczenia hotelu Makili, jestem przekonana, że nie o zdrowie, czy życie Maszeńki, Dodzie chodzi. Dlatego jej post pozostawiam bez komentarza.
    1 point
  30. No i to jest trafione w sedno! Tylko że na dłuższą metę, trudno mówić o skutecznym rozwiązaniu problemu, jak się go tylko powierzchownie "zaleczy" a się nie opanuje podstaw, bo ten brak podstaw z duzym prawdopodobieństwem za chwilę objawi się w innej odsłonie. A podstawy to nie jest "siad / waruj / podaj łapę", tylko właśnie to co opisałam w jakimś innym wątku: bycie czytelnym i atrakcyjnym dla psa, rozumienie jego potrzeb oraz kontakt i relacja. Dużo psów, które sprawiają problemy jest żywiołowa, popędliwa, więc człowiek, który nie rozumie tych popędów i nie umie ich odpowiednio kierunkować, często będzie mieć nawracające problemy. I jego pies może być sfrustrowany i znudzony. Harley - super że inaczej podchodzisz do tematu, super że znalazłaś to, co Wam sprawia frajdę i super że Twoja szkoleniowiec Ciebie ma, bo to na pewno dla niej duża motywacja i satysfakcja. Mam nadzieję, że takich ludzi będzie przybywać i tego typu dyskusje przestaną być potrzebne. A co do krzywego zadu - to niestety często wygląda tak: zaczyna się od "po co mi równe równanie czy szybki, prosty siad, jak ja chcę mieć tylko grzecznego psa". Tylko że to się później przekłada na całą resztę. Zaczyna się "wkradać" brak konsekwencji, robienie na pół gwizdka, a kończy się brakiem czytelności dla psa. Bo skoro wszystko można wykonać byle jak, skoro świat się nie zawali jak pies raz pociągnie, to potem z jeden raz robią się dwa razy, a za chwilę z dwóch razy robi się codziennie. I kółko się zamyka. Albo wałkuje się słuszne założenia (kształtowanie zachowań, pozytywne wzmocnienie) w złym wykonaniu (bo co do za sztuka podać smaczka ;) ) i się okazuje że niezbyt wychodzi, chodzi się na to szkolenie a efekty słabe, więc wszystkiemu jest winny pies albo metoda ;) Ja sama byłam w pozytywnym szoku, jak z przypadku miałam okazję poćwiczyć z obcymi psami (zaznaczam: NIEKOMERCYJNIE, bo nie jestem szkoleniowcem) i zobaczyłam efekty. Właśnie o to chodzi, że prosto, szybko i na pierwszą komendę nie jest jakąś wielką filozofią , a wyłącznie efektem prawidłowo zastosowanej metody / mechanizmu naprowadzania / uczenia psa. Myślę, że gdyby dostęp do zawodu treser psów był uregulowany prawnie, mocno utrudniony w porównaniu do tego co jest teraz, to takich osób jak Harley byłoby więcej, a takich dyskusji - zdecydowanie mniej. Dlatego "pociskam" Łapce i innym podobnym, bo wierzę głęboko, że się ockną i podniosą standardy. Zważywszy na wszechobecność w róznych miastach i silny marketing Łapki, to byłby siedmiomilowy krok naprzód.
    1 point
  31. Jeszcze Polacy mają taką dziwną przypadłość, że MUSZĄ pieska pogłaskać! No MUSZĄ bo jak nie to umrą. Już nie raz zostałam nazwana wariatką, bo nie pozwoliłam głaskać swoich psów. Kiedyś jakiś namolny facet w autobusie wsadził mi rękę do siedzącego między moimi nogami psa, odepchnełam a ten znowu. BO JEGO WSZYSTKIE PIESKI LUBIĄ! Aż miałam ochotę mu pozwolić i udowodnić, że jednak nie wszystkie chyba... Ostatnio babka przywiązała dwie akity pod pocztą, ok te akurat konkretne psy są przyjacielskie itd. ale jak przechodziłam obok i widziałam dziewczynę która biegła w ich stronę 'przyczajona', potem napiszczała na nie i wyczochrała po głowie to tylko się modliłam, żeby odeszła z całą ręką... I tak sobie myślę, że będąc w Niemczech nikt nigdy nie podszedł do moich psów, żeby je pogłaskać. Nawet jak szłam i jakieś małżeństwo mnie zaczepiło, żeby pogadać o PSIE to stali obok mnie i nawet na psa nie patrzyli, nie mówiąć o ciumkaniu i pacaniu po głowie. Skąd to się w nas bierze, że musimy koniecznie każdego po głowie poklepać? ...
