Jump to content
Dogomania

Bzyczek - chude kosteczki i kupa kłaczków wyrzucone z pędzącego samochodu


felka

Recommended Posts

[IMG]https://picasaweb.google.com/lh/photo/iIlP2XLCc03JCf6aeJkmu0hiSY6Gj_7q-DlyiVPJ1fo?feat=directlink[/IMG] [COLOR=red]Wiek:[/COLOR] ok 7-8 lat ale nie ufam tym którzy to oceniają. Skacze na 1.5 metra! już wiem, Bzyczek ma GÓRA 2 LATA!!! :D
[COLOR=red]płeć: [COLOR=black]pies[/COLOR]
rasa: [COLOR=black]szorstkowłosy kundelek z bródką i wąsikami :)[/COLOR][/COLOR]
[COLOR=red]Miasto: [COLOR=black]Jelenia Góra[/COLOR]
sterylizacja: [COLOR=black]nie[/COLOR][/COLOR]
[COLOR=red]szczepienia: [COLOR=black]nie[/COLOR]
Kontakt w sprawie adopcji[/COLOR]: [B]791 791 486 lub 517 644 845[/B]

[COLOR=purple][B]No i sprostowanie!!! przecież on juz wcale nie jest w schronisku D:D:D jak się nauczę to jeszcze tytuł postu zmienię :)
[/B][/COLOR]
[B]
Witajcie![/B]

[B]Bzyczek to jest psinka która znajduje się w schronisku i bardzo potrzebuje pomocy, oboje jej potrzebujemy. On żeby wynagrodzić mu krzywdy a ja bym była w stanie mu pomóc.[/B]



Odkryłam go tam kiedy siedział w pomieszczeniu bez okna metr na metr. Zarówka czasem świeciła we wcześniej opisanej izolatce. Najgorsze jest to, że oni o tych psach tam w tej ciemni to zapominają.. Nie wiem co mu było dokładnie. Teraz porusza się dobrze, może jakieś wewnętrzne miał obrażenia ale śladu nie ma. Na ciałku nie. Z innej beczki lewe oczko bardzo mu ropieje i ma zalepione ciągle i katar w lewej dziurce. Czego jeszcze się dowiedziałam to to, że jest strasznie wystraszony ale mogę go wziąć na spacer. Jak otworzyłam drzwi i zobaczyłam szorstkowłosą skuloną kupkę kłaczków serce pękło mi na miejscu. Jakoś go przekonałam żeby wyszedł i poszliśmy na spacer. Pierwszy spacer wyglądał tak, że owszem węszył ładnie nawet chciał się głaskać ale strasznie się bał wszelkich nagłych ruchów, podniesionej ręki itp. Nie chce wiedziec jak jeszcze go krzywdzili.

Robiłam mu zdjęcia a kiedy chciałam go wziąć na ręce żeby było go lepiej widać cały zamarł biedaczek To są zdjęcia z naszego pierwszego spaceru:

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images47.fotosik.pl/893/3cef84be80d6fef0med.jpg[/IMG][/URL]
tu widać w dziurce w nosku jakie ma zalepione katarkiem, wyczyściłam mu ale robi się nowe..

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images40.fotosik.pl/875/fbd1b58b4d159e1dmed.jpg[/IMG][/URL]
to jest to chore oczko, najpierw takie zalepione było, że nie mógł otworzyć. Wymyłam rumiankiem który potem wypił:) niestety ciągle takie wielkie zielone gluty ropy mu wypływają i nic nie widzi na to oczko ;( skontaktuje się wetem ale wszystkie krople to przecież kilka razy dziennie trzeba:(