    1 point
  32. Rozmawiałam już z nowymi opiekunami Torro i jak na razie bez problemów :) Raz podobno Torro się wysikał w łazience, ale teraz już ładnie na dworze się załatwia. Ogólnie to jest bardzo grzeczny w domu, nie boi się ani telewizora, ani niczego innego, leży albo na swoim posłaniu, albo koło łóżka. Państwo stwierdzili, że musiał kiedyś mieszkać w mieszkaniu bo na klatce schodowej się odnajdywał. Nie próbowali go jeszcze zostawiać samego, ale za parę dni będą robić próbę. W przyszłym tygodniu zadzwonię wypytać dokładnie co i jak u niego słychać, no i może jakieś zdjęcia zdobędę :)
    1 point
  33. Mnie Wesoła Łapka nie przekonuje. Nie zgodzę się, że nie można oceniać na podstawie filmików. Tym bardziej, że nie mówimy o "lewych", kręconych zza krzaka i wyrwanych z kontekstu, tylko o oficjalnych filmikach pana Gałuszki, kręconych, montowanych i zamieszczanych na jego kanale w celach marketingowych. Naturalnym jest, że na tych filmikach nie znajdują się jakieś przypadkowe sceny, tylko wyłącznie to, co p. Gałuszka uważa za słuszne. Skoro decyduje się na ich zamieszczenie, to sam sobie wystawia świadectwo. Krytyczne uwagi "advanced members" wynikają z faktu, że wiedza owych ludzi wykracza duzo dalej niż kurs podstawowego posłuszeństwa. Więc jest im dużo łatwiej wychwycić nonsensy, niedokładności, chaos, czy jak tu ktoś trafnie napisał: kabaret. Laik patrzy na te filmiki i co widzi: np. że pies usiadł. A że krzywo usiadł, opieszale, za daleko od przewodnika, albo po n-tej komendzie .... Albo widzi laik stan "przed" i stan "po" (nie widząc i nie mając bladego pojęcia o tym, co się musiało wydarzyć pomiędzy). To ja sie pytam: a skąd laik miałby wiedzieć, że można inaczej i że to wcale nie jest wiedza tajemna zarezerwowana wyłącznie dla sportowców, skoro od początku mu się makron na uszy nawija? I dlatego laik parzy na filmik (albo uczestniczy w takim kursie) i mówi że super. Ja kiedy jestem laikiem w jakiejś dziedzinie, to dużo wyżej cenię sobie głosy właśnie "advanced members", aniżeli laików, ze względu na to co napisałam powyżej i w każdej dziedzinie staram się otaczać mądrzejszymi od siebie. Co do nieuczestniczenia i oceniania: czy trzeba skoczyć w ogień żeby wiedzieć że parzy? Toż to małe dziecko o tym wie. Już prościej się tego wyjaśnić nie da. Mnie na filmikach Łapki które widziałam poraża m.in.: chaos na zajęciach, np. z przedszkola w jakiejś szkole (w sensie w budynku szkoły). Każdy sobie rzepkę skrobie, wielokrotne wydawanie komend głosowych, psy je i tak ignorują, sa totalnie rozkojarzone, przewodnicy w ślad za nieskuteczną komendą głosową wydają nieczytelne komendy optyczne. Kolejny filmik: "ciągnik marki Vero" i co, zakładamy psu tzw. "smycz behawioralną", a lektor głosi: "to nie jest korekta, to jest tylko komunikacja" :D Przy czym pies przychodzi na szelkach, i na szelkach (połaczonych z ową smyczą behawioralną) filmik się kończy. A szelki jak wiemy służą do ciągnięcia (np. psy zaprzęgowe, psy na niektórych etapach treningu z obrony sportowej). Na filmiku było dużo informacji od prowadzącego, ale taka akurat nie padła. Filmik o chodzeniu przy nodze: półtorej minuty stania w miejscu i kręcenia się w kółko ;) Nota bene kontaktu się inaczej uczy. Na tym filmiku kontakt jest utrzymywany wyłącznie poprzez zwiększoną częstotliwość podawania żarcia. Zupełnie nie o to chodzi. Przykłady można by mnożyć i de facto o każdym filmiku coś takiego napisać. Kolejna