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images49.fotosik.pl/892/6415de753a2dd99fmed.jpg[/IMG][/URL]
a tu przestraszone ciałeczko
[IMG]https://picasaweb.google.com/lh/photo/iIlP2XLCc03JCf6aeJkmu0hiSY6Gj_7q-DlyiVPJ1fo?feat=directlink[/IMG][IMG]https://picasaweb.google.com/lh/photo/iIlP2XLCc03JCf6aeJkmu0hiSY6Gj_7q-DlyiVPJ1fo?feat=directlink[/IMG][IMG]http://www.dogomania.pl/%3Ctable%20style=%22width:auto;%22%3E%3Ctr%3E%3Ctd%3E%3Ca%20href=%22https://picasaweb.google.com/lh/photo/iIlP2XLCc03JCf6aeJkmu0hiSY6Gj_7q-DlyiVPJ1fo?feat=embedwebsite%22%3E%3Cimg%20src=%22https://lh4.googleusercontent.com/-cp_OlmRjj6k/TeI0EQukTjI/AAAAAAAAAAU/CbxhD9jOIVc/s144/bzyczek10.jpg%22%20height=%22144%22%20width=%22108%22%20/%3E%3C/a%3E%3C/td%3E%3C/tr%3E%3Ctr%3E%3Ctd%20style=%22font-family:arial,sans-serif;%20font-size:11px;%20text-align:right%22%3EOd%20%3Ca%20href=%22https://picasaweb.google.com/112583368829906013356/ProfilePhotos?authkey=Gv1sRgCJjIsu_J9bunNw&feat=embedwebsite%22%3EZdj%C3%84%C2%99cia%20w%20profilu%3C/a%3E%3C/td%3E%3C/tr%3E%3C/table%3E[/IMG][IMG]https://picasaweb.google.com/lh/photo/iIlP2XLCc03JCf6aeJkmu0hiSY6Gj_7q-DlyiVPJ1fo?feat=directlink[/IMG][IMG]https://picasaweb.google.com/lh/photo/iIlP2XLCc03JCf6aeJkmu0hiSY6Gj_7q-DlyiVPJ1fo?feat=directlink[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 52
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

no właśnie wiem :( proszę o cierpliwość. w tej chwili pracuje nad tym. tylko nie wiem jak to zrobić żeby wyświetlały się na stronie od razu. zaraz będzie nowy link
[URL="https://picasaweb.google.com/112583368829906013356/Bzyczek?authkey=Gv1sRgCMq9g7iXv52QfQ&feat=directlink"]
[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='felka']no właśnie wiem :( proszę o cierpliwość. w tej chwili pracuje nad tym. tylko nie wiem jak to zrobić żeby wyświetlały się na stronie od razu. zaraz będzie nowy link[/QUOTE]

1. wchodzisz na [url]http://www.imageshack.us/[/url]
2. klikasz BROWSE i otwiera ci się to co masz na komputerze swoim, zaznaczasz zdjęcie, które chcesz przesłać (możesz kilka kolejnych) tzn [B]klikasz na nie 2 razy szybko[/B][U] lub [/U]1 raz i klikasz otwórz (gdy 2 razy, to już samo się zrobi)
3.klikasz prześlij teraz (niebieski napis ze strzałka)
4. zdjęcie pojawi się wśród masy napisów po lewej stronie ekrany
5. klikasz na nie 2 razy szybko
6. zdjęcie pojawi się na środku ekranu wśród napisów
7. ponownie klikasz na nie 2 razy szybko
8. klikasz na nie prawym przyciskiem, rozwiną się rożne napisy: ty wybierasz :kopiuj adres URL grafiki
9. wracasz na dogo i nad ramką w której piszesz wybierasz obrazek (kwadracik) z drzewkiem, klikasz lewym przyciskiem
10. w ramkę, która sie pojawi wklejasz zapisany adres obrazka i OK
GOTOWE

Link to comment
Share on other sites

dziękuję:) w jakimś fotosiku mi zrobili ale jak zostanę sama to na pewno skorzystam z opisu bo jest super:)

to więcej o Bzyczku:

Ten pierwszy spacer to była zeszła środa. Pieska zaprowadziłam do jego "pokoiku" z powrotem. W czwartek pojechała do niego moja siostra i byli też na spacerze. W piątek byłam też ja. Bzyczuniu został przeniesiony do takiej zabudowanej klatki z przednią ścianą z kraty. (tak 1metr na 1.5) Stoi to samotnie w głębi za boksami gdzie są budy. Tak, że nie widać nic tylko słychać. W środku miał jakąś szmatkę. Dałyśmy mu zimową kurtkę. Oczywiście bardzo był nieszczęśliwy zostawiony tam znowu ale to jeszcze nic w porównaniu z wczoraj. Pojechałam do niego i zabrałam na dłuuugi spacer. Misiu tak strasznie się ucieszył na mój widok ze szok. Chodziliśmy, jedliśmy i bawiliśmy się patyczkiem i nawet na ręce wskakiwał i już się nie bał. On musiał mieć jakichś "ludzi" ale wygląda na strasznie otwartego żeby kogoś znowu pokochać. i Ja zaczęłam się zastanawiać czy dobrze jest go na tak długo zabierać. Chciałam, żeby był jak najdłużej poza klatką ale czuje się jakbym go oszukiwała. kiedy weszliśmy na teren schroniska dalej dzielnie maszerował na smyczy i prowadził on mnie nie ja jego ale metr przed klatką zaczął się dramat. zapieranie nóżkami, struchlałe ciałko i taki straszny wyrzut w oczkach. Przestał się totalnie ruszać przez chwilę kiedy go zamykałam. Potem tak głośno płakał. Jeszcze pół godz byłam w schronisku żeby zrobić paru innym psiakom zdjęcia do ogłoszeń a maleńkiego Bzyczka było słychać tak głośno jakby to stado Bzyczków. Nie ruszył się spod kraty na krok. Już wcześniej wiedziałam, że go kocham ale wczoraj to dramat był. Dzisiaj wysłałam siostrę na spacer. Sama jadę wieczorem. i Naprawdę nie wiem co dalej. Wszystko bym dała, żeby go zabrać ale mieszkam u mamy która ma psiaka którego zresztą też jako szczeniaka jej przyniosłam i sprowadziłam się do Niej z dwoma kotami które są dla niektórych problemem.. Nie ma szans na Bzyczka ;( Ogłoszenia o nim już rozwieszam, dalsza część jutro jak uda mi się wydrukować więcej. Chciałabym zabrać się na wiekszą skalę za szukanie mu jakiegoś DT albo DS!!! daj boże albo hoteliku.. jakoś na niego będę zbierać ale on po prostu nie może zostać tam gdzie jest bo nie wiadomo co się dalej będzie z nim działo.

a tu uśmiechnięty Bzyczek podczas wczorajszego spaceru. Kiedy wrócił do klatki serce pękło i mi i jemu:(
[URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9d06c1e5be69709a.html"][URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images40.fotosik.pl/875/9d06c1e5be69709amed.jpg[/IMG][/URL][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Zosia123']Śliczny bidulek...[/QUOTE]
no śliczny... cudowny jest. Dziś ok 12 był z moją siostrą i śmiała się, że jest sposób na Bzyczka żeby nie płakał jak go zamyka. dostał żwacza i podobno się ładnie zajął nim. Teraz niedawno wróciłam ze schroniska. Byliśmy na spacerze. Obiecałam sobie, że żadnych rzewnych scen nie będzie, że nie będziemy się tulili tylko wesoły spacer i drapanie za uszkiem. i tak było. Do momentu jak doszliśmy pod jego więzienie (klatkę) nie schowałam go od razu bo układałam mu dodatkowy kocyk na posłanko. On zaczął tak skamleć i tak strasznie się bać, że zaraz tam wejdzie. kręcił się na smyczy w miejscu i przeskakiwał z nogi na nogę i coraz bardziej trząsł. Potem wskoczył mi na kolana i złapał się łapkami za szyję. Jak chciałam go zdjąć to się trzymał. Potem nawet żwacz już go nie przekonał, rozpacz i skamlenie było tak żałosne, że chyba czegoś takiego jeszcze nie słyszałam. Potem wyprowadzałam jeszcze kilka psów na siku i rozprostowanie łapek bo co mam wracać to jeszcze to i jeszcze to patrzy.. i Mój Bzyczek cały czas tak płakał ale płakał to za mało powiedziane ;(;(;(