rzecz, która woła o pomstę do nieba to sposób i forma kształcenia trenerów / behawiorystów. Wystarczy ukończyć kilku weekendowy kursik i już dostaje się dyplomik Wesołej Łapki i nowy zawód w ręku! :-o Żaden szanujący się psiarz nie idzie na taki kursik, bo wie, że aby naprawdę zostać trenerem, potrzeba LAT czynnej, aktywnej, praktyki. A ci co na taki kursik idą, najzwyczajniej nie mają zielonego pojęcia i dają sobie wciskać ciemnotę. Często gęsto po takim kursiku otwierają swoje szkółki, często pod szyldem albo "z rekomendacją" Wesołej Łapki. I zaczynają uczyć innych, samemu nie mając pojęcia. I stąd się najczęściej biorą takie sytuacje, że kogoś z agresywnym psem wyprasza się z kursu, albo w ogóle nie przyjmuje. O kompetencjach ludzi, którzy idą na te kursy mówi poziom pytań, choćby zadawanych na dogo, typu: "kurs na trenera wesołej łapki - czy warto?" Ktoś kto tego nie wie i zadaje takie pytanie już z góry pokazuje że się nie zna na szkoleniu psów i taki kursik niewiele mu pomoże. Choćby dlatego że za krótko trwa. Również dlatego że prowadzący nie ma na swoim koncie żadnych obiektywie mierzalnych osiągnięć (czyt. sukcesów na zawodach, bo czy się to komuś podoba czy nie - to jest jedyna obiektywna i mierzalna forma weryfikacji). Uważam, że ktoś kto jest światły, a do tego ciągle poszerza kwalifikacje, a więc sam widzi, jaki to jest ogrom wiedzy, nie powinien organizować takich kursów. W przeciwnym razie przeczy sam sobie. Propagując wyżej opisany sposób zdobywania zawodu i otwierania szkółek, hołduje bylejakości. Dlatego uważam, że Wesoła Łapka nie jest dobra nawet dla początkującego na początek, bo można trafić do takiego instruktora-absolwenta kilku weekendowego kursu. Case study pana Gałuszki, a więc od hurra-pozytywizmu w aurze nieomylności i monopolu na rację do awersji (smycz zaciskowa - pseudobehawioralna, kantarek, kolczatka, obroża elektryczna) - myślącemu człowiekowi wnioski powinny nasunąć się same. Moim zdaniem propagowanie OE wśród pospolitych zjadaczy chleba jest pomyłką, bo najzwyczajniej nie jest im ona potrzebna oraz OE bardzo łatwo wyrządzić psu krzywdę (jak się nieumiejętnie używa i nadużywa; a trudno oczekiwać, że pospolity "Kowalski", który nie umie trzymac smyczy nagle opanuje arkana posługiwania się OE). Stosowanie jej u takich ludzi jest pójściem na skróty i wyrazem własnej bezsilności. Moim zdaniem jest to szkoła nastawiona na przerób, ilość i komercję, o bardzo słabym obrazie pracy, za to bardzo mocnym marketingu, żerującym na ludzkiej niewiedzy.
    1 point
  34. " Pieniążki od Ciebie (10 zł) już od wczoraj są na moim koncie, wczoraj byłam już tak zmęczona, że nie dałam rady tu wpisać ;)" Rozumiem, wiesz ja tylko tak zapytałam, bo na świeżo i czy przypadkiem ja czegoś nie pomyliłam.
    1 point
  35. 1 point
  36. Wczorajszy spacer zaliczony w towarzystwie Harrego i Fary. Wczoraj chodził bardzo ładnie na smyczy, rzadko ciągnął, głównie szedł na luźnej smyczu mimo, że była krótsza niż zwykle. Fara nie była głównym obiektem jego westchnień, a większą uwagę skupiał na mnie. Był podatny na każdą korektę, jedyne co mogę mu zarzucić po wczoraj to to, że chciał się przywitać z każdym psiakiem, nawet kiedy był on po drugiej stronie ulicy. Po powrocie chwilkę poćwiczyliśmy komendy i reagowanie na imię, kiedy jest sam ładnie zwraca uwagę na mnie, ale szybko się rozprasza. Perfekcyjnie opanował siad, ale łapa i leżeć to wciąż dla niego czarna magia.