Link to comment
Share on other sites

Bzyczek bo to taka pszczółeczka maleńka. Dzisiaj przed 7 miałam obiecane u świetnego chłopaka w schronisku, że jak rano będzie szedł do domu po nocy to Bzyczka wypuści na siusiu i zrobił to na pewno, o 12 był wysiusiany. Ale było to tak. o tej 12 pojechałyśmy z siostrą zabrać na spacer i zrobić zdjęcia jednego psa. Niestety, żeby do niego dojść minęłam Bzyczątko które mnie oczywiście wypatrzyło. Stał taki osowiały przy klatkowych drzwiach i popiskiwał i podeszłam mu powiedzieć, że zaraz pojdzie to wbił pyszczek w siatkę i tak nastawiał i czekał żeby go po tym ryjku głaskać i tak strasznie biedny był, że go nie zabieram ale musiałam tamtemu zrobić zdjęcia. Jak wróciłam po niego to aż nie dowierzał dopiero jak się wyjęliśmy z klatki to radocha była na 1.5 jak zwykle:)) i jeszcze włażenie na mnie i siostrę żeby przywitać. Bo radość z wyjścia to jedno a radość z ludzi to drugie:) i zaczęło się nasze spacerowanie:) Bzyczek obszedł całą łąkę, wszystkie trawki żółte kwiatki na łące. Cudnie wyglądał i co chwila przychodził przytulić łepek na chwilę żeby potem dalej biegać i węszyć:) A w ogóle jak poszliśmy po jego malutką koleżankę do klatki to też tak fajnie się z niej ucieszył. strasznie towarzyskie to to maleństwo. A drugie w ogóle to najlepsze jest jak Bzyczek na spacerze obszczekuje jakiegoś pana idącego tak 20 metrów od nas bo jak to to on śmie w ogóle przechodzić koło jego drogi spacerowej;) no i wracając do tematu.. Bzyczuś dzisiaj po kolei wyprowadzał kilka psów:D a mianowicie wyglądało to tak, że ja miałam "listę", że i ten i ten i jeszcze tamten, że wszyscy potrzebują wyjść ale opcji nie ma żebym jego zostawiła już w klatce kiedy jeszcze tam jestem. Także Bzyczek chodził na łąkę ze 4 razy oprowadzać po niej kolegów:) i ze wszystkimi się kumplował. Kurcze, z dnia na dzień coraz bardziej kocham to psiątko!!! i coraz bardziej się o niego boję.

Link to comment
Share on other sites

Przyszedł w końcu moment, że musiałąm go odprowadzić;( to najgorsze jest co może być jak on tak zamiera:( szłam do pracy, wyjścia nie było.. poszliśmy. Znowu stanął przy wejściu i tak patrzył na mnie, żę może jednak nie... i znowu wzięłam to chude ciałko w ręce, można żeberka policzyć takie szczuplutkie.. i wsadziłam tam. Napił wody i ja odeszłam. Chwilę był cicho a jak byłam już przy bramie to usłyszałam to żałosne skomlenie. taki płacz nie do opisania. Jedno mnie pocieszało. moja siostra miała dziś iść do niego jeszcze. to mnie trzymało jako tako, że on jeszcze dzisiaj wyjdzie. musiał wyjść bo on nie siusia w klatce! on tak czeka, nic nie robi tylko czeka. Przyszła godzina 20 siostra pojechała i dzwoni...aż mnie wmurowało "nie wpuszczają mnie do Bzyczka" taki stary dziad nawrzeszczał na nią, że co ona tam robi, że on już pozamykał i nie bo on (Bzyczek) i inni się będą drzeć i nie ma po co tam wchodzić. Jasno było, biały dzień praktycznie w taki słoneczny dzień. Była tam obok i nie mogła wyjść z nim na siusiu. i on będzie teraz trzymał, wiem, że będzie! wiem, że to nie jest niby największe zmartwienie psów ze schroniska ale to on ten Bzyczek i tak się męczy i nie wiem nawet czy jeść mu dał. Pewnie nie wpuścił, żeby nie zobaczyła, że nic nie zrobił przy psach i teraz siedzi dziad i ogląda telewizję a moja malutka pchełeczka tam siedzi sama w tych swoich włoseczkach odstających. Nie mogę znaleźć sobie miejsca i doczekać się rana. Rano przyjdzie ten dobry.. na pewno go wysiusia ale dopiero o 7... niedługo potem przyjdę ja.

Link to comment
Share on other sites

więc... :D tom były dni cudów! :D
najpierw kochana Beata zaoferowałą mu schronienie! nic nie pisałam żeby nie zapeszyć. Okazało się, że nie potrzebnie ponieważ Bzyczek miał obiecaną wspaniałą opiekę u niej. Dzisiejszy dzień był niesamowity. Zaczęło się od 10.30 rano kiedy pojechałam do Bzyczka zabrać go z klatki. Okazało się, że nie ma go w niej.. przeżyłam chwilę grozy, że coś się stało. Facet mówi do nad rano.. nie ma waszych ulubieńców.. i cisza, zawiesza głos. wryło nas ze strachu czym ewidentnie uradowałyśmy tegoż pana. szkoda gadać.. Bzyczek był już w boksie razem z jamnikiem sąsiadem z klatki obok i takim kudłatym psem jak 4 Bzyczki. Przyszłam po niego, radość była kosmiczna. i popiskiwanie rzecz jasna że już już chodźmy stąd a Ty jakiegoś jamnika zapinasz! ;)

Poszliśmy na spacer na łąkę i czekaliśmy na Beatę żeby ją poznać. Przyjechała! poszła z nami na spacer i wtedy umówiłyśmy się, że Byczek może w ogóle nie wracać już do schroniska! radość do mnie nie docierała. Pracowałam tylko godzinę, wcześniej i później miałam czas na kąpiel weterynarza i wyprawkowe zakupy. Mokry Bzyczek w wannie okazał się jeszcze piękniejszy:) Potem byłym dzikie harce po wszystkich łóżkach w moim domu. Takiej psiej radości dawno nie było:) biegał jak szalony, wierzgał kopytkami, wkręcał nos w kołdrę i w ogóle radocha:) i czekaliśmy na 20 żeby pojechać do Beaty. Cieszyłam się przeogromnie ale jednocześnie żal, że muszę go oddać bo całym sercem chciałam żeby był już zawsze ze mną. Martwiłam się też że psiak się bardzo przywiąże a jak znajdziemy mu dom czego też chcieliśmy przecież to jednak w pierwszym momencie będzie cierpiał. ale nic...Do nowego DT miał nas zawieźć znajomy który też był zaangażowany w szukanie domu dla Bzyczka. Byliśmy dosłownie parę metrów od celu kiedy na głośnomówiącym kolega odebrał telefon i usłyszałam okrzyk BIERZEMY BZYCZKA! mało z fotela nie spadłam, kolega też. i pyta ale jak to??na zawsze!? ( podobno jeszcze rano rozmawiali że nie) a on ( B) TAK dalej z krzykiem radości no normalnie bierzemy, jutro zabieramy ze schroniska!!! a kolega ale ja mam Bzyczka w aucie! a tamten, jak to!? kolega- wieziemy go do DT a B NIEEEEE! w tle cieszył się dzieciaki, słychać było głos żony. Okazało się, że to sąsiedzi mojego znajomego. B bardzo chciał Bzyczka, dzieciaki też ale żona nie była pewna i to bynajmniej nie z powodu, że nie chciała jego jako pieska bo psy lubi tylko z innych i ona się zgodziła. i wtedy był ten telefon w radosnym szale tuż przez tym jak Bzyczek dotarł do DT, jasne tam byłby szczęśliwy, jasne, że mógł od Beaty pojechać do B i jego rodziny ale jednak idealnie się wszystko zgrało. Cuda naprawdę się zdarzają

Link to comment
Share on other sites

To moje biedne kudłate chudzieńkie maleństwo ma teraz najwspanialszą rodzinę na świecie. Będą go kochać i jest radością dla nich wszystkich. B odrazu wziął Bzyczka bna ręce na co on trochę zdębiał i ja też bo widziałam ten wytrzeszcz Bzyczkowych oczu ale trwało to chwilę. zaraz jak żabka na jego rękach przymykał oczka. Pan B tulił go jakby był jego odnalezionym po długich poszukiwaniach zaginionym psem. stałam. Bzyczek był wszystkimi bardzo zainteresowany i wesoły ale co chwila sprawdzał czy jestem i podchodził do mnie się przytulić. Rozmawialiśmy długo. kiedy nadchodziła chwila rozstania a ja nawet nie mogłam się przytulić (mogłam ale nie chciałam robić Bzyczkowi wody z łepka) łzy zaczęły mi kapać, że zaraz on odejdzie ale jak podeszli do furtki a ja stałam za domem i patrzyłam to już wyłam jak bóbr, tym razem nie ze smutku tylko ze szczęścia. szli całą rodziną, nie wiadomo kto szczęśliwszy dzieciaki czy pan B, prowadzili na smyczy Bzyczka i Pani powiedziała do niego "choć idziemy do domu". Jezu, BZYCZEK MA DOM!!!!!!!!!!!!!!!