    1 point
  37. [quote name='Goldies']Nie wyobrażam sobie trzymać psa w domu, gdzie nie każdy domownik go chce. Sprawy mogą potoczyć się różnie, pies może się rozchorować, a leczenie poważnych chorób nie kosztuje 10 zł. Czy w takim przypadku twój brat brat będzie łożył na psa, który jest mu obojętny?[/QUOTE] Gdzie było napisane że rodzice psów NIE AKCEPTUJĄ??? :/ też zaczynacie wyciągać pochopne wnioski... rodzice dziewczynki psy mieli w swoich domach rodzinnych, wiedzą na czym polega trzymanie zwierząt w domu i z czym się to wiążę , a jeśli ktoś woli psa który mniej gubi sierści niż inne to chyba ma do tego prawo? Ja jako człowiek dorosły nie kupiłabym 8 letniej dzewczynce psa, tym bardziej tak delikatnego, te psy z reguły nie przepadają za dzieciakami, ale z drugiej strony nie znamy tej dziewczynki, może być bardzo uczynna jak i delikatna, wszystko zależy od wychowania rodziców ;) osobiście gdyby moje dziecko chciało psa, a ja nie do końca, zwyczajnie bym go nie kupiła, a jeśli rodzice chcą przejąć część obowiązków na siebie bo chcą aby dziecko było szczęśliwe, to pies też będzie szczęśliwy ;) swoją drogą bardzo rzadko zdarza się tak, że ktoś nie potrafi pokochać własnego psa... Mój poprzedni pies też nie był akceptowany przez mojego tatę, i co z tego? Zgodził się ze względu na płacz swoich dzieci.. pies przeżył u nas kilkanaście lat, ojciec mimo że z nim nie wychodził bo to był NASZ obowiązek kochał psa tak samo jak my.... woził po weterynarzach, a gdy psa uśpili, sam zadzwonił do mnie z płaczem.... historia jakich wiele... płacz dzieciaka, ok pies zostaje... zasady, zakaz wchodzenia na łóżko, później nakłanianie psa na wskoczenie na sofę ;) i tak kilkanaście lat..
    1 point
  38. a nie uważacie że mężczyźni mają często takie "chcesz to bierz mnie nic nie obchodzi" a potem to głównie oni sie nad nimi rozpływają?? przynajmniej mój chłopak i ojciec tak mają. Zawsze jak przynosiłam nowego zwierzaka ojciec ostentacyjnie stwierdzał że po co że bede na wycieraczce razem z nową znajdą spała etc. a później było jakiego on ma cudownego psa i to jego pies a kot? nie ma takiego drugiego kota taki mądry. Oczywiście trzeba wiedzieć z kim ma się do czynienia. Mnie ostatnio rozśmieszył mój chłopak (uparcie twierdzący że moja miłość do zwierząt jest chora :P ) założyłam Bemolowi półzacisk wyszliśmy na spacer i nagle okrzyk chłopaka "co ty mu założyłaś on się będzie dusił, zdejmij mu to" :roll: oczywiście jak wyjaśniłam że całe się nie zaciska było "aha to dobrze" i kamienna mina :lol: PS:zaznaczam że jednak psa powinien każdy w domu akceptować i tu nie ma miejsca na eksperymenty
    1 point
  39. Jej, jak przeczytałam ten wątek, to sobie przypomniałam jak molestowałam rodziców o psa... jak miałam 8 lat chyba to sobie wymarzyłam labradora :) Chodziłam, prosiłam, błagałam, robiłam "oczka bambi", a rodzice się nie zgadzali. Wiedzieli, że odpowiedzialność spodnie na nich, bo przecież 8 letnie dziecko nie zajmie się psem. Teraz jestem im za to wdzięczna. Jak miałam 14 lat (musiałam spełnić szereg warunków - świadectwo z paskiem itp. itd.) wiedziałam o rasie bardzo dużo, miałam większą świadomość potrzeb tej akurat rasy, wiedziałam dlaczego należy kupić psa z hodowli, choroby i właśnie wtedy rodzice zdecydowali się kupić psa. Przez to, że byłam już starsza, mogłam się bardziej z psem zżyć, chodziłam z nią na szkolenia, spacery, razem pływałyśmy w jeziorze. Miałam radochę z tego, że to właśnie MÓJ pies i sama mogę o niego zadbać. Miałam ogromną satysfakcję z tego, że była (jest) świetnie wychowana i słucha mnie we wszystkim. Miałam satysfakcję z włożonej w psa pracy i jej efektów. Gdybym miała dziecko, nie kupiłabym mu pieska bo jest słodki, ładny i do przytulania. Gdyby w domu był pies podczas gdy pojawi się dziecko, to super. Ale nie spełniłabym zachcianki dziecka. Może dlatego, że już zbyt dużo widziałam małych, słodkich, zamęczonych przez dzieci przytulanek...
    1 point
×
×
  • Create New...