a teraz good news na koniec, Bzyczek był u lekarza, MA GÓRA DWA LATA, nie wiem jaki @#$$% powiedział o nim dziadek ale wiedziałam swoje :]
ps. szkoda że nie zdążyłam rozgłosić tego wątku bo wtedy więcej osób by się cieszyło:)

Link to comment
Share on other sites

Hurra,cieszę się baaaardzo,że Bzynio ma domek.Byłam trochę wtajemniczona w przygotowania,bo wspaniała Beatka,która zaoferowała BDT,była u mnie w tym dniu.Felko,bardzo ciekawie opisywałaś spotkania z pieseczkiem,chyba go będziesz często odwiedzać.Świetny piesio z niego,napisz nam proszę,jak się mały aklimatyzuje w nowym domku,może jakieś fotki uda Ci się zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Cudownie cudownie wszystko cudownie!!!
już piszę! 15 minut po tym jak Bzyczek zniknął mi za furtką z oczu i potuptał ze swoją nową rodziną:D dzwoni Pan B. i pyta.. przejęty jak szybko Bzyczek może albo jak szybko powinien po jakim dokładnie czasie wyjść na dwór od podania "tych" tabletek, ja sobie myślę jaki9ech tabletek? i pytam dalej o co cho.. no on mi tłumaczy że tych no bo jak te robaki będą wychodziły.. to kiedy on musi wyjść i jak to zrobic żeby mu nie zaszkodzić... no to zajarzyłam, że jemu chodzi o tabletki na odrobaczanie:D:D:D bo na drugi dzień rano Bzyczek miał dostać tabletkę więc dałam ją jemu z całą instrukcją. i długo rozmawialiśmy, że wet mówił, że jak będą robaki to powtórzyc a jak nie to nie.. gdyby wymiotował albo gdyby w kupie.. i patrzę co powiedzą. ale nie spodziewałąm się komentarza, że jak to co.. będą oglądać kupę:D ostatecznie doszliśmy do wniosku, że ta powtórzona tabletka po tym wszystkim gdzie był dobrze mu zrobi. ale ten telefon był boski, bo on tak się przejął Bzyczekiem, że zrozumiał, że to jakaś akcja specjalna będzie z wydalaniem robaków:D zaraz też powiedział, że Bzyczek biega wszędzie i zwiedza i ogląda i że dostał już wodę, ma posłanko i jest gicik. to był dzień (wieczór) pierwszy

na drugi dzień czekałąm jak na szpilkach na jakieś wieści ale nie chciałam się narzucać więc napisałam podpuszczającego smsa do tego znajomego który z kolei super zna B i jego rodzinę i który nas tam do nich zawiózł i który mieszka obok i który Bzyczkiem też się będzie opiekoał jak oni będą w pracy bo ma dom i ogród ze specjalnym psim wybiegim. więc tak... napisałam w pochmurny dzień jakim była wczorajsza środa że jest piękny i słoneczny,... odpisał, że jest bardzo piękny i , że B mówi że bzyczek jest bardzo szczęśliwy. to ja odpisałam że Bzyczuś malutki:) a on, że cytuje: "Bzyczek jest wielki :-) zachowuje się tak, jakby bardzo chciał sobie zasłużyć na to, aby zostać u B :-) jeszcze nie wie, że znalazł dom i nie musi się już bać, że stanie mu się krzywda :-)"

Link to comment
Share on other sites

tego samego wczorajszego wieczora dostałam boskie zdjęcie na komórkę jak B trzyma na kolanie jednym wtulonego Bzyczka i wpatruje się w niego a na drugim wielkiego rudego kota (własność prywatna mojego znajomego a sąsiada Bzyczka i B:-)) który rozanielony tuli się i do Bzyczkowch plecków i do nogi B :D niestety z komórki dodać nie umiem ale jak tylko skonczę pisać to biorę się za obiecane zdjęcia z "przekazania" :) więc tak, zaraz po tym zdjęciu był telefon, że znajomy był u Bzyczka i dzwonił do mnie i chciał mi zrobić telekonferencje z B i Bzyczkiem ale nie odbierałam :O okazuje sie, że straciłam w piwnicy zasięg najprawdopodobniej ;( ale to nic, bo relacje wszystkie mam:D a więc tak. Wszyscy cała rodzina trzęsą się nad Bzyczkiem i Bzyczek jest bardzo szczęśliwy. i znajomy chciał pożyczyć im maszynkę do kleszczy (bo kropelki ma dostać po dwóch dniach jak ciałko dobrze wyschnie bo się kąpaliśmy przecież a nawiasem mówiąc mokry Bzyczek w wannie był po prostu BOSKI) no więc tak, mówi mu, że maszynkę przyniesie i w ogóle a okazało się, że nie ma po co bo Bzyczek nie ma już żadnego kleszcza bo go całego wyobracali i wyoglądali i wszystkie punkciki na Bzyczkowym ciałku zostały odkleszczone i zbadane:D

także myślę, że jest cudownie i świetnie, że ,mam tego znajomego, trzeba go nazwać --> K :) który mi zdaje relacje więc wszystko wiem obiektywnie i naprawdę. Ale powiem całą prawdę, jak powiem, że w ogóle się nie mam wątpliwości, że Bzyczkuś jest bezpieczny i bardzo kochany.

Nie wiem czy pisałąm jak stałam tam w tym ogródku osłupiała a oni szczególnie B ale nie tylko mi dziękowali za Bzyczka z 5 razy. ONI MI!? to ja im dziękuję z całego serca że są i są tacy cudowni.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze jedna Bzycza wieść. K (znajomy mój) ma młodego ale wielkiego labradora, taka z wyglądu czarna bestia. i on generalnie myśli, że ciągle jest malutki, skacze tak, że może zabić;) i delikatnie kąsa a jakbym nie wiedziała to bym pomyslała, że będzie mnie jadł.. no i ten pies jest oczywiście mega łagodny i ważne było żeby z Bzyczkiem się kumplowali bo jak mówiłam K zobowiązał się pomagac w opiece nad Bzyczkiem dla ich i Bzyczka dobra, żeby w domu nie siedział tylko w ogrodzie i, żeby mogli gdzieś wyjechac żeby poprostu miał taki drugi dom gdzie się będzie czuł dobrze i ebzpiecznie w razie każdego ewentualnego wydarzenia. no więc K mówi żeby sie poznali. No i w tym momencie Obudziła się w labradorze bestia (w Bzyczku też:D) no to ja strach a K mówi, że zaraz napewno przestanie i będzie ok ja patrze ten otwiera bramkę i trzyma to swoje "maleństwo" a maleństwo karcone przez pana robi cos czego podobno NIGDY nie robiło czyli zachowuje się jak pies morderca który chce dopasc ofiarę MOJEGO BZYCZKA MAŁEGO no to ja z Bzyczkiem i w nogi bo to duży facet jest ale pies też i miałam wizję jak ucieka mu. za chwilę labrador został zamkniętym i wtedy odbywały sie wszystkie te wyżej opisane sceny z pierwszego spotkania.

K powiedział, że oni sie muszą poznać, ja z lekka wątpiłam w to i sobie myślę, że najwyżej Bzyczek będzie czekał na swoich ludzi aż z pracy powracają w domu i nic mu nie będzie;) i mówię, ok ale błagam nie chce tego pojednania widzieć. i... wyobraźcie sobie już wczoraj K dzwoni, że właśnie wrócił ze spaceru z Bzyczkiem i swoim labradorem! i, ze w pierwszej chwili wyglądało to dokładnie tak samo (trupem bym padła) że "bestia się rzucała ale K nieugięty mówi, że zna swojego psa. Bardzo mocno go trzymał i po chwili Bzyczek zrobił się malutki, labrador totalnie się uciszył obwąchał sobie Bzyczka i od tej pory zgoda na sto lat zgodnie razem szli na smyczach obok siebie na spacer, więc jestem dobrej mysli :) pewnie któryś któremus nawrzucał przy pierwszym spotkaniu :D i to dlatego było, wyjaśnione i gicik. Generalnie Bzyczek jest zadziora ale tylko ze strachu chyba bo w schronisku nie, dopiero ze mną na spacerach bronił wszystkim dostępu do mnie. aa labrador to ok roczny pies który tez jest super towarzyski do wszystkiego co się rusza z kotami włącznie. więc wróże im długą przyjaźń. :D i wspólne bieganie po zielonej ogródkowej trwace:)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...